Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pomidorówka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pomidorówka

  1. hehe rebeka,na fajurkę czas... a pomidorówkę stawiam ok 12.00 :) szykowac talerze i jeszcze tak mi do głowy przyszło... albo te orangi zjadliwe studiują nasze forum dokładnie strona po stronie albo mają niesamowitą pamięć:) jeny,ja nie mam pojęcia kiedy madziula ślub brała...:) hehe zresztą co tu dużo pisać...sama do slubu z brzuchem leciałam i co z tego? żyję juz z moim szanownym 13 rok i jakos leci...jakim kto jest człowiekiem nie świadczy to czy zaliczył wpadkę czy nie ani jego wykształcenie...
  2. z rozpaczy chyba pomidorówkę sobię dziś zrobię:) i tak jeszcze na marginesie... wiecie dokładnie kto wpadkę zaliczył a kto nie,mój syf w lodówce pamiętacie dokładnie ale zapomniałyście wspomnieć o mai rajstopach podartych hehe i pisze się chmielewska a nie chmielowska cizio ty,pewnie książki sto lat w rękach nie miałaś
  3. i jak tu mieć zaufanie do ludzi... ehhh...
  4. a piszcie sobie piszcie...tylko powiem ci jedno ty jędzo pomarańczowa,powinnaś się pod ziemię zapaśc ze wstydu! rozumiem,że pisałas kiedyś z nami,oglądałas fotki itd,potem pewnie zniknęłaś a teraz wyżywasz się na pomarańczowo.Wstyd,wstyd! Żałosna jesteś,i dobrze,ze poszłaś w pizdu od nas...
  5. oooo rebeka przeoczyłam naszą fajeczkę na tarasie:) to chodz może teraz na mój taras:) widok może dechu w piersiach nie zapiera ale to nam kłęby dymu załatwią hehe a tak wogóle to niedługo rzucam :D czekam na odpowiedni moment w życiu
  6. no farfalle dobrze prawisz,nad każdym postem trza się solidnie namyśleć a po napisaniu sprawdzić czy stylistycznie i ortograficznie jest ok bo jak nie to czeka nas bojkot pomarańczy i cholera...przestaną nas czytac chyba:) i wiecie co? wychodzi na to,że z kazdą duperelą powinnysmy do lekarza lecieć bo widzicie same-niby chory paluszek tylko a taka draka wyszła trzy dawki antybiotyku za nami a przed nami jeszcze siedemnaście! nosek wygląda już ciutkę lepiej,od tej masci chyba poodpadały okropne żółte strupy,teraz została czerwona plama tylko. Zmieniam jej pościel codzień i prasuję co się da bo niewiem czy to tałatajstwo gdzies nie grasuje jeszcze. mamo oli-ja tapetowanie wspominam z łezką w oku jak urzadzalismy z szanownym gronostajowy apartament:) ile się przy tym nakłóciliśmy...:)
  7. Hello babulce! Tak na szybko póki śpi gronostajowa:) wiecie co? okazało się,że moja panna się nigdy nie oparzyła! nie ma tez opryszczki! za to nastepny "oparzony" paluszek ,wiecie co to za cholerstwo? LISZAJEC ZAKAZNY !!!! od wczoraj mamy maśc z antybiotykiem i jescze dodatkowo doustny Klacid.I widzicie,gdybym poszła do lekarza z tym pierwszym "oparzonym" paluszkiem moje dziecko nie miało by teraz noska jak lej po bombie! Zaatakowały moją pannę gronkowiec,paciorkowiec lub obie bakterie naraz! Lekarka no moje pytanie skąd to diabelstwo stwierdziła,że jest to BARDZO zarazliwe i mogła nawet na placu zabaw to złapać .Mówię wam szkoda gadać.
