Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ziazik

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ziazik

  1. powtórzę: halo! gdzie wszyscy? witam środowo:)
  2. jeszcze Gonisia, obawiam się, że musisz sie przygotować na taką sinusoidę, raz jest pod tym względem lepiej, a raz gorzej, to zupełnie naturalne:) Ja czasem też męża od siebie odkleić nie mogę, ale zdarzają mu się takie momenty chłodu. Męczę się wtedy strasznie, ale biorę na przeczekanie i nie suszę mu głowy o brak czułości. Po prostu, jak mam ochotę się przytulić, to mu mówię i się przytulam (jeszcze mi nie odmówił), ale nie przeciągam tego, żeby się nie zdążył zirytować;p Axxk, czytaj, czytaj, ale też pisz coś:)
  3. Emmi, może już Ci się nastrój poprawił i parę słów skrobniesz?
  4. hej Dziubas:) ale coś krótki miałaś ten urlop? wypoczęłaś? Gonisia, ja też coś takiego zauważyłam u MM. Głupie to strasznie, bo kobiety mają odwrotnie - gdy ktoś poświęca im czas i uwagę, odwzajemniają tym samym i są szczęśliwe i zadowolone (może za daleko poszłam - kobiety, ale na pewno ja tak mam). A u nich im mniej uczucia okazujesz, tym związek bardziej kwitnie:o oczywiście też nie do przesady, ale coś w tym jest...
  5. witam wtorkowo:) piję kawę, bo taka jakaś nieprzytomna jestem, kryzys miałam w związku z tym, że do pracy wstać trzeba. Omal się nie popłakałam, ze łóżeczko trzeba opuścić:o Buziaczki dla wszystkich
  6. gonisia - dbasz o niego, troszczysz się, bo go kochasz. A może on inaczej odbiera miłość? Może nie potrafi dać Tobie tyle, ile Ty dajesz jemu i wpędza go to w poczucie winy? a poczucie winy rodzi frustracje, którą wyładowuje na Tobie? A może zwyczajnie coś mu w pracy nie idzie? Może ma jakiś gorszy okres w życiu? Rzucam tak te pytania na oślep, bo Was przecież nie znam... Jeśli on mówi, żebyś przestała się tak starać, to przestań. Faceci zwykle mają na myśli, to co mówią i nie ma sensu tego rozpatrywać z każdej strony. i jeszcze jedno - nie mów, że nic się nie dzieje, jeśli coś się dzieje. To bez sensu, bo gdy Ty mówisz: nic, to on naprawdę słyszy: nic i dla niego to koniec rozmowy. Możesz nie czuć się gotowa do rozmowy, możesz nie móc zebrać myśli, ale nie mów: nic się nie dzieje... Powiedz, że masz zmartwienie, ewentualnie że musisz jeszcze przemysleć to, co Ci chodzi po głowie i wtedy będziesz chciała porozmawiać. Nie jest tak źle, skoro on jeszcze zauważa, że coś jest nie tak i pyta Ciebie o to;)
  7. Gonisia, opowiedz coś więcej. Ile się znacie, czy po ślubie zamieszkaliście razem, czy wcześniej, macie jakieś swoje zajęcia osobne, macie wspólne zajęcia, hobby, pracujecie? Jaki był Twój mąż na początku? czy Ty jesteś raczej wylewna, a on raczej skryty? Z tym mówieniem kocham, to chyba dość częste. Mąż mi tłumaczy, że przecież jest ze mną, dba o mnie, więc mnie kocha, czemu ja ciągle chcę to słyszeć? i denerwuje się, że ma sobie przypomnienie w telefonie ustawić, żeby mi trzy razy dziennie coś miłego mówić? Ale ja juz trochę odpuściłam, wiem, że on inaczej reaguje i nie narzucam się. Doceniam np. kawę podaną do łózka, czy to że tak zaangażował się w remont pokoju, w którym mamy razem przecież mieszkać:) Chociaż czasem przechodzę kryzysy, o czym można poczytać na topiku;)
