Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ad888888

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ad888888

  1. ad888888

    MAJ 2011

    Cześć dziewczyny:) Widzę że zakupy dla Waszych dzieciaczków w toku, ja, co zresztą nie jest żadną nowością jestem w lesie i pewnie jeszcze długo w nim zostanę. Zostanie kupowanie wszystkiego na ostatni moment. Jedynie, po kilku tygodniach intensywnego rozmyślania nad tym, kupiłam sobie wczoraj na allegro poduszkę motherhood, bo spać w nocy nie mogę, żadna pozycja niewygodna, na plecach brzuch się naciąga i boli krzyż, na bokach brzuch "przelewa się" na którąś stronę, w zależnosci jak leżę i też zaczyna pobolewać. Oprócz tego to nic. Do zakupów nie mam kompletnie ani weny, ani ochoty. Poza tym humor mam w kratkę. Siedzę przez większość dnia sama, potem z teściową i 6-cio letnim szwagrem, który jest wg mnie rozpieszczony i ogólnie wkurzający :O Dziś zrobiłam kilka podstawowych rzeczy w domu (śniadanie, małe sprzątanie, naprawdę bez szaleństw) i brzuch tak się postawił, stwardniał i rozbolał, że dałam sobie spokój ze wszystkim. Poleżałam chwilę, wzięłam no-spę i przeszło. Teraz siadłam do kompa bo muszę pracę zaliczeniową napisać ale oczywiście weny brak:( Jeśli chodzi o nosidełka to ja nie mam kompletnie żadnego doświadczenia, ale jakoś bardziej mnie chyba jednak chusty przekonują, nie wiem sama dlaczego, jakaś intuicja czy coś. Stylowaa - bardziej podoba mi się Mateusz. A jeśli miałabym wybierać między Natan albo Nataniel to Natan;)
  2. ad888888

    MAJ 2011

    Witam ponownie wszystkie mamy!!! Jejku, trochę mnie tu nie było, widzę dużo nowych dziewczyn. Nie nadrobiłam wszystkiego jeszcze, więc nie wiem co u Was słychać, ale w miarę możliwości postaram się wszystko doczytać. U mnie - śmiało mogę powiedzieć, że wszystko dobrze, wbrew moim wcześniejszym obawom:) ślub się udał, wesele też, sukienkę dopiełam:P i częściowo tez jestem już przeprowadzona, nie wszystkie graty jeszcze w nowym miejscu, no ale te najpotrzebniejsze codziennego użytku tak i jakoś sobie radzę:) Póki co mieszkamy u moich teściów, ale mąż (jak to teraz brzmi:D) codziennie remontuje nasze mieszkanie (które póki co jest w stanie dość surowym) i liczę, że za ok. miesiąc już będą prace na wykończeniu, zostanie urządzanie, więc nie jest źle, znaczy i tak nie jest, bo teściów mam fajnych, no ale wiadomo, że zawsze na własnym lepiej, wygodniej. Zdjęć ze ślubu nie mam jeszcze, ale jak będą to się pochwalę;) Poza tym co... dzidziuś zdrowy, przedwczoraj byłam na wizycie u mojej lekarki, pierwszy raz też był ze mną A. Cieszyłam się, że wreszcie coś zobaczy, ale jak na złość Kruszynka się tak odwróciła, że nic nie dało rady zobaczyć, lekarka ledwo pomierzyła co miała pomierzyć, główkę, brzuszek, kości udowe... i tak podchodziła po kilka razy do tych pomiarów. Ale ani buzi, ani tym bardziej płci nie szło podejrzeć (co mi zresztą na rękę było z tą płcią:D). Dzidziuś obrócił się już główką w dół, najpierw pomyślałam, że kurcze, coś wcześnie, ale chyba nie mam się co martwić, pewnie się to jeszcze kilka razy zmieni, poza tym lekarka nie była niczym zaniepokojona. Okazało się, że wcześniej miałam trochę niedowagi, tzn. za mało przybierałam, ale teraz nadrobiłam, więc jest ok. Wszystkie badania też wyszły dobrze. Kolejna wizyta 2 lutego. Póki co znikam, mam trochę pracy na uczelnię, ale pojawię się jeszcze niebawem:) Pozdrawiam Was kobietki i mam nadzieję, że wszystko ok u Was.
  3. ad888888

    MAJ 2011

    Kochane majóweczki! Trochę spóźnione, ale szczere życzenia świąteczne Wam składam. Przede wszystkim - zdrówka. Bo bez tego nic innego nie da się osiągnąć. Radości i uśmiechu na codzień, jak najmniej stresów. Miłości i spełnienia wszystkich Waszych nadziei i ambicji. No i oczywiście zdrowych, ślicznych i mądrych bobasów;) Ze swojej strony dziękuję Wam wszystkim za życzenia :* A dziś żegnam się z Wami też, możliwe że na dłuższy czas. Pojutrze, a w zasadzie już jutro mój wielki dzień i w związku z tym pewnie nie będę miała czasu się odezwać przez jakiś okres. Bo zaraz od poniedziałku zaczynam przeprowadzkę, urządzanie się, ogólne urwanie głowy. Na pewno będę myśleć o Was i żal mi trochę, że nie będę stale na bierząco. Ale postaram się nadrabiać jak tylko będzie się dało. Także do usłyszenia kochaniutkie, trzymajcie za mnie kciuki w niedzielę o 12.30 ;) :P P.S. Trochę się uspokoiłam jeśli chodzi o Kruszynkę. Trochę bardziej się znów rusza, choć dalej jest dość spokojna. No ale najważniejsze, że czuję ją codziennie po kilka razy przynajmniej. A stetoskop chyba mi się zepsuł :(
  4. ad888888

