Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

asia_w

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Witam Od miesiąca, czyli od 26 lipca jestem mamą. Spędziłam w szpitalu 2 tygodnie i skoro próby wywołania porodu w 3 tygodniu po terminie nie dały rezultatu zrobiono mi cesarskie cięcie. Nie mam internetu w domu więc nie mam kiedy Was czytać, bo kiedy nie zajmuję się dzieckiem to wolę się przespać niż iść na neta do rodziców. Moje dziecko niestety nie chciało się przyssać do piersi więc kamię go ściąganym pokarmem. Pobieżnie przegladając stronę zauwazyłam, że July pisze o problemach z pokarmem. Ja mam też od czasu do czasu kryzys a moje dziecko potrzebuje na raz co najmniej 100 ml. Dzisiaj wieczorem jednak to było za mało i dałam mu jeszcze mieszankę, której wypił 15 ml. zauważyłam, że mam mniej pokarmu kiedy mało piję. czasem czuję że mam pokarm ale nie leci, więc przykładam gorący okład i robię masaż, wtedy mleko łatwiej płynie. Laktator mam elektryczny Swing medeli, bardzo polecam. Pozdrawiam.
  2. Napisałam tyle, coś kliknęłam i skasowałam. Piszę więć drugi raz. Niestety muszę Was rozczarować. Nasz synek nie spieszy się na spotkanie z nami. Jutro mam znowu ktg i może zostawią mnie na badanie wód płodowych. Koleżankę, która była ze mną w środę na ktg, lekarz zostawił już w środę na to badanie. Zresztą ja myślę, że mój termin to dzisiaj mija dopiero, bo miesiączki to ja miałam dłuższe niż 28 dni a lekarze kalkulują terminy na taki krótszy cykl. Wolę chyba jednak zostać w szpitalu niż ryzykować. Decyzję o tym podejmie jednak inny lekarz bo mój jest na urlopie a poza tym to zmienia pracę i w tym szpitalu będzie miał tylko dyżury. Nie wiem czy się spotkamy przy porodzie lub po. Jola gratuluję córeczki. Niech się zdrowo chowa Twoja duża dziewczynka. July a jak Igorek? Trzymajcie się. Nie wiem kiedy znowu zajrzę.
  3. Mnie też podobnie jak July niepokoją telefony i smsy a tu nic. Dzisiaj rano byłam znowu na KTG i przyszły jeszcze 3 znajome ze szkoły rodzenia, więc wesoło nam się czekało. Sprzęt niestety jest zawodny i raz pokazuje a raz nie, nie zapisuje skurczów i należało by go wyrzucić, lecz lekarz ocenił wynik jako prawidłowy. Oczywiście jedna pani w poczekalni nie omieszkała poinformować mnie że ona to po terminie miała zielone wody i że to nie ma znaczenia taki zapis ani to że czuję ruchy płodu. Nie przejmuję się takimi opiniami. Następny zapis w środę. Ja wogóle jestem jakaś dziwna bo w nocy śpię bez przerwy, chyba, że się opiję wieczorem to wstaję raz do toalety. Śpię w dzień. Już mi przeszła chęć na roboty domowe i leniwa się zrobiłam. Wieczorem mam tylko takie lekkie skurcze ale nie są bolesne. Pocieszam się jednak, że to już bardzo blisko.
