Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mrs.Clayton

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Mrs.Clayton

    Moja nerwica...

    No i wiecie co? Znowu mi pomogłyście/pomogliście :) Od kilku dni nie zaglądałam na forum. Od wczoraj znów mam kryzys... (cholera, gdybym tylko wiedziała z jakiego powodu...) Znowu spanikowałam,że to nie \'tylko\' nerwica... Znów bałam się,że jest gorzej, że za chwilę zwariuję...Że strace kontakt z rzeczywistościa...Ten natłok myśli i huśtawka nastrojów mnie przeraziły...Już sobie wmawiałam schizofrenię lub coś w tym stylu... (no bo lęże wczoraj wieczorem w łóżku i wmawiam sobie jak pan Joseph Murphy nakazał w \"potędze podswiadomosci\": \"moj umysł i ciało są zdrowem mój umysł i ciało są zdrowe...I tak w kółko...;)A zarazem słyszę dugi głosik \" a gówno prawda, jesteś wariatką. Zaraz ześwirujesz, zapomnisz kim jesteś, zrobisz coś strasznego \" I sobie myślałam-\' no kurcze, rozdwojwnie jazni jak nic ;) ) A teraz właśnie przejżałam kilka stron forum i przeczytałam o identycznych objawach- o tym strasznym natłoku myśli, chęci ucieczki i schowania się (Bóg jeden raczy wiedzieć gdzie), o huśtawce nastrojów, lęku przed zwarowaniem... I dobrze wiedziec że nie jestem sama i,że skoro niektóre z was też to miały/mają i nadal są przy zdrowych zmysłach, to znaczy,że to \'tylko\' nerwica...;) Dobrze, ze jest to forum...Naprawde... W kupie zawsze razniej ;) (kupy nikt nie tyka) Ja nadal bez leków walczę...Są lepsze i gorsze dni (np. te dwa ostanie- KOSZMAR), w czwartek ide do mojego psychiatry, zobaczymy co dalej... A teraz życze miłego, SPOKOJNEGO wieczorku...Trzymajcie za mnie kciuki,zebym dzisiaj przy zasypianiu nie przechodziła przez ten koszmar co wczoraj, ok? :) Buziole!
  2. Mrs.Clayton

    Moja nerwica...

    Hej! Kilka dni mnie nie bylo...- Wyjechalam na wies...Na taką prawdziwą wiochę:) Super było...Spokojna byłam i pogodna:) A tu wracam do tego mojego zakichanego miasta i znowu mała \"jazda\"...-Tym razem dretwieje mi prawa strona twarzy... Czy to też może byc objaw naszej \"ukochanej\" nerwicy??? Bo ja oczywiście znowu walczę z wizjami stwardnienia rozsianego... Ah...Powoli trece do siebie resztki cierpliwosci;) Jakbym mogła to bym wyszła z siebie, stanęła obok i dała sobie porządnego kopa w tyłek;)
  3. Mrs.Clayton

    Moja nerwica...

    U mnie bole konczyn to \'normalka\' ostatnio...Czasem naprawde STRASZNIE boli...
  4. Mrs.Clayton

    Moja nerwica...

    Hej Kamel! Dzieki za tego posta:) Kolejny raz uswiadamiam soibie,ze wiele osob ma takie objawy jak ja... -Znam to wszystko z wlasnego doswiadczenia...-To rzeczywiscie strasznie wkurzajace- te problemy z koncentracja, ta \'nieobecnosc\', natłok myśli... No cóż...Pozostaje wierzyć,ze z czasem jakoś to przezwyciężymy;)
  5. Mrs.Clayton

    Moja nerwica...

    Dzieki za mile przyjecie na forum! Ciesze sie.ze znalazlam to miejsce...W grupie zawsze razniej;) Ciesze sie,ze nie jestem sama z takimi myslami i obawami. Troche mnie uspokoiliscie:) @mazanek - tez sie boisz stwardnienia rozsianego?!- Witaj w klubie;) Wlasnie z trudem oduczam sie wmawiania sobie tej choroby i dopatrywania sie u sibie wszystkich jej objawow;) A mialam juz wszystko...- Dretwienia i oslabienia konczyn, chwilowy brak czucia, bole miesni ( i to JAKIE!), zaklocenia wzroku, zawroty glowy itp... Tak wiec nie jestes sam/sama(?) :) Stwardnienie rozsiane to moja kolejna, hipohondryczna faza...;) -A przeszlam juz kilka- \"byla\" juz bialaczka, hiv, guz mózgu... Ah, co ta nerwica potrafi... Stram sie walczyc z tymi obawami jak potrafie, ale czasem naprawde trudno uwierzyc,ze wszystko jet ok i,ze to \'tylko\' nerwica. No cóż...Najwazniejsze,zebu sie nie poddawac. Tak poza tym- to milego dzionka życze wszystkim:)
  6. Mrs.Clayton

    Moja nerwica...