    MAJ 2011

    stylowaa - ja z imion które podałaś wybieram Mateusz. Dziewczyny, doła załapałam i nie wiem czy mam powód czy nie.. Ale martwię się, że z moim dzieciątkiem coś jest nie tak:( może mi się tylko wydaje, no ale ruchy od dwóch dni stały się rzadkie i delikatne, zaczynam sie zastanawiać znowu, czy to w ogóle są ruchy... Znaczy może inaczej - w ciągu dnia i tak zawsze był spokój, tylko wieczorami szaleństwa w brzuchu czułam. A teraz właśnie od dwóch dni wieczorem spokój, czasami poczuję coś co CHYBA jest kopniakiem delikatnym. Za to kiedy przystawiam rękę do brzucha to wszędzie czuję moce pulsowanie, ale to moje tętno. Do tego serduszka nie słyszałam przez stetoskop od 3 dni i schiza łapię... No i od czasu do czasu mam takie lekkie kłucie w brzuchu, sekunda i przechodzi. Mam nadzieję że wszystko jest ok... Poza tym jadę za chwilę zrobić paznokcie ślubne już. Może jak posiedzę przez ok. godzinę w jednym miejscu nie ruszając się za bardzo to dzidziuś zacznie się niecierpliwić i skopie mamę, liczę na to. No i przymierzyłam dziś suknię rano, czy się dopinam. Dopięłam, ale ciasno było, w brzuchu nie, ale w biuście. I myślę, zawozić ją do porzeszenia jeszcze czy nie... I ostatecznie wpadłam na "genialny" pomysł. Zdjęłam stanik. No i tym sposobem w biuście też zrobił się luz, także na swoim weselu będę bez stanika latać... Heh, dobrze że jednak zdecydowałam się ramiączka doczyć, bo gdyby ich nie było, to bym się nie odważyła, bałabym się, że w pewnym momencie suknia zjedzie i wszyscy zobaczą biust panny młodej... Ok, jadę, odezwę się potem.
  5. ad888888

    MAJ 2011

    annjaa - fajnie, uśmiałam się jak doszłam do momentu jak Twój mąż poszedł drzwi pooglądać :D W ogóle myślę, że nawet jeśli spodziewamy się zobaczyć te dwie kreski, czy tak jak ja jesteśmy wręcz pewne (ja bym się zdziwiła strasznie, gdyby wtedy wyszła jedna krecha) to ich widok jest tak czy inaczej zaskoczeniem albo jakimś takim wstrząsem. Mimo że - tak jak piszę - byłam pewna, że zobaczę dwie linie, to jak je już zobaczyłam to zaczęłam się cała trząść z emocji, sama byłam zaskoczona swoją reakcją :P
  6. ad888888

    MAJ 2011

    Kankuun - dzięki kochana i wzajemnie, spokojnych świąt, rodzinnej atmosfery i udanych prezentów :) p.s. nie przemęczaj się z przygotowaniami, w naszym stanie lepiej coś odpuścić, niż głupot narobić ;) to zresztą do wszystkich majóweczek!
  7. ad888888

    MAJ 2011

    Eni, hehe:D u mnie w zeszłym roku tak było, nie było komu i kiedy kupić choinki i w końcu na dzień przed wigilią moja mama tupnęła nogą i zagroziła tacie, że jeśli NATYCHMIAST nie pojedzie po choinkę to ona nie zrobi jego ulubionej zupy grzybowej :D podziałało oczywiście. A ja w ogóle mam nadzieję, że w przyszłych latach nie będę czekać na święta jak na skazanie. Ponieważ tata A. i zresztą A. też to alergicy. I uwaga - tata A. ma aż tak, że jest uczulony na prawdziwe choinki, dlatego zawsze muszą mieć sztuczną. Pytałam się A. czy odziedziczył po tacie tę alergię, powiedział, że nie wie, ale chyba nie (oby, oby!!!). I że w przyszłym roku ustawimy już w swoim mieszkaniu na święta prawdziwą choinkę i zobaczymy, jeśli będzie się źle czuł to niestety będziemy musieli sztuczną stawiać. Ja sobie nie wyobrażam mieć sztucznej, dla mnie święta ze sztuczną choinką to nie święta :(
  8. ad888888

    MAJ 2011

    Aaa... w tej mojej historii zajścia w ciążę zapomniałam dopisać, że ostatecznie broniąc pracę lic. byłam już w drugim miesiącu:P więc, mimo, że się o to nie starałam, wyszło prawie zgodnie z moim wcześniejszym planem :D
  9. ad888888

