Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shamanka08

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shamanka08

  1. Monia serdeczne GRATULACJE!! chciałabym napisać wiecej, ale mamy zepsutą klawiaturę i naginam myszką na klawiat. ekranowej. MASAKRA!! buziaki
  2. Dzięki Olam jednak i tak nie będę w Kołaczach :O Kareninka Julka ja Wam współczuję tych lekarzy i antybiotyków, ale jak tak dobrze sprawę przemyślę, to chyba my wcale nie mamy lepiej. Bo ja specjalnie zapisałam Dziecko do lekarza w mieście, żeby antybiotykami jej nie faszerować. Mamy przychodnię u nas we wsi, ale z niej zrezygnowałam. Jednak i tak sporo ładują w dzieci antybiotyków a naszej przychodni. Zwłaszcza nasza prowadząca pediatra. Dlatego ostatnio chodziłam do innej lekarki, która wolała pomęczyć się z syropkami. Jak przeczytałam wypowiedź Adu o jej synku, to aż mi oko zbielało. Osiem lat chłopak, a miał jeden w życiu antybiotyk i to w dodatku nie z powodu choroby a zabiegu. Szok. Tosia ostatniej zimy i wiosny miała chyba 4 antybiotyki. To dla mnie bardzo dużo, ale Twoje dzieciaczki, a szczeg. Marcelek (uwielbiam to imię) chyba sporo więcej... :O bardzo szkoda. Kiedy lekarz przepisuje nam antybiotyk, to sama nie wiem co mam zrobić. Podawać, czy nie... ale nie znam się na lekach, lekarzem nie jestem i nie wiem jakimi syropami mogłabym próbować wyleczyć dziecko. Chciałabym jakoś wzmocnić odporność Tosi, ale jeżeli chodzi o jej dietę, to tu też jest porażka. Świeże owoce i warzywa? W żadnym wypadku. To co ona lubi to ugotowany ziemniak, suchy chleb, soczki i mleko. Przeraża mnie to i martwi. Ale co poradzę. Próbuję ją przekonać, jakoś wcisnąć.... na marne. Dasia gdzie Wy jesteście??? Jak Ci się pracuje??? Odezwij się kobieto! :) Kasiula a Tobie jak się pracuje? :) jak sobie radzicie? no i Hania rzadziej pisze... Pampusiu to przykre kłócić się w tak ważny dzień. Przykro mi naprawdę. Mnie by to bardzo bolało. Nasza rocznica w tym roku wypadała na etap "jak zwykle chu.jowy" ale w ten dzień było naprawdę miło :) Mąż kupił mi prezenty i kwiaty, a ja je mu... tylko Merci. Ten dzień napawał mnie nadzieją, że wciąż chcemy i potrafimy się dogadać. Buziaki Mamuśki
  3. Dziękuję za kwiatki i słowa wsparcia. No tak, czasem trudno jest się dogadać... "trudno tak razem być nam ze sobą; lecz trzeba nam, trzeba dbać o tę miłość".... Karenina bardzo mi przykro. To jest naprawdę okropne co Ciebie spotkało i Marcinka też. Smutno aż się robi na sercu... Nie dość, że i tak jest Wam ciężko z powodu choroby, to jeszcze "miejsce rozrywki" stało się dodatkowym kłopotem; stresem. Dzielna jesteś. Ja to bym ciągle płakała. Olam a nie wiesz czy w Kołaczach też jest zła woda? Bo może będę w Kołaczach w niedzielę. Nic pewnego, a ta woda tym bardziej mnie odstrasza. Ale Wy macie teraz przeje.bane... (sorry).
