Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

famfaramfa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez famfaramfa

  1. Iskierko nadziei--->>> Dzieki za mile slowa...Hmmm nie wiem, czy aby na pewno jestem az tak \"dojrzala\". Mnie czasami sie wydaje, ze nadal mam 16,no dobra max. 18 lat-przynajmniej czesto sie czuje jak dziecko. Faktem jest, ze czasami zbyt duzo mysle, analizuje, zastanawiam sie nad swiatem i wszystkim co nas otoacza. Niejednokrotnie stwierdzilam, ze ja chyba tu nie pasuje. Nie zebym sie uwazala za kogos lepszego. Po prostu chyba jestem momentami zbyt bardzo zdolowana i nie potrafie sie cieszyc tym, co cieszy innych-dzieki Bogu mam tak tylko czasami, bo juz pewnie pol swiata by sie na mnie obrazilo, a czasami potrafie byc okropna, z tym moim \"czarnym\" podejsciem do zycia. Zastanawialam sie dlaczego tak jest. To chyba wplyw tego co dzieje sie w kolo, czyli niejednokrotnie znajdowanie sobie \"substytutow szczescia\" w postaci kochanki/ka, drogich prezentow i wszytkiego co mozliwe...Ogolnie odkrywam ciagle mase paradoksow w codziennym zyciu. Bo niby sa to substytuty szczescia, a jednak wielu z nas szuka ich, bo zwyczajnie nie potrafi byc szczesliwa. Sama sie na tym lapie, ze tez momentami tak robie, a to ciuszek na poprawienie humoru itp. Najgorsze jest chyba to ze zdaje sobie sprawe z istnienia substytutow i chyba zle sie z tym czuje, ale jeszcze nie wpadlam na to jak zraezygnowac z substytutow i szukac szczescia prawdziwego i czy wogole jest to mozliwe, abym je znalazla. Czasami mysle sobie, ze juz chyba nigdy nie bede w pelni szczesliwa...Moze gdy na swiecie pojaiw sie moje malenstwo, to bedzie w stanie \"wypelnic\" luke w moim zyciu. Luke po stracie Mamy. Tyle, ze automatycznie dziecko stanie sie niejako substytutem Mamy ( Mama sie opiekowalam jak wlasnym dzieckiem), a nie chce zeby dziecko bylo substytutem czegokolwiek. Dziecko ma byc dla rodzicow szczesciem samym w sobie. Kolejny paradkos to smierc dziecka przed rodziocami. Nie taka jest naturalna kolej rzeczy, ale swoat roi sie od odstepstw od normy. Moja Mama stracila dwojke dzieci. Ja jestem trzecia, ostatnia i po dzien dzisiejszy stapam po tej ziemi. Chyba nigdy nie zrozumiem \"logiki tego swiata\". Pokrecony ten swiat, a ja razem z nim:) Pozdrawiam bardzo serdecznie.
  2. upppss przepraszam za te klony:) Net mi szwankuje... ;(
  3. Witam, Witam... Nie bylo mnie pare dni, tzn. czytalam, ale nie pisalam...Dzien goni za dniem. Mam dwie sesje na glowie (sesje same w sobie nie sa ciekie, tyle ze mam kilka prac zaliczeniowych i siedze,dumam, pisze, czytam, wymyslam... ;) Mam nadzieje, ze jakos to wszystko sklece i oddam w sobote, w ostatni wekkend pogoda byly ladna, slonko swiecilo, to i ja mialam wiecej energii, a teraz znowu szaro-buro-jesienno-wiosennie:) Oby do lata;) Lorist--->>> My tez mamy dzialke jakies 10 min na pieszo od domu. Moja Mama w prawdzie niewiele robila na dzialce (miala problemy ze wzrokiem), ale starala sie pomagac, czesto pompowala wode, albo zamiatala alejke, a szpakiem byla najlepszym, wisnie i inne owoce znikaly z drzewek w tempie expresowym:) Ja nigdy nie przepadalam za dzialka, grill ok, ale nie lubie sie babrac w ziemi, a roboty tam co nie miara:) Tak wiec krolem na dzialce jest moj ojciec. Jak i jego zabraknie to posadze trawe, troche kwiatkow i zostawie krzewy i drzewka...Ale mam czarne plany co nie;)? Nie ale nie lubie skulona grzebac w ziemi i wyrywac chwastow brrrr... Kontunuuj nauke, bo zapomnisz jeszcze wiecej, a szkoda zaprzepascic dotychczysowe wysilki. Zeby nie zapomniec czytaj francuskie gazety w necie, sluchaj radia, ogladaj telewizje...Utrwala ci sie slowka i bedziesz \"obywal\" sie z jezykiem. Mnie to zawsze pomagalo, moze i Tobie pomoze. Zaloba formalnie sie skonczyla, ale ja ogolnie nie lubie zaloby \"na pokaz\". Wiec lamiac ogolnie przyjete zasada chodzilam na imprezy jak byla ku temu okazja i nie czuje sie z tym zle, bo swoje tez wyryczalam. Zalobe sie nosi w sercu, a nie pokazujac innym- to moje zdanie. Sercowa zalobe bede miala do konca swoich dni. Jeszcze nie raz wyleje hektolitry lez... Ciesze sie, ze masz jeszcze kilka wrazliwych osob wkolo siebie. Mnie tez ucieszylo kilka milych gestow ze strony kilku osob, az sie cieplej na sercu zrobilo. Myszata--->>> Mamy cos wspolnego. Mnie tez sie niejednokrotnie wydaje, ze malo kto mnie rozumie. Ba, czasami sama siebie nie rozumiem:) Niejednokrotnie rozne osoby wspominaly o pazernosci, ktora niszczy wiezi rodzinne. W sumie jak sobie poczytalam i przemyslalam pare spraw, to sama stalam sie podejrzliwa, wobec \"zyczliwych osob\". Moze to sie staje obsesja, ale czasami podejrzewam \"spisek\" przeciwko mnie. Ale staram sie nie myslec w ten sposob, bo pewnie zamkneli by mnie w wariatkowie:) Nie mam rodzenstwa, wiec jedyny osoba, ktora moglaby mnie \"wykoloegowac\" jest moj ojciec. Jego o to nie podejrzewam. Bardziej oboawiam sie jakiejs \"zyczliwej\" baby...A jak wiadomo co niektore potrafia niezle omotac faceta. Ale z nas bestie:) CO jak co ale nie umiem budowac szczescia na czyims nieszczesciu, bo wiem, ze takie \"pseudoszczescie\" zemsci sie kiedys... Student--->>> Mam nadzieje, ze slowa dziekana nie pozostana tylko pustymi wersami. Mimo, ze zadna kasa nie jest w stanie wrocic waszego kolegi, to moze przynajmniej sprawi, ze zona z dzieciaczkami poczuje, ze nie jest sama. Wydaje mi sie, ze ona sie tego nawet nie spodziewa...Opiekujcie sie nia. Shirusia-->>>Do mnie momentami nawet teraz nie dociera, ze Mamy nie ma...Tak juz mi chyba zostanie. Przyzwyczajenie, ze ktos zawsze byl, a nagle trach i juz go nie ma...CIezko przyzwyczaic sie do \"nowego porzadku\"...Wyj, placz, krzycz jesli to pomaga. Wyrzuc ten zal z siebie. Zycze Ci duzo sily.
