Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mała_agatka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mała_agatka

  1. u nas płaczu w przedszkolu ciąg dalszy :( :( :( tragedia p prostu! jak przychodzi do domu to ciągle na mnie wisi, do łazienki, kuchni, wszędzie za mną chodzi! jak ja się kładę leży koło mnie, jak ogląda bajkę mam z nim siedzieć i za rączkę trzymać.... jak R wraca to z nami obojgiem non stop chce siedzieć, bawić się....rano wstaje zanim tatuś do pracy wyjdzie, czyli przed 6! żeby zdążyć się nim nacieszyć z rana :( ehhh przeżywa strasznie! a zaraz święta i kolejna przerwa aż do 2 stycznia! panie w przedszkolu ciągle mówią że to normalne i żeby się nie martwić ale mi serducho już pęka jak kolejny dzień zanoszącego się synka zostawiam :( i tylko siedzę i ryczę w domu :( do tego pieprz....spojenie łonowe tak boli że zaraz oszaleję! ani siedzieć ani chodzić, najlepiej jakbym leżała caly dzień i pachniała...a tak się nie da! wczoraj wieczorem chcieliśmy kupić choinkę. wiecie ze w naszym cudownym miasteczku NIGDZIE nie kupisz choinki na tydzień przed świętami!!! to samo z bombkami, łańcuchami i innymi świątecznymi akcesoriami!!!!! pojechaliśmy do miasteczka obok i jakąś kupiliśmy. ale źli jesteśmy że jednak w Pl nie kupiliśmy! za tą cenę miałabym zajebiste wielkie, przepiękne drzewko, a tak mam jakiegoś wypłosza! :P ale mam! i synuś szczęśliwy!!! Kajtusza - ciasteczka jeszcze wieczorem upiekłam :P mąż stwierdził że oszalałam :P ale co mi tam. i tak czekałam aż się kapusta ugotuje to za jednym zamachem upiekłam :d faktycznie dobre :) varvara, wanda - mi zawsze kazali sie trzymać terminu z 1 usg i z miesiączki. w tej ciąży w sumie to ten termin wcale sie nie zmienia - z om 6.02, z 1 usg 7.02 z ostatniego usg (w 32 tyg) 2.02. więc w sumie bez różnicy! ale trzymamy się 6.02,a dziecko kiedy będzie chciało wyjść to wyjdzie :D no a synuś faktycznie zabawny :P Wanda - nie dźwigaj skoro tak mocno reagujesz na ciężary! ja na razie noszę wsyztsko normalnie, łącznie z 17 kg synem! jak na razie zadnych skutków nie am. staram się go nie nosić, ale czasem się NIE DA! ten kto ma już małe dziecko wie o czym mówię :) Kimizi - ja Franka rodziłam 3.12, a termin miałam na 25.11 (wg 1usg) i 30.11 (wg om) i w karcie wypisu mam wpisane - poród w 39 tygodniu! nie wiem jakim cudem!!! w 39 tyg to ja na oddział trafiłam, a nie urodziłam :P ale co tam długość porodu wpisana w ksiażeczkę też ni jak się nie zgadza z faktycznym czasem, tak samo ilość czasu spędzona po porodzie na oddziale. bo mam wpisane że synuś został wypisany w 8 dobie życia, no jeśli od 3 do 8 grudnia jest 8 dni to faktycznie miał wtedy 8 dni :P :P :P Oluśka - mi lekarka nic o liczeniu ruchów nie mówiła, ale jakbym chciała je policzyć to bez problemu naliczyłabym cała masę :P bo on wierci się bez przerwy :P :P :P teraz słucham kolęd a ten tańczy :D
  2. Kajtusza ja bym jechała :) jak tylko bym się dobrze czuła! dobrze ci zrobi odstresowanie przed porodem i ostatnia taka imprezka w życiu "przed maluszkiem" :) nawet jakbym miała siedzieć głównie w pokoju to i tak bym jechała, zawsze to coś innego niż codzienność :)
  3. a ja śledzi nienawidzę :( bleeee! mąż już sobie sklepowe w zalewie kupił, bo wie że ja mu nie zrobię :P
  4. Marcia właśnie tak dziś Franka zostawiałam - pani go rozebrała. z tego co wiem to pół na pół czasu płakał i bawił się. już jest w domu :)
