moniał
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez moniał
-
A ja się dopiero za obiad zabieram - okna olałam :D Chyba od wczoraj w ogóle sobie olałam :O I wiecie....dobrze mi z tym :D :D
-
A ja mam problema :O Z myciem okien....Tu mają idiotyczne okna których nie można normalnie otworzyć i wymyć po drugiej stronie. Więc są firmy, które te okna od zewnątrz \"myją\"....Dwie firmy miałam tu i dwie firmy mi okna popaćkały zamiast umyć - potem ani tego poprawić ani co.... Pogoniłam ich... i teraz nie zaglądają już do mnie :D a ja sama mimo akrobacji nie jestem w stanie ich wyszorować od zewnątrz... Dół to pól biedy bo dam sobie radę ale góra.... Jasny gwint - na drabinę mam włazić? Mogę kupić takie myjki do okien na długim kiju - są takie ale wtedy nie widzę czy jest dobrze czy są zacieki....Normalnie załamka...i tak źle i tak niedobrze :O
-
Oj Whiskuś---ale nam średnia na topiku tak źle nie wyjdzie chyba :D Dzwoniałm dzisiaj do Foletki - czekają na ten net, Foletka podziębiona ale humorek jej dopisuje :-) Pozdrawia i ma nadzieję, że szybciutko do nas wróci. U mnie mokro na dworku bo w nocy padało ale w miarę ciepło....I wiecie co? Znowu nic mi się nie chce! :D
-
Whiskuś---jak ten bez dziki to mi wygląda...Może ja nie opisałam dokładnie..śliwki węgierki wzięly mi się z koloru :D Bo to mniejsze o wiele...:O Kwiatki to ja nie wiem bo mnie to nie obchodziło....dopiero te spadające \"granatowe kulki\" bo mi bajzel robią :-) Młody wrócił i mnie przegania :O Koniec zabawy!!!!! :D
-
Młody wrócił :D Komp nie w moim władaniu...już :D Ze też im lekcji tu chorobka nie zadają :D
-
Zaraz Młody ze szkoły wróci to mnie od kompa wywali :D Malibuś dzielna jest z jazdą - ja poza automatem się nie piszę :O I to będzie problem - MM już stwierdził, że mój samochód (taaaa.....ten przyszłościowy :D) na maksa ubezpieczamy :D Jakoś chłop czuje, że moja jazda to .....tego :D Whiskuś---ale co to jest co mi z drzewa leci? :O Takie paskudne, jak małe śliwki (węgierki) i mi się rozwala na płytkach i w ogóle robi bałagan to coś??? Fajnie sobie to wygląda ale ja mam problema - wychodzę na podwórko i mi się pod nogami \"to coś\" tłucze - potem podłoga do mycia :O A z wielkości toto jak orzech laskowy (nawet mniejsze) Jasny pierun!!!! Zachciało się babie ogródka :D Łooo matko jak Wam fajnie, że Wy na tych róznych roślinkach się znacie! Ale za to nawiazałam bliższy kontakt z kotem sąsiadów :D :D
-
Jak się włącza tą kosiarę??? I cięzka jest jak diabli - jednak sobie daruję :D Ale przewaliłam dzień...na kompie :O Dawno nie miałam takiego luzu i \"nic nie robienia\"....jakoś mi tak dzisiaj wyszło :D Wyłączyć tego kompa chyba należy? :D Ale mi fajno - tak nic nie robić :D
-
Odkurzyłam jedynie \"dół\" :D Ja pitolę ale mi dzisiaj nic się nie chce.... Fizziaku - dałam znać do szkoły oczywiście, że dziecko chore! W mojej polskiej szkole owszem było zainteresownie co z dzieckiem się dzieje ale nie miałam takich \"długich przestojów\" jak z Małym. Najgorsze, że on był szczepiony na tą ospę - sama z własnej kieszeni kasę wywalałam bo to nie obowiązkowe :O a tu... masz ci babo placek. Powiedziałam im, że jutro się do szkoły wybieram - powiadomić co i jak....sama się zresztą muszę zorientować bo tu dzieciom co roku nauczyciela zmieniają i sama nie wiem gdzie w końcu jest przypisany :O A Mały jak to Mały...swoje za uszami ma :D Nieeee...ja muszę na jutro sobie jakieś sprawki do załatwienia wymyśleć bo zgłupieję ;-) Fizziaku ja też czytałam różne biografie różnych znanych osób.... Jednak czasami nie każdy mieścił się w tych ramach \"normalności\" - tylko tym wielkim historia wybaczy :D Bo w sumie co to znaczy - być normalnym???? Ja normalna nie jestem :D a też jakoś tam żyję! Chyba trawnik pójdę kosić :D :D :D chociaż to do MM należy!