    MAJ 2011

    jaTUŚKA - generalnie to historia z Twoim zajściem jest powalająca, ale tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że w życiu nic nie dzieje się przypadkowo. A jeśli chodzi o płeć... Wywal z siebie wszystko kochana, wszystkie te emocje i nie przejmuj się absolutnie, że jesteś złą matką albo że jesteś nienormalna. Jestem w ciąży pierwszy raz, ale zdaje mi się, że w naszym stanie to normalne, że ma się czasem takie schizy albo różne dziwne nastroje. Sama jakiś czas temu miałam takie myśli, że lepiej się nawet do nich nie przyznawać :O myślę, że nawet, jeśli do końca ciąży miałabyś rozpaczać z powodu chłopca, to jak go zobaczysz po raz pierwszy "na żywo" to Ci przejdzie jak ręką odjął. A jeśli nie to wtedy będziesz myśleć co dalej;) I ja dopisuję się do mam, które nie starały się o dzidziusia, a udało im się za pierwszym razem. U mnie w ogóle była taka historia, że chciałam bardzo mieć dziecko, planowałam zajść w ciążę jak obronię pracę licencjacką. Ale rozmawiałam jakiś czas wcześniej o tym z A. i on nie chciał jeszcze wtedy. Upierałam się, planowałam nawet "wpadkę":P ale ostatecznie stwierdziłam, że nie no - nie mogę tego A. zrobić, miał swoje plany, nie chciałam mu tego niszczyć, więc całkowiecie odpuściłam temat. No a sprawy tak czy siak potoczyły się swoim torem. Zaczęło się od tego, że dzień przed moimi urodzinami pokłóciłam się strasznie z A. już nie pamiętam o co. W moje urodziny próbowaliśmy sie dogadać i to dogadywanie się doprowadziło do jakiegoś "dziwnego seksu". Nie był to taki typowy spontan bez zabezpieczenia. Po prostu mając doskonale na uwadze wszystkie możliwe konsekwencje (nawet podczas seksu A. zaczął liczyć mój cykl, no comment .........) zrobiliśmy to i tyle. Ja zaraz po wszystkim zaczęłam się śmiać, niekontrolowanie, olbrzymi banan nie schodził mi z twarzy. Od pierwszej sekundy byłam pewna, że zrobiliśmy sobie dziecko. Mimo, że moje cykle były tak nieregularne i nieprzewidywalne, że nie można było niczego zakładać. Potrafiłam mieć cykl 20-sto dniowy, a następny 40-sto dniowy. A ja wiedziałam swoje dosłownie od samego początku. Kiedy kilka tygodni później kupowałam test, robiłam to tylko dla zasady, żeby A. zobaczył, że go nie bujam, że jestem w ciąży:P a wyniku byłam pewna już od dawna:) Dziewczyny, jeśli chodzi o fryzurę, to za mną też chodzi zmiana, i to taka bardziej gruntowna :D Zawsze miałam długie włosy (no ok, jako 7-mio letnia dziewczynka miałam krótkie, potem już nigdy więcej:P). Ale teraz chciałabym (po ślubie) zmienić coś, kolor może i ogólnie, teraz włosy mam cieniowane, w najdłuższym momencie do połowy pleców. Na jaką chciałabym zmienić to nie wiem jeszcze, ale zaczynam szukać w internecie pomysłu;) A wczoraj (dziś w nocy:P) zapomniałam Wam napisać, że stroiłam choinkę od ok. 22:30 do godziny 0:30 :D:D:D ale było co stroić, w tym roku choinka u mnie jest ponad 3-metrowa :) wiadomo, nie biegałam po drabinie żeby zakładać bombki na samej górze, w tym wyręczył mnie tata :)
  10. ad888888

    MAJ 2011

    Hej dziewczyny, wiem, pomyślicie że zwariowałam, że o tej porze piszę, ja zresztą sama o sobie tak myślę, bo dziś dzień miałam ciężki naprawdę i powinnam od kilku godzin chrapać:P No ale po kolei. Przede wszystkim gratulacje justz i Trelevinaaaa, że poznałyście płeć! :) Dziękuję też wszystkim dziewczynom za podpowiedzi co do piosenki dla rodziców. Jeszcze trochę o tym napiszę - sipińskiej nie wybraliśmy nie dlatego, że oklepane, tylko że tej piosenki nie lubią ani rodzice moi ani A. Mi się słowa podobają i też myślą, że oddają to, co chce się wtedy powiedzieć, ale wiem, że rodzicom zrobilibyśmy po prostu przykrość:P Te wszystkie piosenki, które proponowałyście przerobiłam;) znaczy siedziałam naprawdę ze sto lat nad tym tematem i szukałam odpowiedniej i te wszystkie piosenki właśnie znalazłam już wcześniej. Odrzuciłam jednak wszystkie, bo wiem, że też by się rodzicom nie podobały :O nasi rodzice są dość "nietypowi" - szczerze to najbardziej ucieszyliby się z... Black Sabbath albo innej metalowej albo rockowej piosenki, najlepiej jeszcze nie po polsku... No ale postanowiłam nie szaleć i w koncu wybrałam piosenkę De Mono "Zostańmy sami". Wiem, że to nie jest typowa piosenka dla rodziców, ale tak jak mówię - nasi rodzice w ogóle są nietypowi i wiem, że to im się na pewno bardziej spodoba niż te wszystkie z cyklu "dla rodziców". Teraz tylko kwestia, czy zespół to zagra, od dwóch dni chcę zadzwonić i się dogadać z nimi, ale wiecznie nie mam czasu, poważnie :O Noo.. tak to przygotowania ślubne już do końca zmierzają, zostało kilka ostatnich rzeczy. Odebrałam swoją suknię, wyszła bardzo ładna wg mnie, dość skromna, ale elegancka, taki styl jak lubię;) bardzo podobna do tej ze zdjęcia które kiedyś wkleiłam. W czwartek rano ją jeszcze przymierzę, żeby mieć pewność, że się dopnę, jeśli nie to jeszcze na gwałt z nią polecę, żeby poszerzyć:P mam do niej śliczne bolerko, to akurat jest już nieco ozdobione jakimiś kamyczkami czy cekinami, urocze wyszło i sprawia, że sukienka nie wydaje się zbyt skromna. W sumie może jak w czwartek się w tę kieckę wcisnę to cyknę fotę i Wam pokażę, bo nie mogę się już powstrzymać:P A dziś cały dzień w Bielsku spędziłam, chciałam kupić prezent dla rodziców (wspólny od A. i ode mnie) - udało mi się. Za to osobny dla mamy ode mnie i dla A. - lipa, nie kupiłam niczego. Nogi mi wchodziły (i wchodzą dalej :O) już nie do dupy, tylko do mózgu chyba, łydki spuchnięte, masakra. Dziwię się, że nie padłam jeszcze na pysk, tylko siedzę przed kompem. Do tego nadrobiłam 4 strony od wczoraj naskrobane, nie wiem co się ze mną dzieje dziś, powera dostałam:P Słuchajcie jak fajnie z ruchami mojej Kruszynki - od czasu do czasu zdarzają się takie sytuacje, że kopie mnie tak miło, delikatnie, raz za razem, a jak nie zareaguję w żaden sposób, to tak mi przywali, że aż potrafi mnie to zaboleć. I wtedy pogłaszczę, albo poklepię brzuszek i wtedy nagle cisza i spokój:P wygląda to tak, jakby moje dziecko domagało się kontaktu, a jeśli swojego nie osiagnie to kopie z całej siły, dopóki się nie doczeka na reakcję z mojej strony:D Nie mogę się już doczekać spotkania z Nim/Nią po tej stronie brzucha;) Ok, rozpisałam się jak zwykle. Idę spać, a jutro (czyli w sumie to dzisiaj:P) się pewnie znowu odezwę. Spokojnej nocki majóweczki
  11. ad888888

