jotazet
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez jotazet
-
Kingalo, lubię Cię! Zofinko, jak tylko odeśpię, to przejrzę pocztę. No i dobrze, że tak się skończyło. Grunt , że córka cała, a samochód to rzecz nabyta. Może dożyjemy wreszcie czasów, że mądrzy ludzie wymyślą wreszcie coś lepszego od koła. Wenesso, a może pomyślisz o własnym blogu? Nikt pomarańczowy nie będzie Ci się wcinał... Wszystkim życzę gumowych słupów i pogody!I pogody!I pogody! I pogody! Brrrr, strasznie zimno sie zrobiło. Nawet pies na spacer nie chciał wyjść. Cześć!
-
Cześć! Pozwólcie, że znów dołączę swój kawałek monologu. Akiciu! Dzięki za dialog! Po mocnych napojach główeńka mnie raczej nie boli, bo genetycznie jest przystosowana. Za to optyka klnę w cztery de. Za tzw jubileuszówkę ufundowałam sobie obrzydliwie drogie okulary ze szkłami progresywnymi. Miało być fantastycznie - jedne okularki i do czytania i do chodzenia. Wszystkie ceny w sklepach, terminy ważności, wywieszki, własne paznokcie, sms- y , nazwiska na domofonie itd itp - miały być w zasięgu wzroku, bez szukania drugiej pary bryli, a tu zamiast cudu mam tylko ból głowy.Coś jest nie tak z tymi szkłami. A nie mam kiedy pojechać z reklamacją, bo trzy soboty pod rząd zajęte w pracy. Po pracy to już trochę późno. Ławeczkę jeszcze widzę - w dwóch parach starych okularów założonych jedne na drugie. Ale tak czy siak - pozdrawiam serdecznie! J. P.S. Prawdę mówiąc to myślę, że każda z nas jest jakąś panią Jadzią. I przypuszczam, że wszystkie mamy fascynujące życie. Prawdziwe. Żywe. I na bieżąco. Bez naruszania niczyich praw autorskich na dodatek... Ot, takie sobie refleksje Waszej nawiedzonej bibliotekarki. J.
-
Cześć! Wróciłam dziś z tzw wycieczki integracyjnej z okazji tzw święta edukacji. Narodowej zresztą. Spacery, bajery, sauna, rowery, tańce, hulanki, swawole.I bardzo dziwnie jeżdżący kierowca autokaru... Ale jakoś wszyscy żyjemy. Autokar też się nie rozleciał. Okolica piękna, babie lato snuje się jak należy, pogoda cudna, a czeskie sklepiki przygraniczne dobrze zaopatrzone w napoje jak najbardziej wyskokowe. Minus - to za dużo dobrego lecz ciężkawego żarełka no i lekki kac. Cóż, trzeba się przecież integrować z własną grupą zawodową, no nie? Pozdrawiam! j.
-
A wracając do kulinariów, to z wielką niechęcią pitraszę właśnie w przerwach miedzykomputerowo- debatowo -telewizyjnych obiad na jutro.Jest to jedyny sposób, aby zniechęcić moją mamę do kuchennych popisów, które niestety są coraz bardziej niebezpieczne. I to nie tylko dla żołądka, ale i dla całej okolicy, bo w kuchni gaz...A ja mam poważny dylemat, czy gotowane nocą leniwe pierogi będą jeszcze zjadliwe jutro w porze obiadowej. No cóż, jakoś się je odgrzeje.Mimo wszystko życzcie mi smacznego abo tam co? A tu tymczasem nasi dwaj prezydenci wygłupiaję się w tej telewizji, że aż strach...Może by się lepiej wzięli za gotowanie pierogów, byłby z tego większy pożytek dla Polski. Hej.