  4. Ja po raz pierwszy chciałam mieć dziecko gdy zaszłam w pierwszą ciążę. Wtedy miałam 29 lat. Niestety ani za pierwszym ani za drugim razem nie było mi dane zostać mamą. Wcześniej po skończeniu pierwszych studiów nie były mi dzieci w głowie tylko chciałam się dalej uczyć, trochę popracować. Zmieniałam też pracę co roku bo nie do końca wiedziałam co chcę w życiu robić. A teraz jest dobrze. Mamy nowy dom, pracę, którą lubimy i czekamy na dzidziusia. Na imię prawdopodobnie będzie miał Tomek. Dzisiaj byliśmy na KTG w przychodni przy szpitalu. Mały tak sie wiercił, że zapis ciągle uciekał choć było słychać serduszko. Sprzęt przy tym też nie najlepszy bo po kilku zapisach sie zacina i nie zapisuje poprawnie kolejnej pacjentki. Okazało się, że mój gin jest na urlopie ze 2 tygodnie a termin mam na jutro wg miesiączki a wg usg dopiero na 12-13 lipca więc może zdąży wrócić. W przyszłym tygodniu mam przyjeżdżać na KTG co 2 dni a potem codziennie. Z tego co wiem to do szpitala obenie przyjmują na 14 dobę po terminie a nie jak do tej pory na 9, tak mówiły położne ze szpitala gdzie będę rodzić. Co do rodziców to nie rozmiawiałam z nimi od tygodnia. Siostra mnie odwiedza codzienie, robi mi małe zakupy, czasem coś pomoże w domu. Rodzice moi są zbyt \"zajęci\". Zresztą jak mają mnie denerwować to wolę się z nimi nie spotykać. Teściowie też za bardzo się nie interesują lecz mieszkają daleko. Teściowa koniecznie chciała się dowiedzieć ile kosztował wózek ale jej nie powiedziałam bo to tak jakbym miała powiedzieć ile chcemy od nich dostać pieniędzy. Niektórzy zapominają, że nie wszystkie dzieci potrzebują wsparcia finansowego. My nawet jeśli nic nie dostaniemy od rodziców to i tak damy sobie radę. Bardziej potrzebne jest nam zainteresowanie niż kasa. W tym tygodniu zafundowałam sobie całkowite lenistwo. Chociaż muszę jeszcze uszyć zasłonki do dziecinnego i drugą pościel. Chciałabym żeby słońce wróciło bo codziennie pada i myślę, że ma to wpływ też na nastrój. Jeśli chodzi o znieczulenie ZO to mój lekarz mi odradzał. Powiedział, że wydłuża ono 2 faze porodu i można mieć zaburzenia czucia w nogach. Jego szef dodał na spotkaniu w szkole rodzenia, że nie zawsze wszystkie nerwy się znieuczulą i dalej boli. A trzeba zapłacić w tym szpitalu 350 zł. Zaczęłam pić herbatę z liści malin jak radziły położne ze szkoły. Ma wzmagać skurcze i podnosić ich efektywność. Uff ale się rozpisałam ale nie mam teraz codziennie dostępu do neta więc nadrabiam zaległości w czytaniu i w pisaniu. Pozdrawiam serdecznie i ciepło. Może wróci lato.
  5. Witam, Joy - Przykro mi z powodu Twojego Taty. Mam nadzieję, że leczenie będzie skuteczne i krótkie. Malski - dużo żelaza ma tymianek, liście laurowe i jeszcze jakieś inne przyprawy a także kiełki i bodajże ziarno sezamowe, lecz nie mam przy sobie tej książki, w której to wyczytałam. Co do przyjaciół to mnie też wiele osób nie odwiedza. Najbardziej zawiodłam się jednak na mojej mamie, która mieszkając ode mnie o 100 m była może ze 3 razy przez całą ciążę u mnie i nic ją nie interesuje ani jej przebieg ani przygotowania do narodzin. Jeśli przychodzi to po coś a nie po prostu pogadać. W dodatku w sobotę urządziła mi awanturę, że skoro świt nie odniosłam pewnej pani wiaderka po jagodach. Zawsze oczekuje, że to ją się będzie odwiedzać a ona nie ma takiego obowiązku. Nie przyjmuje też do wiadomości, że co sobotę przed południem urządza awantury o cokolwiek. Oczywiście do południa miałam dzień z głowy. A w niedzielę mieliśmy gości, bo przyjechała teściowa i siostra męża z dziećmi. Trochę mnie te dzieciaki zmęczyły i szwagierka też bo bez przerwy na nie krzyczała. Teraz wiem na pewno, że jak się dzidzia urodzi to nie chcę ich widzieć od razu. Co do kilogramów to ja przytyłam 14 kg przez ciąże ale jestem zdziwiona bo tego nie widać i brzuch mam mały. Synek będzie nieduży tak około 3300. W domu mamy oboje takiego powera do pracy, że niewiele zostało już do zrobienia. Czekamy na wielką chwilę. Pozdrawiam
  6. Witam po dłużej przerwie. W domu jest jeszcze tyle rzeczy do zrobienia więc nie mam czasu chodzić do rodziców na internet. Chodzimy do szkoły rodzenia 2 razy w tygodniu choć nadal nie wiem czy będziemy rodzić razem. Torbę do szpitala mam już spakowaną, ale nie mam jeszcze wózka, bo sklep się opóźnia. Dzidzia ma coraz mniej miejsca i czasem chce wyjść biustem a czasem pępkiem. Trochę puchną mi nogi więc cieszę się że się ochłodziło. Pozdrawiam serdecznie.
