Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

famfaramfa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez famfaramfa

  1. Kiara-->>> Ciesze sie, ze odwazylas sie podzielic z nami , Twoimi smutkami, ale i malymi radosciami...Pogrzeb mojej Mamy (12.01.04), mimo, ze bylo to smutne wydarzenie, obudzial rowniez mala iskierke nadzieji w moim sercu...Tego dnia byla odwilz, bylo bardzo slisko...wszedzie byla woda, a pod nia jeszcze nie stopiony lod, naprawde balam sie aby ktos z rodziny sie nie polamal, ale na szczescie nikomu sie nic nie stalo. Pogrzeb odbyl sie w samo poludnie i mimo, ze bylam bardzo smutna, to w pewnej chwii, gdy Mama lezala w kaplicy na katafalku w trumnie, zaczelo swiecic slonce, ktorego promyki wpadaly przez otwarte drzwi do kaplicy, bylo to bardzo oslepiajace swiatlo...i powiem Ci, ze mimo, mego ogromnego smutku pomyslalam sobie, ze nawet slonko zechcialo pozegnac Mame i w tej chwili wydalo mi sie to bardzo piekne, jej twarz oswietlona promieniami slonca, po raz ostatni...moze to glupie, ale tak sobie wtedy pomyslalam. Mama kochala slonce, zawsze opalala sie w ogrodku...Moze to taki zbieg okolicznosci, tak samo, jak u Ciebie, ze Twoj Tato zostal pochowany obok lasu, ale w tym wszystkim takie drobiazgi sa bardzo pocieszajace. Podobnie jak Ty wierze, ze nasi rodzice spogladaja na nas z gory i pomagaja nam w ciezkich chwilach... Wiem, ze jest Ci bardzo ciezko, ze zycie momentami Cie przerasta, mam podobnie, ale co jest w tym wszystkim najwspanialsze, to to, ze sa jeszcze na swiecie dobrzy ludzie, ktorzy sa wrazliwi na cierpienie innych i ktorzy sa gotowi niesc pomoc, a czasami wystarczy tylko dobre slowo... Pozdrawiam Cie serdecznie! Zagladaj tu czasami ! Tez sie ciesze, ze z nami jestes!
  2. Kiara--->>>> Wiem co czujesz i mimo Twych obaw, przeczytalam to co napisalas od deski do deski... Tez mam momenty, ze nic mnie nie cieszy, wtedy najchetniej zamknelabym sie w pokoju i nie wychodzila z lozka, ale z drugiej strony wiem, ze musze isc do przodu. Mialam egzaminy na 2 kierunkach i cholernie sie tego balam, ze nie dam sobie rady, ze wszystko zawale, ale wiedzialam, ze musze zrobic wszystko, by zdac je jak najlepiej, by utrzymac stypendium...Mimo, tego, ze ciage przezywam hustawke nastrojow, to staram sie zalatwiac wszystko, to co musze...wiem, ze nie powinnam zawalac spraw, bo to i tak nic nie da...ciagle wycie w poduszke nie nie zmieni...a gdy zaczne po koleji zawalac sprawy, to potem bedzie mi jeszcze trudniej wkaraskac sie z problemow... Ja tez ciagle mysle o Mamie...w domu, w tramwaju, wszedzie... Nie mysl, ze Cie pouczam, albo cos takiego, ale miej choc troche serca dla swojego mezczyzny...To dla niego tez pewnie trudna sytuacja, pewnie czasami nie wie jak ma sie zachowac, bo z wlasnego doswiadczenia wiem, ze czasami, jestem zla na caly swiat i wyladowuje sie na moim mezczyznie, a w sumie on na to nie zasluzyl, bo stara sie mi jakos pomoc... Wiem, ze obwiniasz siebie za smierc Taty...ale to niczyja wina...Ja bylam przy Mamie, robilam co moglam, ale to nic nie dalo...odeszla. Niestety na smierc nie mamy wiekszego wplywu, przychodzi taki moment, ze nikt i nic nie jest w stanie pomoc... Pozdrawiam Cie serdecznie! Trzymaj sie!
  3. Witam Cie Nino!!! Dzis caly dzien swieci u mnie slonko...i co najlepsze bedac na dworze czulam na twarzy jego cieplutkie promyki...Mam nadzieje, ze wiosna szybko zawita, bo rowniez chcemy zajac sie grobem i posadzic kwiaty... Moja Mama rowniez kochala kwiaty, szczegolnie te, ktory urosly w ogrodku i ktore zrywal jej tato...Postanowilismy oboje, ze w tym roku nasadzimy duzo kwiatow w ogrodzie, zebysmy mogli czesto zawozic je na grob Mamy...Choc jak ostatnio wspominalam, poki co rzadko tam bywam...Ale mam nadzieje, ze to szybko minie...W niedziele wybieram sie do Mamy z Thomasem, pewnie tato tez z nami pojedzie... Jesli chodzi o mojego tate (pytalas o to wczesniej), to jakos daje sobie rade...To on codziennie robil Mamie sniadanie (mi jak bylam mlodsza rowniez)...Zaradny z niego facet wszystko umie zrobic...Zycie go nauczylo, Mama chorowala w sumie prawie 40 lat na cukrzyce, ponad 10 lat temu prawie calkowicie stracila wzrok i gdy gorzej sie czula, ktos musial sie zajac domem...W sumie w trojke zajmowalismy sie domem wzaleznosci od potrzeby i mozliwosci...Dlatego nie boje sie o ojca, ze sobie sam nie poradzi, bo dosc dobrze gotuje (ostatnio nawet zaczal szyc na maszynie:-) )...Gosposia z niego ze hej:-)...ale widze, ze bardzo przezywa smierc Mamy, ale tlamsi to w sobie, czasami zdarza mu sie uronic pare lez, ale jak sam powiedzial czasami niepotrafi zwerbalizowac tego co czuje i glupio jest mu plakac...Mowilam mu, ze zawsze moze pogadac i poplakac ze mna, ale on chyba woli sam przezywac to na wlasny sposob... Chcialabym mu pomoc ale nie wiem jak..po prostu staram sie przy nim byc Pozdrawiam Cie serdecznie i sle Ci cieplutkie promyczki!
