Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kasiennkaaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kasiennkaaa

  1. Madziu poznałam swojego Misiaka w kwietniu, na jednej z imprez, ale wtedy go unikałam ponieważ moja kuzynka powiedziała, że bardzo się jej podoba, jednak całe balety on biegał za mną i mojej drugiej kuzynce mówił, że bardzo mu się podobam itp i praktycznie całe balety przegadali o mnie...kochana możliwe, że nie wspominałam o tym jak poznałam Dawida, ponieważ jak już wcześniej wspominałam on podobał się Marcie i po prostu nawet nie przypuszczałam, że coś z tego wyjdzie. Dawid ma 25 lat, jak już wspominałam pochodzi z Malborka, w Stargardzie znalazł się w związku z byciem zawodowym żołnierzem, przede mną wrócił z Iraku i okazało się, że wtedy gdy on tam był 6 miesięcy jego narzeczona go zdradzała z innym. A potem pojawiłam się ja za co dziękuje mi do tej pory. Jaki jest Dawid ciężko będzie mi to opisać, ponieważ nie mam słów na opisanie jego charakteru, natomiast moja rodzina zauważyła, że jest strasznie we mnie zakochany, babcia mówiła, że cały czas spoglądał na mnie, gdy mówiłam, gdy się poruszyłam on patrzył na mnie jak na obrazek... Ogólnie Dawid jest osobą, która dla ukochanej oddałaby wszystko, ciągle obsypuje nas słodyczami, wczoraj zabrał nas do cyrku nie pozwolił mi płacić łącznie wydał na nas ponad 100 zł i to on nam dziękował za wieczór, choć ja byłam zdania, że to jemu należą się podziękowania, ale on twierdził inaczej. Jest osobą bardzo wrażliwą, gdy mówiłam mu o swoich przeżyciach w życiu on płakał, choć przecież ogólnie rzecz ujmując jestem dla niego obcą osobą... Ma wspaniały stosunek do Oliwki, rozumie, że ona potrzebuje czasu i jej go daje, ciągle ją broni gdy coś zbroi powtarzając, że Mała potrzebuje czasu, nie możemy na nią naciskać...a gdy mówię, że była nie dobra on mówi, że tylko mi się wydaje bo ona jest kochanym Aniołkiem...ciągle podziwia jej minki, powtarza, że jest strasznie do mnie podobna, nawet w kwestii głosu...że ma teraz dwie najpiękniejsze kobietki na świecie...jest u nas bardzo często jak tylko jego praca czy moja szkoła nie koliduje...i ciągle chce się spotykać z nami obiema, nie tylko ze mną, no chyba, że chodzi o wyjścia np na imprezkę to wtedy małej nie da rady wziąć...zaskakuje mnie to gdyż poprzedni traktowali nasz związek jako nas dwoje, dopiero przy Dawidzie zauważyłam, ze nie włączali w niego Oliwki (eh chyba byłam złą matką skoro tego nie widziałam, choć z drugiej strony nie chciałam Oliwki mieszać w te związki dopóki się nie okaże co wyjdzie, ale Dawid zabiegał o kontakty z Oliwką, także tym już sobie zaplusował... myśli poważnie o wszystkim, o życiu, przyszłości, o tym co może być itp widzę, że jest rodzinny i to bardzo... Ostatnio napisał do mnie smska co bym zrobiła, gdyby on w najbliższym czasie chciał się ze mną zaręczyć...na początku zapytałam czemu przez smska pyta, on napisał, że boi się mojej reakcji itp ale potem napisałam mu \" zgodziłabym się\" wiem, że może uznacie że to za szybko, ale jestem tego pewna, gdy o innych myślałam, jako o narzeczonych czułam strach i możliwości ucieczki, a przy Dawidzie nie, przy nim wiem czego chcę...myślicie, że jestem głupia? Eh więcej nie będę wymieniać gdyż za dużo by było pisania... eh zakochana jestem i to po same uszy, choć jemu tego nie okazuję, obecnie boję się okazywać swoje uczucia...
