Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ad888888

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ad888888

  1. ad888888

    MAJ 2011

    Hej kobietki:) ENI - mi nie chodzi o to, że w ciąży mi się cera pogorszyła. Po prostu zawsze, co roku przed zimą skóra mi zaczyna "świrować" robi się tak straszliwie sucha, że nic na nią nie działa, oprócz maści kupowanych w aptece, często na receptę. I to nie chodzi o twarz tylko, w zasadzie z twarzą w zimie nie mam większych problemów, chodzi o resztę ciała, nogi i dłonie przede wszystkim. Co do ustępowania miejsca ciężarnym... Ja nie liczę na żadne specjalne traktowanie, mam też ku temu powody, odczułam na własnej skórze znieczulicę, kiedy kuśtykałam o kulach po uczelni (zresztą nie tylko tam, ogólnie po miejscach publicznych) z nogą w gipsie. I o dziwo - mniej zrozumienia okazywali prowadzący na studiach, niż inni studenci. Choć tu był jeden wyjątek, którego chyba nigdy nie zapomnę. Miałam egzamin w auli, takiej, gdzie są rzędy z miejscami do siedzenia jak w kinie.. tak stopniowo, jeden rząd nad drugim, itp. Wchodzi się tam od samej góry i trzeba pokonać schody wysokości mniej więcej dwóch pięter, żeby dostać się na sam dół (te schody tak w ogóle są naprawdę straszne, nawet dla pełnosprawnego, strasznie strome). No i właśnie kiedy weszłam do auli, już tylko na samym dole były wolne miejsca. Podłamana, zaczęłam ślimaczym tępem kuśtykać po tych schodach na dół. Ale wyminął mnie profesor, wielka szycha na wydziale. Wywalił jakiegoś studenta z miejsca na górze, opieprzył go, że siedzi spokojnie, a nie dość że kobieta, to jeszcze w gipsie musi się tak męczyć. Po czym zaproponował mi jego miejsce, że tu mi na pewno będzie wygodniej:P Tak czy siak - jeśli nikt za bardzo nie miał ochoty ustępować kobiecie która ledwo na nogach stała nie mówiąc już o chodzeniu, to wolę się nie łudzić, że w ciaży będzie inaczej, chyba, że jeszcze gorzej. Ja w sumie wolę tak, siedzieć cicho i może ktoś sam mi zaproponuje pomoc, niż prosić się a w odpowiedzi usłyszeć nie tylko odmowę, ale jeszcze jakąś wiązankę. Jak czytam przypadki ciężarnych, że kogoś poprosiły o ustąpienie miejsca a usłyszały, że "ja pani bachora nie zrobiłem" to dzięki, wolę już się chyba pomęczyć...
  2. ad888888

    MAJ 2011

    Kankuun - super, że wszystko dobrze wyszło :) Ja dziś byłam u dermatologa, bo jak przed każdą zimą skóra w strasznym stanie :O nie pomagają mi żadne ogólnodostępne balsamy/kremy, nic kompletnie, muszę mieć maści specjalnie dobrane przez lekarza, często robione, żeby jakoś wyglądać. Zimą skóra na rękach mi po prostu pęka, wystarczy, że zamoczę dłonie w wodzie i zaraz czuję jak zwyczajnie "strzela" na opuszkach palców i stawach. No cóż, taka już moja uroda :( Poza tym wkurzyłam się. We wrześniu byłam w poradni chorób zakaźnych, dostałam skierowanie do szpitala i instrukcje, żeby w listopadzie dzwonić i zapisać się na termin w marcu. Pomijam już to, że próbowałam dzwonić od kilku dni i nikt nie odbierał. Dziś mi się udało w końcu, ale dowiedziałam się, że nie ma miejsc na marzec, dopiero na czerwiec :) a ten pobyt w szpitalu miał być ważny nie tylko dla mnie, miało okazać się też, czy będę mogła karmić piersią, a w czerwcu to już będzie po ptokach. No i co teraz... muszę skontaktować się z moim niekontaktowym lekarzem, a jeśli nie uda mi się telefonicznie (po pierwsze - muszę najpierw zdobyć jego nr) to wpychać się na chama do przychodni. Pytałam we wrześniu, czy badań, które mam mieć zrobione nie można zrobić w przychodzi (tak mi ostatnio powiedziała inna lekarka z tego szpitala, a w zasadzie nie powiedziała, tylko opieprzyła, że co ja łóżko zajmuję skoro to tylko pobieranie krwi i USG). A mój lekarz na to, że owszem, można, ale koszt tego to 500zł dla pacjenta, a jak się na dwa dni przyjmie na oddział to szpital dostaje dofinansowanie 2000zł, więc obu stronom się bardziej opłaca pobyt w szpitalu. No ok, tylko co, nie mógł mi od razu dać terminu, tylko polecił, żebym dzwoniła i teraz tyle z tego mam... Trudno, muszę jakoś to załatwić. Ale odechciewa mi się już wszystkiego, ten kraj jest po prostu tak do kitu, że tylko siąść i się ciąć :( Mam nadzieję, że przynajmniej z dzidziusiem wszystko w porządku.... Miłego wieczoru dziewczyny i dobrych humorów :)
  3. ad888888