  4. Nino--->>> Chce Cie uspokoic...ja taz czesto budze sie w nocy, a raczej nad ranem kolo 5.00, czyli troche wczesniej niz normalnie...Tez kilkakrotnie budzilam sie w nocy i balam sie zamknac oczy, bo ciagle mialam obraz Mamy przed oczami...Nie wiem, czy to normalne, czy nie, ale ja tez tak mam, na poczatku sie troche balam, ale wytlumaczylam to sobie, ze to przeciez Moja Mama i, ze kto jak kto, ale Ona nic zlego by mi nie zrobila...Nie wiem, czy to omamy, wyobraznia, czy to duchy Naszych Mam nawiedzaja nas w nocy...ja zawsze, gdy cos takiego mi sie przytrafia modle sie o spokoj duszy Mamy...zazwyczaj mam pozniej problemy z zasnieciem, ale moze to ten caly stres wychodzi z nas w ten sposob, nie wiem, ale co jest dziwne, to to, ze budzimy sie o porze,kiedy Nasze Mamy odeszly... Pozdrawiam Cie Nino bardzo serdecznie! Ktos--->>> Mam podobny problem. Na poczatku zaraz po pogrzebie myslalam, ze bede codziennie jezdzic na cmentarz, choc mam daleko...od pogrzebu bylam tam tylko raz...Nie wiem dlaczego, ale boje sie tam jechac, szczegolnie sama...Moze podobnie jak Ty wtedy uswiadamiam sobie, ze Mamy naprawde nie ma...Mam nadzieje, ze mi to minie...Czesto \"rozmawiam\" z Mama, z polki nad biurkiem,Mama caly czas na mnie spoglada i sie do mnie usmiecha...Ale nie wiem czemu brak mi odwagi, zeby samej stanac nad Jej grobem...chyba wole rozmawiac z Nia, bedac tu gdzie Ona zawsze byla, czyli w domu...Nie moge przyzwyczaic sie do \"Jej nowego miejsca zamieszkania\"... Ale mam nadzieje, ze z czasem mi przejdzie... Pozdrawiam Cie serdecznie!
  5. Witam! Troche zaniedbuje topik, a to za sprawa mego mezczyzny...Nie mam go na codzien, a jak juz u mnie jast to zupelnie trace glowe:-) Jakos daje sobie rade, ale mimo tego, ze Thomas jest przy mnie, nie moge przestac myslec o Mamie, Ona ciagle jest gdzies w moich myslach, jest jakby takim tlem,ktore dosc czesto staje sie pierwszym planem moich mysli... Nino--->>> Co sie dzieje Slonko? Mam nadzieje, ze dzis czujesz sie juz lepiej...Przykro mi z powodu smierci Mamy twojej kolezanki, ale przynajmniej bedziecie sie mogly obie wzajemnie wspierac, a to jest jak sama wiesz bardzo pomocne...Wiesz z tym leczeniem ran przez czas tez sie do konca nie zgodze, bo jak rana jest bardzo gleboko, to naprawde duzo czasu musi uplynac, aby sie zagoila...ale i tak, czy siak zostaje blizna, ktora o ranie wciaz przypomina...Mam nadzieje, ze znajdziesz jakies odpoewiednie miejsce pracy, trzymam za Ciebie kciuki! Dzis odwiedzaja mnie kuzynki w wieku 15- 17 lat i musze wymyslic jakis program na najblizsze dni...nie wiem jak dlugo u nas zostana, ale mam nadzieje, ze nie beda sie tu nudzily... Trzymaj sie Slonko cieplutko i daj znac co u Ciebie! Buziaki! Ktos--->>> Probuje sobie wyobrazic, co przezywasz...ja nie mam Mamy, ale zostal mi jeszcze Ojciec i bardzo sie tego boje, ze strace rowniez Jego!Musisz byc dzielna, choc wiem, ze to co Cie spotkalo jest po prostu straszne...Czasami zadaje sobie pytanie, dlaczego niektorym wszystko sie wspaniale uklada a innych spotykaja nieszczescia??? Ale odpowiedzi na to pytnie chyba nikt nie zna! Trzymaj sie cieplutko! Pozdrawiam!
  6. Witam wszystkich i przepraszam za \"chwilowa\" nieobecnosc.... W wekkend mialam od rana do wieczora zajecia, a jako, ze jest u mnie moj mezczyzna, ktory caly dzien siedial sam w domku, wiec nie mialam serca zasiasc wieczorem do komputerka, zeby podzielic sie z Wami, tym co mysle, czuje...Prosze o wybaczenie:-) Odkad jest u mnie Thomas, nie placze juz tak czesto...czasami poleci mi tylko kilka jez...Najgorzej jest rano, bo budze sie czesto kolo 5.00-6.00, a mnie jwiecej miedzy 5.00 a 6.00 zmarla moja Mama. Nie wiem, czy to dobrze, czy to zle, ale wiem, ze o tej porze dnia zawsze znajde chwilke, by bardzo intensywnie o Niej myslec...Moj zegar biologiczny przestawil sie w taki sposob, ze budze sie i nawet gdy, jak dzis, mam wolny dzien i moglabym jeszcze pospac, to mam problemy z zasnieciem...i wciaz o Niej mysle... Chcialabym podziekowac Wam wszystkim, za to, ze otworzylliscie swoje serca...Kazde z nas, wie co znaczy stracic bliska osobe i dlatego czuje sie przez Was o wiele lepiej zrozumiana, niz przez osobe, ktora nigdy nie znalazla sie w takiej sytuacji i ktora za wszelka cene probuje mnie pocieszyc, nie rozumiejac mego smutku i bolu...Kazdy z nas inaczej przezywa strate bliskich, ale wiem, ze zostane przez Was zrozumiana i za to Wam serdecznie dziekuje...Za cieple slowa otuchy, za to, ze opowiedzieliscie Swoje historie....Mimo, ze wiekszosci z Was nie znam osobiscie, to czuje sie z Wami jakos zwiazana...laczy nas bol, smutek i ciagla proby powrotu do zycia codziennego...niestety to bardzo trudne...ale, to ze moge tu napisac, co mnie trapi, ze moge \"porozmawiac\" ze wspanialymi osobami, daje mi troche sily do tego, by ciagle probowac, mimo, ze wiem, ze juz nic nie bedzie jak kiedys... Pozdrawiam Was bardzo cieplutko!!!