  2. Ja tylko na chwileczkę...niby mam wolne bo Dawid ma służbę, ale jestem po baletach i marzy mi się leżenie... Wiecie zacznę od tego, że nie wiem co się dzieje...kurcze najpierw Paweł pisze smska, a wczoraj na baletach był Daniel ten mój niedoszły mąż co mnie uderzył i zapytał czy jestem na niego zła...pogadałam z nim chwilkę i powiedziałam, że minęło tyle czasu, że przeszły mi nerwy, pytał się czemu między nami tak wyszło, a ja na to, że gdyby mnie nie uderzył to pewnie bylibyśmy ze sobą do tej pory...ale rozmowa była krótka bo przyszedł po mnie Kamil i powiedział, że Dawid chce już iść więc poleciałam i nie wiem czy Daniel mnie śledził czy jak, ale jak Dawid mnie pocałował to Daniel go uderzył...na szczęście udało się przytrzymać Dawida, naskoczyłam na Daniela, a ten zaczął przepraszać, więc powiedziałam, że mam w d...jego przeprosiny i niech już na zawsze wynosi się z mojego życia...oczywiście Dawida interesowało tylko to czy przypadkiem mi nic nie zrobił... A wczoraj powiedziałam Dawidowi o gwałcie...od rana pisał do mnie, że ma wrażenie, że jestem na niego zła itp itp pisałam, że nie, że nie o to chodzi...ale gdy popołudniu i wieczorem też miał takie wrażenie, to powiedziałam mu o tym...bałam się jego reakcji, a on się popłakał, a gdy już się uspokoił powiedział \"kochanie moja była narzeczona też była zgwałcona i dlatego nie będę analizował tej wiadomości, wiesz przyznaje, że zauważyłem u ciebie dziwne zachowanie, ale nie chciałem nic mówić, bo nie byłem pewien o co chodzi...Kasiu jeżeli mi na to pozwolisz to ja nigdy Cię nie opuszczę, kocham Cie i chcę być z tobą\"...on jest naprawdę kochany i wiecie jeżeli on naprawdę szczerze myśli o wspólnym iściu przez życie to może się okaże, że to już będzie ten jedyny :):) piszcie co tam u was :) Słońce_K cieszę się, ze do nas wróciłaś, może nasz topik się ożywi :) troszkę się u ciebie działo, ale na szczęście cała ta sytuacja skończyła się po prostu bosko...masz swojego ukochanego przy sobie i teraz możecie się sprawdzić czy poza byciem ze sobą dacie radę mieszkać razem i pewnie iść razem przez życie...cieszę się również z tego, że po niedostaniu się na tamte studia nie zrezygnowałaś tylko poszłaś na studium życzę Ci wspaniałej grupy i wykładowców Oki kochane ja uciekam życzę miłego weekendu u mnie wręcz gorąco jak wiosną :P
  3. Megi teraz macie czas dla siebie, może uda wam się poza zwiedzaniem fajnie spędzić czas...słyszałam, że nie jest tam wcale drogo więc może wypady będą ciekawe...ale koniecznie będziesz musiała się z nami podzielić wrażeniami...sama chętnie pojechałabym gdzieś indziej niż Suchań...bo tam przez szwagra już się nie da wypoczywać... Degi super prezent dostałaś, ja zawsze marzyłam o takim Misiaku pluszaku, ale tylko Oli go dostała...ja chyba nie zasłużyłam :P a z uczelnią cię rozumiem, ja już też zaczęłam i straszą nas Z Dawidem nie jest źle...nie wiem dokładnie o który opis chodzi, ale nie byłam smutna, no może wczoraj troszkę, ale o tym zaraz...wiecie z Dawidem widzę się praktycznie codziennie, tylko w weekend pojechał do domu a ja miałam zajęcia...ale w ten już planujemy jakiś wypad...wiecie wczoraj Dawid poznał moje kuzynki siedział z moimi rodzicami...z tatą łączy go pasja do meczów :/ rodzice go polubili w końcu kogoś zaakceptowali...ale wczoraj mówił mojemu tacie, że będzie jechał do Czadu, wiec wzięłam go do mojego pokoju na rozmowę i pytam, gdzie chce jechać on mi mówił, że na 4 może 6 miesięcy do Czadu...może źle zareagowałam, ale sprzeciwiłam się, pytał się o co mi chodzi, a ja mu mówiłam, ze nie podoba mi się ten pomysł ( wiecie same, że miałam chłopaka, który jeździł do Niemiec i nasz związek się rozpadł, a i potem Paweł zakończył nasz związek ze względu na wyjazd) więc złapał mnie dołek jak o tym pomyślałam, a Dawid zaczął sobie żartować, ze pozna ich kulturę itp. więc siedziałam i się nie odzywałam...ale potem napisał mi sms-ka \" Kasiu bardzo mocno Cię kocham, mam szczęście bo mam dwie kobiety, w których się zakochałem i które mnie odmieniły i dały dużo szczęścia\" a potem zadzwonił i powiedział, że przemyślał kwestię tego wyjazdu i zauważył, że źle się zachował, bo skoro jesteśmy razem to razem powinniśmy zadecydować, i że będzie chciał abyśmy porozmawiali o tym i podjęli decyzję..także troszkę humorek mi się poprawił bo będę miała jakiś na ten wyjazd wpływ... ja uciekam bo Oli właśnie wstała i musze jej śniadanko zrobić...