-
Cześć! Kingalo, czyżbyś robiła omlet \"alaja\"? Nigdy nie miałam głowy do kombinowania z ubijaniem piany, przesiewaniem mąki,dbaniem o proporcje itd itp, więc omlet w moim wykonaniu wygląda wlaśnie jak plackowata jajecznica. A jak się jajeczną masą zaleje pokrojone, podsmażone kartofelki z pokrojoną podsmażoną wędlinką, cebulką i tym co się akurat nawinie - to wychodzi omlet chłopski albo wiejski.Też niezły. Specjalnością mojego śp ojca był z kolei postrach wszystkich gości czyli jajecznica na pomidorach. Wygladalo to koszmarnie, jak paw po trzydniowym weselu, ale jak ktoś raz się odważył i spróbował, to zaręczam, że nigdy nie zapomniał tego smaku.Naprawdę niezłe.Pozdrawiam. J.
-
Cześć, dziewczyny! Witam, Zofinko!O swoim chudnięciu rozpisuję się już od ho, ho! - ale chyba jeszcze wtedy nie zagladałaś na ławeczkę. Nie chcąc być zbyt monotematyczną i przynudzać wciąż na ten sam temat powiem Ci tylko tyle, że chudnę na tabletach, pod kierunkiem lekarza. Opcja odpowiednia tylko dla zupełnie zdrowych i naprawdę grubaśnych. Ale warta przemyślenia. Rzadko Was, miłe panie odwiedzam, ale zwróciłam uwagę na temat Jadwigi. Nie załapałam, skąd się wziął - czy to jakaś powieść? Czy pamiętnik? Jeżeli tak, to czyjego autorstwa? Znam osobiście pewną panią Jadzię. Jest prababcią o wyglądzie co najwyżej pięćdziesiątki piątki. Energii ma w sobie tyle, że Czernobyl to przy niej zwykły wiatrak. A życiorys taki, że wystarczyłoby na trzy ławeczki i powieść sensacyjno- obyczajowo- awanturniczą z wątkami kryminalno- komediowo - historyczno -erotycznymi na dodatek.Pani Jadzia zna się na wszystkim i dla wszystkich ma jakieś dobre rady.Dla każdego ma jakieś cudowne sposoby na cudowne życie. Dla każdego ma jakieś prezenty. I dla każdego znajdzie coś do zrobienia - drobne przysługi, drobne interesiki i kto wie co jeszcze. Nie przyjmuje odmowy - w żadnej kwestii i od nikogo - bo na swoje szczęście jest prawie całkiem głucha. Po prostu wpada do czyjegoś domu i urządza w nim wszystko po swojemu. Dla dobra mieszkańców domu, oczywiście. Barwna postać, ale dobrze, że odwiedza nas tylko raz do roku - w dniu urodzin mojej mamy. Zwykle dopiero po kilku dniach dochodzę do jakiej takiej równowagi psychicznej - normalka, gdy się do domu wpuszcza tajfun. Ale takie to już są te panie Jadzie... Pozdrawiam!
-
Witam i pozdrawiam! Szeptem, bo paskudna angina mi się przypałętała. Gardło boli, ale nic to - pięć dni bez pracy zawodowej całkiem mi odpowiada. Może to chorobliwe? Kingalo - chudnę, chudnę. Powolutku, w tempie ok. 3,5 kg na miesiąc, ale na wygląd to nawet jakby trochę więcej. Najszybciej chudną mi wystające końcówki typu ręce, nogi, głowa (czyt.twarz) i niestety biust. Przystopowało tam, gdzie problemów narosło najwięcej - czyli biodra, brzuch i odwrotna strona medalu, czyli tzw. zad. Za tydzień kończę drugi miesiąc odchudzania, a receptę mam dostać jeszcze tylko na jeden, więc w sumie tak dużo nie schudnę, ale dobre i to na początek.Dalej spróbuję sama, już bez farmaceutycznego wspomagania.Jak mi się uda nie przytyć z powrotem to i tak będzie sukces. Luuuubię sukcesy... Pa!
