nojka49
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nojka49
-
Zostawiam Wam
-
Szkoda...wypada chyba postawić coś i rozstać się w zgodzie z pewnym niedomówieniem i niezrozumieniem...może to ja jestem dla was no wiecie przereklamowana...albo mało ciekawa...też tak może być. Mam zaproszenie na inny topik a nawet dwa lecz nauczę się jak zmienić nick gdybym miała czas jeszcze gdzieś pisać...tak więc narodzę sie czy też odrodzę jako ktoś zupełnie obcy.Jak chcecie...ja ma tyle kłopotów...nie mam siły się narzucać...i tak mnie życie nie pieści...ale szkoda................................................................................
-
Alisario...a czemu Charli ma być wykastrowany?Brzmi to strasznie...czy aby musi?
-
Jak dobrze, że jesteś Alisario...ulżyło mi.Dzięki za aprobatę mojej skromnej osoby. Copertka...niech nie myśli, że jej się upiecze i zwieje całkiem, bo jest dla mnie również wspaniałą koleżanką...lubię ją...poznałam osobiście i nie pogodzę się ż opuszczeniem nas. Belvuś...piszecie do siebie maile a ja tylko wzdycham...bo nie wiem czy w dalszym ciągu moje maile do Ciebie by dochodziły.Byłaś pierwszą damą, która podała mi tutaj przyjacielską rękę a ja od razu ją capnęłam jak tonący brzytwy.Później okazało się że jesteś tak życiową, fajną babeczką...że ciągle bym Cię czytała, pisała z tobą a najchętniej widywała się w realnym świecie od czasu do czasu. Zofinko...Ciebie również poznałam osobiście...dobrze się czułam w Twoim towarzystwie...jakbyśmy się znały od dawna....bardzo doceniam i lubię Twoje nowinki przesyłane na maila...masz swój styl i niezależność...cenię to i akceptuję. . Szarooka...bardzo podobnie...wysyłasz dobre, szczere fluidy...taka mała zadymiara jak ja, która jednak ma swoją klasę i styl...jesteś miła i komunikatywna. O mendelku nie wspomnę....typ intelektualistki i przytulanki w jednym...wszystkich by przygarnęła i ugościła.Bardzo komunikatywna i czytelna.Miło się z nią przebywa i mam nadzieję, że to nie był ostatni raz wtedy we Wrocławiu. Dziewczęta...w takim składzie...ten topik nie może zginąć....bo to tak jakbyśmy same wypięły się na siebie...przemyślcie to.Chyba , że któraś ma do mnie o coś żal...piszcie na maila...choć łudzę się że ze swojej strony za wyjątkiem tych pustych postów kiedy byłam na plenerach...nie macie do mnie jakiegoś ukrytego żalu....jesteście dla mnie kimś więcej niż nickami czy osóbkami do zabijania nudy.Podkreślam...topik tworzymy my same....zapraszamy do towarzystwa wszystkich, którzy mają chęć z nami być i polemizować...lub po prostu się wygadać.Proszę...wyrzućcie z siebie urazy i złości....czas tak szybko mija...bawmy się razem...co ? pozdrawiam WBW...i lecę do obierania opieniek...nawiozłam ich cały koszyk dzisiaj.Gdybyście mieszkały w pobliżu to chętnie bym się podzieliła lub zaprosiła na gotowe specjały z nich przyrządzone.Buziaki!!!!!!
