Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ryba_lufa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ryba_lufa

  1. Możesz wziąć sobie do przychodni wodę w butelce, jednorazowy kubeczek i sobie pomieszasz w razie czego. U mnie pielęgniarka mi rozpuściła i dała w kubeczku to paskudztwo, a glukozę musiałam przynieść sama. Zapytała nawet, czy chcę sobie cytrynę wcisnąć:) Paulja, wynik cukru 155 po dwóch godzinach wskazuje na cukrzycę, ale niewielką. Norma dla kobiet w ciąży to 140.W takim przypadku stosuje się dietę. Ja w poprzedniej ciąży miałam po dwóch godzinach 147 i do porodu na tej diecie jakoś wytrzymałam, obyło się bez insuliny. Cukrzyca ciążowa jest dość upierdliwa, ale dla się przeżyć.
  2. Dziewczyny, trzymam kciuki, żeby te Wasze krwiaki się wchłonęły. Tak, jak pisałam, w poprzedniej ciąży leżałam z krwiakiem i miałam nic nie dźwigać. Wszystko dobrze się skończyło i urodziłam zdrowego synka, czego i Wam życzę (chyba że wolicie córki :) ) Ja już czuję się zdecydowanie lepiej, przestało mi być niedobrze, tylko jak zjem coś słodkiego, to nie czuję się najlepiej. Moje dobre samopoczucie może wynikać także z tego, że od początku tygodnia jestem na zwolnieniu. Trochę mi się wprawdzie nudzi, bo całkiem lubię swoją pracę, ale była ona jednak dla mnie zbyt męcząca.
  3. mamaAnusi, a nie miałaś badania przeciwciał? Poza tym, jeśli masz grupę krwi z rh ujemnym to w poprzedniej ciąży (po porodzie córeczki) powinnaś profilaktycznie mieć podaną surowicę (immunoglobulinę anty D). Jeśli robiłaś badanie krwi w obecnej ciąży to sprawdź, czy masz gdzieś coś takiego: przeciwciała odpornościowe do antygenów krwinek czerwonych. Ja nie mam konfliktu, bo mam dodatnie rh, ale moja mama ma ujemne i ona miała konflikt serologiczny będąc w ciąży ze mną.
  4. Witam. Nieśmiało dołączam :) Początkowo myślałam, żeby napisać po wizycie u lekarza. Zapisałam się na 1 lipca, żeby już nie było żadnych wątpliwości. Czyli w poniedziałek będę wiedziała więcej. Na razie jest tak: brak miesiączki od 12 czerwca, dwa pozytywne testy ciążowe, termin porodu z kalkulatora w necie: 18 lutego. Przejrzałam trochę forum i moja sytuacja jest podobna do Alalat :) Mam dwóch synków: 2 latka i 4,5. Chciałam jeszcze jedno dziecko, ale tak bardziej w teorii (Rodzinki.pl się naoglądałam :P). A teraz, jak ten plan stał się bardziej realny to jestem raczej przerażona. Niby się cieszę, ale nie potrafię pozbyć się tych wszystkich obaw. Najbardziej martwię się o moje zdrowie psychiczne. Już teraz jestem czasem bliska zwariowania z moją dwójką. Jak próbuję sobie jeszcze wyobrazić kolejne obowiązki związane z kolejnym dzieckiem, noworodkiem, to mi się wyobraźnia wyłącza. Mąż stara się mi pomagać, ale tylko w swoim własnym mniemaniu, bo najbardziej jest skupiony na swojej pracy i swoich sprawach. Ja też pracuję i to jest też sprawa jeszcze do przemyślenia, co dalej? Ech, jak przypomnę sobie czystą radość i euforię w pierwszej ciąży to trochę zazdroszczę niektórym dziewczynom tu na forum :)
