Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

minimonia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez minimonia

  1. witam wszystkich, przepraszam ale chwilowo nie mam czasu przeczytać wszystkiego- wieczorem nadrobię. podczytująca- bardzo dziekuję za twoją propozycję- chętnie skorzystam. napisz mi czy jesteś stale podczytująca, czy tak tylko chwilowo do nas zajrzałas, bo ja bede mogła zająć się sprawą medialną mojego przypadku najwcześniej za 3 mce. wtedy dopiero się dowiem co postanowił rzecznik. jesli sprawę umorzy, to od razu chcę uderzyc w tv, a jesli on zdecyduje się dalej prowadzić wyjasnienie to ja niestety nadal muszę czekać na zakonczenie sprawy. jesli mozesz to podaj mi proszę swojego maila, żebym miała do ciebie jakiś kontakt. mój mail to kopaniamonika@tlen.pl jeszcze raz dziekuje.
  2. wklejam maile którego napisałam do mojej siostry, bo jstem zbyt pijana zeby cokolwiek sensownego ipsac. wiesz co, ja nie myslałam ze az tak to przezyje ciezko- po pracy adas po mnie przyjechał, a mi normalnie sie juz łzy cisnęły do oczu. i nawet nie to ze nic nie wskórałam, bo byłam przygotowana na taki efekt. ale jakoś po tej całej rozmowie potrzebowałam zrzucic z siebie ten cały stres. i nie pojechałam do domu ( bo w drodze powrotnej z pracy ja prowadze samochód) tylko kazałam adasiowi zadzwonic do tesciowej ze przyjezdzam sie z nią upic. no i jak tylko weszłam do niej to sie jej rozryczałam na biuscie :( stres zrobił swoje, zżarło mnie to. ale czujesz, wypiłysmy 2 butelki wina( z czego ja wiecej,z półtorej) i jakos sie rozluzniłam troche. ale potem adas po mnie przyjechał, to zaczełam mu tak wyc w samochodzie ze nawet fajki mi kupił. zaraz jeszcze dopije to co mam w domu i pojde spac. generalnie zasade mam taka, ze chociaż wiem ze i tak nic nie wygram- w sensie takim ze kamilka mi to nie wróci- to i tak się nie poddam. nie potrafię przejsc nad tą sprawą do porządku dziennego. mimo ze walka jest z góry skazana na niepowodzenie, to ja jak ten uparty osioł bede walczyc- taką mam potrzebe i nie potrafię się temu przeciwstawic, a to wszystko jest przeciez wbrew logice... denerwuję się na maxa, ryczę z bezsilności ale wiem ze MUSZE walczyc. o co? nie wiem. moze o to ze jak ja się im wszystkim postawię to bedzie to manifest mojej woli, jakas obrona moich ideałów, beznadziejna walka o lepsze jutro? to daje mi siłę do tej beznadziejnej walki. kurwa, pisze jak jakiś kaznodzieja, ale tak czuje i tak musze. moze dzieki temu uratuję jakies inne malutkie życie? chociaż jedno... za mojego synka. mam takie uczucie ze jak nie zrobie nic, to bedzie tak jakbym dawała lekarzom pozwolenie na decydowanie o ludzkim zyciu, jakbym umacniała ich w poczuciu totalnej bezkarności. ten stres który teraz przezywam jest bardzo silny- nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo, ale to jest niczym w porównaniu do reszty mojego życia, które mialabym spędzic w poczuciu winy ze nie zrobiłam kompletnie nic, ze sie zgodziłam z tym co sie stało z winy lekarzy. pewnie pierdole teraz bez ładu i składu, ale nawet nie mysle o tym co ci piszę, tylko to co mi leci prosto z serca i umysłu. no i to co dyktuje mi półtorej butelki wina :) a wiadomo ze człowiek pijany ( chociaz nie bardzo jestem pijana, zaraz ide zwąchac mój barek i sie zalac na maxa ) to klepie wszystko szczerze. wiec koncze i ide dalej chlac. na jutro miałam termin porodu... a jak nie na jutro to inny miałam na 2 maja, a jeszcze inny na 4 maja, wiec jak widzisz czeka mnie koszmarny tydzien :( to napisałam mojej siostrze " na gorąco" i potem jeszcze z godzine z nią gadałam. ona nie do konca mnie popiera, aler wynika to z jej troski o mnie-wydaje jej się ze zatraciłam sie w zemście, ze nic innego się dla mnie nie liczy, i walcze, choć tak naprawde wiem ze i tak przegram... a ja głupia nadal wierzę ze to coś da, ze niech tylkojednodziecko bedzie uratowanie to mi to wystarczy, niech to jedno małe zycie bedzie za mojego kamilka...tylko tyle pragnę. ech, beznadziejne to wszystko,ale jestem ostro wstawiona i bede sie dopiero jutro wstydzic za moje wywody :)
  3. no i chuj,prawnika nie wpuscili ze mną :(przesłuchanie miałam bardzo szczegółowe, w zasadzie musiałam opowiedziec minuta po minucie co sie działo ( od 21.12 07 do 02.01.2008) to wez kurwa pamietaj ile np. jadłas tabletek przeciwskurczowych w tym czasie. lekarz stwierdził co następuje: 1. do tego ze zostawiono mnie samą przy porodzie nie moze sie przyczepić, bo nie mam na to dowodów. pielegniarka powie ze była, ja powiem ze jej nie było i śledztwo utyka w martwym punkcie. gdybym miała jakiegoś swiadka to byłoby inaczej. gdzie jego logika? gdybym miała świadka to przeciez juz nie bylabym sama. 2.do tego ze nie połozono mnie na oddział połozniczy ani na porodówkę nie mozna się przyczepić, bo pewnie nie było miejsc. 3. do tego ze wpisali mi niewydolnośc szyjki nie mozna się przyczepic- nie wiem czemu bo nie powiedział. tylko tyle ze to nieistotne. 4. do tego ze wpisali na sekcji ze kamli urodził się martwy tez sie nie mozna przyczepic bo na karcie wypisu ze szpitala jest napisane ze urodził się zywy. 5. do tego ze była bakteria a oni ją olali nie mozna się przyczepic bo na wyhodowanie bakterii potrzeba min.3 dni, a ja po 2 dniach urodziłam, wiec nawet nie mieli wynikow badan. ale tego ze ten posiew mozna było zrobić w trybie natychmiastowym, tylko lekarz zapomniał tego dopisac na skierowaniu to juz nie skomentował. a wtedy wyniki miałabym po kilku godzinach. 6. ze nie ratowali dziecka tez sie nie mozna przyczepic bo ten doktor tez z góry załozył ze i tak by sie nie dało. tyle na razie pamietam. a takie szczegłóy jak to ze np. wytarli mi twarz obrzygana przeze mnie ligniną tak ze mało mi oczu nie wypaliło, albo ze babsko powiedziało mi ze to moja wina ze kamilek umarł, albo to ze pani anestezjolog nie chciało się wokół mnie skakac wiec wbiła mi bez sensu kolejny wenflon w drugą reke, czy to ze nie powiedzieli mi ze mnie wyskrobali- to go nie zainteresowało i nawet nie wpisał tego do protokołu. jedyne co go troche zainteresowało to to ze mnie nie przyjeli do szpitala tydzien wczesniej jak byłam ze skurczami. na 99 % sprawa zostanie w najbliższych dniach umorzona, ale on ma 3 miesiące na to zeby mnie o tym powiadomic. takze juz z góry wiem ze moja historia bedzie nagłosniona w mediach. \\pozdrawiam
  4. no to macham wpadam w dół, w tym tyg bym rodziła... a tymczasem mój synek lezy sobie w trumience :( myslałam ze chociaz gdzies wyjade w majowy weekend zeby sie trochę oderwac od tych mysli ale nic z tego...mąż tez od dłuzszego czasu mnie tylko denerwuje, nic poa tym, zadnego dobrego słowa, same pretensje, a ja sie tak staram :( jutro ide na przesłuchanie do rzecznika, oczywiście bez niego, bo on nie ma czasu :( dobrze ze chociaz prawnik ze mna bedzie, to nie bede taka opuszczona, jakoś mi sie to z porodem kojarzy, wtedy tez go przy mnie zabrakło, aczkolwiek nie z jego winy. ale teraz? ma niedaleko, mogłby pojść ze mna, to przeciez nasze wspólne dziecko, czemu tylko ja mam walczyc?