    MAJ 2011

    Kankuun - powodzenia jutro i napisz jak poszło ;) też chcę znowu zobaczyć maleństwo, a jeszcze 2 tygodnie... Ale przynajmniej mam czas żeby się zastanowić co do tej płci, czy chcę w końcu znać czy nie :P
  4. ad888888

    MAJ 2011

    Znów_mamo - mi na ból głowy pomagało ostatnio posmarować czoło i skronie amolem. Co do byków - moja mama jest bykiem, znam kilka innych byków też i wg mnie jest ok. Zresztą... nie powiedziała bym, że charakter ludzki zależy od znaku zodiaku, dla mnie to brednie ;) kiedyś tak myślałam, że np. PANNY są wredne, bo jak się z kimś kłóciłam to potem się okazało, że ten ktoś jest spod panny, ale ostatecznie stwierdziłam, że to pierdoły i naprawdę nie ma reguły. Spotkałam kilka panien, które też są w porządku ;) więc nie kieruję się żadnymi takimi przesądami.
  5. ad888888

    MAJ 2011

    I ja mam na 1 maja termin ze wskazaniem, że może być wcześniej;) ciekawa jestem jak to w końcu bedzie, ze wskazaniami tylko na CC pewnie rozpakuję się jeszcze w kwietniu. Ruchów póki co nie czuję, ale jestem w trakcie 17 tygodnia, pierwsza ciąża, więc spokojnie jeszcze na nie czekam. Jeszcze nawet z miesiąc mogę ich nie czuć... A teraz właśnie siedzę w kserówkach na studia, dowalili nam sporo materiału, więc trzeba to kiedyś zrobić. Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamy i spokojnego dnia życzę:)
  6. ad888888

    MAJ 2011

    Ech, mi się kompletnie nic nie chce, nie tylko dlatego, że lenia mam, chyba bardziej przez tego doła. Odkurzyłam mieszkanie. Teraz powinnam iść umyć głowę a potem zrobić obiad i pomalować paznokcie - bo mam dziś jeszcze chyba wyjście z domu w planach, ale po prostu tak strasznie nie mam ochoty na nic, że aż mnie to martwi. Ja nie pracuję ze wzgledów zdrowotnych (nie związanych z ciążą) i zwyczajnie wariuję. Nic nie sprawia mi przyjemności, kompletnie nic :(
  7. ad888888