  5. Dokładnie tak, poszliśmy na całość :)
  6. Ale dawno mnie tu nie było. Żałuje, że nam się tak topik rozpadł, w czym jest także moja oczywista część winy. Na razie kontrolnie witam i pozdrawiam. Justyna, jeśli wpadasz tu jeszcze czasem to współczuję. Rozwód to trudna sprawa. Ja długo dochodziłam do psychicznej równowagi, ale udało się i niczego nie żałuję. Straszne, że musiałaś przechodzić te czas strachu o dziecko. Ech, mam nadzieję, że czujesz się lepiej. O dzieciach to wiadomo, można pisać książki. U mnie wesoło, a będzie jeszcze weselej ;)
  7. Hej, oddelegowałam Olcia na wakacje do babci i mam trochę czasu. Niewiele, bo za chwilę zbudzi się moja pijawa. Nawet nie wiem, od czego zacząć, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio pisałam :P Jeśli się powtórzę to przepraszam. Jasia urodziłam 28 kwietnia, dwa tygodnie przed terminem. Udało się doleżeć tę ciążę do 38 tygodnia. Jasio jest malutki, słodziutki, a przede wszystkim zdrowy, co cieszy mnie najbardziej. Olo dość dobrze przyjął pojawienie się brata. Myślę, że później byłoby trudniej, a teraz jest jeszcze na tyle mały, że przyjmuje świat takim, jaki jest (czyli z bratem) :) Oczywiście opieka nad dwójką szkrabów jest dość wyczerpująca, ale nie narzekam. Wystarczy zmienić diametralnie tradycyjne postrzeganie doby z podziałem na dzień i noc i jest ok :) Dziewczyny, czasu mam mało więc będę się streszczać i napiszę, co najważniejsze :) Wszystkim starającym się życzę jak najszybszych sukcesów, trzymam za Was kciuki i czekam na dobre wieści :) Wywołana do tablicy zamieściłam zdjęcie na nk, ale na razie tylko takie zrobione telefonem. Postaram się poprawić niebawem.
  8. witam, zaraz po świętach trafiłam do szpitala (taki był plan :) ), ale urodziłam w czwartek. Łatwo nie było, ale dałam radę. Jasio urodził się w czepku :) 28.04 o godz. 18.28. Ważył 3170 gr i mierzył 54 cm., dostał 10 pkt i najważniejsze, że jest zdrowy. Obecnie zajmuje się głównie jedzeniem, mniej spaniem. Ja nareszcie bez problemów karmię piersią i dochodzę do siebie, bo jestem wykończona. Omega, dzięki za życzenia raz jeszcze. Pozdrawiam serdecznie
  9. Cóż za odzew :P NIe wiem od czego zacząć czytanie :D
  10. Telesforka, współczuję. Może warto przełożyć te chrzciny? Pewnie za jakiś czas ten miesiąc, czy dwa w tę albo w drugą stronę nie będzie stanowić wielkiej różnicy, a nie ma sensu dokładać sobie dodatkowego obciążenia w tak stresującym czasie. Oby szybko Wam się sytuacja wyprostowała. Buziaki dla Amelki. U mnie jak zwykle ambiwalencja :) Z jednej strony jestem przeszczęśliwa, że moje najmniejsze dziecko rozwija się dobrze, z drugiej borykam się z różnymi ciążowymi dolegliwościami. Najgorsza jest cukrzyca. Ja jestem dość zdyscyplinowana, więc trzymam dietę bardzo rygorystycznie, dzięki temu nie jest tak źle, poziom cukru utrzymuje się na odpowiednim poziomie. Niestety, w poniedziałek na wizycie okazało się, że moja szyjka to już w zasadzie tylko wspomnienie, dziecko ułożone jest bardzo nisko, więc dodatkowo na tę resztkę szyjki