Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shamanka08

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shamanka08

  1. http://img20.imageshack.us/img20/7569/salsacg.jpg a może ktoś chciałby tego pieska? obecnie jest w warszawie, szczeniaczek przybłęda
  2. wiecie co... no to ja teraz napiszę, to jest o wiele głupsze niż Wasze palenie!!! Otóż: ja bardzo chciałabym palić! Tylko zwyczajnie nie mam jak i kiedy :o no głupie no... Ale tak samo lubuję się w tym paleniu jak to pisze Monia, Karenina. Bardzo lubię. I chciałabym nieraz wieczorem zajarać sobie, niemal codziennie o tym myślę! Naprawdę. Ale nie mam jak - w domu wiadomo nie zapalę. Balkonu nie mamy. Mama łazi po domu do północy, więc z domu nie wyjdę, bo co jej powiem? Rodziców wstydzę się najbardziej na świecie jeżeli chodzi o papierosy. Nie wyobrażam sobie tego - zapalić przy nich, albo żeby mnie złapali, widzieli to; nawet jakby poczuli to spaliłabym się ze wstydu. Nie wiem dlaczego, po prostu tak jest. Swój pokój mamy tylko jeden, bo gdybyśmy mieli dwa, to na pewno w tym bez dziecka zapaliłabym niejednego wieczora. Najbardziej mnie ciągnie gdy jestem zła. Wtedy myślę sobie - a niech mama się domyśli, co mnie to obchodzi, mam już kilka lat a głowie, mam swoją rodzinę i swoje zmartwienia, to i wolno mi zapalić bez jej pozwolenia i tłumaczenia się. Ale jeszcze nigdy tak nie zrobiłam. Jest mi też szkoda pieniędzy, bo papierosy teraz strasznie kosztują. Rodzice nas utrzymują - w sensie że nie płacimy rachunków, jedzenie kupujemy czasami. A i tak forsy starcza nam akurat na życie, jakie jest poza wymienionymi. No i tu też sięgają moje przemyślenia - rodzice dają nam jedzenie, a ja za zaoszczędzone pieniądze mam kupić fajki??? No niepojęte :o Tatonka jeszcze chciałam Ci napisać, że właśnie Wasz trudna sytuacja pomogła mi być przy mężu w naszych trudnych chwilach. Właśnie o Tobie dużo myślałam wtedy - że Ty miałaś o wiele trudniejszą sytuację a jednak dałaś radę i wszystko sklejasz do kupy.. Więc ja powinnam cieszyć się, że tylko takie mam problemy. Bo ja już też zastanawiałam się, jaki jest sens naszego wspólnego życia; prościej byłoby się rozejść i nie zamartwiać dniami, nocami. Płakać w cichą noc...
  3. Nadiya nie wiem czy to coś pomoże... u Tosi nie działają takie chwyty. Współczuję Ci.... Tosia miała taką fazę, że budziła się o 6 rano, czasem o 5:30 ... nie byłam zachwycona. Od kilku m-cy wstaje 0 8 rano i właściwie tak znikąd się to wzięło. I nieważne o której położy się spać, śpi do 8! W minionym tygodniu jak chorowała, to raz spała 15 godzin w nocy!!! No ale wczoraj poszła spać o 23" i dzisiaj wstała o 8...
  4. http://miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35182,7084248,Superniania__Faceci_spia_od_strony_sciany.html Karenina a nic nie mówiłaś o spotkaniu.... byłaś i się nie pochwalisz.... ;) żartuję. Lubię tę Nianię i uważam, że bardzo często ma rację. Mogłabym powiedzieć, że "zawsze" :)
  5. Pamp widziałam te śpiworki w biedr., no niezbyt mi się podobały. I drogie. Ja właśnie w ciuchlandach kupowałam i każdy jeden, jaki miałam stamtąd był świetny! Nawet mam taki duży jak na Tosię teraz, ale ona nie zgadza się spać w tym. Zostanie dla brata ;) Karenina gratuluję żużlu! Zielona ponad piernikami ;) a Marcinek może zatęsknił za maminą rączką... niedługo się obczai sam, że kiedy chce może biegać swobodnie, a w chwilach przypływu miłości - z mamkową ręką :) Tatonka no co tu Ci napisać... :o nie wiem. Też jestem zaszokowana. Tak radykalną decyzją. No przykre to jest... Ty kilka razy pisałaś tak pięknie, że mimo wszystko chcesz, starasz się, wciąż kochasz i próbujesz jakoś żyć. A tu znowu cios. Jak ja Ci współczuję.... co Ty biedaku tam teraz przeżywasz.... biedna Kasia... Myślałam, że może jednak wybierzecie się do poradni i jakoś to przetrwacie razem. Ale jak widzę.... nie wszystkim zależy :o Facet to ma jednak lżej w życiu.