    MAJ 2011

    Hej dziewczyny. U mnie samopoczucie dziwne, przede wszystkim jeśli chodzi o sferę psychiczną, cały czas jestem jakaś podłamana, i to bez powodu (a przynajmniej ja go nie widzę). Nie mam kompletnie na nic ochoty, wstaję rano z łóżka, idę do kuchni i muszę usiąść i odpocząć, bo jestem zmęczona. I tak przez pół dnia. Wczoraj prawie zemdlałam (o matko, znów w kościele, nie wiem, dzidzia chyba nie lubi tam chodzić:P). Stoję, nagle w głowie mi się zakręciło, niedobrze mi się zrobiło, przy tym duszno, gorąco, zimny pot mnie oblał, zamroczyło mnie, więc usiadłam i w zasadzie to przestałam słyszeć co się dzieje dookoła, tylko szum w uszach. Za chwilę przeszło. Gdyby ten kościół był jakiś zadymiony albo coś, ale nie, siedziałam przy uchylonym oknie, miałam dostęp do świeżego powietrza, dymu żadnego nie było a ja świruję. Przy następnej wizycie może spytam o to lekarkę. Poza tym tak jak pisałam - mam jakiegoś niezidentyfikowanego doła, wiecznie mi smutno i źle. Nie wiem, czy powinnam już z kimś pogadać czy co, tak jakbym miała depresję przedporodową :/ A poza tym jeszcze mam dylemat. Cały czas myślałam, że nie chcę znać płci do urodzenia dziecka. A. najpierw chciał znać, potem stwierdził, że nie musi i jeśli ja nie chcę to on też nie, wczoraj znów wyskoczył, że mam zapytać na następnej wizycie o płeć (wkurzyłam się, nie poprosił, żebym zapytała, tylko - cytat: "masz zapytać na następnej wizycie", poza tym znów nie pójdzie ze mną?!) Powiedziałam, że jeśli chce znać płeć to niech sam zapyta, więc się przymknął. Ale miało być o dylemacie. Nie kieruję się tym co on gada, nie angażuje się póki co nawet specjalnie w tę ciążę, jakby sądził, że to moja sprawa. Więc mam w nosie jego zachcianki. Ale sama nie jestem pewna czy chcę znać płeć wcześniej czy nie. Cały czas mówiłam że nie, nie, nie. A teraz stwierdziłam, że może jednak...? Tylko korci mnie taka opcja, żeby spytać lekarki, ona mi powie, a ja nie powiem nikomu innemu kto tam u mnie mieszka:P tak na przekór wszystkim, może przynajmniej mi się humor poprawi. Tak czy inaczej do wizyty jeszcze ponad dwa tygodnie, czasu a czasu....
  8. ad888888

    MAJ 2011

    Cześć dziewczyny, u mnie dziś trochę lepiej, nie płaczę przynajmniej;) Eni, też mam następną wizytę 1 grudnia, to razem będziemy czekać na dobre wieści:) Co do imienia Jan, mi się to imię całkiem podoba, Jaś fajnie brzmi dla chłopczyka, Jan - poważnie dla dorosłego faceta, wszystko pasuje. A. też się podoba to imię. Zdecydowalibyśmy sie na nie, tylko ja mam jeden problem... Ze strony A. każdy facet w rodzinie (tej najbliższej) ma tak na drugie imię. Miał tak na imię dziadek A., a na drugie ma tak teraz jego tata, dwaj bracia i on sam. Każdemu dali na drugie Jan :O I już mi się to po prostu nie podoba, jakiś kult czy coś... :/ I muszę dalej kombinować, bo raczej ta moja niechęć do ich (rodziny A.) uwielbienia do tego imienia mnie odrzuca. Może dziwna jestem, ale po prostu tak mam i koniec. Trochę to zakręcone co napisałam, ale chyba łapiecie ;) Podoba mi się też imię Artur, ale A. znowu nie;/ sam zaproponował właśnie Jana albo Jaromira (to drugie chyba tylko, żeby mnie wkurzyć, co zresztą mu się udało...). Nie ma imienia, które nam obojgu by się podobało i koniec, któreś z nas będzie musiało ulec i tyle.
  9. ad888888

