Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

underground07

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. to nie mialo byc nic osobistego :P mysle o tej topielicy, czy poszukac jej czy za bardzo sie przeraze..:) pewnie gdyby ktos dal mi samo zdjecie, bez zadnej dodatkowej historii i dorobionej ideologii, po prostu stwierdzilabym w razie czego ze jest niemaczne i juz. a tak.. ehhh:(
  2. no, juz jestem, przepraszam ze dlugo nie odpowiadalam ale nie mialam czasu:) tak wiec jesli chodzi o moja wiare: w Boga jako takiego nie wierze, wierze w sile ktora jest ponad nami. jestem ochrzczona, wychowano mnie w rodzinie katolickiej, ale po uzyskaniu wslasnej swiadomosci religijnej, zaprzestalam chodzenia do kosciola i innych tego typu praktyk. wierze w swojego Aniola Stroza (jak zwal tak zwal) i ufam, ze w razie czego ochroni mnie przed tym(i), czego boje sie najbardziej. moja mama z kolei to osoba bardzo wierzaca, w prawdzie nie chodzi do kosciola, ale modli sie, wierzy w swietych, Boga, Stroza itp. Babcia to samo, ale przybralo to juz ksztalt dewotyzmu. ogolnie rzecz ujmujac wiara dla mnie nie gra wielkiej roli w zyciu i nie wiaze jej bynajmniej z tym, czego czasem doswiadczam.
  3. 2. Mialam kiedys wujka, super czlowiek, zmarlo mu sieniestety w wieku chyba 45lat. ja go na szczescie zdazylam poznac, pamietam, ze lubil bawic sie we wrozenie z kart (nie tarot, tylko zwyczajna talia), z reki itp. mojej starszej siostrze wywrozyl np ze bedzie miala dwoch mezow (jest teraz w trakcie rozwodu), mojemu bratu,jak mial 18 lat, ze wyjedzie za wielka wode (jest w stanach od 4lat). tak czy inaczej okazalo sie (nie tylko wg mojej rodziny) ze cos w tych jego wrozbach bylo. no i jak ja mialam moze z 16lat tez do niego poszlam, tzn z prosba, aby cos mi wywrozyl. jak wzial moja dlon do swojej reki, odrzucil ja natychmiast, i bardzo sie zdziwil ze jest taka goraca. autentycznie, jego reka po zderzeniu z moja, byla po prostu PURPUROWA, tak bardzo rozgrzana. po mojej z kolei chodzily takie mrowki, ze myslalam, ze mi odpadnie zaraz. a wujek spokojnie stwierdzil, ze wdalam sie w ... i zebym tylko nie stracila glowy i rozsadku jesli pochlonie mnie cala wiedza o tym, co moge, a o czym inni nie maja nawet pojecia. pozniej natomiast wywrozyl mi, ze bede miala 3je dzieci, ale ojciec jedno bedzie mialo dwoch ojcow (faktycznie, ojciec mojej corki zostawil nas, a teraz jestem z innym mezczyzna i planujemy miec dzieci).
  4. no dobra, pisze, bo do wieczora chyba nie wytrzymam:) jak juz wczesniej pisalam, moje \'predyspozycje\' do wszelkiego rodzaju kontaktow z duchami przejelampo mamie, ona z kolei po mojej babci, babcia po prababki itd. dwie sprawy: 1. jesli chodzi o uroki;zaczelo sie wlasnie od mojej prababki (o tym opowiadala mi mama); mieszkala cale zycie na mazurskiej wsi, razem z mezem, siotra i 5rgiem dzieci. potrafila rzucac uroki, choc na poczatku robila to nieswiadomie. np z opowiadan mojej mamy(jezdzila do niej na wakacje jak byla dzieckiem) wynika, ze prababcia potrafila zawrocic burze, albo przywolac deszcz. rzucila urok na chlopaka, ktory hm.. \'zbalamucil\' jej corke, facet jest starym kawalerem do dzisiaj. pomagala w czasie wojny zolnierzom, dawala im jedzenie, nocleg w stodole itp Kiedy zblizal sie do nich front, wywolala potezna burze, dzieki czemu sprawy sie opoznily, a ona zdazyla ostrzec naszych zolnierzy, aby ci mogli w pore zadzialac. Moja babka z kolei, miala taki sam dar, ale wykorzystala go w zupelnie inna strone - rzucila urok na wlasnego syna, do dzisiaj jego 20letnia corka ma problemy ze zdrowiem, a konkretnie oczami (oczoplas); babka przeklela go i wykrzyczala, ze jego dziecko nigdy nie