    MAJ 2011

    stylowaa WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANA :) Ja od wczoraj siedzę na necie i szukam piosenki która by była dobra na dedykację dla rodziców na wesele. Problem jest przeogromniasty już, bo zgodni są wszyscy tylko co do jednego - że Sipińska ze swoim "cudownych rodziców mam" i inne w tym stylu, na tę samą nutę odpada. No i tu proste sprawy się kończą, bo nikt nie może wymyślić co w takim razie zamiast tego. A. się wypiął, najpierw mnie opieprzył, że za bardzo się przejmuję, więc mu powiedziałam, że skoro tak, to niech sam coś znajdzie, wybierze i poinformuje zespoł. Zaczęłam go męczyć co chwilę - co wybrał, czemu jeszcze nie wybrał i kiedy to zrobi. Więc (tak jak się spodziewałam:P) po paru dniach podkulił ogon i powiedział, żebym jednak ja wybrała. Na moment moje ego wzrosło, ale co z tego, skoro znów mam problem, znalazłam 2 piosenki, których zapewne ten zespół nie da rady zagrać :O No nic, z całej plejady badziewia na miarę możliwości zespołu będzie trzeba wybrać coś, co będzie "w miarę" :/ A poza tym to nic szczególnego. Humor poprawia mi się tylko wieczorami, kiedy Maleństwo imprezuje w moim brzuchu. W ciągu dnia uśmiechnę się raz a kiedy, jak dostanę kopniaka. Tak to jakaś taka wieczna nostalgia. Podliczyliśmy ostateczną liczbę gości weselnych, okazało się koniec końców, że odmówiło nam aż 40 osób (4 z mojej strony, 36 ze strony A., to dość ciekawe.....) Dziś odbieram swoją suknię ślubną, ciekawa jestem końcowego efektu, mam nadzieję, że będzie na tyle luźna, żebym w niedzielę się w niej dopięła :O ostatnio na przymiarce okazało się, że rozrastam się w całkiem szybkim tempie. Na pierwszej przymiarce pani powiedziała, że uszyją suknię póki co z zapasem. Tydzień później przyszłam znowu, nie dało się mnie dopiąć, a zapas podobno już był... No przykro mi, chudsza nie będę. Poza tym załamuję się, bo moja twarz to istne pobojowisko Byłam na oczyszczaniu twarzy, walczę ze swoją koszmarną cerą ale to zwykła walka z wiatrakami, nic kompletnie nie działa, hormony robią z moją twarzą co chcą, jest nawet gorzej niż w I trymestrze. Trudno, kilo tapety będę musiała nałożyć i ewentualnie wtedy do ludzi :( A teraz odkurzanie przede mną, ale tak mi się nie chce... Buu:(
  12. ad888888

    MAJ 2011

    Hej kochane mamuśki. annjaa - wierzę, że u małej Blanki wszystko będzie dobrze, musi być dobrze! Wypoczniesz i wszystko wróci do normy, trzymam kciuki Ja miałam ostatnio jeden dzien taki, wstałam rano to wszystko było ok, ale koło południa brzuch mi stwardniał, skurcze i ból, zresztą pisałam Wam nawet. Wzięłam no-spę, trochę przeszło, ale do wieczora ciągnięcie i twardnienie się utrzymało. Wieczorem jeszcze jedna no-spa i modliłam się, żeby w nocy wszystko się unormowało. Faktycznie na następny dzień już ok było, od tego czasu (odpukać) nic niedobrego się nie dzieje. U mnie znów humor się waha. Za tydzień o tej porze będę już mężatką i cały czas mi to w głowie siedzi :O W dodatku na A. się wkurzam, bo postanowił sobie urządzić dwa wieczory kawalerskie, jeden był wczoraj a drugi bedzie w środę. Najpierw dla kuzynów, potem dla kolegów ;] Ja może w czwartek zorganizuję jakiś niby-wieczór panieński, choć coś mi się zdaje, że to niewypał będzie, trudno, najwyżej sama posiedzę, puszczę sobie filmy i nażrę się wszystkiego co mi pod rękę podejdzie (jakbym nie robiła tak co wieczór :O) O właśnie - co do wagi. Dziś kończę 21 tydzień i mam +3 kg od początku ciąży. Nieźle, biorąc pod uwagę to, że w jedzeniu nie mam żadnych ograniczeń, już mnie wypycha, ale widzę coś, na co mam ochotę i nie mogę się powstrzymać :O Dzidziuś szaleje sobie w brzuchu, kopie jak szalony, zwłaszcza wieczorami. Codziennie słucham też jego serduszka przez stetoskop:) rano za bardzo nie słychać nic, pewnie woli się tyłkiem odwrócić rano do mamy:P ale wieczorami jest otwarty na wszelkie moje stukania i pukania czy co tam jeszcze, zawsze mi odpowiada no i układa sie właśnie tak, żebym sobie mogła posłuchać tego szaleńczego tętna;) Dziś wybrałam się do kościoła, kazanie było o św. Józefie, nie tylko jako osobie, ale też o samym imieniu, ksiądz mówił, że od 40-stu lat nie ochrzcił żadnego Józefa. A ja przez cały czas się wtedy zastanawiałam czy to jakieś znaki czy co, bo przez całe to kazanie moje dziecko wierzgało i kopało, a jak tylko się skończyło to spokój. Może chce mieć na imię Józef... Ale wątpię, jeśli w ogóle będzie facet, to najwyżej na drugie może tak dostać:P Miłej niedzieli majówki;)
  13. ad888888

