Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Magda87

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Magda87

  1. egois- nie wiem gdzie w Żorach są jacys specjaliści, ale sporo czytałam o wycinaniu blizn i raczej Ci nie radzę... Bo ty masz ją na twarzy, w ruchomym miejscu, więc nawet mogą się nie zgodzić na taką operację bo tu nawet szew kosmetyczny się prawdopodobnie rozejdzie. A poza tym w tak widocznym miejscu bałabym się ryzykować... Lepiej spróbuj wszelkich innych metod... Maści na blizny, ewentualnie laserowe usuwanie blizn, czy też inne maskowanie.
  2. BIRMI 36 kwiatków dla Ciebie
  3. witam relacje na topiku obok. komp mi się zacina i nie chce kopiować, a duużo tego. buziaki
  4. No birmi...tobędziesz miała wesoło w wakacje;) No a ja idę sie jutro skanować:) Więc od jutra aż do otrzymania wyników chyba zjem wszystkie paznokcie:O Buziam
  5. Birmi- CATI brzmi całkiem fajnie:) Rozumiem że u Was to się będzie czytać przez \"k\" więc całkiem całkiem...:) A co do kształtu tortów, to też właśnie miałam pytać...:) Bo wszystkie w kwadracik jak narazie. A ten motyl to w sumie fajna sprawa...:) No i tradycyjne kółeczko oczywiście... Ale dziwne żeby tam mieli tylko kwadratowe tortownice...ja nie wiem, jakiś dziwny kraj...;)
  6. Uuuu.. a co tu takie smutaski...? Głowy do góry! Savan- wiem, że to trochę zbija z nóg taka wiadomość, ale te 4 chemie szybciutko miną i napewno będzie wszystko dobrze Birmi- kurcze no, nieciekawą masz sytuację, ale najważniejsze że będziesz ze swoją córą serduchem (a z tą mistyfikacją niezły pomysł...;) ) No, a ja idę się jutro potencjalnie zalać:) Potencjalnie, bo pan półpasiec jeszcze do końca nie odpuścił i nie wiadomo co zdecydują... Dobranocka
  7. No właśnie, dopiero co usłyszałam że takie coś istnieje...i nie wiem czy to można zrobić u lekarza (tak by było najbezpieczniej), u kosmetyczki (bo to przecież pewien rodzaj makijażu permanentnego), czy w studio tatuażu (tu nie miałabym zbyt dużego zaufania). CZY MOŻE KTOŚ JUŻ ROBIŁ COŚ TAKIEGO??? Jakie są efekty i na jak długo? No i jaka cena...? Pozdrawiam
  8. A czy macie jakieś namiary, gdzie robią te tatuaże w kolorze skóry? No i za ile... Błagam... Najlepiej w Poznaniu, ale gdzie indziej też może być.
  9. Nie zalali...:( Szczegóły na bliźniaczym topiku...
  10. Birmi No ja też mam nadzieję, że mnie zaleją, ale mój półpasiec twardo się trzyma:) Czuję się wręcz idealnie, połaziłam sobie nawet po sklepach (mam nadzieję że nikogo nie zaraziłam:P ), tylko ta charakterystyczna wysypka...w sumie to narazie jeszcze nie boli, ale jak to zobaczą w klinice to mogą się skrzywić...
  11. Birmi- z tym baleyagem to było dobre:D A na chemię raczej uczulenia nie mam bo wyszło wczoraj, a chemię miałam 10 dni temu...;)
  12. Birmi- ostatnie zalewanko mam 8 czerwca:D miałam mieć 7 ale to jest boże ciało więc przenieśli o jeden dzień. dla wszystkich
  13. A tak wogóle to jutro się zalewam więc proszę trzymać kciuki:) Jescze do tego te strajki lekarskie... ech... ciekawe co to będzie:)
  14. A ja dziś mam wyrzuty sumienia, bo wsunęłam właśnie pizzę...;) Ale warto było:D
  15. Witam Birmi- na szczęście Mont Everest mnie nie pokonał... Ale ja i tak nie mam źle- bo jak się zepsują windy to najbardziej współczuję tym z 16 piętra...;) Aniu- witam Fajne są takie spotkania jak to na które się wybierasz... Oktawia- a kiedy ma być ta operacja paluszków...? No to pa i Dobranoc, bo już późnawo...
  16. Ryjku- ale nam dałaś zagadkę;) No to ja także odpowiadam na zaproszenie i jestem Przedstawić się...? No może w skrócie dla niewtajemniczonych...: Od pażdziernika 2006 wiem, że jestem chora na ziarnicę złośliwą IVB, obecnie jestem po 14 chemiach, zostały jeszcze 2 :) No i wierzę, że na tym się skończy i dołączę do grona szczęśliwców Birmi- teraz to napewno nerwy puszczają... znam to uczucie... Może to głupie porównanie ale jak pierwszy raz w życiu miałam operację (wycinek węzła) i wogóle pierwszy raz byłam wtedy w szpitalu, to jak wróciłam z sali operacyjnej to poprostu zaczęłam płakać i się trząść... tak poprostu- nerwy zaczęły puszczać. Ale to wspaniałe uczucie, bo wiadomo że mamy już coś za sobą...