  7. Witam was cieplutko!! Nino--->>> Skad wiedzialas, ze jestem dzis troche badziej szczesliwa niz zwykle;-)???? Bylismy z Thomasem w miescie, musialam zalatwic kilka spraw na uczelni, potem bylismy w pizzerii( ale sie objadlam...:-), a teraz Thomas pojechal do miasta po torbe na notebooka, a ja zabieram sie do nauki...mam jutro egzamin i zaczynam sie bac:-)... Slonko, doskonala Cie rozumiem, mnie tez brakje Mamy...ale nie obwiniaj sie o to, ze nie zrobilas wszystkiego...Czasami po prostu nie jestesmy w stanie pomoc...Ja tez robilam Mamie masaz serca z nadzieje, ze Jej pomoce, ale to juz nic nie dalo...To nie Twoja wina, ze guzy wykrytu pozno, to wina, tego, ze nie sa robione badania diagnostyczne od czasu do czasu...Niektore choroby \"nie bola\" zyjemy z nimi nieswiadomie, a kiedy zostaja wykryte czesto jest zbyt pozno...Tego nikt nie jest w stanie przewidziec, a pewnie sama wiesz jak trudno dostac skierowanie na badania, do specjalisty itp. Moja Mama robila tomografie prywatnie, zdjecia jednego organu kosztuja okolo 320zl, a niestety malo kogo stac na to by od czasu do czasu (dla swietego spokoju) zrobic tomografie, jednego czy drugiego organu...Po prostu niektorych spraw nie jestesmy w stanie przeskoczyc...smutne to, ale tak niestety juz jest. Zrobilas wszystko co w Twojej mocy, zalatwiliscie Mamie dobry szpital, operacje... Dostrzegasz bliskich i nawet bardzo dalekie, albo prawie nieznane osoby...np. mnie i inne forumowiczki...Niestety zaden normalny czlowiek nie wyczuje, ze z kims bliskim dzieje sie cos niedobrego...Nawet twoja Mama nie czula, ze cos jej rosnie w glowie...po prostu nikt tego nie wiedzial... Pozdrawiam Cie cieplutko!! Trzymaj sie i milego wieczoru z kolezankami!!! Ruda---->>> Przykro mi z powodu smierci Twoich rodzicow! Wiem, a przynajmniej wydaje mi sie, ze wiem, co czujesz...Takjak juz sama napisalas, smierc zawsze przychodzi nie w pore... Mnie tez brakuje Mamy, zawsze jak wracam do domu, chyba podswiadomie chce zawolac, \"Czesc Slonko!Jak sie czujesz?\" To bylo jedno z pierwszych zdan, gdy wracalam do domu...Teraz moge wolac do taty, oby jak najdluzej...Dobrze, ze masz przy sobie coreczke, mala pocieche, przynajmniej masz dla kogo zyc... Ja tez probuje sobie wszystko racjonalnie wytlumaczyc, tylko wlasnie ten bol i poczucie straty...Nie wiem, czy mi kiedys to minie... Pozdrawiam serdecznie! Trzymaj sie cieplutko!!!
  8. Witam, cie poznym popoludniem... Trafilam dzis na topik \"smutno mi bardzo\"...Wczesniej go widzialam, ale jakos, nie wiem czemu nie zagladalam tam...tak wiec otworzylam go i patrze, a tam Nina 28 :-)...cieszylam sie, ze Cie tam znalazlam, ale z drugiej strony chyba nie powinnam zyczyc nikomu, zeby musial trafic na taki topik... No ale coz, raz jest lepiej, raz gorzej dlatego i takie topiki sa potrzebne, aby moc sie wzajemnie wspierac. Przykro mi z powodu Szafirka, jak przeczytam posty na \"smutno mi bardzo\", to pewnie dowiem sie wiecej... a czemu zwleka z operacja...Moze sie boi, ze cos sie nie uda..Ja bym chyba jak najszybciej chciala sie pozbyc \"intruza\", ale kazdy ma inne podejcie do sprawy... W sumie z mojego otoczenia ( mam na mysli moich rowiesnikow tzn. okolo 22 lata), odeszly juz 2 osoby...Moje kolezanka z liceum zmarla na raka 1.09.99, a calkiem niedawno zmarla taka znajomy, ktora lezala z moja Mama w szpitalu,miala okolo 20 lat...jak sobie o tym wszystkim pomysle, to plakac mi sie chce...Takie mlode dziewczyny, mialy cale zycie przed soba...Szkoda mi kazdej zmarlej osoby,Nasze Mamy tez mogly jeszcze troche pozyc.. ale gdy jest to osoba mloda, to az serce mi sie kraje... No ale coz, nikt nie zna dnia ani godziny... Ja dzis bylam w domku, troche sie uczylam, troche sprzatalam...Dzis przyjezdza Thomas, wiec musialam troche sprzatnac moj chlewik:-)... Wczoraj ogladalam program o adopcjach, chyba na Dwojce i to juz kolejny raz, gdy stwierdzilam, ze kiedy chcialabym adoptowac dziecko...Kolejnaa schiza, ktory mam i bardzo sie tego boje, to to, ze moje dziecko bedzie chore...z jednej strony bardzo sie tego obawiam, ale z drugiej strony wiem, ze zrobilabym wszystko by mu jakos pomoc... Wiesz opieke nad chorymi mam juz chyba w genach...Moja Mama chorowala prawie 40 lat na cukrzyce i odkad pamietam, zawsze gdy miala niedocukrzenie opiekowalam sie nia...Moze to glupie, ale brakuje mi opieki nad Mama, czasami z tata mowilismy do Mamy, ze jest takim naszym duzym dzieciarem:-), ale bardzo mi brakuje tego i tak sobie pomyslalam, ze kiedys chcialabym pomoc komus, jakby przedluzyc te, niestety przerwana opieke nad Mama...Wczoraj w programie pokazywali taka mala Anie-moja imienniczke, nie ogladalam calego programu i nie wiem na co choruje, ale jezdzi na wozku...Kurcze, ile w tej malej dziewczynce bylo uczucia...gdybym tylko mogla, miala warunki, to chcialabym kiedys zaadoptowac chore dziecko, takie, ktorego nikt nie chce...Nie pojmuje tego, jak ludzie moga oddac swoje chore dziecko i nie walcza o kazdy dzien, moze tak jest wygodniej dla nich, ale ja chyba nie potrafilabym spojrzec na swe odbicie w lustrze, gdybym pozbyla sie wlasnego dziecka... No coz ludzie maja rozne podejscie do zycia, niektorzy niestety zbyt bardzo konsumpcyjne, ale taki juz ten swiat zagmatwany... Bede powoli lonczyc, bo jeszcze po drodze na dworzec jesziemy do sklepu... Milego wieczoru i do nastepnego! Pozdrowionka!