  5. halo kochane!!! zarobiona jestem wiec tylko zdam sprawozdanie krótkie co u mnie: dzwonili własnie z biura rzecznika tam gdzie składałam skargę i zaprosili mnie na przesłuchanie. ide we wtorek 29.04 i zastanawiam sie czy isc tam sama czy z prawnikiem. dzis akurat sie z nim spotkam o 14 to zobaczę co mi doradzi, to wam jeszcze pozniej napiszę na czym stanęło. cieszę się ze wreszcie coś ruszyło w tej sprawie, bo strasznie długo była cisza. a dzis dzwoniła do mnie moja przyaciółka która starała sie o dziecko 1,5 roku i ostatnio własnie brala clostilbeg czy akos tak no i udało się- jest w ciazy. nie mówiłam jej o ryzyku ciazy pozamacicznej, po prostu trzymam kciuki zeby było dobrze (i wierzę ze bedzie) a z moją @ nie mogę dojsc do ładu... jutro mam robic badanie na te bakterie i na czystosc pochwy a tu dzis plamienie :( orientujecie sie moze czy w takim wypadku moge robić posiew? a moze powinnam zrobić dzis wieczorem irygacje z tantum rosa? a badanie mam jutro raniutko, wiec moze ta irygacja to nie jest najlepszy pomysł. sama juz nie wiem.
  6. witam ozięble, bo znów mam mróz w pracy :O kasika77, zachodz śmiało ;) janeczko, co z tymi twoimi jajkami sie dzieje? wez je moze podgon ziołami troche, ziołka reglują tez hormony, a wiadomo ze bez hormonów to ani rusz. mi sie hormony popsuły chyba, bo jak wam pisałam miałam @ w czw i pt, taką srednio obfitą, ale była. sobota, niedziela- cisza absolutna, nawet plamienia nie było, a wczoraj poznym wieczorem znów sie pojawiła krew, niewiele i b. jasna. co jest? czy to hormony, czy moze te posrane bakterie? a dzis to wogole mam dzien... rano info od coral- przy okazji gratuluję- ale chyba nie ma sie co dziwic ze serduszko mi się scisnęło :( pozniej zadzwoniłam do kuzynki która nie odzywała sie do mnie od smierci Kamilka, nawet sms nie przysłała ze jej przykro czy cos takiego. a w niedziele wysłała sms zebym do niej zadzwoniła. no i dzis zadzoniłam zeby jej powiedziec ze bardzo mnie zraniła i zawiodła, ze nie chce juz z nią utrzymywac kontaktu, skoro przez 4 mce nie potrafiła sie odezwac... obraziła się i wycedziła przez zeby ze \"skoro takie jest twoje życzenie to nie ma sprawy\" i to był koniec rozmowy. no i dobrze, jedna pusta osoba mniej w moim otoczeniu. buziaki dla wszystkich.
  7. a mozesz mi napisac jakie tabletki brałas? moja przyjaciółka własnie jedzie 3 miesiac na clostil-costam, własnie z powodu braku owulacji. brałas to samo czy cos innego? bo jej nikt nie uprzedzał o ryzyku ciazy pozamacicznej.
  8. mój mądry szef wyłączył ogrzewanie, w rezultacie mamy w biurze 13-14 stopni :( siedze w swetrze i sie trzese, i juz mam lekko sine ręce :( o jezuniu jak tu zimno dzis!!
