Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

OneWish

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez OneWish

  1. Zaczynam świrować. Zaczynam szukać w necie odpowiedzi na pytania, na które już w poniedzialek odpowie mi mądry i zaufany człowiek. Ja jednak muszę już wiedzieć wszystko teraz... Więc mam teraz więcej stresu niż to konieczne bo się naczytałam o odpowiednim endometrium, że trzeba mieć je dobre przed zabiegiem. Wszędzie jest mnóstwo artykułów gdzie kobiety piszą, ze się nie udało :( cholera TO się częściej nie udaje chyba niż udaje.... Chyba najlepiej będzie zaprzestac pojenia się tymi smutnymi historiami i dać sobie szansę, dac szansę lekarzowi, klinice. Odkładam więc statystki, wymogi i historie bez happy endu na bok i robie wszystko by jak to powiedzial mój lekarz "na ostatniej prostej doprowadzić siebie i swój organizm do najwyższej formy"
  2. Gościu- o ile sie orientuje to do DK wykorzystuje sie świeże komórki. Dowiem sie na wizycie poniedziałkowej i napisze o tym.
  3. Alice-mnie in vitro ma kosztować 14250zl, podchodzę w łódzkiej Gamecie. Jesli chodzi o adopcje embrionów, o która tez pytałam mojego lekarza to powiedział mi, ze czeka sie długo i ze maja takich par ponad 50.... Tu płaci sie tylko za transfer- ok.1200zl kojarzy mi sie jednak, ze w salve w Łodzi czas oczekiwania na embrion do adopcji jest dużo krótszy. Ale to informaja sprzed 3 lat.
  4. Agusia-ładnie to napisałaś, witaj w gronie :)
  5. Agusia - witaj na forum. Też przeszłaś niemało... Ale Twoja historia jest też świetnym przykładem na to, że natura jest niezwykła. Bo Ci się udało gdy wydawało się, że jest sytuacja mocno patowa. Masz dziecko, to wspaniałe :) Co do dawstwa komórkowego to masz tu na tym forum całe stado "szczęściar", które podchodzą do tego programu. Jest nas coraz więcej, każda na innym etapie, każda ze swoimi obawami i swoim jakimś tam doświadczeniem. Razem powinno być nieco łatwiej :)
  6. Klaudia - napisz proszę jak wygląda samo in vitro - sam transfer. Jak to wygląda, ile osób jest przy zabiegu, czy podaje się przed nim jakieś leki.. cokolwiek. bardzo mi zależy wiedzieć :)
  7. Jagoda13 - to krzepiące faktycznie.... :) Chciałabym wiedzieć jak wygląda sam transfer. Wiem, że wprowadza się kobiecie do macicy zarodki i je tam umieszcza. Ale może któraś z Was przybliżyć mi sytuację?? będę wdzięczna :)
  8. Jagodq13- tak, mnie moj lekarz powiedział, ze mam 55% szans powodzenia za pierwszym razem. Wciąż nie wiem czy to dużo czy mało.... Z matematycznego punktu widzenia- jest to połowa. A na logikę bardzo dużo, choc rozum podpowiada,ze idealnie byłoby jeszcze wiecej...
  9. Czy lekarz określił Ci procentowe szanse na powodzenie zabiegu??
  10. termin poznam w poniedziałek pewnie. trudno go pewnie będzie sprecyzować bo nie wiadomo jak D będzie mieć owulację, kiedy będzie biopsja. wszystko Ci powiem.zmykam na obiad do teściowej, a potem pomieszkać trochę do domu. odezwę się gdzieś pomiędzy kinem, powrotem do domu czy też przed pójściem spać :) trzymaj się ciepło!