    MAJ 2011

    Witam wszystkie mamy. Ja dziś kompletnie rozbita od rana, ale dlatego, że w końcu pożegnałam pieska, męczył się strasznie w nocy, nie mógł siedzieć, leżeć, najmniej bólu mu sprawiało chodzenie, więc całą noc krążył bez celu, zataczał się i upadał, jak w końcu udało mu się zasnąć na chwilę, to szczerze miałam nadzieję, że się nie obudzi więcej, najlepiej by było tak dla niego, ale walczył do końca, rano decyzja - do weterynarza, nie ma sensu psa męczyć. No i już sobie leży pod krzaczkiem, tam, gdzie zawsze szczekał na wszystko co się rusza i wkurzał wszystkich ;) jego miejsce ulubione... Tak to nic nowego, przeziębienie powoli chyba mija, choć dziś co chwilę ryczę, więc nos wciąż zakatarzony. Ale kaszel mniej męczy, tyle dobrze. Tak na chwilę wpadłam, miłego wieczoru
  10. ad888888

    MAJ 2011

    Nooo... myślałam nad tym, ale czy gdzieś w okolicach mojej wsi można coś takiego zrobić... wątpię :( conajmniej 20 km pewnie trzeba będzie szukać od mojego miejsca zamieszkania.. Dzień przed ślubem bym nie dała rady raczej, bo za mąż wychodzę w niedzielę 26.12. Czyli drugi dzień świąt;) w pierwszy dzień wszystko pozamykane, ewentualnie w piątek, w wigilię, może gdzieś będzie czynny jakiś salon...
  11. ad888888

    MAJ 2011

    Tak, też miałam taką koleżankę, sama się pomarańczowa zrobiła po jakimś czasie:P
  12. ad888888

    MAJ 2011

    Dziewczyny, dopóki pamiętam.. Jak długo bierze się kwas foliowy i witaminy, przez całą ciążę? Ja biorę cały czas, lekarka powiedziała żeby brać, tylko właśnie zapomniałam ją zapytać czy to tak do końca już czy jak? I jeszcze jedno pytanie, może głupie... Ale chyba mogę posmarować się samoopalaczem w ciąży co? :P tak myślałam już o ślubie, weselu, że taka przezroczysta to żal się zrobi:P no bo solarium odpada, zresztą i tak nigdy nie chodziłam i nie zamierzam. Ale samoopalacz może by przeszedł, co sądzicie?
  13. ad888888

    MAJ 2011

    Ja dziś kończę 15 tydz. i żadnych kopniaków jeszcze nie czułam, ale wiem, że to normalne, jeszcze za wcześnie, z tego co czytałam, w pierwszej ciąży można później poczuć, niektóre przyszłe mamy, jak na innych topikach czytałam nawet w 23 tc jeszcze nic nie czuły. Nie mogę się doczekać tych pierwszych szturchnięć. Śmiałam się już, bo na ostatnim zdjęciu USG maluch ma rączki ułożone jak jakiś karateka, jak przyjdzie co do czego to pewnie nie będę miała spokoju :P
  14. ad888888