  9. gos, czekamy na tescik :) oby to nie był ten długi cykl u ciebie. a u mnie @ trwała całe 2 dni :( czwartek i piątek cos tam poleciało, w sobote uz tylko leciutkie plamienie rano i to na tyle. co jest? zawsze było 5 dni! mam nadzieje ze nic mi sie nie rozregulowało z hormonami... w czw ide do gina zrobić posiew na obecnosc tych bakterii, ale szczerze mówiąc jakos nie wierzę ze udało mi się je przepędzic. często wchodzę na topik o tych bakteriach, i tam wszyscy walczą juz 2-3 lata i nic :( nie pomagają zadne antybiotyki, ani autoszczepionki :( strasznie sie boję ze i ja bede sie z cholerstwem zmagac długo i bez skutków.
  10. halo, co jest? odmeldowac sie proszę. gos, zwłaszcza ty, tajemnicza kobieto, nie trzymaj nas w niepewności.
  11. Witam kochane! gos, trzymam kciuki zeby to jednak nie było opoznienie @, tzn opoznienie ale na całe mcy :) janeczko celuj w te blizniaki, nalezy ci sie :) a na szefie raczej nie wymusze całego etatu, bo on doskonale zna moją sytuację i sam mnie namawia na szybkie starania. on pochował 2 dzieci... tez się rodziły w okolicach 25 tyg. teraz ma synka 10 letniego. i w takiej sytuacji nie mam co prosic o cały etat, bo on wie ze byc moze niedługo zajdę w ciąze i przestane pracowac. szylusia, kruchaa, antelka- buziaki dla was i piszcie co słychac. kobitki, a moze zorganizujemy sobie jakąs majówke? u mnie chata wolna, pomiescimy sie- jak bedą chetni to serdecznie zapraszam. no i nie ukrywam ze przyda mi sie na początku maja solidne wsparcie, to bedzie mój termin... :(
  12. janeczko, u mnie sprawa pracy wyglada tak: od prawie 2 lat mam umowe na stałe w firmie u kolezanki. nigdy tam nie pracowałam, a umowa est po to zebym miała kaske na zwolnieniu lekarskim i na macierzynskim. tak sobie to ładnie wymysliłam ze opłace kilka mcy zusu, zajdę w ciaze i pojde na zwolnienie. tymczasem zycie pisze własny scenariusz. zaszłam w ciąze, po 2 tyg juz w niej nie byłam. znowu płaciłam kilka miesiecy zus, znów zaszłam w ciązę, posiedziałam na zwolnieniu ale macierzynskiego nie doczekałam... i teraz znów płacę zus. a w tej firmie gdzie teraz pracuję na razie nie mam umowy, podpiszemy od maja, ale na poł etatu, wiec sama nie wiem co teraz zrobic. czy zrezygnować z tamtej umowy i wymusic na szefie cały etat tutaj, czy ciagnąc 1,5 eteau. ale jak nie zrezygnuje to nadal bede płacic te 700. a nie wiem czy szef mi podpisze na cały etat, jak nie to w przypadku ciązy zostane z 400 zł zasiłku. ps. daj znac jak twoje jajeczka :)
  13. to i ja sie zameldue, akurat zrobiłam sobie przerwe w pracy. ja jeszcze poki co się leczę- na szczescie juz koncówka, bo czuje niezły dyskomfort. biore antybiotyki dopochwowo- zółte kule wielkości mniej wiecej nieduzego orzecha włoskiego. dziadostwo w dzien wypływa w postaci ciemnozłótej gęstej masy :O i w ilościach obfitych- 2-3 podpaski dziennie. ale zostały juz tylko 3.potem poczekam na @, zrobie posiew i jak bedzie ok ( a mam nadzieje ze bedzie, trzymajcie kciuki) to zaczynamy się starac. juz nie pamietam kiedy maż mnie bzykał, ale chyba dawno bo ostatnio miałam sen erotyczny z kobietą :) widac juz zapomiałam jak to jest z mężczyzną :) a on mnie nie rusza bo ciagle jestem czymś zapchana. w pracy kupa roboty, az sie wkurzam trochę bo dopiero