  11. będę mieć podane 2 by zwiększyć szansę powodzenia zabiegu. tak, jestem coraz bliżej i cały czas walczę ze sobą pod kątem tego jak być spokojną, wyluzowaną w takiej sytuacji gdy to jest taki stres?? Walczę cały czas z tym by się nie denerwować, ale przecież jak przyjdzie co do czego to będę cała w stresie. Dlatego dziś zmotywowana przez lekarza robię coś dla siebie. Ponieważ termy nie wyszły jedziemy do kina i na kolację. Cokolwiek by wprawić się w dobry nastrój i by być jak najbardziej odprężoną. Napisałaś któregoś razu, że Twój mąż ma super wyniki i że Ty mu się trafiłaś taka "niebardzo" (to nie są dokładnie Twoje słowa, ale wiesz o co chodzi). Też się tak czuję, powiedziałam to mojemu M wczoraj, gdy okazało się, że ma dobre wyniki. Ale ja też uprzedziłam go wcześniej,że będą problemy i nie zatajałam przed nim, że jest jak jest. Wczxoraj wieczorem gdy zeszły ze mnie emocje rozpłakałam się jak dziecko i powiedziałam,że jest mi bardzo przykro, że przeze mnie musimy przez to przechodzić, że to wszystko jest straszne. Ale on powiedział, że jeśli nawet by się nam nie udało to byśmy byli szczęśliwi w inny sposób, że zwiedzilibyśmy cały świat.... Trudno się pogodzić tym co nas-mnie, Ciebie i inne kobiety spotkało. To tak jak napisałaś-jakby ktoś wyrwał nam coś bardzo, bardzo ważnego. Wiele razy się zastanawiałam dlaczego mnie to spotkało. Wiele razy gdy przy jakiejś okazji moja koleżanka podkreślała,że gdy chciała mieć każde ze swoich trojga dzieci to wystarczyło by "otarła" się o swojego męża a już była w ciąży. To boli, gdy Twoje dziecko poczyna ktoś w laboratorium na szkle, a Ty jesteś wtedy 20m obok swojego męża. Kobieta powinna wychodzić w ciąży z sypialni po fantastycznym miłosnym uniesieniu, ale jeśli nie można inaczej.... Cieszmy się, że mamy taką możliwość. Głowa i uszy do góry :)
  12. Ja też wczoraj byłam w szoku gdy dostałam okres bo wypadł idealnie 30 dni po odstawieniu hormonów i dobrze mi się wpasował w temat podejścia do zabiegu w niedługim czasie. Pewnie i tak mi coś jeszcze teraz poda, zobaczymy. Napaliłam sie na termy, a przecież to zły pomysł bo w ciepłej wodzie są bakterie i grzyby a ja muszę unikać tego typu "atrakcji". Pewnie wylądujemy w kinie i na wysokokalorycznej kolacji :)
  13. Jagoda13- nie nie mają. Pamiętaj jednak,że te badania zlecił mnie mój lekarz. Ale przecież Ty będąc w takiej jak ja sytuacji dostałabyś te same. Tak myślę :) Witaj w klubie - ja tez mam kulinarne słabości :) Uwielbiam fast foody!! jak widzę Mc'donadsa to po prostu instynktownie skręcam z trasy :) uwielbiam wszystkie haburgery, pizze, całe to "śmieciowe" ale jakże pyszne jedzenie :) nadrabiam moją niechęć do słodyczy. nigdy za nimi nie przepadałam, nie ruszają mnie w ogóle. Ale czasem organizm domaga się czegoś słodkiego i wtedy sięgam po coś, najczęściej jest to czekolada. 