    MAJ 2011

    Hej dziewczyny:) U mnie chyba wczoraj było jakieś przesilenie, bo dziś już się lepiej czuję, katar i kaszel wciąż są, ale mniej dokuczają, noc prawie całą bez problemu przespałam, w dodatku obudziłam się rano oddychając przez nos, po prostu rewelacja:P co mnie najbardziej wczoraj zdziwiło... znowu wieczorem zwymiotowałam, ale od tego momentu kaszel prawie całkiem przeszedł, jak wcześniej męczyłam się strasznie, tak potem dosłownie tylko parę razy zakasłałam do rana. Ciekawe jak to jest uwarunkowane... Co do wielorazowych pieluszek... Widziałam ostatnio na allegro takie fajne, uniwersalne, tzn. można było regulować rozmiar jednej pieluszki w zależności od wzrostu/wielkości dziecka. Dokładnie to były te: http://allegro.pl/pieluszki-wielorazowe-pul-minkee-pieluchy-p-n-i1306507909.html A gdzieś jeszcze czytałam porównanie cenowe takich pieluszek do pampersów i wychodziła oczywiście kosmiczna różnica, nie wiem, może to było przesadzone, wychodziło tam tak mniej więcej (nie pamiętam dokładnie) ok. 700 zł na wielorazowe za cały okres korzystania z pieluch do 5000zł za pampersy w tym samym czasie. Tu któraś z Was pisała, że co, jak się gdzieś wychodzi, w odwiedziny czy coś. Może dobrym rozwiązaniem byłoby zakładanie na wyjścia jednorazowego pampersa a do domu taki wielorazowy:) myślę że ja tak spróbuję na start a potem zobaczymy co będzie dalej:) Jeśli chodzi o ciuszki z lumpeksów to też jestem za, oczywiście tylko za tymi, które nie są zaraz przy ciele, typu spioszki itp. Musiałabym wygrać w totka jeśli chciałabym kupować wszystko nowe za ceny sklepowe:P A co do imion to o imieniu dla dziewczynki póki co nie myślę, bo mam ich sporo w zapasie, któe mi się podobają, z imieniem dla chłopca wciąż jest problem, tak jak już wcześniej był temat o tym;) Miał być Łukasz, ale A. jakoś nie za bardzo jest przekonany, podoba mu się Mateusz a mnie nie. Powiedziałam, że Michał, ale od razu puknęłam się w głowę, przypomniało mi się, że najlepszy kumpel A. ma tak na imię, więc A. już nie chce takiego imienia. Wkurzam się, bo wszystkie ładne imiona są już zajęte przez kogoś z rodziny albo najbliższych znajomych. Myślę nad imieniem Bartosz teraz, ale raz mi się podoba, raz nie. A chyba nie tak powinno być :( Pewnie skończy się tak, że nie będziemy mieli imienia do samych narodzin i jak zobaczymy synka (o ile bedzie syn;) ) to wtedy wybierzemy:P Rozpisałam się dziko, więc nie męczę już Was, miłego dnia życzę :)
  15. ad888888

    MAJ 2011

    Hej wszystkim majowym mamom:) Ja od wczoraj mówiąc kolokwialnie po prostu zdycham. Przeziębienie na maksa mnie wzięło. Już jak wczoraj do lekarza jechałam rano to czułam, że katar nadciąga i miałam rację. Wróciłam do domu, położyłam się i w zasadzie od tego momentu tak spędzam cały czas. Dobrze, że ma mnie kto wyręczyć w jakichś obowiązkach domowych, bo inaczej chyba bym nie dała rady.. Kaszel się wzmocnił, bo muszę przez większość dnia przez usta oddychać i gardło coraz mocniej podrażnione. Lekarz przepisał mi Bioparox w aerozolu, zalecił psikać 4 razy dziennie do nosa i ust. Byłoby ok, tylko jak w gardło psikam to dostaję takiego ataku kaszlu, że wszystko mnie już boli, brzuch, płuca, żołądek, żebra, nawet plecy. Co więcej dostaję odruchów wymiotnych i wczoraj wieczorem po prostu zwymiotowałam, tak nagle, że nawet nie zdażyłam do łazienki dobiec. Rozłożyło mnie na łopatki nie ma co. Mam nadzieję, że polepszy się w ciagu paru dni. Do tego dziś wieczorem sama w domu siedzę i pies mi się też rozchorował dość poważnie chyba, trzeba będzie z nim jutro do weterynarza jechać, teraz co chwilę za nim sprzątam, bo nie umie zdąrzyć i załatwia się w domu. To mały piesek i ma już swoje lata, mam go od pierwszej klasy podstawówki, więc same widzicie;) nie mogę go trzymać na zewnątrz niestety. Boję się, że weterynarz jutro powie, że nie ma co dłużej psa męczyć, z jednej strony może i racja, z drugiej wielki żal. Ostatnio wykryli u niego wielki guz w brzuchu, na dwie pięści, 1,5 kg. Weterynarz stwierdził, że to tajemnica tego psa, jakim cudem z tym wciąż żyje, że on osobiście czegoś takiego nie widział jeszcze w życiu. Także ogólnie rzecz biorąc niewesoło mam ostatnio, mam nadzieję, że przynajmniej z dzidzią wszystko ok, mimo tego ciągłego kaszlu... Życzę Wam zdrowia dziewczyny i miłego wieczoru.
  16. ad888888