-
Nikogo....szkoda...belvunia pomachała...mam nadzieję, że tylko na dobranoc. Pozdrawiam gorąco wszystkie panie...te które znam od dawna i te poznane niedawno.Znowu poczułam się samotnie jakbym miała przebywać w pustym pokoju i gadać do ścian...mam nadzieję, że jednak ktoś tu zajrzy...będę wypatrywała z zewnątrz...(usta)
-
Alisario...przy Tobie można się poczuć jak z dobrą kumą zza płota i kompanką do zabawy.W dodatku masz talent artystyczny i wrażliwość.Tak zawsze o Tobie myślałam i nic się nie zmieniło...nie wolno tak łatwo rezygnować z przyjaciół. Był taki czas, że czułam się tak bardzo samotna w życiu realnym, że topik był dla mnie drugim domem...to dzięki Wam wciąż jestem i trwam z Wami jak wierna rzeka...choć bywały chwile ostre jak żyletka i polały się łzy zwątpienia.Jednak stwierdzam, że nic nie dzieje się bez przyczyny...nauczyłam się szacunku do osób odmiennych...momentów wycofywania, elokwencji...a to nie oznacza mniejszej szczerości tylko dojrzałą wstrzemięźliwość. Jeśli człowiek jest szczery...nikogo nie udaje i ma otwarte serce to kiedyś doczeka się ...podobnych ludzi wokół siebie. Belvuś...tak dużo piszesz o suszy...czyżby zrobiła się u Was Afryka...bo u nas Ameryka...oby nie nastała Afryka...moje żyły tego nie wytrzymają. Dobrze, że poisz wodą te stworzenia....może to właśnie Twoja misja...strażnika zwierząt???
-
Ja jeszcze do Zofinki....kochana Zosiu...a ty dokąd?...nie widziałam niczego aż tak strasznego żebyś mi uciekała...bez Ciebie również ten topik byłby smutny...jesteś tu główną gospodynią...budzisz nas i witasz...na stole stoją zawsze smakołyki a na deser żarciki...nie może Cię zabraknąć....ani mi się waż odchodzić!!!!!!! Belvuniu...Ty też jesteś dla mnie takim szczerym, prawdziwym człowiekiem i sprawiasz, że nie czuję jakbym pisała z nickiem tylko z dobrą znajomą.Lubię Cię bardzo ja i resztę dziewcząt...proszę się przespać a i myślenie będzie lepsze...dobrze?
-
oooo....jak miło Was zobaczyć!!!!!(cześć) Wbrew pozorom przywiązałam się do starszych klubowiczek...byłoby miło , gdyby odezwała się różyczka, iskiereczka, z nowszych...lamia, libra jak również panie które na krótko tu zagościły i tak miło się wpisywały.Może kiedyś się doczekam...? Wiem, że mendelek wyjechała, szarooka pewnie już po urlopie w pracy...hej kotku...czytałam Cię...niestety również mój urlop pokrywał się z Twoim tak więc minęłyśmy się ale pamiętam o Tobie. Powiem kilka słów o tym urokliwym miejscu godnym polecenia do wypoczynku latem i jesienią. Wioska nazywa się Stankowice i leży między Gryfowem a Lubaniem.Nawiasem mówiąc w Lubaniu byłam podczas pleneru w charakterze pacjentki szpitala pod kroplówką gdyż dostałam atak kolki nerkowej i cierpiałam.Po kroplówce poczułam się od razu lepiej i wróciłam na plener.Za Stankowicami ( 4 km) w stronę Lubania położony jest piękny zamek nad Czochą...który widziałam z przeciwległego wzgórza na którym usadowiłam się ze sztalugą i płótnem...malując prześliczne krówki skore zresztą do przyjaźni...lizały mi to płótno.Była to posesja Holendra....gospodarza agroturystyki ze stadniną koni.One również pasły się w zasięgu mojego wzroku więc byłam rozanielona, bo przypomniały mi się obrazy z dzieciństwa.Z mojej drugiej strony był zarybiony