  8. jeny a mój szanowny pokerzystą mógłby być no bo powiedzcie jak mozna zachować powagę na widok dziadka co robi w pół zdania fikumiku:D hehehehehe no nie mogę,jestem walnieta,czy was tez takie rzeczy rozśmieszają? bo mnie strasznie!!!:):):) dziadek na mailu
  9. hehe farfalle no ja też byłam przekonana że dopiero dwulatki nam dadzą popalić:)
  10. melduję się:) a moje szamanki gdzie wsyzstkie? maja pierdoło stara,nie pisz takich rzeczy bo monitor potem trza wycierac:) cholero jedna byliśmy dziś na wróblowym roczku,gronostaja nie brałam bo nie dość,że nos jak po ekspozji c4 to jeszcze było ryzyko złapania kataru (wróbel) a tego biedna gronostajowa kichawa mogłaby nie przezyć. Została panienka z teściową. A roczek jak roczek,żarełko pychota:) ale najlepszy numer słuchajcie: na imprezie byli też wróblowi pradziadkowie tak chyba koło 80tki i wyobrazcie sobie,że pod tym dziadkiem właśnie zarwało się krzesło! :) matko,orła wywinął cudnego.Jeny dziewuchy to się mogło żle skończyć bo pizgnął porządnie,a tam ani dywanu ani nawet paneli tylko terakota a ja myślałam,że umrę,ze śmiechu ofkors.A że ryknąć śmiechem nie wypadało uratował mnie wróbel bo akurat trzymałam ją na rękach więc rżałam se cicho w jej kiecke.Szanowny mi mówił,że zaraz poznał bo chociaż się odwróciłam zadkiem do całego towarzystwa to ramionka mi drgały od tego rżenia:) Mój mężulo akurat naprzeciw tego dziadka siedział ,nawet chyba o czyms z nim dyskutował a tu trach...dziadek pod stołem:D hehehehehe jeszcze to przed oczami mam:) No ale jakoś dziadka pozbierali,przeżył i siedział se dalej na innym krzesle przeslę wam foty moje z chrzestnym ,aaa i dziadka też wyślę:)
  11. no paula senkju :) zaklęcie wypas:) haloo pani od prądów? może pani przestać hehehehe częstuję się piwkiem i idę na fajurkę:) rebekę biore ze sobą hehehe
  12. maja jak zaliczysz zgon to daj znać:) bendem cie reanimować:D
  13. dalej babiszonki,gdzie jestescie z tymi ziołami ? :D mandzik pomisława cię tuli i po cichu się przyznaje się ,że ryknęła dzikim śmiechem czytając twe słowa: pokrywa od patelni spadła mi na łeb i będę miała siniaka :):):) pomarańczko ja myślę,że w takich sytuacjach tylko spokój może nas uratować :) trza się chyba zawziąć i pokazywać dziecięciu,że takie cyrki nie robią na nas wrazenia:) wiem,wiem,łatwo powiedzieć,gorzej zrobić.W domu to jeszcze,ale między ludziskami gorzej.
  14. jezdem dziołchy:) mojej pani też się zdarza położyć i wrzeszczeć ale to raczej w domu czasem taka wścieklizna ją bierze,z początku ją podnosiłam ale to ją jeszcze bardziej rozsierdzało,wiła się na wszystkie strony i wrzeszczała jeszcze głosniej:) najlepsza metoda to nie zwracanie uwagi,teraz jak mi się połozy na podłogę i wyje to wychodzę po prostu a panienka po chwili przychodzi sama:) fakt,na spacerze jeszcze się nam to nie zdarzyło,ale wszystko przed nami hehe a za mną ciągnie się długaśny smark,ciągnie się i ciągnie i końca nie widać... znów u lekarza byłyśmy jakieś cztery dni temy ewcia zadrapała sie lekko pod noskiem,leciutko takie może z 2mm zadrapanie,nic nie robiłam,myślałam,że zejdzie...no i nie schodzi,do tego się babrze cholernie,żółte strupki,pod spodem mocno czerwone,smarowałam S.O.S.em,tormentiolem nawet i nic...lekarka zapisała mi maść vratinazol,mam smarować przez 10 dni 2xdziennie ale jeżeli w ciągu pięciu dni nie będzie widocznej poprawy mam przyjść i zapisze coś mocniejszego,przeczytałam ulotkę i pisze,że to maść na opryszczkę...rety,że też takie gówno musiało się przyplątać,gronostaj wygląda jakby chciał sobie pół nosa oderwać.A jutro roczek wróblowy a w niedzielę jedziemy na komunię,Szlak by trafił! Weżcie mnie odczarujcie albo cus plis od kwietnia do maja mamy tak: 1) guz na czole 2) oparzony palec 3) zapalenie spojówek 4) opryszczka na nosku do tego okulistyczne przygody ze starszaczką tfu...na psa urok...odczarujcie mnie! jest gdzieś jakaś szamanka? albo wiedzma chociaż?