    MAJ 2011

    Cześć dziewczyny :) Ja po dzisiejszej wizycie bardzo zadowolona, słyszałam wreszcie tętno, widziałam maleństwo, wszystko jest jak najbardziej ok, dzidzia zdrowa, rozwija się prawidłowo, krótko mówiąc lepszych informacji nie można usłyszeć;) Lekarka pytała, czy podglądamy płeć, powiedziałam że nie. Ale wcześniej "wjechała" w okolice nóżek, posprawdzać czy wszystko dobrze, pomierzyć, a tam, tak na moje oko czysty chłopak, nie musiałam się nawet przyglądać :P oczywiscie mogę się mylić, ale coś czuję, że tym razem mnie intuicja nie oszukuje. Ale nawet gdybym nic nie przyuważyła sama, albo jakby mi się nie zdawało, że coś przyuważyłam... Czuję od samego początku, że będę mieć syna;) Mimo wszystko będzie niespodzianka, bo jak już napisałam - mogło mi się tylko wydawać. Oprócz tego raczej bez zmian - z kaszlem niestety też, więc jutro rano wybieram się do lekarza rodzinnego, żeby mnie osłuchał, dał jakieś zalecenia. Goście weselni prawie wszyscy zaproszeni, zostało kilkoro znajomych tylko, to już pikuś, wreszcie to będzie za mną. Nie mogę doczekać się, aż bedzie już po weselu tak szczerze mówiąc....... Cały ten dym się skończy, zostanie spokojnie czekać na dzieciatko:) Pozdrawiam wszystkie mamy, spokojnego wieczoru :)
  17. ad888888

    MAJ 2011

    O rany, jaTUŚKA, współczuję strasznie, jakim trzeba być człowiekiem, żeby zostawić kobietę w ciąży bez środków do życia, do tego w obcym kraju, bez rodziny czy kogokolwiek. Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak się czujesz. Ja się nie znam na tych sprawach raczej, ale inne dziewczyny widzę, że tu mają większe rozeznanie i chyba dobrze radzą, więc życzę, abyś znalazła dość siły w sobie i wygrała z całą tą sytuacją, trzymam kciuki, bo masz dla kogo walczyć! Pewnie to marne pocieszenie, ale pamiętaj, że możesz się tu wyżalić i liczyć na dobre słowo i (wirtualne, ale choćby i to..) uściski!
  18. ad888888

    MAJ 2011

    Ja też oglądałam wózki, łóżeczka i ciuszki, ale całkiem na luzie, bez żadnych planów zakupowych;) zresztą na kupno łóżeczka w ogóle się nie nastawiam, bo na 99% będziemy mieli jeszcze po młodszym bracie mojego A., który w tym roku skończył 6 lat, jego dawne łóżeczko gdzieś się tam jeszcze poniewiera. Z tego co pamiętam to kolor miało nie za fajny, więc może je przemalujemy tylko (można chyba odpowiednio wcześniej???). Co do ciuszków to też za wielkich zakupów przed narodzinami nie planuję, jedynie odkładanie funduszy na ten cel. A to dlatego, że do końca nie chcemy wiedzieć kto u mnie mieszka, ON czy ONA;) póki co kupimy parę rzeczy odpowiednich dla obu płci a potem będziemy dobierać już konkretnie. Wózek i jakieś akcesoria też odkładam na później, przeczytałam tylko jakiś artykuł jaki wózek najlepszy dla kogo, że tak powiem, zapisałam sobie kilka ciekawych informacji w tym temacie, choć tę kartkę chyba gdzieś już posiałam nawet...... Co do samopoczucia to cały czas kaszlę, ale jutro już mam wizytę u gin, więc powinna mi powiedzieć czy mam do lekarza z tym iść czy nie ma potrzeby. Poza tym nie narzekam, zauważyłam, że mój nastrój i samopoczucie w ogromnej mierze zależy od tego, czy się wyśpię czy nie. Jeśli nie, to cały dzień mam do kitu, jedyne na co mnie wtedy stać to przeleżenie dnia na kanapie, nawet jak na chwilę wstanę to muszę zaraz usiąść, bo mam wrażenie że się przewrócę. Oby kaszel minął to będzie całkiem dobrze:) A jutro dowiem się co u maleństwa słychać, nie mogę się doczekać :D
  19. ad888888

