Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

emgie

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Kurczę. Zaspaliśmy. Jak padliśmy we dwójkę o 16, tak wstaliśmy o 19. Taka pogoda chyba. Fajnie było? Za tydzień też się bawicie? :)
  2. Hehehe. Ale się tu wyciszyło. :) Nas nie będzie. Młody wyjeżdża do dziadków parę set km stąd, a ja mam zjazj i kupę zakuwania. Zatem samej raczej nie ma sensu przyłazić na spotkania mam z dziećmi. :P
  3. Wiesz... studiuję filologię polską, i z tego, co mnie uczono, łacina jest językiem podstawowym. :) Poza tym, może to zboczenie, ale faktycznie w literaturze zauważyć można ogrom odnośników do tegoż języka. W mowie zresztą także. Nie czepiaj się szczegółów dla samej zasady, bo mija się to z celem. Jak i kłótnia, tym bardziej, iż nikogo nie obrażam. Kraków. Rodziłam tam 5lat temu, nie wiem, jak jest teraz, nie wiem, jak jest w Poznaniu, czy innych miastach - napisałam, jak było u mnie, myślałam, że kogoś to zainteersuje. Widocznie nie - bo w jednym ze szpitali dawali maks 5 pieluch. W każdym jest inaczej. Miałam wrażenie, że wymieniamy się doświadczeniami, a nie domniemanym faktem - która i dlaczego miała lepiej/gorzej. Swoją drogą ów szpital był typową rzeźnia, wówczas, i nie polecałabym komuś z tamtych rejonów. Istnieją bardziej ludzkie. Acha, cytuję: \"ja udzielam rad co mi sie przydało i wystarczy ze każdy tak będzie robił\" - czy mam przez to rozumieć, iż pisząc o moim szpitalu, jaki akurat był w tym względzie, krytykuję inne? Niesamowite. Myślałam, że piszę, jak było i również udzielam rad, co mi się przydało. No nic. Żłobek - Gabryś szedł jak miał ponad dwa lata, na krótko, więcej rozumiał, może dlatego było niefajnie (os. Rzeczypospolitej), ale panie naparwdę zachowywały się, jakby miały żal do świata, że muszą zajmować się dziećmi. Sama długo nie pracowałam i obecnie też szukam pracy - bycie przy dziecku jest i było dla mnie najważniejsze. Może przesadzam - ale DZIECIŃSTWO JEST TYLKO RAZ, i niestety szybko się kończy.. Ten okres w życiu się nie powtórzy, i osobiście chcę, aby synuś miał mnei w tym czasie jak najwięcej. Nie wsponinając, że opieka nad własnym dzieckiem jest niesamowita. Jak był malutki, jak wasze dzieci - zawsze był ze mną, i za skarby świata nie oddałabym go do żłobka - pani wychowaczyni to nie mama. Ktoś powie - praca. Zawsze jest jakieś wyjście. Ale nie zamierzam ubliżać nikomu, kto oddaje dziecko do tej instytucji. Bo zasadniczo jest ona potrzebna. Hondzia - nie bierz do siebie, bo do Ciebie nie piję. Co do inteligencji dziecka - wydaje mi się, że przy matce ta inteligencja ma jednak większe szanse na stymulację, z tegoż względu, iż w żłobku/przedszkolu nikt nie poświęci dziecku indywidualnej uwagi. Z mamą dziecko pozna świat, fakturę, wszystko. Dla mamy dziecko jest najważniejsze. W żłobku, maluch, to maluch. Wszystkie traktowane śa równo. W którym to miejscy znów chcę podkreślić, że dzieciństwo trwa zbyt krótko, by ten krótki okres z mamą gdzieś giną. A pewna jestem, że każda matka cierpi z powodu rozłąki na czas żłobka i wolałąby być przy dziecku. Co do męża. Rany boskie. Czy pani pojmuje ideę żartu słownego? Poza tym nie sądzę, by nigdy nie istniały żadne fochy, choćby i te pozytywne i produkowane specjalnie. Sama mam świetnego faceta, ale nie skłamię mówiąc, że czasem są jakieś spięcia - chyba tylko absolutny stoik nie okazuje emocji. Bez urazy - ale nie wbijam w Twoje małżeństwo, ani żadnej z Was, bo ani Was nie znam, ani nie wnikam w wasze relacje partnerskie. Kłócić się można wszędzie, nawet w banku i na poczcie. Natomiast po co tu? No po cholerę.. Po kolejne - GDZIE JA KOGOŚ URAZIŁAM??? Wtrąciłam się do tej infantylnej dyskusji, żeby powiedzieć jedynie, abyście spasowały, bo nie ma sensu spierać się o doświadczenia. Czy kłócić. Weź mi przytocz, gdzie ja pisałam, że czyjeś dziecko jest głupie. Paranoja. Nakręcacie się, drogie panie. Każdy naukowiec powie Wam, że dzieci, to mali geniusze. :) Oraz, jeśli komuś przykro z powodu tego, co napisałam obecnie - przepraszam. Prosiłabym tylko o jedno, nie oceniajcie, nie kłóćcie się, i tak dalej. Naparwdę nie ma sensu. Chyba, że się to komuś podoba. Ps. Rodzina dla mnie, to również skarb, dlatego prosiłabym bez wszelakich imputacji sugerujących, iż może być inaczej. Kurza twarz, zwyczajnie chciałam odciągnąć od tych nieprzyjemności.. Dajcie już spokój. Dziewczyna prosiła tylko o porady, bo niedługo będzie rodzić, a wyście się tak uniosły - bo każda jest super i robi dobrze. Ech.. Przykro, po prostu. Przeparszam, i tyle. Żryjta się dalej. Ale szkoda wątku. Minimisia - nie chciałam Cię obrazić, jak zręsztą nikogo. Ale widocznie g* wiem.