  4. Ja też podaję Tosi tran norweski firmy mollers (250 ml 28zł) ale jakoś nie zauważyłam efektu jaki miałby dawać dziecku... Tosia właśnie zalicza drugi wrześniowy katar, ma bardzo słabą odporność. I dlatego też boję się tego cholernego szczepienia wrrr.. ogóle Tosia niedużo je, a jest tłuściutka. Świeże owoce są dla niej bee. Warzywa w zupie jakoś zjada, ale nie widzę entuzjazmu... Jej najlepiej smakuje butla i suchy chleb. Umyłam okna. Dobranoc
  5. ja też bym nie chciała aby topik umierał, więc piszę. Właśnie skończyłam sprzątanie po malowaniu. Wymyśliłam, że należałoby odświeżyć pokój i dzisiaj to zrobiliśmy. Tosiunia śpi u mojego brata w pokoju, ja z nią, a brat u dziewczyny ;) Najlepszy jednak to jest nasz nowy kolor. Nie kupowałam gotowego koloru, bo nie wiedziałam jaki chcę. Dwa razy byłam w sklepie aby wybrać pigmenty... Aby nie przedłużać powiem tylko, że wszyscy są lub od jutra będą zachwyceni. Mąż już wyraził swe zdanie uwielbienia... Gdy farba była jeszcze mokra wyglądało wszystko jak "de sraczka" :P teraz już wyschło i jest całkiem w porządku, ale naprawdę miałam cykora. W tej chwili to jest jakiś brudny beż. Ciemny. Ale pasuje mi do mebli i zasłon, a nawet do łóżka i dywanu :D Przyznam szczerze, że trochę odechciało mi się pisać po ostatnich akcjach, jakich i Wy byłyście świadkami. Wolę poczytać... Kilka spraw chciałabym Wam napisać, ale zwyczajnie mam obawy. W każdym razie [jak na razie] jesteśmy pogodzeni i chciałabym żeby tak zostało. Nie jest nam łatwo razem żyć, pewne przyzwyczajenia musimy pozmieniać. Ale chcemy być razem i będziemy się starać. Szukałam terapii dla nas, ale chyba nic na naszą kieszeń nie ma. Mąż jest gotów wyłożyć te pieniądze, ale ja za 2 tys. wolałabym posadzki wylać w nowym domu... Zobaczymy. Zaraz tu usłyszę, że zachłanna jestem i że miłość nie warta pieniędzy. Dobra. Każdy ma swoją rację. Gdybym miała kasy więcej to bez zawahania bym nas umówiła. Bo mi przede wszystkim chodzi o rodzinę.
  6. Dzisiaj Tosiunia skończyła 14 miesięcy jeszcze jej nie zaszczepiłam na odrę/świnkę/różyczkę i chyba mi się nie spieszy... zresztą miała tydzień temu katar więc i tak czekam. Gdybym od Was się nie dowiedziała o szkodliwości tego szczepienia, to pewnie Tosia byłaby już dawno zaszczepiona. Moja sąsiadka zaszczepiła córkę na to, gdy miała 2,5 roku dopiero. No i luzik.
  7. Ainom a dlaczego nie chcesz rodzić w wakacje? Wolisz całe lato przechodzić z dużym ciężkim brzuszkiem i popuchniętymi stópkami? ;) bo ja marzę o wiosennym Maluszku, a koniec sierpnia, to dla mnie koniec roku na rodzenie. Nie chciałabym urodzić Dziecka na jesieni lub na koniec roku. Od stycznia do końca sierpnia to mój czas ;) hehe A co życie pokaże, to zobaczymy ;P
  8. Lipenka dzięki że i Ty do mnie piszesz :) pewnie masz rację w sprawie nast. Dziecka, ale po prostu od ZAWSZE moim marzeniem było mieć dwoje dzieci w odstępie dwóch lat, a potem trzecie KIEDYŚ TAM. Moje marzenia is dead. To rozsądna decyzja, wiem. Ale i dla Tosi byłoby fajnie mieć "zaraz" rodzeństwo. I ja tak zawsze chciałam... Teraz muszę brać to, co los mi daje, godzić się z nim i dziękować za zdrowie. Taka służebnica ze mnie teraz. A co do Dzieci "lipcowych" to Tosia podobnie "się ma" jak Kalinka. Ubranka ma na 92cm, waży blisko 12kg, buciki nr 21-22.