    MAJ 2011

    X witaj, ale fajnie, bliźniaki :D fakt, to ciężej i w ciąży i potem jeszcze więcej pracy ale generalnie to super, dwójka za jednym zamachem;) i nie rozumiem, czemu ludzie mówią że masakra, bliźniaki się rodzą i ludzie dają sobie radę, i z trojaczkami, i jak jest jeszcze więcej dzieci na raz to też, nie wiem czemu niektórych to tak przeraża. Z tymi ubrankami faktycznie chyba nie ma co czekać za bardzo, część już kupić i spokój. mamuskamaj - Julek od Juliusza czy Juliana? Mój A. bardzo chciał Juliusza (od Cezara, A. jest historykiem i ma świra czasem :O) Generalnie to dziś siedzimy z A. i on po raz pierwszy poczuł kopniaki w moim brzuchu pod dłonią:) Mały (nie wiem czemu mówię do niego w rodzaju męskim, po prostu takie przeczucie:P) nie kopał za mocno, ale jednak ze dwa razy udało się poczuć na ręce. Ok. godzinę później A. chciał jeszcze raz, znów położył mi rękę na brzuchu, stukał pukał i cisza. Mówię, że może dzidziuś śpi. Sama położyłam swoją dłoń i zapukałam a A. wtedy z wielkim oburzeniem na mnie wyskoczył, że skoro śpi, to żebym go nie budziła:P Zrobiłam dziś nowe zdjęcia brzucha, za chwilę je wrzucę na naszego @. :)
  14. ad888888

    MAJ 2011

    justz - na pewno się obudzi:) ja też się już martwiłam, wszystkie dziewczyny już czuły dawno a ja 18tc i cały czas nie, albo nie byłam pewna czy to już to. A nagle jak zaczął mnie łomotać od środka to teraz nie mam spokoju;) najpierw tak delikatnie "zagadywał" a ja myślałam, że to jelita, a potem się rozchulał porządnie. I Twoje maleństwo zacznie szaleć niedługo, cierpliwości
  15. ad888888

    MAJ 2011

    Dzień doberek kobietki Znów mama - dzięki, że opowiedziałaś o tym, sprowadzają takie historie na ziemię, a to każdemu się nieraz przyda. Ja szczerze powiem, że od dawna mam takiego rodzaju myśli. Właśnie że "przeproś go pierwsza kretynko, a jeśli teraz pojedzie i będzie miał wypadek, albo cokolwiek innego mu się stanie i nie bedziesz już miała możliwości?!" Działa, naprawdę. Trochę szkoda, że on nie ma na zmianę ze mną takiego podejscia, ale trudno, skoro nie on to ja, i tak pomaga. justz - życzę Ci kochana wszystkiego dobrego, wiem co to pół życia spędzonego w szpitalu, ja spędziłam w nich praktycznie całe dzieciństwo, i to tylko dlatego, że w szpitalu, w którym się urodziłam były tak masakryczne warunki, że szok, służba zdrowia załatwiła mnie na amen i to kilka razy. Dobrze, że dziś są już inne czasy i inne standardy. Ja mimo wszystko z przewrażliwienia postanowiłam nie rodzić w moim mieście rodzinnym, poród tutaj źle się skończył i dla mojej babci i dla mojej mamy, wolę nie ryzykować i nie kontynuować tej smutnej rodzinnej tradycji. No ale w sumie rozpisałam się nie o tym co trzeba... Chciałam napisać o tym przezroczystym płynie z sutków, ja u siebie też zauważyłam to, choć w bardzo małych ilościach, jak ścisnę to leci odrobinka, ale nawet nie kropelka. Z kolei czytałam, że pierwsze kropelki z piersi mogą lecieć już w 3 miesiacu, każdy mądry a coś innego pisze. Ok, żeby już nie smęcić więcej przedstawię Wam dialog, który dziś przeprowadziłam z moim tatą, a który mnie nieźle rozbawił: Tata: - Zjesz tę rybę wędzoną z lodówki? Ada: - No nie wiem, chyba nie powinnam za bardzo. T: - Czemu? Coś tam mama wspominała o wędzonych rybach w ciąży, ale przecież nie chodzi o cały kawał tylko trochę jej zostało. A: - No dobra, w sumie mogę, ale nie wiesz jak ona była wędzona? Bo jak na ciepło to ok. (to nie była ryba ze sklepu tylko od znajomego tata dostał) T: - No nie wiem, ale to przecież przygrzej ją sobie w mikrofali jak chcesz na ciepło. A: - ...... (i w śmiech) T: - No co?! Nie znam się na diecie pań w ciąży! Taak.. któraś z Was pisała niedawno o wyrozumiałości facetów :D Poza tym wczoraj wieczorem, jak pisałam, że idę "pomęczyć" swoje dziecko to faktycznie, tak mi się udało, że aż się rozbeczałam ze szczęścia :) Na początek faktycznie pukałam do niego, on odpukiwał. Potem wzięłam stetoskop i słucham, tylko przystawiłam go do brzucha, a maleńkie serduszko było słychać jak dzwon!!! Więc słuchałam ile wlezie. Potem dzidziuś musiał zmienić ułożenie (co zresztą też czułam, jak się przekręca tam w środku) bo nic znowu nie było słychać. No i właśnie... to jego przekręcanie się... poczułam to jak takie ciagnięcie (bezbolesne) w poprzek brzucha. I tak pare razy (oprócz standardowych kopniaków;)). A w pewnym momencie pociągnęło tak mocniej i cały brzuch mi nagle stwardniał (też nie bolało, choć się przestraszyłam). I patrzę na ten swój brzuch... a tu nagle po lewej stronie takie duże wybrzuszenie, a z prawej całkiem płasko. Oczy wielkie tylko zrobiłam, usiadłam i leciutko wymasowałam, czy raczej wygłaskałam brzuch. Za chwilę przeszło. Ale mówię, że ok maleństwo, dosyć szalenstw na dziś. Zgasiłam światło, ułożyłam się na boku i leżę, a w brzuchu cały czas ŁUP, ŁUP, ŁUP! Mówię, nie, nie. Na dziś naprawdę starczy, jutro Ci znowu zastukam. I za chwilę kopniaki coraz słabsze, delikatniejsze, aż całkiem się to moje dziecię uspokoiło:) Rany, nie wiedziałam, że na tym etapie będę miec z tym dzieckiem aż taki kontakt, coś niesamowitego... A dziś bóle mnie dopadły, raczej takie średnie, bywały mocniejsze już, ale i tak się zmartwiłam. Wzięłam no-spę, trochę przeszło, choc dalej trochę czuję:/ może potem wezmę jeszcze jedną... Poza tym dzidzia mnie cały czas kopie dziś:)
  16. ad888888

