katynka

Cześć babolki:) Ciekawe, która będzie następna:). Bardzo wam zazdroszczę tego oczekiwania i cieszę się razem z wami, choć trochę mi smutno, bo ja pewnie miałabym już dziewczynki ze sobą:(. Na razie rzuciłam się z mężem w wir pracy, żeby przeszedł jakoś mój termin porodu, żeby było łatwiej:). Poproszę o zdjęcia Waszych dzieciaczków nowonarodzonych!:) Mam nadzieję, ze kiedyś do was dołączę:)

Gratulacje dla Madzi!!!!:D

No hej:). Doniesiono mi:p, ze ktos tu już się posypał:D! Gratuluje madzi!!! Bedę zagladać i wypatrywac wiesci od niej:)

A co do was babeczki, jako matka założycielka ŻYCZĘ sobie powiadomienie o tym która się pierwsza \"rozpuknie\":p:p:D Buziaki dziewczynki, dbajcie o siebie:)

Rany, pszczólko jak czytałam Twój opis tego wszystkiego, tego jak leżałaś na USG, jak lekarz zamilkł i usłyszałas te straszne słowa....:o...To tak jakbym czytała o sobie:(. Wszystkie tamte wspomnienia stanęły mi przed oczami:(. Wiem, że to co przezyłas, było okropne, okropne!!!! I bardzo bardzo się cieszę, że potraktowano Cię z takim zrozumieniem w szpitalu, to bardzo ważne, całość byłaby pewnie jeszcze trudniejsza gdyby nie postawa personelu...**** Może to faktycznie lepiej, że nie widziałaś dziewczynek...Że masz ich obraz w pamięci...Jezu no co jest z tymi łożyskami?????:(! Może było to to samo co u mnie-zawał łozyska? Zanim dostałam wynik histopatologii, myslałam dokładnie tak samo, że to nie z dziewczynkami było coś nie tak, bo umarłaby jedna! A nie dwie naraz tuz po USG na którym wszystko było wzorowo! I dlatego przypuszczałam, ze przyczyna lezy gdzieś indziej, w czymś co je łączyło....i faktycznie leżała w łozysku...Pszczólko, mam nadzieję, że choć trochę uda się określic przyczynę...Bo to pomaga:)*** Bardzo, bardzo się ciesze, że skończyło się to tylko (wiem, to nie jest właściwe słowo:o) tak, tzn., że nie straciłaś macicy, zycia...Rozlany płyn owodniowy powoduje strrrraszne rzeczy:o, m.in zator płuc i...śmierć:(. Dlatego ciesze się pszczólko, że jesteś wsród nas z macicą i że się nie poddajesz:)***

Pszczólko:) Ślicznie nazwaliście dziewczynki:)! Bardzo bardzo się cieszę, że chcesz jeszcze rodzić:) i że tak wspominasz poród:). Wnioskuję, że zapewniono Ci odpowiednią atmosferę, podejście i zrozumienie. Masz rację, ze po czymś takim inaczej się patrzy na życie...oj zmienia się człowiekowi punkt widzenia na wieeeele spraw, zmieniają się priorytety...Ale to zmiany na lepsze:). Teraz będzie już tylko lepiej. A czas zacznie działać kojąco:) Pisz tu koniecznie bo wypatruję tu wieści od Ciebie:) A Wam babolki życzę szczęśliwego się rozpuknięcia:p:).

Pszczółko:) Wypoczywaj teraz duzo...Wczorajszy dzień byl na pewno trudny, ale za jakiś czas zaświeci słoneczko:). Zobaczysz;)[

Pszczoło, cieszę się, że tak do tego podchodzicie z Trutniem, bo tak własnie jest:) Po Twoich słowach widzę, ze masz w nim wsparcie, wnioskuję, ze wiele o tym rozmawiacie...To dobrze:). Dobrze, że macie siebie, życie nie toczy się nam tak, jak to zaplanowałyśmy, ale jeśli mamy je z kim przeżyć, to już jest baaaardzo wiele:) Trzymaj się I nie zostawiaj nas:)

masz rację:). To co, piątek? boże, ja ciągle nie mogę uwierzyć...

Babeczki, wiecie co? Kiedy moje dziewczynki umarły, któraś z was zarządziła dzień ciszy na forum...Oczywiście, że nie zmieniło to sytuacji, moich odczuć względem tego co się stało...ale poczułam, że uszanowano ich śmierć... Dlatego jeśli się zgodzicie, chciałabym, żeby jutrzejszy dzień tez był takim dniem ciszy dla pszczoły...

Pszszcółko, jeśli potem znajdziesz siły, odbierz proszę maila... Wiecie co dziewczyny? To jest po prostu chamstwo!:( Że życie tak się układa właśnie:(!

