Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shamanka08

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shamanka08

  1. cześć, my właśnie wstałyśmy. Odpaliłam kompa, bo czekam na ważną informację... Męża nie ma drugi dzień, a Tosia przed chwilą woła: taty, tata, tato. Ma! Że nie ma taty. Pokazuje pustą dłoń i mówi "ma"" czyli nie ma. Dziecko tęskni...
  2. Nadiya bardzo Ci współczuję tych wszystkich poplątanych sytuacji ze zdrowiem Dzieci, Ty, Mąż też.... kurcze.. bardzo to wyczerpujące i kosztowne. Szkoda że to badanie mężowskie się nie udało. A co do tych grzybów pod podłogą - to teściowa ma rację. Ten grzyb Was truje... dobrze że robicie z tym ład :) Tatonka ja też się martwię.... na Nk też Cię nie widzę. Mam nadzieję, że jest dobrze i po prostu nie tracisz czasu na kompa. Buziaczki!! Wy narzekacie, że mężowie wyjeżdżają, a ja się nawet cieszę. Mój się teraz delgacjuje co chwilę i mi to odpowiada. Bo i tak go całymi dniami nie ma, noce niemal osobne... wieczorami przy kompie/tv... Dziecko trochę pozabawiał. OK. Dobre i to. Dla dziecka. Bo ja to jestem na zupełnym marginesie jego życia. Nie kłócimy się, jest jakoś tak w zawieszeniu. Niby spoko. Nie ma kłótni, bo nie ma rozmów. Napisałabym więcej, ale jak to znów przeczyta, to nie mam ochoty tłumaczyć się. Słuchać jego. Denerwuje mnie i tyle. To nie jest facet, za którego wychodziłam za mąż. Bo na pewno nie byłby moim mężem.
  3. Ewelinka no dzięki za odzew całkiem do rzeczy ten Twój pomysł z usypianiem małego. Tylko że Tosia to nie daje się w nico zawinąć, przykryć też nie. No i mleka w ciągu dnia też jej nie daję, dostaje tylko dwa razy dziennie - śniadanie i kolacja. No niby mogłabym to mleko przestawić, ale tak wydaje mi się dobrze dla dziecka. No to dobra - załóżmy, że dam jej co innego do jedzenia. Smoczka do zasypiania dostanie. Tylko wiecie co będzie dalej? Pisk i wrzask. Bo ona nie chce być w wózku, tylko biegać, bawić się. Na rękach u mamy też nie. Ona po prostu ZROBI WSZYSTKO ABY NIE SPAĆ!!! Dopiero jak jest 15-17 po południu i już fizycznie nie daje rady, to z płaczem zaśnie. Podaję jej ten syrop homeopatyczny Sedalia, tylko że nieregularnie, bo często zapominam. Efektów nie widzę. Dzisiaj zasnęła o północy, dlatego dopiero zajrzałam do kompa. Idę spać. Mam mocne postanowienie, że rano wstanę (nienawidzę tego) i obudzę Tosiunię. Może tym sposobem zaśnie wcześniej w dzień i na noc. Kurcze, a jak sobie przypomnę, że moje dziecko zasypiało o 20" ....
  4. ja dostanę "wściku duupy" z moim dzieckiem :o zasnęła piętnaście po siedemnastej :O na noc dopiero przed północą :) a ja muszę po nocach się uczyć, sesja za tydzień dwa egzaminy na weekendzie :O i to oczywiście trudne rzeczy. No nie dam rady się nauczyć w takich warunkach. Mam dość :(
  5. na naszą pocztę wysłałam wczoraj fotkę. Teraz już uciekam, bo muszę się uczyć ustawy :o obszerna jest :o Pa!
