jacaranda
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez jacaranda
-
Kannaka, nie wolno być na ścisłej jak się jest chorym! Mówiłaś lekarzowi o tej diecie?!
-
Wiecie co... Zauważyłam coś podczas wychodzenia z DC. Zdarzyło mi się to samo w zeszłym roku, nie skojazryłam tego z DC, ale teraz mam dokładnie to samo. Chodzi o to, że wyszeł mi na twarz pryszcz wielkości Kilimandżaro a przy tym spuchło mi pół twarzy. Pomaga na to tylko jedno - końska dawka wapna. Więc jakby się którejś z Was coś takiego zdarzyło - to polecam to wapno.
-
Fujjj... pączki są paskudne. Osobiście ich nie cierpię. Ani innych tłustych pokarmów. No, może za wyjątkiem czekolady i chałwy, ale to też nie zawsze.
-
Dzisiaj zaczęłam wychodzić z diety. Na kolację zamiast nieśmiertelnej zupki jarzynowej zrobiłam sobie coś takiego: 1 marchewkę, 1 pietruszkę, kawałek selera, kawałek kalafiora, pół kalarepki i garść mrożonych fasolek szparagowych ugotowałam w wodzie z przyprawami, po ugotowaniu dodałam pół torebki zupki jarzynowej i 3 łyżeczki otrąb owsianych. No i to zjadłam. Na deser średnie jabłko - właśnie kończę, o matko! jakie to strasznie słodkie! Jutro zjem podobnie tylko jeszcze zacznę wprowadzać małe ilości nabiału. To taki mój sposób na wychodzenie z diety :) - działa - sprawdziłam.
-
Policz średnią :) A tak serio - to nie przesadzaj. Nie zjesz przecież kilograma marchewki, żeby to miało jakiś wpływ... Z tym rygorem to też nie można przegiąć. No przecież jak jesteś bardzo głoda, to że zjesz te 50 czy 100 kcal więcej niż przewidywane - nic się nie stanie. W inny dzień będziesz miała mniejszy apetyt i zjesz mniej niż zaplanowałaś. Trzeba być elastycznym, ale uważać, żeby nie przegiąć w przejadaniu się. Po prostu - kontroluj wagę, jeśli nadal będzie spadać - nie ma obaw, że jesz za dużo. Jeśli zacznie rosnąć, będziesz musiaął ograniczyć jedzenie, ale to raczej mało prawdopodobne zważywszy na to, że podstawowy metabolizm wymaga około 1600 kcal. PODSTAWOWY, to znaczy: krążenie, oddychanie, utrzymanie stałej tempereatury, praca gruczołów itp. Każdy ruch - to dodatkowy wydatek. Więc - spokojna głowa!
-
Ania, jeśli będziesz wychodzić z diety według zaleceń, nie dopadnie Cię żadne jo-jo. Ja stosowałam w zeszłym roku DC, udało mi się zejść z rozmiaru 44 do 38 (po 3 dietach) i nie zaobserwowałam żadnego jo-jo, wręcz przy mieszanej diecie chudłam nadal, a nawet później musiałam się zmuszać do bardziej kalorycznych posiłków, bo ilościowo to już nie dawałam rady. Tak więc, metabolizm pomału rozkręcany - to gwarancja sukcesu. Ja się przynam, że po skończeniu DC rzuciło mnie na słodycze, ale nie jadłam czekolad, tylko suszone owoce, ewentualnie landrynki. I chudłam nadal. To pocieszające :) Dzisiaj 20 dzień ścisłej i postanowiłam, że na tym skończę. Dzień w tę czy we wtę - nie ma różncy, a musi mi wystarczyć posiłków na mieszaną (bo ścisłą zaczynałam 3 razy i trochę zmarnowałam tych zupek). Pewnie nadal będę się odchudzać, wygodnie było z tą DC, nie trzeba było martwić się o jedzenie, zwłaszcza, że gdyby nie to to w ogóle nic bym nie jadła. A tak udało mi się schudnąć zdrowiej niż przez miesięczną głodówkę. Z depresji też już wychodzę, jak z tej diety. Ciekawe, co ja jutro zjem... nawet mi się nie chce myśleć o jedzeniu. Może jakieś warzywka na parze... albo zupkę. No i KONIECZNIE białko, może chudy twarożek..., bo bez tego metabolizmu się nie podkręci. I wreszcie będę mogła więcej się ruszać. I już się cieszę, bo jakoś mi teraz lżej na ciele i duchu :)