co zaczełam pracowac, musze się duzo nauczyc a tu mi dali do zrobienia kosztorys remontu który wstępnie jest obliczony na 3 mln zł!!!! ja nie wiem o co chodzi, nie mam kogo zapytac bo wszyscy zajęci, i jak cos zrobie zle, to przegramy przetarg i bedzie na mnie :( a tak wogole to nie powinnam sie tym zajmowac, bo estem sekretarką, a nie kosztorysantką. ale zwalili na mnie robote i czesc. i uwazają chyba ze moze miałam jakies objawienie jak się robi kosztorysy :O ale jak się uda, to oczywiscie premii zadnej z tego nie dostanę ( mimo ze szef zarobi na tym jakies ogromne pieniądze ( ok 200-300 tys minimum) bo wtedy to juz sie nie bedzie nazywało ze \"zrobiłam kosztorys\" ale ze \"uczyłam się robić kosztorys\" a za nauke nikt mi nie płaci. a ja siedze nad tym juz 2 tyg, pensji mam 1000 zł, z czego płacę soie 700 zł zusu. i rezultat jest taki ze zapierdzielam i biore na siebie ogromną odpowiedzialnosc za 300 zl miesięcznie. Slicznie, prawda? ale jestem zła, musiałam sie wyżalic :)
  14. ja na razie jestem zmuszona odłozyc staranka :( .najpierw leczenie, jak przegonie bakterie to zaczynamy. a jak u ciebie antelko?
  15. do kf26- mi tez sie tak wydawało ze nalezy leczyc te bakterie równiez z przewodu pokarmowego, i nawet spytałam o to gina- ale powiedział ze te bakterie są potrzebne w jelitach i ich obecnośc tam jest całkiem na miejscu. i teraz sama juz nie wiem, w necie czytałam co innego, ty tez mówisz ze trzeba je wszedzie wytępic...czyzby gin się pomylil? o co tu chodzi? a jeszcze zeby sie upewnic ze rozmawiamy o tych samych bakteriach- ja mam enterococcus faecalis czy jakos tak i jeszcze streptococcus costam. dokładne nazwy napisze wieczorem, bo teraz nie mam przy sobie wynikow badan.
  16. ja wiem kochane ze cokolwiek postanowię to bedziecie mnie wspierac i z góry dziękuję. ale popatrzcie na to...: (...)statystyki dotyczące wyroków zapadających w tych sądach są niekorzystne dla pacjentów. Do Izb Lekarskich, przy których działają sądy lekarskie, wpływa co roku od 1600 do 2000 skarg. Około 130 z nich rzecznicy przesyłają do sądu. W 1999 r. w drugiej, ostatecznej instancji zapadło 17 orzeczeń niekorzystnych dla lekarzy, w tym tylko w jednym wypadku orzeczono karę czasowego zakazu wykonywania zawodu. Pozostałych ukarano jedynie naganą lub upomnieniem. Nie zachęca to poszkodowanych do wybrania tej drogi dochodzenia sprawiedliwości. \" straszne to jest, odbiera człowiekowi najmniejszą nadzieję na sprawiedliwość. naprawde nie wiem czy jest sens biec z tym do prokuratora. wiecej bedą mieli narobione w gacie jak sprawa oprze się o media, a nie o sąd. Sąd i tak im nic nie zrobi. dostałam dzis antybiotyk na te bakterie- wielkie żółte kule które musze sobie wpychac wiecie gdzie. mam nadzieje ze pomogą. byłam wczoraj w tej klinice Novum, bardzo miło tam. ale lekarz nie wiem czy jakiś nadgorliwy,czy to u nich standart- ale zlecił całą mase badan, niektóre wydaje mi się ze trochę niepotrzebne... a na pewno mnie na nie nie stac. jedno bad. koszt 1600 zł(jakaś histeroskopia), inne 700- za duzo. zrobie tylko podstawowe- czyli hormony, posiew z pochwy po leczeniu, maż posiew nasienia, a ja jeszcze powtórze bad na toxo, różyczke i cmv. no i mam nadzieje ze w przyszłym cyklu bierzemy sie za robote...