-
UUUFFFF..... Dobrze usiąść choć na chwilę, ale cudów nie ma - za chwilę pewnie znowu bedę musiała się zerwać z miejsca, bo jeszcze to, bo jeszcze tamto, owamto i Bóg wie co jeszcze. Witam! Po długiej przerwie, bo znów mam na bakier z CZASEM.Chyba się z nim nie zaprzyjaźnię.Strasznie złośliwy się zrobił. I szybki. Dogonić się nie da.Cały dzień latam jak z pieprzem, a nadążyć nie mogę.Nic mnie tak nie wkurza, jak zaległości - w sprzataniu, pisaniu, praniu, gotowaniu, planowaniu, spaniu itp itd.Gotować skończyłam przed chwilką, żeby jutro mama mi się do kuchni nie wprowadziła zanim wrócę z pracy, bo to grozi nieobliczalnymi konsekwencjami. Trzygodzinnym sprzataniem kuchni na przykład. A obiadek będzie niezły - poniedzielny rosołek a do tego śląskie kluski z dziurką z fantastycznym sosem ze świeżutkich grzybków, które właśnie sąsiadka podrzuciła. Ponoć grzybów w bród, ale osobiście latać za nimi po lesie nie mam ochoty, więc miło ze strony sąsiadki, że podrzuciła. I jeszcze będzie milej, jak się okaże że wszystkie jadalne...Bo w przeciwnym razie skończą się moje problemy z CZASEM...Mimo wszystko - zapraszam na grzybki! Pozdrawiam.J.
-
Hej, Kingalo! W zasadzie to nie dieta. Mój lekarz postanowił mnie odchudzić bardziej radykalnymi metodami. Zapisał lek stosowany przy leczeniu otyłości - nie bedę reklamować, choć na stronach o odchudzaniu i tak jest pełno informacji na ten temat. Podobno może zaszkodzić, ale ja się jak na razie dobrze czuję. Oczywiście potrzebny był komplet badań - krew, ciśnienie , serce, nery itd. Wskazaniem oprócz nadwagi był u mnie cholesterol, który mi się wciąż skądsiś bierze w nadmiarze.Nie wiadomo skąd, bo raczej trzymam się zasad żywienia obowiązujacych w takich przypadkach. W sumie i tak jest to dieta, bo po tabletce po prostu nie mam ochoty na jedzenie. Jem, bo wiem że trzeba. Poza tym nie wiem, jak to działa, ale wyglada na to, że działa. Powoli, ale to lepiej, bo przynajmniej skóra nadąży i nie zrobią mi się falbanki w różnych nieoczekiwanych miejscach, mam nadzieję. Z ciuchami kłopot - bo w za dużych głupio się wygląda, a na nowe w szafie miejsca brak. Wyrzucać nic nie bedę, bo jakbym tak nie daj Boże znów zaczęła tyć...Jak sie wkurzę to kupie sobie rozciągliwo - kurczliwy dresik. A szkoła i tak jest brrrr... Zdecydowanie wolę wakacje. Z włosami - podobnie jak Ty - też mam cyrk. Teraz niechcący mam coś dziwnego, kasztanowatego. A miał być średni blond. Jasne pasemka dawno diabli wzieli, a już się przyzwyczajałam do bycia blondynką. Mam też przepis na włosy zielone - tak mi wyszło, gdy ciemne odrosty potraktowałam super jasnym blondem z adnotacją \"antyorange\" - oczywiście, że wyszły pomarańczowe. Żeby to stonować, polałam granatową płukanką o zmyłkowej nazwie \"silver\" i przez trzy tygodnie miałam głowę zielono-żółto - niebiesko-jasno- blond z fioletowo - czarnymi przebłyskami. Tyż piknie. Pozdrawiam!. J.