-
Dwunasty dzień ścisłej. Dobrze, że w ogóle to zjadam, bo gdybym nie miała tych zupek i koktaili to w ogóle bym nic nie jadła. Wiecie: polecam każdemu kto się chce odchudzić - zacząć DC wraz z początkiem deprechy. Jedno idealnie pasuje do drugiego. Schudłam już chyba z 5 kg - nie wiem ile i nie obchodzi mnie to. W sumie DC traktuję jako ratunek przed zagłodzeniem się. Żarcie kompletnie nie jest dla mnie żadną pokusą. Gdzieś tam sobie jest. Może ktoś przy mnie zajadać się ciastkami - nie robi to na mnie najmniejszego wrażenia. W sumie to już wychodzę z tej deprechy, ale jeść mi się nadal nie chce. Muszę uważać, żeby skończyć w porę DC, bo nawet tracę rachubę czasu.
-
Zaczynam od nowa. Tym razem całkiem to jakoś naturalnie przyszło, bo z powodu dużego stresu - odniechciało mi się jeść. Pomyślałam, że to dobry okres na zaczęcie DC. W zeszłym roku stosowałam tę dietę i ślicznie schudłam. Ale przez jesień totalnie się zaniedbałam, jadłam tony słodyczy codziennie... i w końcu zaświeciła mi się kontrolka. Nie utyłam aż tak jak przed rozpoczęciem DC w zeszłym roku, ale już zaczyna drażnić mnie mój wygląd. Ponadto... ja lubię być na diecie. Zauważam wtedy znacznie więcej rzeczy niż tylko jedzenie. Tak więc dzisiaj jest drugi dzień, wczoraj kompletnie nie czułam głodu, ale to - jak pisałam wcześniej - przez te nerwy, i tak bym nic nie zjadła. Dzisiaj lekko ssie, ale daję radę. Najgorsze jutro i pojutrze (jak dobrze pamiętam 3 i 4 dzien były przełomowe). Trzymajcie kciuki.
-
Zaczynam od nowa. Tym razem całkiem to jakoś naturalnie przyszło, bo z powodu dużego stresu - odniechciało mi się jeść. Pomyślałam, że to dobry okres na zaczęcie DC. W zeszłym roku stosowałam tę dietę i ślicznie schudłam. Ale przez jesień totalnie się zaniedbałam, jadłam tony słodyczy codziennie... i w końcu zaświeciła mi się kontrolka. Nie utyłam aż tak jak przed rozpoczęciem DC w zeszłym roku, ale już zaczyna drażnić mnie mój wygląd. Ponadto... ja lubię być na diecie. Zauważam wtedy znacznie więcej rzeczy niż tylko jedzenie. Tak więc dzisiaj jest drugi dzień, wczoraj kompletnie nie czułam głodu, ale to - jak pisałam wcześniej - przez te nerwy, i tak bym nic nie zjadła. Dzisiaj lekko ssie, ale daję radę. Najgorsze jutro i pojutrze (jak dobrze pamiętam 3 i 4 dzien były przełomowe). Trzymajcie kciuki.
-
Gosia, no napiszę wprost - przesadziłaś. Nie masz nadwagi i ta dieta nie jest dla Ciebie. Nie pomoże Ci schudnąć, tylko Cię osłabi. To jasne. Twój orgaznizm nie ma pokarmu więc zaczął czerpać z rezerw, w Twoim wypadku z mięśni :( - stąd to osłabienie. Powinnaś przejść na dietę mieszaną, głównie chodzi o węglowodany w tym przypadku. Nie konatktujesz się z konsultantami? Wykończysz swój organizm, zastanów się czy warto. Rozumiem, że możesz chcieć zrzucić kilka kg dla dobrego samopoczucia, ale nie taką drastyczną metodą przy takiej wadze!