  9. Moje marzenie i moje plany poszły do kąta... Już nie muszę się zastanawiać nad tak poWAŻNĄ decyzją. Została podjęta; szybciutko. Tosia nie będzie miała na razie rodzeństwa. Decyzja odłożona do półki "bezterminowo". No chyba że wpadniemy (chociaż wątpię) bo nie biorę tabletek. A od października miało być tak pięknie... No trudno. Co ma być to będzie. To chyba dobra decyzja w naszej sytuacji; ale i tak trochę mi smutno, bo dużo myślałam o tym Dziecku. Cieszyłam się na nie. Pomimo całej tej beznadziejnej sytuacji.
  10. Tak, trudno mi teraz pisać... Nie chcę stąd uciekać, ale chyba pozostało mi jedynie pisanie "na temat". Dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia i krytyki też. Choć chyba nawet mnie nikt nie skrytykował... Czuję się lepiej. Dużo lepiej; ale czy dobrze.... Tosiunia ma 12 zębów, wyszło jej 6 na raz. To było dla niej męczące. Taka jestem trochę wypalona. Nie chce mi się nic, nie wiem co mam myśleć, co robić. Wypaliło ze mnie wszystko. Teraz trzeba trochę czasu, aby "komórki emocjonalno-myślowe" odrosły. Musimy gdzieś poszukać jakiejś terapii dla nas, ale nie mam pojęcia gdzie. Jak to znaleźć, gdzie szukać? Jak to może się nazywać? (jakaś terapia małżeńska) internet nam szwankuje. Czekam już 10 minut na połączenie, żeby wysłać tę wiadomość. Do magisterki nie zajrzałam 4 miesiące... a miałam ją w wakacje napisać :o zaraz pierwszy zjazd, a ja będę świeciła oczami :o
  11. i Pampi też ma rację. Za długo się namyślałam przy pisaniu posta... właściwie napisałyście za mnie pewne myśli. Proszę, piszcie nadal o swoich dzieciach i przemyśleniach. A ja już jakoś się pozbieram. Dzisiaj czuję się lepiej, bo Wojtek mnie przeprosił. Porozmawialiśmy o pewnych rzeczach. Porozmawialiśmy w końcu bez kłótni. Zawsze jest nadzieja. Pa
  12. co do profilu na NK, to ja swój "zablokowałam" czasowo. Adu wywaliła swój dawno temu. Mój profil wróci na swoje miejsce, ale za jakiś czas, bliżej nieokreślony. Może za dwa dni, a może za trzy miesiące... Zrobiłam to z pewnego powodu... ... Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że każdy z Was ma rację - Adu ma rację, Hania ma rację (jak zawsze, szacun ;) ), osoby piszące na pomarańczowo też mają rację, Sylvianka także ma rację, Karenina ma racę. I ja mam rację i mój mąż ma rację. Przepraszam wszystkich, którzy przez moje posty w jakikolwiek sposób źle się czują. Ciebie Adu przepraszam, bo jak lwica bronisz ważnych spraw, a dostajesz za to po doopce. Nie odchodź nigdzie proszę,; również bardzo lubię Ciebie czytać i jak Hania uważam, że Ty tu bardzo cenne rzeczy wnosisz. To nie tylko forum. To jakaś część życia. Odchodzę od kompa i nie zapominam o Was. Myślę o Dzieciaczkach i ich mamach. Kiedy chorują, kiedy zaczynają przewracać się na boczki, a potem chodzić... Przychodzę tu, aby zapytać o radę, gdy Dziecko źle się czuje, kiedy ja źle się czuję. Całe to forum przeplata się w moim/naszym życiu. Ja nikomu nie zabraniam pisać czegokolwiek, bo i mi nikt nie zabrania, pomimo iż piszę zupełnie "nie na temat" ostatnio. Dzisiaj czuję się lepiej. Dziękuję
  13. Zostałam oszukana, zraniona, wyrzucona w błoto. Nie chce mi się nic. Zostałam już zupełnie sama ze sobą, swoimi problemami, emocjami, bólem, płaczem, złością, niemocą; nadziejami. Zostałam wypruta ze wszystkiego. A jakby mi było mało, to wszyscy o tym wiedzą/się dowiedzą. No i z każdym kolejnym zamienionym zdaniem przekonuję się, że to wszystko moja wina. Czuję się fatalnie. Chciałabym umrzeć na tym krześle, tylko moje Dziecko się nie zgadza.