  9. famfaramfa

    *Polacy za granica - gdzie mieszkacie?*

    Witam! Dawno mnie tu u Was nie bylo...i nie wiem, czy sobie mnie przypominacie ( Haneczka mam nadzieje, ze Ty tak:-) Mialam troche klopotow rodzinnych...Mama mi zmarla, do tego sesja na dwoch kierunkach i takie tam sprawy dnia codziennego... Nawiazujac do tematu topiku, to to, ze zamieszkam w Austrii robi sie coraz bardziej realne..w sierpniu/wrzesniu dostajemy tam mieszkanko...Juz nie moge sie doczekac...ale tu w Polsce musze jeszcze troche posiedziec tzn. 3 semestry studiow...Ale juz blizej, niz dalej...Niestety mam zaleglosci w czytaniu postow ( nadrobie to)...Mam jednak nadzieje, ze wszystko u Was ok. Pozdrawiam was serdecznie i obiecuje sie tu pojawiac troche czesciej:-!
  10. Witam! Kiedys juz posluchalam Waszych porad i w sumie chyba dzieki Wam znalazlam dobry podklad: Max factor lasting performance... Teraz mam inny problem...Mam dosc dlugie naturalne blond wlosy (rozdwajaly sie wiec ciagle uzywalam serum na zniszczone koncowki z avonu- w sumie nie wiem, czy to cos pomagalo, ale profilaktycznie nie zaszkodzi-no i ten zapach:-) ), do tego non stop uzywam szamponow i odzywek gliss kur (wczesniej do wlosow dlugich i poldlugichi rozdwajajacych sie-jakos tak sie nazywal), a teraz zuzywam juz 2-3 opakowanie gliss kura polysk jedwabiu(szampon i balsam). Nie jestem do konca pewna, ale wydaje mi sie, ze wlosy zaczely mi sie bardziej przetluszczac-musze je myc co drugi dzien, a przy dlugich wlosach to klopot szczegolnie zima, gdy nie za bardzo moge ichumyc rano bezposrednio przed wyjsciem na uczelnie.... Moze znacie jakies dobre secyfiki do przetluszczajacych sie wlosow??? Jakis szampon, odzywke, balsam, albo cos zupelnie innego...zeby tylko sie tak nie przetlusuczaly...Dodam, ze juz dosc dlugo biore diane 35, ktora powinna zmniejszac przetluszczanie sie wlosow ... wiec to chyba wina kosmetykow... Poradzcie cos! Dziekuje z gory!!!
  11. Witaj Nino :-) We Wroclaiwu tez zrobilo sie zimno, a juz mialam nadzieje, ze zima nie wroci...nie lubie tej zimowej i jesiennej szarugi, wole budzaca sie do zycia i barwna wiosne, ale poki co chyba sobie jeszcze poczekam :-( Czuje mniej wiecej to samo co Ty, jesli chodzi o dzieci...Tez bedzie mi brakowalo Mamy w tym pieknym okresie zycia kobiety, bo wiem jak bardzo by sie cieszyla, ze Jej jedynaczka bedzie miala dzidziusia... W sumie to brakuje mi Jej caly czas, ale powolutku przyzwyczajam sie do ciaglego poczucia braku... Wczesniej pisalam, ze boje sie o tate, ale ten dzieki Bogu ostro zabral sie za siebie...chodzi do lekarzy, bierze leki i bardzo sie stara...Wczesniej byl inny, owszem bral leki, ale nie przejmowal sie tym tak bardzo...Chyba uswiadomil sobie, ze jak mu sie cos stanie, to zostane sama...Ciesze sie, ze zaczal dbac o siebie, lepiej pozno niz wcale. Dzis nie snilam o Mamie, za to snila mi sie moja przyjaciolka, bylam u niej tak jakby teraz (chodzi mi o okres czasu) rozmawialysmy sobie i nagle patrze, a ona ma takie juz calkiem spore dziecko jakies 3-4 letnie:-)...Zadzwonie do niej wieczorem i pogratuluje bobaska:-) Wieczorem, w koncu, po prawie miesiecznej rozlace, znow zobacze mojego mezczyzne...Ciesze sie, bo juz bardzo sie za nim stesknilam. Postaram sie zagladac tu kazdego dnia. Co jak co, ale z milych pogawedek na kafeterii nie jestem w stanie zrezygnowac, nawet, gdy moj mezczyzna jest u mnie...:-) Pozdrawiam Cie serdecznie! Trzymaj sie cieplutko! Buziaki!