-
Wróciłam....Ja chyba dzisiaj dzień przy komputerze przebąbluje :D Ale co tam - zrobiłam co trzeba (to co najpotrzebniejsze ;-) ) i siedzę ... Dobrze, że wróciłam bo miałam telefon ze szkoły Małego :O Pytali kiedy dziecko wraca - mam nadzieję, że nie dzwonili kiedy mnie nie było. Ale ja jednak wolę aby do cna wydobrzał chociaż na upartego mogłabym go do szkoły już puścić. Doszliśmy jednak do wniosku, że te kilka dni go nie zbawi (szczegolnie z jego podejściem do nauki :D ) a niech mu zejdą te wszystki ślady i krostki. A co do Osieckiej....no piła...ale teksty tworzyła niezłe...Może była zbyt wrażliwa na zwykła, szarą codzienność i gdzieś szukała ucieczki???? Bo ja wiem - nie każdy pijak to menda społeczna ;-) , nie każdy sobie radzi z codziennością i szuka jakiejś ucieczki - jedni w prochach, inni w alkoholu...W końcu czy być słabym to grzech??? Ja też jestem słaba psychicznie - łatwo mnie wykończyć złym słowem...ale walczę z tym - staram się nie przejmować innymi i żyć po swojemu :-) Nie popieram alkoholizmu :D ale.....każdy medal ma dwie strony (pomijając oczywiście osobniki, którym się nie chce, są zbyt leniwi aby cokolwiek ze swoim życiem zrobić...) Nieeee...ja chyba jednak odkurzacz z kanciapki wyciągnę bo mi zaczyna \"walić na dekiel\" z nieróbstwa :O :D
-
No proszę, proszę...jaka to \"poważna\" dyskusja nam się tu zawiązuje :D :D Ja za Szapołowską też nie przepadam - i to w sumie bez jakiejś wyraźnej przyczyny. Ot...tak bardziej z babskiego punktu widzenia - coś mi w jej urodzie nie pasuje, jakiś rys którego nie lubię i tyle :O Widawską lubię... No....to był mój wkład w te poważne rozważania przy kawie. Nie mogę dojść jakoś dzisiaj do siebie....obudziłam się połamana, wszystko mnie boli, ślipia miałam tak zapuchnięte że prawie nic nie widziałam :O Pewnie przez to, że spałam z Małym....Nie chciał wczoraj zasnąc, w końcu położyłam się obok niego, z zamiarem, że jak zaśnie to się wyniosę na swoje miejsce. Obudził mnie budzik... o 6.30, zwisałam na tym jego łóżku bo podświadomie się przesuwałam w nocy na bok...Eeech tam...takie spanie ;-) Znów zapomniałam wczoraj o wystawieniu kosza ze śmieciami - tzn z papierami i znów mi ich nie wywieźli :O Bo my mamy trzy kosze - jeden na zwykłe śmieci (wywożą co tydzień i o tym pamiętam :-) ) drugi na papier i trzeci na szkło - te dwa ostanie wywożą co miesiąc. Pomijam to, że nie mam nawyku segregowania śmieci :O i w zwykłym koszu mam wszystko...to jeszcze jak posegreguję to potem zapomnę wystawić. Foletka jeszcze nie ma neta ale mam nadzieję, że w końcu pojawi się u nas. Doa już nie mam...mam tyko dołek :D.... to już jakoś można wytrzymać ;-)
-
Nie wykopyrtnęłam :D jeszcze.... Doła mam nadal :O Chyba trzeba eska do Foletki wysłać....Zapodziała nam się :-( Ja dzisiaj nic nie robię :D słownie - NIC!!!