  4. Witam, Witam... Nie bylo mnie pare dni, tzn. czytalam, ale nie pisalam...Dzien goni za dniem. Mam dwie sesje na glowie (sesje same w sobie nie sa ciekie, tyle ze mam kilka prac zaliczeniowych i siedze,dumam, pisze, czytam, wymyslam... ;) Mam nadzieje, ze jakos to wszystko sklece i oddam w sobote, w ostatni wekkend pogoda byly ladna, slonko swiecilo, to i ja mialam wiecej energii, a teraz znowu szaro-buro-jesienno-wiosennie:) Oby do lata;) Lorist--->>> My tez mamy dzialke jakies 10 min na pieszo od domu. Moja Mama w prawdzie niewiele robila na dzialce (miala problemy ze wzrokiem), ale starala sie pomagac, czesto pompowala wode, albo zamiatala alejke, a szpakiem byla najlepszym, wisnie i inne owoce znikaly z drzewek w tempie expresowym:) Ja nigdy nie przepadalam za dzialka, grill ok, ale nie lubie sie babrac w ziemi, a roboty tam co nie miara:) Tak wiec krolem na dzialce jest moj ojciec. Jak i jego zabraknie to posadze trawe, troche kwiatkow i zostawie krzewy i drzewka...Ale mam czarne plany co nie;)? Nie ale nie lubie skulona grzebac w ziemi i wyrywac chwastow brrrr... Kontunuuj nauke, bo zapomnisz jeszcze wiecej, a szkoda zaprzepascic dotychczysowe wysilki. Zeby nie zapomniec czytaj francuskie gazety w necie, sluchaj radia, ogladaj telewizje...Utrwala ci sie slowka i bedziesz \"obywal\" sie z jezykiem. Mnie to zawsze pomagalo, moze i Tobie pomoze. Zaloba formalnie sie skonczyla, ale ja ogolnie nie lubie zaloby \"na pokaz\". Wiec lamiac ogolnie przyjete zasada chodzilam na imprezy jak byla ku temu okazja i nie czuje sie z tym zle, bo swoje tez wyryczalam. Zalobe sie nosi w sercu, a nie pokazujac innym- to moje zdanie. Sercowa zalobe bede miala do konca swoich dni. Jeszcze nie raz wyleje hektolitry lez... Ciesze sie, ze masz jeszcze kilka wrazliwych osob wkolo siebie. Mnie tez ucieszylo kilka milych gestow ze strony kilku osob, az sie cieplej na sercu zrobilo. Myszata--->>> Mamy cos wspolnego. Mnie tez sie niejednokrotnie wydaje, ze malo kto mnie rozumie. Ba, czasami sama siebie nie rozumiem:) Niejednokrotnie rozne osoby wspominaly o pazernosci, ktora niszczy wiezi rodzinne. W sumie jak sobie poczytalam i przemyslalam pare spraw, to sama stalam sie podejrzliwa, wobec \"zyczliwych osob\". Moze to sie staje obsesja, ale czasami podejrzewam \"spisek\" przeciwko mnie. Ale staram sie nie myslec w ten sposob, bo pewnie zamkneli by mnie w wariatkowie:) Nie mam rodzenstwa, wiec jedyny osoba, ktora moglaby mnie \"wykoloegowac\" jest moj ojciec. Jego o to nie podejrzewam. Bardziej oboawiam sie jakiejs \"zyczliwej\" baby...A jak wiadomo co niektore potrafia niezle omotac faceta. Ale z nas bestie:) CO jak co ale nie umiem budowac szczescia na czyims nieszczesciu, bo wiem, ze takie \"pseudoszczescie\" zemsci sie kiedys... Student--->>> Mam nadzieje, ze slowa dziekana nie pozostana tylko pustymi wersami. Mimo, ze zadna kasa nie jest w stanie wrocic waszego kolegi, to moze przynajmniej sprawi, ze zona z dzieciaczkami poczuje, ze nie jest sama. Wydaje mi sie, ze ona sie tego nawet nie spodziewa...Opiekujcie sie nia. Shirusia-->>>Do mnie momentami nawet teraz nie dociera, ze Mamy nie ma...Tak juz mi chyba zostanie. Przyzwyczajenie, ze ktos zawsze byl, a nagle trach i juz go nie ma...CIezko przyzwyczaic sie do \"nowego porzadku\"...Wyj, placz, krzycz jesli to pomaga. Wyrzuc ten zal z siebie. Zycze Ci duzo sily.
  5. Witam, Witam... Nie bylo mnie pare dni, tzn. czytalam, ale nie pisalam...Dzien goni za dniem. Mam dwie sesje na glowie (sesje same w sobie nie sa ciekie, tyle ze mam kilka prac zaliczeniowych i siedze,dumam, pisze, czytam, wymyslam... ;) Mam nadzieje, ze jakos to wszystko sklece i oddam w sobote, w ostatni wekkend pogoda byly ladna, slonko swiecilo, to i ja mialam wiecej energii, a teraz znowu szaro-buro-jesienno-wiosennie:) Oby do lata;) Lorist--->>> My tez mamy dzialke jakies 10 min na pieszo od domu. Moja Mama w prawdzie niewiele robila na dzialce (miala problemy ze wzrokiem), ale starala sie pomagac, czesto pompowala wode, albo zamiatala alejke, a szpakiem byla najlepszym, wisnie i inne owoce znikaly z drzewek w tempie expresowym:) Ja nigdy nie przepadalam za dzialka, grill ok, ale nie lubie sie babrac w ziemi, a roboty tam co nie miara:) Tak wiec krolem na dzialce jest moj ojciec. Jak i jego zabraknie to posadze trawe, troche kwiatkow i zostawie krzewy i drzewka...Ale mam czarne plany co nie;)? Nie ale nie lubie skulona grzebac w ziemi i wyrywac chwastow brrrr... Kontunuuj nauke, bo zapomnisz jeszcze wiecej, a szkoda zaprzepascic dotychczysowe wysilki. Zeby nie zapomniec czytaj francuskie gazety w necie, sluchaj radia, ogladaj telewizje...Utrwala ci sie slowka i bedziesz \"obywal\" sie z jezykiem. Mnie to zawsze pomagalo, moze i Tobie pomoze. Zaloba formalnie sie skonczyla, ale ja ogolnie nie lubie zaloby \"na pokaz\". Wiec lamiac ogolnie przyjete zasada chodzilam na imprezy jak byla ku temu okazja i nie czuje sie z tym zle, bo swoje tez wyryczalam. Zalobe sie nosi w sercu, a nie pokazujac innym- to moje zdanie. Sercowa zalobe bede miala do konca swoich dni. Jeszcze nie raz wyleje hektolitry lez... Ciesze sie, ze masz jeszcze kilka wrazliwych osob wkolo siebie. Mnie tez ucieszylo kilka milych gestow ze strony kilku osob, az sie cieplej na sercu zrobilo. Myszata--->>> Mamy cos wspolnego. Mnie tez sie niejednokrotnie wydaje, ze malo kto mnie rozumie. Ba, czasami sama siebie nie rozumiem:) Niejednokrotnie rozne osoby wspominaly o pazernosci, ktora niszczy wiezi rodzinne. W sumie jak sobie poczytalam i przemyslalam pare spraw, to sama stalam sie podejrzliwa, wobec \"zyczliwych osob\". Moze to sie staje obsesja, ale czasami podejrzewam \"spisek\" przeciwko mnie. Ale staram sie nie myslec w ten sposob, bo pewnie zamkneli by mnie w wariatkowie:) Nie mam rodzenstwa, wiec jedyny osoba, ktora moglaby mnie \"wykoloegowac\" jest moj ojciec. Jego o to nie podejrzewam. Bardziej oboawiam sie jakiejs \"zyczliwej\" baby...A jak wiadomo co niektore potrafia niezle omotac faceta. Ale z nas bestie:) CO jak co ale nie umiem budowac szczescia na czyims nieszczesciu, bo wiem, ze takie \"pseudoszczescie\" zemsci sie kiedys... Student--->>> Mam nadzieje, ze slowa dziekana nie pozostana tylko pustymi wersami. Mimo, ze zadna kasa nie jest w stanie wrocic waszego kolegi, to moze przynajmniej sprawi, ze zona z dzieciaczkami poczuje, ze nie jest sama. Wydaje mi sie, ze ona sie tego nawet nie spodziewa...Opiekujcie sie nia. Shirusia-->>>Do mnie momentami nawet teraz nie dociera, ze Mamy nie ma...Tak juz mi chyba zostanie. Przyzwyczajenie, ze ktos zawsze byl, a nagle trach i juz go nie ma...CIezko przyzwyczaic sie do \"nowego porzadku\"...Wyj, placz, krzycz jesli to pomaga. Wyrzuc ten zal z siebie. Zycze Ci duzo sily.