staw z wysepką na której mieszkały króliki...biały i szary...tam mieszkały w rurach wkopanych w ziemię i skubały sobie trawkę oraz marchewki.W stawiku stado oswojonych kaczek a na drugim stawie piękna altana ogrodowa jak na wyspie okalana wodą i kwieciem.Dalej całe rzędy orzechów włoskich...więc ciągle je zbierałam i zajadałam.poniżej obu stawów zagroda ze świnkami wietnamskimi, małymi i dużymi...również kogut i kurki.... W bok od zagrody obszar kwiecia i równo przyciętego trawniczka wkomponowanego w alejkę drzew z huśtawką dla dorosłych....potem basen na powietrzu...ale z komputerowo podgrzewaną wodą...wokół marmury...kominki, grile, leżaczki, kwiaty...i knajpka przypominająca winnice...z obszernym barem i parkietem na tańce z oknami na basen. Wyobraziłam sobie, że leżę tam z drinkiem... i opalam się.Niestety lato się skończyło...nie mogłam ani się wykąpać ani wypić drinka...bo jeszcze nie mają tam pozwolenia na alkohol. Oglądałam pokoiki...małe ale schludne, przeważnie dwuosobowe.Już się tam zapowiedziałam na przyszłość.Idealne miejsce jak w bajce...fajne chatki...trasy do przejścia...rajdy konne...łódki, campingi....a doba kosztuje 30 zł.Za domem Holendra jest aneks kuchenny więc można samemu coś upichcić...zwłaszcza że wokół są miedze z drzewami leśnymi i rosną tam grzyby.Teren pagórkowaty i z dobrą widocznością terenu.Pejzaż może sprzyjać malowaniu i pisaniu wierszy.Zwierzaki we wsi jakieś oswojone i lecą za człowiekiem psy, koty a nawet kury i kogut więc trzeba mieć przy sobie suchy chleb. To jak...poprawiłam Wam humory?Mam nadzieję, że tak. Lecę do wanny...ściskam was i całuję....do jutra....pa!(serce)(usta)
-
Mój wirus nadal grasuje i zjada mi literki...ciągle poprawiam. Belvuś...Alisario...Coperto...ja protestuję...chcę żebyście nie odchodziły..dla mnie jesteście bardzo ważne i to przecież głównie z Was składa się ten topik.To był ostatni wyjazd więc wpadnę częściej choć na krótko...zaczynam remont, kurs i może podejmę pracę na kilka miesięcy...żeby zarobić na zrealizowanie dalszych planów. Dziś byłam na opieńkach z siostrą i mamą...każda nazbierała po reklamówce.Był cudowny dzień...prawie lato. Zofinko...to jak z zakupami w moim mieście...masz w planie to zapraszam!
-
WITAAAAAAAJCIE!!!!!!! A cóż tu taki pesymizm???????? W takim razie wszystkim paniom...również pomarańczowym dziś serwuję moją dobą energię przywiezioną prosto z przedgórza Izerskigo...żeby nastała zgoda i przyjazna atmosfera.Wierzcie mi dobrze jest być z siebie zadowolonym...to dobrze wpływa na innych. Szkoda, że nie mogłam zabrać Was ze sobą.To było najpiękniejsze miejsce ze wszystkich plenerów w tym roku.Namalowałam 5 obrazów ale 2 musiałam zostawić w zamian za noclegi i wyżywienie.
-
sorry...miało być po 23 września...to do Zofinki
-
Dobry wieczór!!! Wpadam tylko zapytać czy wiecie dlaczego ja nie mogę już odtworzyć waszych linków na youtube?Co tam trzeba zrobić żeby odsłuchać? Jakie wtyczki i jak to zrobić? Wirus zjada mi litery...paskuda jedna Zofinko...a gdzie twarze koleżanek z biedrony?...może na maila wyślesz? Mam nadzieję,że po 23 sierpnia...odwiedzisz mnie...zrobisz szalone zakupy...itd jak będą grzyby...odświeżę zaproszenie dla Ciebie...mendlku Całuski dla Was!!!!!!!