-
Naduś---mimo doła...opowiem Ci taką historyjkę (bo mnie to Twoje gadanie o tym analfabetyźmie językowym zdenerwowało :-) ).... Mam kuzynkę - fajna dziewczyna, z wykształcenia weterynarz.... Szajbuska w naszej rodzinie :D - jako licealistka prosiła się o pracę (sprzątanie...cokolwiek...) w pobliskiej klinice weterynatyjnej (mieszkamy obok siebie) nie chciała za to żadnych pieniędzy - byleby jej pozwoli sprzątać....potem pomagać...na końcu asystowała przy operacjach - za darmo!!!!! Pomagała przy operacji naszej suni..... Kiedy była dzieckiem (jest młodsza ode mnie o 9 lat...to pamiętam :-) ) każdy był pwien, że Ola zostanie weterynarzem - w ogródku hodowla ślimaków, nikt nie miał prawa zdeptać mrówek, a mychę (taką polną, zwykła, obrzydliwą :D ) oswoiła.... Po studiach wyjechała do Kanady - na zaproszenie swojej dalekiej kuzynki (to już nie moja rodzina :-) ) ze swoim szkolnym angielskim......Tam poznała swojego przyszłego męza (Kanadyczyk węgierskiego pochodzenia :- ) )....Na początku zielona we wszystkim...poznała język, zdała ichnie egzaminy, wyszła za mąz, urodziła wspaniałą córeczkę - nie zna słowa po polsku :-( Żyje jak pączek w masle - jej mąz jest...aż mi wstyd...bo nie pamiętam - albo lekarzem albo weterynarzem.... Naduś....wiesz pewnie jak w Anglii na zwierzaki patrzą - to członek rodziny! Tu byś pracę miała i rozwijanie zainteresowań i możliwość dalszego studiowania....Tu poznajesz język natychmiastowo - zmuszą Cię :-) Tu nie ma raju ale jak komuś się chce to ma!!!! (Malibuś....dobrze gadam??? :D ) A obok mojego miasta (miasteczka w mniemaniu angielskim....miasto prawie jak Poznań :D ) mnóstwo farm....krówki, owce, koniki...pięknie się to ogląda.....a...fachowa pomoc zawsze potrzebna..... Nie namawiam bo KBiM (tak to było??? :O ) może nie zdzierżyć.... A ja mam doła jak stodoła :D.....zaraz pęknę!!!! Spać...cholerka nie mogę!!!! To se bzdury popiszę!!! W końcu RAZ SIĘ ŻYJE - niestety!!!! A może jutro \"zamknę oczy\" czy inaczej mówiąc \"wykopyrtnę\" :D.... Kto wie.... :O Ale mam nadzieję....że do jutra! :D
-
Hej Słoneczka Zmęczona jestem po tym wekeendzie....ale tak przyjemnie zmęczona :-) Nagadalismy się, naśmialismy, powygłupialismy, co nieco pozwiedzalismy....tylko szybko (za szybko :-( ) to przeleciało. Mały jeszcze w domu, chociaż dzisiaj się rwał do pójścia do szkoły :O Taaaa....ciekawe jak szybko mu to przejdzie :D A teraz pomału trzeba się zabrać za lekkie odgruzowanie chaty....po tych baletach :D
-
Fizz---gratuluję!!!! I podziwiam - ja bym chyba takiego czynu nie dokonała.....zbyt skomplikowane to dla mnie,zresztą mnie wszelkie kable, druciki itd przerastają. Fizziaku...no widzisz...co kraj to obyczaj :-) A dzieciaki wychowawcę mają...a jakże - nawet dwóch :D :D :D A teraz uciekam i to pewnie na cały weekend. Przyjeżdza dzisiaj do nas kuzynka MM z Dublina i już się nie mogę doczekać :-) Bardzo ją lubię! Pozdróweczka i miłego weekendu!!!