  17. witam kobity. dostałam list od dyrektora szpitala bielanskiego, i wkleję wam kilka kawałków. w nawiasie mój komentarz> (...)przeprowadzono szczegółowe postępowanie wyjaśniające (...) z wyjasnien wynika ze opisane przez panią wydarzenia nie znajdują potwierdzenia w dokumentacji medycznej oraz wyjasnieniach lekarzy ( to chyba logiczne ze nie powiedza ordynatorowi ze sobie olali pacjentke). Zespół lekarsko- pielęgniarski podjął się leczenia utrzymującego ciązę zgodnie z aktualnym stanem wiedzy ( no to gratuluje, bez sensu użyli KTG, nie potrafili rozpoznac skurczy ani zapalenia szyjki,postawili błędną diagnozę- bo jak się okazało wcale nie mam niewydolnej szyjki, ale o tym pozniej, mając wynik posiewu z kanału szyjki nie odczytali ze mam bakterie- chociaż było to jasno napisane- i w rezultacie nie podali mi leków). Wykonano niezbędne badania i włączono odpowiednie lecznie.( totalna bzdura). Z wyjasnien wynika ze była pani na bieżąco informowana o sytuacji ( nie mówie ze zupełnie o niczym mnie nie informowali, cos tam przeciez mi mówili czasami , ale to było na patologii ciązy, na ginekologii jak juz rodziłam to nikt mi nic nie mówił, ( nikogo przeciez nie było) no i zapomnieli mi powiedziec ze własnie rodzę i nie da sie juz tego zatrzymac.) Odpowiedzi na pani pytania były przekazywane taktownie i zyczliwie( zwłaszcza taktowne i zyczliwe było stwierdzenie ze synek zmarł z mojej winy, bo za szybko zaszłam w ciaze po poronieniu, i zebym nie rozpaczała bo mam co chciałam). Na sali chorych przebywał z panią maz( owszem przebywał, ale ja nie składałam skargi ze nikogo przy mnie nie było w dzien, tylko na to ze nikogo nie było przy porodzie- i nie chodziło mi bynajmniej o męza). to odpowiedz ze szpitala, wysłana jeszcze przed przesłuchaniami lekarzy u rzecznika. ciekawe co tam powiedzieli. ja kilka dni temu rozmawiałam z prawnikiem, był w szoku ze cos takiego wogole miała miejsce i powiedział ze powinnam to zgłosic do prokuratury, bo nie jest to jakies zwykłe zaniedbanie tylko zaniedbanie lekarza w wyniku którego zmarło dziecko, a to juz jest powazna sprawa. powiedział mi tez ze wczesniactwo nie jet przyczyną smierci( a tak mówili lekarze- zmarł bo był wczesniakiem) to tak samo jakby ktos powiedział- zmarł z powodu starości- nie ma tak, moze byc zatrzymanie akcji serca, cos tam w płucach np sie popsuje i nie mozna oddychac itp. zawsze jest jakas przyczyna zgonu. u Kamila też była, ale nie wiadomo jaka, na pewno jedną z przyczyn jego śmierci jest nieudzielenie mu najmniejszej chocby pomocy... i sama nie wiem co mam teraz zrobic... zgłaszac to do prokuratury czy nie? jak zgłoszę to oznacza to włóczenie sie po sądach, rozdrapywanie tego wszystkiego, a winny i tak nie zostanie ukarany, przeciez to lekarz... a z drugiej strony nie zgłaszac- to znaczy dac ciche pozwolenie na to zeby takie rzeczy nadal się działy, to pokazanie lekarzom ze są bezkarni, ze mogą sami decydowac o ludzkim zyciu, kogo ratują a kogo nie. straszny mętlik mam w głowie. no i ta ich błędna diagnoza... to tez moze byc tuszowanie całej sprawy. oni mi wpisali poporodzie ze to było z powodu niewydolnej szyjki. a to nieprawda. była wczoraj u dobrego ginekologa i potwierdził moje przypuszczenia- to nie szyjka zawiniła tylko te cholerne bakterie. a lekarze olali najpierw początkowe skurcze ( które własnie powstały przez tą bakterie) i odesłali mnie do domu, a potem olali sam wynik badania i nie podali mi leków zeby tą farnce zniszczyc. ale łatwiej wszystko zwalic na szyjke, bo wtedy faktycznie nie mogliby nic zrobic, a teraz mogli ale nie zrobili. kurde, ale sie znów rozpisałam. jak mi jeszcze cos mądrego się przypomni to wam napisze, na razie musze brac sie do roboty.