  14. http://www.allegro.pl/item728730102.html trzewiki takie jak te, tylko kolory inne. Kosztowały 110zł a drugie buty 80zł; jak te: (tylko też inny kolor, brzydszy bo innego nie było) http://www.allegro.pl/item720301148_trzewik_prof_nemo_zdrowa_stopa_lico_roz_24.html Ja nie kupuję oryginalnych rzeczy, więc wg mnie buty dla dziecka powinny kosztować nie więcej jak dla dorosłego, a ja kupuję buty z dolnej półki. Nie chciałabym chodzić w tych samych kozakach przez trzy zimy, wolę co roku kupić tanie buty i cieszyć się nowymi. Jak dla mnie wydanie blisko 200zł na jeden sezon jesienny to sporo. Buty dobrych marek kosztują pewnie tyle za jedną parę... nie pociesza mnie to. Byłam dziś w urz. skarbowym i wzięłam nasze zaświadcz. o dochodach za 2008 rok, miałam nadzieję, że może teraz będzie mi się należał zasiłek rodzinny, a co za tym idzie - za urlop wychowawczy 400zł, no i byłoby też stypendium socjalne na uczelni. A tu lipa :o wszystko mi przekracza :( ja nie wiem gdzie są te pieniądze... a właściwie wiem - na działce obok. "Kto się buduje, ten biduje".
  15. dziękuję Dziewczyny Kupiłam Tosiuni buty - dwie pary. Trzewiki i lekkie buty, trochę letnie lub jako ciapy. Mam nadzieję, że te pieniądze na marne nie poszły, bo jak na naszą kieszeń, to wydałam sporo kasy. Ale wiadomo - na dziecku się nie zaoszczędzi i nawet nie mam zamiaru.
  16. biedna Kareninka... bardzo mi przykro. To faktycznie ciężka sytuacja, dla Was obojga. A dlaczego Marcinek powinien chodzić na czworaka? Coś się stanie, jeżeli by teraz zaczął chodzić "normalnie"? Jak z Tosiunią byłam w szpitalu w czerwcu, to ona nie potrafiła jeszcze chodzić, potrafiła stać i raczkowała bardzo szybko. A tam, w szpitalu... nie wolno było na podłogę :o Dziecko było cały czas u mnie na rękach, albo w łóżeczku, albo ze mną na łóżku - jak już miałyśmy łóżko dla mnie. Bo pierwsze dwa dni Tosia była wyłącznie w swoim łóżeczku. Masakra. Po wyjściu do domu, to Ona aż nie wiedziała co robić - na podłogę, czy lepiej do mamy... Muszę kupić Tosiuni dobre buty z atestami. Bo lewa nóżka jej się wykrzywia w kolanku na zewnątrz :o :( ciekawe czy w naszej mieścinie znajdę takie buciki. Na allegro są, ale jak coś nie będzie pasowało... nie stać mnie na takie ceregiele. No i czas ucieka. A szkoda, bo na allegro jest sporo taniej. Ortopeda zalecił mi buty z naklejką "zdrowa stópka". Ma któraś takie obuwie dla Malucha?
  17. Ja uważam, że właśnie "popuszczam i zwalniam", ale jakoś on tego nie zauważa, a ja coraz bardziej się duszę... Już tyle razy ugryzłam się w język, machnęłam ręką, czy jakkolwiek to nazwać. Przemilczałam sporo spraw, sytuacji, złych słów. Ale co z tego??????? Ku.rwa wystarczy że raz podniosę głos i już cała wina za ustrój polityczny świata jest na mnie. Bo raz się ku.rwa wydrę. Nieważne że cały dzień milczałam, olewałam "coś". Najważniejsze że raz się wydarłam. To po jaki chu.j mam się starać? Żeby ktoś mógł do woli jeździć po mnie? i ja mam jeszcze zęby zagryzać???? Pier.dolę to.