-
No na kawkę się już nie załapię ale na jakiś deser...może??? :-) Emmi---to gdzie Ty teraz jesteś? Bo się już pogubiłam :O W swoim starym mieszkanku czy wróciłaś do nowego domku? Nie chcę się wymądrzać bo bardzo dobrze Cię rozumiem ale takie nasze \"wybuchy\" najgorzej na dzieciach się odbijają :-( Wiem....sama czasami powiem o dwa słowa za dużo... Malibuś---wiedziałam, że jak tą pralkę kupisz i zyskasz więcej czasu do na topik znów zawitasz. To...kiedy oblewanie nowego nabytku?? :P A powiedz mi jeszcze czy polska szkoła (po Twojej przeprowadzce na Wyspy) żadała od Ciebie jakiegoś zaświadczenia że dzieci tu chodzą do szkoły? Bo moja poznańska chce :O Whisky---chcesz o kółkach poczytać? :P A może być o cyrku na kółkach? :D Jak wiecie Młody od piatku chodzi do szkoły (Mały na razie kończy swoją ospę :D i siedzi ze mną w domu) I....trzy dni zajęło nam przegryzienie się przez zasady szkolne - nikt nas o niczym nie poinformował bo każdy mądry Anglik sądzi, że tak jak u niego to jest wszędzie :O Malibuś---mam rację? (powiedz, że mam! :D) Mianowice u Młodego w szkole są takie zwyczaje, że są klasy, klasy są dzielone na grupy, te grupy sobie chodzą na różne lekcje....tylko diabli wiedzą (wiedzieli...czas przeszły powinien być :D) o co tu chodzi. Młody nie dostał planu lekcji, grupy się mieszają rocznikiem całym i piorun wie gdzie i na jaką lekcję ma iść :O Na matematyce jedne dzieciaki w grupie, na historii jakieś inne, na geografii i angielskim znów inne. Tak sobie każdy chodzi gdzie chce??? Coś mi tu śmierdziało :D bo każda metoda musi mieć jakiś swój sens! We wtorek dopiero bingo!!! Młody miał drugą już lekcję matematyki i drugą angielskiego. Na angielskim był w innej grupie niż poprzednio, na matematyce w tej samej - no jakoś się udało :D Pani od matematyki kazała mu przejśc do innej grupy (oszaleję z tymi grupami :D) a na angielskim robili zupełnie coś innego niż na pierwszej lekcji....Na tej pierwszej (z angielskiego) Młody sobie radził nieźle, na drugiej już było \"czytanie ksiązki i wyciąganie wniosków\" (ja tylko cytuję!) Młody wnioski wyciągnął...a jakże!!! Mianowicie stwierdził, że jakby on po polsku tak czytał jak Anglicy po angielsku to by nie zdał do następnej klasy!!! Dobra - przesadził lekko...wiem :-) W każdym razie tu zrobił się ze mnie pomysłowy Dobromir (czy jak mu tam było...co to jak coś wymyslił to mu ta piłka po łbie skakała :D) i wpadłam na trop (to może raczej mi bliżej do Sherlock Holmes\'a).....Te grupy :O dzielone są poziomami w nauczaniu - słaby, średni, zaawansowany! Ktoś kto jest dobry z matematyki wcale nie musi być orłem z historii i odwrotnie. Inaczej mówiąc to trochę szkoła dostosowuje się do poziomu uczniów a nie odwrotnie! Dlatego po pierwszej lekcji matematyki Młody został przeniesiony do wyższej grupy (no...podzielniki to miał w 4 klasie chyba :O) dziwie się tylko nauczycielowi angielskiego, że nie zwrócił uwagi na to, że na lekcji jest uczeń nowy, obcokrajowiec :D i siedzi se na poziomie średnim :D (mam nadzieję, że nie był to zaawansowany :D) Przypuszczam, że Młody z marszu został przypisany do tych grup najsłabszych (po pierwsze:ze względu na język, po drugie:nikt nie sprawdzał jego wiadomości kiedy przyszedł do szkoły) No...cyrk!!! (na kółkach oczywiście :D ) Sama nie wiem co lepsze - czy nasz system nauczania, gdzie uczeń chce czy nie, ma zdolności czy nie pewien program opanować musi czy ten ich - mniej stresujący (na pewno!) ale jednocześnie trochę zniżający poziom. Z drugiej strony nikt nikomu nie broni uczyć się i być w grupach zaawansowanych na każdym przedmiocie. Bo Anglicy wychodzą z założenia (jak mniemam...Malibuś poprawiaj mnie czasami, oki?) że od wychowywania jest dom, rodzice a szkoła od nauczenia pewnych podstawowych umiejętności - czytanie, pisanie, liczenie itd. Kto chce może uczyć się więcej...Nic na siłę. W końcu kiedyś w przyszłości muszą być i lekarze i nauczyciele ale również osoby, które zamiotą ulicę albo wywiozą śmieci :O A lepiej niech zamiatają i wywożą mniej znerwicowani - w sumie to od samej ciasnoty można dostać nerwicy ale to już inny temat :D I tak sobie chodzą do tych szkół, nie stresując się, nie przemęczając.... I to własnie TADAAAAMMMM!!!! ta róznica poziomów - nasze 6 latki może się i gubią lekko ale chyba żaden polski 12 latek nie ma problemu z czytaniem tekstu na głos :O W kązdym razie Młody sobie radzi....gorzej będzie z Małym - bo zainteresowany jest jedynie szkolnym placem zabaw i zabawkami w salach :O Naukę ma głęboko.....schowaną :O Nic to....bedzie w tych najniższych grupach a potem se śmieciarą będzie jeździł :D Chociaż on pewnie wolałby pociągiem...Tylko nie wiem czy to już nie średnia grupa :O No nic.....jakoś do przodu się posuwamy a teraz będę miała następne zadania do wykonania :O Dobra....trzeba obiad kończyć bo Młody niedługo z cyrku wraca :D to znów się pośmiejemy... tylko najpierw sił trzeba będzie nabrać! Na razie!!!!