  6. Nikt taki--->>> Co takiego Cie dziwi w tym co piszemy??? Ze strata bliskiej osoby nie da sie pogodzic...Jesli chce sie jednak zyc, a nie wegetowac, to trzeba sie (kazdy na swoj sposob) nauczyc zyc z tym bolem, tesknota...Mpzna podleczyc rany, ale blizny i tak pozostaja...Przykro mi, ze Twoja pierwsza milsoc musiala odejsc...Pewnie to troche inny bol niz strata Mamy. Jesli masz ochote to napisz wiecej, jak sobie radzisz z tym bolem... Student--->>> Ja tez stracilam kolezanke, tyle ze z liceum...tyle, ze Roksana miala raka, wiec nie bylo to az tak szokujace i nagle zdarzenie...Historie takie jak ja mnie po prostu przerazaja...2 minuty i mlodego chlopa nie ma, az sie wierzyc nie chce... Nie wiem, czy znasz zone kolegi, ale jesli tak to zaopiekujcie sie nia...Z pewnoscia jest jet ciezko, ale przynajmniej ma dla kogo zyc...Dwojka malych dzieci to silna motywacja dla matki by brnac dalej i zyc dla nich, ale nie zostawiajcie jej samej...Wiel osob z tego forum, ja czesciowo tez, stracily czesc \"prawdziwych\" przyjaciol, tych, ktorzy sa, jak wszystko jest dobrze. Nie pozwolcie by zona kolegi tez sie tak czula...
  7. Witam w sloneczny(przynjamniej u mnie) sobotni poranek... Ja tez dopiero niedawno wygrzebalam sie z wyra...psa nie mam, wiec jak mam wolne to sobie spie:), ale piesek od dawna mi sie marzy, tyle ze to orgomny obowiazek, a ja nie zawzse mam na niego czas, wiec zawsze jak jestem 2 razy w tygodniu na zajeciach u jednej z moich uczennic, to zawsze sie wybawie z jej piesiem:) Slonka nie bylo juz od kilku dni, wiec jak je dzis zobaczylam od razu mordka mi sie ucieszyla i nawet lepiej mi sie wstawalo:) Mialam napisac wczoraj, ale jakos tak zeszlo...Tak wiec pierwsza rocznice mam za soba...Nie obylo sie bez ryczenia w samotnosci...Bylismy wczoraj na mszy za Mame, byla polaczona ze msza zalobna za jakas Kobiete, bylo 2 ksiezy i w sumie czulam sie dziwnie, niby jak teraz, niby jak przed rokiem...Widzialam te zaplakane, smutne twarze czlonkow rodziny tej Pani i wszystko mi sie przypomnialo...Pozniej pojechalismy na cmentarz i znow trafilismy na pogrzeb...w sumie to nic dziwnego pogrzeby sa co godzine...straszne, tyle ludzi codziennie odchodzi, nie wspominam o tragedii w Azji, bo to juz wogole mnie zdolowala, temalutkie dzieci, ktore niejednokrotnie stracily wszystkich bliskich...Czasami sie tylko zastanawiam jak Bog na to wszystko patrzy...no coz odpowiedzi na to pytanie pewnie nie dostane... Ogolnie wczorajszy dzien minal nie tak strasznie jak sobie go wyobrazalam...Byly z nami moje ciotki i kuzyn i bylo rodzinnie... Myszata--->>> Tez mam czasami takie wrazenie, ze cos we mnie umarlo...Tez czasami czuje sie samotna , niezaradna jak male dziecko...Mimo tych moich 23 lat, chyba jeszcze potrzebuje Mame, nie w sensie, zeby mi pomagala, tylko zeby byla, to ja jej pomagalam, na tyle na ile to bylo mozliwe, a ona po prostu byla, to wystarczalo mi w zupelnosci. Czulam sie bezpiecznie, lad, porzadek, oparcie, a teraz jest roznie. Dosc czesto scieram sie z ojcem, czesto padaja bardzo niemile slowa z jego i mojej strony...Tez nie raz prosilam Mame, ze jesli mnie kocha, to niech mnie lepiej juz zabierze, bo i tak nie jestem tu nikomu potrzebna...Widocznie mam tu jeszcze cos do zrobienia, skoro te moje prosby nie zostaja spelnione, zebym tylko wiedziala co...To straszne, ze czesto po smierci bliskich rodziny sie rozpadaja, szarpia czesto o pare groszy. Chyba wychodzi z czlowieka chciwosc, ale za jaka cene? Samotnosci...i co z tego ze siostra ma troche wiecej? Ale jest sama, stracila Ciebie...Moze sama do tego dojdzie, ze nie bylo warto, oby szybko... Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie! Nic biore sie za papierkowa robote-prace zaliczeniowe na mnie czekaja...nikt za mnie tego nie zrobi:(buuuuu. Gdzie podzialy sie krasnoludki??? :) Ale gdy swieci slonko, to przynajmniej zyc sie chce. Przesylam Was moc promykow!
  8. To juz rok...chyba najgorszy w moim zyciu-najwiecej smutku, placzu, tesknoty...Ale dzieki Wam nie raz czulam sie lepiej, bo wiedzialam, ze nie jestem sama...Wiedzialam, ze przynajmniej tu znajde zrozumienie, jak bedzie trzeba to i kopa, zeby sie wziac w garsc... :) Dzieki, ze jestescie... Napisze wiecej po poludniu teraz zbieram sie do kosciola na msze za Mamunie... Milego dnia.
  9. Luizo--->>> Tez tak mam...Jestem momentami okropna, wiem o tym, ale chba nie potrafie inaczej-czasami bol,zal jest zbyt duzy...Miejmy nadzieje, ze to przejdzie... Trzymaj sie! Pozdrawiam!