-
Witam! Udało mi się przetrwać pierwszy dzień, a nie było to łatwe. Nawet nie chodziło o głód fizyczny (który oczywiście meczył mnie) ale znacznie gorszą sprawą był ten głód psychiczny... tu gruszki, tam kukurydza, pomidory... ślinka cieknie. Ale jest dobrze. Rano jak wstałam, to czułam się lżej, nawet spodnie jakby luźniejsze się zrobiły. Dzisiaj drugi dzień i zdecydowałam, że chyba jeden z posiłków podzielę na 2 części, w prawdzie będzie tego mało jednorazowo :(, ale popije się dużą ilością wody i może dzięki temu uniknę tago paskudnego ssania z głodu po jakichś 3 godzinach od posiłku. POLECAM otreby owsiane. Zakupiłam razem z dietą, konsultanci napisali mi, że spokojnie można je dodawać do posiłków. To przynajmniej troszkę zagęszcza te zupki. Pamiętam, że poprzednio jak byłam na DC to miałam taki brak masy pokarmowej, że chętnie jadłabym nawet papier, żeby tylko czuć coś stałego w żołądku. Te otręby mnie uratowały. Udają, że są kaszką w zupce ;) Pozdrawiam wszystkie dietowiczki i życzę wytrwałości!
-
Z miesiączką OK, wróciła. W prawdzie po interwencji lekarskiej, czyli kilkudniowej kuracji hormonami, ale za to skutecznie. Waga... hm... no właśnie z tym jest problem. I nie jest to wina diety. Zaniedbałam ją, bo tak długo udawało mi się ją utrzymywać pomimo stopniowego podnoszenia ilości i kaloryczności posiłków, że wymyśliłam sobie, że żadne jedzenie mi nie grozi... no i za bardzo pozwoliłam sobie ze słodyczami... dlatego wróciłam do DC, bo wiem, że jest na skuteczna i daje szybkie efekty. Na rzie twardo trzymam się od śnadania, czyli koktailu kakaowego, trochę ssie mnie w żołądku, ale to jest do zniesienia. Pomyślałam nad kupieniem sobie w aptece jakichś uzupełniaczy pokarmowych - coś na skórę, włosy - możecie może coś polecić?
-
No, więc znowu na diecie Cambridge. Zaczynam dzisiaj, wiem, że najgorsze są pierwsze dni... później to już idzie automatem. Obym przetrwała te trudne początki. Trzymajcie kciuki. Pozdrawiam.
-
No proszę. Będzie dobrze. Teraz przy tych upałach to łatwiej będzie utrzymać dietę (jeść się nie chce, a chce się pić) tylko trzeba uważać, żeby nie zasłabnąć. Ja dzisiaj zjadłam an śniadanie batona czekoladowego. Na obiad \"zupę\" z gotowanych warzyw (fasolka szparagowa, kalarepka, marchewka, pietruszka, kalafior, brokuł, łyżka kaszy jaglanej, łyżka fasolek mung, to wszystko bez odrobiny tłuszczu), 1/3 kostki chudego twarożku, 2 ogórki, 1 marchewkę i 50g granulowanych otrębów żytnich ze śliwkami. Od obiadu minęło już sporo czasu ale nic a nic nie chce mi się jeść. Na kolację zamierzam zjeść zupkę jarzynową z torebki DC (ewentualnie zagęszczoną otrębami owsianymi), jeśli będę międzyczasie głodna to pozwolę sobie na jakiegoś owoca (może jabłko, kawałek arbuza albo grajfrut). Nie wiem ile to wszystko ma kalorii ale napewno dużo mniej niż wynosi moje zapotrzebowanie. Jutro jest w planie batonik jabłkowy na śniadanie a na kolację zupka kurczakowo-grzybowa. Zobaczymy jak to będzie. Na razie jest świetnie. Nie czuję głodu i (o dziwo!) wale nie mam ochoty na coś słodkiego!