  6. Tosia zaczyna trochę lepiej sypiać, a właściwie ZASYPIAĆ. Nie ma jeszcze rewelacji, bo śpiąca w dzień jest już o godzinie 13", a zaśnie dopiero o 15", ale i tak widzę poprawę. Chętniej daje się lulać. Na noc też lepiej i szybciej zasypia. No mam nadzieję, że to się jeszcze poprawi, bo nienawidzę kąpać się dopiero po 23", zwłaszcza, że wtedy woda już tylko letnia :o
  7. Julka a ja bym też podała te leki. Aloes jest bardzo bardzo zdrowy, więc nie sądzę, żeby cokolwiek mogło zaszkodzić. Tak jak sama napisałaś - więcej szkody jest z tych cholernych antybiotyków serwowanych dzieciom co tydzień :o Ja Ciebie popieram :) Faktycznie - i mnie też dziwi, że to akurat wahadełko. No dziwnie to brzmi - wahadełkiem odkryła "zarazę" i nawet stwierdziła jej odmianę. Co do tej Rosji - nie ma takich leków albo ich odpowiedników u nas? To mnie też zaskoczyło. Tatonka odezwij się
  8. co do mojego mieszkania z Rodzicami, to trudno to jest opisać na forum. Tym bardziej, że nie znacie moich rodziców. Oni są naprawdę bardzo w porządku i dobrze mi się z nimi mieszka. Tylko są takie chwile, momenty, kiedy coś mnie wkurza.... Takie pierdoły. Obok rzeczy denerwujących, jest sto razy więcej rzeczy dobrych. Rodzice pomagają nam na każdym kroku. Dosłownie na każdym. Możemy zawsze na nich liczyć. Dziecka popilnują, nie wtrącają się do nas (czasem mama najwyżej coś mi napomknie; ale to szczegół), oddali nam działkę i pomagają przy budowie domu, płacą rachunki, zawsze służą nam poradą. Moi znajomi i rodzina zazdroszczą nam, że mamy takich fajnych rodziców, wesołych i pomocnych. Oni z każdym potrafią zagadać. Dlatego też nie chciałabym, abyście po moich żalach myślały, że ja tu katusze przechodzę... Nie :) Tylko jak mnie coś wkurzy, to właściwie z kim ja mam pogadać...? Z siostrą, ale ona ma trochę za mało czasu. No i sama też ma niewesoło u siebie.... ja mam lepiej od niej, więc nie chciałabym jej dołować moim marudzeniem.
  9. Ustronianko ja Ciebie i tak bardzo podziwiam, że Ty całą tę sytuację jakoś znosisz... Ja jestem słaba i dawno bym się załamała. Wbijałabym sobie do głowy, że jak facet z którym byłam i mam dziecko, nie chce zobaczyć tego dziecka.... Nie pojęte to jest dla mnie. To jest przecież część tego człowieka!!! Ciężko jest mi to pojąć. Bardzo Ci współczuję Mam wielką nadzieję, że zwiążesz się z jakimś mężczyzną, który będzie dla Ciebie podporą i pocieszeniem. Twoim szczęściem tuż po Syneczku
  10. nie no dzięki :) ja tak trochę z przymrużeniem oka napisałam ten tekst, że my z Tosią to takie gąski, zakompleksione ;) ale jednak wszystko to, co napisałam jest prawdą. Ja gotować potrafię, ale właściwie nie gotuję, bo moja mama gotuje, a ja z nią nie ugotuję.... no tak, jasno się wyrażam.... Nie wytrzymałabym nerwowo z nią. Albo ona albo ja. Także o gotowanie i sprzątanie jestem spokojna. Gdy będziemy mieszkali sami, to myślę, że dam radę. Nawet nie mogę się doczekać! :) W moim domu u rodziców /bo to na razie mój dom/ jest spory bałagan. Taki chroniczny. Wkurza mnie to i chciałabym zrobić z tym porządek, ale mi nie wolno - większość rzeczy jest mamy i ona nie wyobraża sobie, że miałaby je wyrzucić. A ponieważ nie mamy już wolnego miejsca, więc sporo rzeczy zwyczajnie jest nieustająco na wierzchu, co powoduje chaos. Dla domowników jest to jakby niezauważalne, bo każdy już się przyzwyczaił. Ale okiem gościa.... naprawdę masakra. Ja też jestem bałaganiarz i pewne rzeczy, których często używam, nie chowam non stop do szafek. Po prostu leżą na wierzchu dopóki są potrzebne. No i w pełni zgadzam się Haniu, że w mniejszym mieszkaniu trudniej o porządek. Tak właśnie jest z naszym pokojem - jest sypialnią, salonem, pokojem zabaw, miejscem do nauki.... Cały czas mam takie wyobrażenia, że jak będę miała swój dom, to będę miała porządek. Bo będą tam tylko nasze rzeczy i będziemy mieli sporo miejsca. Będzie salon dla gości, kuchnia tylko moja, oddzielna sypialnia i bawialnia. Takie mam marzenia - własna kuchnia i porządek w domu :) nieźle nie...? :) :P hehehe Bardzo przyziemne, a jednak takie istotne i wciąż takie odległe... ... Co do smoczka, to Tosia dostaje go wyłącznie w chwilach kryzysowych - uderzenie z płaczem, bóle ząbków i zasypianie. Nie chodzi absolutnie ze smoczkiem w ciągu dnia! Kiedy już zaśnie, wyjmuję jej smoczek. Kiedy przestanie płakać po jakimś bólu, też zabieram jej smoczek. Ja miałam na myśli zupełne oduczenie smoczka, żeby nawet zasypiała bez niego. Ale chyba odpuszczę, bo widzę, że w tej chwili nie ma takiej możliwości. Kasiula a co się stało, że teraz nie pracujesz? Masz jakieś wolne dni, czy zrezygnowałaś? Sylvianka jak się czujesz? Kareninko - zdrówko! Jak polepszy Ci się nastrój, to sobie pij :) Mój M wrócił o 20" z pracy jakiś taki dziwny... chyba obrażony. Nie wiem co jest grane, za co miałby się gniewać?? Nie mam pojęcia. A w duupie go mam.... Niech się boczy, jak tak lubi.