  10. Witam w Nowym Roku...Pierwsze godziny byla dla mnie straszne, pozarlam sie z ojcem, rodzina jest po jego stronie-mimo ze to on niepotrzebnie zaczal... Od kilku godzin powaznie mysle o tym,zeby sie wyprowadzic...Troche by mi to skomplikowalo zycie, ale dalabym rade bez tych wszystkich klotni... A jeszcze wczoraj mialam nadzieje na lepszy 2005 rok...Nie trwalo to chyba wiecej niz 3 minuty, a juz sie wszystko popsulo... Juz chyba dawno powinnam byla sie wyprowadzic, niech sobie robi co chce. Przykro mi to pisac, ale po tych wszystkich klotniach los mojego ojca staje mi sie coraz bardziej obojetny...Rok temu niemalze drzalam, zeby nic mu sie nie stalo, a teraz...pewnie smutno by mi bylo gdyby go zabraklo, ale przynajmniej mialabym swiety spokoj... Mam nadzieje, ze u was poczatek roku jest bardziej optymistyczny... To tyle, przeryczalam kilka godzin w nocy i chcialam sie tu wygadac... Pozdrawiam Was bardzo cieplutko i jeszcze raz zycze wam wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku.
  11. Kochani.... Ja rowniez zycze Wam wszystkim, zeby nadchodzacy Nowy Rok byl lepszy od poprzedniego...Zycze Wam duzo sily i energi w codziennych zmaganiach z zyciem. Ja rowniez bez zalu zegnam rok 2004, poki co jeden z trudniejszych w moim zyciu. Niech juz sobie odejdzie i zabierze ze soba smutek i zal ( choc wiem, ze to trudne)...Mam nadzieje, ze nadchodzacy 2005 rok przyniesie nam wiecej usmiechu i radosci, a mniej powodow do smutku... Sciskam Was bardzo serdecznie...bawcie sie jak tylko dobrze mozecie, ja wlasnie przygotowuje pyszne fondue. Moj ojciec organizuje jak ostatnio co roku male rodzinne spotkanie, a ja z Thomasem napchamy sie fondue, wypijemy winko i nadrobimy filmowe zaleglosci...:) Mam nadzieje, ze nikt z Was nie bedzie dzis smutny...Moze Nowy Rok przyniesie nam wiecej radosci- przynajmniej mam taka nadzieje... Do Siego Roku 2005!!! Buziaki!!!
  12. Shirusiu--->>> Nawet nie probuj myslec, ze mamy Cie dosc...pisz,pisz ile tylko chcesz i na co masz tylko ochote. Niektorym pisanie pomaga- mnie tez, szczegolnie gdy nie mam przy sobie nikogo, komu moglabym sie wyzalic...Ja rowniez mam nadzieje, ze rok 2005 bedzie choc ciut lepszy niz ten 2004 rok. Bylo pare milych zadrzen w moim zyciu, ale niestety nie potrafilam sie z nich cieszyc...nie tak jak kiedys...Przykro mi, ze Babunia nie posluzy Ci juz dobra rada, ale znalas ja dobrze i wiesz co by jej sie podobalo, a co nie, wiec intuicyjnie sama bedziesz wiedziala, co moglaby Ci poradzic. Wiem, ze to nie to samo, ale poki co nie pozostaje nam nic innego, jak tylko staranie sie, zeby jakos bylo, liczenie przede wszystkim na siebie, bo nasi doradcy-nasi Aniolowie juz nie szepna nam do ucha co ich zdaniem powinnismy zrobic...Ja powoli sucze sie jak liczyc na siebie i dawac sobie rade...Czasami nawet sobie mysle, ze im szybciej ktos przejdzie taka \"szkole zycia\" tym lepiej, bo inaczej patrzymy na swiat, co innego staje sie wazne i mimo smutku, bolu i tesknoty musimy sobie radzic sami, bez naszych najblizszych, ktorzy nas wspierali... Hmmm, Ninka jest raz w miesiacu w Warszawie na \"zlocie czarownic\" ;), wiec moze uda sie jakos spotkac:) i pogadac... Pozdrawiam bardzo cieplutko...
  13. Witajcie kochani... Czasami bardzo mnie to doluje, gdy widze nowe wpisy...nowe historie, tragedie, bol i smutek...Z drugiej strony cieszy mnie to, ze moze przynajmniej tu ktos moze znajdzie choc troche zrozumienia... Mozecie wierzyc, albo i nie, ale czuje sie momentami tu z Wami bardziej zwiazana, z z niektorymi ludzmi ktorych znam wydawaloby sie dosc dobrze...No coz tak bywa, poki co oni maja inne problemy, a my mamy cos co nas laczy i moze dlatego tak dobrze sie porozumiewamy... Bo ktoz nie zrozumie nas lepiej, jak kots kto juz cos podobnego przezyl... Ninko--->>> Nie wiem, co Ci poradzic w Twojej sytuacji...Wiesz dla Taty duzo sie zmienilo, wczesniej mial Ciebie, Mame, siostre,psa...dom pelny gwaru, ciagle sie cos dzialo. A teraz zoistal sam. Wcale sie nie dziwie, ze mu smutno, ale z drugiej strony nie moze wymagac, by ktos inny w stu procentach podporzadkowywal mu swoje zycie...Wiem jak dobrze sie czujesz w waszym nowym gniazdku, tato nie chce byc sam...MOze go po prostu czesciej odwiedzajcie...Nie wiem czy Twoje siostry maja dzieciaki, moze dziadek zeczcialby spedzic z nimi troche czasu- gwarantuje ze po popoludniu z dzieciakami na glowie marzylby o swietym spokoju w zaciszu domowym:) Jak na moj gust chyba najlepsza wydaje mi sie opcja, aby moze przekonac Tate, by z Wami zamieszkal- o ile tego chcecie i jest to mozliwe-kolo was jest duzo lasow- tato mialby gdzie chodzic na spacery z pieskiem...Poki co pogadaj z siostrami i popros je, by czesciej odwiedzaly tate, albo go zaprosily na jakis czas do siebie, jemu potrzebne jest towarzystwo. Dobrze ze ma wielu znajomych, ale moze brakuje mu was, bo sie przyzwyczail do waszej obecnosci...moze brakuje mu codziennych kotni, gwaru...( jak mnie dluzej nie ma w domu, to tez mi tego brakuje;) Mam nadzieje, ze Nowy 2005 rok przyniesie jakies dobre rozwiazania wszystkich problemow... Shirusia--->>> Przykro mi z powodu Babci,stracilas nie \"tylko\" Babunie, ale \"az\" Babunie, bo bylas do niej bardzo przywiazana. Mnie smierc mojej Babci bardzo nie ruszyla z tego wlasnie wzgledu, ze ja widywalam bardzo sporadycznie i nie czulam sie z nia bardzo zwiazana. Szczerze mowiac bardzo porazila mnie historia Twojego narzeczonego...Babcia miala juz swoje lata, mimo, ze jak pisalas byla elegancka, ruchliwa...Moze i lepiej, ze nie musiala lezec przykuta do lozka, skora cenila sobie dobry wyglad...Bardzo Cie podziwiam, za to ze dajesz sobie rade. Nie wiem jak znioslabym smierc mojego mezczyzny. Mamy wspolne plany, planujemy przyszlosc a tu nagle...Smierc Mamy duzo mnie kosztuje zdrowia, wiem ze nie jestem taka jak kiedys. Robie sie dziwna, niby cos chce, a za chwile jest mi to obojetne, albo mnie wrecz denerwuje... Od tragicznej smierci Stevena minelo ponad rok. Jak sobie dalas z tym wszystkim rade??? Ja poki co roznie daje sobie rade...Humor zmienia sie u mnie jak choragiewka, wiele rzeczy mnie drazni...Jesli masz ochote to napisz jak Ty dajesz sobie rade z tym wszystkim. Lorist--->>> Hmmm spotkanie??? Mam nadzieje, ze nie tylko z Ninka, bo bede zazdrosna:) :) :) Wecie co mi sie marzy??? Hmm moze uda nam sie spotkac w szerszym gronie w 2005 roku??? Moglibysmy sie wreszcze wygadac face to face...Poki co zapisuje ten pomysl w rubryce do zalatwienia w 2005 :) Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko! Jutro Sylwester spedze go jak przed rokiem w domu...tyle ze bez Mamy:( Mylsami i tak bede z Nia... i z Wami...