    MAJ 2011

    tigero, w porównaniu ze mną to i tak długo się Ciebie pozory trzymały :P hahah :D Nie no serio - w lutym stukną 4 lata, odkąd jestem z A. i mniej więcej od 3 lat wiem, że to ładnie mówiąc "wymagający" człowiek:P potrafi być wstrętny, wredny i odpychający. Nie raz mam ochotę zrzucić go z wieżowca. Ale w sumie co z tego skoro... on myśli o mnie to samo :D Potrafimy być okropni dla siebie, jak się czasami kłócimy to wióry lecą. On potrafi zranić mnie do żywego, ja jego chyba też, tylko on inaczej to okazuje niż ja. Ja rozbeczę się ze złości, od razu wszystko ze mnie wychodzi. On zamyka się w sobie, przestaje się odzywać i dusi emocje (uważam, że mój sposób jest jednak lepszy:P). No tak czy inaczej - wiem, że życie z nim nie jest i nie będzie łatwe. Nie zmieni tego ślub, dziecko czy w ogóle cokolwiek innego. Ale mimo to, nie chcę żeby się zmieniał. Raczej wolę się przyzwyczaić do niego takiego jaki jest (i przy okazji wymagam tego samego względem mojej osoby). Nie chodzi mi o to, żeby w ogóle nad sobą nie pracować. Ale myślę, że zmieniać można pierdoły, np. takie jak nauczenie go, żeby wrzucał brudne rzeczy od razu do kosza na pranie a nie czekał aż ktoś pozbiera je z podłogi i wyniesie za niego. Tych "twardych" cech jego charakteru, w tym wad, nie chcę zmieniać, bo po co, on taki jest i tyle, taki był, kiedy się w nim zakochałam i taki pewnie już będzie. Albo się go nauczę albo... nie wiem, nie wymyśliłam jeszcze alternatywy:P Nigdy nie zakładałam, że po ślubie jakoś go tam zmienię, albo on sam się zmieni. Przypuszczalnie zawsze można by lepiej trafić. Tyle że jeśli człowiek miałby szukać ideału to mógłby szukać do usranej śmierci za przeproszeniem i i tak by nie znalazł. Wątpię, że można kiedykolwiek mieć pewność, że osoba, którą wybraliśmy to ta jedyna, na zawsze i amen, jak napisałaś tigero;) raczej ważniejsze jest, żeby mieć pewność, że to z tą osobą chcemy spróbować tego "na zawsze". No nic, rozpisałam się, tak wyszło a wcale nie planowałam:P a teraz idę pod prysznic i do wyrka "pomęczyć" jeszcze trochę moje dziecko pukaniem do niego:P może odpuka, a może będzie spać, ciekawe jak długo na tym etapie śpią nasze dzieci, muszę poszukać, chyba że wie któraś z Was?
  17. ad888888

    MAJ 2011

    Łooo.. tigero, zaszalałaś. Twój post zasłużył chyba na tytuł najdłuższego na wątku :P No powiem szczerze, że tym się pocieszam, że to zima, ma być mróz w świeta (choć wiadomo, że do końca nic nie wiadomo:P). Tak czy siak wolę trochę zmarznąć ale mieć pewność, że nie zemdleję. Na gołe ramiona ubieram bolerko z koronki i na to futerko (to już grube) do pasa, mama chciała na mnie wcisnąć jeszcze sweter, ale nie dam się, naprawdę moje omdlenie jest wysoce prawdopodobne więc muszę walczyć:O na szczęście ksiądz, który ma nam udzielać ślubu to rodzony kuzyn A., więc powiemy mu, że ma nie przeciągać tylko lecieć z koksem jak się to mówi :D tigero, nieźle mnie pocieszyłaś z tymi watpliwościami, serio :D
  18. ad888888