  8. Witam poniedziałkowo:) mieliśmy imprezowy weekend, w piątek byliśmy u kolegi na wieczorze sushi, w sobotę do nas wpadli znajomi, w niedziele leczyłam kaca:o wypiłam raptem trzy piwa, ale ze mną coś coraz gorzej, jeśli chodzi o dzień po imprezie, chyba powoli przestawię się na imprezowanie bezalkoholowe;) teraz siedzę w pracy, jeszcze 9 dni roboczych i urlop, wymyślam jakieś niemeczące zajęcia, po urlopie wezmę się za coś poważniejszego. Emmi, ja mam taki sposób na niedocenianie mojej pracy - mimochodem opowiadam, co dziś zdążyłam zrobić. Ale nie wyliczam, tylko tak przy okazji opowiadania czegoś, np. \"zaraz po tym jak sprzątnęłam łazienkę, kot zostawił tam mnóstwo kłaków\", lub: \"idę sobie zrobić kawke i dziś już się lenię, bo narobiłam się przy myciu podłóg\" Nie wpływa to jakoś mobilizująco na męża, żeby więcej sam robił, ale przynajmniej nigdy nie zarzucił mi, że nic nie robię... szykujemy sobie większy pokój, z zabudowaną werandą jako sypialnią:) wcześniej mieszkała tam siostra MM z mężem. Teraz pokój stoi niewykorzystany, więc go sobie odremontujemy, ocieplimy werandę i pomieszkamy, dopóki nie wybudujemy domu:) a pokój, który teraz zajmujemy, będzie przerobiony na pokój gościnny. Na razie tyle, ale piszcie, bo ja cały dzień od czasu do czasu zaglądam:)
  9. Axxk, Ty przed szóstą rano masz już posprzątane i poprane i zbierasz się do pracy? Sypiasz w ogóle? ;) Myśmy wczoraj sprzątali, bo okazało się, że się pomyliliśmy - myśleliśmy, że teściowie wracają z soboty na niedzielę, a okazało się, że wracali wczoraj późnym wieczorem. Trzeba więc było chałupę ogarnąć trochę. Jakoś mi tak te trzy tygodnie bez nich szybko zleciało, chciałabym, żeby trochę dłużej ich nie było:o Nie piszę tak dlatego, że ich nie lubię, wręcz przeciwnie. Ale są nieźli bałaganiarze z nich, a nam tak dobrze się żyło we dwojkę - po ich wyjeździe porządnie sprzątnęliśmy dom i tak naprawdę prócz odświeżania łazienki, podłóg i ogarniania kuchni po gotowaniu, to za wiele roboty nie było. A teraz się zacznie:o Teściowa gotuje bardzo dobrze, ale taki burdel przy tym robi, że masakra. No i ta wiecznie zapchana lodówka produktami, o których się zapomina i się psują, trzeba wyrzucać:o Ale jakoś mnie to i tak mniej razi, ze względu na myśl, że jeszcze trochę i będziemy na swoim :D Tulipan, dobrze Ci pomarańczka pisze, trzymaj się tego, co już osiągnęłaś i nie daj się:) Emmi, gdzie jesteś? Jędzo, co tam u Ciebie? coś do przodu?
  10. Axxk, co sie dzieje w pracy? Może to przejściowe? dla Ciebie Ruminka, mam teraz w rodzinie dwóch maluchów, jeden już biega, drugi próbuje wstawać i muszę Ci powiedzieć, że nawet jako ciotka, która się z nimi widzi co kilka dni, jestem czasem zmęczona... nie wyobrażam sobie, jak to będzie z własnym dzieckiem 24 na dobę:o ale podobno siły matki rosną wraz z dzieckiem:)
  11. cześć dziewczyny dobrze tym, które sa już na urlopie Emmi, jak ładnie to napisałaś, że patrzyłabyś, jak budzi się miasto:) ja też bardzo lubię takie chwile, mogłabym nawet dłużej jeździć autobusem i sobie obserwować:) Jędzo, widocznie macie kryzys w związku z tym mieszkaniem razem, zwłaszcza, że Stwór już nie ma nic w odwodzie. To naprawdę stresujące. Pamiętam, jak ja przeprowadzałam się do męża i jego rodziny jednocześnie. Okropnie się wtedy bałam, tym bardziej, że moja Mama mieszkała przez jakiś czas z teściami swoimi i miała straszną traumę. Z jednej strony był więc strach, jak to będzie i czy się ułoży, z drugiej konieczność udowodnienia wszystkim naokoło, że to dobra decyzja i jest