-
Cześć dziewczyny! Chudnę sobie pomalutku, ale jeszcze nie znikłam. Prawie miesiąc tu nie zaglądałam. Troszkę byłam zajęta, a komputerka nie włączałam, żeby nie myśleć o pracy (tej zawodowej znaczy się). Niestety już mi się to nie uda. Koniec wakacji skrzeczy, że czas na plany, śmany, gazetki, śmietki, pierdzietki i inne głupotki. No i bez komputera ani rusz. I to domowego, bo w pracy rzecz jasna nie ma czasu na tą całą durną biurokrację. A pomyśleć, że kiedyś nauczyciel miał tylko pióro i dziennik. I grzeczne dzieci. Przypuszczam, że jedno z drugim ma jednak jakiś związek. Pozdrawiam serdecznie. J.
-
Serdecznie witam i o zdrowie pytam! Bo nic nad zdrowie. A lekarza mam fajnego. Bez marudzenia przepisał mi nie tylko lek na obniżenie cholesterolu, ale też i lek, po którym - uwaga! - schudnę! Rezultat będzie wyraźnie widoczny po trzech miesiacąch. Nie omieszkam poinformować o wadze tego rezultatu. Dieta, bez której jednak się nie obejdzie, przy tym leku nie będzie ponoć zbyt uciążliwa, efekt jo-jo minimalny, a skutki uboczne odczuje jedynie moja kieszeń (drogie to paskudztwo). Już się cieszę na swój widok w mniejszych ubrankach. Solenizantkom życzę zdrowia, zdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy! Pa!
-
Część dziewczyny! Kingalo, rozbawiłaś mnie pomysłem poszukiwania notatek na śmietniku - miałam ostatnio podobny problem. Wszystko przez kiepski mój wzrok i dwie pary okularów, osobne do patrzenia , osobne do czytania. No i przez - oczywiście - zupełnie zbędną i paskudną skłonność do robienia porządków. Porządek zrobiłam sobie w torebce. A był w niej między innymi paragon od zakupu nowej pralki. Niezbędnie potrzebny do karty gwarancyjnej .O 12.00 w nocy chciałam lecieć do śmietnika i szukać swojego niebieskiego worka na śmieci, ale latarka wysiadła, więc nie poleciałam. A paragon znałazł się natychmiast po wciśnięciu na nos właściwej pary okularów. Na właściwym miejscu się znalazł, czyli przypięty do karty gwarancyjnej. Teraz mam nowy temat do poszukiwań i przemyśleń. Minowicie odebrałam właśnie swoje wyniki badań (profilaktycznych) i szukam informacji o cholesterolu, bo wychodzi mi, że mam go dużo za dużo...Oj, będzie dietka...Jeszcze tylko muszę rozgryźć problem HDL i LDL i proporcji między nimi. Może nie jest tak źle... Nie lubię dietki! Pozdrawiam! J.
-
Cześć Kingalo! Dzięki za radę w sprawie fikusów.Niestety beniaminki mają drobne listki i dużo ich. Używam rozpylacza, ale skoro chemia nie dała rady to pewnie zwykłe detergenty też na nic. No, trudno, jutro o tym pomyślę. A dziś ogladam sobie - niezbyt uważnie - \"Dziewiąte wrota\" Polańskiego. Po raz drugi czy trzeci.W sam raz na późną noc, bo coś mi ostatnio nudno w łóżku. Nawet nie pamietałam, że J. Deep gra w tym filmie. Dopiero w \"Piratach z Karaibów\" wpadł mi w oko. Pirat z niego fantastyczny. A antykwariusz jakiś taki trochę rozmemłany. Chyba zmienię zawód, skoro to ma taki wpływ na wygląd. Wiem, że przynudzam, ale jutro moja siostra wraca z wojaży i wreszcie będę miała z kim pogadać. To i przestanę wreszcie Wam przynudzać. Cześć!
-
No i jeszcze raz ja. Bo się zdziwiłam - wczoraj w nocy było tu dużo pomarańczowych wpisów. Nawet mnie poniosło i podjęłam z kimś tam dyskusję. Dziś pomarańczowe wpisy znikły, a moje wypowiedzi - jak Filip z konopii. Ktoś to cenzuruje czy co? Nie znam się na technicznych szczegółach. Czy mogę np sama usunąć to co wczesniej napisałam? Wasza niedoinformowana jotazet.