  18. Urodziny Tosiuni spędziliśmy całą rodziną. Wyjazd nad morze spalił się po jednym dniu. Ale i tak na trzynastego mieliśmy być w komplecie i tak było. Forum o dzieciach... tak. Jednak gdy się ktoś z kimś zżyje, to czy musi rozmawiać wyłącznie na jeden temat? ??? Ty nie lubisz kiedy płaczę, a tu mnie nikt za słabości nie tępi. No to Wam narobiłam - widowisko. Ja już na wszystko leję z góry, bo inaczej zwariuję. Niech się dzieje co chce. Pa
  19. on najbardziej zbulwersował się tym, że ja go tu nazwałam kretynem. Pewnie użyłam tu tego słowa, bo ono zawsze jest w mojej głowie, kiedy on mnie wku.rwi. Także nie wypieram się. Wcale to nie jest powód do chluby, ale też nie jest to kłamstwo. Jego zachowanie jest kretyńskie. Oczywiście on uważa, że moje zachowanie jest kretyńskie. Ja tak nie uważam. ;P
  20. Do mojego męża - czytaj sobie do woli. Tylko nie wiem po co to robisz, skoro i tak żadnych wniosków nie potrafisz wyciągnąć. Tak tak, u nas kolejna awantura. Naczytał się i ma pretensje... Nie stara się mnie zrozumieć, dlaczego ja to piszę, dlaczego mi tak ciężko i źle. Tylko wścieka się, że go tu nie wychwalam pod niebiosa. Bo raz coś zrobił dobrze. Nie widzi nigdzie swoich błędów, tylko moje potrafi wytykać i wypominać w nieskończoność. Czyli nic nie pomaga fakt, że on wie co ja czuję. Liczy się tylko on i jego odczucia. I tak do zdechu.
  21. Pampusia ja nic nie napiszę, oprócz tego, że bardzo mi przykro. Najbardziej żal Juleczki Miałam przez wakacje napisać pracę mgr i nawet nie przeczytałam dwóch książek, które promotor mi pożyczył :o dzisiaj je wywlekłam, ale wraz leżą, a ja na kompie :P ojj będą baty :P W niedzielę był u nas festyn i Tosia była zachwycona - tańczyła, biegała; w ogóle nie bała się tłumu, obcych, petard. Nie chciała wracać do domu, a była już godz. 20:30, ciemno i Tosia głodna. Później w domu dawała czadu i ślicznie się bawiła A mi dokucza brak kasy :o ciężko mi z tym. Psychicznie. Bo niby mam to, co do życia potrzebne, dziecko też, ale jednak inne jest samopoczucie, gdy się ma ten grosz w portfelu. A tu- wybieram się na zakupy i przełykam ślinę ze zgryzoty, że znowu muszę wydać pieniądze. A prawie ich nie mam. W dodatku w październiku muszę zapłacić 2 tys. czesnego na uczelni. Jest nam ciężko, mamy kredyt na głowie, ja jestem na wychowawczym, a te zje.bane 400zł za wychowawczy mi się nie należy :o kredyt nie jest brany pod uwagę przy wyliczaniu dochodów :o Kareninko wcale nie jest tak, że miałabym Ciebie mniej lubić bo popalasz fajki. Po prostu zadziwiłam się :) Lipenko co u Was?
  22. zmęczona jestem. Chciałam Was trochę przeczytać, ale tu takie ciężkie tematy się porobiły... Jak przeczytałam post Kareniny że pali... to aż spojrzałam ponownie na nicka, czy mi myszka czegoś nie przewinęła! ;) No bo Monia to dawno temu pisała, że paliła i że lubi. Ktoś inny tutaj też pisał, że pali (przed ciążą w każdym razie). Ale Ciebie Aniu to nigdy bym nie podejrzewała! :) Nie obraź się, że ja tak piszę, bo sama popalam czasem, ale po prostu zabrzmiało to dla mnie tak, jakby i Hania miała zaraz napisać że pali fajki ;P hahahahaha nie wyobrażam sobie tego :D Haniu próbowałaś kiedyś papierosa? o ile chcesz o tym pisać. Bo Ciebie to każdy lubi zaczepiać... :) Tosia śpi raz dziennie i to spanie trwa czasem 1 godz., a czasem dłużej, a czasem krócej... :o w dodatku od miesiąca ma problemy z zasypianiem w dzień. Ten problem polega na tym, że ona nie chce zasypiać przy mnie. Zaśnie nawet z obcą osobą, a ze mną nie i koniec. Będzie się męczyła kilka godzin, a nie zaśnie :o ostatnio codziennie usypiają mi ją sąsiadki. Z moją mamą też nie zaśnie. Technika jest dowolna, aby mamy nie było. Na rękach, w wózku, w łóżeczku... Dla mnie to jest osobista porażka i nie wiem o co chodzi. Lekarka zwala winę na zęby, bo jej 6 zębów teraz wychodzi na raz. Ale skoro to zęby, to dlaczego usypia przy obcych lub nawet znanych twarzach, a nie ze mną??