  7. Mnie też czasem zdarza się obudzić od własnego chrapania. MM mówi, że tak okropnie chrapię, że on czasem ma ochotę się wynieść do innego pokoju. Zaczęłam kompletować wreszcie wyprawkę. Zamówiliśmy wózek ale w Poznaniu bo w Zielonej Górze mnie sprzedawcy zdrzaźnili. I też oczywiście zdarzyło mi się dzisiaj popłakać. Co raz gorzej znoszę podróże choć to było tylko 100 km z kawałkiem. Oczywiście nie prowadząc robię za pilota i zawsze mi się dostaje że MM nie pojechał dobrą drogą, bo to ja mam na kolanach komputer z GPS. Powiedziałam, że więcej tego nie dotknę. Tak się chciałam wyżalić. Jak sobie popłaczę to mi też trochę lżej. Kupiłam dziś dla synka 4 body rozpinane całkowicie i dwa pajacyki z krótkim rękawem w H&M. Wczoraj też byłam na zakupach, ale wyprucie metek ze śpioszków skończyło się szyciem boków, bo ktoś miał fantazję i wszył twarde metki z boku, dlatego dzisiaj już zwracałam na to uwagę. Kupiłam jeszcze kilka innych drobiazgów ale idzie mi to opornie. Pozdrawiam serdecznie.
  8. Na pewno jesteście na majówce ale muszę podzielić się wrażeniami z oglądania wózka. Wydawało mi się że już wybrałam ale jak pojechaliśmy do sklepu to tam takiego nie mieli a pan miał ochotę się pochwalić swoją wiedzą na temat wózków. Tyle gadał, że tylko mój mąż go słuchał a ja miałam ochotę uciec ze sklepu. Oczywiście dowiedziałam się że wózek, który wybrałam jest zły i on ma inne propozycje. Owszem tamte wózki były ładne może i bardziej funkcjonalne, tylko w sklepie mało kolorów mieli i ja nie znoszę sprzedawców, których nie interesuje czy ja potrzebuję wózek do dźwigania na 5 piętro, czy więcej będę jeździć po chodniku czy po parku. To wszystko było mniej istotne jaki wózek ja chcę. Mam nadzieję, że znajdę te wózki gdzieś w innym sklepie chociaż w Zielonej Górze to raczej nie możliwe ale pan mnie tak zraził do zakupów, że choć mają duży wybór wszystkiego to ja się udam na zakupy gdzie indziej. Czy któraś z Was ma wózek impastu Driver 4XL albo Bolder4? Pozdrawiam
  9. July\'a na zespół downa to się robi badanie do 14 tyg. ciąży a my już przecież dalej jesteśmy. Lekarz sprawdza przezierność karku i czy jest kość nosowa. Jeśli ma wątpilwości to kieruje na dalsze badania. Ja przed tym usg byłam ledwo żywa z nerwów ale teraz to już się mniej denerwuję i myślę głównie o wyprawce chociaż nic jeszcze nie mam kupione. A jeśli masz ochotę sobie popłakać to chyba lepiej niż tłumić w sobie negatywne emocje. A faceci nie rozumieją, że to pomaga. Mój mąż się zaraz denerwuje jak ja płaczę i muszę mu tłumaczyć że taką mam chęć i już. Dopiero dzisiaj jestem w stanie jakoś funkcjonować bo musiałam odespać wesele i przygotowania do niego. Oczywiście podróż odbyła się z przygodami i nie zdążyliśmy na ślub a mój brat, siostra i dziewczyna brata nie mieli się w co ubrać bo ich weselne ubrfania były w naszym samochodzie. Postanowiłam więc już nie wyjeżdżać z domu mimo, że nie jestem bardzo gruba i jeszcze się jakoś ruszam, to podróż 300 km w jedną stronę bardzo mnie zmęczyła a pogoda w Kołobrzegu była tak paskudna (strasznie zimno), że nie chciało mi się nawet pójść nad morze. Jola1974 bardzo mi przykro z powodu Twojej teściowej. Miejmy nadzieję, że babcia będzie mogła się cieszyć wnuczką. A na zakupy to lepiej wziać z sobą jakąś doświadczoną koleżankę bo panie ze sklepu są najgorszymi doradcami ze wszystkich. Ja zawsze myślałam, że kokosowy materacyk jest najzdrowszy. I słucham moich starszych koleżanek oraz liczę na szkołę rodzenia. Pozdrawiam weekendowo.
×