  4. Kochane przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale wcześniej zaczęliśmy zajęcia na uczelni i musiałam się ze wszystkim wyrobić, a strasznie dużo nam zadali materiału do nadrobienia, a i w tym roku czeka mnie certyfikat z Niemieckiego i potem licencjat, nie powiem, że koszty mnie nie przeraziły...w pewnym momencie nawet się załamałam...już sama nie wiedziałam co mam myśleć itp A jeszcze moi rodzice mieli kryzys małżeński już zapowiadało się na rozstanie, więc tym bardziej nie miałam głowy do komputera. Megi wszystkiego najlepszego z okazji drugiej rocznicy, oby za dwójeczką pojawiły się jeszcze nawet dwa zera, a co tam jak szaleć to do końca :):) Jeżeli chodzi o przyjaźń męsko damską eh to jest ciężko temat, pewnie dyskusja trwała by długo a i tak nic konkretnego z niej by nie wyszło...ja wielokrotnie próbowałam uwierzyć w taką przyjaźń, ale niestety albo dwukrotnie zakończyło się feralnym związkiem zakończonym zerwaniem przyjaźni, albo miłością przyjaciela, który potem był traktowany z dystansem jako kolega...ale teraz zastanawiam się czy to nie był efekt tego, że po1 obie strony lub jedna była wolna, więc możliwość przejścia w związek byłaby możliwa, a po 2 to zarzuciła mi Emila, mam podobno coś takiego w sobie, że o czym bym nie rozmawiała to ciągle kokietuje mężczyzn...wiecie najśmieszniejsze jest to, że ja tego nie kontroluję, gdyby nie Emila to nawet bym o tym nie wiedziała...dopiero ona mi to wytłumaczyła...ale ja z jednej strony traktuję to inaczej a więc wiele moich gestów, słów, spojrzeń itp ma na celu odwrócenie uwagi mojego rozmówcy od moich kompleksów, kiedyś byłam strasznie zamkniętą szarą myszką, nie rozmawiałam z ludźmi bo uważałam, ze oni będą widzieć te moje wady a nie mnie...ale zmieniłam to i może stałam się kokietką, a może taka moja uroda, którą po prostu dopiero teraz sama odkryłam...nie wiem to już temat zbyt obszerny a więc nie wiem czy istnieje taka przyjaźń może gdyby obie strony były w związku z partnerami których kochają ponad życie to wtedy jest możliwa. Degi kochanie przyznaję innym rację musisz popracować nad swoją zazdrością...ja jak pewnie każda z nas jest na swój sposób zazdrosna, ale jakby obecnie Dawid dostał takiego sms-ka pewnie poczułabym coś w rodzaju bólu, zawiedzenia itp, ale nie zrobiłabym afery praktycznie o nic, w końcu poza buziakiem w smsie nie mam żadnych dowodów, po prostu zrobiłabym smutną minkę, którą on napewno by zauważył i załatwiłabym tą sytuacje bardziej polubownie, na spokojnie przedstawiłabym swoje zdanie, odczucia itp nie kazałabym mu wybierać, ale dałabym mu do zrozumienia, że ona może wiele miedzy nami zniszczyć...kochanie Piotr Cię kocha ponad życie, i nie pojawi się tu chyba, czy mi się wydaje...dał ci wielokrotnie dowód swojej miłości, i mimo iż napewno odczuwa twoje chwiejne zaufanie jest przy tobie, kocha cię, inny facet po prostu jak napisała Megi poszedł by do tej drugiej, na co miałby siedzieć z zazdrośnicą...kochanie a poza tym ten jego atak, takich rzeczy się nie udaje...zresztą same łzy my kobiety mamy zdolność płakania na zawołanie, ale wierz mi, ze nie mężczyźni...w końcu to są twardziele...kochanie dziękuj Bogu za to, że trafiłaś na takiego Anioła i on tak samo niech dziękuje Bogu, że ma u swego boku Ciebie... Degi napisałaś, że nie wyobrażasz sobie życia bez Piotra, napewno tak jest wierzę w to, ale kochanie człowiek jak musi uczy się nowych sytuacji...ja uważałam jak jeszcze nie było Oli, że jakbym straciła Bartka to chyba bym umarła...ale przekonałam się, że mimo iż zostawił nie tylko mnie, ale i nasze dziecko dałam radę, było ciężko...nawet nie da się tego bólu opisać...ale da się do wszystkiego dostosować, ostatnio mówiłam, Emilii że gdyby nie ona i moje kuzynki to pewnie nie pozabierałabym się po Bartku, ale ona mi powiedziała, że one się praktycznie