  12. Witam po wekkendzie! Nino--->>> Nie ma za co...Mam nadzieje,ze Herbert przypadnie Ci do gustu... Wczoraj odwiedzila mnie ciocia, wujek, kuzyn z zona i pieciomiesiecznym bobasem...Bylo milo tak rodzinnie i wiem, ze gdyby Mama zyla cieszylaby sie niezmiernie z odwiedzin, (szczegolnie Maluszka...) Niestety nigdy go nie widziala, bo jak bylismy go odwiedzi po raz pierwszy, Mama byla w szpitalu, ale cieszyla sie bardzo gdy jej opowiadalam, co maluszek wyrabial, jaki jest ciekawy swiata itp...Taj mi sie znowu przypomniala, ze Mama niestety nie bedzie widzaial moich dzieciaczkow...smutne to, ale nic na to nie poradze...Wiem, za bardzo by sie nimi cieszyla...Dzis moj tata snil o Mamie, byla w rozowym plaszczu...Sprawdzilam w senniku co oznacza barwa rozowa... Różowy : Symbol subtelnej delikatności, miłości, intymności. Oznacza czułość, dobroć i ciepło. Jest jednym z kolorów obecnych w głębi serca. Wszystkie elementy, które przybierają różowe zabarwienie we śnie, mogą mieć związek z uczuciami i bliskością Ciekawe co moze to oznaczac...moze Mama widzi nas u gory i po prostu sie cieszyla z tych odwiedzin, bo uwielbiala przyjmowac gosci... Moj mezczyzna prawdopodobnie nie przyjedzie dzis, a jutro...troche mnie to zasmucilo, bo bardzo za nim tesknie...ale za ten dzien \"spoznienia\" odplaci mi z nawiazka, bo zostanie u mnie do mniej wiecej 22.02...Ciesze sie niezmiernie! Zycze Ci udanego tygodnia i wszystkiego dobrego! Cieplutkie pozdrowionka z zimnego i deszczowego Wroclawia!
  13. Nino---->>> Jako, ze lubisz niemiecki i masz malego fiola na jego punkcie no i zeby zrobic ci wiekszego smaka na Herberta, przesylam ci ponizej teksy piosenek, ktore lubie najbardziej... ******Herbert Grönemeyer CD \" Mensch\"******* \"Der Weg\" ich kann nicht mehr seh\'n trau nicht mehr meinen augen kann kaum noch glauben gefühle haben sich gedreht ich bin viel zu träge, um aufzugeben es wär\' auch zu früh, weil immer was geht. wir waren verschwor\'n wär\'n füreinander gestorben haben den regen gebogen, uns vertrauen gelieh\'n wir haben versucht, auf der schußfahrt zu wenden nichts war zu spät, aber vieles zu früh. wir haben uns geschoben durch alle gezeiten haben uns verzettelt, uns verzweifelt geliebt wir haben die wahrheit so gut es ging verlogen es war ein stück vom himmel, dass es dich gibt.. du hast jeden raum mit sonne geflutet hast jeden verdruß ins gegenteil verkehrt nordisch nobel deine sanftmütige güte dein unbändiger stolz das leben ist nicht fair. den film getanzt in einem silbernen raum vom goldenen balkon die unendlichkeit bestaunt heillos versunken, trunken und alles war erlaubt zusammen im zeitraffer mittsommernachtstraum. du hast jeden raum mit sonne geflutet hast jeden verdruß ins gegenteil verkehrt nordisch nobel deine sanftmütige güte dein unbändiger stolz das leben ist nicht fair. dein sicherer gang deine wahren gedichte deine heitere würde dein unerschütterliches geschick du hast der fügung deine stirn geboten hast ihn nie verraten deinen plan vom glück deinen plan vom glück ich gehe nicht weg hab\' meine frist verlängert neue zeitreise offene welt habe dich sicher in meiner seele ich trage dich bei mir bis der vorhang fällt ich trag dich bei mir bis der vorhang fällt. *****Herbert Grönemeyer, CD: \"Mensch\"******* \"Unbewohnt\" ich steh auf, streun durchs haus geh zum kühlschrank, mach ihn auf er ist kalt, er ist leer beweg mich im aussichtslosen raum führ selbstgespräche, hör mich kaum bin mein radio, schalt mich aus ich würde mich gern verstehn aber ich weiß nicht, wie das geht der grundriß ist weg ooh, es tropft ins herz mein kopf unmöbliert und hohl ooh, keine blumen im fenster der fernseher ohne bild und ton ich fühl mich unbewohnt. im spiegel nur ein gesicht stell mich zur rede, antworte nicht stummes interview das nichts steckt in jedem detail in mir sind alle zimmer frei und ich dazu ooh, es tropft ins herz der kopf unmöbliert und hohl ooh, keine blumen im fenster der fernseher ohne bild und ton fühl mich unbewohnt. zwangsgeräumte gründe gekündigt vor der zeit keine seele in 4 wänden hundert jahre einsamkeit alles still, unbewegte zellen und das wetter gibts nicht mehr die straße hat keine stimme autolos und kein verkehr ooh, es tropft ins herz der kopf unmöbliert und hohl ooh, keine blumen im fenster der fernseher ohne bild und ton ich fühl mich unbewohnt ..ich fühl mich unbewohnt. Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko!!! Buziaki!!!