    MAJ 2011

    Kankuun - ja się będę cieszyć, z dodatkowych kilogramów, nawet jeśli po ciaży zostaną, do tej pory miałam cały czas niedowagę i komentarze wszystkich wokół, że byle wiaterek mnie złamie, albo jak się dowiedzieli o ciąży - że przecież chyba mi kręgosłup pęknie bo taka jestem maleńka, nieco mnie wkurzają:P Także jeśli zostanie mi nawet ponad 10 kg na plusie po ciąży, to będę się mieścić akurat w dolnej granicy normy:P
  20. ad888888

    MAJ 2011

    Hej dziewczyny, ja walczę z kaszlem, ale już coraz lepiej. Tyle, że apetyt mam mniejszy teraz, nieraz wmuszam w siebie coś na śniadanie czy obiad, a mięso jakiekolwiek w ogóle nie wchodzi w grę. Groby sobie dziś odpuściłam, wolałam nie narażać się na walkę z wiatrem. Jeśli o wagę chodzi, mam dziś 14 tydz + 5d i 2kg na plusie. Szczerze, teraz, kiedy od paru dni jem nieco mniej, brzucha w ogóle nie widać, dopiero jak zjem jakiś solidniejszy posiłek to go "wypycha". Myślałam, że szybciej go będzie widać, bo szczupła zawsze byłam i dalej jestem, a tu tak sporadycznie coś wystaje pod bluzką ;P każdy przypadek jest indywidualny i tyle. Miłego wieczoru Wam życzę :)
  21. ad888888

    MAJ 2011

    Cześć dziewczyny. Mnie znów dopadło jakieś mini-przeziębienie chyba. Przedwczoraj zaczęło drapać mnie w gardle, wczoraj migdały powiększone, głowa bolała i ogólnie jakaś taka strasznie słaba byłam, na nic ochoty nie miałam, jedzenie w siebie wmuszałam i ogólnie cały dzień spędziłam leżąc na kanapie (a to też męczące:P ale naprawdę ruszyć się nie mogłam ze "zmęczenia"). Ale dziś już lepiej, gardło mniej boli, głowa wcale, samopoczucie ogólnie lepsze. Ale postanowiłam nie wychodzić nigdzie przez weekend, w poniedziałek cmentarze też sobie odpuszczę na wszelki wypadek. Zastanawiam się dlaczego mnie tak wzięło, w końcu ubieram się porządnie jak wychodzę, w sensie że nie przegrzewam się, ale też nie wychładzam, szalik obowiązkowo, jak jest chłodniej czapka też już na głowie itp. Pomyślałam, że może jak tak teraz chodzimy po ludziach z zaproszeniami na ślub to albo ktoś mnie zaraził, albo druga możliwość, że ludzie grzeją w domach jak popieprzeni za przeproszeniem. Na dworze temperatura wieczorami naprawdę nisko schodzi już, a my wchodzimy nieraz do czyjegoś domu a tam chyba z 25 stopni różnicy, możnaby z kurtki od razu w bikini skoczyć. A potem ludzie się dziwią, że odporność mała i chorują na potegę. Ja mam jesienią/zimą w domu stałą temperaturę 21-22 stopnie i jak przychodzę gdzieś, gdzie jest powiedzmy 25 stopni w domu to już dosłownie pływam, a domownikom wciąż zimno i grzeją dalej. Ale potem to oni chorują a ja uodporniona. No tak czy inaczej chyba mnie właśnie te skoki temperatury tak załatwiły. Poza tym dalej odrzuca mnie od mięsa, brzuch wzdęty, też mam problemy "kibelkowe" jak to ktoś ujął tu:P A w środę już do lekarza, jupi! Pozdrawiam i miłego dnia życzę :)
  22. ad888888