do niczego nie przyczyniły, że po prostu przeszła okres wegetacji, kiedy swoje wypłakałam itp a potem sama byłam gotowa na odbicie się od dna, a one po prostu mi towarzyszyły...i chyba miała rację...jej ale na refleksje mi się zebrało Eh teraz siedzę cały czas w domu, jak idę do pracy to panikuję, w moim mieście biega facet, którego jakaś dziewczyna zaraziła wirusem AIDS i on teraz biega ze strzykawką ze swoją krwią i wbija innym kobietą w ramach zemsty już zaatakował około 6 kobiet najśmieszniejsze jest to, że policja ma nawet jego rysopis a nie potrafią go ująć...no ale nic na to nie poradzę, wolę być ostrożna... Co do pracy to oswoiłam się już z nią, fakt jest taki, że przeraża mnie myśl o podpisaniu umowy i nawet chciałam szukać czegoś innego, ale jednak myślę poważniej nad tym bo to 2 lata a mi zbliża się wysłanie Oli do szkoły... Co do Dawida nie kochane tym razem się nie spieszę, nadal nie jesteśmy ze sobą, cho nie powiem że nie chciałabym...on czeka na mój krok gdyż wie, że się boje i nie chce nic zrobić co mogłoby mnie wystraszyć...choć nie wie o niczym bo nie potrafię mu powiedzieć...ale chyba napiszę mu coś w stylu, żeby sie nie bał, że zakochuje się w nim coraz bardziej...a właśnie był u mnie w domu, niestety tego dnia dowiedział się, że zmarł jego dziadek, ale posiedział u nas odwracałyśmy jego uwagę...Oli na początku była nieufna, ale potem co mnie zaskoczyło ponieważ moment \"agresji\" u niej trwał dłuższy czas, potem zaczęła zagadywać niby do mnie, ale patrzyła na jego reakcję, a potem zaczęła się przed nim popisywać...a gdy wyszedł powiedziała \" fajny był ten chłopczyk\" myślę, że będzie dobrze, przynajmniej mam taką nadzieję, że w końcu sie uda. Nie chcę mieć znowu do czynienia z feralnym związkiem, bo i tak jest mi ciężko się przełamać, tylko jego cierpliwość mi pomaga...
  5. Zaczynam się o siebie martwić :/ kurcze jak Dawid dzwonił wczoraj po południu to powiedział, że zadzwoni wieczorem i nie zadzwonił a ja nie mogłam spać bo o nim myślałam...czyżby miłość nie pytała i tak po prostu wtargnęła do mojego serca...ale do czasu naszej rozmowy chcę trzymać dystans, nie chcę się nakręcić, bo nie wiem mimo wszystko jaka będzie jego reakcja...tak myślałam czy nie napisać do niego, że dziś rozmawiałam ze zgwałconą dziewczyną na necie i zapytać co on o takich przypadkach i dziewczynach uważa, wiecie pod badać teren...a potem najwyżej przyznać się, że wtedy miałam na myśli siebie a nie jakąś dziewczynę...ale nie wiem czy to coś w ogóle da i czy tak powinnam robić... a pisałam mu o moich wrażeniach o pracy i jak zadzwonił powiedział najpierw że wczoraj nawet nie wie kiedy zasnął i dlatego nie zadzwonił, a potem powiedział, że postara mi się pomóc w związku z tym psychicznym nastawieniem do pracy...eghm on jest bardzo kochaniutki
  6. bliżej słońca kochana dasz radę, rozumiem że jesteś zmęczona, roztargniona i sam Bóg wie jakie jeszcze uczucia Tobą targają, ale najważniejsze to powtarzać sobie, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...a zresztą człowieka nic nie jest w stanie zniszczyć (pokonać) coś może nas złamać, ale podniesiemy się choćby z samego dna o wiele silniejsi i mądrzejsi...wierzę w to, ze jak się nie poddacie w końcu jakiś bank wyda pozytywną decyzję co do waszego kredytu, ty utrzymasz pracę i odnajdziecie spokój...tylko wierz Ostatnio powiedziałam mojej koleżance, że zaczęłam wątpić w miłość Boga, a ona mnie dosłownie opieprzyła, że nie wolno mi tak myślec, że Bóg mnie kocha i że kiedyś wynagrodzi mi wszystko...zresztą ja jak i Ty mamy nasze kochane Oliwcie i to jest najpiękniejszy dar od Boga...nasze małe Aniołeczki zesłane prosto z nieba...:):) Megi a jak Ty się czujesz? Jak ręka te 3 dni szybko miną, ale ręka i tak będzie jeszcze pewnie Ci dokuczać Degi a ty gdzie się znowu podziałaś?? Aga a co tam u Ciebie??