-
Bleee....dzisiaj z Młodym chemię przerabiałam - po angielsku :O U nas w V klasie chemii nie było więc Młody ciemny jak tabaka w rogu. Dobrze, że był to zawsze mój ulubiony przedmiot i że jeszcze coś tam pamiętam - zresztą to podstawy na razie..... A w ogóle mam jakiś kiepski humor....może ta bylejaka pogoda na mnie wpływa. Naduś---z tym samochodem to żarty....teraz koniecznie jakiegoś automata dla mnie trzeba znaleźć. Jednak manualem nie podejmuję się tu jeździć :O Emmi---wiesz...ze mnie też typowy mieszczuch. Urodzona i wychowana w Warszawie....a teraz mieszkam w mieście wielkości naszego Poznania, w dzielnicy cichutkiej, prawie jak na wsi i....dobrze mi. Inna sprawa, że w razie czego do zgiełku miasta (centrum) nie mam zbyt daleko. Whisky---a co to za imprazka dzisiaj ;-) ????? Małego jeszcze jutro do szkoły nie puszcze - może około środy....Zobacze. Nic to - ide rozganiać towarzycho do pokoi i do łóżek - taaaaa....i na pewno mi się to uda :D :D
-
Ooo matko - jestem wykonczona!!! Mały już lepiej - ładnie się wszystko goi ale nie wiem czy do poniedziałku zlezie mu to aby do szkoły już mógł iść. Młody szkołę zaczyna jutro - dwa dni opóźnienia (Malibu u Ciebie szkoła wystartowała we wtorek? U nas w środę ....ja nie rozumiem tego kraju jednak :D ) A to opóźnienie to przez to nieprzyjęcie go do tamtej szkoły i apelacje - ciągnęło się to jak flaki z olejem i jak zapadła ta decyzja na \"nie\" to wakacje już były w pełnym rozkwicie i wszystkie szkoły zamknięte na cztery spusty. No ale ja spokojnie sobie czekałam bo wiedziałam - byłam pewna, że muszą go przyjąć bez problemu do tej drugiej szkoły.Tiaaaa......na kilka dni przed początkiem roku pojechałam tam (nie było dyrektorki, rozmawiałam z sekretarką) i ....otrzymałam informację, że szkoła nie ma miejsc!!!!! I w tym momencie trafił mnie wielki, potęzny szlag!!!! Wróciłam do domu i napisałam pismo do szkoły. Pisałam to w lekkiej furii :D więc pewnie bez ładu i składu ale dość ostro. Mianowice napisałam, że moje dziecko nie jest gorsze od dzieci angielskich, że wszystkie dzieci z naszej dzielnicy podlegają pod tą szkołę - o czym poinformowano mnie w Town Hall, że mam prawo mieszkać, pracować w tym kraju a moje dzieci mają prawo do edukacji na tym samym poziomie co dzieci angielskie. A prawo to dał mi rząd brytyjski i...już!! :D Wobec powyższego proszę o poinformowanie mnie KIEDY mogę przyjechać złożyć aplikację do szkoły (nie CZY mogę :D ) Po dwóch dniach moja choleryczna natura nie wytrzymała i pojechalam do szkoły ponownie. Pani sekretarce powiedziałam kim jestem, w jakiej