Przykro mi strasznie... ale ona go naprawde nie akceptuje. Poznałam go jak mialam 13 lat, wg mojej mamy moim jedynym obowiązkiem wówczas i jedynym zainteresowaniem była NAUKA. No dobra, przyznaje 13 lat to troche młodo ale kochliwa bylam no i się na swój sposób \"zakochałam\". Kiedy w rodzinie ktoś pytał co tam słychać u M. , mama zawsze dodawała : mam nadzieję, że wkońcu moja corka znajdzie sobie normalnego chłopaka (czyt. bruneta, ostatecznie blondyna wysokiego, koniecznie z pieknymi zebami, DOBRZE SIE UCZACEGO, kulturalnego, przystojnego). Mojemu M zawsze zarzucała, że ma \"takie zaciśnięte usta\" (wg niej to zle wrozy\"... Dzis mam 21 lat i nadal jestem z Nim a ona nadal ma nadzieje, ze sobie kogos znajde. Kolejnym zarzutem jaki mu stawia, to to, że nie studiuje M dziennie na prestizowej uczelni ( BO PRZECIEZ JEDYNYM JEGO ZAJECIEM POWINNA BYC NAUKA). Ja studiuje 300 km od domu, kiedy dowiedziala sie ze zamierzamy razem zamieszkac zalamala sie ( legl w gruzach jej plan jakobym znalazla sobie kogos normalnego i posluchala jej rad i zamieszkala w akademiku) przykro mi strasznie, bo męża mojej siostry uwielbia, zawsze tak było ( może dlatego, że ma piekne zeby i usmiech :( ) Teraz jest na etapie powtarzania mi, żebym czasem NIE ZROBILA NIC GLUPIEGO...:( strasznie sie z tym czuje, tym bardziej ze ja i moj M pochodzimy z roznych miast, kiedy on mnie odwiedza na kilka dni wyczuwa niechęć mojej mamy i siostry ( ta kiedys powiedziala mi ze pewnie M sobie kupil mature a on to słyszał) Jest mi strasznie przykro, bo nie wiem jak ta sytuacje przeskoczyć. Zawsze podkreslam mamie, ze ardzo mi na nim zalezy, kocham go i ze nie pozwolee sobie by ktokolwiek go obrazal. Nic nie pomaga...