  14. Hellou...Zyje, zyje:) i sie melduje... Swieta...minely i dzieki Bogu...przy lamaniu sie oplatkiem sie rozkleilam-pozniej bylo troche lepiej...ale jakos dziwnie, inaczej...Na fotelu w ktorym zawsze siedziala moja Mama posadzilam Thomasa, bo gdyby byl pusty to nie wiem jak bym to zniosla...W sobote pojechalismydo Mamy, a pozniej do mojej ciotki...Bylo millo, wczoraj goscie nawiedzili nas, wiec cas tez szybko i w miare milo uplynal...Wczoraj rano i dzis przed poludniem mialam podly humor i nie omieszkalam ofukac ojca i Thomasa, do tego sie pare razy poraczalam nad swoim pipipi losem...kurcze jak na to wszystko spojrzalam trzezwym okiem, to sie troche opanowaam, bo zdalam sobie sprawe, ze trudno ze mna wytrzymac...No ale coz mam swoje doly i humory, ale nie powinnam przesadzac, a dzis dalam czadu...Teraz jest juz lepiej...Dzis kupilam sobie na poprawe humoru skladanke \"I feel good\"- mam nadzieje, ze pomoze mi w smutne dni:) Sunny Day--->>> Mialam nadziej, ze Dziadzio da rade i bedzie z Wami w Swieta, ale z drigiej strony gdyby mial sie meczyc...Bardzo Ci wspolczuje, dobrze ze Dziadzio ma dom \"na widoku\" babcia bedzie mogla go czesto odwiedzac... Trzymaj sie cieplutko! Pozdrawiam wszystkich bardzo goraco...
  15. Witam wszystkich w Wigilijne popoludnie... Z grubsza wszstko jest juz u mnie przygotowane- jeszcze tylko kosmetyczne sprzatanie i Swieta:) Mimo ze od smierci Mojej Mamy minal jau prawie rok, tez bedzie to pierwsze Boze Narodzenie bez Niej...Dzis sobie troche poplakalam krojac salatke...boje sie kolacji wigilijnej, boje sie ze sie rozkleje, ale zobaczymy...Wiem, ze Mama - moj kochany Aniol na mnie patrzy i pewnie nie chcialaby zebym ryczala w Swieta, wiec moze tylko uronie pare lezek... Kochani moi zycze Was wszystkim spokojnych Swiat...na tyle radosnych, ile to mozliwe. Beda to inne Swieta niz zwykle, nie bedzie z nami naszych najblizszych, ale sprobujcie sie trzymac i usmiechac do tych, ktorzy pozostali...im tez sie nalezy cos milego. Spedzcie te Swieta tak jakby mialy byc ostatnimi, bo nigdy nie wiemy kiedy ktos odejdzie...Ja rok temu nie myslalam w ten sposob, ale Swieta 2003 byly nadzwyczaj piekne-zapamietam je do konsc mych dni...Dlatego mimo smutku i tesknoty za Mama bede sie starala, aby te swieta byla na swoj sposob magiczne, beda z pewnoscia inne, ale zrobie wszystko, by bylo w miare dobrze... Trzymajcie sie moje kochane Anioly- szczegolnie ty malutka, bo dla Ciebie to jeszcze bardzo swieza rana... Pozdrawiam was bardzo goraco i dziekuje, ze jestescie. Musimy sie trzymac dla naszych bliskich, tylko oni nam pozostali... Merry Christmas... :*
  16. Witam, witam...wlasnie troche odpoczywam od garow...:) Zrobila sie ze mnie kobieta udomowiona...ale to tylko przed Swietami:) Malutka--->>>Ciesze sie, ze jakos dalas sobie rade...Jesli chodzi o uslugi pogrzebowe to tez bylam troche szokowana zycza sobie kupe pieniedzy, a z jakoscia roznie bywa...Moja Mama ktos uczesal w kok-nigdy nie nosila takiej fryzury, a przynajmniej nie przez ostatnie 20 lat-odkad mniej wiecej ja pamietam...Miedzy innymi dlatego nie do konca ja poznalam w trumnie:) i mialam wrazenie, ze to nie jest moja Mama...Pisalas, ze przyjaciele i rodzina was nie zostawila w trudnych chwilach-mam nadziej ze tak pozostanie...Pamietam, jak w tych trudnych chwilach cieszylam sie ze przyszlo sie pozegnac z Mama az tyle ludzi...w tych trudnych chwilach to jedyna pociecha, ze inni o Niej nie zapomnieli-poki co...Wiezr, ze nie chce ci sie nic robic- nie mowiac o Swietach, ale mimo wszystko zycze CI abys spedzila je w spokoju ducha...Taty z Wami niestety nie ma, ale masz za to o jednego Aniola wiecej, Aniola, ktory zawsze pomoze w trudnych chwilach... Morningstar--->>> Rodzinka...widze, ze nie tylko u mnie \"najlepiej wychodzi sie z nia na zdjeciu\"- to uogolnienie, znajdzie sie pare bardziej ludzkich czlonkow mojej rodziny, ale mysle ze starczy mi palcow u rak, by je wymienic... Piszesz, ze pisanie o tych wszystkich przezyciach jest dla Ciebie swoistym katharsis- mysle ze dla wiekszosci z nas tu piszacych mowienie o problamych, wyplakanie sie przynosi ulge i oczyszczenie, czasami tylko na chwile, ale lepsze to niz nic:) Ninko Lorist m-g Gdzie sie podziewacie Janoly? LUIZA Czyzby juz Swieta????:) Asiala Uciekam piec swiateczny sernik! Facet mi do miasta uciekl i zostalam sama:(, ale to normalne- jak wroci zagonie go do pieczenia waniliowych rogalikow---mniam:) Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko! Udanych przygotowan do Swiat!