  15. ide sprawdzić bo coś słyszę...albo szanowny wrocił z pracy? albo ktoś u mnie grasuje:)
  16. no proszę...jakie paniusia z karkowa tempo narzuciła:) towarzyszko,należy ci się odznaczenie i półroczny zapas mydła Biały Jeleń,zadowolona? mandzik-ehh... z tymi lekarzami,szkoda gadać...obysmy zdrowi byli:) łahahaha maja teraz doczytałam,że chłopa sprzedajesz hehe chcesz to pomi stara handlara twojego gada sprzeda:) co tam,targować sie za bardzo nie będę a zawsze cosik ci wpadnie na waciki chociaz nie? jakby co to daj znać co do pracy wracam 24 maja,decyzja ostateczna i już uzgodniona z szefem ! więc odwrotu ni ma:) wczoraj właśnie byłam odwiedzić swoją firmę po prawie dwóch latach,ale wiecie co jak tak siadłam se z laskami przy kawce to takie mnie uczucie naszło jakbym odeszła wczoraj hehe uspokoiło mnie to bo przynajmniej nie stresuję się juz tak strasznie,wrzuciłam na luz teraz muszę ogarnąć gronostajową garderobę,poukładać jako tako,bo wiecie same jak to jest...ja już wiem dokładnie żeby na przykład tego bodziaka nie ubierać bo ciasnawy hehe ale nie wiedziec czemu lezy se na kupce z innymi.Muszę porobić tak żeby babcia się połapała:) ghana nie bój żaby o żłobek ,będzie git:) farfalle hehe mówisz że nożycorękiego w chałupie hodujesz?
  17. Jezdem dziołchy,wylazłam z doła:) A byłam w jeszcze większym niż ostatnio jak pisałam... skrobałam wam kiedyś,że moja starsza chce okulary bo nie widzi z tablicy,nawet własną kasę na te cel wypłaciła z książeczki no więc słuchajta...teraz już mam załatwione wszystko ostatecznie,okulary do odebrania dziś ale widzicie same jak mi to długo zajęło... jestem mądrzejsza o nowe doświadczenie,że do okulisty chodzi się prywatnie a nie na pierdolony nfz pierwsza wizyta,umówiona na konkretną godzinę z bardzo miła panią przez tel trwała może dwie minuty plus 80 min spędzonych w poczekalni! pani doktor kazała mojej pani czytać tablicę poczym poleciła umówić się na nastepną wizytę i przyjść z zakroplonymi oczami.Oczywiście odstęp od wizyty do wizyty ładne parę tygodni. Ale ok... wykupiłam te krople ,zakropliłam pannie przed następną wizytą i znów w poczekalni masakra pomimo tego,że babka w rejestracji umawia pacjentów na godzinę określoną.Wizyta może z 5 min,znów czytanie z tablicy i badanie komputerowe.I nakaz następnej wizyty,już bez kropelek w oczach.Ok.Po kilku tyg pojechałysmy znów.Tym razem urwałam moją panią prosto ze szkoły, z piatej lekcji zdaje się... Poczekalnia koszmar...siedziałysmy ścisniete na krzesełkach aż w pewnej chwili lala mi usnęła z głową oparta o moje ramię:) Wreszcie nas wywołano.Szturchnęłam pucię,że idziemy...W gabinecie okazało się,że moja pani pomimo zajrózniejszych szkieł nie widzi nic! Stękała,jąkała się,no mówię wam... doktórka aż się wkurzyła z lekka... powiedziała,że nie jest w stanie przeprowadzić badania,że coś jest nie tak...że ostanio pół tablicy wyczytała bez żadnych szkieł a dziś nie widzi nic...nastraszyła nas szpitalem,mówię wam,miałam dosyć....tłumaczyłam się,że wyrwałam dzieciaka prosto ze szkoły,że usnęła mi na poczekalni i pewnie dlatego jest taka nieprzytomna...a babka już prawie wypisywała skierowanie do kliniki okulistycznej! wreszcie umówiłysmy się,że przyjdziemy jeszcze raz,tym razem z samego rana,panna będzie wyspana i do szkoły nie pójdzie.Ale gdy tylko znalazłysmy się w aucie ,mała w ryk,że nie chce do żadnego szpitala ,pocieszałam ją,że nie pójdzie ale samej mi się łapki trzęsły... na szczęście na następnej wizycie wszystko poszło jak należy,panna czytała jak z nut,raz dwa miała dobrane okulary więc załatwione wreszcie:) Ale najlepszy numer na poczekalni:) siedzi wiary od groma,jeden czyta,drugi se patrzy ,trzeci wzdycha.... w pewnym momencia jakaś babka dzwoni do domu chyba,że tak szybko nie wróci bo ma wizytę na 11 a tu jeszcze są ludzie na 10 a jeszcze nie weszli ( dzwoniła dobrze po 11) skończyła gadać a jakaś babka z poczekalni odzywa się do niej że przeciez ona ma na 11! a za chwilę jakiś facet,że on tez jest na 11:) mówię wam,szok! :) dalsze moje losy niedługo:) pozdrawiam was wszystkie i apeluję: SKOŃCZMY TĘ NIESZCZĘSNĄ STRONĘ!!!!!