  11. W szpitalu po operacji leży facet na łóżku, a obok siedzi jego żona, uśmiecha się i głaszcze go po głowie. W pewnej chwili on otwiera oczy, patrzy na nią z niedowierzaniem i mówi: Jak się żeniłem, to ty byłaś koło mnie - Tak kochanie. - Jak złamałem nogę, to ty byłaś ze mną... - Oczywiście najdroższy! - Jak rozbiłem samochód, ty siedziałaś koło mnie... - Tak kochanie! - Dzisiaj miałem operację i ty również jesteś u mego boku... - Och!!! - Tak mój kochany. - Wiesz co? Ty mi ku.rwa pecha przynosisz!
  12. instrukcja obsługi męża: Każdy osobnik płci męskiej pasący się na wolności może być potencjalnym mężem. Zainteresować mężczyznę można czymkolwiek - rozpoczynając od butelki, kończąc górnolotną frazą, którą on wcale nie musi zrozumieć. Lecz należy pamiętać, że, jeżeli mężczyzna oddzielił się od stada i poszedł za kobietą, to najczęściej dlatego żeby doznać jednorazowej przyjemności i zaspokoić swój pierwotny instynkt. Celem kobiety jest doprowadzić mężczyznę do kompletnego niezrozumienia swych czynów, bowiem tylko w takim stanie jest możliwe zaobrączkowanie, co jest głównym celem kobiety. Po zaobrączkowaniu najczęściej jest zaplanowane wesele, które ma spowodować, żeby mężczyzna jeszcze dłużej nie mógłby zrozumieć, co się stało. Niektóre kobiety uważają, że mąż po zaobrączkowaniu, już nigdzie nie ucieknie. Niestety, to kompletna bzdura. Po zaobrączkowaniu należy zająć się procesem tresowania. Tresowanie: Po nabyciu męża należy od razu przystąpić do tresowania. Należy pamiętać, że nie tresowany mąż jest niebezpieczny dla kobiety, jak również dla całego społeczeństwa. Każdy, nawet najbardziej otępiały mąż poddaje się tresowaniu, należy tylko go regularnie żywić i mieć dużo cierpliwości. Tak samo jak w przypadku tresowania psów tak i w przypadku tresowania męża należy zacząć od podstawowych komend, takich jak: "siadać", "leżeć", "obok" itd. Lecz komendy należy dawać nie w sposób dyrektywny, lecz miło: "Kochanie usiądź, chcę na Ciebie popatrzeć", "Kochanie połóż się, na pewno jesteś zmęczony", "Kochanie chodź bliżej, lubię jak jesteś obok mnie". Przy prawidłowym wykonaniu komend należy podkarmić albo pochwalić, żeby ukształcił się odpowiedni refleks przy usłyszeniu komend. Po przekonaniu, że dobrze są oswojone podstawowe komendy, należy przystąpić do tresowania bardziej skomplikowanych komend, takich jak: "przynieś", "podaj", "pozamiataj", "kup mi", "oddaj wypłatę", "pomóż mojej mamie", itd.