  4. Wiecie co? Mam wrażenie, że jesteście przewrażliwione. Ja nawet bym nie zauważyła, że tu jakaś kłótnia??? ma miejsce. Ot, zwykła wymiana pogladów, bo KAŻDY MA PRAWO DO WŁASNYCH PRZEKONAŃ. Żyjemy w wolnym kraju, i mam również wrażenie, że można mówić, co kto myśli i tak dalej. Zrobiłyście nalot na kobietę, która ma inne zdanie od Was - kółko wzajemnej adoracji. Albo infantylizm. W dorosłym świecie powinno umieć się dochodzić do kompromisów. Tym bardziej, iż rozdmuchiwana przez Was sprawa nie jest jakoś specjalnie drastyczna i uwłaczająca. Jedne mamy robią tak, inne inaczej. Wasze matki i babcie wychowywały dzieci jeszcze w inny sposób niż Wy, a jakoś nie poniżacie ich z tego powodu. De gustibus non est disputandum! Ogólnie strzelanie fochami na forum mija się z celem, bo spotykamy się tu, by: pogadać, wymienić się poglądami!!! (a te mogą być zgoła odmienne, co jest dobrą lekcją), odpocząć od obowiązków dnia codziennego, pożartować, i mieć możliwość spotkania się z osobami, które przeżywają podobne matczyne rozterki, co my same. Źle to? Uczepiłyście się tematu żłobka. A prawda jest taka, że żłobki/przedszkola/szkoły/uczelnie są różne. Jedne gówniane, inne nie. Moje żlobkowe doświadczenia są kiepskie, w temacie opiekunki - również, wiem, że nastepnego dziecka opiekunce nie oddam (Młody miał taką przez miesiąc i był dramat, nie ważne, pani była %&^&%^*), ale żłobek? Kupa ludzi zaprowadza tam dzieci, i sobie chwalą. Inni tego nie robią, i też sobie chwalą. Nie bądzcie takie restrykcyjne! Ważne, abyście wychowywały dzieci zgodnie z własnymi wartościami i własnym sumieniem. A spory, kłótnie i fochy, zostawcie dla mężów. :P Na nich to działa, i niby oczyszcza. Tutaj nie zniżajcie się do poziomu jałowej kłótni, bo fajne i mądre babki jesteście. Fajnie się Was czyta, wielu potrzebnych rzeczy można się od Was dowiedzieć. Warto unosić się jaknręcaną przez werbalizm ambicją? Nudzi się Wam tak, że kłótnia tu Was relaksuje? No dziewczyny! Rozumiem, żreć się o sprawę aborcji, ale żłobek, albo czy ktoś lubi prasować, a ktoś inny nie? Wybaczcie....
  5. Jaśmina. :P I pomyśleć, że nie wiedziałam nawet, iż takie imię istnieje (u nas.. :P ), a tu dziś druga dziewoja! :) Enyłej - my wróciwszy. Pewnie pierwsi, bo i najbliżej. :) Fajnie było, no. Wyrodną matką nie jestem, kocham mojego Młodego, ale takie miluchne maleństwo........ jeszcze..... :P
  6. Ja rodziłam w Krakowie. W dodatku parę lat temu. Telrzyk i nóż też miałam. ;P Mieli tam natomiast fantastyczne pampersy dla noworodków. Fish_ćostam. W sklepach ich nie widziałam w ogóle. Brało się, ile się chciało, więc bezczelnie zapakowałam pewną ilość do domu, na potem. :P Co do żłobków. Specjalnie miło nie wspominam. Młody miał 2 lata z małym haczkiem. Ogólnie było tragicznie pod wieloma względami. Żłobek był w Poznaniu - państwowy. W prywatnych może jest inaczej. Natomiast Młody przeleciał przez kilka przedszkoli, i to obecne, na Nowowiejskiego, jest g e n i a l n e. Polecam wam za parę lat, jeśli nie macie specjalnie daleko. :P Co do karmienia cyckiem - ja ogólnie prawie nic nie jadłam i nie piłam, za co ochrzaniano mnie sukcesywnie. Wyglądałam jak z obozu dla uchodźców z wielkim cycem. Chociaż unikałam wszelkich bigosów i innych wzdymających, oraz cytrusów - w wielu miejscach trąbią, co można, a czego nie. Ja karmiłam długo, bo 26mcy, i później już sobie nie folgowałam. :) Prasowanie - prasuję/prasowałam przed wyjściem. :) Tetry nie używałam, chyba, że do innych celów, niż pupne, więc nie wiem, jak to tam wygląda, ale widziałam, jak dziewczyny prały i prasowały to na potęgę. Strata czasu. Przy dziecku i tak czas płynie szybciej, niż ustawa pzrewiduje. :) W temacie spotkania - mam ciacha. Reklamówkę. :P Rozumiem, że mojemu bąkowi mam brać indywidualny soczek, tak? Oraz, już po wyjściu z przedszkola pytał się, gdzie są te wszystkie malutkie dzieci. :)
  7. Ale ze mnie durne babsko. To serio było o praniu. :P Normalnie - liste szpitalną cofam precz. Tępa łyżwa. A prałam wszystko w Dzidziusiu, Jelpie i płatkach mydlanych. Nie rozbijałam się na ciuchy Młodego/_nie_Młodego. Było gut.