  17. Malutka--->>> Mam nadzieje, ze dasz sobie dzis jakos rade... Kazdy reaguje inaczej...ja na pogrzebie nie plakalam, polecialo mi tylko kilka lez...Pewnie dlatego,ze wydawalo mi sie, ze w trumnie lezy ktos inny...Z perspektywy czasu nie wiem, czy to byla najepsza reakcja...Odepchnelam od siebie problem, moze powinnam byla sie wyplakac na pogrzebie...a nie przez kilka miesiecy i kto wie jak dlugo jeszcze...Nie wiem co ci poradzic...bedziesz blisko Mamy, moze ta bliskosc pomoze Ci prztrwac te trudne chwile...Rob to co mowi ci serce i nie patrz na to co powiedza inni...Jesli bedziesz czula, ze wybuchniesz placzem, to placz ile sie da...jesli bedziesz w glebi przezywala ostatnie pozegnanie o Tata, to nie mysl o tym, ze inni moga pomyslec, ze jestes bez serca...Kazdy reaguje inaczej i nie wiemy co zrobimy w jakiejs sytaucji... Zycze Ci bardzo duzo sily...mylsami jestem z Toba...Trzymaj sie cieplutko.
  18. Witam wszystkich bardzo serdecznie... Widze, ze Ninka zajela sie juzprzywitaniem nowych Aniolow i Anielic...dobra robota, zeby znow nikt nam nie zarzucil, ze jestesmy hermetycznym \"towazystwem wzajemnej adoracji\" :) Jak juz powiedziala NInka...´kazda nowa osoba na tym forum, to kolejny smutek, rozczarowanie, tesknota...ale w kupie razniej i nakos musimy dac rade...DAMY RADE!!! U mnie latanie bieganie sprzatanie i 1000 spraw na raz...Bylam dzis u Mamy z wlasnorecznie zrobionymi stroikami...Mam nadzieje, ze spodobaly by sie Jej, lubila jak robilam stroiki na swieta...Jutro przyjezdza moj mezczyzna,wiec przynajmniej sprawy prezentowe musze zakonczyc do jutra, a jeszcze nie mam dla niego glownego prezentu gwiazdkowego ( mam kilka drobiazgow) i co gorsza nie wiem, co mu kupic...Duzo rzeczy juz ode mnie dostal a nie przepadam za dublowaniem prezentow...chcialam mu cos kupic do mieszkania...ale jak zrobilam rachunek sumienia, to tez juz wiekszosc drobnych rzeczy albo mu kupilam ja, albo sam sobie kupil, ewentulanie od kogos dostal...Tak, czy siak jutro musze sie na cos zdecydowac... Zbaczajac od tematu, gdyby cos wam do jutra wpadlo do glowy, to dajcie znac...co kilka glow, to ie jedna...choc wiem, ze niektorzy z Was z pewnoscia nie maja glowy do myslenie o takich blachostkach jak prezenty Swiateczne, z drugiej strony, lubie patrzec, gdy inni sie ciesza...Kurcze szkoda, ze nie bedzie z nami Mamy, ktora z zaciekawieniem otwierala prezenty(szczegolnie od Thomasa, bo ja to mam jezor za dlugi i czesto nie wytrzymywalam do Gwiazdki i sie wygadywalam co dostanie---niecierpliwosc w czekaniu na prezenty odziedziczylam po Mamie:), ale Thomas jest twardy i jeszcze nigdy nie zdradzil mi sekretu co znajduje sie w paczuszcze...ten to jest wytrwaly;) Powoli bede uciekac do lozka, niedawno wrocilam do domu ,a jutro mam zajecia na osma , a pozniej sprzatanie i ostateczne polowanie na prezent dla Thomasa ( dla innych juz mam...). Myslalam ze bedzie gorzej przed Swietami, ale poki co bieganina pozwala mi chwilowo nie myslec... Pozdrawiam Was bardzo cieplutko...
  19. Witam wszystkich... Dzis mam mnostwo roboty...Nie ma jak swiateczne zakupy i porzadki...Bylam z rana z ojcem w markecie na wiekszych zakupach, niedawno skonczylam mycie okien i nawet firanki juz powiesilam :) Teraz troche sprzatam po katach i postanowilam skrobnac kilka slow do was:) Asiala--->>> Chyba jeszcze nikt nie znalazl odpowiedzi na pytanie dlaczego wlasnie ta osoba musiala odejsc....Jakos tak jest na tym swiecie, ze latwiej jest nam pogodzic sie z odejsciem osoby starszej, schorowanej...najtrudniej pogodzic sie z odejsciem osoby mlodej, ktora miala jeszcze sporo zycia przed soba...Niestety smierc dopada wszystkich bez wyjatkow, mlodych, starych a nawet dzieci, ktorym nie dane bylo ogladac ten swiat...Wiem ,ze Ci ciezko, ze brakuje Ci brata...ale wierz mi czas dziala na nasza korzysc ( choc i tak czesto zdarzaja mi sie momenty zalamania, doly)...ale nie myslejkuz caly czas...Tesknota ogrania mnie najmocniej wtedy, gdy nie mam co robic... Zycze Ci duzo sily, szczegolnie na nadchodzace Swieta...Zagladaj tu czasami jesli czujesz taka potrzebe-wyplakania sie w \"forumowy rekaw\"- wierz mi to czasami bardzo pomaga, bo jestes tu wsrod ludzi z podobnymi problemami... Pozdrawiam Cie bardzo cieplutko..... Storczyku--->>> Tobie rowniez zycze spokojnych Swiat. Mam nadzieje, ze spedzisz je w milej atmosferze...Sciskam cie bardzo mocno!!!Trzymaj sie cieplutko i daj znac po Swietach.... Gdzie sie podziewacie Janioly??? CZyzby wszyscy szukali prezentow \"na ostatnia chwile\", ewentualnie sprzatali ,gotowali, piekli.... :) Sciskam wszystkich bardzo mocno...dajcie znac \"jak sie sprawy maja\" :)
  20. Nefre--->>> Przeczytalam to co napisalas i do tej pory jestem w szoku, ze tyle znioslas, z drugiej strony bardzo Cie podziwiam, ze jakos dajesz sobie z tym rade...Ja stracilam babcie w marcu 2003 i mame w styczniu 2004, wiec minal tez niecaly rok miedzy Mama a corka...Az strach pomyslec na kogo teraz przyjdzie pora...Moze na mnie, skoro Babcia zabrala Corke, to moze Mama zabierze mnie??? Tego niestety nikt nie wie...Podziwiam Cie, ze jakos sama dajesz sobie rade- nie wiem ila masz lat-napisalas ze masz narzeczonego, wiec podejrzewam, ze jestes mloda kobieta-kobieta z przezyciami...Mi z najblizszej rodziny pozostal tylko Tato i moj mezczyzna (mialam 2 braci- umarli przed moim narodzeniem- tez w jednym roku)...Jesli Mama zabierze sobie meza, to zostane sama...Sama w znaczeniu bez najblizszej rodziny...Nie wiem jak to zniose, ale chyba jakos bede musiala, bo skoro sa takie osoby jak Ty, ktore musialy pozegnac sie juz z wieloma bliskimi osobami, to tez bede jakos musiala dac sobie rade...Jedank wiem, jak ciezko czlowiekowi z tym ciazarem z tymi wszystkimi wspomnieniami- szczegolnie w Swieta, kiedy chcielibysmy spotkac naszych bliskich... Dziekuje, ze opowiedzialas nam swoja historie, mimo, ze jest smutna, to moze pozwoli niektorym z nas powolutku podniesc sie, bo pewnie nie raz przyjdzie nam kogos znow pozegnac, lub inni beda zegnac nas- tego nikt nie wie... Pozdrawiam CIe bardzo cieplutko i zycze udanych Swiat z narzeczonym, oraz w sercu z wszystkimi bliskimi, ktorych niestety z nami nie ma...
