Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

minimonia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez minimonia

  1. witaj antella. spotkanie miałam na razie jedno- jutro kolejne. bardzo mi sie podoba, ale na razie nie mogę stwierdzic czy czuję się po nich lepiej. wrócimy do tematu za miesiąc. w pracy ok- na razie nie ma zbyt duzo do roboty wiec mam sporo czasu zeby się uczyc. ale generalnie bardzo mi sie to podoba. w sprawie KAmilka cos sie ruszyło, dzis zaczęły sie przesłuchania lekarzy- ja ide pozniej, jeszcze nie wiem kiedy. pisałam o sfałszowanej godzinie śmierci Kamilka, na szczescie dowiedziałam sie ze moge z urzędu wyciagnąc dokładny odpis aktu urodzenia i zgonu, z podanymio godzinami. w urzedzie mają dobrze zapisane, sprawdziłam. ale taki papier kosztuje 66 zł, a czemu ja mam płacic za ich błędy? spytam jeszcze rzecznika co mamzrobic. a, no i dowiedziałam sie ze mojej sprawy juz nie prowadzi pani rzecznik, jak było wczsniej, ale jakis doktor ją przejął- kurwa, robią dokładnie wszystko zeby jakos zatuszować tą sprawę. jesli nikt z personelu tego szpitala nie zostanie ukarany to sprawa trafi do mediów- nawet niech to bedzie jakiś brukowiec, ale jeslioni robią takie świnstwa, fałszują dokumenty i wogóle nie poczuwają sie do winy- to ja im zrobie odpowiednia reklamę w prasie. i tyle. mi to nie pomoze, ale moze jakas kobieta w podobnej sytuacji zastanowi sie dwa razy zanim pojdzie z powikłana ciaza do tego szpitala. antlko daj znac po wizycie. ja zapisałam sie do kliniki Novum- niby są od leczenia niepłodności, wiec to nie moja działka, bo w ciążę przeciez zachodzę- ale mają też ogromne doswiadczenie w prowadzeniu trudnych ciąż- no i tu niestety juz się podpisuję rekami i nogami. buziaki dla ciebie szylusia... machnij chociaż. dziewczynki, naprawde sobie poszłyscie czy to tylko wiosenne przesilenie jakies? a moze porządki? mam nadzieje ze wrócicie.
  2. jakby jednak ktos tu jeszcze zerknął to zyczę wesołych świąt.
  3. halo, dziewczyny, opuściłyscie topik na dobre? :( szylusia, nadal czekam...machnij ze wszystko ok. ja niedługo dołączam do staraczek, bo na razie to tak jakos w zawieszeniu jestm. byłam dzis u gina, robiłam posiew- wyniki za tydzien. jesli wyjdzie ok to od nastepnego cyklu mogę się starac...
  4. Szylusia, odezwij się, czekamy. cała reszta tez by sie mogła odezwac.
  5. wynik taki jak przypuszczałam- wszystko w porządku, maluszek był zdrowy. ale jedna rzecz sprawiła ze opadła mi szczeka- wpisali w wyniku ze mały nie żył!!! tzn nie dosłownie- ale ma tą samą godzinę urodzin i śmierci- co sugeruje ze urodził się po prostu martwy. nie znalazłam w szpitalu lekarza który mógłby mi to wyjasnic, i nikt nie potrafił wskazac osoby odpowiedzialnej za ten wpis. myslicie ze to specjalnie zrobili? wyniki były juz po zlozeniu skargi do rzecznika, o czym szpital był poinformowany, wiec moze specjalnie wpisali ze Kamil nie zył, żeby uniknąc oskarzenia ze go nie ratowali? sama juz nie wiem co myslec...jutro zadzwonie do rzecznika i spytam czy mam dalej drążyć tą sprawę czy oni to wyjasnią. ale kurwica mnie bierze jak mysle o lekarzach!!! z zarzademcmentarza sprawa w miare załatwiona, teraz tylko musze narysowac mój projekt nagrobka i rozesłac go do zakładów kamieniarskich. a na zajęciach b. fajnie- miłe dziewczyny, kazda ze swoją tragedią ale jakoś w grupie raźniej. koncze bo mąż potrzebuje kompa- pozdrawiam was wszystkie i myslę o spotkaniu z wami. co wy na to?