    MAJ 2011

    Ada - (jeee... jak fajnie mieć w końcu imienniczkę :D) dobrze że mi przypomniałaś, bo miałam Wam o tym napisać i zapomniałam! Ja jak przykładam rękę do brzucha to czuję tętno, ale na 100% to moje. Ale raz poczułam coś innego, nie były to ruchy maleństwa i w ogóle strasznie się wtedy zdziwiłam. Położyłam rękę na brzuchu a tam takie bardzo szybkie pulsowanie. Sprawdzam swoje tętno (na szyi) - całkiem szybkie, ale nie aż tak, tamto po prostu było szaleńcze. Mówię, no kurcze, niemożliwe, żebym czuła puls dziecka... Ale jednak, to musiało być to. Chciałam posłuchać przez stetoskop co tam się w środku dzieje :D ale miałam go na drugim końcu pokoju :/ więc powoli wstałam, starałam się nie wykonywać żadnych ruchów gwałtownych, poszłam po to cholerstwo, ale jak wróciłam to nic już nie czułam, znów tylko swoje tętno. Tak czy inaczej posłuchałam chwilę i wiecie, naprawdę usłyszałam takie szybciutkie bicie, sądzę że maleńkiego serduszka :D biło dokładnie w tym samym szybkim tempie, które poczułam pod ręką. Po kilku sekundach przestało, dzidziuś musiał się ułożyć jakoś inaczej, zmienić pozycję. Byłam zachwycona, szukałam znowu stetoskopem tętna, ale już nic nie usłyszałam. Próbuję znowu od czasu do czasu, może jeszcze się uda :)
  19. ad888888

    MAJ 2011

    Dzięki dziewczyny, jesteście cudowne. Wiem, że mi nie przejdzie po Waszych odpowiedziach jak ręką odjął, ale i tak bardzo mnie uspokoiłyście, teraz jak się stresuję to przynajmniej wiem, że nie jestem jedynym takim przypadkiem na świecie. No i macie rację, bo czekają mnie spore zmiany, przeprowadzka zaraz po świetach, zmiana dokumentów, czyli bieganie po urzędach i załatwianie z niekoniecznie miłymi paniami... To mnie chyba najbardziej stresuje. Bo dla A. ten ślub wprowadzi tylko jedną zmianę - to, że od tej pory będzie nosił obrączkę na palcu :O A w ogóle... jaką przygodę przed chwilą miałam... Najpierw umarłam ze strachu a potem zaczęłam się po prostu śmiać do ściany... Jak na zawołanie zadzwonił do mnie jakiś czas temu A. i mówi cały zestresowany, że "ta kartka z prośbą o zapowiedź w mojej parafii, że bierzemy ślub, którą uznaliśmy za niepotrzebną jednak jest potrzebna". I że muszę ją zanieść do swojego proboszcza koniecznie jutro, bo trzeba w ziązku z tym donieść coś jeszcze do jego parafii (bierzemy ślub w parafii A. bo w mojej po letnich powodziach i podtopieniach zawaliła się podłoga i wszystkie msze są w salce a śluby w innej miejscowości w ogóle). Pode mną się w tym momencie nogi ugięły, bo... skoro uznaliśmy to za nieważne, to ja wywaliłam do śmieci tamtą kartkę :D No więc, żeby A. już bardziej nie stresować, powiedziałam, że ok, nie ma sprawy, zaniosę to do księdza :D I w te pędy do kosza na śmieci z myślą "wynosiłam już śmieci do kontenera czy jeszcze nie?!?!?!" Na szczęście znalazłam jeszcze ten świstek, w jakim jest stanie to nie pytajcie, choć cieszę się, że nie mam w zwyczaju darcia kartek przed ich wyrzuceniem:P na ile się dało, rozprostowałam ją prostownicą do włosów :D dużo to nie pomogło, no ale co zrobić... będę przed proboszczem oczami świecić jutro, najwyżej powiem, że podczas przedświątecznych porządków się zaplątała i ktoś ją przypadkowo wyrzucił albo wymyślę jakąś inną ściemę :D Noo... naprawdę humor mi się poprawił po tym wszystkim:P dopiero by było, gdybym nie znalazła tej kartki, wolę nie myśleć... :D
  20. ad888888

    MAJ 2011

    Cześć dziewczyny, ale dawno nie pisałam! Ale w weekend nie miałam czasu a wczoraj i przedwczoraj zwyczajnie mi się nie chciało, przyznaję :O Ale nadrobiłam już wszystko. Pooglądałam też nowe brzuchy na mailu, zwłaszcza mnie powalił maleńki brzuszek jaTUŚKI, no rany, 20 tc i nic nie widać! Nieźle;) ja muszę znów zdjęcie swojego wrzucić i Wam pokazać. Teraz mi już 21 tc leci, brzuch już spory jak na moją wagę i wymiary:P Dziewczyny, miałyście rację, że te wszystkie moje "podejrzane ruchy" to ruchy maleństwa:) już teraz to wiem, choć dalej to dla mnie abstrakcja. Myślałam, że to ruchy jelit, no ale sorry... nigdy nie miałam aż takich ruchów w jelitach, żeby skakać na krześle:P poza tym... to raczej nie przypadek jak sądzę, że jak zastukam do brzucha to za moment mi KTOŚ odpuka co? ;) dziś się tak bawiłam rano, za każdym razem miałam odpowiedź, coś cudownego. Powiedziałam o tym mojej mamie to się wzruszyła:P Czasami to jeszcze takie delikatne "smyranie" a czasami konkretny kopniak, że - tak jak piszę - aż podskakuję :D ruchów najwięcej czuję kiedy siedzę przed kompem (jak czytałam co nowego naskrobałyście to dzidzia wariowała, teraz jak piszę już jest spokój) i jak leżę na plecach i przyłożę dłoń do brzucha to czuję wyraźnie:) No i tak oto mogę powiedzieć, że od 2 tygodni czuję ruchy, czyli od 19tc, doczekałam się :):):) Poza tym stroiłam dziś pierniczki świateczne, zawsze mam radochę przy tym:D Uwielbiam pierniczki mojej mamy, robi najlepsze jakie jadłam. Jeśli jakieś inne kuchmarzenie nie wychodzi jej tak dobrze, jak np. mojej babci czy przyszłej teściwej, to w pierniczkach obie je powala na głowę. Kochane mamy... mam problem. Dziś humor mi całkiem dopisuje, po porannej zabawie z dzidziolem, ale ogólnie to nieco przybita chodzę. A dlaczego? Ano z powodu... zblizającego się mojego ślubu... Rany jak to brzmi... Zostało 1,5 tygodnia a ja mam wątpliwości :O:O:O odnośnie dosłownie wszystkiego. Czy to ten właściwy facet i w ogóle czy kiedykolwiek chcę wyjść za mąż - to najwięcej... Błagam pocieszcie mnie, że to normalne w tak krótkim czasie przed ślubem:O bo myślę aktualnie, czy wszystkiego nie odwołać!!! Wiem, że tego nie zrobię, ale boję się, i to jak :( sukienkę byłam mierzyć w pon. podoba mi się bardzo, ale znowu mi się zrobiło słabo jak ją przymierzałam i oczywiście już sobie tłumaczę, że to pewnie znak, że nie powinnam jej więcej zakładać... Rany, ja chyba chora psychicznie jestem :( Ok, nie meczę was moimi długimi wywodami dłużej, odezwe się niebawem znowu. Tylko napiszcie mi co myślicie, czy moje wątpliwości są normalne czy jednak powinnam dać sobie siana. P.S. dostałam właśnie kilka kopniaków z rzędu, mam nadzieję, że to na pocieszenie, albo to znak, że też powinnam się stuknąć, ale w łeb :(
  21. ad888888