  21. Nefre--->>> Przeczytalam to co napisalas i do tej pory jestem w szoku, ze tyle znioslas, z drugiej strony bardzo Cie podziwiam, ze jakos dajesz sobie z tym rade...Ja stracilam babcie w marcu 2003 i mame w styczniu 2004, wiec minal tez niecaly rok miedzy Mama a corka...Az strach pomyslec na kogo teraz przyjdzie pora...Moze na mnie, skoro Babcia zabrala Corke, to moze Mama zabierze mnie??? Tego niestety nikt nie wie...Podziwiam Cie, ze jakos sama dajesz sobie rade- nie wiem ila masz lat-napisalas ze masz narzeczonego, wiec podejrzewam, ze jestes mloda kobieta-kobieta z przezyciami...Mi z najblizszej rodziny pozostal tylko Tato i moj mezczyzna (mialam 2 braci- umarli przed moim narodzeniem- tez w jednym roku)...Jesli Mama zabierze sobie meza, to zostane sama...Sama w znaczeniu bez najblizszej rodziny...Nie wiem jak to zniose, ale chyba jakos bede musiala, bo skoro sa takie osoby jak Ty, ktore musialy pozegnac sie juz z wieloma bliskimi osobami, to tez bede jakos musiala dac sobie rade...Jedank wiem, jak ciezko czlowiekowi z tym ciazarem z tymi wszystkimi wspomnieniami- szczegolnie w Swieta, kiedy chcielibysmy spotkac naszych bliskich... Dziekuje, ze opowiedzialas nam swoja historie, mimo, ze jest smutna, to moze pozwoli niektorym z nas powolutku podniesc sie, bo pewnie nie raz przyjdzie nam kogos znow pozegnac, lub inni beda zegnac nas- tego nikt nie wie... Pozdrawiam CIe bardzo cieplutko i zycze udanych Swiat z narzeczonym, oraz w sercu z wszystkimi bliskimi, ktorych niestety z nami nie ma...
  22. Ninko--->>>Dokladanie...tez pomyslalam o tym...kiedy zobaczylam Twa wypowiedz...Thomas nazwalby to \"Gedankenübertragung\" co znaczy mniej wiece tyle co myslenie o sobie w tym samym czasie-nie wiem jak to lepiej ujac...Juz setki razy przez te 4 lata udawalo mi sie dostac sms od niego w momencie, gdy ja wysylalam mu...Fajnie uczucie... Troche Ci pozazdroscilam tych kadzidelek i chyba sobie wlacze lampke aromatyczna z olejkiem waniliowym...slodkie wspomnienia dziecinstwa i ciasteczek...ale nie zebym byla leniem patentowanym...wraz z waniliowym aromatem unoszacym sie w powietrzu, zabieram sie do pracy...moze sobie pomarze z herbatka w lapce...ale finito..Swieta za pasem a ja rozmarzona, ojciec lezy w betach-jakies grypsko go dopadlo, tak wiec ja sie biore do roboty... Pozdrawiam bardzo serdecznie i zycze milej, leniwej soboty ( Tobie sie nalezy troche leniuchowania po wczorajszych zmaganiach;)...
  23. Witam Wszystkich w pochmurno-ponuro-szaro-bury poranek... Jest szaro, ciemno, pada deszcz i nic mi sie nie chce a wypadaloby zabrac sie za Swiateczne porzadki... Sunny--->>> Trzymaj sie...Mam nadzieje, ze jakos sobie z tym wszystkim radzisz...Nikt nie jest chyba w stanie przygotowac sie na odejscie bliskiej osoby, szczegolnie, gdy ma sie tak wspanialy kontakt jak Ty z dziadziem...Wiesz, moze to nie pocieszenie, ale przed smiercia ludzie dostaja jakiejs energii, bo bardzo chca jeszcze doczekac do Swiat, Matki czekaja na wazne wydarzenia w zyciu dzieci typu komunia...i dopiero pozniej odchodza...Moze nakrec pozytywnie Dziadzia, ze Swieta juz tuz tuz i moze uda sie Wam je spedzic razem...Tego nikt nie wie...Moja Mama odeszla 7.01 czyli tydzien po Sylwestrze- tak bardzo czekala na Swieta, Sylwestra...chciala z Nami byc-bardzo dobrze sie bawila i widzialam, ze jest zadowolona i szczesliwa...Sprobuj, moze i u Dziadzia drzemia ogromne poklady energii i moze uda sie Wam spedzic je w milej atmosferze... Trzymaj sie i staraj sie pokazac Dziadziowi, ze go bardzo kochasz...tylko tyle mozesz zrobic tylko-tyle i az tyle.... Ninko--->>> Ale z ciebie wol roboczy;) Ja sie jeszcze lenie...poki co mam juz troche prezentow, troche grubszych zakupow, ale sprzatanie...hmmm. Dzis pada, wiec mycie okien odpada, dywany...z checia upiore ale najlepiej wieczorem...Pierogi (uszka)....kupie(troche zaoferowala sie zrobic Bozenka:)...ale sie ze mnie leniuch zrobil...Ale zacznie sie po niedzieli...Bede latala jak z pieprzem:) i mieszala po garach...Mam nadzieje ze mimo wszystko Swieta beda spokojne...Pozdrawiam CIe bardzo cieplutko... LUIZA--->>> Wierze, ze masz dosc wszystkiego i ze nic ci sie nie chce...Tez czesto tak mam... Ty sie cieszysz, ze masz nas, a my sie cieszymy, ze mamy Ciebie... Wiem jak trudno pogodzic sie ze strata bliskiej osoby...Gdyby to Ciebie nie bylo Twoj Brat pewnie podobnie przezywalby Twoje odejscie..Przed chwila ogladalam taki film dokumentalny-reportaz...Chodzilo o wczesniaki...Pewna kobieta byla w ciazy z blizniakami (chlopiec i dziewczynka)...Maluchy urodzily sie kilka tyodni za wczesnie z tym , ze dziewczynka zmarla (nie wiem dokladnie czy podczas porodu,czy zaraz przed nim...)...Po porodzie chlopca zabrano do inkubatora, dziewczynke zostawiono z Matka na jakies pol godziny by mogla z nia pobyc...Nie bede tego dokladnie opisywala, bo nie o to chodzi...Mimo ogromnego bolu i straty jakim jest smierc dziecka- Matka w ten oto sposob racjonalno-logicznie tlumaczyla odejscie coreczki...Dziewczynka na zawsze pozostanie w ich rodzinie, bo wytrzymala tak dlugo, zeby brat mogl sie urodzic...W synku jest czastka Niej, ktora pozwolila mu przezyc...Gdyby dziewczynka umarla w lonie matki, oboje dzieci by tego prawdopodobnie nie przezyly...Moze wyda Ci sie to glupie, ale chyba kazda smierc, chocby wydawala sie najbardziej bezsensowna moze miec jakis sens...Czesto smierc jest uwolnieniem od cierpienia, bolu...Niestety kazda smierc pozostawie rane, zadre w sercach bliskich...U niektorych rana goi sie szybciej u niektorych proces ten trwa calymi latami- blizna i tak pozostanie...Jedynyny rada dla bliskich jest szukanie sensu naszego zycia tu na ziemi...Matka z reportazu pochlonela sie opieka nad synkiem wczesniakiem...Dla mnie taka pewna terapia, ktora sama sobei wymyslilam jest pomoc innym...Juz kilkanascie razy udala mi sie komus jakos pomoc-mam na mysli pomoc niejako medyczna, mimo, ze lekarzem nie jestem...Sprawia mi to wiele radosci, bo wiem, ze jeszcze po cos zyje... Zycze Ci duzo sily-jesi masz dola to zawsze sie mozesz wyplakac w \"forumowy mankiet\"... Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko w ten ponury poranek...Gdzie podzialo sie slonko???? Sunny Day- a moze ty cos zdzialasz, ze znow zaswieci slonko??? ;)