  23. Dziewczyny nie przeczytałam Was od mojego ostatniego wpisu z 17.08 Dziękuję za ciepłe słowa odniosę się bardziej szczegółowo gdy będę miała chwilkę wolną. Jakoś tak nie mam czasu. W każdym razie jest OK :D Byłam we wtorek z Tosiaczkiem u pediatry prywatnie, u takiej dobrej pani dr, która leczy homeopatią, co mnie bardzo cieszy. Tosia jest zdrowa, ale chciałam, żeby ją całą dobrze obejrzała i zobaczyła przede wszytskim jak chodzi, bo mąż ma krzywe nogi i z jego strony w rodzinie były z tym trochę problemy u dzieci. No i Tosi też krzywią się nóżki, jak się okazało. A lewa nóżka jakoś tak "zaciąga" się. Po rozmowie wyszło, że ona nie wchłania wit. D3 (Vigantol dostaje) i na te krzywe nóżki przepisała granulki homeo, a wit. d3 mam odstawić do końca września. No i kilka jeszcze spraw wyjaśniłyśmy, ale to Wam napiszę "w wolnej chwili" ;) Pozdrawiam i ślę buziaki :) P.s. loguję się przed chwilą na NK a tam informacja - twój profil został skasowany. Pięknie qrwa!
  24. Bunia dla Ciebie najserdeczniejsze życzenia urodzinowe i dziękuję za słowa wsparcia, otuchy, pocieszenia wszystkim Wam dziękuję za to, że jesteście. Bo gdyby nie to forum, to ja bym chyba zwariowała sama z tymi problemami. Bardzo Wam kochane moje dziewczynki dziękuję :D Wczoraj późno w nocy dostałam prezent urodzinowy od męża. To prezent jedyny w swoim rodzaju i wyśniony. Miałam taką cichą nadzieję, ale nic nie wskazywało na to, że tak się stanie; że dostanę jakikolwiek prezent. Mąż ze mną porozmawiał i pogodził się. Dziękuję Ci Boże
  25. Nigdy dotąd w moim życiu nie byłam tak samotna, nieszczęśliwa, zagubiona. Tylko to moje kochane dziecko trzyma mnie jakoś w kupie. Tylko ona każe mi żyć. Ten ból jest coraz bardziej nie do zniesienia. Jest tego tak wiele... tak wiele rzeczy mnie boli i zabija. Boli i zabija mnie jego obojętność, jego uśmiech, jego słowa. Te słowa są najgorsze - albo są najgorsze, albo najgorsze jest to, że ich nie ma. Nie ma już nic między nami. Nie ma już żadnych nas, jest on, jestem ja. I nie ma już nic. Jest mi smutno, źle, niewygodnie. Jadłam dziś najbardziej gorzki tort urodzinowy. Podałam mu kawałek tortu, a on pyta z jakiej to okazji. - to tort urodzinowy. - no to wszystkiego najlepszego, czego sobie życzysz. Pięknie. Podał mi rękę składając tę żałobną wiązankę życzeń, minę miał jakby mu ktoś zmarł. I tyle. Puścił rękę i nie było nic więcej. Tylko ten tort mi został, mój kawałek - gorzki i dławiący. Takie oto miałam przyjęcie urodzinowe. Chyba już nawet nie chcę więcej życzeń, od nikogo. Dostałam już całą gamę możliwych życzeń, zawarła się w czterech prostych serdecznych słowach.
×