-
Acha, jeszcze mam pytanie - może któraś z Was zna się na fikusach? Mam dwa ogromne beniaminy , ale od jakiegos czasu gubią liście. Pod prawie każdym liściem wykryłam coś dziwnego - małą kropeleczkę jakby parafiny czy jakiegoś półprzeźroczystego tłuszczu.W ogrodniczym doradzili mi confidor i syngentę (do zawalczania szkodników roslin to jest) ale nie pomaga ani jedno ani drugie. A szkoda mi fikusów, wychodowałam je sama od małych gałązeczek.J.
-
Hej, dziewczyny. Miło że jesteście. Sąsiadka mawiała, że kobieta bez brzucha jest jak dzban bez ucha. No bo właściwie dlaczego mamy się cięgle katować dietami, ćwiczeniami i Bóg wie czym tam jeszcze. Taka już uroda dojrzałych pań i czym tu się przejmować. Mam sylwetkę XXL, ale buty jeszcze sama mogę włożyć, nawet sznurowane, więc oprócz jazdy na rowerze i pływania - bo to lubię - za nic nie dam się złapać w obłęd odchudzania. Chyba że dla zdrowia byłoby to konieczne. No bo stawy, kolana itp. Mimo to życzę Ci pięknego, płaskego brzuszka, Igusiu! Pozdrawiam. J.
-
Nic? No to trudno, idę sobie. Cześć. J.
-
Czy może ma tu jeszcze ktoś coś mądrego do powiedzenia? Albo przynajmniej ciekawego? Lub zabawnego? Spać mi się nie chce , a głupio tak walczyć samej. No i co z tym wpływem wyższej inteligencji na niższą? Rybia nocka czy co? Chyba zaraz zacznę puszczać bańki skrzelami.Pomarańczowe bańki.W końcu trzeba się dostosować do otoczenia - na tym podobno polega inteligencja.Czy jakoś tak.
-
Brrrrr...Tąpnęło mną metafizycznie...Najpierw z hukiem zatrzasnęły się drzwi od mojego pokoju. Potem - brzdęęęęk- zadźwieczała struna mojej wiolonczeli na szafie...Włos mi się zjeżył na głowie. Ani chybi ciotka mnie straszy... Dziś był jej pogrzeb przecież...Empiryczne nawyki wzięły szczęśliwie górę nad metafizycznym niepokojem. Sprawdziłam najpierw wiolonczelę. Po strunach łazi jakiś spory owad. Coś pośredniego między wążką a komarem. Mutant jakiś czy inna cholera.Łazi po strunach i trąca je tymi swoimi odnóżami. Stąd ten brzdęk.Wcześniej pewnie łaził po drzwiach i Mićka w kocim porywie drapieżności próbowała gada upolować zatrzaskując drzwi łapkami. Ot i cała metafizyka. Spoczywaj ciociu w spokoju...Dobranoc.
-
...Oj, małolepszy, niejedna kopiarka nie może powiedzieć, że jej nie zepsułam...a miałam z nimi sporo do czynienia... Z kopiarek najlepiej wychodzą mi życiorysy - a jest co kopiować, oj jest...dzięki za uznanie.
-
Drodzy pomarańczowi! Też byłam pomarańczowa i dostałam tu kiedyś po łapach. Ale co mi tam - łapy nie ze szkła, a swoją wartość znam, więc honor nie ucierpiał. Z przyjemnością piszę tu więc od czasu do czasu, a czytam to, co chcę czytać - w końcu o to chodzi, no nie? Dajta ludzie spokój ze złośliwościami, wiecej tolerancji proszę.Każdy ma prawo do własnych odjazdów, łącznie z przepisywaniem traktatów o głupocie i pamiętników koziołka matołka i nikomu nic do tego.Taka już jest ta ławeczka, i dlaczego by nie? Mi się podoba.I nawet jak mam ochotę palnąć coś z innej beczki, to staram się dostosować do ławeczkowego stylu, bo w porównaniu z innymi stronkami - ta nie jest wcale taka zła. Nie psujcie nam ławeczki! Hej!
