Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

smarkula

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Ja kupiłam dla czerwcowego zwykłą pościel na Allegro (są takie komplety po 10 elementów) + kocyk polarowy i akrylowy. I szczerze powiem, że choć mam ciepło w domu to musiałam przykrywać córę jednocześnie kołderką i kocykiem (kocyk zawijałam jak becik i na to kładłam kołderkę) - moja mała była strasznym zmarzlakiem i dopiero pod podwójnym przykryciem było jej ciepło. Teraz przykrywam tylko kocykiem.
  2. Podobją mi się: 1, 3, 7, 9, 10, 11,12, 20, 22 Raczej te z widokami jak u mnie by odpadały.
  3. myniaa - jeśli mówisz o tej zielonej trawie to wogóle mi się nie podoba (ale to rzecz gustu), prędzej wybrałabym coś z tego co podała SAMA JUZ NIE WIEM
  4. Ostatnio modne są fototapety artystyczne albo dwukolorowe widoki miast.
  5. Witam wszystkich! Weszłam na topik z ciekawości i postanowiłam coś od siebie dodać. Ja też jestem jedną z osób dotkniętych rozszczepem. U mnie był rozszczep całego podniebienia i języczka. Na szczęście warga była cała. Operację (dobrych 30 lat temu) wykonano w Poznaniu (do dziś mam niewielki otwór do jamy nosowej). Niestety skopali mi trochę, ponieważ uszkodzili nerwy dotyczące mowy a także układ zębny. Po tej operacji długo nie mogłam mówić. Po czym miałam serię operacji w Polanicy Zdroju - już po pierwszej mówiłam pełnymi zdaniami! Oczywiście niezbędna była jeszcze pomoc logopedy. Zęby wogóle nie chciały rosnąć lub rosły zupełnie gdzie indziej - mleczaki były OK, ale stałe rosły gdzie-bądź: 5-tki na podniebieniu, 6-tki poza łukiem na zewnątrz, 3-ka rosła na zewnątrz łuku skierowana na zewnątrz ust(!), a 1-ka wogóle nie rosła, bo była zakleszczona w kości pod kątem 90 stopni na samym środku podniebienie. Oczywiście dotyczy zębów na górnej szczęce. Na szczęście w latach 90 weszły stałe aparaty ortodontyczne i udało się wszystko naprostować :) Teraz jeśli ktoś nie wie to nawet nie zauważy że coś było nie tak :) Bardzo jestem wdzięczna moim rodzicom, ponieważ całe leczenie trwało grubo ponad 15 lat! W tej chwili sama się orientowałam czy jest możliwość przekazania tej wady dzieciom. Niestety współczesna medycyna nie odpowie na to pytanie. Jedno wiadomo - żeby wada wystąpiła, musi zostać przekazany chory gen zarówno przez matkę jak i przez ojca. A geny te mogą być uśpione i rodzice mogą nawet nie wiedzieć, że takie posiadają. Rozszczep można zauważyć na USG3D, aczkolwiek jest to tylko i wyłącznie do wiadomości, ponieważ i tak całe leczenie odbędzie się dopiero po porodzie. Tak więc trzymam kciuki za wszystkie dzieci dotknięte tą wadą oraz za rodziców - ich cierpliwość i upór w dążeniu do szczęścia swoich dzieci :)
  6. Ja się też z początku denerwowałam, po czym się okazało, że auto z problemami i dlatego gasło. Uszy do góry, będzie lepiej ;)
  7. Hehehehe muszę laptopa do serwisu na czyszczenie oddać - opluty totalnie! Dziewczyny, jesteście bomba!!!!!!!
  8. Hej dziewczyny! Piszcie jak tam Wasze doświadczenia z karmieniem piersią. Też mam wklęsłe brodawki (obie) i jestem w 4 miesiącu ciąży. Boję się, że będę mieć duże problemy z karmieniem...