-
WITAM!!!...PRZEPRASZAM!!!! Nawet nie miałam czasu Was poczytać.Szalone dni...nie dość, że muszę malować, bo ma przyjść klient z pieniążkami to zaczął się sezon grzybowy oraz czas na gromadzenie odzieży zimowej i latanie po sklepach z obniżkami cen. Dziś obudziłam się połamana i nadal chora(nic nie pomogło a do lekarza nie było kiedy)....nie mogę się schylać....boli z tyłu...ie wiem czy to nerki...korzonki, lumbago z przesilenia czy kręgosłup lędżwiowy mi siadł? Doszło jeszcze latanie po urzędach...na pocztę, zakupy, pichcenie przy garach,jeżdżenie do nowej koleżanki, która potrzebuje mojej pomocy duchowej i do mamy, której się nudzi, bo siostra wyjechała a ona sama w dużym domu. Nic dziwnego, że nie wyrabiam kondycyjnie...a tu pilny obraz do namalowania, pranie, pakowanie do plenerowego wyjazdu w sobotę...a przydało by się iść do lekarza jeszcze przed wyjazdem.Dziś mam wizytę w urzędzie, obiad, pranie ręczne, zebranie i malowanie obrazu.Wczoraj robiłam z grzybami...których nazbierałam dwa kosze a w tym 17prawdziwków..no wiecie..w tym moim zaczarowanym lasku. Kuchnię sprzątałam w nocy...a tu M przyszedł stękający, że się narobił i należy mu się odpoczynek czyli seans filmowy....wiąże się to z tym, że znowu się nie wyśpię...bo trzeba z nim obejrzeć. Rano...usłyszałam coś jak odgłos przelatującej wody w kaloryferach...a to moja kocia tak głośno sikała.Gdzie?...oczywiście na podłogę...i jak ja mam założyć panele, przecież się odkształcą.Muszę koniecznie nazbierać na panele drewniane a one są dwa razy droższe, dlatego tyle maluję. Wiem, że jesteście kochane i wyrozumiałe dziewczyny...i zrozumiecie moje znikanie. Całuję Was baaaaardzo mocno...choć nie mam pojęcia czy zdążę odezwać się i odnieść do Waszych wpisów.Pa!
-
Witajcie moje śliczne duszyczki.... Zofinko nie mogę się doczekać relacji z biedrony(biedrony śliczne)...oraz fotek...bawcie się i za mnie na całego! Belvuniu...dobrze, że dbasz o zwierzątka....u mnie też są podobne akcje ale z tą wodą do \"kolan\"...ubawiłaś mnie do łez...wyobrażnia mi zapracowała...jak stoi ptaszek w wanience i te chude nóżki....i te jego kolana...hahahaha! Nie byłam na grzybach...bo komuś się pamięć pogorszyła...i zapomniał, że był plan wyjazdu....pomodlę się za Tą osobę. Za to wykańczałam cztery obrazy jednocześnie...do póżnej nocy...bo dziś za godzinę jadę na imprezę w terenie...może coś sprzedam. Alisario...super wierszyk...i Ty też...cmok! Szarooka...ja nie pozazdrościłam kochanie...nie jestem z tych...cieszę się...że będziesz piękna...a ubolewam, że tyle wydałaś...bużka! ....dla wszystkich wspaniałych dziewcząt...!!!! pa!!!!!
-
przepraszam...\"o dowolnej ostrości smaku\"...chodziło o keczup. Czekam na transport na wyjazd do lasu. Mam nadzieję, że będzie Wam smakowało oje danie...ja już jadłam...bardzo syte...dałam więc radę zjeść tylko 2 placki a M zjadł 3 sztuki.Całkiem niezłe danie na obiad. Podpowiem, że podobnie robię placki na słodko z owocami np. wiśni.Dryluję...smażę na patelni z cukrem i wodą...dodaję do ciasta takiego jak powyżej ale bez przypraw...tylko osobno ubijam piankę z białek jaj a żółtka ucieram z cukrem...szczypta cukru, szczypta soli, proszek do pieczenia do ciasta...i mieszam to ze smażonymi wiśniami(mogą być mrożonki lub z kompotu).Po upieczeniu placków...posypuję cukrem pudrem...pycha!!!!!
-
Dziękuję szarooka...stronka działa.Kiedyś nazbieram sobie na piękne ząbki,na ten hotel również. Upichciłam placki z grzybami w środku....smakują jak dobra pizza. podaję mój przepis(sama wymyśliłam): Usmażyć czosnek w plasterkach na złoty kolor na oleju,potem cebulkę a potem dorzucić krojone grzyby, czerwoną, surową paprykę pokrojoną w cienki paski, plastry pomidora,siekaną pietruszkę, koperek,dodać bazylię sól, pieprz,trochę magi,vegetę,przyprawę np. do kurczaka.W osobnym pojemniku rozbełtać mąkę z polówką kefiru, dwoma jajami, solą wodą w zależności od gęstości ciasta...ma być płynne jak naleśnikowe...dodać łyżkę proszku do pieczenia.Gdy ciasto gotowe...wymieszać z usmażonym farszem...i chochlą nakładać po trzy placki na patelnię na mocno rozgrzany olej.Gdy placki już z obu stron dochodzą...posypać je lecz nie smażyć...startym na grubo żółtym serem...poprószyć siekaną pietruszką,koperkiem....wyjąć i zrobić ozdobną stróżkę na wierzchu keczupem o dowolnej ostrości....smacznego!!!!!!
