Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

niuł brend

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez niuł brend

  1. niuł brend

    NARZEKALNIA

    wszystko (bez reszty) sie spierdolilo o raz n-ty. koniec mojego narzekania...
  2. sprobuj na nie nie patrzec, nawet jak stoisz naprzeciwko jednego. nie mysl o tym, tylko mechaniecznie nie patrz na lustra.
  3. zle mnie zrozumialas, nie daje rad, tylko pisze o przypadkach, w ktorych nie zaszlo to tak daleko. ;] jesli ktos juz 'wszedl na wyzszy level' to pewnie trudno jest normalnie skutkujacymi metodami wyleczyc to. ale na takim etapie, na jakim sama jestem (regularne wyciskanie nieznacznej ilosci krostek i zaskorniakow) takie metody pozwalaja miec nad tym kontrole... uswiadamiam sie tutaj o tym, zeby nie zaniedbywac praktykowania tonikow, plynow oczyszczajacych, masci, itp, bo to mogloby sie zle skonczyc.
  4. dzieki mnie moze nie zostana, ale dermatolog dalby sobie rade. :p czasami tez mi sie robi kilka krostek obok jednej wycisnietej, ale naszczescie rzadko i tylko na czole (pewnie przez ta grzywke, bo czolo sie przez nia bardziej 'poci'). :p chociaz sadze, ze jak po wycisnieciu dobrze oczyscie sie skore, to obok nie powinny wyskakiwac nastepne krostki. a jak dodatkowo uzyje sie jakiejs masci wysuszajacej (tak jak ja :p) to poki nie jest to jakis tradzik/wysypka, nie powinno to sie ciagnac w kolko.
  5. przede wszystkim ja wolalabym wycisnac wszystko, co by sie pojawio w ciagu tego miesiaca, a przewaznie nie ma tego sporo. moglabym nie wyciskac przez miesiac (jak mialam kiedys jakas alergiczna wysypke na twarzy, przestalam patrzec w lustro przez miesiac zeby nie musiec ogladac tych syfow i w konsekwencji nie wyciskalam ich i wyleczylam sie szybko), ale nie chce, bo wole miec oczyszczona skore. moj wiek: 21 l.
  6. nie jestem taka pewna, czy wiem, co wyciskacie, jesli juz wszystko wycisnelyscie. :p poza tym to: 'oczywiście nie wytrzymałam weekendu może uda mi się dziś - rano obiecywałam sobie..' swiadczy o tym, ze ta osoba walczy z checia wyciskania, jakby niezaleznie od tego czy jest co wyciskac, musiala to robic... jesli nalog wyciskania polegalby na wyciskaniu tylko krostek, syfow, zaskornikow, to trzebaby bylo miec jakies schorzenie skory, aby ten nalog trwal, bo ciagle musialyby wyskakiwac nowe, by mozna je bylo wyciskac w nieskonczonosc. ;] ja wyciskam tylko, jak cos sie pojawi i nie uwazam tego za jakis nalog, po prostu nie lubie miec jakiegos swinstwa na twarzy, pod skora, wiec sie tego pozbywam, przemywam tonikiem, czasem posmaruje jakas mascia i czekam az sie zagoi. wg mnie juz ladniej wygladaja strupy niz niewycisniete syfy.
  7. ja tez czasami jak sie uwezme, to cisne przez 30 minut (co to jest w porownaniu do 3h :p), ale tylko syfy i czarne kropki na nosie (nieznosze ich, niestety szybko sie na nowo wypelniaja). wyciskam syfy tylko, gdy je mam, a najczesciej wyskakuja na czole przed okresem. naszczescie mam grzywke. :p
  8. jak nie macie syfow, to zdrapujecie sobie pory na skorze czy jak? bo cos nie kumam...
  9. 'oni wracaja czesto, ale po kilku miesiach albo roku' a ja mysle, ze zycie to nie oczekiwanie. rownie dobrze mozna czekac na czyjes wybudzenie sie ze spiaczki. czekac mozna wiecznie, a zycie leci dalej, czas mija. tak w ogole, to siemasz cocinelka. deprim forte juz mi pomaga. ;]
  10. niuł brend