-
savage, glowa do góry! Nie obwiniaj się o nic, tylko na przyszłość po prostu uważaj. Co do jo-jo to jeśli się wychodzi z głową z diety - to jest ono niegroźne. Ja się zdecydowałam - jutro zaczynam trzeci etap DC, przy czym nie będzie to ścisła dieta, tylko mieszana, przez 9 dni 2 posiłki DC (1 baton + 1 zupka lub koktail) i 1 niskokaloryczny posiłek własny, oraz przez 6 dni 1 posiłek DC (baton) i dwa własne posiłki. Mam zamiar zrzucią przez ten czas... 2 do 4 kg. To chyba rozsądne oczekiwania. Wszystko zależy od tego \"własnego posiłku\", który chciałabym, żeby był niskokaloryczny, nie rozpychający żołądka i zawierający wszystkie potrzebne skłądniki pokarmowe. Będzie ciężko coś takiego skomponować, ale popróbuję. Póki co metabolizm mi się znacznie polepszył od czasu, kiedy skończyłam drugi etap DC, czyli 1.5 miesiąca temu, więc powinna mi waga ruszyć w dół, kiedy zacznę stosować tę dietę mieszaną. Na ścisłą nie mam siły ani motywacji. Zbyt ciężko mi było poprzednim razem (cały czas chodziłam diablo głodna). Ale ta mieszana to idealne rozwiazanie - na te upały i do pracy (batony). Jestem pełna optymizmu. Trzymajcie kciuki!
-
Sprzedam 1 opakowanie Yasminelle - zafoliowane oryginalnie. Miałam brać ale okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Kto jest zainteresowany - proszę o kontakt na e-mail.
-
Sprzedam 1 opakowanie Yasminelle - zafoliowane oryginalnie. Miałam brać ale okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Kto jest zainteresowany - proszę o kontakt na e-mail.
-
Hej laski! Odnośnie tego nieszczęsnego żurku - pani która i go sprzedawała mówiła, ze trzeba rozpuścić saszetkę w ZIMNEJ wodzie i stopniowo rozmieszany proszek podgrzewać na palniku do wrzenia. Ale ja tak nigdy nie robiłam - nie chciało mi się... jakoś wmuszałam w siebie te paskudne grudki. Następnym razem nie zamówiłam sobie ani jednego żurka. Zastanawiam się nad trzecim podejściem do ścisłej DC. Na 2 tygodnie... ale bardzo się waham, bo okresu jak nie było tak nie ma. Dzisiaj byłam u gina, przepisał mi hormony... 5 dni... może nie przytyję po tym, cholera. Muszę pilnować swój apetyt. Rozepchałam sobie żołądek warzywami i otrębami... dlatego te 2 tyg. ścisłej by mi tak dużo dały... a może 1 tydzień ścisłej i 1 mieszanej...? Hmmm... to by było idealnie. MUSZĘ na koniec lipca wyglądać przyzwoicie! A teraz, po skończeniu 2 podejscia do DC rzuciłam się na żarcie... nie no, pilnowałam się BARDZO, nie jadłam żadnych tłuszczy, zero mała, zero czekolady, zero sosów, ale za to poszłam na ilość. Byłam tak potwornie głodna, że potrafiłam w środku nocy wszamać ćwiartkę poszatkowanej główki kapusty... no to sobie wyobraźcie mój żołądek... No dobra, do końca tygodnie mam czas na decyzję, czy podchodzić jeszcze raz do DC, czy skorygować mój dotychczasowy jadłospis. Pozdrawiam wszystkie wytrwałe!