  18. a ja chora :( byłam u lekarza ale jakoś nie zgadzam sie z jego diagnozą- nie to żebym była mądrzejsza od lekarza, ale: babka uparła się ze mam angine, a ja juz miałam nie raz angine wiec objawy znam- przede wszystkim ból gardła i wysoka gorączka. gardło mnie nie boli, gorączki wysokiej tez nie mam, ale mam męczący suchy kaszel, kataru nie mam, bolą mnie za to płuca i plecy. na angine to nie wygląda. ale antybiotyk mi wypisała. na razie nie wykupiłam, pije sobie syrop na kaszel i jem wit. c, jak za dni nie przejdzie to wezmę antybiotyk. a jak nie przejdzie po antybiotyku to mam iść na rtg płuc. a kolejna recepta z antybiotykiem czka na półce- mam brac te dopochwowe, kurde, nie za duzo tego wszystkiego? jeszcze jakiegoś grzyba dostane :(
  19. ziarnko piasku miło mi ze o nas myślisz a ja własnie jestyem po imprezce, 30 urodziny mężulka :) trochę pijana, i kulawa bo na zakupach mąz mnie rozjechał wózkiem i kaszląca- coś mnie dusi strasznie od rana. krucha, skąd tak czarne mysli? czemu sądzisz ze masz zrosty? moze to @ sie rozkręca? albo to jakies zachwiania hormonalne, czasami tak sie robi przeciez... najczsciej to wina progesteronu- wiec nieduzy problem. janeczko, nie uzywam mydła do pipki. zawsz intime, i keidys lactacyd. inne mnie uczulają. ja mam swoją teorie na temat leczenia tej francy, juz pisąłam wczoraj,ze nic nie da leczenie samej pochwy skoro syf siedzi w przewodzie pokarmowym. trzeba mi leczenia \"całościowego\", coś wymtyśle :) chyb a sie na ten olejek skusze. ide spac bo jestem wstawiona. chyba ze dopije te winko, została jakas jedna lampeczka:) wasz zdrowie kochane moje :)
  20. bakterii na razie nie lecze, dostałam co prawda antybiotyk dopochwowo, ale poczekam z nim do 2.04, bo wtedy mam pierwszą wizytę w novum, nie mogę iść tam z zapchaną jakimiś globulkami pindą, bo mnie lekarz nie bedzie mógł dokładnie zbadac. a zresztą same lecznie dopochwowe uważam za bzdurę, te małe france siedzą sobie w przewodzie pokarmowym ( ale nie są to jakieś \"dobre\" bakterie, w pokarmowym też nie powinno ich byc) i nawet kal chwilowo, pod wpływem antybiotyku stosowanego miejscowo znikną z pochwy, to lada dzien mozna się spodziewać wielkiego come backu- a przy okazji uodpornią się na ten antybiotyk. kochane, czytałyście moze sobie kiedyś o olejku z oregano? kiler na wszelkie grzyby i bakterie, kolezanka leczy tym dzieciaki, i jej znajome tez leczą się w ten sposób- efekty super. http://www.ibg.pl/opis/Finclub%20Candimin/890/ i jeszcze myslę o kuracji srebrem koloidalnym...http://www.suplementydiety.pl/index.php?id=3 jakbym połączyła siły i jednoczesnie przepędziła france z pochwy i przewodu to moze by nie wróciła juz...nie ma nawet mowy zebysmy zaczeli się starac dopoki się nie wylecze. a cięzko jest to cholerstwo wytępić.