  13. Kupiłam sobie tabletki Kelp firmy Wallmark (100szt. 17,5zł) one są z morszczyna. Bo są też inne kelpy innych producentów i tam są inne algi. glony. No i może nie spadnie mi waga od tego, ale przynajmniej będę zdrowsza od tego jodu :) Dziękuję Domiś :)
  14. a! co do pieluch!! Są w tesco nowe pieluchy "gaga" i są bardzo fajne! Kosztują tyle samo co w biedronce (27zł / 46 szt. przy Juniorach) i są bardzo podobne do oryginalnych pampersów. Spodobały mi się też z tego względu, że mają dłuższy obwód w pasie, co jest dla nas ważne, bo Tosia ma spory brzuszek wystający i inne pieluchy musiałam zapinac jej przy samych brzegach rzepu. Olam ja bym na Twoim miejscu dała sobie spokój z tymi pieluchami wielorazowymi za 15 zł. To masakra jakaś!! Musisz kupić ok. 10szt. aby jako tako funkcjonować. To już wolałabym zostać na tetrowych. Takie moje zdanie. Pszczoolka jak tak przemyślałam Twoją wypowiedź o zaziębionych dzieciach, to faktycznie masz bardzo dużo racji. No bo jeżeli dziecko nie łapie tych infekcji od innych dzieci, to rzeczywiście działa to na dziecko uodparniająco i takie Twoje postępowanie jest jak najbardziej słuszne! :) No ale jeżeli dziecko jest podatne na "zarazki" /że tak to nazwę/ to jednak lepiej zaczekać jeszcze z rok z taką naturalną szczepionką. Tak jest w naszym przypadku - Tosia szybko łapie różne świństwa od chorych, dlatego nie mam zamiaru narażać jej, szczególnie tuż po szczepieniu. W dniu szczepienia!!
  15. Kurcze, Wy to mnie wszystkie tutaj chcecie wpędzić w kompleksy. Jedna wekuje, druga sprząta i z wagi spada, inne mają dzieci grzeczne, inteligentne.... a ja z Tosiaczkiem... takie gąski. Mało wekuję, sprzątać nienawidzę, gotuję słabo albo wcale, zajadam słodycze (duupa rośnie), nie potrafię dziecka oduczyć smoczka, a w zamian nauczyć nocnika. W dodatku kupuję najtańsze pieluchy! zgroza. Tosia nie chce siadać na nocnik, a siku woła niemal zawsze, tylko zawsze, gdy jest już nasikane w pieluszkę. Dziś wieczorem pokazywałam jej jak misio siada i sika, przy czym Tosia była bez pieluszki. Po kilkunastu minutach zabawy widzę, że Tosia zaczyna siusiać na dywan, to ją myk na nocnik i udało się złapać. Antonka słyszała jak siku leci w nocnik, no i czuła przede wszystkim co robi. Była zachwycona. Ale co z tego. Takie akcje robię jej co raz, a potem ona i tak nie chce siadać. Nawet już pamięta, że wylewamy do sedesu i myjemy nocnik, pupcię, rączki... wszystko to jest dla niej fajne, tylko efektów wciąż nie widać. Dzisiaj też ucięłam końcówkę smoczka (pamiętam doskonale - to Ty Pampi dałaś taką wspaniałą wskazówkę...), żeby w ten sposób oduczać Małą. Oczywiście było "książkowo" - do buzi - szok - do rączki - szok - do buzi - bek! :o Na szczęście mam nie jeden smoczek i od razu dałam sprawny. To tyle na oduczanie smoka. No i zasnęła dzisiaj wpół do 11. Standard. Próby skracania i przestawiania jej drzemki nie mają racji bytu u tego Dziecka.
  16. Deelite ale Wam fajnie z tymi Bliźniętami :) chłopcy zawsze mają się z kim bawić, nigdy im się nie nudzi. Od małego potrafią iść na pewne kompromisy, dzielić się. No ja tu same plusy widzę. I Ty pewnie masz mniej na głowie, niż my - matki jedynaków. Bo moje dziecko to nie jest nawet świadome, że pępowinę przecięli tuż po urodzeniu... :o wydaje jej się, że już zawsze tylko ona i ja, zawsze razem.
  17. ja czegoś dostanę na głowę, przez to moje Dziecko... Ona ostatnich kilka dni chodzi spać na drzemkę dopiero o godz. 16, a wczoraj o 17" :o :( porażka!!! Na noc poszła spać po 23... masakra jakaś!!! W dzień jest OK, fajna, tylko że wszystko wymusza wrzaskiem. Piszczy gardłowo dopóki nie dostanie tego, co chce. Ja mam tego dość. Jak sobie z tym radzić? Ten jej pisk mnie wkurza chyba bardziej, niż niechęć do zasypiania. Boli mnie gardło :o zrobiłam sobie syrop z cebuli i Tosia też go pije! :) chociaż tyle dobrze, że jej smakuje.
  18. Wyżaliłam się. :P Ewelina wiem jaki to kolor. Bardzo mi się podoba, taki właśnie chciałam mieć. ALe niestety nie pasował nam do niczego. Wzięliśmy orzech. Po wewnętrznej stronie też mamy białe okna. Jakie one są już brudne.... :o kto to doczyści????