3 małe kawałeczki i na cały miesiąc mam spokój :) teraz dbam o siebie, mając 170cm wazę 65kg i lekarz powiedział,że nie wolno mi ważyć ani deka mniej. Jednocześnie muszę nadmienić, że jeszcze w styczniu ważyłam 72kg, więc mam za sobą mały sukces-odstawiłam fast foody. dziś jednak na termach zjem pizzę na pewno ;) Spytałam mojego gina ostatnio czy nie jestem za stara (mam 34 lata, no dobra latem skończę 35 ;)) a on się zaśmiał i powiedział,że jak będę wychodzić od niego z gabinetu to mam zwrócić uwagę na panią w zielonym żakiecie. To jego pacjentka-ma 52 lata i jest w 5m-cu ciąży z KD. to jej pierwsze dziecko :):) bardzo mnie to ucieszyło a on sam powiedział, że czasu mam jeszcze dużo, ze jestem młoda i ze w kontekście in vitro z KD mój wiek w ogóle go nie interesuje :)
  14. Jagoda13- hello :) u mnie jest tak,że moja teściowa jest dobrym człowiekiem i wiem,że mnie całkowicie zaakceptowała od początku, gdy odeszła moja Mama powiedziała,że wie,że mi Jej nie zastąpi ale postara się być dla mnie jak najlepsza. Stara się, nigdy nie powiedziała do mnie po imieniu w cąłym jego brzmieniu, zawsze używa tej najbardziej milutkiej formy. Ale jest rozczeniowa i uważa, że to dziecko jej się należy i koniec. W minione święta nie było choinki co skwitowała " będzie wnusio to będzie choinka". Czasem nam to wypomina w różny sposób. Mam to szczęście,że mam obok siebie wyrozumiałego, kochającego męża, który zawsze ją krótko i dosadnie gasi. Wiem,że pomimo dobrych relacji między nami ona przy pierwszej alkoholowej okazji, czyli następnego dnia wypomniałaby mi to. Wiem,bo swoje żale uzewnętrznia nadzwyczaj lekko ale w sposób bardzo odrynarny. Podchodzi do tematu nieposiadania dzieci w sposób następujący "o ta kowalska już 3 lata po ślubie (sic!!) i nie ma dzieci. to pewnie z jej winy, bo mężczyzna to rzadko jest winien" (taaa, jasne ;)) patrzy wtedy wymownie na mnie. A za chwile mówi znów "o zjedz jeszcze zupki kochanie, zjedz zupkę laleńko"... pewnie,że byłoby lepiej gdybyśmy wyłożyli kawę na ławę, ale nie możemy. Więc tak musi być i tak jest dobrze. Zaniepokoiłam się tym koenzymem, zapytam mojego lekarza w poniedziałek. Dziś do mnie dzownił, z pytaniem czy pamiętam,że mam doprowadzić organizm do najwyższej formy. Potwierdziłam, powiedziałam,że jadę dziś zrelaksować się na termach. Przypomniał mi,że ważne jest by często przytulać się do męża by mieć cały czas kontakt z jego DNA :):)
  15. Gdyby zyla moja Mama to bym jej powiedziala. Choc moze by tego nie zrozumiala?? U mnie jest problem z tesciami. Od poczatku naszego zwiazku walkuja jeden temat-"wnusio". Nie "wnuczek" ale "wnusio". Tesciowa ma problem z alkoholem, pije dzien w dzien. Ponoc od smierci starszego syna, brata mojeo meza. Wg mnie to tylko wygodna wymowka. Nigdy nie pracowala, bo ma meza, ktory cale zycie ciezko pracowal. Teraz jest wlascicielem duzej firmy, sa ludzmi zamoznymi. Obydwoje pracujemybw tej firmie, co chwila ktoremus z pracownikow czy kierowcow rodzi sie dziecko, cholery mozna dostac. Tesc jest bardzo ok. Nie mowi juz obsesyjnie o dziecku, ale ona..... Co okazja i zyczenia to wciaz to samo- lista zyczen sie nie zmienia- "wnusio". Ona mysli, ze dziecko zniweluje ta beznadzieje jaka towarzszy w jej zyciu. I nude.... Najgorsze jest to,ze juz wszyscy w rodzinie dzieci maja i ciagle jest to gadanie. "no kasia juz z drugim w ciazy"... Ze tez nigdy nie pomyslala by sie ugryzc w jezor i dac spokoj...