  14. Nino--->>> Dziekuje za wiersze...smutne, ale zarazem takie prawdziwe i piekne... Jesli mam fiola na punkcie niemiekiego to polece ci fajna muzyczke do posluchania... Facet nazywa sie Herbert Grönemeyer przed kilku laty ( w jednym roku) stracil zone i brata...Mysle, ze powinna spodobac Ci sie jego najnowsza plyta pt. \"Mensch\" ... Ja wciaz slucham utwory z tej plyty... najbardziej \"rozbrajaja\" mnie kawalki : \" Der Weg\" , \" Unbewohnt\", lubie tez \" Lache, wenn es nicht zum weinen reicht\"., \"Blick zurück\", \"Zum Meer\"... Moja Mama bardzo lubila jego glos, mimo, ze nie za bardzo rozumiala o czym spiewa, ale czasami jej tlumaczylam:-) Nie wiem, czy w Polsce mozna dostac jego plyty, ( osobiscie nie widzialam), ale zawsze mozesz sciagnac z internetu :-) wiem, wiem prawa autorskie...:-) Studjuje germanistyke...ale to byl przypadek...w sumie to koniecznosc, bo zdawalam mature z samych jezykow ( pol., niem., ang.) i raczej nie dalabym rady zdac dobrze egzaminy wstepne na studia z innych przedmiotow:-)... Thomasa poznalam juz na studiach, poznalismy sie przez internet i tak mi sie z nim wspaniale rozmawialo, ze zostawilam dla niego swego uwczesnego chlopaka...W styczniu 15, minely dokladnie trzy lata od naszego pierwszego realnego spotkania...Tak mi sie przypomnialo, ze nawet w tym roku tego specjalnie nie swietowalismy...12.01 byl pogrzeb, 13.01 Thomas pojechal do domu...dobrze, ze sobie o tym przypomnialam, to polaczymy jego imieniny z 3. rocznica realnego spotkania:-) Jesli chodzi o moje ewentualne dojrzewanie, to z pewnoscia jestem po tym wszystkim bardziej dojrzala emocjonalnie...ale dziecka i malej wariatki, chyba nic nie jest w stanie ze mnie wypedzic:-)...taka sie urodzilam...i chyba taka odejde:-), ale w sumie ciagle sie zmieniamy, zycie to proces a nie stan, wiec nie wiem, nie wiem... Potrzeba bezpieczenstwa to jedna z glownych potrzeb czlowieka, chyba nie da sie normalnie funkcjonowac bez poczucia bezpieczenstwa...ja z jednej strony czuje sie bezpiecznie, ale z drugiej boje sie ze straca wszystkie mi bliskie osoby i ze zostane sama... Jesli chodzi o stabilizacje, to zawsze chcialam, zeby wszystko bylo fajnie, wszystko poukladane,tak jak nalezy, ale jak sama wiesz, to czasami sie nie udaje, albo jest ciezkie do zrealizowania...ale staram sie o taka stabilizacje na tyle, na ile to mozliwe...ciesze sie, ze niedlugo Thomas bedzie mial mieszkanko, ktore razem urzadzimy...mam nadzieje, ze bede sie czula tam rownie bezpiecznie jak tu w domu. Mam nadzieje, ze bedzie to takie nasze wspolne gniazdko, gdzie oboje bedziemy sie dobrze czuc... Pozdrawiam Cie serdecznie! MIlego czytania!!! Buziaki!!!
  15. Witam! Nino--->>> Ja tez sobie poplakalam i wczoraj i dzis...Dzis rano wyciagnelam albumy ze zdjeciami i tak sobie je ogladalam i plakalam...tak trudno mi wbic sobie do glowy, ze usmiechnieta Mame moge ogladac juz tylko na zdjeciach... Przypomnialo mi sie tyle wspolnych chwil... Znow siedze sama w domu, ojciec ma kupe spraw do zalatwienia i czuje sie totalnie samotna..Dobrze, ze mam net i ze przynajmniej tu moge z kims pogadac...Dzis wieczorem wybieram sie do mojej cioci, ktora bardzo lubie...zaprosila mnie i tate do siebie... Moj mezczyzna przyjedzie dopiero w poniedzialek, wiec wekkend nie zapowiada sie super, ale z drugiej strony musze sie uczyc...przynajmniej zajme sobie glowe czyms innym, niz ciaglym mysleniem i pochlipywaniem... Mam nadzieje, ze dzis czujesz sie choc troszke lepiej, choc u mnie tez jest ciagla chustawka nastrojow... Trzymaj sie cieplutko!!! Ja plus ty --->>> Tez sie boje tego, co bedzie, gdy przyjdze czas ne mego tate... juz sama mysl o tym paralizuje mnie...Tez czasami zastanawiam sie dlaczego Bog zabral mi Mame, Ty zastanawisz sie dlaczego Twego Tate...ale ani ja ani nikt inny nie jest w stanie odpowiedziec na to pytanie... Na kazdego przyjdzie czas, a najgorsze jest to, ze nikt nie zna ani dnia ani godziny... Dlatego powinnismy starac sie robic wszystko, by przezyc to zycie w miare szczesliwie ze samym soba i z innymi...bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie sie nam pozegnac z innymi...albo kiedy inni beda musieli pozegnac nas... Pozdrawiam serdecznie!!!
  16. Nino--->>> Ja tez staram sie trzymac i czasami lapie sie na tym, ze udaje, ze jest ok...ale tak sie nie da caly czas...Na zewnatrz, wobec znajomych i rodziny (oprocz Thomasa i Taty) nie zawssze pokazuje moje cierpienie tzn. staram sie nie rozklejac, ale gdy jestem w domu, wszystko przypomina mi Mame i pochlipuje od czasu do czasu...gdzie, jak gdzie ale w domu nie musze udawac, ze wszystko jest ok...Podziwiam Twa przyjaciolke, ale mysle , ze Ona chyba ma , jak kazdy, lepsze i gorsze dni i z pewnoscia czasami pochlipuje do poduszki... Zycze udanych babskich pogaduch...tez sie chcialam spotkac z przyjaciolka, ale Ona teraz ma egzaminy... Wlasnie wrocilam z zakupow( kupilam mojemu mezczyznie prezent imieninowy- jako, ze w sierpniu/wrzesniu dostaje nowe mieszkanko, postanowilam mu kupic robot kuchenny, juz nie moge sie doczekac na przepyszne ciasta, ktorymi mnie rozpieszcza:-), moze przyjedzie jutro, albo w poniedzialek, to wyprobujemy nowy nabytek:-)... Trzymaj sie cieplutko, choc wiem, ze momentami to bardzo trudne! Pozdrawiam serdecznie!