sprawie....natychmiast przyszła pani dyrektor (zresztą bardzo miła osoba ;-) ) i....teraz jak dla mnie hit!!! Okazuje się, że szkoła faktycznie nie ma miejsc ale pani dyrektor wzięła za słuchawkę telefoniczną, zadzwoniła do Margaret :D z Town Hall - poprosiła o nr faksu, wyjaśniła sprawę i....napisała odwołanie od własnej decyzji!!!Taki to pokręcony naród - o przyjęciu dziecka \"ponadprogramowego\" nie decyduje sam dyrektor, musi być zgoda od tych władz miejskich. Nie pamiętam ile razy ja tym \"brytyjskim rządem\" w tym swoim piśmie rzucałam ale odwołanie poszło faksem a następnego dnia już była decyzja o przyjęciu Młodego do szkoły. Dzisiaj więc pojechaliśmy tam razem, od razu musiałam kupić mundurek (do tego strój na tzw. nasz wf - inny do rugby, inny do piłki nożnej, jeszcze inny na gimnastykę :O, jakiś okropny fartuch ochronny na takie zajęcia praktyczne, aaaa...jeszcze taki strój dresowy to tzw. \"drama and art\" :O) Już nic na temat rządu brytyjskiego się nie odzywałam - jeszcze by mi kazali kupić coś...bo ja wiem....do prac ogrodniczych albo co :O Młody już na dzień dobry zrobił dobre wrażenie bo i jakoś się wysłowić umiał i jeszcze powiedział, że trenował piłkę ręczną - okazało się, że w tym roku w szkole dodają naukę tejże gry i bedzie nawet szkolna drużyna montowana - tak więc dalej może sobie trenować....to albo co innego (bo jak coś to tego....rząd brytyjski :D ) W każdym razie wydałam kupę kasy i teraz moje dzieci jak się je w te mundurki szkolne ubierze to wyglądają jak Pat i Patafian (czy jak im tam było). Jeden jak na pogrzeb :O - czarne spodnie, marynarka, krawat, biała koszula....drugi jak na jakiś kinderbal :D - ciemne spodenki, białe polo i.....zwykła czerwona, bawełniana bluza. No...uffff...to tyle o mnie. Chociaż nie - jeszcze jedno. Od wtorku jesteśmy w końcu sami - nasza młodzież wynajęła w końcu mieszkanie :D Naduś---moje młodsze dziecko to jak Twój chrześniak - słodkie toto ale nerwus - po mamusi to ma więc co mam dziecku zabraniać? W genach widać przelazło i tyle. Whisky, Fizz---ale mi smaka tą zalewajką zrobiłyście. A w ogóle nie wybiera się któraś z Was do ANglii- ja mam duże pole do popisu, jeśli chodzi o wykańczanie wnętrz....Kiedy ja to wszystko doprowadzę do \"po swojemu\"??? Malibuś---a Ty jeszcze tej pralki nie kupiłaś? No bo nie ma Cię to chyba to pranie ręczne uskuteczniasz :D Emmi---fajnie, że już \"zanetowana\" jeteś. Opowiadaj jak Ci tam na nowym miejscu. Anuś---zapracowana pewnie? Foletka---wraaacaaaj już!!!! No wakacje dobiegły końca - czas spać bo jutro rano trzeba Młodego obudzić. DOBRANOC!
