Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mała_agatka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mała_agatka

  1. skoro już są pierwsze listopadowe mamy to spokojnych 9 miesięcy zyczę! ja miałam termin na 30 listopada 2008.
  2. hej! ale dziś paskudnie od rana było! pierwszy raz od dawno odpuściliśmy poranny spacerek, ale mały o 11 już dosłownie wychodził z siebie, więc ubrałam go i 15 po byliśmy na dworze, jakieś 10 minut temu wróciliśmy :)położyłam go do łóżeczka i chyba zasnął już, w końcu po takim maratonie co on robił na dworze każdy by zasnął :P na szczęście przestało sypać i nie wieje już tak tragicznie. o nie zasnął, jeszcze gada, ale zaraz pewnie kimnie bo to jego godzina się zbliża. nika ja teraz już bym kojca nie kupowała. ja mam dwa łóżeczka turystyczne, jedno do spania a drugie stoi w pokoju i za kojec robi. mały siedzi w nim łącznie jakieś 10-15 minut w ciągu dnia - wsadzam go praktycznie tylko wtedy jak do toalety idę albo jak odcedzam ziemniaki czy makaron, albo wyjmuję coś z piekarnika,żeby mi się nie kręcił pod nogami i sobie krzywdy nie zrobił.
  3. Martuś ja podam na naszą pocztę.
  4. co do glutenu to bez przesady1 przecież roczne dziecko może już wszystko jeść (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku, nikt tłustej golonki nie da :P ) a więc i gluten dowolnie można dawać. ja tam już nie patrze na to ile glutenu, ile tego ile tamtego. daję i już. tak samo z mlekiem krowim. po mlu już dostaje, a to w naleśniczkach, a to w budyniu a to płatki owsiane ze mną je.
  5. jedyne co mnie martwi u tego mojego smyka to brak zębów :( ma 2 i żaden więcej nie wychodzi :( nie wiem dlaczego!
  6. Agnieszko Franek też polubił wodę z cytryną i dostaje jeden kubeczek dziennie ciepłej wody z cytrynką i łyżeczką miodu. to jest świetny napój na podniesienie odporności! a sok z cytryny nie zaszkodzi bo nawet w soczkach dla dzieci jest dodawany (tych po 1 roku, np bobo frut) Beatko co do dawania jeść z talerza i łyżeczki to Franek zawsze do nas podbiega jak jemy. ja jakoś nie robię z tego tragedii i maly je i ode mnie i od R. ale innym nie pozwalam!!!
  7. hej! my jak zawsze po dwóch spacerkach już. teraz maluch zasypia a ja szykuję obiad :) ja nie izoluję od chorych jakoś specjalnie. choć fakt faktem że Franek głównie ze mną i z R jest. ale co tydzień do dziadków jeździ a dziadek ciągle kaszle i kicha. był też u dziadka w szpitalu i nic nie przywlukł na szczęście. a dziś na śniadanie jadłam budyń i malutkiemu strasznie smakował :D normalnie musiałąm co 2 łyżeczkę mu dawać :D :D :D a on na zwykłym mleku z kartonu był, ale Franek już je takie mleko (w naleśniczkach np) Pingusiu napisałaś "ja w trakcie antybiotyku raczej bym nie wychodziła, no chyba, że dawno nie było żadnego spacerku to wtedy tak." ja osobiście uważam, że jak dziecko długo na dworze nie było to podczas podawania antybiotyku nie powinno się wychodzić! dziecko jest osłabione antybiotykami, i jednocześnie nieprzyzwyczajone do tego wszystkiego co akurat fruwa w powietrzu, więc