uciska, no i muszę leżeć. Jest to o tyle niefortunne, że jak leżę, to gorzej spalam te cukry i boję się, że nie dam rady samą dietą trzymać tych cukrów w ryzach. Do tego remont się ciągnie i ciągnie, choć powoli wyłania się jakieś światełko w tunelu. W ciągu dwóch tygodni powinniśmy mieć już zrobione schody i wtedy moglibyśmy się w zasadzie przeprowadzać. Zrobiłam też sobie suwaczek, ale odlicza mi czas do ukończenia 37 tc :) bo na donoszenie do właściwego terminu (40 tc) to nie mam żadnej nadziei. Mój Oluś chwilowo jest przeziębiony, ale powoli dochodzi do siebie. Gada jak najęty pełnymi zdaniami, panie w żłobku są nim zachwycone, ja nieustannie również :) Pozdrawiam i przesyłam buziaki
  11. Omega Ja robię tak samo i takie skutki :P
  12. Witam, leżę dalej, ale już jest lepiej. Wczoraj byłam u lekarza i przy okazji dowiedziałam się, że Olo będzie miał brata. Oczywiście, jak wszystko pójdzie dobrze. Obecnie poszukuję głębokiego wózka, po w chwili depresji po stracie córeczki, pozbyłam się tego po Olu.Zresztą, nie tylko wózka. Rozdawałam wtedy jak szalona wszystko to, czego już dla Niej nie potrzebowałam. Wydałam laktator, podgrzewacz do butelek, poduszkę do karmienia i parę innych gadżetów. Teraz trochę żałuję, ale z drugiej strony, taki to był czas i taka potrzeba. Mój Oluś coraz więcej mówi. Powtarza po nas, po swojemu, bardzo dużo słów.Jak tylko się obudzi to ćwiczy nowości z poprzedniego dnia :) Kończę, bo jest u mnie mama i głupio mi siedzieć za długo przy kompie :)
  13. Ja jak zwykle spóźniona, ale jestem :P Wykończona nerwowo z lekka, bo muszę leżeć i obecnie "opiekuje się" mną teściowa. Na szczęście dzisiaj już wyjeżdża. Miałam lekkie plamienie i lekarz kazał mi leżeć dwa tygodnie. Na szczęście raczej nic groźnego. Łożysko nieznacznie nachodzi na ujście szyjki, ale wraz ze wzrostem ciąży powinno się przesunąć. Z Olem miałam to samo, więc mam nadzieję, że większych komplikacji z tego nie będzie. Za tydzień idę na kolejną wizytę i zobaczymy, to będzie już 16 tc. Brzuch już mi trochę rośnie, chociaż teściowa ciągle nie uznaje ani tego, że jestem w ciąży, a tym bardziej tego, że muszę leżeć. Dzwoniła przy mnie do swojej siostry i powiedziała coś takiego: "no, synowa w ciąży, ale to dopiero sam początek, nie wiadomo co z tego będzie". Wiecie, może w normalnej sytuacji nie przejęłabym się tym tak bardzo, ale po moich doświadczeniach było to dla mnie straszne. Byłam też na usg genetycznym i tym razem przezierność w normie, z dzieckiem wszystko ok i lekarz twierdzi, że nie ma powodów do niepokoju, ani do dalszej diagnostyki. Nie pozostaje mi nic innego, jak mu wierzyć. Co do butów, to ja tam kupiłam Bartki :) Akurat to podbicie mi pasuje, bo przymierzałam zimowe ecco (miałam sandałki i były ok) i w nich nóżka Olusiowi latała, a Bartki dobrze się trzymają. Co do kłamstw, to Oluś kłamie jak najęty :) Pytam: Oluś, zrobiłeś kupę? Oluś oczywiście odpowiada, że nie i ze śmiechem ucieka. Rzeczywistość okazuje się inna :) Dzisiaj wyrzucił wszystko z łóżeczka, łącznie z