  6. halo, gdzie się podziałyscie wszystkie? jutro mnie czeka pracowity dzien- rano normalnie do pracy, ale urywam się ok 13 i jedziemy z męzem do szpitala po wyniki- są wreszcie, ale tylko sekcji zwłok Kamilka. a ten wynik to ja znam- przciez on był zdrowy... wyników z łozyska nie ma jeszcze. pozniej jedziemy na cmentarz, do zarządcy. musimu ustalić pewne rzczy dot. nagrobka- wymiary, podmurowanie itp. a wieczorem mam pirwsze spotkanie z grupą terapeutyczną- napisze wam pozniej jak było. no i w koncu ruszyła sprawa u rzecznika- 18.03 zaczynają się przesłuchania w mojej sprawie- najpierw jakis lekarz idzie- lub lekarze, nie wiem, ja bede pozniej, jeszcze nie ma terminu. ale wazne ze coś sie dzieje w koncu. buziaki. i odzywajcie sie czesciej.
  7. cos nie mam weny ostatnio. w pracy na razie mało roboty, ale muszę się duzo nauczyc jeszcze. nie takie to jednak proste jak myslałam. i jeszcze z newsów- mam kolejną @, ale jakaś dziwna. wczoraj rano się zaczęło, poleciało kilka kropel bardzo ciemnej krwi i dzis tez jakies 3-4 kropelki, niemal czarne. dziwne to jakoś, moze to po tym zabiegu takie wygibasy jakieś się robią. ale zawsze przez 2 pierwsze dni mnie zalewało, i to jasną krwią, a teraz nie wiem o co chodzi. no ale jeszcze jedna @ i jade z robotą, nie bede dłużej czekać. i tak co ma być to będzie, nie ma reguły czy się poczeka 3 cykle czy 10. najgorzej ze nadal nie mam wyników badan ze szpitala, ( tych które miałam odebrac ok 14 dni po porodzie). dzwoniłam w piątek czy juz są, ale nie ma, baba poiedziała ze mam się o nie doiadywac u lekarza który odbierał poród, powiedziałam ze nie było takiej osoby, na co ona: niemożliwe!! pozneij powiedziała ze w takim razie mam uderzac do połoznej która odbierała poród, jak powiedziałam ze takiej osoby również nie było to babka sie spytała czy na pewno u nich w szpitalu rodziłam, bo to niemozliwe zeby w ich szpitalu takie rzeczy się działy. głupie babsko. buziaki.
  8. no tak, miało być krótko a wyszło jak zwykle, słowotok :O
  9. witam dziewczynki, jakos nie miałam natchnienia ostatnio. teraz też pisze między jednym ziewnięciem a drugim, więc bedzie krótko, chyba ze się rozbudze w trakcie. w pracy mi się podoba. na razie jest bardzo mało roboty, więc mam dużo czasu zeby się wdrażać i uczyć tego wszystkiego. jakoś łapię, ale na ile to się okaze jak robota ruszy- na razie nie sezon- firma zajmuje się zakładaniem instalacji elektrycznych, więc na wiosnę się zacznie. ale jest fajnie. pracuję z 3 facetami, jeden z nich to mój szwagier wiec jestem pod opieka, jak coś nie wiem to zawsze pomoze. u psychiatry - bo chyba o to janeczko pytasz- w porządku. dostałam jakieś leki na poprawę nastroju i zwolnienie na miesiąc. leków nie biorę, bo usłyszałam od niej ze powinnam je przyjmowac 3-4 miesiace, a tyle czasu nie chcę, bo najprawdopodobniej za 2 mce zaczniemy się starac o rodzenstwo dla Kamisia. zobaczymy. jakoś nastrój sam mi sie poprawił jak wyszłam do ludzi. w weekendmiałam załamke małą, bo chodziliśmy po zakładach kamieniarskich w poszukiwaniu nagrobka dlanaszego synka. same zakłady jeszcze były ok, ale pozniej poszlismy na cmentarz gdzie jest sektor dla dzieci- tragedia. wszedzie same malutkie gróbki, na nich wiatraczki, misie, kolorowo i przytulnie, a jednak na maxa przygnebiająco. tyle tych dzieci tam jest... starałam się z zimną krwią oglądać nagrobki, szukałam ładnego napisu który mogłabym umieścić u Kamilka, a rozryczałam sie dopiero nad grobem... 5 dzieci :( serce mi pęka jak pomyślę o matce tych maluchów... tzn tam była taka tablica pamiątkowa, z datami jej poronien, 3 maluchy z 2004, jedno z 2005 i jedno z 2006. a nagrobka i tak nie wybraliśmy. sama w domu zaprojektowałam co chcę miec, teraz tylko trzeba znaleźć zakład który dysponuje jakimiś jasnymi kamieniami, zdecydowana większośc nagrobków niestety jest czarna, a my chcemy biały więc jest kłopot. widzielismy przepiękny biały kwarcyt, ale jest drogi, w zasadzie najdroższy ze wszystkich materiałów. ale rozmawiałam z męzem i doszliśmy do wniosku ze to przecież jedyna i ostatnia rzecz jaką mozemy kupić naszemu synkowi...nie bedziemy na tym oszczędzac. pytanie tylko czy ten kamien bedzie dostepny, bo strasznie o niego trudno. ale moze się uda. zobaczymy. pozdrawiam. i witam nową osobę, cześć Heloł. ja ze swojej strony bardzo zioła polecam. sama niedługo zacznę je pic. a własnie dziewczyny, tak sę zastanawiałam czy nie zacząć pić juz od najbliższego cyklu, mimo ze i takjeszcze nie moge sie starac, ale moze tak profilaktycznie, na wzmocnienie?