w takim wypadku wolałabym najpierw porządnie powietrzyć dom, potem ubrać dziecko i powerandować ze 2 dni i dopiero na 3 dzień wyjść na krótki spacer. ale to jest moje zdanie. Andzia co do kupy to u nas jest różna, zaleznie od tego co jadł dnia poprzedniego. zwykle koloru normalnej kupy człowieka dorosłego :P chyba że je buraczki to buraczkowa, albo bardzo zielono-szaro-brunatna po szpianku :P ostatnio była ze strasznym śluzem i do tej pory nie wiem od czego, chyba od mleka hipp z probiotykami, nie było tego co zwykle dostaje i kupiłam tamto i chyba po nim reakcja alergiczna była. ale już jest ok. co do częstotliwości to zwykle jest 1 dużżżżżżżaaaaaa rano i potem po południu po obiadku taka malutka. w sobotę nie zrobił wcale kupy to w niedziele walnął taką wielką ze w szoku byłam i śmierdziało całym domu :P
  8. Karolinko ja też nic o forum nie wiem, ale jeśli chcesz się wygadać to może napisz na maila. przeczyatmy i w tej sprawie tylko tam będzie my pisały. tutaj ani słowa na ten temat nie powiemy, żeby nikt się nie domyślił. my tez na spacerku byliśmy. teraz maluch usypia. dziś bawił się w kuchni i tak jakoś sobie nóżki poukładał, ze stracił równowagę i upadł tak niefortunnie że uderzył główką w szufladę i ma wielką krechę na brwi :( jak nie bedzie mial siniaka na cale oko to cud będzie! nawet jakoś szczególnie nie płakał, chwilkę tylko i zaraz pobiegł balej. nawet nie zdążyłam go przytulić, choć stałam przy nim. wzięłam na ręce ale nie chciał sie tulić bo na ziemi garnek leżał i on go MUSIAŁ MIEĆ. więc pobiegł do "swoich spraw" :)
  9. hej! malutki jeszcze śpi. wczoraj zasnął o 20, obudził się dopiero o 6.30 zjadł 250 ml mleka, ale było mało więc dopił herbatką i zasnął i śpi :) eh wykończyliśmy go wczoraj!!! nie chciał spać więc w samochód i wyjechaliśmy. na cmentarzu sobie pochodził i jak jechaliśmy na ten obiad to nam zasnął :P ale pospał 20 minut i go obudziliśmy. wahałam się czy na pewno z takim rozbudzonym jest sens wchodzić, ale szybciutko się rozbudził, siedział w foteliku do karmienia dla dziecka, jadł swój placek drożdżowy :P popijał herbatką, bawił sie kredkami i zaczepiął wszystkich ludzi po kolei :D ogólnie był przekochany :D a my w końcu gdzieś wyszliśmy!!!
  10. hej! a moje dziecko dziś nie chce spać. od 13 leży w łóżeczku, marudzi sobie, gada i nie śpi. ale to nic, zaraz go bierzemy i idziemy, najpierw na cmentarz do brata R a potem na obiad rocznicowy :D
  11. dożyjesz dożyjesz! nawet nie wiesz ile kobieta jest w stanie przeżyć dla tego małego człowieka. i piszę to jako kobieta która wymiotowała 24/7 do 14 tygodnia ciaży, później nie mogla usiedzieć z bólu kręgosłupa do samego końca i na koniec miała 72 godzinny porod z bólami brzuszno-krzyżowymi w tragicznym szpitalu. i powiem więcej jakbym tylko mogla to juz dziś chciałabym znów być w ciąży! chciałabym znów nosić pod sercem tego maluszka i móc znów go urodzić sn, pomimo bólu, upokożenia i tej całej otoczki porodowo-połogowej. powodzenia życzę! i nie zamartwiaj się! nie jesteś jedyna z takimi myślami!!!