  5. Wanda - nie denerwuj się porodem :) wiem łatwo mówić i sama stracha mam, ale to nic nie da! przeżyć trzeba, czasu nie cofniesz, a nagroda..... hmmm chyba piękniejszej na świecie nie znajdziesz :D dobrze pamiętasz to ja o pożarze pisałam :P mam nadzieję że teraz będzie spokojniej :P :P :P bo takie przeżycia, choć później wspomina sie je z rozrzewnieniem i uśmiechem na ustach, w danym momencie nie są ani troszkę zabawne. co do skurczy to mogą się pojawiać, to już ostania prosta teraz, macica intensywnie ćwiczy. ja jeszcze ktg żadnego nie miałam, ale ostatnio na wizycie właśnie o skurczach mówiłam. dopóki nie są bolesne, regularne i nie powtarzają się częściej niż 10 razy na dobę mam się nie martwić. brać tylko magnez i tyle. jakby bolało to no-spę i ciepła kąpiel, powinno przejść. jeszcze chwilka i możemy bezpiecznie rodzić :) u mnie 33 tydzień skończony, mały w miarę duży, lekarz stwierdził ze za 3 tygodnie bezpiecznie może się urodzić, nie będzie za duży ale też nie za malutki. mam się oszczędzać te 3 tyg a potem spokojnie mogę na poród się szykować :) a krocze to boli swoją drogą, mam takie wrażenie ze mały głową dość mocno na nie napiera, czasem boli tak ze mam wrażenie ze zaraz mi wypadnie :P a spojenie to boli zaraz pod brzuszkiem. birka - no właśnie u mnie tylko leżenie lekko pomaga, ale jak tu leżeć??? nie ma szans! idę farsz na pierogi robić :) i obiad na dziś szykować!
  6. hej :) co do planów na Sylwestra to my tradycyjnie, jak od 3 lat położymy synka spać i będziemy balować tylko we dwoje :D nigdzie nie idziemy, nic nie cudujemy. teraz tym bardziej, bo nie znamy nikogo do kogo można by iść, na sale nie pójdziemy bo kto z małym zostanie, a zresztą mnie wykończyły podróże i ostatni tydzień i marzę tylko o ciepłej kąpieli, herbatce, ciepłym łóżeczku i mężu przy boku :D i tak oto spędzimy ten wieczór :) dziewczyny czy was też tak spojenie łonowe boli??? kurde no zaczęło boleć teraz, do lekarza jeszcze 2 tyg (zresztą muszę się najpierw zapisać, mam nadzieję ze się uda :P) a mnie boli! i to dość mocno. nie przypominam sobie żeby w ciąży z Frankiem bolało tak mocno i do tego tak wcześnie.
  7. Jagna - no to sobie odpoczniesz :) w końcu! bo domyślam się że teraz już niełatwo w pracy wysiedzieć. Kimizi - no wyjaśniło się już wszystko :) Twoja_królewna - dokładnie pij dużo wody to i wód płodowych powinno być więcej. mnie coś dziś spojenie łonowe boli. gryyy tragedia! chodze jak kaczka, albo pingwin :P a tu tyle pracy teraz w domu! wieczorem jeszcze na zakupach byliśmy. mąż przez ten tydzień w Polsce teraz mus poodrabiać godziny (nie ma urlopu, bo od grudnia przeszedł na umowę niemiecką i na razie mu się nie należał). więc do nowego roku po 12 godzin pracuje :( a tu jeszcze w tym tyg odbiera mi Franka z przedszkola, więc dodatkowo 30 minut traci :( ale ja nie dam rady, albo ogarnę pobojowsko (czytaj dom po przyjeździe) i uszykuję wigilię albo będę chodzić po Franka a do wigilii zasiądziemy przy kupnym barszczu, kupnych uszkach i kanapce z serem :) zresztą on mi nie pozwala chodzić po małego, bo widzi że mnie to męczy a nie chciałby żebym teraz urodziła.
  8. Kwiatuszek - wiem że w przedszkolach tak jest :) sama jestem pedagogiem i często w przedszkolach na praktykach bywałam :) u nas problem leży w sumie tylko w języku. synek bardzo lubi tam być, ale denerwuje go to że nie rozumie :( a jak taki 3 latek ma sobie z tym swoim "nierozumieniem" poradzić? nie dość że on nie wie o co chodzi to jeszcze oni nie wiedzą o co chodzi jemu, a to powoduje frustrację i złość nie do opisania. u nas po tygodniu-dwóch spokoju przychodzi tydzień kryzysu. dodatkowo przyjazdy do Polski, kiedy to dziecko jest rozumiane, jest z nami non stop, i nie słyszy niemieckiego i potem powrót i skok na głęboką wodę.... ale to już ostatni wyjazd przed wakacjami!