  6. Tatonka - zasadnicze pytanie - dlaczego (jeszcze)???? Wiesz, o NK mi chodzi.... no ja może nieładnie pytam. Jak zechcesz to napiszesz...
  7. Tosia też maluje po sobie - rączki, nóżki... najgorsze było odmycie markera z je skóry przed wizytą u lekarza. No to jak tak, to dobranoc :) i na mnie pora, bo wczoraj tylko 4 godz. spałam. Pa! :)
  8. oo! Monia jeszcze mnie przeczytała! bosko!! :) :* a ja z cierpliwością, to nieraz na bakier jestem.... zależy jak długo trwa dana sytuacja. No ale staram się. Dla własnego dziecka. Macie rację - dla swojego Malucha cierpliwość pęcznieje. Mimo wszystko :)
  9. no ja oczywiście jestem tu tylko po nocach... piszę do siebie i udaję, że ktoś to czyta.. Hehe Co jakiś czas odświeżam str. i nic... Rany..! Chyba już ze mną jest kiepsko ;P
  10. O! Ustronianko, to widzę, że zamiłowanie masz szerokie. Ty to jesteś "łebska babka" :) moja bliska koleżanka myślała o takim zajęciu poza pracą, ale na razie dała spokój. Ona z takimi problemami boryka się na co dzień, w domu... ojciec i dwóch braci są pod opieką... Ona widzi błędy niektórych kuratorów i chciałaby być takim "idealnym". Mam nadzieję, że to jej się uda w możliwym stopniu.
  11. aa!! co do śmiania się, gdy Dziecko źle robi... no ja jestem czasem niekonsekwentna - zabraniem nieraz czegoś Tosi, ale ona robi to tak ślicznie/śmiesznie, że nie wytrzymuję... nie zawsze, ale są takie momenty. Ostatni news Antosi to malowanie po ścianach :D kredką, flamastrem, ołówkiem, długopisem, markerem.... co popadnie. Zawsze jest to kawałek ściany w okolicach drzwi, przy futrynach. No pięknie mamy w domu :D
  12. jeszcze chciałam o jedną rzecz zapytać Agatę - co studiujesz? Jaki to kierunek tego "kursu" :) :D ? No i w miarę możliwości prosze o odpowiedzi j.w. :D Monia - no to ładnie Mały się zabawia. Wydaje mi się, że dobrze robisz karcąc go i chyba nic więcej nie potrzeba, tylko przeczekać. Niestety. Tosia przez pewien czas miała różne podobne zagrania - główką też we mnie waliła, w moją głowę, ale to miało być takie spontaniczne przytulenie głowami. Biedne dziecko nie wiedziało że bolesne... chociaż kilka razy się to powtarzało. Ona się wtedy cieszyła, chciała bliskości. Ja nieraz tulę się do niej głowa w głowę i wtedy mruczę do niej, a Ona się cieszy. I wydaje mi się, że ona to chciała z miłości naśladować. teraz jej to przeszło. Robi tak czasem, ale powolutku, bo już wie, że za szybko to boli. Miała też takie schizy, że wściekała się przy zmianie pieluchy, nie chciała leżeć, tylko stała, chodziła, uciekała... Moje "uczenie" leżenia nie dawało nic. Wystarczyło, że mąż kilka razy ją przebierał, grzecznie kazał leżeć i tłumaczył co robi i co będzie robił - dziecko leży :) oczywiście ja też jej tłumaczyłam, potem prosiłam, po jakimś czasie zaczynało mnie to porządnie wnerwiać i złościłam się na nią za to (szczeg. przy kupie..) i moje zachowania nie dawały nic dobrego. Mąż zaledwie kilka razy je przetłumaczył i dziecko jak nowe. Nawet jak ja ją przebierałam i mi uciekała z brudną pupą, to on jej mówił, że trzeba leżeć jak mama zmienia pieluszkę i słuchała się. Generalnie: bywało tak, że Tosiunię "łapały" jakieś złości, ale teraz właściwie jej to minęło. Myślę, że i u Was to przejściowe. Oby tylko Bartuś złagodniał do narodzin Siostrzyczki.. :D Tosia dzisiaj jest po kontroli z oskrzelami - ona jeszcze kaszle odrywająco, charcze. Także jeszcze 3 dni z antybiotykiem i tydzień inhalacji. I znów kontrola. Kupiłam właśnie inhalator na allegro, bo do tej pory robię pożyczonym od sąsiadki. Sylvianka to przykre, że zdrówko Wam szwankuje... trzymajcie się Kareninka grtaulacje i buziaczki dla Marcinka - za chodzenie! i dla Mateuszka również za samodzielne chodzenie, bo nie gratulowałam :) Julka ale Ty to jesteś szczęściara - macnęłaś Kasieńkę w dupkę! a my to co..??? :P