zobaczy na wlasne oczy swiata tak, jak widzi go kazdy inny czlowiek. Wiele bylo takich sytuacji, m.in. przez to urwal sie z nia kontakt, ogolnie nie skonczyla najlepiej, bo sprawdzila sie teoria o wracajacych zlych urokach. A z kolei moja mama w ogole tego nie praktykuje, chociaz zdaje sobie sprawe z tego, ze ma taka moc. opowiadala mi jak jej babcia nauczyla ja rzucac uroki, w kosciele, podczas 2giej mszy niedzielnej miesiaca, ze swieca gromnica. strasznie to bynajmniej brzmialo jesli chodzi o szczegoly. a ja - 3lata temu przekonalam sie o ty, ze tez \'to\' mam. okropnie sie poklocilam z moja przyjaciolka, poszlo o jakies glupstwo, ale bylam na nia niesamowicie wsciekla. siedzialam na lozku w swoim pokoju i bylam tak nabuzowana, ze nie wiedzialam w co rece wsadzic zeby nie eksplodowac ze zlosci. i zaczelam myslec o tym, jak bardzo nienawidze agniechy, ze przeistoczyla sie w mojego najwiekszego wroga.i pomyslalam sobie, ze dobrze by bylo, gdyby spotkalo ja jakies wielkie nieszczescie, zeby wiedziala jak to jest byc tak zawiedziona i zla jednoczesnie. ale nie myslalam o niczym konkretnym, po prostu przyszla mi do glowy taka mysl, a spotegowana byla ta cala moja zloscia i zla energia. i w tym momencie kiedy wlasnie o tym pomyslalam, zaczela mi strasznie leciec krew z nosa. nie wiedzialam o co chodzi, z niczym tego nie skojarzylam, bynajmniej pare godzin pozniej agnieszka zadzwonila do mnie z wiadomoscia, ze jej ukochany pies wpadl pod samochod tuz przed jej posesja a ona nie wie co robic bo jest sama w domu. ciarki mnie wtedy przeszly, bo stwierdzilam, ze pomyslalam o czyms w zlej godzinie. a dokladnie rok temu opowiedzialam mojej mamie o tym zdarzeniu, kompletnie przypadkiem, podczas jaednej ze zwyczajnych rozmow o wszystkim i niczym. i powiedziala mi wlasnie, zebym nigdy nie myslala w ten sposob o innych bo mam to samo co ona, tzn nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, do czego moge doprowadzic, i tu zaczela mi opowiadac wlasnie o mojej babce. wiem, ze to pewnie brzmi troche jak z bajki, nie musicie mi wierzyc, ale naprawde tak jest. i boje sie czasem tego szczerze mowiac:o
  5. witam kochani! wrocilam juz po upojnym weekendzie bez duchow, ale poczytalam sobie wlasnie zaleglosci i znowu sie przerazilam:( wieczorkiem napisze o mojej mamie i o sobie, bo przeczytalam cos tutaj o urokach i skojarzyl mi sie pewien fakt. w takim razie do wieczora;)
  6. ojciec opowiadal mi kiedys taka historie, jeszcze z lat, kiedy byli z mama narzeczenstwem, czyli jakies 31lat temu:) i tez wiem ze nie wymyslil sobie tego, bo nie ruszaja go przewaznie takie historie, w ogole jest osoba twardo stapajaca po ziemi i dam sobie glowe uciac, ze tego nie zmyslil. wywolywali duchy, wlasnie z mama ijakimis znajomymi. juz wtedy bylo wiadomo, ze moja mama ma jakies zdolnosci, wiec potraktowali ja jak medium, ona na poczatku nie chciala, bo wiedziala, ze nie powinno sie w takie rzeczy bawic, ale po jakims mentalnym i \'naukowym\' przygotowaniu sprobowali. podejsc bylo 3, ale za kazdym razem nic (jednego wieczoru rzecz jasna). no i sprobowali 4ty raz, ostatni. to bylo wywolywanie na zasadzie tablicy z literami i wskzowka, gdzie zadaje sie pytanie, a wskazowka powinna sie ruszac pod wplywem ducha. zgasla swieczka, oni wszyscy poczuli jakies prady i takie tam, ale bali sie, ze po prostu sami sie nakrecili i to dlatego. no i ojciec zadal temu duchowi pytanie, na jaka choobe cierpi (od dziecka chorowal na serce, nikt poza jego rodzicami o tym wtedy nie wiedzial, nawet moja mama). no i wskazowka wyznaczyla kazda litere slowa SERCE. od tamtej pory sie juz nie smieje z historii o duchach.
  7. bawienie sie tarotem? dlaczego?