  19. W ogóle dla mnie, temat mojej Mamy oraz mojego Dziecka, to temat rzeka. Moja mama tak naprawdę jest dla mnie bardzo dobra i każdego dnia mi pomaga. Ale ma takie cechy charakteru, których ja nie potrafię ani ogarnąć, ani przeskoczyć. To głównie przez nią chcę jak najszybciej wyprowadzić się z domu rodziców. Najchętniej dziś. A kiedy pomyślę, że wyprowadzę się nie wcześniej, jak za dwa lata... Bardzo mnie to dołuje. Jestem zła za tę niemoc. Niemoc przeprowadzkową i niemoc zaakceptowania obustronnego z mamą. No chyba niejasno piszę. Powinnam po prostu rządzić zupełnie sama swoim życiem w swoim domu. Bo ciągłe dostosowywanie się do mamy szarpie mi nerwy. A najgorsze jest to, że jesteśmy ze sobą naokrągło :o ona i ja w domu, bez pracy.
  20. No widzisz Aniu. Ja robię tak samo, że tylko ze zdrowym Dzieckiem odwiedzam innych i również chciałabym, aby inni robili tak samo. Jak widać, jestem naiwna. Najgorsze jest to, że dzisiaj nic nie powiedziałam siostrze, że nie chcę takich jej odwiedzin. Nie potrafiłam, tym bardziej, że cały czas byli w pokoju moi i jej rodzice, więc moja mama nie chcąc urazić gości, od razu wyparowałaby z naganą dla mnie, że przecież "oj nic jej nie będzie" :o razem z ciotką zrobiłyby ze mnie idiotkę panikarę. Nie miałam na to ochoty. Mojej mamie też nie mogę zwrócić uwagi, bo ona lubi gniewać się na mnie. Może nawet źle to nazwałam - nie to, że gniewać, ale na moje uwagi do niej, zawsze się obrusza i odpowiada wiecznie to samo "Tobie to nic nie można powiedzieć, nie wolno się odzywać". Wnerwia mnie to. Ona nigdy nie ma żadnych argumentów, nie potrafi się wysłowić w nerwach i całe życie słyszę te same słowa. Dla niej ja jestem najgorsza. Bo ja zawsze potrafiłam się odszczekać.
  21. P.s. mąż nieoczekiwanie wrócił. Kochankowi w szafie już dawno chce się siku...
  22. My też po szczepieniu, też obyło się z zaledwie kilkoma łzami podczas gdy siedziała igła :D i też w styczniu skojarzoną mamy mieć. Dzielna moja Córcia :) nawet nie płakała, że pani dr ją bada, co do tej pory było Tosiowym rytuałem u lekarza. Ech.. dorasta :) Wieczorkiem mieliśmy gości. Przyjechała brejdaczka cioteczna z dziećmi - Majka w wieku Tosi i Kubuś 4 l. To właśnie ta Majeczka sprzedała Tosiuni rotawirusa w czerwcu. No i co tym razem??? Moje dziecko po poważnym szczepieniu dzisiaj, a tamta przyjechała z katarem!!!!!! wrr!! no żesz do ku...y nędzy! To ja tu na dziecko chucham, nigdzie nie wyszłam, żeby siedziała dziś w domu i niczego nie złapała. To ta mi wizyty składa :o Mądrość rodzicielska siostry przekracza wszelkie granice. No fakt, nie wiedziała, że my byłyśmy na szczepieniu; ale po chu.. przyjeżdża z zagilonym dzieckiem???
  23. Ewelina a w jakim kolorze macie okna? Dawaj fotki czym prędzej! z każdej strony domu :)
  24. Sylvianko a jak mówią na tę Dziewczynkę, która ma na imię Konstancja? Jakieś zdrobnienia powymyślali, czy tak jak zapisane? No i to po kimś imię, czy takie właśnie podobało się rodzicom? :) jak wiecie, ja jestem Honorata i tak właśnie całe życie wszyscy na mnie mówią. Nie mam drugiego imienia ani zdrobnienia. Tzn. moi rodzice w domu zawsze nazywali i nazywają nas zdrobniale, czyli w domu dla nich jestem Honoratką. Ale nikt inny tak na mnie nie mówi i ja nawet nie chcę. Nie lubię zdrobnienia Honorka, więc tego do mnie też nikt nie używa. Jak ktoś próbuje używać - zostaje upomnięty przeze mnie :P kiedyś miałam fazę, że nie podobało mi się moje imię i wolałabym mieć jakąś ksywkę, ale nikt mnie nigdy nie przechrzcił ;) także całe życie jestem H. No bo do Konstancji, to mi się nic nie kojarzy...
×