-
Cześć! Trochę mi smętno, bo mój kolega był na jedynym od lat polskim koncercie Rolling Stonesów i z zachwytów pieje, a mi nawet nie przyszło do głowy, żeby się tam wybrać. Starość czy co? Jemu się chciało... A fakt, że dziadki nieźle się trzymają. Ubawiły mnie komentarze mojej mamuśki na widok (w TV) stonsa z petem na scenie. No cóż, dla niej to ciągle jest ta \"trudna młodzież\" czasu konfliktu pokoleń z lat sześćdziesiatych. Niby wie, co to komputer i komórka, XXI wiek itp, ale po osiemdziesiątce mózg jednak jakoś inaczej funkcjonuje. Tak czy siak - czy to nie fenomen, że poczciwych Rolling Stonesów słucha i prababcia i babcia i wnuki i prawnuki, a oni jeszcze ciągle nieźle grają? A poza tym - przyjaciele moich przyjaciół są moimi przyjaciółmi, zaś wrogowie moich ...itd - no wiadomo. Jednak mimo wszystko miło mi, jak mnie chwalą. I nawet gdybym została posądzona o pewną nielojalność - dzięki Ci mała księżniczko za uznanie dla mojej tu pisaniny. Serdecznie pozdrawiam wszystkie panie bez wyjątków. J.
-
Ano wiem, ale pomarudzić mogę. A wiesz, Venesso, często zastanawiam się, jak mnie odbierają inni ludzie. Bo bywa że coś zgrzyta.I bardzo dobrze, że zwróciłaś mi uwagę na moje narzekanie i uskarżanie się - naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że to robię. Narzekanie i uskarżanie kojarzy mi się ze zbolałą miną i jęczącym głosem. Mogę Cię tylko solennie zapewnić, że zbolała mina i jęczący głos to nie ja. I obiecuje poprawę - żadnego uskarżania więcej! A gdyby mi się nie udało, to pamietaj o moim z lekka przymrużonym niebieskim oczku i autoironicznym tonie wypowiedzi - to ja! Co do skłonności do wygód - doskonale Cię rozumiem! Kocham wygody, ale nie lubię ich taszczyć na własnym grzbiecie. A co powiesz na malutką, wręcz biżuteryjną torebeczkę, a w środku szminka, flakonik perfum i kilka złotych kart kredytowych? To uniesie każda kobieta. Ach, pomarzyć dobra rzecz...I wcale nie trzeba nosić domu na plecach. Dobranoc!( moja noc, Tobie dobrej reszty dnia życzę!)
-
Tam dom, gdzie serce ... Miałam kolegę, który twierdził,że mógłby mieszkać w kącie piwnicy na wiaderku, byle w dobrym towarzystwie. Coś w tym jest. Nieraz zastanawiałam się, jakie jest minimum posiadania, niezbędne do przeżycia. No i wychodzi mi na to, że woda i coś, z czego można ją pić. Jedzenie i coś , na czym można je ugotować. Ciepły i wygodny kąt do spania.I zabezpieczone mycie i wydalanie. Chyba powinnam mieszkać w łazience z aneksem kuchenno - sypialnym. Ale mam nadzieję, że nie będe musiała.
-
Co do koloru na głowie - cóż, jestem brunetką, przez wiele lat wspomaganą czarną farbą. Szaleństwa z kolorem zaczęły się od pasemek - najpierw wyszły rude, potem blond, a po kolejnych farbowaniach całkiem zblądziałam. I problem mam od nowa - bo chciałam zapomnieć o siwych odrostach, a teraz mam ciemne odrosty. Jak sie nie łobrócis, zawse d... z tyłu.