kołderką. Babcia go pyta: kto wyrzucił kołdrę na podłogę? A Oluś: mama :) Z nowości to kupiliśmy nowe mieszkanie. W końcu. W grudniu je odbierzemy, jest w stanie deweloperskim, więc czeka nas jeszcze wykończenie i wczesną wiosną mamy zamiar się przeprowadzić. Mam nadzieję, że się wyrobimy przed porodem. Termin mam na 14 maja, myślę, że jakoś dotrwam w równowadze psychicznej o tego czasu :) Pozdrawiam i przesyłam buziaki. Jestem na zwolnieniu więc obiecuję, że będę zaglądać częściej :) Najwyżej pogadam sama z sobą, bo następne urodziny topiku dopiero za rok ;)
  14. Jagody, bardzo Ci dziękuję za pamięć. My byliśmy dziś na cmentarzu, myślałam, że będzie mi trudniej, a jakoś to zniosłam. Może to dzięki pogodzie, wręcz wiosennej dzisiaj? Ja z połową rzeczy do jedzenia ukrywam się przed Olem :) Nie daję mu czekolady, a sama jem, jak Olo pójdzie spać :) Ale współczuję tych przebojów z jedzeniem. Moje dziecko ostatnio zwariowało. Robi awantury przed każdym pójściem spać, wrzeszczy, wyrywa się, rzuca czym popadnie. Nie wiedziałam, że bunt dwulatka przychodzi tak nagle i niespodziewanie. Nie ma zmiłuj się, nie było okresu przejściowego. Od razu korba. Niestety, mój R wymięka i mu ustępuje. Ja jestem twarda, a do tego od tego tygodnia będę na zwolnieniu więc będę mogła wziąć się za Ola. W środę byłam na usg i na szczęście wszystko jest ok. Tym razem serduszko wykształcone prawidłowo. Tak się bałam tego badania, że od poprzedniej wizyty schudłam 2 kilo. Teraz nadrabiam :) Pozdrawiam cieplutko i przesyłam buziaki
  15. Hej, byłam u lekarza w środę, wszystko jest ok, jak na ten etap. 27.10 będę miała usg genetyczne, strasznie się boję. W tym tygodniu jeszcze pójdę do pracy, ale w przyszłym wezmę chyba wolne, bo nie dam rady. Omega, nie wiem, co u Malolepszej. Czekam na jej pojawienie się tak samo,jak ty. A próbowałaś do niej dzwonić albo jakiegoś smsa wysłać? Jagody, mój Oluś też gada po swojemu i próbuje powtarzać, co zasłyszy od nas. Mamy niezły ubaw :) Surfitka, przykro mi, ze z rodzeństwem dla Ninki nie wychodzi :( Nie wiedziałam, że już tak na poważnie się staracie. Trzymam kciuki, żeby Wam się wszystko jak najszybciej ułożyło. My jesteśmy ciągle na etapie zmiany mieszkania. Przez ponad rok byliśmy pewni, że wyprowadzamy się za miasto na takie osiedle szeregowców. Wszystko już było w zasadzie zaplanowane. Jak już przyszedł termin podpisania umowy to ogarnęły nas wątpliwości. Pojechałam nawet po raz kolejny na to osiedle, żeby wybrać sobie konkretne mieszkanie, a chciałam zobaczyć, jak tam słońce świeci i z której strony lepiej zamieszkać. No i wtedy zobaczyłam, że tam jest kompletnie pusto (bo wszyscy mieszkańcy w pracy w Poznaniu :) ) i ogólnie nie ma co ze sobą zrobić :) Niby jest tak, jak miało być, ale to raczej nie dla mnie. Nie wiem, co mi przyszło do głowy, żeby wyprowadzać się tak daleko. Całę życie mieszkałam w mieście, w zasadzie w samym centrum i póki co tak zostanie. Szukamy teraz czegoś w jakimś bardziej cywilizowanym miejscu :D Zobaczymy, jak nam pójdzie.