  9. mąż przywiózł synka z przedszkola. podobno mały uspokoił się potem ładnie, ale ok 11 znów się rozpłakał nagle, tak że jak maż wszedł do przedszkola to syrenę słyszał. i znów zapewnienia że to minie, że trzeba przeczekać kolejny regres... itp.
  10. hej :) Franek znów z wielkim płaczem został w przedszkolu :( na domiar złego jego ukochana pani Olga jest na urlopie. czekam na telefon żeby po niego przyjść :( :( :( nie wiem czy jest sens żeby w tym tyg chodził. ale jk nie pójdzie to dopiero po nowym roku....i przerwę miesięczną będzie miał i boję się żeby jeszcze gorzej nie było :( czasem na prawdę myślę że to dla niego za szybko...każdy uspokaja że to normalne, że przyzwyczai się, ze zacznie rozumieć i mówić.....ale ja już sama nie wiem... całą drogę do domu przepłakałam. jak królik już wyglądam tak oczy podpuchnięte mam :( a tu taki rozp....w domu! a do świąt 4 dni!!! a ja nic nie mam gotowe! ale dziś z Franusiem pieczemy pierniczki :D musze dziś zobaczyć co tam w piwnicy mam, co od teściów przywieźliśmy, zrobić listę potrzebnych rzeczy i jechać wieczorem do sklepu pokupować i zacząć pomału pierogi lepić, bigosy gotować, ryby smażyć....no i posprzątać tu!!! oj jak po świętach legnę w łóżku to do porodu nie wstanę :D :D :D co do koszul to przy Franku miałam takie z prostym rozcięciem z przodu. fajne były :) teraz niestety już w nie nie wchodzę! a wiadomo że do porodu jakąś musze mieć :P i kupiłam taką z 2 rozcięciami na piersi, zobaczymy jaka będzie. potem jak już brzuszek będzie nieco mniejszy, czyli jak już maluch wyjdzie to założę te co mam, ale jedna szersza sie przyda :) co do wyprawki z apteki to ja dla takiego szkrabusia mam wodę morską do noska, bo to zawsze potrzebne, aspirator Frida do noska, maść nagietkową do pupy, bepanthen na wypadek odparzeń. na razie nic więcej nie kupuję. jak coś będzie potrzebne skoczę do apteki :) rajlax - ja ostatnio takie ciasteczka z synkiem piekłam: 1 kg mąki kostka margaryny szklanka cukru proszek do pieczenia cukier waniliowy 3 jajka wziąć szklankę mąki + cukier + margarynę + proszek do pieczenia + cukier waniliowy + jajka. wyrobić z tego ciasto, dodać resztę mąki i wyrobić jeszcze raz. rozwałkować uformować ciasteczka, posmarować wierzch roztrzepanym jajkiem, posypać cukrem i piec na złoty kolor. ja czasem zamiast smarować jajkiem i sypać cukrem piekę bez tego a potem polewam lukrem, albo czekoladą i posypuję posypką do ciastek :) w sumie szybko się je robi tylko nieco ciężko wyrobić na końcu jak już resztę mąki się da. ale nie ma tragedii :)
  11. hej :) melduję ze żyję :) jednak dopiero dziś o 3 wyjechaliśmy. wczoraj pakowanie do 14 zeszło, potem apteka, obiad i dopiero o 16 byśmy jechali. co oznacza 10 godzin jazdy w nocy, a Franek pośpi z 2-3 godziny dłużej nie i by wył. a tak dziś spokojnie pojechaliśmy :) nawet śniegu troszkę wyhaczyliśmy po drodze :) u nas też troszkę leży :D jutro poczytam i coś dopiszę, bo padam z nóg dosłownie!