  24. Witam moje kochane Janioly....:) Gwarno sie tu zrobilo...wiele osob mowi o swietach...Ja jeszcze wczoraj bylam w dolku...totalna olewka, z ojcem sie popsztykalam i prawie nie rozmawialismy ze soba od niedzieli...Wczoraj rano i przed poludniem bylam potwornie zdolowana, o czym nie omieszkalam poinformowac mego mezczyzna piszac mu dolujace maile...Nie spodziewalam sie niczego specjalnego, czesto ostatnio bardzo zdawkowo komentowl moje smetne wypociny...ale wczoraj bardzo dobrze na sie rozmawialo-szkoda, ze tylko na czacie, ale zawsze to cos...Powiedzial mi, ze chce mi pomoc wyjsc z dola, depresji- czy jakby to nazwac...Kazal kupic mi kalendarz na 2005 rok i na kartce z data 13.12.2005 zapisac kilka celow, marzen, rzeczy, ktore sa dla mnie wazne i ktore chcialabym, zeby sie spelnily...Na poczatku pomyslalam, Boze to jakies takie troche glupawe, co ja tam moge napisac, ale pomyslalam troche i znalazlo sie troche mniej, czy bardziej realnych zyczen...To maja byc moje cele glowne, a mniej wiecej co miesiac mam wyznaczac sobie mniejsze cele..i w chwilach zwatpienia czy dole mam to czytac....Poki co nie wiem, co o tym myslec, ale moge sprobowac, moze choc troche mi to pomoze...To chyba metoda malych krokow-dazenia do celu glownego...Kalendarza jeszcze nie mam, ale moze jutro uda mi sie kupic jakis zabawny terminarz i zabieram sie do pisania.... Wszyscy piszecie o nadchodzacych Swietach...wczoraj w chwilach totalnego zdolowania napisalam mojemu facetowi, ze chce je spedzic sama-Boze ale ja bredze jak jestem zdolowana-ze on to wszystko tak dzielnie znosi;) Fakt cierpliwosc ma anielska:) Ale jak poczulam sie troche lepiej i zaczelam normalnie myslec przeprosiulam go za te glupoty, tak wiec swieta spedzimy razem z moim ojcem i nie wiem kim jeszcze-musze z nim pogadac na ten temat... Wiem, ze te Swieta beda inne, pewnie bardziej smutne i nie tak radosne jak ostatnie...ale z drugiej strony dlaczego mam kogos dolowac, bo sama jestem zdolowana...Mam nadzieje, ze jakos je przezyje w miare milej atmosferze, pewnie nie raz sie rozbecze na mysl o tych wszystkich wspolnie spedzonych swietach, ale to chyba normalne...Wiem, ze nie tylko ja uronie nie jedna lze...coz kiedys moze bede musiala spedzic Swieta zupelnie sama kto wie...Ale poki co mam Was i w razie czego wybecze sie w \"forumowy mankiet\" :) Dzis ponownie spotkalam sie z Ninka...Bardzo milo nam sie rozmawialo z reszta jak ostatnio:) Fajne jest to, ze obie mozemy sie wygadac, wyzalic, poplotkowac i zadna z nas nie ma wyrzutow sumienia, ze smuci drugiej, bo sie po prostu rozumiemy, laczy nas podobny smutek i bol, ale nie zebysmy tylko smucily...Dzis Ninka przywiozla album ze zdjeciami, wiec moglam zobaczyc jej rodzinke i znajomych...ostatnim ja ja katowalam moimi zdjeciami:) Milo bylo i mam nadzieje ze spotkamy sie ponownie, ale to juz raczej po Swietach, bo teraz zacznie sie bieganina... Z checia spotkalabym sie rowniez z innymi osobami...pisze tu juz prawie rok i z wieloma osobami czuje sie zwiazana-poki co zwiekszoscia \"wirtualnie\", ale moze uda nam sie jakos kiedys spotkac i wyplakac kolektywnie...Fajnie bylyby Was poznac i porozmawiac w cztery oczy...kto wie lista moich zyczen na rok 2005 nadal nie jest zamknieta:) Dzis juz troche inaczej mysle o nadchodzacych Swietach...juz nawet zaczelam szukac prezentow...Luneczk napisala, ze smutno Jej, bo nie moze kupic prezentu dla Taty...hmmm moze to glupie,ale postanowilam kupic \"prezent\" dla Mamy w postaci jakiegos ladnego lampioniku na swieczuszki tea-light, moze jakiegos Aniola...niech jej rozswietla ciemnosci...juz nawet takiegl fajowego wypatrzylam...Niestety wiecej podarowac nie moge...ale to takie \"glupie\" pocieszenia, ze Mama tez \"cos\" dostanie... Pozdrawiam Was bardzo cieplutko!!!!
  25. Witam.... Nie pojawialam sie tu ostatnio zbyt czesto z prozaicznej przyczyny, a mianowicie brak czasu...dzis mialam egzamin z marketingu, mam go juz za soba, wiec moge troche posiedziec przed kompem...Ogolnie leci z dnia na dzien...w nawale obowiazkow czasami \"zapominam\" i nie mysle...ale od poznego popoludnia- \"mam troche wolnego\" i juz czarne mysli zaczely sie klebic w glowie...Chyba zostane proacoholikiem:), bo poki co to najlepsza metoda na \"niemyslenie-ewentualnie sen...ale lepiej miec co robic niz tylko spac, bo zycie przespie...czasami tak nie chce mi sie wstawac, szczegolnie gdy nie mam co robic... Kurcze, czuje jak ulatuja ze mnie resztki zadowolenia...radosci...stalam sie bardzo powazna, byle co mnie doglebnie rani, juz nawet \"babskie sposoby na poprawienie humoru nie dzialaja- mam na mysli zakupy- kiedys maly drobiazg poprawial mi humor-teraz na 5 minut... O Swietach nawet nie chce myslec...zawsze cieszylo mnie robienie prezentow- w tym roku bedzie to raczej na odczepne, zeby cos bylo-nie czuje tych Swiat, nie potrafie sie nimi cieszyc i dlatego trudno mi wczuc sie w anielska atmosfere... Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, ale chyby wybede na mala imprezke;)- dla poprawienia humoru...
×