  16. Hej Omega, bo Ryba jest twarda, a nie miętka :D i jak już coś postanowiła to będzie próbować do skutku Ale niestety trochę wymiękam. Jutro mam wizytę u lekarza i już się strasznie boję. Na razie zwykłe standardowe badanie, a za 3 tygodnie to usg co wykrywa te ewentualne wady serduszka. Nie wiem, jak dotrwam. Na razie jeszcze pracuję, bo wydaje mi się, że w pracy jakoś tak mniej myślę (ciekawe, co na to mój szef :) ) Jutro napisze, jak po wizycie, chociaż mam pewne wątpliwości, czy ktoś to jeszcze czyta :P
  17. Dziękuję za gratulacje. Trzymajcie kciuki, żebym nie zwariowała :) A mi się już tak nudzi w tej pracy, że szok. Siedzę i udaję raczej, że coś robię. Za dwa, trzy tygodnie mam zamiar pójść na zwolnienie, więc motywacja do pracy zerowa. Do lekarza umówiłam się na 22 września, bo nie chcę pójść za wcześnie. Denerwuję się strasznie, ale jakoś muszę dać radę. Voltare, czy już coś się okazało? Bo trochę osamotniona jestem w tej tabelce, której już dawno nie mamy :) Ja jestem zaskoczona tą cudownie odzyskana płodnością.W drugą ciążę zaszłam w zasadzie przy pierwszej możliwej okazji, a teraz w maju odstawiłam tabletki, odczekałam jeden normalny cykl i przy drugim podejściu właściwie się udało. Mam nadzieję, że i Wam się powiedzie. Trzymam kciuki za rodzeństwo dla Ani :) Surfitka, szkoda, że plan powrotu się nie powiódł, ale przynajmniej już macie jasność, jak to wygląda. A tak, to w gorszych momentach byście pewnie żałowali, że jednak nie wróciliście. Kiedy wylatujecie z Ninką? Macie już konkretne plany? Telesforka, oby Amelki problemy minęły jak najszybciej. Pisz, co u Was. I dzięki za brzuszek ;) Aisza, Oluś też lubi basen, ale ostatnio ciągle coś nam wypada. Mam nadzieję, że nie zapomniał wody i jak w końcu pojedziemy to nie będzie się bał. Jagody, mój Oluś wprawdzie nie piszczy, tylko się głośno śmieje, ale też wszędzie go pełno i co chwila ma nowe pomysły. Czy jak Wy pracujecie to Michaś jest z babcią? Bo my niestety mamy opiekunkę. Od pół roku czekam na miejsce w żłobku. Obecnie jestem na 21 miejscu listy rezerwowej, a to oznacza, że żeby Oluś został przyjęty to cała grupa dzieci musiałaby zrezygnować :O Może nas uratować jedynie utworzenie dodatkowej grupy, ale na to szanse marne. W okolicy mojej drogi do pracy są trzy żłobki i wszędzie jest to samo. A Oluś lubi bawić się z dziećmi i w ogóle lubi nowe miejsca, nowe zabawki, myślę, że w takim żłobku szybko by się odnalazł. Z drugiej strony wydaje mi się, że jest za mały, żebym go posłała do niesprawdzonego żłobka prywatnego, bo jak coś tam będzie nie tak, to nawet nie powie. Tutaj gdzie go zapisałam chodziło sporo dzieci moich znajomych i wszyscy byli zadowoleni. Tylko że zapisali swoje dzieci zaraz po urodzeniu, a mi plany powrotu do pracy zmieniły się trochę i wcześniej nie wiedziałam, że będę potrzebowała takiego rozwiązania. Tak się trochę rozpisałam, ale wczoraj widziałam fragment "Na Wspólnej" i zniechęciłam się do tych opiekunek :) A tak naprawdę to moja opiekunka też spotyka się podczas pracy ze swoim chłopakiem, a ten chłopak mi się w ogóle nie podoba i nie chcę, żeby moje dziecko spędzało z nim czas. Jak jej zwróciłam uwagę to powiedziała, że już z nim zerwała, ale potem moja siostra widziała ich w zoo (z Olusiem oczywiście). Betty, wracajcie do zdrowia i powodzenia na rozmowie. Może tym razem się uda.
  18. Weszłam na chwilę ogłosić, że z opóźnieniem, ale brzuszek Telesforki złapany! (może zza oceanu leciał trochę dłużej). Jestem w ciąży i bardzo się boję. Mam nadzieję, że tym razem wszystko będzie dobrze, o ile ja nie zwariuję ze strachu do końca tej ciąży.