  21. janeczko, antelko, w sprawie Kamilka piszę na bieząco... niestety to tak powoli wszystko idzie ze wiadomości na ten tmat pojawiają sie tylko raz na jakis czas. a rodzina? no cóz... aktualnie jest niezły dym. rodzina odezwała sie pierwszy raz od smierci Kamilka przed świetami, ale ja juz wtedy nie chciałam z nimi rozmawiac. przegapili swój czas... wydaje mi sie ze 3 miesiące to baaaardzo długo, zwłaszcza jak się czeka na telfon od kogoś. no i oczywiście nikt nie był na cmentarzu jeszcze. nie odebrałm tego telefonu, ale napisałam maila do tej kuzynki- ze mam żal za to ze tak się od nas odwrócili, ze pomineli milczeniem fakt narodzin i śmierci mojego dziecka, i ciągle zachowują się tak jakby on niogdy nie stniał. napisałam grzecznie i spokojnie ze nie chcę miec w swoim otoceniu ludzi na których absolutnie nie moge liczyc, którzy opuszczają mnie w najcięzszych chwilach-no i się na mnie obrazili ze... sie od nich odwracam. ( ja od nich!) paranoja, ale rozumiem to- nie potrafią się przyznać do błędu, ze to oni się ode mnie odsunęli, i to w takim momencie, najlepiej jest odwrócic kota ogonem- i to teraz to ja jestem tą jędzą która sieje frment w rodzinie. no i niech tak zostanie, jesli się przez to maja poczuć lepiej. po śmierci synka pozostało mi bardzo niewielu znajomych i przyjaciół, ale o ile cenniejsze są t znajomości... ta garstka ludzi która nadal przy mnie jest warta jest więcej niz dziesiątki osób z którymi \"przyjazniłam \" sie wczesniej. Buziaki dla was kobitki, wy też jesteście w tej mojej "garstce"
  22. witam, u mnie kwitnie @, to juz ta 3 po porodzie. troche się pospieszyła, ale wyglada w miare normalnie. i w zasadzie moglibyśmy się juz powoli starac, gdyby nie to ze mam jakieś cholerne bakterie w kanale szyjki :( odebrałam dzis wyniki posiewu, nie jest wesoło. koncze bo własnie mąż mnie wkurwił i ide sobie poryczec.
  23. antelko, novum polecały mojemu męzowi dwie jego kolezanki z pracy, jedna z nich straciła 3 czy 4 dzieci, następna ciąża prowadzona własnie w novum- udana. lekarza tez juz mam wybranego- dr. Taszycka- podobno miła i bardzo kompetntna. zresztą wszyscy lekarze z tej kliniki sa specjalistami od trudnych ciaż, więc mam nadzieje ze tym razem doprowadza mnie do szczęśliwego finału. dziwne, ale nie pomyslałam ze szylusię zostawili w szpitalu, moze dlatego ze ja tyle razy tam byłam z rożnymi sprawami i zawsze mnie wyganiali do domu. no ale to chyba tylko tak w wrszawie jest. mam nadzieje ze u niej wszystko ok, i ze się szybko odezwie, bo sie niepokoje trochę. Janeczko, mam nadzieje ze antelka trafiła w sedno ze swoimi podejrzeniami :) a jesli nie to i tak sie nie martw, w koncu na WIOSNE sie uda, a teraz zima za oknami. Kruchaa, gos, co z wami?
×