  18. najpierw był zajebisty guz nabity gdy stałam tuż obok,potem ropa z oczek od mydła z łazienki,też byłam z nią w tej łazience, a teraz to... tylko kurna niewiem gdzie byłam jak się oparzyła:( niewiem czy moja mater też taka była zakręcona...
  19. tyle wam powiem moje kochane,że matka ze mnie jak z koziej dupy trąba! no to słuchajcie...gronostaj dostał gorączki w nocy z soboty na niedzielę,całą niedzielę jeszcze była a w poniedziałek nic.Myslę sobie taka krótka trzydniówka ? no ale nic...czekam na wysypkę.Ani jednej cętki nie znalazłam za to co innego...poparzony paluszek! Jeny aż mi się pisać nie chce taka jestem wściekła na siebie...musiała się oparzyć właśnie w sobotę a ja ciapa dopiero w poniedziałek rano zauważyłam! No i kurna wogóle nie zauważyłam momentu samego oparzenia a oparzone jest bez dwóch zdań! Jedyne co mi przychodzi do głowy to,że chwyciła za to ustrojstwo żelazne co na kuchence gazowej jest bo jak nie to niewiem... no i przecież wrzask musiałby być wniebogłosy... pęcherz dosyć spory był ,tak na pół palca od wewnętrznej strony,jeny,przecież musiało bolec jak cholera...a ja mamuśka od siedmiu boleści ręce jej myłam ze trzy razy dziennie na pewno,ręcznikiem wycierałam i mada faka nie zauważyłam... a w poniedziałek jak ją miałam na kolanach i jakoś tak się tą raczką bawiłam cos poczułam,myślałam,że coś jej się przylepiło czy cuś,patrzę a tu taki zonk! pęcherz już pekniety i suchy ale widać jaki był potężny,myślałam,że se włeb strzelę,pewnie od tego gorączkowała...mam nadzieję,że te czopki trochę zniosły ten ból...sama nieraz się oparzyłam i wiem jak to jest... chciałam wam napisać,ale było mi wstyd zwyczajnie teraz powinny pomarancze zjechać mnie od góry do dołu bo tym razem należy mi się jak nigdy
  20. no i trach...gorączka wróciła:(
  21. Hej babulce! gall-dobrze prawisz,postaraj się słowa wprowadzić w czyn:) bądz ślepa i głucha a co:) a gronostaj w nocy dostał gorączki,przebudziła się koło pierwszej,patrzę a ona gorąca jak piec,nie mierzyłam dokładnie,termometr tylko jej do karku przyłozyłam i było 37,9,nie wiem o co kaman,cały dzionek zdrowa jak ryba,żadnego kaszlu,kataru nic,apetyt jest,skąd ta gorączka? dałam jej czopik i spała do rana a rano goraczki nie było,ale będę obserwować.Czy któraś ma za sobą trzydniówkę? Czy rzeczywiście trzy dni trwa?