  8. 3)mialam 18lat, moja mama lezala w szpitalu pod respiratorem po wypadku, byl w spiaczce przez 8dni. bez zadnych szczegulow, bo sa nieistote - w tym czasie przysnila mi sie dwa razy mowiac, ze nie wie, czy wroci, bo TAM jest przyjemnie i nie musi tak ciezko pracowac, a jest juz bardzo zmeczona. potraktowalam to jako sen z serii takich, ktore przychodza, kiedy intensywnie sie o czyms mysli. kiedy sie obudzila, po kolejnych 2tyg wrocila do domu. i pewnego wieczoru, bylysmy same w domu, a ona zapytala, czy pamitam, jak u mnie byla, kiedy lezala w szpitalu. odpowiedzialam tylko, zeby mnie nie straszyla. ona na to sie usmiechnela i powiedziala, ze juz nie bedzie. a po chwili dodala, ze juz wie co zrobic, zeby nie pracowac tak ciezko, bo jak nastepnym razem poczuje sie taka zmeczona, to juz nie wie jak bedzie, po czym znowu na mnie spojrzala i sie usmiechnela. mozecie wierzyc albo nie, takich historii bylo jeszcze ze dwie. mam takie rzeczy po mojej mamie, ona tez od dziecka miala dziwne jazdy ze zmarlymi, zwidami, duchami. z ta roznica, ze ja sie tego boje, a ona traktuje jako rzecz naturalna. opisze to moze jutro, bo teraz uciekam. milej dyskusji:) powtarzam sobie, ze zywych a nie zmarlych nalezy sie bac:)
  9. sytuacje numeruje: 1)Jako dziecko (wtedy 5-6letnie) mialam sasiadke, starsza pania, ktora mieszkala w domu jednorodz. z mezem, synowa i 2ma wnukami. maz ja bil, ale tak, ze nigdy nie bylo widac. moja mama byla zaprzyjazniona z jej synowa, wiec kiedy szla do niej na kawe, ja zawsze przychodzilam razem z nia i szlam wlasnie do tej starszej pani. ona w sumie byla dla mnie jak druga babcia, bo pierwsza ledwie pamietalam, zmarla jak mialam 4lata. no i pewnego dnia popelnila samobojstwo, powiesila sie w domu. od tamtej pory przez bite 3lata KAZDA JEDNA noc byla na ulicy nie do zniesienia. to byla babka, ktora majac 60lat byla pelna werwy, energii; tak wiec w nocy bylo slychac to co robila jeszcze za zycia: trzepanie dywanu na plocie graniczacym z naszym, dzwiek wrzucanego wegla do okienka piwnicy, ciagniecie motyki po betonowym podjezdzie wzdluz jej domu, trzaskanie okna (ktore mialo miejsce zawsze jak je zamykala, bo byly bardzo stare) i wiele wiele innych. dzwieki byly naprawde nie do zniesienia, ulica miala ok 200m dlugosci, dom nr 1 i dom nr 68 slyszaly dokladnie to samo. miala jeszcze na podworku psa, owczarka niem, za kazdym razem kiedy bylo to wszystko slychac, Bas wyl w nieboglosy, tak masakrycznie,ze moze nawet jego wycie bylo bardziej przerazajace. i cos wtym jest, ze ja bylam z nia bardzo zwiazana - bardzo czesto mi sie snila mowiac, ze jest jej zle, ze nie moze znalezc swojego brata (nie weim o co chodzilo), zebysmy sie na nia nie denerwowali. snila sie okropnie, zawsze byla bardzo pobita, w poszarpanych ubraniach. ja bylam przerazona jako dziecko. pamietam, ze raz w nocy jak napieprzala brama wjazdowa u niej w domu (noc bezwietrzna, srodek lipca), wstalam z mama i spojralysmy przez okno - a tu jak pierdolnela z impetem ta brama to myslalam ze sama zaraz padne zywcem na podloge. bylo 2ch egzorcystow, jakies dawania na msze, etc, i nic. w koncu wszystko stalo, z dnia na dzien. przysnila mi sie wtedy ostatni raz - byla cala obtoczona w smole, od gory do dolu, i nagle weszla na jakies sciernisko, na ktorym byla masa puchu, pierza, i ona zaczela obtaczac sie w tych piorach, byla usmiechnieta i nic nie mowila. to byl koniec kilkuletniej przygody z sasiadka. cdn, bo tu sie juz nie zmiesci.
  10. no wllasnie wlaczylam sobie lajtowa muzyczke wiec napisdze ale troche to potrwa bo to kilka sytuacji :) dajcie mi 7min :)
  11. ale to co wyzej przeczytalam jest przerazajace.. a moja corka wlasnie sama zasypia w pokoju..az chyba do niej zajrze...
  12. uwazam ze cos takiego jak najbardziej moze sie zdarzyc, to naprawde bardzo mozliwe. tylko nie zapominajmy tez o tym ze dzieci w wieku 3-5lat czesto maja swoich wyimaginowanych przyjaciol, wymyslaja same osoby, kolegow, nadaja im imiona, z dokladnoscia co do minimalnego szczegolu moga go opisac. wpradwdzie krzyki w nocy, przerazliwe za kazdym razem reakcje na konkretne miejsca w domu etc. najpewniej nie wskazuja na wymyslonych przyjaciol, ale opowiadania o tym, ze bawily sie czy rozmawialy z kims, moga czasami na to wskazywac:)
  13. underground07

    okruchy zycia heh

    czy matka przyzna sie corce, ze jej ojciec to maz jej siostry? heh!
×