  17. naprawdę nie wiem co jeszcze mogę Tobie w tej chwili napisać... Naprawdę ciężko mi zrozumieć, dlaczego tata tak się zachowuje. To znaczy właściwie to wiem o co chodzi: on się poprostu buntuje przeciwko temu co go spotkało, a swoją złość wyładowuje na was... Ale nie sądzę żeby on chciał was w ten sposób krzywdzić... On sam się czuje skrzywdzony (przez los) i to go zaślepia, widzi tylko swoją krzywdę... I chyba trudno mieć do niego pretensje, ale z pewnością czasem można go sprowadzić na ziemię i trochę przyhamować... Ja myślę, że on poniekąd zdaje sobie sprawę z tego jak się zachowuje, ale trudno mu przestać... Myślę że pod tą twardą skorupą kryję się rozpaczliwe wołanie o pomoc, on chce żeby mu teraz poświęcać jak najwięcej uwagi, chce żebyście się bardzo przejmowali jego chorobą, nie wiedząc chyba że przecież niesamowicie się martwicie i boicie o niego... No ale wiadomo że przy chorym raczej się nie okazuje tych negatywnych uczuć, tylko staracie się udawać że nie jest źle... Naprawdę nie wiem czy da się coś zrobić, aby tata zmienił swoje zachowanie... To chyba zależy tylko od niego... Szkoda, że on stawia się już na przegranej pozycji... Przecież wcale tak nie musi być! Chyba nie pozostaje wam nic innego jak przekonywać go że ma dla kogo żyć i musi walczyć. Może w końcu uwierzy... Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak to jest kiedy patrzy się na chorobę i cierpienie bliskiej osoby, bo ja to widzę od tej drugiej strony, ale szczerze Cię podziwiam i wierzę że sobie poradzisz i znajdziesz wspólny język z tatą. Pozdrawiam
  18. Kaju... Mi lekarz szczerze powiedział, że mam dużą szansę się wyleczyć, ale muszę się liczyć też z tym że może być \"różnie\"... (wiadomo o co chodzi). Wszyscy chorzy, w których towarzystwie się obracam, mają ogromną wolę życia i walczą mimo wszystko... mimo najgorszych diagnoz... Ale nie miałam jeszcze do czynienia z osobą bardzo bliską końca... A może i mam, tylko że tu każdy stara się pokazać że on się nie daje pokonać chorobie i mimo wychudzenia i słabości widać w oczach błysk nadziei i optymizmu... Mowisz, że znam finał... hmm... Ze swojej strony nie- bo ja jestem mam nadzieję na dobrej drodze do pozbycia się tego świństwa jakim jest nowotwór, ale powiem Ci jedno... Mój wujek umarł na raka płuc i na samym końcu męczył się i śmierć przyniosła mu chyba ulgę. Jednak on miał jeszcze gorszą diagnozę niż twój tata... przeżut do mózgu...On podobnie jak twój tata zrezygnował z walki- i to był błąd... Jego żona szybko pozbierała się i zrozumiała że tak widocznie miało być i cieszyła się że nie męczył się długo... Jednak znam też dziewczynę która miała bardzo zaawansowaną chorobę- nowotwór tak ją zżarł że ważyła tylko 38kilo i była tak słaba że prawie nie wstawała. Ale wiesz co? miała niesamowitą wolę życia i dziś już wygląda o wiele lepiej, i mimo że jeszcze nie jest zdrowa to wszystko wskazuje na to że tak będzie! Tak więc nie będę Ciebie oszukiwać i powiem szczerze... Jeśli twój tata nie chce walczyć i już domaga się czarnego garnituru to z tego nic dobrego nie wyjdzie... Najgorsze co można zrobić to poddać się i czekać na śmierć... Wtedy naprawdę ta śmierć zapuka do drzwi... Jeżeli twój tata naprawdę nie chce walczyć i nie stać go na odrobinę optymizmu i wiarę w wyzdrowienie, to jedyne czego mogę jemu, i wam, życzyć to żeby nie męczył się długo i umierał w najbliższym sobie otoczeniu... Dlatego spróbój jeszcze zaszczepić w nim tą iskierkę nadziei, powiedz że jest wam potrzebny, że musi walczyć... Nawet jeśliby to nie miało pomóc to niech wie, że starał się i walczył, że miał wolę życia. Ale ja wierzę, że jeśli tak naprawdę zechce wyzdrowieć (ale tak naprawdę...), to wyzdrowieje. I tego wam, i jemu, życzę
  19. O kurcze, to może tata nie zareagował ne chemię...? Słyszałam że są różne rodzaje chemii bo to tak jak z antybiotykiem- na jednego zadziała, na drugiego mniej. Może warto zagadać o to lekarza...? Trzymam za was kciuki
  20. Kaju- zastrzyki to raczej norma, bo białe krwinki zawsze spadają po chemii a zastrzyki są prawdopodobnie na ich podniesienie, tak więc tym się nie martw. Gorzej z tym antybiotykiem... Niech tata bardzo dba o siebie i zdrowo się odżywia... Niech walczy... Ważne jest aby mieć świadomość że robi się wszystko żeby było lepiej... No i nie trać jeszcze nadziei! Wiara czyni cuda...!
  21. Magda87