  12. chciałam tylko spokojnych 9 miesięcy życzyć :) zszokowana Aneta - normalnie jakbym siebie w kwietniu 2008 czytałą! też byłam zszokowana tym ze zaszłam w ciążę, też planowałam dziecko ale bliżej lata a nie wtedy. to spadlo na mnie jak grom, choć nie wiem dlaczego, przecież wiedziałam jak się dzieci robi :P wydawało mi się ze chcę dzidziusia, ale jak zobaczyłam te 2 kreski to myślłam że oszaleję. ale jak zobaczyłam małą pikającą kropeczkę na usg to zakochałąm się w niej po uszy i od tego dnia jestm najszczęśliwsza na świecie! nie wyobrażma sobie życia bez mojego synka!!! mam nadzieję że i u Ciebie skończą się czarne myśli i będziesz potrafiła cieszyć się ciążą i później tym maleńkim człwiekczkiem któy się urodzi :)
  13. karolinko super że się odezwałaś!!! co do brzuszka to pewnie wzdęcia. ja też tak miałam przy Franiu. normalnie bebzol tak mi wywaliło jakbym w 5 misiacu była :P ale pamiętam że do ginekologa przed 10 tygodniem musisz iść żeby becikowe dostać! chociaż jak dobrze liczę to się normalnie zmieścisz.
  14. ja rodziłam prawie 14 miesięcy temu. wszystko poszło nie tak jak miało być....ale od początku. wiedziałam gdzie chcę rodzić już kilka lat temu. jak zaszłam w ciążę wybrałam lekarza ze szpitala w którym chciałam rodzić, chodziłam do tamtejszej szkoły rodzenia. byłam dobrze przygotowana. balam się porodu ale nie tak żeby mnie ściskało od środka, po prostu bałam się bo to było dla mnie nowe przeżycie,ale wiedziałam że dam radę! w niedzielę 21 grudnia 2008 w nocy mialam bardzo silne skurcze, do tego podwyższone znacznie ciśnienie (150/100). wieczorem spakowałam torbę i pojechałam do szpitala. zostawili mnie na oddziale, ale poród jeszcze się nie rozpoczął. całą noc monitorowali na ktg bo tętno dziecka było bardzo nierówne. w poniedziałek zaczęto podawac mi czopki na rozkurczenie szyjki, która całkowicie nie reagowała na skurcze. ale nadal nic się nie działo. we wtorek próba z oksytocyny. nadal nic. w środę od rana silne skurcze regularne co 10 minut. nagle bieganina po korytarzu, zakrywają nam drzwi kocami, zabraniają wychodzić z pokoju! leżę w pokoju podpięta pod ktg. nikt nie przychodzi mnie odpiąć, choć mija juz 2 godzina. strasznie mi niewygodnie. dzwonię po lekarza. przychodzi. szybko wbiega do pokoju. informuje nas ze w szpitalu wybuchł pożar (w pomieszczeniach piwnicznych) mamy się nie bać. pożar ugaszono, ale pełno dymu wszędzie. odpina mnie od ktg. do wieczora mam silne skurcze. dostałam coś na uspokojenie, średnio działa. wieczorem decyzja o ewkuacj!!! przewożą nas do innych szpitali. ja trafiam do szpitala, którego bałam się jak ognia! wiedziałam ze chcę rodzić wszędzie tylko nie tam!!! ale co mam zrobić? skurcze co 7 minut!!!! porod rozpoczęty!!! jadę! przyjęcie na oddział. skurcze ustały! koniec porodu. leżę na sali, czekam. czekam czekam. lekarze ignorują wszystko to co mówili lekarze z poprzedniego szpitala. mam problem żeby doprosić się o ktg czy zmierzenie ciśnienia! nie ważne ze dlatego leżę w szpitalu!!!!!!! w końcu się doprosiłam. mam ktg 2 razy dziennie i ciśnienie mierzone co 4 godziny. wszystko jest ok. w niedzielę powtórka z rozrywki. 