  22. Hej! no i nie dotarłam do fryzmenki a to z powodu pomidorówki:) tak się objadłam,że odechciało mi się żyć:) gall podeślij no mi tę twoją suszarę bo moja sraczkowata farel dogorywa:)jeszcze zipie ale już ledwo,ledwo na dodatek umiera też odkurzacz,niby jeszcze trochę ciągnie,ale wyje jak syrena strażacka,też już ma chyba dość,zresztą trzynascie latek zimą skończy więc ma prawo:) w każdym razie wydatki mnie czekają cholerne a jeszcze wróbla roczek i u brachola komunia a mój szanowny jest chrzestnym jestem sama w domciu (no z dziećmi ofkors) szanowny szlaja się gdzieś w Gdańsku na jakichś targach meblowych czy ogrodniczych,wróci dopiero w poniedziałek... mam nadzieję cichą,że uda mu się coś uhandlować bo też na kasie nie śpimy ostatnio...do pracy wracam za dwa tygodnie i już oświadczyłam szanownemu,że pierwszą wypłatę przehulam od A do Z:) w kosmetyczce same starocie,o ciuchach nie wspomnę,dzieciaki ubrane fajnie a matka ponad trzydziestoletni mop:) suseł-no wreszcie:)
  23. hej babiszony,a cio to? po rózgę mam iść?:) wiecie co ? dziś zakolczykowałam pannę Ewę:) była to akcja zupełnie niespodziewana i nieplanowana a jednak.... wczoraj siora "przekłuła wróbla" i chociaż do wczoraj byłam wielką przeciwniczką kolczyków w tak młodym wieku,pozazdrościłam i poleciałam z gronostajem też:) I wiecie co? byłam w szoku,bo moje dziecię nie płakało wcale:) najpierw miała uchmanta znieczulone takim sprajem z lidokainą ,a po 5 min pistolet do ucha i trach,do drugiego ucha i trach... a jeszcze przedtem kosmetyczka pytała mnie jak gronostaj płacze,czy czasem nie tai się podczas płaczu,ja mówię jej,że nie,że pewnie włączy syrenę na maksa ale oddechu nie straci na pewno:) a tu taki szok:) może to znieczulenie takie ekstra było,całe to kłucie to sekundowa sprawa,niewiem,może z 10 sekund to trwało.Bałam się jeszcze czy gronostaj nie będzie sie potem za uszko szarpał czy cuś,ale nie,chyba wogóle nie czuje,że coś ma w uszach:) a takie słodkie zielone kropeczki ma ojojojoj:) miniś-fryz czad:) za mną też fryzjer z nożycami gania,chyba się jutro przejdę:) a wózek jak tam? ja teraz handluję krzesełkiem do karmienia,12 obserwatorów mam rebeka-no na szczęście gronostaj już dwuoki:) po kilku zapodaniach maści przeszło cholerstwo tfuuuuu niech nie wraca a z tym praniem to chyba same szopy pracze wsród naszych berbeciów:) gronostaj wogóle uwielbia ciuchy,wszystkie,nawet ojcowe skarpety:) oj mandzik przegapiłam pomidorówkę buuuuuu ales mi smaki narobiła, chyba umrę,nie doczekam do rana:) do pomarańczy,która pisała do pomarańczy :nie pisze się "tempa" lecz "tępa" sirusho-no babo jedna,trochę się pochlało ale nie pamiętasz,że jak wracałysmy od rebeki to o mandzię zahaczyłyśmy? no stara,nie gadaj że nie kojarzysz :)
  24. Joł babsztyle! Potem przylezę,wpadłam tylko zapytać czy oglądałyście może wiadomości [URL=http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=0dcdb20e630c6acb]http://images41.fotosik.pl/284/0dcdb20e630c6acbm.jpg :D EWA 5.03.09 [URL=http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=3fffccb47f20b731]
  25. Hej babulce! Nie było mnie trochę,ale działo się u mnie,spróbuję wam poskrobać co nieco,tyle ile zdążę,zanim gronostajowa wstanie:) no więc,zdarzył się wypadek w mojej rodzince,a dokładniej mojego szanownego bratanek czternastoletni został potrącony przez samochód kiedy wracał ze szkoły i to prawie pod samym domem,połamało się chłopię konkretnie,złamane trzy żebra,pęknięty mostek,noga złamana w kolanie,na szczęście kręgosłup nienaruszony ale i tak jakieś osiem tyg spedzi w szpitalu,babka,która kierowała tym autem tez była w szoku,mówiła,że nie wie jak to się stało,że pamieta,że jakąś dziurę chciała ominąć ale nie wie jak mogła w