    łysienie

    Tak, wiem , tanie to nie jest... Ale ja jednak wyciągam kasę spod ziemii i piję bo wierzę że zioła mają BARDZO dobroczynny wpływ na organizm. Zresztą na początku topiku czytałam o jakichś kuracjach za ponad tysiąc złotych... W każdym razie, to tylko mała podpowiedź z mojej strony...
  22. Magda87

    łysienie

    Witam :) Nie czytałam całego topiku więc wybaczcie jeśli się powtarzam z pytaniem... A nie pomyślałyście żeby zamiast tych wszystkich leków (przecież to sama chemia) pić jakieś zioła? Ja polecam Alveo. Sama piję i wiem że pomagają organizmowi wrócić do równowagi. Mojej bratowej bardzo wypadały włosy i po 3 miesiącach picia tych ziółek przestały. Co prawda po zakończeniu picia, po jakimś czasie znów zaczęły wypadać, no ale z tymi wszystkimi specyfikami jest podobnie, czyż nie? W każdym razie uważam że jest to najzdrowszy i najbezpieczniejszy sposób walki z m.in. z łysieniem... Alveo to jest zestawienie różnych ziół, można kupić w aptece, butelka 950ml starcza na miesiąc (pijąc miarkę dziennie, ale można więcej...). Jedyną wadą jest cena- ok. 170zł za butelkę (wydaje się że jak na zioła to dużo ale uważam że warto). Może spróbójcie... żeby były efekty trzeba pić przez min. 3 miesiące- jak wam nie pomoże to poprostu zrezygnujcie. Ale co wam przecież szkodzi, skoro i tak już wydałyście tyle na leki? Może sama natura pomoże...? Pozdrawiam
  23. monic- współczuję, ale cieszę się też że masz tak pozytywne podejście do tego... Kaju- zachowanie twojego taty nie jest objawem po chemii... To raczej wynika z jego charakteru... Ale powiem Ci że ja np. strasznie się wkurzam jak ktoś się nade mną lituje bądź pyta jak się czuję (wtedy też czasem wpadam w furię i mówię coś czego potem żałuję...). Widać u twojego taty jest odwrotnie... On chciałby żeby koło niego wciąż skakać, ja z kolei walczę o samodzielność i staram się zachowywać jak zdrowa osoba... Ale bez względu na to jak on podchodzi do choroby, powinnaś go wspierać. Odnoszę wrażenie że jego zachowanie wynika przede wszystkim ze strachu... Może boi się że zostanie \"z tym\" zupełnie sam... Wiem że ciężko wam, kiedy on się tak zachowuje i myślę że nawet dobrze zrobiłaś że trochę na niego nakrzyczałaś. Może to pomoże mu zrozumieć że leżąć w łóżku i nic nie robiąc trudno jest wyjść z choroby. Nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia. W końcu jest dorosły i powinien to zrozumieć, podobnie jak to że przecież go nie opuścicie i jesteście cały czas przy nim. Nie wiem co to za książka, którą zaproponowała monic, ale też jestem zdania, że psychika i pozytywne nastawienie to 50% sukcesu... Pozdrawiam
  24. Nie powinien jeść cytrusów tylko dzień przed i dwa dni po chemii, a potem już może:) No chyba że ma żołądek ze stali...:)
×