  17. Witam i zycze wszystkim milego dnia! Nino--->>> Dzis mialam dziwny sam...obudzilam sie kolo 4.00, bo snilo mi sie, ze rozmawialam z mama, byla w pokoju ridzicow i rozmawialysmy o rzeczach bierzacych, tak jakbysmy rozmawialy dzis rano, bo wczoraj moj ojciec mial zle wyniki i wzial wiecej lekow i podczas rozmowy z mama zrobil sobie poziom cukru we krwi i byl o wiele lepszy...a powinno tak byc bo wieksza dawka lekow powinna obnizyc poziom cukru...ale dzis rano tato zrobil wynik ale wcale nie jest taki dobry jak we snie :-(. W kazdym badz razie nie moglam zasnac do okolo 5.30...chyba zaczynam schizowac, bo po tym snie (wczesnie rano) bylam u ojca w pokoju, zeby sprawdzic czy zyje...To zaczyna robic sie chore...ale boje sie, ze mu cos sie stanie, ze zostane sama.. Brakuje mi Mamy, ale przynajmniej mam jeszcze Tate...moj Thomas mieszka w Austrii i widzimy sie co kilka tygodni, a wiec bylabym skazana sama na siebie...Sama w domu, nie wiem jak bym to zniosla...Mam nadzieje, ze nic mu sie nie stanie i ze koszmar ktory mnie przesladuje, ze zostane tu sama sie nie spelni... Tak sobie pomyslalam, ze jest jeszcze tyle waznych wydarzen w zyciu w ktorych chcialabym, by moja Mama wziela udzial...bedzie mi smutno podczas wlasnego slubu, nie bedzie na nim Mamy...Moje dzieci nie beda mialy Babci...a wiem, ze bardzo cieszylaby sie z wnukow...W koncu nie bedzie jej gdy skoncze studia, a tak zawsze cieszyla na moj dyplom...Wszystkie te momenty bez Mamy, bez jej usmiechu i obecnosci straca po czesci swoj urok...ale bede starala sie wszystko robic tak, zeby Mama byla ze mnie dumna...i sie cieszyla... Mama miala tyle marzen, ktor juz sie tu nigdy dla Niej nie spelnia...ale ja bede je w miare mozliwosci spelniac...bo choc Jej tu fizycznie nie ma to i tak czuje Jej obecnosc...i znowu becze... Pozdrawiam was serdecznie!
  18. Witajcie!!! Kajsma--->>>Nie wiem czy powinnam, ale poradze Ci to, co poradzilam mojej Sp. Mamie przed mniej wiecej rokiem czasu... Nie patrz na kase, ile bedzie to kosztowalo, nie patrz na odleglosc i czas...Jedz do Babci i Ja odwiedz, poki jeszcze zyje, bo to moze beda ostatnie odwiedziny... Moze Babcia Cie nie pozna, moze bedzie przykro patrzec, jak sie meczy, ale wierze w to, ze bedzie czula, ze przy Niej jestes... Po smierci Babci moja Mama wiele razy dziekowala mi, za to, ze Ja zmotywowalam do tego by odwiedzila Babcie, mimo, ze sama czula sie nie najlepiej... Dzis Babcia i Mama sa razem... Sandy-->>> Nie poddawaj sie:-) Zawsze moze byc Maria, Wiktoria:-)...Mysle, ze przyszly Tatus to zrozumie...Wielu facetow podobno upiera sie przy jakims imieniu, ale podobno po tym jak biora udzial w porodzie miekna...i daja wolna reke Mamusi...:-) Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!
  19. Nino--->>> Ostatnio tez zastanawialam sie nad tym, czy aby nie nadac mojemu dziecku imienia po babci (jesli bedzie to dziewczynka)...Ale nie chcialabym, zeby to bylo pierwsze imie, tylko drugie, a wiec, jesli bede miala coreczke, chcialabym, by nosila imiona: Julia, Alicja... Mam 22 lata, wiec na dzidziusia musze jeszcze troche poczekac:-), ale mysle, ze to dobry pomysl nadac dziecku imie po dziadkach ( o ile imie podoba sie rodzicom)... Mnie imiona Alicja i Natalia bardzo sie podobaja, ale juz od dawna mam dwa ulubione imiona Julia ( a jezcze bardziej Julka) i Filip i jesli doczekam sie potomstwa, to chce by mieli takie imiona ... Na szczescie moj obecny narzeczony sie nie sprzeciwia:-), a prawdopodobnie to on zostanie ojcem naszych dzieci:-) Do tego imiona te sa dosc latwe w wymowie i istnieje miedzynarodowe odpowiedniki...(moj mezczyzna to rasowy Austriak i pewnie mialby problemy z wymowa co niektorych rdzennie polskich imion:-) Tak sobie mysle, ze gdybym byla juz po studiach i miala jakas prace to chyba zdecydowalabym sie juz teraz miec dziecko...Mamy juz nie ma, ale przynajmniej moglabym przelac czesc swej milosci na ta malutka istotke i patrzec jak rosnie i sie rozwija, moglabym ja wszystkeigo nauczyc i opowiadac godzinami o babci...Ale poki co jestesmy na etapie kupna mieszkania, trzeba je jakos urzadzic, czeka mnie przeprowadzka do Austrii, wiecna razie nie moge myslec o dzieciach, ale jak tylko skoncze studia, jakos sie urzadzimy i znajde tam jakas prace...to wtedy powaznie porozmawiam z przyszlym tatusiem:-) Pozdrawiam was serdecznie! Buziaki!!
  20. Sandy Jones--->>> Wielki Buziak i dzieki za historie o Mamie, a raczej o jej stworzeniu...Bardzo mi sie spodobala!! Wielki Buziak!!!