  9. Z tym zapominaniem to się zgadza. Mój facet miał ostatnio bardzo ważną rozmowę kwalifikacyjną (o 13:00) i po spotkaniu miał przyjechać do mnie na obiad. Mija godzina 14, 15, 16, 17, myślę sobie: to niemożliwe, żeby rozmowa kwalifikacyjna tak długo trwała. Dzwonię do lubego, a on odpowiada: - A miałem do Ciebie przyjechać??? Zapomniałem... (a po chwili) w sumie to śpieszyłem się do domu, bo mama taką dobrą pomidorówkę zrobiła... no comments
  10. Mój facet na zakrapianej imprezie przy znajomych: \"Kocham Cię tak bardzo, że aż mi się na wymioty zbiera!\" Dodam tylko, że przepraszał mnie chyba przez miesiąc.
  11. Gula ----> to może za długo gotowałaś? Bo ja na początku miałam tak samo a gotowałam kilka minut na kolor bursztynowy (jak ostygło to był kamień i nawet po podgrzaniu nie dało się ugnieść, bo szybko twardniało). A później zrobiłam pastę (proporcje jak w przepisie na Wizażu) i szybko zdjęłam z gazu jak tylko zaczęło zmieniać kolor - przelałam do słoiczka i teraz nawet jak jest zimne to mogę trochę wcisnąć w to palucha. Hihi ale to zabrzmiało :-P
  12. Po pierwsze: cukier musi się rozpuścić, bo przecież o to chodzi. Jest to wtedy zwykły karmel z cytryną - lejący. Jak ostygnie to stężeje. Po drugie: podczas stygnięcia albo odczekamy moment, gdy już jest na tyle chłodniejsze, żeby wziąść do ręki i się nie poparzyć, albo jak już stężeje do końca to wstawić z całym słoiczkiem do gorącej wody i wtedy nieco zmięknie. Po trzecie: jak już weźmiemy do ręki to należy tak długo ugniatać w palcach, żeby stało się żółte i matowe (dokładnie takie, jak pokazane jest na zdjęciu z Wizażu). Moja pasta początkowo robi się matowo-żółta, a następnie w kolorze beżowym. To ugniatanie musi niestety potrwać kilka minut. Po czwarte: nakładam na nogę pod włos i ściągam \"rolując\" pastę z włosem - od razu po nałożeniu. Troszkę boli, szczególnie za pierwszym razem (skóra nie jest przyzwyczajona do depilacji). Nie jest to jednak ogromny ból - jest zdecydowanie mniejszy niż przy depilatorze (jeśli ktoś nie wie jak boli depilacja depilatorem to polecam spróbować pęsetą wyrwać kilka włosków - massssakra). A jeśli chodzi o ślady - to mi się robią czerwone kropeczki, ale to normalne - w końcu naruszamy pewną strukturę skóry. Znikają po niecałej pół godzinie. Jednak nie miałam żadnych ran! Absolutnie! Natomiast po depilatorze te ślady trzymały się prawie cały dzień :-(
  13. Dziewczyny, to działa!!! Hip hip hurra. Za pierwszym razem wyszło mi za twarde - za choinkę nie chciało się ugnieść jak plastelinę, ale za drugim było super :-) Trzeba wziąść właśnie takie proporcje jak w przepisie (wcześniej dałam chyba za mało wody) i gotować aż zacznie zmieniać kolor (poprzednio chyba gotowałam za długo bo zrobiło się brązowe, a teraz ma taki miodowy kolor i nawet jak wystygnie to nie jest aż tak twarde jak poprzednio). Cierpliwości trzeba, ale w końcu wyjdzie jak ma wyjść :-)
  14. W Polskiej kulturze nie, ale w katolickiej i owszem. To rozumiem, że sterylizacja, kastracja, przekłuwanie uszu, języka i innych tam części ciała. Operacje plastyczne również? A paznokcie to nie bo to nie materia żywa (hmm ciekawostka), ale skórki przy paznokciach? Przecież jak się je obgryzie to krew leci. A co z brwiami? Można regulować czy nie? A może włosy to też materia nieżywa (umarła?). Zaraz może zrobimy ranking czego wolno a co nie, bo doszło do tego, że mnie jako katoliczkę nikt nie uświadomił (nawet księża na religii, a przecież tyle lat się uczyłam...). Oj zaraz chyba polecę się wyspowiadać, bo grzechów sobie narobiłam...
×