  7. Kochane co do Dawida to zapomniałam napisać, że na szczęście nie wyjeżdża do Gruzji udało się to wszystko tak załatwić aby ten wyjazd go ominął :D:D Wiecie jak nie dostałam tej pracy to napisałam do niego, że chyba wyjadę z kraju, tym bardziej, że teraz szkołę mam tylko przez około 7 może 8 miesięcy, ale on zadzwonił i zapytał gdzie planuję jechać itp a potem dodał, że on mnie nigdzie nie puści i że chyba zdaję sobie z tego sprawę, i że jak będzie trzeba to będzie mi dawał swoją wypłatę, ja zaczęłam się śmiać i powiedziałam mu, że nigdy w życiu nie wzięłabym od niego pieniędzy. on oczywiście nadal się upierał, ale powiedziałam mu, że ja wiem swoje i nie ma sensu teraz o tym dyskutować skoro mam jako taką pracę... No właśnie dzisiaj byłam po raz pierwszy w pracy, mam umowę do końca grudnia i tylko na 2 godz od pon do piątku, ale po dzisiejszym dniu jestem przerażona...w MOPSie mówili o opiece, ale bardziej pod kątem mieszkania, a dziś tylko dziewczyny mówiły abym patrzyła, ale one myły tą biedną kobietę, zmiana pampersa itp to wszystko mnie przeraziło...podziwiam te kobiety...ja jestem rozbita nie wiem co mam myśleć itp lubię pomagać innym, ale nie wiem czy moja psychika to wytrzyma...jednocześnie jest mi żal tej kobiety, ale na to się nie przygotowywałam...nie wiem czy psychicznie można się do tego przyzwyczaić, będę musiała w poniedziałek porozmawiać z kobietą, z którą tam będę...na razie postaram się dostosować, poproszę ją aby już w poniedziałek pozwoliła mi na przełamanie barier do kąpieli itp wiem, że muszę się od razu rzucić na głęboką wodę, aby sprawdzić czy z czasem się przełamię, bo patrzeniem tylko coraz bardziej się przerażam...kurcze tak się cieszyłam, że może czeka mnie umowa na 2 lata i 1100 zł na rękę, ale jak nie dam rady teraz psychicznie to będę szukała innej pracy...ale zobaczymy trzymajcie za mnie kciuki... Mam nadzieję, że dam radę głównie ze względu na Oliwkę...wiem, że teraz mogę powiedzieć, że moje dziecko ma wszystko, że mimo iż do wszystkiego musiałam sama dochodzić, bo tatuś nas olał udało mi się zapewnić Oliwce wszystko nawet ponad poziom, który obiecałam że ona osiągnie...ale jednak z ciuchów kiedyś wyrośnie, to jest inwestycja, w którą ciągle trzeba dokładać pieniądze, a jeszcze za rok czeka nas szkoła...już za rok zabierają mi dziecko...a chciałabym aby mała miała wszystko co najlepsze...aby jej start do szkoły był idealny...i ta praca byłaby dla mnie pewnością, że tak będzie...zobaczymy jak silna jest moje psychika... A właśnie myślałam nad tym co pisałaś Madziu i postanowiłam, że po prostu na spotkaniu z Dawidem jeżeli on zacznie temat związku wyduszę z siebie moją mroczną tajemnicę, chwilowo bez szczegółów i wtedy będę kazała mu podjąć decyzję...poproszę go aby nie zadawał zbyt szczegółowych pytań bo mimo iż idzie drugi rok od tamtego wydarzenia ja nadal nie potrafię o tym mówić..nie powiem boję się, że on się odwróci, że zrezygnuje...ale wolę aby wiedział teraz i w ogóle przekonam się jaka jest ta jego miłość...nie powiem, że będzie oki bo jakby zrezygnował pewnie będę się psychicznie męczyć...ale uważam, że tak będzie najlepiej nie chcę nikogo okłamywać, a szczególnie kogoś kto może okazać się moim stałym partnerem...najgorsze, że to już może nastąpić w niedzielę... eh idę zaraz zrobić sobie kawę bo z tych wszystkich emocji i wydarzeń, które mnie jeszcze czekają cała się trzęsę...nie wiem czemu życie ponownie wystawiło mnie na egzaminy i to brutalne...ale tak już chyba musi być...