-
Szarooka...figlarko...ale mnie ubawiłaś...faktycznie klub zapyział....któregoś dnia spotkamy się i po generalnych porządkach...będziemy biesiadowały...hehehe! Powiedz mi Olu...czy można ze szczątkowego zęba (matrwego)...coś ulepić na kształt normalnego zęba...jest to możliwe? Pozdrawiam!
-
Kieruję na Was promyki słonka....u mnie aż jasno w pokoju.Jeszcze parę czynności i wyruszę do lasu.Wszystkie osoby, które udało się do tej pory przekonać, że las to nie tylko zbiory ale i wrażenia wzrokowe, tlen, wyciszenie, zdjęcie złych energii...coraz częściej zapraszają mnie do wspólnych wypadów.W lesie jestem najszczęśliwsza a jak widzę uśmiechnięte i wyluzowane buzie innych...to tym bardziej rozpiera mnie błogość.To tak jakby dostało się nowe życie i na starcie nie ma tej cywilizacyjnej gorączki pośpiechu, rywalizacji, złości....dużo by wymieniać.Za każdym razem jak widzę zająca...to cieszę się..bo to znak...że to co prawie wyginęło...powraca do równowagi.Las mocno zryty przez dziki....też kojarzy mi się z jakąś dawną opowieścią...o tajemniczym świecie dzieciństwa z bajek. Paprocie często rosną w pobliżu kłujących łodyg dzikich jeżyn...a jak chce mi się wyżej podnieść nóżkę....wchodzę tam i znajduję maślaki i podgrzybki.Pełno talerzowatych, białych grzybów co sugeruje, że w pobliżu w symbiozie mogą rosnąć prawdziwki.Z reguły sprawdza się to przy głównym wysypie...choć koleżanki nazbierały po kilka sztuk. Na skraju młodnika z brzózkami znalazłam właśnie wczoraj kozaczka. W chwili obecnej podgrzybki wybrały sobie miejsce na rozmnożenie na suchym, jałowym podszyciu pod starymi choinkami, rosną tam gromadnie. Z czułością spoglądałam również na martwy w tej chwili lasek dębowo brzózkowy z ubiegłego roku....bo wiem, że za niecały miesiąc, będą tu rosły całe rodziny prawdziwków i rydzów....już je czuję na podniebieniu...duszone w prawdziwym masełku z solą.Na razie były tam kurki...powoli jednak się kończą. Belvuniu...napisz jakie wrażenia wywiozłaś z Polski terażniejszej? Zofinko...zachwyciły mnie zdjęcia z tymi dziurami i skłoniły do przemyśleń. Dziewczęta....bardzo mocno Was całuję i życzę promiennych dni oraz promiennych uśmiechów!
-
Cześć...zaistniała nieobecność tu....oczywiście, że grzyby!!!!! Koleżanka odpaliła swoją maszynę i pojechałyśmy za miasto do mojego bajkowego lasu we cztery baby.Podgrzybki jak malowanie...nie zliczę ile nazbierałam...ale malusieńkie...takie na marynatę, jeden prawdziwek, kania, maślak,kozak...no i cały koszyk pełny.One też mniej więcej tyle nazbierały. W lesie usłyszałam piły i odgłos lecącego drzewa...to mój lasek karczowali....wyobrażcie sobie co przeżyłam...pod połamanymi gałęziami mnóstwo małych grzybków...jutro można było parę wiader nazbierać gdyby przez noc urosły ale sporo było podeptanych przez drwali. W złości i rozpaczy rzuciłyśmy się wgłąb lasu...teren nieznany i w tym gąszczu kierunki nam się pokręciły.Każda wskazywała inny jako drogę powrotną.Ja jednak zaufałam ssobie...udało się idealnie wrócić do auta. Grzybki już obrane....i kusi żeby jeszcze jutro wyruszyć.Troszkę zamroziłam...będzie na poczęstunek dla gości. O budowniczych belvo...nic nie wyłapałam...szukasz budowlańców do budowy domu w Polsce? Szarooka...wypoczywaj kobietko...łap życie....i trzymaj!!!!