  10. witam dziewczynki. dzis byłam na rozmowie z psychoterapeutką, zapisałam się na choreoterapię( terapia tancem i ruchem) dla kobiet po stracie dziecka. wygląda to bardzo przyjemnie, mała grupa (5 osob) zajecia raz w tyg 2 godz. 1 godz to rozmowa z psychoterapeutami,druga godz ruchowa. zaczynamy 12 marca. mam nadzieje ze to mi coś pomoze. antelko, idę do pracy w poniedziałek. zaczynam zupełnie coś nowego, nigdy jeszcze nie pracowałam w biurze, zawsze z dzieciakami. a nie, pracowałam kiedys w firmie telemarketingowej, tam poznałam męża. no ale teraz to jeszcze coś innego, o czym szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia. bede robić kosztorysy dla firmy robiącej instalacje elektryczne :) jak na razie to dla mnie czeski film, nie wiem o co chodzi, ale pewnie sie naucze. gorzej ze juz pierwszego dnia muszę się urwac wczesniej, bo ide do psychiatry po zwolnienie ( do firmy w której jestem teoretycznie zatrudniona obecnie, a nie do tej w której teraz bede pracowac), zagmatwane to wszystko. ciekawe co szef na to powie;) miffy, jak bedziesz cos wiedziała na temat coral to napisz, ja nie zagladam na majówki. mam nadzieje ze u niej wszystko ok. janeczko,tak tylko pytałam o ten monitoring. w sumie to nie muszę na niego chodzic, bo mniej wiecej wiem kiedy u mnie jest owu, a zresztą starac się mozna tak czy inaczej, w koncu nie taka cięzka robota. szylusia, cieszę się ze z maluchem wszystko dobrze. kruchaa, buziaki.
  11. kruchaa, to super antelko, mąż to w zasadzie sama nie wiem, jak mu się na nich wszystkich żaliłam jakiś czas temu to przyznał mi rację, ze zachowali sie obrzydliwie i ze tez ma do nich zal. no ale z drugiej strony to jego rodzina, więc on raczej nie zerwie z nimi stosunków, przynajmniej nie w takim stopniu jak ja- i oczywiscie nie wymagam tego od niego. szylusia, jak po wizycie? janeczko, nie machałas nam dzis...
  12. no i wróciłam. film smieszny-polecam na odstresowanie. jesli podobał się wam testosteron ( który ja uwielbiam) to na lejdis też warto się wybrac. pracę zaczynam od poniedziałku. zobaczymy jak to bedzie, mam nadzieje ze zajmę się tym na tyle zeby nie siedziec i nie myslec o tym co sie stało.