    Dziobałkowy Świat

    mi pomoglo, to i jemu pomoze. :p
  11. niuł brend

    Największe wady naszych ex...!!!!!!!!!!!!

    najwieksza: potrafi grac przez 24h/dobe w WOWa. :o
  12. to moze tutaj: od dzis jestem singlem, choc wolalabym nie. swiat sie skonczyl, bog mnie nie kocha, facet rzucil mnie przez telefon placzac przy tym. bedziemy mieszkac razem po nowym roku jeszcze miesiac! co sie k**wa dzieje?!
  13. wszystko zaczyna sie od podstaw, a jesli podchodzi sie do czegos w stylu: \'mistrzem w tym nie bede\', to mozna z gory przewidzec efekty. to taka autosugestia odbierajaca checi do dzialania, slomiany zapal. szybkie poddawanie sie nie sprzyja pewnosci siebie. ja tez zaczynalam od tego typu programow, teraz umiem juz wiecej, a porownujac sie z ludzmi ktorzy tez sie tego ucza calkiem niezle wychodze. nie oczekuje za szybkich efektow, bo studia trwaja 5 lat, ale po nich chcialabym byc ekspertem. :]
  14. heh, klocic sie zaczeliscie, nie spodziewalam sie. ;] co do tego chodzenia, to mam taka sugestie, iz bierze sie to z braku pewnosci siebie. takie chodzenie niepewne, niezdarne z szukaniem we wszystkim oparcia tymi wyciagnietymi rekoma oznacza, ze przydaloby sie odnalezc i upewnic w swoich przekonaniach. stanac przed lustrem, zalozyc ciemne okulary, powiedziec sobie \'jestem de bestest\' i heja na miasto pocwiczyc chodzenie. ;d i nie chodzi o to, zeby genialnie wygladac, mozna byc dobrym przeciez w roznych dziedzinach, dobrze rysowac, robic dobre zdjecia, rozwiazywac zagadki programistyczne, robic fajne strony internetowe... gdy cos wychodzi ponadprzecietnie, czlowiek od razu czuje sie lepiej. uwazam, ze niektorym z was brak jakiejs wlasnej domeny, pola do popisu, na ktorym czulibyscie sie naprawde pewnie, aby moc ta pewnosc siebie przeniesc na reszte dziedzin zycia.
  15. a ja sie nauczylam, ze ze spontanicznosci czesciej nie ma przyjemnosci niz jest. wole wiedziec na czym stoje i miec swoje zycie pod kontrola. ;] cya
  16. nie tylko zle, ale za to te zle byly bardziej znaczace niz te dobre, bardziej krytyczne i wazne. owszem, spotkalo mnie dobro ze strony ludzi, ale naprawde nie tak duze jak to zlo. to \'pogodzenie z losem\' bardziej jak dla mnie tyczy sie rzeczy przeszlych, nie przyszlych. bylo, jak bylo i ja sie z tym godze, mam nauczke i nie bede wiecej popelniac tych samych bledow. bardziej chodzilo mi o dopuszczanie do swiadomosci wszystkich mozliwych ewentualnosci i przygotowania sie tez na te najgorsze, zeby z zaskoczenia nie spieprzyc czegos. predzej liczyc na to, ze ktos bedzie chcial cie wykorzystac niz ci pomoc i sie po prostu nie dac. wyprzedzac czyjes zamiary. jesli jest sie przygotowanym na zla ewentualnosc, to tym bardziej jest sie przygotowanym na dobra.
  17. to o tej chorobie psychicznej troche przerazajace. ;] chcialam zaznaczyc, ze samotnosc to nie wszystko. zycie ma sens, gdy jest przyjemne, nie tylko ludzie moga sprawic przyjemnosc. robienie makr robaczkom na lace, strzelanie w puszki z asg, obrobka zdjec na kompie, nauka programowania, lazenie po plazy - to i inne rzeczy to jakies 80% przyjemnosci, jaka sprawia mi zycie, bez tego byloby ubogie. reszta to ludzie, ktorych lubie/kocham. ludzie to tylko czesc swiata, duzo traci sie myslac, ze oni to wszystko, a jak sie ich nie ma, to nie ma sie nic. to bledne myslenie.