-
Zofinko sklepy z ciuchami czynne od 10.00 do 17 lub 18....napieraj...nie czekaj, bo za miesiąc nie będzie już obniżek posezonowych i będzie o wiele drożej....zapraszam.Proponuj termin ale wiedz,że ja 30- go września mam tygodniowy plener...jadę nad Czochę
-
...To ja...wasza fanka koleżanka.Ludzie mają dziś gorszy dzień i ja to rozumiem...ale jest na to rada...wyjść z domu...jak ja np....ubrałam się dziś po raz pierwszy w życiu w wysokie szpile...cała w odcieniach brązów...do portfela włożyłam nie za wiele(by nie przetrwonić)...i wchodząc po najdroższych salonach...wczuwałam się że jestem stałą klientką i mam zamiar coś kupić.Szczęście się uśmiechnęło...ponieważ była posezonowa obniżka(tak jest prawie w każdym sklepie)...i zakupiłam piękną spódniczkę z klinem w kolorze zgaszonego, jasnego złota i podobną bluzeczkę za jedyne 15zł.Wcześniej na giełdzie samochodowej...na jej obrzeżach kupiłam sobie trzy pary skórzanych butów łącznie za 90zł....cena również posezonowa....a w ogóle mnóstwo super ciuszków typu \"sari\"po 5zł ...bo u nas jest królestwo ciuchów.W podobnych cenach są w niektórych sklepach kosmetyki więc również kupiłam np.komplet cieni do powiek(6 kolorów) za jedyne 2,50 zł. Zachęcam do takiego odreagowania....lub odwiedziny u dawno nie widzianej, miłej koleżanki lub szaleństwo kulinarne...spacer po parku...zbieranie grzybków...wizyta u fryzjera(ja tak zrobiłam) lub po prostu sen. Głowa do góry szarooka....my kobiety przecież mamy pomysłów wiele. A jak się już nic nie chce...zanurz się w wygodnym fotelu z krzyżówką lub gazetką dla kobiet o modzie i odmładzaniu....gwarantuję, że dołki miną.....a jutro jest nowy dzień....rankiem dostaje się zapału do działania. belvuniu... czy ja dobrze zrozumiałam...masz zamiar wrócić i zamieszkać w Polsce?...jeśli tak to huuuuuuurrrrraaaa! copertko....ja wiem, że działasz na innym topiku...czytałam...najważniejsze, że dobrze się czujesz tu i tam...hehehe Zofinko....moja wątroba robi mi psikusa i tak się nadyma, że ludzie pytali mnie w którym jestem miesiącu????....hehehe Nie mogę więc łykać czosnku, który uwielbiam...cebulki również. Zrobiłam syrop z szyszek i buraka...a w piątek idę do lekarza...bo objawy mogą sugerować albo poważne zapalenie oskrzeli albo coś z płucami....łudzę się jednak, że to drugie odpada. Alisario....jak dobrze, że wróciłaś Powiedzcie mi czemu nie odtwarza mi się nic na youtube?....mówią żeby pobrać jakieś wtyczki na tej stronie.Nie wiem jak to znowu uruchomić.A trojana mam nadal...bo nie mam czasu się tym zająć...błe miałam malować ale po tylu kursach na zakupy...z sił opadłam...bo wybrałam się w szpilkach i ledwo doczłapałam do ławki w parku...musiałam zdjąć je i wymasować stopy żeby wrócić do domu....no ale szpan był...nie powiem.Mam nadzieję, że nie szłam na ugiętych kolanach....bo to byłby koszmar. Idę do łóżka....całuski Wam ślę...trzymajcie się!