  19. Hej, wysłałam Wam zdjęcia :) Mój Oluś ma fazę na mamę. Cały czas przy mnie, zasypia mówiąc: mama mama mama, budzi się i od razu to samo. Dlatego nie mam za bardzo czasu. Poza tym, właśnie wróciłam z urlopu i będę dopiero zapoznawać się z Waszymi wpisami :) Pozdrawiam.
  20. Telesforka, serdeczne gratulacje, uściski i buziaki dla Amelci! Bardzo cieszę się razem z Wami. Trzymaj się i wracaj do formy, no i oczywiście na forum :)
  21. Ja na chwilkę dosłownie, bo jadę nad jeziorko :) Justa, my zakładamy kawiarnię, a nie kwiaciarnie. Jak się rozkręcimy to zapraszam na kawkę :D Telesforka, współczuję tych upałów. Wiadomo, że wszyscy się meczą, ale Ty podwójnie, a może bardziej za dwoje :) Ale za to zazdroszczę nagrody, jaka Cię po tym czeka. Trzymajcie się i buziaki :)
  22. Siedzę przy kompie i próbuję pracować, ale średnio mi wychodzi. Te upały mnie wykończą, a jeszcze jakiś ogólny dół się przyplątał. Moje koleżanki, które urodziły dzieci w tym samym czasie, co ja Olcia, są w ciążach albo już urodziły kolejne zdrowe dzieci. A u mnie ciągle pod górę. Czasami wydaje mi się, że nie mam już siły i niczego więcej nie jestem w stanie znieść. I za każdym razem wydaje mi się, że ktoś próbuje udowodnić, że jednak się mylę. Że jeszcze raz życie mi przyłoży, a ja jeszcze raz się podniosę. Póki co, postanowiłam od września rzucić pracę (tylko najpierw muszę mieszkanie zmienić). Zakładam z siostrą kawiarnię. Nie wiem, jak to będzie, bo w sumie lubię to co robię, ale to zbyt wymagający zawód. Albo poświęcasz mu się w całości albo ma cię gdzieś. Moja praca na pół gwizdka nie ma sensu, a na cały pozbawia mnie całkowicie życia prywatnego, a na to nie mogę sobie pozwolić. Póki co trwam próbując niemożliwego, ale decyzja podjęta. Trzymajcie kciuki. Fotelik mamy Chicco, ale myślę, że nie jest on jakoś bardziej, czy mniej bezpieczny niż inne. Nie mogę go teraz nigdzie znaleźć, bo był z kolekcji 2009 albo nawet 2008 i dzięki temu kupiliśmy go taniej. Zapłaciliśmy chyba ok. 500 zł, a pierwotnie ten fotelik kosztował 750. Myślę, że jak fotelik jest jakiejś sensownej firmy (a nie takiej, o której świat nie słyszał), ma wszystkie potrzebne atesty to można na niego liczyć. Ja raczej bałabym się wozić dziecko w jakimś wynalazku z Tesco. Telesforka, może nie doczytałam, ale jak się dowiemy, że urodziłaś? :) Wprawdzie tym razem nie udało się przejąć brzucha, ale mam nadzieję, że może po prostu z tak daleka to dłużej idzie? Może nawet za miesiąc dojdzie? :) Jeśli jeszcze jesteś w domu to pisz. Trzymam kciuki za Ciebie i za królewnę. Buziaki.