Pszczółeczko... Żadne słowa, żadne Cię teraz nie pocieszą:(. Jest mi tak strasznie, strasznie przykro, że kiedy się dowiedziałam, to się poryczałam:(. Nie ma sprawiedlliwości na tym świecie!:( Kochana, strasznie mocno Cię ściskam, jesteś mi szczególnie bliska...nie musze mówić dlaczego:(. Nie sposób wyobrazić sobie tego co teraz przeżywasz:(. Dbaj o siebie, o Tobiasza...i daj sobie czas, duuużo czasu

Misio, napisz koniecznie jak było w OA:)! My też, cieszę, że w końcu znaleźliscie właściwy ośrodek:). Faktycznie szkoda, że straciliście 7 miesięcy w pierwszym:(. Mój mąż też ostatnio po wizycie w tym felernym OA powiedział mi, że jego noga więcej tam nie postanie, ale mu wytłumaczylam, że nie wiemy do końca jak bedzie gdzie indziej...a co jeśli bedzie gorzej? Myślę, że musimy swoje przejść, zacisnąć czasami zęby i jakoś to wytrzymać:). Zresztą ja i pewnie każda z Was ma takie podejscie, że dla malucha wszystko:). Pewnie, ze fajnie by bylo, gdyby tak przypadkiem procedura adopcyjna była przyjemna...ale cóż:) Ja wolę teraz się podenerwować, ale mniej stresów przezywac w sądzie mając kwalifikację z OA w kieszeni, zwłaszcza jeśli uda nam się adoptować ze wskazaniem:), niż denerwowac się tym, że sąd waha się z podjeciem decyzji odsylając nas do innych osrodków konsultacyjno-diagnostycznych, które miałyby nas \"sprawdzić\":) I chyba Wy tez babeczki widzę macie takie podejście:) Mam nadzieje, ze potem zalożymy sobie wątek w którym bedziemy się wymieniać już tylko radościami na temat kaszek, kupek i pieluch:D A mama na urlopie? Bo jakoś nie bywa tu ostatnio...:)

Dla Asieńki malutkiej:

aaa, jeszcze odnosnie sądów to rzeczywiście zalezy od sądu...u nas sądy niestety nie patrzą przychylnie na kogoś kto nie ma kwalifikacji z OAO, bo od razu podejrzewają, ze ma się cos do ukrycia...a wiem to z pierwszej ręki, bo mam znajomą sędzinę (nie w sądzie rodzinnym, ale wiadomo, ze środowisko sędziów jest jednak hermetyczne i ona się tam porusza w tych obszarach) i poradziła nam, żebyśmy jednak mimo chęci adopcji ze wskazaniem przeszli kwalifikację w OA... Ba, powiedziała nawet w którym, bo okazuje się, że nie kazdy OAO w naszym regionie jest dla sądu tak samo obiektywny i wiarygodny... No wiec chodzimy z mężem z miną nietęgą ale jednak...:o

Cześć babeczki:) Mojaspinko, cieszę się, ze jestescie już wszyscy w domu, boże ale te Twoje chłopaki przeszły...:(... Mam nadzieję, ze wreszczcie sobie teraz odpoczniesz Co do tych praktykantów dziewczyny (przepraszam jesli sie z kimś zdubluję, ale natknęłam się tylko na pytanie mojejspinki) macie prawo odmówić ich obecnosci w zwykłym szpitalu...Jesli natomiast jest to Szpital Kliniczny, czyli taki obok którego znajduje się Akademia Medyczna i studenci w nim własnie sie uczą-niestey nie ma mozliwości odmówić obecności praktykantów.... Trzymam kciuki za Was wszystkie, za wasze brzuchole i...wiecie, że już niedługo bedziecie mamami?:D

ślicznie dziękuję za odpowiedź:)

babeczki, czy możecie mi po sąsiedzku powiedziec, czy jest przepis, który zakazuje przewożenia niemowlęcia w gondoli wózka w samochodzie? Czy musi to być fotelik? Mamy z siostrą sytuację awaryjną i jesli nie mozna w gondoli, to musimy się zabrac autobusem...

śliczna córcia, he, he:D:D

mojaspinko, nie wiem czy dla policji to jakaś podstawa jest:(...ale chyba uznają, że \"niska szkodliwość społeczna\" i palcem nie kiwną...tak mysle:( A Bazadorze współczuje pod tym względem, kurde ludzie to serio nie mają co robic tylko śledzić życie innych i na forum obmawiać...

Mam nadzieję aniołku:D! Spineczko moja Ty mordo blond:D! Masz rację...ech...życie nas nie głaska po głowie i wafelków pod nos nie podtyka... Ale bedzie dobrze

dziękuję:)!!!

ooooo, jaki ładny bonus:D Dziękuję:D... Wiecie co, ja tak sobie myślę...że może moje dziecko już jest gdzieś na świecie w czyimś brzuszku?:) Takie malusie śliczne?:). Skoro mamy je \"załatwiać\" (kurde, no łokropne słowo:p) po styczniu 2008...

nie no dziewczyny, ja może faktycznie nie zrozumiałam...nie wiem jak zareagowałabym na ten wpis od czerwcówek gdybym była w ciązy, możliwe, że tak samo, nie wiem... Rozumiem już co aniołek miał na myśli;)

mojaspinko dal was babole te buziole:)