niego uderzyć... a u nas tak... guz zszedł,zamienił sie w siniak nieduży żółtobrązowy ale przyplątało się znów coś... któregoś dnia w zeszłym tygodniu,w środę czy w czwartek,już nie pamiętam ewa dorwała w łazience mydło,zanim je jej odebrałam to zdążyła je polizać,oczywiście całe łapencje w mydle no i dostało się do oka.Wymyłam ją,wypłukałam to oko porządnie wodą przegotowaną,trochę pobuczała ale myślałam,że nic nie będzie.A tu po jakimś czasie pokazała się ropa ,mówię wam,całe rzęsy w tym jednym oczku żółte i pozlepiane,no szok... znalazłam sół fizjologiczną,przemywałam i wydawało mi się,że jest lepiej.Następnego dnia panna obudziła mi się rano bez oka,tzn pozlepiane rzęsy ropą a powieki napuchnięte ,że choćby chciała to nie otwarłaby tego oczka.Myślę sobie,mada faka,nic tylko do lekarza trza pędzić.Była 7.30 rano,ośrodek jest od ósmej,ale myslę sobie ,zadzwonię i zapytam czy przyjmuje dziś moja pani pediatra.Odbiera jakaś babka i pytam grzecznie czy będzie dziś pani ta i ta,babka że będzie oczywiście,że od ósmej przyjmuje ,żebym przyjechała.No ok,ubrałam się,potem gronostaja,poszukałam leg ubezpieczeniowej i hajda do lekarza.W ośrodku już trochę wiary było a pierwsze co usłyszałam to to,że babka w rejestracji mówi do kogoś : Ale pani doktor K dzisiaj nie ma... Jak to usłyszałam to aż mi się zagotowało,zaraz się dopchałam do tego okienka i mówię,że dopiero co dzwonilam i powiedziano mi,ze pani doktor przyjmuje.Babka zdziwiona jak niewiem co,zaczęła się tłumaczyc ,że to nie ona odebrała bo jest dopiero od ósmej,ja mówię do niej,że ok,ale w takim razie muszę się dostać z dzieckiem do mojego lekarza rodzinnego (a męża mojej pedi) Babka na to,dobrze,dobrze,wejdzie jeden czy dwóch pacjentów i niech sobie pani wejdzie z tym dzieckiem.Uspokoiłam się i siadłam grzecznie na krzesełku i czekam bo lekarza jeszcze nie było.Wreszcie przyjechał,chłopisko chyba ze dwumetrowe i widać było,że wstał lewą nogą:) Pierwsze co zrobił to wszedł własnie do tych babek w rejestracji i zaczął je jebać,że jak mu zapisują tych pacjentów,że za dużo wpisują na godzinę i czy on się ma rozdwoić itd.Potem wszedł do poczekalni,ofkors ani dzień dobry ani pocałuj mnie w dupę tylko zaczął charczeć na ludzi,ze mają się rejestrować na godziny a nie se przychodzić jak chcą itd.W poczekalni cisza ,nikt się nie odzywa aż w pewnej chwili zauważyłam,że pan doktor swoje wywody kieruje głównie do mnie:) a że ja równiez wstałam lewą nogą więc zaczęła się jazda:) najpierw mówię mu spokojnie,że dzwoniłam o 7.30 i powiedziano mi że pediatra przyjmuje więc przyjechałam.On mi na to: O 7.30? Przeciez o tej porze jest tu tylko sprzataczka. Wtedy mnie wkurwił całkowicie,powiedziałam żeby przekazał swojej sprzataczce żeby się zajęła sprzataniem i nie odbierała telefonów i nie wprowadzała ludzi w błąd,powiedziałam też że przyjąć mnie z dzieckiem musi czy chce czy nie chce bo jest moim lekarzem rodzinnym choć niewiem jak długo jeszcze nim pozostanie.A on mi na to tak,że skoro nie ma zagrożenia życia to prosze sie umawiać na konkretną godzinę a jak jest zagrożenie zycia to prosze pogotowie wezwać! No mówię wam ,aż mi się ręce trzęsły z nerwów...ale wreszcie po tej całej awanturze przyjął mnie i zachowywał się jak gdyby nigdy nic,stwierdził że ewa ma zapalenie spojówek i zapisał maść oxycort. No ale mówię wam jaka byłam wściekła... rozważam przeniesienie całej mojej familli do innego ośrodka,chociaż w tym siedzę już ładnych parę lat,no ale nigdy tak mi doktor za skórę nie zalazł.Gdybym miała starsze dziecko,pięciolatka na przykład to ok,umówiłabym się na godzinę konkretną ale z takim małym jednnokim na co miałam czekać do cholery:) no na razie tyle,bo koniec laby ,ale jeszcze tu wrócę:)
×