  23. Uf, w końcu trafiłam na nową stronę, bo chyba z 500 razy przeczytałam o puszczaniu Ani na trawę przez Voltare :P Telesforka, trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie. Jakby co, to zgłaszam się na ochotnika, żeby przejąć Twój brzuszek :) Surfi, my tez powoli zaczęliśmy starania naturalnie. W poprzednim cyklu podjęliśmy pierwszą próbę, niestety nieudaną. Teraz czekam na efekty drugiego podejścia. Nadziei wielkiej nie mam, bo po moich doświadczeniach już nawet nie liczę na szczęście. Jagody, Olo też jest fanem samochodów :) Jego ulubiona zabawa to pokazywanie światełek (czyli kierunkowskazów) w samochodach. Niestety, nasz samochód obecnie w warsztacie. Mieliśmy poważny wypadek. Nawet nie mam siły na opisy. Na szczęście nic nam się nie stało i kolejne szczęście, że mamy tak bezpieczny samochód. Kiedy po dachowaniu wylądowaliśmy w rowie, wcześniej ścinając drogowskaz, to ludzie, którzy się od razu zlecieli, widząc stan naszego auta nie mogli uwierzyć, że wyszliśmy z tego cało. Jechaliśmy z Olusiem, ja prowadziłam, o dziwo jechałam dość wolno, kiedy z lewej strony wyskoczył na pełnym gazie samochód jadący prosto na nas. Ten samochód skręcał w swoją prawą stronę, więc powinniśmy przejechać bezkolizyjnie, ale jechał tak szybko, że nie wyrobił skręcając w prawo i zarzuciło go na mój pas. Ja odbiłam na pobocze, żeby uniknąć zderzenie czołowego i straciłam przyczepność, a potem panowanie nad kierownicą. Pobocze było wąskie, więc nie miałam za bardzo możliwości manewru. Choć wypadek wydarzył się w ciągu ułamków sekund to cały czas myślałam o Olusiu. Jak go zobaczyłam wiszącego na pasach w foteliku to myślałam, że umrę ze strachu. Na szczęście i jemu nic się nie stało, tylko się przestraszył. Jak teraz o tym myślę, to nie wiem, skąd we mnie tyle zdrowego rozsądku w takich sytuacjach. Bo zrobiłam naprawdę, co mogłam i dzięki temu w ogóle żyjemy. Nawet jak już leżeliśmy w tym rowie to powiedziałam do M, żeby wyłączył silnik, bo ja też wisiałam na pasach i nie dosięgałam do stacyjki. Dopiero po chwili dostałam napadu histerii. Ale za to postanowiłam, że nigdy nie kupię innego samochodu niż volvo. Justi, jak już wrócisz to mam nadzieję, że się spotkamy :) Ja bardzo często bywam w 3mieście. Pozdrawiam wszystkie czarownice, szczególnie Omegę Musze kończyć, bo mistrz i władca mojego czasu się budzi :)
  24. U mnie jak zwykle brak czasu. Staram się wracać z pracy wcześnie, koło 16.Do tej godziny nie udaje mi się wszystkiego zrobić, więc zabieram część do domu. Po powrocie z pracy jestem z Olem w domu, wychodzimy na spacer albo na plac zabaw (przy obecnej pogodzie rzadko). Po kąpaniu i tych wszystkich rytuałach związanych z kładzeniem się spać chwilę odpocznę i zabieram się do pracy. Czasami siedzę do 2, 3 w nocy, ale nie codziennie, bo nie dałabym rady. Na kafe naprawdę nie mam już czasu. Mój M wraca z pracy koło 20, akurat jak położę małego spać. Czasami uda mu się przyjść godzinkę wcześniej. Czuję się jak samotna matka, dlatego nie mam wyrzutów, że jako samotna matka składam wniosek o żłobek od przyszłego roku (wtedy jest większa szansa). Obecnie wniosków o żłobek najbliżej mojego domu jest złożonych 300, a od nowego roku będzie 40 wolnych miejsc. Spore szanse, prawie jak na najbardziej oblegane kierunki studiów :) Dzisiaj piątek, więc nic nie robię w domu. Będę leżeć, pić piwo i oglądać głupie filmy :P Taki mam plan. Przesyłam buziaki wszystkim , witam serdecznie Kaśkę (napisz coś więcej, jeśli masz ochotę, czy masz zdiagnozowaną przyczynę poronień?), no i przede wszystkim czekam na wieści od Telesforki (wielki buziak dla Amelki )
  25. Jagody, tu też masz taki rowerek :) http://www.lalalu.pl/p,1390,rowerek-biegowy-lepiej-uczy-niz-trojkolowiec.html
×