  13. tylko co do tego syropu, to leki homeopatyczne należy podawać na plastikowej łyżeczce, nie metalowej. Może być taka od leków, lub od karmienia. I syropów nie należy popijać przez min. 15 minut, najlepiej 30 minut i wcześniej przed przyjęciem syropu homeo żeby dziecko nie piło/jadło kilkanaście minut. Wtedy najlepiej działa. Kiedy mamy do rozpuszczenia kulki w wodzie, też nie należy mieszać łyżeczką z metalu. Bo ten metal ma to do siebie, że przyciąga te cząsteczki leku homeopatycznego i wtedy wypijamy wyłącznie sam syrop z cukru, a cząsteczki leku zostają na łyżeczce metalowej. Nie popijać należy z tego względu, że lek homeo powinien jak najwięcej rozłożyć się w jamie ustnej, a nie w żołądku. Stąd też zalecenia dla dorosłych, aby granulki homeopatyczne rozpuszczać pod językiem. Małe dzieci tego nie potrafią, więc rozpuszczamy im w wodzie.
  14. A! wiem co Wam chciałam napisać na bezsenne noce maluszków - prywatna pediatra, która w miarę możliwości leczy dzieci homeopatycznie zaleciła mi syrop homeo - Sedalia - podawać 2-3 razy dziennie po łyżeczce. http://www.rodzinnaapteka.pl/index.php?products=product&prod_id=493 Ja pytałam o coś takiego, bo Tosia miewa kłopoty z zasypianiem w dzień. Jak już zaśnie, to śpi jako tako... ale był taki okres, kiedy za nic nie mogłam jej uspać. Ten syropek nikomu krzywdy nie zrobi, a może pomoże :D Kasiula co do tego, co pisałaś o tym "dobrym" neurologu... czyli ona nawet po tym co powiedział nie zbadał dziecka? W ogóle jej nie zbadał??? No zgroza... mógł chociaż napięcie mięśniowe sprawdzić, żeby cokolwiek zrobić za te pieniądze... to są pigularze cholerni. Aby tylko rękę wyciągnąć...
  15. Karenina ja nie wiem z tymi tabletkami, ale poszukaj na necie - na pewno jest jakieś forum ginekologiczne, opisz sprawę i lekarz Ci odpisze. Ja bym tak spróbowała przed wizytą; chociaż chyba przegląd Cię nie ominie... :) Pampusiu współczuję Wam tej sytuacji w domu zwłaszcza z tymi piecami. No naprawdę porażka, bo u nas jest podobnie z nudą, ale chociaż dziecko biega spokojnie po domu i nie w każdej chwili muszę z nią być, bo sama się tego oduczyła. Było do tej pory tak, że nawet na jedną sekundę nie mogłam jej zostawić (dosłownie na 1 sek.!), ale z czasem sama zaczęła uciekać i robić sobie wychodne do innego pokoju. No ale my nie palimy w picach kaflowych, co jest ogromnym ułatwieniem. Chociaż mamy w domu dwa takie piece. My mieszkamy z moją rodziną - brat i rodzice. Ale w rzeczywistości to wygląda tak, że całymi dniami jesteśmy w domu we trzy - moja mam i my. No i okazuje się, że to tez nie zawsze jest rewelka, bo w niektórych sprawach mama i ja mamy inne zdania, których nie da się połączyć. To czasem powoduje moje wewnętrzne wnerwienie. Wtedy bardzo chciałabym mieszkać we własnym domu. Robić co chcę i kiedy chcę. Zupełnie nie wyobrażam sobie, jak ja miałabym mieszkać z teściami, teściową. I nie chodzi o to jaka konkretnie jest moja teściowa. Tylko ogólnie obca