    MAJ 2011

    Nie wiem czy da się w ogóle wyrazić żal po śmierci takiego maleństwa. Współczuję bardzo i ściskam. Dbaj milka o siebie i dzieciątko.
  22. ad888888

    MAJ 2011

    Hej dziewczyny, jeszcze postanowiłam się odezwać o tej porze a zaraz do spania zmykam. annjaa i majowe szczęście - gratuluję córek! :) milka k-ce - szczerze współczuję i na pewno wesprę modlitwą małą Amelkę i jej rodziców, bo też na pewno siły potrzebują. Znajoma mojej mamy urodziła synka w 26 tygodniu, też długo leżał w szpitalu, kilka miesięcy. Ma poważną wadę serca, a po narodzinach zaraz przeszedł operację, potem jakieś następne. No ale żyje i dziś ma już 8 lat, życzę Wam, aby i u Was wszystko dobrze się skończyło. ENI - wariatko, ja tak jak większość dziewczyn - libido poniżej zera, także zazdroszczę ;) Ja dziś zaczęłam sprzątanie, ale po przebraniu pościeli, odkurzeniu domu i ogarnięciu garderoby tak mnie zaczęły plecy boleć (i pośladki :O) że dałam sobie spokój. Nic na siłę, jutro też jest dzień. Co do kichania i bólu brzucha - ja jak czuję, że zbliża się kichnięcie, od razu się zginam wpół. W sumie jeśli nie zdąrzę się tak zgiąć, to po kichnięciu mnie brzuch nie boli, ale naciąga się mocno i wolę nie ryzykować i już wcześniej zareagować. Dziewczyny, macie skurcze łydek? Mnie takie znośne nocami ostatnio budziły, ale mininej nocy obudziłam się i... szyt, to już była jazda :O no... nie powiem, w porównaniu z tym, co przeżywałam jako dziecko to lajt, wtedy to już nawet nie krzyczałam z bólu, tylko darłam się jakby mnie ze skóry obdzierali, i tak przez godzinę, więc nie będę za bardzo narzekać:P no ale i tak było już nieźle tej nocy, przynajmniej tyle, że byłam zaspana i szybko zasnełam na nowo. A teraz wieczorem chyba dzidziuś się uaktywnił w moim brzuchu:) znów mam to uczucie co już pisałam, także cieszy mi się twarz, bo coraz bardziej do mnie przemawia to, że to jednak ruchy:) koralinka - (sorry jeśli pomyliłam nick) pytałaś o te "bąbelki" w dole brzucha. U mnie nic nie słychać, tylko samo wrażenie ruchu. Nic laski, będę kończyć, bo jutro wstać trzeba :) dobrej nocki
  23. ad888888

    MAJ 2011

    Hahahah Eni :D po świętach jeszcze weselne ciacho? Sama nie wiem czy dam radę:P no ale najwyżej... rozsmaruję po monitorze, może coś tam do Was przeniknie :P:P:P
  24. ad888888

    MAJ 2011

    mamuskamaj - dziękuję bardzo
  25. ad888888

    MAJ 2011

    tigero - dziękuję :) ja jestem minimalistką raczej i nie podoba mi sie jak jest bufiasto i zbyt koronkowo, cekiniasto i świecąco:P lubię klasykę i prostotę, jeśli dobierze się odpowiednie dodatki (żeby nie było aż za skromnie;) ) to efekt zawsze bedzie super, myślę że nigdy taki styl nie wyjdzie z mody, jest ponadczasowy. A Twoje zdjecia śliczne, profesjonalnie wykonane. Sukienka też, takie mi się właśnie podobają, bez niezliczonej ilości ozdób. Ok, koniec o gustach, bo o tym się ponoć nie dyskutuje, nie chciałabym wywołać jakichś niepotrzebnych kłótni ;) ENI - pisałam kiedyś tam, no i mam w stopce, taka skromna jestem:P 26.12.2010, już za niecałe 3 tygodnie :) Swoją już gotową suknię i w ogóle całą kreację zaprezentuję Wam jak już bedzie po wszystkim i będę miała zdjecia na kompie, wcześniej wolę nie ryzykować, że coś pokażę a potem inaczej wyjdzie. Miłego wieczoru mamulki:)
×