  12. hej :) nic nie czytam, tylko melduję że jakoś żyję. wczoraj o 22.30 zajechaliśmy do Poznania. dziś ok 12 wyjazd dalej. okazało się że u Franusia poniedziałkowe wymioty to była grypa żołądkowa. on wymiotował raz, mnie w nocy z czwartku na piątek złapało, cała noc nad toaletą! ale już jest ok. w domu w Poznaniu też pogrom, obaj bracia złamani i wymiotują. tzn juz przestali (młodszy w środę i czwartek, straszy wczoraj). najlżej Franuś przeszedł! raz zwymiotował i koniec. ja ledwo żyje, potwornie mi się w głowie kręci, non stop czarno przed oczami i nogi jak z waty. ehhh a tu pakowanie..... wczoraj byłam u lekarza! mały waży ok 2 kg i ma ok 47 cm długości :D wszystko z nim dobrze. u mnie tez fajnie. szyjka krótka, ale trzyma porządnie. jesli nic się nie wydarzy, typu stres itp to nie urodzę przez miesiąc jeszcze, wiec dotrzymam do 37 tyg co najmniej :) lekarz od usg powiedział że jeśli urodzę w 40 tyg, jeśli mały utrzyma tempo rozwoju to będzie długi na ok 55-57 cm i ważył nie więcej niż 3200. no zobaczymy jak tym razem pójdzie malemu :P czyżby kolejna długa chuda glisdka mi się szykowała? :D dobra uciekam do mojego pakowania. odezwę się zapewne w poniedziałek. papa
  13. hej :) ja biegam, załatwiam co się da. dziś u fryzjera byłam :) i znów mam moją ukochaną długość włosków :) farbę w domu nałożę wieczorem i będę wyglądać jak człowiek :P jutro czeka nas pociąg. ciekawe jak ta podróż nam pójdzie :) w tamtym mies było całkiem nieźle, pomijając problem z rozkładem i to ze zamiast na 11 byłam w domu o 15. mam nadzieję ze teraz niespodzianek nie będzie :) wczoraj wieczorem Franek wymiotował :( cały dzień był taki nieswój i w końcu dowiedziałam się dlaczego! coś musiało mu zaszkodzić. dziś widze ze boi się jeść, ale pije i już nie wymiotuje więcej. choć cała noc zawalona, bo kręcił się, wiercił, płakał że brzuszek boli, masowałam mu, ciągle pił a ja tylko nowe picie robiłam.
  14. cześć kochane! żyję, mam się dobrze :) podróż spokojnie (w miarę, poza jednym incydentem kiedy wyprzedzaliśmy TIRa i ten nagle zajechał nam drogę bo też wyprzedzał jakiś samochód, centralnie pod maskę nam się władował!!! no gorąco było!), i szybko! 9,5 godziny, z 2 długimi i 4 krótkimi przerwami. dziś już po torciku dla Franka :) zadowolony bawi się nowymi autkami :D R już pojechał do swoich rodziców. my dojedziemy w środę :) jutro dentysta mój i spróbuję kupić jakieś prezenty dla Franusia. jak mi się nie uda to zamawiam na allegro. co do prania to ja piorę wszystko - ubranka, kocyki, pościel, ochraniacz na szczebelki....wszystko co się da :) piorę normalnie na 60 stopni z podwójnym płukaniem :) co do pieluch to wszystko zależy od szpitala, jeden daje wszystko inny nic dla dziecka. co do seksu u nas nie ma żadnego problemu! a do nawilżenia możesz spokojnie jakiś najzwyklejszy żel kupić.
  15. hej :) leje przepotwornie do tego wiatr łeb urywa. z przedszkola nici dziś. nie daliśmy rady dojść :( normalnie 2 minuty spokoju, 10 minut ściana wody...i tak w kółko. stwierdziłam że zmokniemy jak kury i mi się Franek przeziębi przed samym wyjazdem. no i oczywiście Franek już broi i mnie z równowagi wyprowadza!!! gryyyy a tu oprócz codziennych czynności jeszcze musze się spakować, jedzenie na jutro uszykować, poprać i posuszyć wszystko....ehhhh. rajlax - ja kozaki ubieram....w biegu :D zwykle przed wyjściem robi się jakaś masakra, Franek skrzeczy, ja chcę sie szybko ubrać więc kozaki to myk i muszą być. a chodzę w długich, takich do kolan na małym obcasiku i musze je szybciutko zapiąć zapominając o brzuszku :P no nic uciekam ogarniać pobojowisko jakie mój syn urządził :P
  16. jutro w nocy wyjazd. kurcze zaczynam się nieco denerwować :( najbardziej się martwię o pogodę, żeby nie zaczęło sypać czy coś...
  17. cyan: :) - : ) bez spacji pomiędzy nimi :D - : D bez spacji ;) - ; ) bez spacji :( - : ( :O - : O - [ kwiatek ] bez spacji między nawiasami a wyrazem - [ serce ] jw.