kobieta. Na pewno bym nie wytrzymała. Nie ja. No i jeszcze powrócę, bo mi jedna myśl uciekła w dygresjach. Pomimo że całymi dniami siedzimy w domu we trzy, teraz też nie wychodzimy, no bo choroba; to i tak nam się nudzi. Dziecku się nudzi. Już nie wie co ma robić, co by chciała. Dlatego też myślę nieraz, że gdyby miała się z kim bawić... byłaby szczęśliwa :) i ja też. No ale... plany odsunięte... :o Pampusiu pomimo tej nudy, to o tyle masz dobrze, że nikt Ci nie sugeruje niczego: w kuchni, w życiu, w wychowywaniu... Jak chcesz, to siedzisz na kompie zamiast mycia garnków. Kwadrans nie zbawi brudnych naczyń. Nikt Ci nie podpowiada "życzliwie" ile mąki dodać do sosu... To są właśnie rzeczy, takie błahostki, które nieraz wkur.wiają mnie na maksa. Agata Ty jesteś bardzo tajemnicza.... od dłuższego czasu piszesz o jakimś zmartwieniu, ale nie chcesz powiedzieć o jakim. To już długo trwa. Może wreszcie się przekonasz...? Podejrzewałam Cię o ciążę jakiś czas temu. Ale teraz to już nie wiem co myśleć. Czy to jest nadal ta sama sprawa, cy po prostu jakieś codzienne sprawy tak Cię zamartwiają? No dobra; jak nie chcesz to nie mów ;)
  16. cześć, piszę z Tosiunią ja dentystę też mam za sobą p zdrowe były :) ale teraz pasowałoby skontrolować znów... Tosia powoli zdrowieje, ale denerwuje się na te leki, inhalacje zaczęły ją też denerwować... jutro kontrola, ale ona jeszcze zdowa nie jest. Pewnie dostanie drugą dawkę antybiotyku na wyleczenie. Bo ona już miała zmiany w oskrzelach. I słyszę jak kaszle, ciągle się odrywa, a gdy przyłożę dłoń do jej pleców, to czuć jak tam wszystko jeździ... ooo płacz..
  17. Julka cześć! fajnie że jesteś jakby tam nie było - coś się działo, będzie co wspominać. Już nie możesz mężowi powiedzieć, że Ty tylko w domu siedzisz :P hahaha żart. A zdjęcia masz ładne i tu nie zaczynaj posiedzenia od marudzenia! :P :* Tatonka a Ty masz prześliczne te fotki z Julką! Na NK też widziałam u Julki. Na fotkach z mężem nigdy nie byłaś tak promiennie uśmiechnięta jak z Julką! Chyba tam nieźle popiłyście ;) Tosiunia dzisiaj była tak padnięta, że zasnęła podczas inhalacji, przy buczącym jak odkurzacz inhalatorze i z maską przy buzi, bez smoczka :D normalnie rewelka :) tylko że z tego wszystkiego nie zdążyła przyjąć wieczornej dawki antybiotyku.... nie mam pojęcia, czy powinnam ją budzić. Chyba raczej tak; nie powinno się przerywać antybiotykoterapii, no nie?
  18. jestem, ale nie wiem co napisać. Tatonka pamiętam cały czas, jak napisałaś do mnie, żebym sobie swój smutek opisała/zapisała. Dla siebie samej wyłącznie. Np. blog. No i ciągle o tym pamiętam. Ja w ogóle z natury bardzo lubię pisać, zawsze pisałam długie listy koleżankom i rozciągliwe wypracowania z polskiego. na maturze dałam popis 11 stron bez ściągania :) :P i kiedy coś robię w ciągu dnia, to nieraz mam takie myśli do zapisania. Układam sobie w głowie po 2-3-5 zdań które chciałabym zapamiętać, zapisać... ale nigdy to się nie udaje. Kiedy w nocy mam czas na kompa, to jakoś brak mi weny, nic już nie składa się tak rzeczowo jak w przelotnej chwili; gdy TO czuję. Mimo wszystko, mimo tej przemijalności zdecydowałam się i założyłam bloga dla siebie. Nic tam jeszcze nie mam.... ale mam adres. Heh Dziękuję Ci i pozdrawiam :) P.s. Tosia zaakceptowała inhalacje i przyjmuje leki. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Bo szpital wciąż nad nami wisi...