  8. Hehe oczywiście kochane piszę się na ten kurs asertywności...wiecie to fakt żyjemy w złych czasach co nie raz mówili mi ludzie, że jestem wyjątkowa, że zastanawiają się skąd biorę tyle optymizmu, radości i dobra...nawet przyjaciółki mnie opieprzały, że powinnam to zmienić bo ludzie mnie wykorzystują, ale Kasia i tak pomaga nadal ludziom... A co do tych wątpliwości Megi to to jest częsty przypadek w związkach, że czasem ma się wrażenie, że możemy popełnić życiowy błąd, ale kochana to normalne jak najbardziej, ja też miałam takie wątpliwości nie jednokrotnie, ale nie oszukujmy się jeżeli w życiu nie zaryzykujemy to o niczym się nie przekonamy a już napewno nie upewnimy...muszę przyznać, że sama wyczuwałam, że coś jest nie tak ale chyba mam mniej odwagi do zadania takiego pytania, bałam się, że mogę być żle zrozumiana...ale głupia jestem w końcu po to tu piszemy aby zadawać sobie najgłupsze pytania :) Kochanie za zabieg naturalnie trzymamy mocno kciuki...wiem, że pewnie te włókniaki stały się Twoją zmorą, ale najważniejsze że to nic poważnego i że można to po prostu wyciąć...a że nabiegałaś się po lekarzach to się nie dziwię ja jak coś u nich załatwię od ręki to wtedy jestem zaskoczona...a podobno u mnie w mieście mają zamykać szpital...mam nadzieję, że to tylko głupie gadanie plotkar bo inaczej wesoło nie będzie i stwierdzenie mojego kolegi, że umieralność w naszym mieście wzrośnie może okazać się słuszne... Oj ja z tą pracą też się naganiałam, dwa dni mi to zajęło...a jeszcze wczoraj wychodziło na to, że nic z tego nie będzie, już nawet napisałam Dawidowi, że jak tak dalej pójdzie to wyjadę z Polski...babka zaproponowała mi w zamian pracę na stanowisku sprzątaczka klatek wiecie postanowiłam to jednak przemyśleć, ale porozmawiałam z ludźmi i stwierdziłam, że nie dam rady, nie po to studiuję i zdobywałam dotychczasowe doświadczenie zawodowe aby teraz sprzątać klatki...oczywiście podziwiam kobiety które pracuję na takim stanowisku...ale nie muszę sama wykonywać tego zawodu, dlatego zrezygnowałam...ale okazało się, że MOPS-ie zapisali mnie na prace socjalne, będę chodzić do końca roku na 2 godz i pomagała osobom starszym...a w następnym roku mam szansę na podpisanie umowy na 2 lata, za 1100 zł...także jestem zadowolona :P:P Wiecie chyba będę miała okazję porozmawiać z Dawidem o rodzinie...były dwa dni jak byłam w Suchaniu kiedy Dawid się nie odzywał, ja już miałam naturalnie najgorsze myśli, ale okazało się, że miał problemy przez brata, i że jak się spotkamy to mi opowie jakiego ma brata gigusia i wtedy pomyślałam, że będę miała okazję opowiedzieć mu o swoich rodzinnych faktach... W ogóle Dawid jest kochaniutki...właśnie dostałam od niego sms-a :\" Miłość to piękny kwiat, miłość otacza nas, ociera łzy, miłością moją jesteś aniołku własnie Ty. Poetą nie jestem, ale się staram powiedzieć jaką jesteś wspaniałą osobą, która ma wielkie serce i bardzo cieplutkie, Dziękuję, że jesteś kochanie\" Czyż on nie jest cudowny... Degi a może powinnaś troszkę przetrzymać Piotra, nie pisz i nie dzwoń pierwsza, nie proponuj skypa...niech on zauważy że coś się zmieniło i sam od siebie zacznie się starać, a nie na Twoją prośbę...pomyśl nad tym może to dobry pomysł... eh miałam więcej napisać i ciocia mnie wzywa do siebie...także kochaniutkie do przeczytania
  9. Hejka kochane wiecie jak ja nie lubię przeciwności życia...wczoraj cały dzień spędziłam u cioci i rozmawiałyśmy o tym co sie dzieje u mnie w domu...wiecie tak naprawdę nikt z rodziny wczesnej (przed mamy omdleniami) o tym nie wiedział, tzn teraz wiem, że wiedzieli ale woleli udawać, ze nie wiedzą, ale jak ciocia usłyszała co nieco o tym co było w domu nakrzyczała na mnie, że nigdy do niej nie przyszłam itp powiem wam, że chciało mi się płakać gdy o tym opowiadałam... W ogóle wczorajszy dzionek był jakiś dziwny bo jeszcze mama mojego kolegi z byłej klasy gratulowała mi, że nie wychodzę za ojca Oliwki (on teraz w sobotę bierze ślub) bo