    Dzieki, Liduszka:) Nie to,ze sie cieszę,ze wy też macie takie problemy, ale dobrze jest wiedziec,ze nie jestem z tym sama...Bo czasem nachodza mnie mysli,ze chyba nikt nie cierpi tak jak ja itp...-Takie glupie blablabla....;) Jesli chodzi o psychoterapie- to dopiero sie za to wszystko porządnie zabieramy...Na razie mialam tylko dwie wizyty. Naprawde myslisz, ze po lekach bedzie lepiej...Mi jakos trudno uwierzyc...Ale mam nadzieje,ze cos wreszcie pomoże i zaczne cieszyc sie zyciem tak jak kiedys...
  7. Mrs.Clayton

    Moja nerwica...

    Hej! Jestem tu nowa... Może będzie mi lżej kiedy to wszystko z siebie wyrzucę. Choruje od jakiegoś roku. Zaczęło się od zawrotów głowy, osłabienia. bardzo złego samopoczucia. Mdlałam i czułam się strasznie osłabiona i zarazem przerażona. -Dzis wiem,ze były to po prostu napady paniki. Zaczeły się wycieczki po lekarzach,zeby wykryc co mi jest... Badalam sie pod kazdym mozliwym kątem...Badania nic nie wykazaly...Wtedy zaczelam zdawac sobie sprawe,ze moje problemy maja podloze psychiczne...Poszlam do psychiatry.Przypisala mi jakies leki, ktorych nawet nie wykupilam...-Bo nagle poczulam sie lepiej i w swej naiwnosci sądziłam,ze \"przeszło\", po prostu samo z siebie... No ale za jakis czas zaczela sie \"jazda\".... Czulam się żle, byłam osłabiona, nerwowa, wrociły zawroty głwy...A ja wmawiałam sobie najstraszniejsze choroby...I zarazem bałam sie ich tak strasznie... Wreszcie pstanowilam wziąść się ostrzej za swoja psychikę. Udalam sie do psychiatry. -Facet jest naprawdę niesamowity i wierzę,że może mi pomóc...Ale oczywiśvie nie jast lekko i różowo. A ostatnio jest wręcz bardzo, bardzo ciężko... Od kilku dni mój stan uległ naglemu i dużemu pogorszeniu.. Nie wiem...Może jest to spowodowano całym tym świątecznym zamieszaniem i atmosfera w moim domu, która nigdy nie była świetna... W każdym razie- od kilku dni mam napady strasznego lęku i napięcia...Takiego napiecia nerwowego nie czułam nigdy wcześniej...Najgorsze jest to.ze nie wiem skąd ono się bierze. Przychodzi nagle, z nikąd... Ssanie w rzołądku, kompletny zamet w głowie, wieczna senność, osłabienie...Straszne uczucie...Mam ochotę zerwać się i uciec...Tylko nie mam pojęcia dokąd i przed czym...No i nie mam na to sił.. Jestem ostanio bardzo zamknięta w sobie, obecność ludzi mnie męczy, najmniejszy hałas drażni. Mam straszne problemy z koncentracją. Nie przyjmuję żadnych leków... Ale teraz z niecierpliwoscią czekam na kolejna wizytę u mojego lekarza (26 kwietnia) i poproszę go o przypisanie mi leków. Na poczatku terapii (dwie wizyty temu. Zaczęłam niedawno...) pytał jakie ma podejscie do leków. Zapierałam sie rękami i nogami...Nie chciałam leków (boję się leków i cih ubocznych skutkow...) Lekarz powiedział,że wydaję się być bardzo podatna na sugestię i ze jestem dosc \"chlonna\" osobowoscia, wiec ostatecznie mozemy sprobowac bez leków. Teraz widze,ze jednak sie nie da...-Przecenialam swoje sily... Kiedy kilka dni temu moje napiecie newrwowe siegnelo niemal zenitu, pojechalam na dyżur do szpitala psychiatrycznego w nadziei,ze jakis lekarz przypisze mi leki, przynajmniej do czasu powtotu mojego p[sychiatry z wakacji. Lekarz na dyżurze dal mi Hydrxizinum i powiedzial,ze ma mto zażywać kiedy bedzie bardzo zle... Od tego czasu zazylam dwie tabletki...-Nie duzo...Kiedy czuję,ze napiecie nadchodzi,ze zaczyna byc bardzo zle, robię sobie tzw. \'trening relaksujacy\' , ktorego nauczyl mnie moj psychiatra i \'faszeruje sie\' pozytywnymi sugestiami. Nawet pomaga... Nie znaczy to,ze chodze w skowronkach, ale nie mam przynajmniej napadow paniki itp. Czasem ratuje sie tez zilowym preparatem uspakajajacym- persen. Teraz czekam tylko na mojego psychietre i poprosze go o leki...Bez nich sie raczej nie obejdzie... Najbardziej boje się kompletnego szalenstwa...Boję sie ze strace gdzies samą siebie,ze zupelnie przestane nad tym wszyskim panowac. Boje sie czy bede jeszcze kiedykolwiek umiala naprawde cieszyc sie zyciem...Czy z tego naprawde da sie wyleczyc... Czasem boje sie tez,ze to nie \'tylko\' nerwica,ze z moja psychika jest bardzo, bardzo zle...A takie obawy sprawiaja,ze napiecie i lek sa jeszcze wieksze...Takie bledne kolo... Czy wy tez macie takie lęki? Nie mam z kim o tym pogadac...
×