  19. do poczytania... dzięki. Nie chce mi się... nie zwiększy to moich dochodów. U nas lipa :o Tosiunia dzisiaj bardzo źle się poczuła, dostała temperatury i ledwo kaszlałą. Chcieli nas zostawić w szpitalu; ale na razie jesteśmy w domu. Oby tak zostało. Ma zmiany w oskrzelach i zapalenie krtani. Oczywiście leczenie antybiotykowe plus inhalacje. Jedno i drugie niezmiernie przyjemne :o bidulka moja Haniu dobrze że się zabrałaś znad tego morza, bo już na drugi dzień mielibyście taką pogodę, że szok! Ktoś nad Wami czuwa :) Pa pa
  20. właśnie włączyłam wiadomości na necie... przerażenie. Przeczytałam informację, że średnie polskie wynagrodzenie wynosi już 3 283zł to chyba tylko nieliczni mogą się takim pochwalić. Pozostali to biznesklasa która zarabia dziesięć razy tyle i ludzie jak ja - bez pracy lub za minimalne wynagrodzenie :o :( porażka po całości. Wkurzają mnie takie informacje, że średnio Polak zarabia ponad 3 tysiaki, jak ja nawet półtora nie wyciągnę na rękę :o zwłaszcza na takich zadupiach jak ja mieszkam. Lubelszczyzna na końcu Europy. Nikt tu nie oferuje zarobków o sto-dwieście zł wyższych od najniższej krajowej, w jakiejś tam zwykłej pracy. A co można zrobić za takie pieniądze? zapłacić rachunki i zrobić raz zakupy. Reszta miesiąca to ciułanie na autobus do pracy :(
  21. Pampi ja pytałam o Twoją szkołę, bo gdyby była w lublinie... ;) to może kiedyś udałoby nam się spotkać :) Pytałaś o badania na robaki. Ja takich badań nie robiłam, ale jakiś czas temu Tosia bardzo źle spała kilka nocy i u pediatry wszystko opisałam - że to w nocy wyglądało tak, jakby właśnie dupka ją bolała. Budziła się z krzykiem, płaczem i podnosiła pupcię. Ja tam nigdy na oczy nie widziałam robaka, ale dr dała nam receptę na odrobaczenie i dobry sen powrócił :) więc chyba to było to. Pytała jeszcze czy mamy w domu psa lub kota - mówię, że właśnie jedno i drugie mamy, cały czas w domu. No i piaskownica... także bez badania kału dała nam receptę i bardzo się cieszę. Jutro mam zjazd. Kurcze w taką pogodę... aż mi się nie chce. Ale mam nadzieję, że kupię buty zimowe.
  22. Pampi pytałam Cię kiedyś, ale chyba umknęło - Twoja obecna szkoła rach. jest w Lublinie czy w Kraśniku? :)
  23. czy ktoś wie? - będąc na urlopie wychowawczym mogę mieć umowę zlecenia? ??? Bo mnie się wydaje że nie powinno być problemu. Mam na myśli problemu z zusem, bo o pracodawcę jestem spokojna. Wszystko gra.
  24. cześć Adu u nas to samo - nieraz w zabawie Tosia bije po twarzy, to jakby ze szczęścia, albo dla śmiechu. Dla jej śmiechu oczywiście. Ja najczęściej obrywam od niej, bo najwięcej razem przebywamy. Mówię jej, że tak nie wolno i ona wtedy robi skruszoną minkę. Czasem nawet pocałuje na przeprosiny lub przytuli mocno, ale za chwilę znów to samo robi. Zaczęło się od tego, że w zabawie mój brat nabił misia i było to niezwykle śmieszne dla Tosiuni. Misio dostał klapsa i się przewrócił. A Tosia aż się zachodziła od śmiechu. No i teraz mamy ;) Olam ja karmiłam piersią niecałe 4 m-ce. Tak tylko z ciekawości zapytałam kto z lipcówek jeszcze cysia :) a szałwia jest faktycznie bardzo pomocna na wykończenie laktacji. Ustronianko co jest? Odezwij się do nas...
×