on jest chamem, a ja bardzo atrakcyjną dziewczyną, którą na więcej stać.... A potem zadzwonił do mnie Dawid, że jednak się nie spotkamy bo jego jednostka każe mu jechać do Poznania i Krakowa...co się okazało, chcieli go wysłać do Gruzji...napisałam mu smska że ten wyjazd napewno wszystko zmieni, a on zadzwonił i powiedział, że jak będą kazali mu jechać tam to rzuci im L-4 i nigdzie nie wyjedzie i że postara sie ze wszystkim dziś wyrobić i jak najszybciej przyjechać do Stargardu, i już postanowiłam, że powiem mu o wszystkim o czym uważam, że powinnam mu powiedzieć... Z pracą okaże się 8 września wtedy idę na rozmowę... Degi a właśnie przedwczoraj Dawid namawiał mnie na kupno roweru hehe ale zaczęłam mu mówić, że to jednak drogi wydatek a ja nie mam go gdzie w bloku trzymać, on uznał, że sie o tym jeszcze pomyśli... A też jestem na diecie już nie mogłam na siebie patrzeć, nie powiem że sie spasłam ale jednak miałam dużą fałdkę na brzuchu, która mnie przerażała... Wiesz Paulinko chyba można mnie uznać, za jakaś formę zakochanej, ponieważ jak Dawid powiedział mi o tym wyjeździe itp to było mi bardzo smutno, że tak to się układa, jeszcze zobaczymy jaki będzie wynik tej sytuacji... Wiesz Megi jak jestem wolna to potrzebuję wolności itp jednak w związku oczywiście pomijając spotkania z koleżankami to podzielam Degi ... zresztą w ogóle mam jakąś potrzebę ustatkowania się...mam dość tych zabaw, samotności itp. ale na szczęście wasza sytuacja się wyjaśniła i jesteście razem, ja bym jednak pomyślała czy warto robic takie numery mogąc stracić ukochanego A B. to inny facet nie ojciec Oliwki, ten nigdy już by nie naplusował sobie w mojej rodzinie...a B.2 poznałam przez szwagra...ale nie powiem gdy kiedyś rozmawiałam ze szwagrem okazało się, że on znał ojca Oliwki bo był z jego jedną siostrą, a w tym czasie z drugą sypiał...taki jest ojciec Maji zresztą ile razy mówił do mnie teksty erotyczne, a kuzynka się z tego śmiała, więc ja broniłam siebie a nie ich związku... A moja kuzynka nie jest w związku małżeńskim z G. na szczęście...ale co ma być to będzie A właśnie witam nową koleżankę...jest mi bardzo miło tym bardziej, że również jestem ze Stargardu Szczecińskiego :) Mamy nadzieję, że Tobie również nasz topik przypadnie na tyle do gustu aby z nami pozostać... Oki kochane mykam ponieważ moja mała zażyczyła sobie chomika i teraz muszę ich przypilnować co by nasz mały gryzoń nie uciekł :)
  10. Kochane przepraszam, że się nie odzywałam ale na dwa dni przyjechała do nas Majeczka i po prostu wszyscy byliśmy zauroczeni i zajęci nią...a byliśmy na festynie u nas, Oliwka się wybawiła kazała pomalować sobie buźkę...było super szkoda tylko, że na koniec portfel mamy był pusty, ale na szczęście jest szansa tej pracy, więc może jakoś się zacznie układać...niestety mojej kuzynce nie układa się z ojcem Majeczki...nie powiem G. stara się wejść do naszej rodziny, nie żałuje niczego Oliwce, ale nam nie chodzi o kasę tylko o zaufanie, które u nas kilkakrotnie stracił...ja się nie wtrącam do nich, ale S. jest wyczerpana, powiedziała, mi że jest bardziej za rozejściem się, niż walką, że ma już dosyć...pamiętam jak ona i ja w ciąży nawet nie chciałyśmy słyszeć o zostawieniu naszych partnerów, ale jednak narodziny dziecka sprawiają, że kobieta jest dojrzalsza o wiele lat i jej hierarchia wartości zmienia się o 360 stopni...jednak mam nadzieję, że G. się zmieni...w końcu samotne macierzyństwo ma więcej minusów niż plusów...jedyny plus to taki, że lepiej być samej niż męczyć się z byle h.... Moja mamuśka ma niezłą hierarchię...wczoraj G. przyjechał po kuzynkę ze swoim przyjacielem a moim byłym...no i B. nie powiem kupił sobie super auto, ale jakie to ma znaczenie...no ale moja mama na to \" widziałaś jaką on ma furę, no Kasia pomyśl...