-
...Witajcie.Ja wyjątkowo na nogach...pół nocy kaszlałam i dusiłam się...mam tak zawsze w okresie jesiennym jak nie grzeją...ale dam rady. BELVUNIU...jesteś takim słoneczkiem w tej swojej oazie zieleni i zwierzątek.Nie wiem co doradzić Ci żeby piesek wyzdrowiał...od lat u mnie same koty.Mam nadzieję,że jedynie brakuje mu jakichś składników i nie jest to choroba.A może psy mają podobnie do ludzi, że jak nie chcą czegoś słyszeć to mają dolegliwości uszu.Pytanie...czego nie chcą słyszeć????...tego nikt nie wie.Mój kot...okazuje się słyszeć i rozumieć moje słowa a może nawet zdania.Taki z niego cwaniaczek.Miny stroi jak mim...i nawet nie muszę nikomu o nim opowiadać, bo kto przyjdzie to śmieje się z niego...właśnie z tego powodu. Wiem jedno...jak rozmawiamy o wyjeżdzie...kotka zawsze smutnieje...nie chce się bawić.Jak się kłócimy....również. Do łez śmiechu, doprowadził mnie pies koleżanki...pekińczyk, który w koszyku chrapał jak dorosły facet.Umie też pokazać, że chce kupkę...ciągnąc tyłkiem po podłodze.Kiedy ostatnio nocowałam u niej...z rana wykonywał dziwne akrobacje koło mojej sofy...koleżanka przetłumaczyła, że chce abym szła do kuchni pić kawę...bo to jego królestwo.Pekinka ma na imię TIEN-LI...jako szczeniak, ujęła koleżankę tym chrapaniem w koszyku...mówi, że przypomina jej męża, który przebywał za granicą i tęskniła za nim. Iskiereczko...uważaj na siebie w podróży....tam gdzie jesteś...turyści zapadają na malarię...moja kumpela musiała pić zapobiegawczo wódkę....wróciła zniesmaczona, bo nie lubi pić. Całuję Cię...całuję Was wszystkie!!!!!!
-
No...w końcu dotarłam do domu po mszy...hi hi...długo to trwało gdyż koleżanka porwała mnie do siebie na wieś i spędziłam miłe chwile w lesie i przy pędzlu...obie malowałyśmy. Na ołtarz złożyłam intencje zdrowia i szczęścia dla moich netowych koleżanek.Dostałam błogosławieństwo...i złożyłam swój los w opiekę świętych.Nie jest żle. Zofinko droga...ale piękne zdjęcia mi przysłałaś...dostałam tak wielkich oczu z zachwytu....a w głowie od razu myśl, żeby coś z tego pomalować. Mendelku...słowa piosenki, którą zaprezentowałaś baaaaardzo mi \" leżą\"...czytaj...podobają się. Copertko...na Tobie polegam...czuję Cię...jesteś kochana jak zawsze...to komentarz do maila. Sofciu...podaj proszę na maila...Twój adres skypa... Zaczęły nam się grzybki...ja nadal choruję ale jestem niepoprawna i ciągle gdzieś wędruję.Dziś nakupowałam sobie fajowych ciuchów za niewielkie pieniądze i ujrzałam się w nowym świetle...jak dama a nie podlotek.Ciekawi mnie czy robisz Zofinko tą \"biedronę\"?Z uwagi na natłok realizowanych planów do pażdziernika mam \"odlot\'\'...brak czasu itd. ale jak już się obrobię....upomnę się o Was w realu. Tymczasem mocno Was ściskam...i do jutra! [tu składam pozdrowienia i całusy dla tych, których nie wymieniłam.......................................
-
Witam...szykuję się powoli do wyjazdu.Muszę wyjaśnić, że mam nieco zmieniony adres SKYPA...bo niby po upływie czasu mój stary jest nie do odzyskania...wasze adresy mi przepadły podczas awarii dawno temu...tak więc poproszę o ponowne wysłanie danych na maila...dobrze? Alisario droga....ja lubię CIEBIE i twoją spontaniczność....nie znikaj proszę.Pomódl się za mnie a ja pomodlę się dziś za Was i za siebie. Różyczko...miła...Ty zawsze pamiętasz....ja o Tobie również Szarooka...gdzie jesteś? Mendelku...a ty co porabiasz? Copertko...Ty też o mnie się troszczyłaś i byłyśmy w kontakcie...dziękuję Przez wirusa muszę kończyć...daje mi popalić Całuję Was!