wszystko w porządku. Naprawdę, nigdy wcześniej, ani później nie kłóciliśmy się tyle co wtedy:o Mąż mnie nie rozumiał, bo to nie on wprowadzał się do mnie, nie on palił za sobą mosty na wynajmowanym mieszkaniu, nie on w razie czego zostawał w obcym mieście z niczym. Ale jakoś sie to później poukładało. Taki nadmiar siebie na codzień, to chyba wychodzi cyklicznie:o zdarzało mi się czasem myśleć, jak to dobrze mieszkało się samemu, bez oglądania się na drugą osobę. Ale nie były to jakieś silne emocje. teraz mam okres, że męża ciągle mi mało, bo on tylko komputer i komputer. A wiecie, co ciekawego wyczytałam (tylko nie pamiętam gdzie)? 10% facetów i 80% kobiet deklaruje dalszą potrzebę otrzymywania czułości od partnera po 10 latach związku... Mam obawy, że MM nie należy do tych 10%:o Kiedyś go spytałam, czy nie brakowałoby mu takiego przytulania, buziaczków od czasu do czasu. Stwierdził, że mógłby bez tego żyć. Ja chyba nie bardzo. Nie mówię, żeby ciągle na facecie wisieć, ale trochę czułości jest konieczne dla mnie. Na razie nie jest tak źle, a tym co będzie za 10 lat, to pomartwię się za 10 lat;)
  12. Dziubas, Jędza, Tulipan, Nimfa Emmi, co się porobiło??
  13. u mnie wszystko w porządku:) Przygotowaliśmy wczoraj eksperyment kulinarny i średnio nam wyszedł, ale zjedliśmy (cóż było zrobić) ;) mniej mnie trochę, bo zabrałam się ostro za robotę. Nikt mnie tu nie ściga, ani nie pilnuje, dlatego zwykle mam czas sobie pozaglądać na neta, ale teraz chcę skończyć teczki byłych pracowników (zostało mi 60 z ponad tysiąca) i juz nie mogę się doczekać, kiedy to będę miała z głowy:p Potem do urlopu porobię sobie jakieś mniej absorbujące rzeczy typu odkurzanie półek, przekładanie papierów itp. a w połowie sierpnia - górki:D szkoda, że mam mało urlopu w tym roku - tylko 20 dni, z czego pięć już musiałam wykorzystać, dlatego urlop tylko 2 tygodnie (10 dni roboczych), żeby coś tam sobie jeszcze zostawić na wszelki wypadek...
  14. cześć wszystkim:) Anna - ranny ptaszek z Ciebie:) zrobiłam sobie kawkę, wchodzę na topik z myślą, że trochę poczytam, a tu tylko kilka wpisów:( Trochę dziś niewyspana jestem, a pogoda nie ułatwia pobudki:o
  15. Dziewczyny, ja was żegnam, chyba na cały weekend, odezwę się w poniedziałek:) Życzę wszystkim miłego odpoczynku;) a dla Edytkuś specjalne zyczenia poprawy nastroju:)
  16. dopiero po urlopie dyrektora będziemy na ten temat rozmawiać:( ja juz duzo razy sygnalizowałam, że miejsce mi się kończy, ale teraz, mam nadzieje, sytuacja zmusi już dyrektora do bardziej zdecydowanych działań...zależy mi, bo jak pisałam wcześniej, zupełnie nie umiem sie dogadac z tymi luźmi w dziale:( co gorsza, wszyscy w innych działach wiedzą, jacy oni są, ale nikt nie umie mi pomóc, bo wszystko zależy od dyrektora:( wyobraźcie sobie, że oni, jak przyszłam pierwszy dzień do pracy i zostałam im przedstawiona, to siedzieli akurat w pokoju śniadaniowym i coś jedli i nie zaprosili mnie, żebym się dosiadła lub coś. I ani razu mnie nie zaprosili ani na kawę, jak razem pili, ani na sniadanie, ani na pizze (czasem zamawiają, jak ktos ma imieniny np.). A ja siedze z nimi przecież w pokoju! Rzadkow ogóle mówią do mnie nawet dzień dobry. Nawet nie wiecie, jak na początku było mi przykro, zdarzało mi się płakać w domu, ale już się chyba uodporniłam i leję na nich. Ale rozumiecie, że dalabym wiele, żeby mnie gdzieś przeniesli...