-
Poczytałam...nie odniosę się za bardzo bo jestem kompletnie wykończona. Mały ma ospę wietrzną :O Termin \"wybrał sobie\'\' bez pudła - bo jemu do szkoły się nie spieszy. Sprawa dziwna bo dziecko było szczepione - a wysypany jest jak.....przepiórcze jajo :O:O Zanim pojechakiśmy do lekarza, ja już czułam co się święci i w aptece kupiła ten specjalny płyn na te krostki (na wysychanie, taki ten biały) Dzisiaj byliśmy u lekarza - pani doktór bardzo mnie pochwaliła :-) stwierdziła, że ona to wcale nie jest tu potrzebna bo mama ze szystkim sobie poradziła. Zapytałam o wapno dla Małego i....zonk...tu się takim małym dzieciom wapna nie podaje (przynajmniej nie w czasie ospy :D :D Ogólnie poszukiwanie lekarza...jako, że to niedziela rozpoczęlismy od wyjazu do szpitala...I....tam znów zonk - z takim błahym :O przypadkiem jedzie się do specjalnej, 24 godzinnej przychodni :O Oczywiście szpital postawił diagnoze i wysłali nas tam. Pojechaliśmy - to kawałek, 5 min drogi. Wchodzimy, ja mówię że dziecko z ospą, że w szpitalu kazali tu się zgłosić i ........zonk następny - wszystkie dane Małego już w komputerze i już lekarz na niego czeka. Dzisiaj spie z Małym na górze bo się budzi w nocy (swędzi go to) i marudzi... Whiskuś, Naduś---to się nabawiłyście za wszystkie czasy. Mnie się kroi wesele w Polsce, w święta ale...nie jedziemy - chcemy w domku, rodzinnie je spędzić :-) Fizz---to w sumie miałaś ciekawy dzień. Ja po śmierci Mamy, robiąc porządki w domowych papierach natrafiłam na takie \"perełki\" że hej!!! Kiedyś Wam opiszę. Spadam lulu pomału bo nocka była średnio przespana - Mały dawał w kość... A młodzież nasza we wtorek ma podpisać dokumentu wynajmu - czyżby w końcu przyszedł czas na normalne, rodzinne życie, bez powiadamiania pięknego miasteczka w Wielkpolsce o wszelkich poczynaniach a nawet UWAGA, UWAGA korespondencji jaka do nas przychodzi... Teraz mam trzy najbliższe cele :-) cel nr 1 - jak najszybciej wykurować Małego cel nr 2 -jak najszybciej pomóc chłopcom w zaaklimatyzowaniu się w szkołach (z Małym będą wielkie cyrki....już to czuję :-( ) cel nr 3 ZNALEŹĆ PRACĘ....już mnie kurowanie domowe nie bawi....chcę do ludzi, chcę ....no co ja jeszcze chce? Zarobic chociaż troszke :-) tych funciorków. To tak z grubsza - idę na swoje wygnajewo :D na górę, do pokoju Małego (MM chciał tam spać a ja z Małym w sypialni ale MM trochę za duzy urósł i się na łóżku dziecka nie mieści :O ) DOBRANOC!!!!!!
-
Whiskuś---najniższa stawka w tej chwili to 5.35 Ł na godzinę - żadna rewelacja. Ale cóż - bez znajomości języka (przypominam w swojej jędzowatości, że w Polsce ową znajomość deklarowała), bez kwalifikacji nie bardzo mozna liczyć na coś lepszego. Cóż - jak wszędzie ...coś za coś ;-) Też idę zabrać się za coś pożytecznego - odkurzacz już nawet wyciągnęłam z kanciapki :D
-
U mnie dziś też ciut lepiej :-) Wczoraj wyprałam pościel, dzisiaj za ciuchy muszę się zabrać... Malibuś---podrzuć no mi pranko :D razem się pokotłuje. Ale faktycznie musicie coś zrobić z tą maszynerią (jak znam życie to jak TM nic z tym nie zrobi to trzeba będzie kupić nową....Fachowcy angielscy :D :D ...bez komentarza...) Whiskuś---no właśnie \"francuza\" :D jeszcze nie mieliśmy. Ale ona cały czas na gwarancji jest bo poprzedni właściciel opłacił dodatkową gwarancję więc jakby co....to nie ma się czym martwić. A zanim gwarancja się skonczy to my...tego...hop na coś innego się zdecydujemy :D W domu luzik...Panna w pracy - dość mocno dostaje tam w d*** ale cóż....life is brutal :O A w sobotę idą oglądać mieszkanie :D :D Jak podpiszą umowę to chyba się upiję....z radości :D :D :D
-
Niezłe puchy tu dzisiaj :-( Ja od samego rana jestem jakaś wkurzona a w dodatku nic mi się nie chce. Mały marudny - jeszcze mu ten żołądek dokucza. Nawet obiadu nie chciał a to już jak koniec świata - bo normalnie to dziecko nie jada...ono żre :O Łooo matko...co za dzień jakiś powalony ;-)
-
:D :D :D A jednak się kręci....