  16. Kurcze ale to wszystko jest przykre.... :( u mnie sytuacja jest nieco inna. Cala rodzina nie wie. Mam dwie siostry, jedna ma dzieci, druga z uwagi na nieplodnosc jej meza nie ma. I wlasnie tej, ktroa nie ma powiedzialam,ze mysle o in vitro. Nie wtajemniczalam jej w temat KD. Moj tata nie wie, moi tesciowie... (innym razem opowiem o patowej sytuacji z nimi) tez nie. Najblizsze mi zaprzyjaznione kolezanki wiedza, wszystkiego jakies 8 osob. Reszta kupuje od lat te sama bajke, ze "jeszcze nie jestesmy gotowi". Te osoby, ktore wiedza to moja zaufana zaloga i tym, ktorzy nie wiedza pary z geby nie pusci ;) tak jest lepiej. Nikt o tym nie powinien wiedziec, nienliczac rodziny, zwlaszcza o dawstswie. Po co dziecko ma potem uslyszec cokolwiek?? Czasy sa jakie sa a dzis okrutne potrafia byc juz przedszkolaki....
  17. Twoja rodzina, przyjeciele, otoczenie wiedza, ze zdecydowaliscie sie na in vitro i z programem KD?? Pytam z ciekawowci czystej
  18. Musze sie jutro zastanowic nad tym koenzymem, ale nie bardzo rozumiem o co chodzi z DHEA- ?? Czy mowil Ci lekarz,ze kobietabpodchodzaca do in vitro z KD ma wieksze szanse na powodzenie zabiegu niz ta, ktora podchodzi na swojej komorce?
  19. To juz koniec mojej podzielonej wypowiedzi :)
  20. Jesli zas chodzi o dawczynie to czas oczekiwania wynosil w moim przypadku 3 tygodnie. Pewnego dnia dzowni do mnie dziewczyna z Gamety, ze czeka na mnie jutro lekarz i ze mam przywiezc wyniki meza. A on ich jeszcze nie zdazyl zrobic :) teraz wiec nadgonilismy i wszystkie badania sa zrobione. Oni, tu w Gamecie maja kilka takich kobiet, z ktorymi wspolpracuja. W salve wiem,ze tez, ale czas oczekiwania byl dluzszy.
  21. Pytalas wczesniej o leki- biore kwas foliowy, koenzym Q10, ktory czyni cuda naprawde, pije magnez. Rzucila, palenie, schudlam 5 kg, odzywam sie zdrowo, nie pije alkoholu. Ograniczyla, ukochana jazde konna, staram sie wyciszyc. C.d za kolejna chwilke
  22. Jagoda13- znow pisze z ipada i wybacz, zeby bylo szybciej bez znakow polskich. Mialam tez przyjemnosc pzonac pania Malgosie. To jest babeczka z powalaniem, kobieta, ktory "robi" dzieci, spelnia marzenia :) jest rzeczowa, przy czym bardzo mila.to w tej jakze delikatnej paterii bardzo wazne. Tak wiec mam same mile wspomnienia jesli o nia chodzi. Co do dr Sobkiewicza to jest tak cholernie ciezki we "wspolzyciu" z ludzmi, ze to jest cos niesamowitego. Trudny, zeby nie powiedziec niesymaptyczny. Wizyta 5 minut, a najlepiej 3, zero informacji, zero usmiechu na twarzy. Byl dla mnie mily raz przez te wszystkie lata- gdy przyszlam na wizyte z moim M. W gabinecie juz nie jedna a dwie asystentki. Wiem, że jest dobry i nie ujmuje mu zaslug ale powinien popracowac nad kontaktami interpersonalnymi. C.d. Za chwile
  23. Jagoda13-nie robiłam tego badania. Mój lekarz nic mi o nim nie mówil. Jak to badanie wygląda?? Pisałaś wcześniej o salve, czy dobrze rozumiem, że jeszcze się wahasz co do kliniki??