-
Witajcie dietowiczki! Do tej pory wychwalałam tę dietę pod niebiosa, bo rzeczywiście, dużo na niej schudłam. Trochę mi się humor popsuł, kiedy po 2 ścisłych dietach (oddzielonych póltoramiesięcznym odstępem) i prawidłowym wychodzeniu przez \"mieszaną\", później niskokalorycznej i stopniowo coraz treściwszej diecie stało się to, czego się obawiałam - zatrzymał mi się okres :( Nie jestem w ciąży. Kiedyś przy odchudzaniu tak mnie zatkało prawie na pół roku, ale sądziłam, ze DC jest pod tym względem lepsza, że dostarcza wszystkich potrzebnych składników pokarmowych... a jednak nie. Przykre to. Muszę znowu nawiedzić mojego ginekologa i znowu czeka mnie terapia hormonami, po których pewnie przytyję :( Ech!
-
reni 130678, Twoje zdrowie - Twoja decyzja. Mam nadzieję, że przynajmniej jesteś pod kontrolą lekarza i że meridię bierzesz z polecenia lekarza... W każdej diecie ważna jest konsekwencja. Pojedyncze wpadki nie zaprzepaszczają sukcesu a jedynie go opóźniają, ale trzeba wracać na właściwe tory, bo naczej wszystko szlag trafi. To samo tyczy meridii. Kiedyś przestaniesz ją brać. Jakiś czas będziesz miała rozhulany metabolizm, ale co później? Słyszałam o przypadkach, kiedy dziewczyny miały jo-jo po meridii i wtedy dopiero zaczęły się problemy, bo w żaden sposób nie mogły tego zgubić... Nie no, oczywiście, to tylko skrajne przypadki, mam nadzieję, że w Twoim wypadku będzie dobrze. Powodzenia!
-
reni 130678, uważam, że to niezły pomysł. Dieta Cambridge dostarcza wszystkich potrzebnych witamin, mikroelementów i białka. Przy tym ma bardzo mało kalorii. Z tego co słyszłam, na meridii nie chce się jeść, a więc się trzeba zmusić, żeby nie wykończyć organizmu. Jesli się zmusić, to lepiej do czegoś co dostarcza mu tego, czego potrzebuje. Zatem - DC to dobry pomysł. A tak na marginesie... musisz koniecznie brać tę meridię? Nie szkoda Ci zdrowia? Przecież to narkotyk, który stymuluje Twój mózg, niszczy watrobę i nerki... zdrowie jest najważniejsze, ważniejsze niż jakieś tam zbędne kilogramy... rozważ to.
-
kinga 25, jest różnica między uleganiu pokusom, czyli podjadaniu na diecie ścisłej, a kontrolowanym, zamierzonym i racjonalnym przerwaniem diety ścisłej na 1 dzień, podczas którego je się produkty dietetyczne.
-
STASKA71, nie zmieniam zdania, że to, że n ajeden dzień przerwie się DC a później do niej wróci i przez to się nie schudnie _ TO JEST BZDURA. Już pisałam to nieraz. Nie ma na świecie perpetuum mobile. Jeśli nie dostarcza się do organizmu tyle energii ile potrzebuje, żeby utrzymać się przy życiu (ciepłota ciała, procesy krążenia, trawienia, oddychania), to musi brać tę energię z zapasów. 1 kg tłuszczu to około 6000-8000 kcal. Zapoptrzebowanie kaloryczne LEKKIEJ osoby (do 60 kg) to jakieś 1800 kcal. Jeśli waży się więcej, nieważne czy to nadwaga czy nie, to to zapotrzebowanie rośnie do około 2500 kcal. Poza przypadkami, kiedy organizm nie idzie na \"tryb ekonomiczny\", co dzieje się wtedy, gdy nie dostarcza się mu odpowiedniej dawki białka i witamin, co się objawia spadkiem temperatury ciała (do np. 35 stopni), zaburzeniami krążenia i oddychania oraz rozregulowaniem cyklu miesiączkowego - bilans jest dokładnie taki, że spożywając do 500 kcal dziennie (czyli jak to ma miejsce