  8. Nie rozumiem pytania w temacie prania pościeli, itepe. No ja mam wrażenie, że to się pierze w ogóle i zawsze. Dla dzieciaka toże. :P Chyba, że pytałaś o branie ze sobą. To nie. Brałam bieliznę, ciepłe skarpetki!! - bierz, bo po porodzie marzną nogi, jakiegoś tam jaśka, gazetki, książki, ręczniki, szczoteczkę do zębów, wsie kosmetyki, co je wtedy popełnialam, kapcie, koszulę, szlafrok - blablabla. Bratowa radio i telewizor, ale przed porodem leżała 3tyg. :P Ja leżałam od 6mca średnio co dwa wolne tygodnie kolejne trzy tygodnie - ale telewizora nie miałam. :P Jeśli idziesz na sam poród, to nie szalej zbytnio, bo familia i tak Ci doniesie, co tam będziesz chciała i potrzebowała - ważne, byś miała swoje ciuszki dla maluszka. Nie jest to jakoś specjalnie konieczne, ale tam one są prane w specjalnych środkach i dzieciaki mają bardzo często uczulenie. ...telefon, karta telefoniczna, długopis, aparat?, podpaski! - tam mają na początek sam akuratne takie wielke ogromne huhu - ale weź też, pieniądze :), dodatkowe żarełko i soczki/wodę.. No sama nie wiem. Co do wieków dawnych - podpasek i tamponów też nie miały, Czy bielizny pupnej. Ogólnie mnie zastanawia, co one wtedy na tyłek zakładały i jak w tym polu/przy dzieciach dawały radę. No i jeszcze, tak ze 30 lat temu, ciuszki były na lekarstwo, się samemu dziergało, szyło, wszystko jeden, ten sam schemat - ja podziwiam tych ludzi. :)
  9. Ta! Piszę na oślep, bo soczewek nie chce mi sie wkładać tymczasem - zatem wsie literówki proszą o wybaczenie. :)
  10. Dzień dobry, dzuewuszki. Chyba pierwsza dziś jestem. Kot tak dał popalić rozbijając się po ścianach (co go ugryzło?), że za diabła nie chce mi się już spać. Ale dzielnie walczyłam z pobudką. Udawałam, że nie słyszę. :P Potem tak narojbrował, że dostał w tyłek (wiem, złe wychowanie :P) i obrażony, w ciszy!!!!!!!!, siedzi pod łóżkiem. Co o kant tyłka mogę rozbić, bo wlazłam tu. Zetnie mnie pewnie w środku dnia. Kitowato. Oraz, jak tak pomyśleć, powspominać, to ludzie kiedyś wstawali lajtowo o tej, lub wcześniejszej porze, i szli na pole, do zwierząt, po chleb :P, a potem dawali radę do wieczora. Taka babcia moja natenprzykład. A ja tu marudzę - ciepła klucha taka. :)
  11. Dzień dobry bardzo, kobietki. :) Widzę, że mój synek będzie na spotkanku tetrykiem. :P
  12. W czwartek powinnismy byc - jesli sie nie rozchorujemy. :P Migotka - moj typ, ten meski, ma tak samo! Jakies fochy, skoki nastrojow, w kolko naburmuszony, raz jest rozusmiechany a nagle go trzasnie i chmura gradowa. Czort wie, co robic, bo mnie sie te kiepskie nastroje udzielaja. No i szlag trafia. :)
  13. Oraz oraz. Nie wiecie przypadkiem, dorogie panie, gdzie można znaleźć pracę - dowolną (na kierownicze się nie nadaję, chyba, że własnej firmy:P ) w godzinach 7/8-15/16? Bo oszaleję. A takowe godziny są konieczne, bo jestem tu kompletnie sama i niestety, nie ma mi kto pomóc w opiece nad dzieciakiem. Wiecie może coś niecoś? Wdzięczna bym była..
×