  24. Kasja30-dziękuję za równie ciepłe powitanie na forum :) dziś znalazłam się na nim po raz pierwszy, napisałam nieco o sobie a już mam wokół tyle ciepła i serdeczności :) mnie też lekarze powiedzieli, że to co mnie spotkało to wina systemu autoimmunologicznego, który moje jajniki unicestwił pozbawiając mnie tego, czego tak pragnę,.. Kasja30, Jagoda13 - te słowa kieruję głównie do Was. Gdybyście prześledziły moje nicka na kafe zobaczyłybyście, że kiedyś byłam stałą bywalczynią forum "Clostilbegyt i Bromergon". To były te czasy, kiedy mój ginekolog widząc, że nie zachodzę w ciążę łudził się, że ona przyjdzie dzięki temu pierwszemu. Niestety, już na początku tej drogi wiedziałam, że to się nie uda, że problem jest głębiej. Znalazłam go w 2008r, będąc młodą mężatką... Zawsze było coś nie tak ze mną jeśli chodzi o te tematy. Późno dostałam okres, później niż koleżanki. Gdy sie pojawił trwał po 14 dni i był tak obfity, że koniec świata. Potem były czasy licealnych miłości :) chciało się szaleć, ale człowiek był ambitny więc udał się do ginekologa po pigułki. Do całkiem niedawna byłam pewna,że sobie zafundowałam ten los właśnie przez te pigułki przepisane przez lekarza na ładne oczy-bez badań. Odstawiłam je gdy wyszłam za mąż za miłość mojego życia. Ale po 1,5 roku starań bocian skutecznie omijał nasz dom. Zamieszkał z nami kot, potem drugi. O tym już pisałam-w poprzednim poście, że byłam w Salve i tam dr Sobkiewicz zdiagnozował u mnie to, co jak czytałam także u Was. Pojechałam potwierdzić tę nowinę do Novum, potem był epizod z raczkującą kliniką-łódzką Gravitą. Ktoś - jeden z "gości" wypowiadających się wyżej zarzucił mi reklamę, lobbowanie Gamety. Oj duży błąd. Bo ja od początku swojej drogi byłam zrażona do tej kliniki przez opowieści niezadowolonych klientek. Nie brałam jej pod uwagę, Namówiła mnie koleżanka, która domyśliła się, że jest u nas większy problem i powiedziała,że jej drugie dziecko, jej synek jest dziełem konkretnego lekarza. Co do dr Radwana - drogi "gościu" znam go przez imprezę, na której byliśmy. Tam go poznałam i on jako "zawodowy zboczeniec" spytał mnie czy mam dzieci. Opowiedziałam o sobie a on powiedział,żebym pokazała się dr Kozarzewskiemu i ten jako kolejna osoba polecił mnie dr Połaciowi. Jestem teraz tu gdzie jestem, na chwilę przed in vitro. W poniedziałek jadę z moim mężem na wizytę ostatnią przed zabiegiem. Mamy wszystkie konieczne badania, jedziemy. Kasja30 - piszesz o dwóch nieudanych próbach... To moja największa bolączka, tego się najbardziej boję. Przepraszam, dopiero teraz przeczytam wszystkie posty na tym forum, być może znajdę Twój i dowiem się czegoś o Tobie więcej. Jeśli nie będę mieć do Ciebie kilka pytań. Któraś z Was pytała jakie biorę leki. Do ostatniej wizyty w klinice, czyli miesiąc temu brałam "Femoston". Jednak lekarz orzekł, że na ostatniej prostej chce żebym odstawiła wszystko. Minął miesiąc, dziś dostałam okres (ulalala a to niespodzianka -normalnie nie miesiączkuję :):)) i teraz nie biorę żadnych leków. Mam do Was pytanie-lekarz powiedział mi,że w ramach in vitro mam 7 komórek. Czy to oznacza, zakładając,że przy transferze zostaną mi podane 2 komórki, że jeśli się ta próba nie powiedzie to mam jeszcze 5 w cenie całości?? Jeśli się nie uda dawczyni podchodzi znów do stymulacji i znów dostaję dwie, czy może za pierwszym razem pobierają od niej te 7 komórek i są one mrożone?? tu mi się kojarzy, że lekarz mi mówił, że in vitro będzie na świeżych komórkach. jak to jest?? teraz biorę się za czytanie wszystkich postów na forum i mam nadzieję dowiedzieć się o Was czegoś więcej, zwłaszcza o Kasji bo o Jagodzie już co nieco wiem :)
×