  21. Witam po wekkendzie!!! Mialam dolek w sobote, ale w niedziele i dzis jest juz lepiej...Jednak niezaleznie od nastroju, mysle o Mamie i brakuje mi Jej... Nino--->>> Pozegnalas sie z Mama, mimo, ze Ona nie mogla powiedziec Ci, ze Cie kocha, to z pewnoscia, mowiala Ci to przez cale Twe zycie... Dobrze, ze przy Niej bylas...Ona czula Twa obecnosc...Nie odeszla calkiem, gdy Cie przy Niej nie bylo...chyba chciala, zebys przy Niej byla i tak sie stalo...tzrymalas Ja za reke, bylas z Nia..to jedyne co moglas Jej ofiarowac w tym momencie... W ostatnim momencie, samej smierci tez nie bylo mnie przy Mamie, spalam w swoim pokoju...chwilke po tym Jej Jej serce przestalo bic, bylam przy Niej...i wiem, ze moze juz nie zyla, ale czula, ze bylam przy Niej i robilam wszystko, byJa uratowac... Gandalf z pewnoscia ma racje, przynajmniej ja w to wierze,...ze czeka na nas cos lepszego w kolejnym zyciu...ze smierc jest tak naprwade poczatkiem czegos innego... Mam nadzieje, ze sie kiedys wszyscy spotkamy w lepszym \"Swiecie\"... Tez niestety mam w glowie obraz martwej mamy...w trumnie, w domu...Sczegolnie w domu, to wraca ciagle...czasami wydaje mi sie, ze ciagle lezy w drugim pokoju, albo mnie wola... Sandy Jones--->>> Ja probuje sobie tlumaczyc czym jest smierc i nawet dobrze mi to wychodzi...wiem, ze juz nic nie moglam zrobic, ze Bog tak chcial i ja zabral do Siebie...wiem, ze ciagle umierja ludzie, ale co jest chyba najgorsze, to poczucie braku...pustka, ze Jej przy mnie nie ma... Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko!!! Trzymajmy sie razem!
  22. Nino--->>> Zyczc Ci udanego wekkendu...Baw sie dobrze i zycz mezowi wszystkiego co najlepsze, niech sie spelnie Jego wszystkie marzenia!! Chcialam dzis wyciagnac gdzies moja przyjaciolke, ale uczy sie do egzaminow i raczej nigdzie sie nie wybiore...ale zeby za duzo nie myslec poczytam cos ciekawego...albo podszkole troche moj hiszpanski:-) Milego wekkendu! Pozdrawiam Was cieplutko i przesylam poranne promyki slonca (teraz schowalo sie gdzies za chmurka:-( ).
  23. Marudo-->> Rowniez sie z Toba zgadzam i zdaje sobie sprawe, ze plakanie nic nie zmieni, ale ja chyba musze sie wyplakac...bo wtedy czuje sie lepiej...Z pewnoscia,jak powiedziala Nina, jest to katowanie psychiki, ale ja chyba inaczej nie potrafie...moze kiedys mi przejdzie. Nino--->> Ja rowniez oprawilam zdjecia Mamy i Mama caly czas spoglada na mnie, gdy siedze przy biurku (a spedzam tu duzo czasu)... Swoja droga wierze, ze Mama pomogla mi zdac te wszystkie egzaminy, bo az trudno uwierzyc, zeby osoba po takiej tragedii studjujaca dwa kierunki, dostala w calej sesji, tylko jedna 4 i jedne 4.5 - rezszta same 5. :-) ... Nino, wierzmy w to, ze nasze Mamy, obserwuja nas z gory i staraja sie nam jakos pomoc... i z pewnoscia nie sa zle, ze sobie czasami poplaczemy, bo One tez z pewnoscia plakaly, gdy odszedl ktos bliski Ich sercu...Chyba czasami lepie sobie troche pochlipac i czuc sie lepiej, niz dusic w sobie ten caly bol i smutek... Ja wczoraj wieczorem mialam chandre i sobie troche powylam do poduszki, ale dzis czuje sie juz lepiej i za oknem tak slicznie swieci slonko, ktore dodaje mi sil do zycia... Trzymajcie sie wszyscy badzo cieplutko!!!
  24. Nino--->>>Mam tak samo..ciagle mysle o mame...Mam teraz duzo wolnego czasu-zdalam egzamin z psychologi:-) i boje sie tego, ze bede caly czas wspominala ,plakala... Dzis w ramach lekarstwa na chandre wybralam sie na babskie zakupy...bylo ok, ale smutek dopadl mnie w domu, kiedy to nie moglam, tak jak zwykle, pobiec do mamy i pokazac jej nowych ciuszkow...zawsze sie cieszyla, ze fajnie wygladam...czasami sama przymierzala co niektore rzeczy ( w ramach babskiej sztamy...): Brakuje mi Jej... potajemnych zakupow (zeby tata sie nie dowiedzall:-))...Siedze w domu, mysle i pochlipuje od czasu do czasu...Juz nigdy nie bedzie jak dawniej... Czuje sie bardzo samotna...mam duzo znajomych, ale gdy wracam do domu, brakuje mi Mamy...nikt i nic mi Jej nie zastapi... Trzymaj sie cieplutko!!!
  25. Nino---> Sesje na jednym kierunku juz zakonczylam, na drugim mam jeszcze 1 egzamin, ale dopiero 12.02...no chyba, ze nie zalicze dzisiejszego testu z psychologii...no to wtedy bede miala poprawke 18.02... choc w glebi duszy mam nadzieje, ze nie bede musiala sie woecej uczyc psychologii. W sumie jest bardzo ciekawa, ale nie lubie uczyc sie zawilych regulek na pamiec... Z jednej strony ciesze sie, ze mam juz sesje prawie za soba, ale obawiam sie, ze bede miala zbyt duzo wolnego czasu i ze bede caly czas myslala, plakala itp. Niestety moj mezczyza przyjedzie do mnie dopiero w nastepnym tygodniu...wiec poki co jestem samotna slomiana wdowa... :-) Tez myslalam o wizycie u psychologa...ale w sumie czy mi to w czyms pomoze??? Smutek, poczucie braku...tego nikt nie jest w stanie zmniejszyc...moze tylko czas, wir pracy i nauki sprawi, ze bede myslala mniej...Staram sie jakos trzymac, ale gdy bede czula, ze nie moge sobie sama ze soba poradzic, to moze wybiore sie do psychologa... Poki co boje sie tych smutnych, samotnych dni w domu z myslami, wspomnieniami...Brakuje mi Jej bardzo... Trzymaj sie Slonko!!!
×