  18. czemu tych postow nie mozna edytowac? mialo byc: skurwysynow. ;p btw, slowo niecenzuralne uzyte w celu udosadnienia przekazu. ;]
  19. w uproszczeniu: swiat w przewazajacej wiekszosci sklada sie ze skorwysynow. aby mimo tego faktu miec na swiecie dobrze, trzeba ich przechytrzyc, byc lepszym/gorszym, cwanszym. wtedy nie ma sie czego obawiac i mozna zasypiac spokojnie. ;]
  20. ten smutek i pogodzenie z losem bierze sie stad, ze ludzie mimo tego iz chcialam kiedys bardzo miec z nimi duzy kontakt, chcialam zeby mnie lubili, chcialam moc im ufac, zawsze zawodzili. od ludzi doznalam najwiecej boli i krzywdy, to ludzie wyrzadzili mi najwiecej szkod na psychice. w koncu czlowiek, ktory rodzi sie nieczego nieswiadomy wlasnie od ludzi dostaje pierwsze lekcje zycia i to od nich pochodzi cala jego wiedza na temat nich samych, wiec nie moge powiedziec ze bylam zbyt naiwna, zbyt optymistycznie nastawiona, itp, bo wlasne zachowania to to czego sie nauczylam od tych samych ludzi, ktorzy potem okazywali sie niegodni zaufania a wrecz godni unikania ich. dlatego smutne jest to, ze ludziom nie warto ufac, nie warto brac niczego za pewnik, bo zaraz sie zmienia, ale jednoczesnie pogodzilam sie z tym i umiem z tym normalnie zyc, nie ograniczajac samej siebie, swoich mozliwosci.
  21. wydaje mi sie, ze wiekszosc osob, ktore byly tu przed pol godziny poszla spac, wiec moze poczekam do rana, az sie jakas konersacja rozwinie;>
  22. heh, a ten temat ciagle zywy i na dodatek te same nicki co na pierwszych 20 stronach - wiecej nie chcialo mi sie czytac, bo opowiesci kocham zycie zrobilo sie mniej, poczatek byl najleszy. ;] przypomialy mi sie czasy gimnazjum, kiedy to taka chorobliwa niesmialosc meczyla mnie tez. to bylo straszne, ale w przeciwienstwie do kocham zycie chcialam jak najszybciej skonczyc ta szkole, zeby w koncu miec swiety spokoj i nie musiec widziec sie z tymi ludzmi na codzien. pamietam tez sytuacje w ktorych podobnie do kocham zycie stwarzalam pozory, a przynajmniej staralam sie je stwarzac, ze nie jestem sama, ze gdzies wychodze, ze mam jakichs znajomych, potem zaczelam stwarzac pozory mowiace, iz jestem sama z wasnego wyboru... a potem, czyli mniej wiecej na drugim roku szkoly sredniej przestalam stwarzac jakiekolwiek pozory. mialam dosc i koncu przestalo mnie wszystko obchodzic, a wtedy nadszedl swit i zycie stalo sie piekne (dodam, ze aktualnie jestem na 3 roku studiow). dokladniej opisze moze pozniej, jesli bedzie w ogole jakies zainteresowanie z waszej strony. ;]
  23. niuł brend

    CO ROBICIE W TEJ CHWILI???????????????????????

    \'cyganskiego z.a.j.e.b.a\' :]
  24. niuł brend

    CO ROBICIE W TEJ CHWILI???????????????????????

    slucham \'cyganskiego zajeba\' i \'moja krew\' na przemian i pije zupe.
×