30 listopad, termin mojego porodu! skurcze co 10 minut, regularne jak w zegarku! lekarz mówi - poczatek porodu! teraz musi pani urodzić!!! jest niedziela, leżę na sali przedporodowej. skurcze brzuszno-krzyżowe nie dają mi spokoju. ale nic czekamy dalej bo rozwarcie nie postępuje (2 cm). poniedziałek, skurcze co 7 minut, rozwarcie na 2,5 cm!!! po 24 godzinach skurczy!! proszę o coś na przyspieszenie, nie ma potrzeby słyszę w odpowiedzi. kolejny dzień mija. wtorek - skurcze co 5 potem co 3 minuty - rozwarcie na 4 cm!!! po 2 dniach porodu!!! nadal żadnej pomocy ze strony lekarzy!!!! noc z wtorku na środę - skurcze co 2 minuty, rozwarcie na 6 cm!!!! na porodówkę! w końcu!!!jeszcze troszkę i zobaczę kruszynkę myślę sobie. dzwonię po męża. przyjeżdża. jestem juz po lewatywie, siedzę sobie na piłce, chodzę po pokoju. godzina 8 odchodzą mi wody. na łóżko. koniec chodzenia! do końca porodu nie mogłam wstać. sikałam do basenu, podpięta pod ktg. skurcze coraz gorsze. 3 razy straciłam przytomność. nikt nie przychodził. o 9 skurcze parte!!! ale 9 cm rozwarcia, dziecko odwróconą ma główkę. nie przeć! ale jak??? kiedy nie można! ale trzeba, więc nie pre, krzyczę zamiast tego. udaje się o 11 pełne rozwarcie!!! zaczynamy. każą położyć się na plecach, niestety w tym momencie nie odczuwam skurczy! proszę zebym mogła leżeć na boku, bo wtedy czułam mocne skurcze, odpowiedź odmowna. prę bez skurczy, nie wiem kiedy, położna nie mówi nic tylko wrzeszczy ze dziecko duszę :( ale ja nie wiem kiedy przeć! w końcu zaczyna mnie instrułować. idzie dobrze, czuję jak mały schodzi. wtedy ona bez skurczu robi nacięcie, ból potworny. juz nie mogę sie skupić, nie czuje skurczy, ona przestaje pomagać, lekarz kładzie mi sie na brzuch i dwoma mocnymi ruchami wypycha ze mnie dziecko. jest!!! wyszedł, mój synuś jest juz ze mną!!! ale nie płacze! jest siny, nie krzyczy!! nie wiem co sie dzieje, pytam lekarzy, nikt nic nie mówi. maż pokazuje mi ze jest ok, że mały oddycha, ze odsysają go, ale ja nie wierzę. w końcu mały zapłakał! najpiękniejszy dźwięk świata!!! wiem ze żyje, już nic się nie liczy, zadne zszywanie, zaden ból, nic. on jest, żyje jest zdrowy!!!! zabrali mi maluszka, lekarz mnie zszył - 15 szwów - potem przyszedł mąż. dziecko dostałam po 6 godzinach, juz na sali poporodowej. poród długi - 72 godziny, z czego prawie 2 godziny parcia i trudny,ale warto było! mąż bardzo mi pomagał w tym czasie co już ze mną był. to on podawał mi wody, on cucił jak traciłąm przytomność, on zakazywał przeć kiedy już nie mogłam wytrzymać. miało go nie być na parciu, ale chciał zostać. miał stać przy glowie, ale w ostatnich chwilach lekarz go wygonił w nogi, widział wsyztsko, jak wychodzi główka, później maleńkie ciałko.mówi że tych chwil nie zamieniłby za nic na świecie! jest dumny ze mógł być ze mną w tych chwilach, ze mógł mi pomóc na tyle na ile był w stanie, ze on ajko pierwszy widział nasze dziecko :D
  15. Agnieszko ja daję 5 ml. tak jest napisane na opakowaniu i ja tak daję. czasem mniej jak mi młody wyleje z łyżeczki troszke ale staram się zeby 5 było.