na DC) dzienny deficyt kalorii wynosi 1300 - 2000 kcal, co daje 0.225 - 0.333 kg straconego tłuszczu dziennie, a więc 1 kilogram gubi się w 3 do 4.5 dnia. Zakładając, że organizm czerpie energię z tłuszczu. Jeśli czerpie ją z mięśni (niestety, także jest taka możliwość) to chudnie się szybciej (strawienie białka wymaga mniej energii), ale traci się nie to o co nam chodzi. Inną sprawą jest utrata wody. Jeśli traci się również wodę, to spadek na wadze jest szybszy niż wyżej napisałam. Możliwe jest także tracenie wody bez tracenia tkanki tłuszczowej, ale woda nie ma żadnych kalorii i to, czy się traci wodę czy nie, jest zupełnie inaczej uzasadnione. Ma na to wpływ ilość przyjmowanych płynów i składników pokarmowych zatrzymujących wodę w organizmie lub odwrotnie - moczopędnych. Ma na to wpływ także skłonność do obrzęków spowodowana różnymi chorobami lub fizjologicznie, zmienna w różnych fazach cyklu miesiączkowego. Zatem, jeśli stosuję się restrykcyjną dietę a waga stoi, to oznacza to, że tkanka tłuszczowa (lub mięśniowa) znika, ale gromadzona jest woda. Zatem chudnięcie ma miejsce. Jeśli ktoś nie je a żyje i nie chudnie - może służyć za bezpłatną elektrownię :) To naprawdę okaz, którego powinno się przebadać pod względem naukowym!
-
Jakaś bzdura totalna. 1 dzień nie spowoduje jakiegoś zatrzymania chudnięcia, chyba, ze w ten 1 dzie zje się kilka tysięcy kalorii. Ja na pierwsze ścisłej DC też byłam w pewien sposób zmuszona do przerwania jej na 1 dzień, bo dostałam zaproszenie na kolację i byłoby wielkim nietaktem, gdybym je odrzuciła, więc jadłam owoce, lody i piłam wino. W ten dzień zjadłam tylko 1.5 torebki DC. Nie spowodowało to ŻADNEGO spowolnienia chudnięcia. Może gdybym napchała się tortami czy frytkami to by było onaczej, ale w tym przypadku - chudłam dalej w takim samym tempie. Jesli chodzi o mieszaną, to ja od początku przeszłam na chudy nabiał, bo jestem wegetarianką i nie miałam innego wyboru. I tak samo, na mieszanej schudłam na tym nabiale, warzywach i owocach. Nie wiem co na to konsultantki, ja wiem z własnego doświadczenia co można a czego nie. Pozdrawiam!
-
aha, co do batonów. W pierwszym etapie DC miałam ich kilka zaledwie, w drugim zamówiłam an każdy dzień. Są smaczne i jak się dużo popija - dają lepsze poczucie sytości niż koktaile. No i są jakiś stałym pokarmem, ja bym bez nich nie pociągnęła tego drugiego etapu. Dla mnie najlepsze były jabłkowo-rodzynkowe (takie w stylu musli) oraz czekoladowe (te są bardziej zbite, sycące, ale też mają więcej kalorii). Nie spotkałam się z opinią, żeby na batonach się wolniej chudnęło. Raz dziennie zamiast torebki baton - na pewno nie wpłynie na szybkość chudnięcia. Tym bardziej, ze te w stylu musli (czyli jabłkowe, oregano i z owoców czerwonych) mają porównywalnie tyle kalorii co torebki. Czekoladowe i morelowe mają więcej kalorii, ale nie popadajmy w przesadę, DC dostarcza bardzo, bardzo mało kalorii, więc jakieś 50 więcej nie spowoduje wolniejszego chudnięcia, co najwyżej da wiecej siły. Kartoniki są dobre, zwłaszcza do pracy albo na wycieczkę, ale dla mnie były za mało konkretne - pół godziny po wypiciu kartoniak byłam potwornie głodna i osłabiona. Ale niektórzy dobrze na nie reagują. W każdym razie w smaku są pyszne.