  17. nie wytrzymałam, zrobiłam sobie śniadanie:) chwila oddechu w pracy;)
  18. Jędza, nie pisz takich rzeczy, ja jeszcze śniadania nie jadłam, a Ty mi takie smaki robisz;) Ja troche bardziej zorientowana jestem w Twoim związku, bo podczytuję stale "O Mężczyznach" (oczywiście o tyle, o ile można kogoś poznać, przez to, co pisze o sobie). Zawsze mi się podobało Twoje podejście do faceta i związku i mam nadzieję, że czas pokaże, że wątpliwości są niepotzrebne:) Edytkuś, czy to taki po prostu brak nastroju, czy coś się dzieje niedobrego i stąd niechęć do pisania? Jak to drugie, to może lepiej się trochę wygadać, ułożyć sobie myśli? Mi to pomaga, co zresztą widać na tym topiku:) Dziubas - niezawodna:D Musimy się nauczyć gotować:) chociaż wczoraj szlag mnie trafiał, że tyle czasu w kuchni marnujemy z mężem, zamiast coś konstruktywnego porobić:p Półtorej godziny prawie szykowania i 10 minut jedzenia:o
  19. Wszystkim Axxk - biorę tabletki od 6 lat i po kolei: harmonet, microgynon21, logest, diane35, plastry Evra, mercilon i teraz milvane. Najlepiej z libido było w sumie przy dianach, ale ich nie można długo stosować. Teraz te ostatnie są trójfazowe i ponoć bardziej przypominają naturalny cykl, stąd nie działają aż tak obniżająco na nastrój i libido. Ale za to wypryszczyło mnie jak za dawnych nastoletnich czasów, albo i gorzej. Obawiam się, że coś za coś:o pisałam, że dziś jedziemy do moich rodziców, nie mogę się doczekać, strasznie się za nimi stęskniłam:) Muszę się pochwalić - jestem generalnie kulinarnym beztalenciem(jeżeli chodzi o obiady, bo np. w sałatkach jestem dobra), zresztą nigdy nie musiałam jakoś sobie sama gotować (na studiach piwo zastępowało posiłki;) ). Teraz teściowa gotuje, bo tak chce i chyba lubi? Tak więc zostaliśmy sami i trzeba się jakoś żywić - makarony, ryż z czymś tam, naleśniki z nadzieniem nie stanowiły dla nas problemu (mąż sobie w kuchni nieźle radzi):) ale wczoraj postanowiliśmy zrobić tradycyjny obiad z kotletem (z kurczaka co prawda, ale zawsze). No i pierwszy raz w życiu smażyłam kotlety. I wyszły pyszne, jak u mamy:p teraz przezyć tylko do 15 i wolność:) piszcie dziewczyny, może czas szybciej zleci na czytaniu, co tam u Was? :) Oczywiście pracować przy okazji też trochę będę:) Edytkuś miałaś napisać, co tam u Ciebie? tak tylko machasz i machasz, a o sobie nic...
  20. Dziubas, idylla trwa, chociaż ja wczoraj miałam nastrój "nie podchodzić, bo gryzę" i zaszyłam się z książką:) a jutro popołudniu jedziemy do moich rodziców na weekend, bo już bardzo dawno nie byliśmy:) jakoś ciągle coś stało na drodze, albo nam albo moim rodzicom:( Ruminko, mam nadzieję, że posłużysz jakimiś budowlanymi radami mniej doświadczonej koleżance? ;) Axxk - podziwiam, nie wiem jak dajesz radę? Ja jeśli nie prześpię 7-8 godzin codziennie, to żeby się waliło i paliło, ja jestem jak nieżywa. Od zawsze tak mam - byłam w stanie odpuścić naukę na jakiś trudny egzamin, bo muszę spać i było mi obojętne, czy zdam, czy nie - ja musiałam iść spać. Dlatego też odpadają mi wszelkie większe imprezy w tygodniu i niedzielę wieczorem - raz zaimprezowałam ledwie do pierwszej, to jak po piątej zobaczyłam się w lustrze, to decyzja była szybka - urlop na żądanie i koniec i z powrotem spać...
×