    MAJ 2011

    Witam mamy wieczorową porą:) U mnie nic nowego w sumie, tylko jeżdżę i zapraszam ludzi na wesele, to ostatnio główne moje zajęcie. Ktoś tu pytał o tabelkę, nie szukałam sama, ale wiem, że chyba ostatnio pojawiła się w okolicach 7 października, może wg daty będzie trochę łatwiej znaleźć;) ENI super, że wyniki wszystkie w normie:) ja muszę swojej lekarki zapytać czy ma możiwość nagrania mi jakiegoś filmiku, choćby 5 minut, tak bym chciała taką pamiątkę... Co do daty przewidywanego porodu i niezgodności w terminach, mi u pierwszego lekarza też coś się nie zgadzało, u tej lekarki teraz wszystko ok, tak jak sama obliczyłam, ona potwierdziła. Ale generalnie to chyba nie ma się czym za bardzo przejmować. majowe_szczęście - w Internecie jest sporo kalkulatorów, samemu też łatwo obliczyć tydzień/termin ale w każdym wypadku musisz znać datę pierwszego dnia ostatniej miesiączki. Nie rozpisuję się już za bardzo, trzeba iść spać;) pozdrawiam wszystkie
  23. ad888888

    MAJ 2011

    Znów_mama, super wiadomości:) Eni, czekamy na podobne od Ciebie kochana! A ja wizyta za tydzień i jeden dzień, jeszcze tyyyle czekania...
  24. ad888888

    MAJ 2011

    migulinkaaa89 - mnie bolały od samego początku, tak jak przed okresem zawsze - gdzieś tydzień przed terminem spodziewanej @ zaczęły i tak bolało ok. miesiąc, potem coraz słabiej. Teraz od kilku tygodni bolą same sutki, choć nie odczuwam tego cały czas, głównie przy dotyku. I też nie jest to wciąż taki sam ból, raz mocniej, raz słabiej.
  25. ad888888

    MAJ 2011

    Witam kochane mamusie:) Widzę, że chyba wszystkie mamy jakieś dziwne humory, ja też, jak w ciągu całego dnia mam w miarę normalny nastrój, tak mnie nagle potrafi wziąść jakiś "zwiech" i po prostu siedzę, myślę i tylko A. się martwi, że jakaś dziwna jestem. Smutno mi, bo on nie chce iść na wizytę ze mną do gina 3.11. znaczy chce, ale tłumaczy się pracą, a wiem, że bez problemu dostałby wolne, tylko, że jemu za godziny płacą niestety, więc o to mu chodzi, że teraz jak najwięcej trzeba uzbierać i zaoszczędzić. Z jednej strony racja, a już soboty mu teraz odpadły ze względu na studia. A z drugiej strony szkoda, bo chciałabym, żeby był ze mną, zobaczył maleństwo na USG "na żywo" jak się rusza, usłyszał jak bije mu serce. No trudno, pójdę znów z mamą może, przynajmniej ona będzie przeżywać ze mną. Tak to przygotowania do ślubu i wesela idą pełną parą, a mi już to bokiem wychodzi, każdy ma inną wizję, ale trudno. Dziękuję siłom wyższym, że przynajmniej do tego mam jakiś dystans, w końcu to tylko jeden dzień, jedna impreza. Więc póki co uparłam się tylko co do kroju i koloru własnej sukni (bo w tym temacie też każdy miał inną koncepcję...), resztę zostawiam innym, niech się wyżyją. Niektórzy naprawdę przyżywają to jak Hitler wojnę :O nie do konca to rozumiem, w zawieraniu małżeństwa wg mnie chodzi o coś więcej niż jak kto będzie wyglądał i jak sala będzie ustrojona. Poza tym wszystko ok, objawy mnie żadne nie męczą, mdłości już nie ma, zachcianki jeszcze trochę, ale też raczej mija. Brzuch wieczorami, po całym dniu, po kilku posiłkach już widocznie wystaje i nie jest to wina mojego przeżarcia:P bo jem tyle samo a przed ciążą tak nie miałam. Pępek robi się coraz bardziej płytki. Na wadze 1,8 kg na plus. Czekam, aż będzie coraz więcej i widoczniej:) Za godzinę jadę na poradnię życia przedmałżeńskiego, chyba trochę "po nie w czasie" :P ale trudno, zaliczone musi być. Miłego wieczoru Wam życzę
×