  18. moje dziecko śpi :) byliśmy wieczorem na zakupach, pokupowaliśmy pierdoły na drogę, do tego jakieś słodycze na Mikołajki dla rodziny i już :) Kwiatuszek - butelkę i smoczek mam z Canpola (jak przy Franku). płyn do prania Biały Jeleń, u nas sprawdza sie suuuuuper. dla Franusia miałam Dzidziusia, ale teraz na Jelenia przeszłam i jestem zadowolona. płynu do płukania dla maluszka nie używam. pieluszki (jak przystało na mnie, człowieka nawiedzonego jak twierdzą niektórzy :P), po przeżyciach z pampersami, huggisami, happy i innymi na sam początek do szpitala Moltex a później w domu wielorazowe. chusteczek nawilżanych nie używam, tylko w awaryjnych sytuacjach poza domem. w domu waciki, miseczka z wodą i już :D
  19. Kwiatuszek taki kombinezonik bez nóżek, w sensie z takim worem, złączone 2 nogawki :P co do pieluch to jak sie cofniesz kilka stron wstecz to pisałam na temat wielorazówek do Jagny, opisywałam tam mechanizm działania i wygląd. polecam też stronkę www.pieluszkarnia.pl
  20. moje dziecko lepi z ciastoliny :D znów uskutecznia metodę "zmieszaj wszystkie kolory i zrób sobie szarą papkę a potem wrzeszcz że nie masz czerwonego" :P kwiatuszek ja kupowałam u tych panów: http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=4222926 oraz http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=5778854 wiem ze nie mają wszystkiego, ale to co było mi potrzebne mieli :) co do zabrania dziecka ze szpitala to ja ubiorę (oczywiście jeśli będzie znana nam styczniowo-lutowa pogoda) kaftanik z długim rękawkiem, pajacyk, skarpetki, czapkę i właduję w ciepły śpiworek. wsadzę do fotelika samochodowego i nakryję kocem. i tyle. co do koszuli do porodu to poprzednio rodziłam w koszuli takiej do karmienia. nie wiem dlaczego każdy mówi ze ta koszula do wywalenia będzie. ja mam moją do tej pory :P nawet najmniejszych śladów użycia nie ma! po porodzie mąż wyprał ja najpierw w zimnej wodzie, żeby ewentualne plamki z krwi zeszły, a potem normalnie w 60 stopniach i mam ją do dziś. co do fotelika to my w styczniu kupimy. Roemer jak przy Franku. jego fotelik się nie nadaje, bo mąż miał stłuczkę i boję się kolejny raz używać postłuczkowego fotelika. materac jak przy Franku kokos-pianka-gryka. jeden ze sprzedawców ma taki :) chyba ten z 2-go linka :)
  21. esga - teraz dopiero na spokojnie doczytałam :) bo mi jeden twój post ucięło, tzn nie zauważyłam go. ale już wszystko wiem, doszłam do porozumienia sama ze sobą :D :D :D
  22. jeju co ja tak na raty piszę :P czytam w biegu i tak jest :P już mówię galotów z Hartmanna miałam chyba z 5 sztuk, teraz też mam 5. je się pierze, więc jak się pobrudzą to prałam i miałam czyste.
  23. dobra, skoro mowa o tych na łóżko, bo też pisałam o innych :P mam 5 sztuk. używałam w domu, bo nie chciałam prześcieradła zafajdać. w szpitalu dostawałam ich szpitalne podkłady pod tyłek. ale ja byłam pacjentką leżącą - w sumie wcale nie wstawałam i musiałam mieć je pod tyłkiem.
  24. hej :) dolores - "fajny" i jaki "milutki" ten Twój mąż :O gryyy jakbym o swoim ojcu czytała. nina - jeszcze troszkę i będzie koniec stycznia :) wbrew pozorom jeszcze zatęsknisz za czasami kiedy maluch był w brzuchu :P zwłaszcza jak dwójka na raz będzie coś chciała :P esga - ja zamawiałam 10 paczek. wiem ze dużo, ale pamiętając sytuację z poprzedniego porodu wolę mieć więcej. na początku idzie 1-1,5 paczki na dzień. po 3 dniach się powinno nieco stabilizować. ja przez pierwsze 8 dni zużywałam po 1,5 paczki na dobę :P co do majtek to podawałam wcześniej linka do tych które ja miałam (Hartmann). wg mnie są lepsze bo mają nogawki, nic się nie przesuwa, nie uwiera, no i sięgają wyzej co ważne w przypadku cc.
×