-
Whiskuś---ta Twoja kocica to wypisz, wymaluj jak mój Młody - tego nie zje, tego nie weźmie do gęby a tamto kłuje w zęby :D Ale fotkę kociaka mi przyślij...bo mi tu bez czwronoga trochę smutno i pusto... Raz o mało pod samochód nie wleciałam bo się na spaniela zapatrzyłam - takie cudo do mojego cuda podobne było :D :D
-
No...Malibuś---jesteś nareszcie Ty nasza córo marnotrawna :D Ty skarbie weź pod uwagę, że ja daleko nie mam, aby przyjechać i po pupie nalać :D :D Jak tam w Polsce? Gdzie Ci lepiej? Pisz dziewczynom o ciekawostkach z tego naszego cyrku bo ja sama już się czasem gubię :O Fizz, Malibuś---nasze cudo :D :D to po prostu Laguna...tylko w takiej ulepszonej wersji - skóra, ta karta magnetyczna zamiast kluczyka (to mnie najbardziej bawi :D), sportowe siedzenia i inne bajery. Fotki Wam wyslę ale to i tak tylko na kilka miesięcy pewnie :D :D No to potem nastepne foty będą :D Bentley mi nie potrzebny :D Uwaga, uwaga :D :D (teraz złośliwośc i jędzowatość bedzie ze mnie wyłazić) panna pracuje. Jest nadzieja, że od przyszłego tygodnia bedziemy sami i w końcu ja zajmę się własnymi sprawami i chatę sobie do końca urządzę :D Aaa...miało być o angielskim systemie zarobkowym :D, na tych fotelach. Anglicy stacje beznynowe w miastach mają przestarzałe (w stosunku do naszych) i ogólnie to taka porażka życiowa (Anglików :D) Natomiast na zjazdach z autostrady full wypas :D - knajpy, sklepy, sieć takich hoteli czy moteli, pełen bajer :D I na jednym z takich \"motorway services\" - tak to się zowie...stały sobie trzy fotele - skórzane, głębokie, wygodne, mięciutkie....Jednak aby dupkę na tym bajerku posadzić...należy wrzucic pieniążek :D bo w innym wypadku fotel robi takie głośne \"piiiii!!\", \"piiiii!\" i ochrona się zjawia :D Siedzisz też tylko tyle czasu za ile zapłacisz bo znów \" piiiii!!\", \"piiiii!\" :D Ja musiałam szybko biec do toalety bo ze śmiechu to zawsze mi się siusiu chce - takie połączenie pęcherza z moją głupawką miewam a MM dostał ataku kaszlu :D :D Niestety, nie mieliśmy drobnych i nie mogłam dupki posadzić i \"piiiii!!\", \"piiiii!\" wypróbować :D A wracając do motoryzacji...Wiecie, że Opel angielski to nie Opel?? To Vauxhall :D :D Vauxhall Astra, Vauxhall Corsa, Vauxhall Vectra :D :D No i tu w ogóle ubezpieczenie samochodowe nie jest na dane auto tylko na człowieka - może jechać danym samochodem ten, kto jest na niego ubezpieczony. Ja dzisiaj bez ubezpieczenia się kawałek przejechałam i po próbach szukania wajchy na drzwiach (wiecie...nie ta strona) wracam jednak do wersji automatu :D :D A rejestracje samochodowe nie wskazują z jakiego miasta jest samochód tylko.....rocznik danego auta :D Wygodne o tyle, że kupując nowy samochód nie zmienia się rejestracji...jeno właściciela ;-) Mały się tym razem przeżarł i mam problem :O Latam co chwila na górę i sprawdzam czy śpi... Temperatury nie ma, co miał oddać Neptunowi (niech to już tak bardziej elegancko brzmi) to oddał i może będzie spokój. Dlaczego mi się nie chce spać??? Co ja mam biedna, sama robić??? Ciii...pójdę gdzieś porozrabiać - no w końcu żyje się raz!!!
-
No i poszło.... Aaaa tam.... Czy ja Wam pisałam o angielskim systemie zarobkowym - chcesz siedzieć to płać? Tzn. o płatnych fotelach? Bo nie pamiętam - to ta skleroza, wiecie :O Dobra, dobra...idę już spać :D