  13. antelko, nie rozumiem... czemu miałabym byc na ciebie zła? jesli napisałam cos co mogłoby na to wskazywc to przepraszam, naprawde nie wiem o co chodzi... janeczko, o jakiego lekarza pytasz? jesli o gina, to byłam,nastepna wizyta po drugiej @. do psychologów się zraziłam bardzo, byłam raz i wiecej nie pojdę. chociaż nie do konca tak- na piątek jestem umowiona z kobieta która organizuje choreoterapię dla kobiet po stracie, spotkania grupowe ruszają na początku marca, ale ta pani najpierw spotyka się indywidualnie z każdą z nas. no ale jakoś nie uważam tego za spotkanie z psychologiem, więc pojdę. zobaczymy, moze terapia tancem i ruchem coś pomoze. a ty kochana wracaj do zdrowia. miffy, my chyba jeszcze ze sobą nie rozmawiałysmy, ale cieszę się ze tu jestes :) gdzie krucha sie zapodziała? i tak do wszystkich jeszcze: bardzo wam dziekuję za całe wsparcie, za rozmowy i rady. nie znamy się osobiście, ale jestescie mi teraz bliższe niz wiekszość z moich \" realnych\" przyjaciółek i część rodziny. wiele osób się ode mnie teraz odsunęło, telefon milczy jak zaklęty, cała rodzina mojego męża która mieszka w warszawie jakoś nagle przestała się do nas odzywac, a jak byłam w ciąży to dzwonili co 2-3 dni, w swieta nie mogłam sie opedzic od rąk klepiących i głaskających mój pokaźny juz brzuch... a teraz nic... mimo tego ze są wszyscy na miejscu, nikt z nich do tej pory nawet nie był na grobie naszego synka, nikt do nas nie zadzwonił zeby spytac jak się czujemy, czy mogą nam w czymś pomóc. przykre to bardzo, zawsze myslałam ze sa naszymi przyjaciółmi, ale cóż- stara prawda- prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. no i poznałam. postanowiłam sobie ze od teraz spotykac się bedziemy tylko oficjalnie,na imprezach rodzinnych. i tyle. rzecznik praw pacjeta milczy również jakby był z rodziny... i nadal nie mam wyników ze szpitala, które miałam dostac po 14 dniach od wypisu, czyli mniej wiecej w połowie stycznia. ide zaraz do kina na lejdis, tak na poprawę humoru. któras juz była?podobno mozna sie usmiać po pachy.
  14. szylusia po urlopie dziwnie... niby bawiłam sie swietnie, nauczyłam sie jezdzic na nartach i nawet nie mam siniaków ( 2 malutkie), ale jednak całkiem wyluzowac sie nie da. strasznie teskniłam za wizytami na cmentarzu. teraz wrócilismy, mąż dzis poszedł do pracy a u mnie znow to samo co wczesniej- czyli dół wielki :( na domiar złego rzuciłam palenie, wiec samopoczucie naprawde okropne. ale juz sie ubrałam i jednak pojde po fajki. rzuce od poniedziałku, jak juz pojde do pracy wreszcie i bede miała zajecie, teraz to za ciężko.
  15. witam, wróciłam w niedzielę wieczorem, ale jakos nie chciało mi sie odzywac jak zobaczyłam ze własciwie tylko szylusia i janeczka coś skrobną od czasu do czsu. czyzby jednak koniec topiku?
  16. dziewczynki, co się z wami dzieje? czemu nic nie piszecie? u mnie spokojniej, posiedziałam u cioci kilka dni, wczoraj wróciłam, dzis się pakuję i jutro jedziemy w góry :) tyle mam dzis roboty ze nie wiem w co wsadzic ręce. i dobrze, bezczynność zle na mnie wpływa. wczoraj skonczyła mi sie @, pierwsza po zabiegu. była krótka, skapa i bezbolesna. jak znajdę chwilę to jeszcze dzis tu wpadnę, i mam nadzieję zobaczyć kilka wpisów od was. bo jak nikt się nie odezwie to ja też ogłaszam strajk, i nie pokazuję sie przez połtora tyg minimum.
  17. znów weekendowa cisza... wyjezdzam. miałam od jutra rozpocząc pracę, ale okazało się ze na razie nie ma takiej potrzeby. tzn firma nie ma, bo jesli o mnie chodzi to owszem, mam ogromną potrzebę. wszystko, byle nie siedzenie w domu, bo same widzicie do czego mnie to doprowadza. no a skoro na razie mnie nie potrzebuja to sobie pojade do cioci. nie dałabym rady wysiedziec w domu sama przez tydzien. a pozniej juz bedzie lepiej, wroce, spakujemy sie z męzem i jedziemy na słowację. buziaki.
  18. jerta, dziekuję dziewczyny, o kilku rzeczach wam nie pisalam z obawy ze mój mąż to przeczyta, ale teraz i tak wie wszystko. miałam ( i chyba mam nadal) duzy problem. często śni mi się mój Kamilek, i on mnie woła... nie macie pojęcia jakie to ciężkie, tak bardzo chciałabym z nim być, dopadały mnie róznie myśli. wczoraj gdy mąż powiedział ze mnie kocha, odpowiedziałam ze ja nie chce zeby on mnie kochał. cięzko to wyjasnic, ale on jest mi przeszkodą w połączeniu się z Kamilkiem. ja też go bardzo kocham, i nie wyobrazam sobie życia bez niego. ale to, ze on mnie kocha, sprawia ze nie mogę go zostawic. nie wiem czy to co napisałam jest zrozumiałe. po prostu czuje ze gdyby on mnie nie kochał, to o ile łatwiej bym podjęła pewne decyzje...a jednoczesnie dziękuję Bogu za jego miłosć i wierność- jest tak jak przyrzekaliśmy to sobie w kościele- na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. a ja mam poczucie ze jestem dużo słabsza, ze tak niewiele czasami brakuje zebym się poddała... te myśli są tak straszne ze nawet nie chcę ich ujmowac w słowa, ale pewnie wiecie o czym mówie...jestem rozdarta między dwoma najukochanszymi mi osobami, nie mogę być z nimi dwoma jednoczesnie, ale jak mam wybrac między męzem a synkiem? wykancza mnie psychicznie to kłębowisko mysli, dlatego własnie chyba potrzebuje jakiegoś wsparcia farmakologicznego, moze chociaz przestanie mi się snić synek i mnie wołac do siebie.