  16. hej! sobota więc jak co tydzień (od3 tygodni) moi faceci mnie opuścili i do teściów pojechali :D mały się cieszy strasznie bo będzie jechał z tatą samochodem SAM a on to uwielbia, a R się cieszy bo spędzi czas sam na sam z synkiem, teściowie się cieszą bo zobaczą swoją zabaweczkę, a ja się cieszę bo mam czas tylko dla siebie. jednym słowem wszyscy zadowoleni :D :D :D a my dziś pierwszą rocznicę ślubu mamy :D
  17. my już po drugim spacerku. dziś jest bardzo ładnie, śnieg już nie sypie (rano jeszcze troche sypał), słońce się przedziera przez chmury, wiatru prawie nie ma i ciepło, bo ok 0 :) także rano 40 minut a teraz ponad godzinę goniliśmy ptaki :) przez wielkie zaspy Franuś się pięknie przedostawał a cieszył się przy tym strasznie :P Beatko to dobrze że Zuzia potrafi się sobą zająć i nie trzeba jej przy tym towarzyszyć. wcale nie miej wyrzutów sumienia czy czegoś tam. u mnie Franek czasem bawi się sam, ale to max 5 minut, ale i tak muszę siedzieć koło niego, nie mogę wtedy nic robić a już broń Boże usiąść przy komputerze!!! choć dziś mnie zaskoczył bo wyjał sobie garnki i pięknie się nimi bawił a ja pozmywałam naczynia! i przez całe 20 minut tak się bawił, to jakiś nowy rekord był!!! Karolinko gdzie jesteś??? czy coś się stało????
  18. hej! moje malutkie też łazi za mną jak cień, nie odpuszcza ani na chwilkę, choć jak tata z pracy wraca to stoi na korytażu i czeka, jak słyszy kroki przy drzwiach to podskakuje (nie odrywając nóg od ziemi oczywiście) i piszczy "tatatatatata" jak R tylko wejdzie do domu to dosłownie rzuca sie na niego tak że biedak nawet butów zdjąć nie może dopóki mały go nie wyściska :D co do mrozów z kolei nasza lekarka jeszcze na ostatniej wizycie sama zaczęła tą rozmowę i ona jest zdania że wyjsć trzeba codziennie, no chyba że będzie tornado, huragan, powódź czy inne dziadostwo. a tak to mamy wychodzić. przy dużych mrozach (w granicy -20 stopni) na 10-20 minut, przy dużym wietrze tak samo i starać się znaleźć miejce odłonięte, przy deszczu czy śniegu też na te 10 minut wyjść, ubrać nieprzemakalny kombinezon i iść na zdrowie! jak jest ładna pogoda i mróz znośny (w granicach -5 - -10) stopni to spokojnie nawet na 1,5 godziny. z tym ze mowa tu o spacerku kiedy mały chodzi, nie o jeździe wózkiem. w wózku można dłużej jeśli dziecko da się przykryć po uszy i założyć folię, więc my nie możemy bo mały folii nie zdzierży a z koca się wyplątuje. uciekam bo gada już w łóżeczku, czas wstawać :D
  19. hej! Dziś Franuś spał całą noc :) obudził się o 6.30 coś tam pogadał i przysnął. o 7 płakał to dałam mu mleczka i zasnał znów :) pewnie nie długo się obudzi :) szukamy tego mieszkania i wiecie co. wczoraj stała się rzecz dosłownie niezwykła! normalnie dziwny, jakiś prawie metafizyczny zbieg okoliczności. wieczorem wykonałam kolejny telefon do babki z ogłoszenia w gazecie. umawiam spotkanie i wiecie co? my na tym mieszkaniu mieszkaliśmy od 2006 do 2008 roku!!!! wyprowadziliśmy sie w lutym, a ja podczas tej wyprowadzki zaszłam w ciażę z Franusiem! przez całe prawie juz 2 lata codziennie wyrzucałam sobie dlaczego się wtedy zdecydowaałam na tą wyprowadzkę i oto teraz jak my szukamy lokum ta sama kobnieta chce wynająć to samo mieszkanie!!! dziś idziemy na spotkanie i zobaczymy. problem jest taki ze musiałaby nam wynieść pewne meble, jeśli na to pójdzie to je bierzemy! jak nie to trudno, bo ja nie będę spała na tym łóżku co ona tam ma! jest tak szalenie niewygodne, a są tylko 2 pokoje, a Franuś musi spać sam, więc chcemy tam wnieść swoje łóżko. o już się obudził :D lecę
  20. hihi no właśnie, skoro niemowlę moze wychodzić przy większym mrozie to dlaczego nasze nie? jakoś nie zauważyłam żeby mrozy jakoś źle na Frania działały, a wręcz przeciwnie!