  19. dzien dobry, ja dzis w dołku bardzo głebokim...minął miesiąc od śmierci Kamilka. czasami mi się wydaje ze to juz tak długo, ze to tak dawno bylo, nie miesiąc a ze 3 przynajmniej. a czasami mam wrazenie ze to wczoraj...najbardziej dobija mnie to czego sie niedawno dowiedziałam- ze to człowiek zawinił, a nie natura :( a ten człowiek ma wszystko w dupie, nawet pewnie o tym nie wie jak wielką krzywde wyrządził :( nie mam pojęcia jaksię z tym uporac, jest mi bardzo cięzko. wczoraj u rzecznika bez rewelacji- pani kazała mi opisac całe zdarzenie, opisałam, złozyłam te papiery i juz. to samo mam wysłać też do dyrektora szpitala. i mam czekac az mnie wezwą na jakieś przesłuchanie jeszcze. i to tyle. mam wrazenie ze ta walka jest z góry spisana na niepowodzenie, ze to i tak nic nie zmieni. wszystko jest bez sensu. mój gin tez mnie wczoraj dobił, ale w sumie sie tego spodziewałam, przeciez to tez lekarz, wiec bedzie stał murem za innym lekarzem. nie dopatrzył się zadnych nieprawidłowości w przebiegu mojego porodu. stwierdził tez ze to co się stało było do przewidzenia, bo przeciez od początku miałam kłopoty z szyjka, tylko czemu do cholery wczesniej mi tego nie powiedział? mówił ze wszystko jest ok, ze mam chodzic a nie lezec...a teraz jaki mądry nagle się zrobił :( w takim nastroju jakjestem teraz to szczerze wątpię ze kiedykolwiek uda mi się urodzic zdrowe dziecko, w terminie. nawet jesli ja zrobie wszystko co w mojej mocy, to i tak lekarze zawala sprawę, a kolejnej takiej straty juz bym nie przezyła, wiec nawet boje się próbowac. nie ufam juz zadnemu lekarzowi- nie spotkałam sie z zadnym kompetentnym, więc jak tu myslec o ciąży? wiem przecież ze kazda kolejna będzie coraz trudniejsza, wiec skoro teraz nie potrafili jej utrzymac to co bedzie pozniej?
  20. dziewczynki jutro wam wszystko napisze obiecuje, dzis nie mam za bardzo czasu.
  21. podjęłam pewne decyzje, nie wiemczy słuszne. umowiłam sie na jutro z rzecznikiem praw pacjenta. rozmawiałam też z moją kolezanką która ma kilku lekarzy w rodzinie, wiec poniekąd trochę siedzi w branży, i powiedziała mi ze co do tej sprawy która poruszyłam z wami wczoraj,czyli to ze mnie olali w szpitalu, to mam marne szanse ze cokolwiek zdziałam. moge powiedziec wszystko rzecznikowi, napiszemy skargę na szpital, ale najprawdopodobniej nawet nagany nie dostana, bo po prostu powiedzą ze skoro maszyna skurczy nie zapisała to ich nie było, a szyjka była ok wiec nie było podstaw zeby mnie zostawic w szpitalu. natomiast przebieg mojego porodu i postawa lekarzy i połoznych ( a raczej jej brak) podchodzi juz nawet nie pod rzecznika, ale prokuratora- i tego na bank nie mogę zostawic bez echa. ponadto w prawie jest jakis zapis ze lekarza psim obowiązkiem jest ratowanie życia dziecka po 22 tc, czyli powinnam miec zrobiona cesarkę, bo przy porodzie naturalnym na tym etapie nie ma zadnych szans, a przy cesarce sa, juz pomijam fakt ze powinnam rodzic przy specjalistach od wczesniaków, na sali powinien byc sprzętdo ratowania dziecka, i przede wszystkim lekarz przyjmujacy poród. zobaczymy jeszcze co rzecznik na to powie. jutro zdam relację. janeczko
×