  21. bardzo dobre jest tantum rosa do podmywania. łagodzi ból i wspomaga gojenie rany. poza tym wyciąg z kory dębu do podmywania. ja robiłam na przemian przy kazdym korzystaniu z toalety.
  22. hej! Agnieszko szkoda że mały antybiotyk musiał dostać! no widzisz jednak nie jest aż taki ciężki. Beatko przepraszam bardzo ale nie mogę się powstrzymać! broń Boże to nie zarzut w Twoją stronę ale jak napisałaś o tym lekarzu i jego -6 stopniach to monitor oplułam! przepraszam a co zrobić jak będzie -6,5 można czy nie? przecież to tylko 0,5 stopnia. a co mają zrobić ludzie z Irkucka? nie wychodzić cały rok i do kiedy? do 10 czy 15 roku życia, a Eskimosi to chyba mit albo bujda? a dzieci w takiej Norwegii gdzie zimy o wiele dłuższe i sroższe? pomyślmy logicznie czasem jest -20 i świci piękne słońce i nie ma wiatru i co wtedy wyjśc nie można, a jak jest -2 wieje zimny silny wiatr, śnieg sypie to już można bo jest powyżej -6? ja myślę że wystarczy odrobina zdrowego rozsądku. a poza tym nie sądze żeby 15 minutowy spacer zrobił krzywdę ciepło ubranemu, zdrowemu dziecku. ale to jest moje zdanie. Andzia szkoda mi twojej malutkiej ze tak na wszystko uczulona jest i nie może smaków nowych poznawać!
  23. Nika na pewno malutka nie je za mało! ja bym powiedziała że dość często je, porównując do mojego synka. Beatko a spróbuj malutka przetrzymać w łóżeczku. mi Franek też się budził rano o 6, ale nie przychodzę do niego, on sobie pogada i zaśnie i dopiero ok 8-8.20 do niego idę i to jak mnie wyraźnie już woła. jak nie to pozwalam mu poleżeć, pobawić się poduszeczką albo smoczkiem :P Franuś śpi :) jeju jak mi dzisiaj niedobrze!!! zaraz oszaleję! nie wiem dlaczego tak :(
  24. Franuś je tak: ok 4 - 240 ml mleka ok 10 - bułka z szyneczką, serem białym, pastą jajeczną, serem żółtym, ogórkiem kwaszonym; jajecznica; do tego tochę (ok 3 łyżek) jogurtu naturalnego z truskawkami/jagodami (mam mrożone) ok 16 - obiad - różnie albo jakaś zupa z mięsem, np pomidorowa, ogórkowa, krupnik, ryżowa z warzywami, warzywna, kalafiorowa, rosół, barszyk czerwony; albo drugie danie np ziemniaki+klopsik mielony+buraki/sałatka z kapusty kwaszonej i marchwi/szpinak; spaghetti; ziemniaki+ryba pieczona+sałatka; ryż+potrawka z kurczaka+marchewka z groszkiem; makaron z warzywami i mięsem gotowanym albo pieczonym; czasem naleśniki z serem/kopytka/ pierogi z serem/pierogi leniwe ok 18 - owoc, obecnie najbardziej lubi banany, jabłka, mandarynki ok 19.30 - 250 ml kaszki mleczno-ryżowej, mleczno-pszennej, mleczno-ryżowo-kukurydzianej, owsianki. w miedzy czasie pije dużo wody, herbatki i trochę soków owocowych. je kilka chrupek kukurydzianych, czasem jakiegoś biszkopta. ogólnie obiady zjada z nami. gotuję dla wszystkich po prostu nie doprawiam mocno. sama nauczyłąm sie jeść niesolone ziemniaki, czy ryż :P
×