\" a ja na to \" gdyby jeszcze właściciel był wart tego samochodu to człowiek by pomyślał\" a potem z kuzynką się śmiałyśmy, że jak B. nie miał samochodu to dla niej był zły, a teraz proszę nagle zakwitł w jej oczach, ale jak chce to sama niech się za niego bierze... Z Dawidem zaczyna powolutku wszystko kwitnąć, przedwczoraj zadzwonił do mnie i zapytał czy będę miała coś przeciwko jeżeli on pójdzie do kolegi na parapetówkę, oczywiście ja pytałam sie czemu mnie sie o to pyta w końcu to jego decyzja, a on na to, że nie lubi kłamstwa nie chce potem wymyślać, że nigdzie nie był, a też nie chce abym ja była na niego zła i chce wiedzieć czy mu pozwolę...oczywiście pozwoliłam...wczoraj zadzwonił, że dziś wraca i chce się spotkać, oczywiście podkreślił, że praca pracą, ale będzie miał czas dla nas...wiecie tak myślałam, że zazwyczaj takich ułożonych panów jak Dawid odsyłałam z kwitkiem, a do tych niegrzecznych mnie ciągnęło...ale chyba po ostatnich wydarzeniach wiele się we mnie zmieniło, i nawet kuzynce mówiłam, że w Dawidzie podoba mi się to, że go można ustawić, że nie będę miała problemów przez jego kolegów itp ale pożyjemy zobaczymy... Wiecie oglądałam pewien fiml, w którym para była ze sobą dłuższy czas i w pewnych okolicznościach ona powiedziała mu, że była ofiarą gwałtu a on miał do niej pretensje że go oszukiwała świadomie itp i dało mi to do myślenia...ale nie wiem czy zdołam się zdobyć na odwagę.. oki mykam bo moja stara zaczyna mieć znowu fazy i swoje wymysły...niech ona lepiej się na głowe leczy
  11. a właśnie wczoraj dowiedziałam się od Emili, że rozmawiała z siostrą ojca Oliwki i zaczęły temat jego ślubu i ta cała pannica się cieszy, szykuje, chodzi w skowronkach a podobno Bartek ma na ślub wyłożone, w ogóle się tym nie interesuje i nic w tym kierunku nie robi i nawet zbytniej radości po nim nie widać na zbliżający się ślub...wiecie on jest jednak głupcem nigdy bym się nie zdecydowała na ślub mając wątpliwości itp...ale nie współczuję mu, może to jest ta właśnie kara za to jaki los nam zgotował...nie życzyłam mu nigdy źle...ale chciałabym aby choć przez godzinę, każda z osób która mnie skrzywdziła poczuła ten ból który ja czułam...żeby zrozumieli jak kogoś zranili i nie chodzi mi o przeprosiny bo są one mi nie potrzebne, ale o to aby zrozumieli i nikogo więcej tak nie skrzywdzili...ja sama byłam kiedyś zła...tzn związałam się z przyjacielem z nacisku...czyli on chciał i kochał mnie, rodzina przyjaciele itp go uwielbiali i mnie na niego namawiali a ja poza przyjaźnią nic nie czułam, zrobiłam krok przeciw samej sobie i związałam się z nim, nie myśląc o tym czy będę w stanie go pokochać i że mogę go bardzo skrzywdzić...i rzeczywiście z ledwością wytrzymałam 2 miesiące i zerwałam...on nie mógł sobie z tym poradzić ja zrozumiałam jaką krzywdę mu zrobiłam i przeprosiłam, i teraz po tamtym miałam kilka przypadków, że super koledzy za mną latali ale dla mnie byli tylko kolegami i nie próbowałam ich pokochać, po prostu byli przyjaciółmi dla mnie...i sama po tym wiem, że tym wszystkim osobą przydałby się kopniak...ale jest pewnie problem w tym, że oni nie są tacy uczuciowi jak ja...eh ale kto wie...
  12. a właśnie całkiem niedawno po tych prawie 3 latach dowiedziałam się, że rodzina ojca Bartka i on najwyraźniej sam wstydzi się swojego czynu...nawet nie pochwalili się swojej znajomej z kim on bierze ślub...a chodzi o to, że zaczepiła mnie wczoraj pewna dziewczyna i pyta się mnie - " cześć, ty jesteś z rodziny K.?" ( rodzina K to rodzina ojca Oliwki) - " nie do końca, ale można powiedzieć, że coś nas łączy" - " a wy teraz ślubujecie. gratuluje" - " nie nie ślubujemy, on ślubuje z inną dziewczyną" - " z inną? a to nie ty masz z nim dziecko" - " tak ja mam z nim dziecko, ale to troszkę zakręcona sytuacja" - " a to przepraszam, nie wiedziałam" i tak pomyślałam, że cham mógłby się pochwalić, że zostawił dziecko. a nie odstawiają szopki...
  13. Paulinko na kogo jak na kogo, ale na was nie potrafię się złościć i wiesz co Ci powiem potrzebowałam takiego ochrzanu i na szczęście jest z nami taka kochana Paulinka, która gdy trzeba da porządny ochrzan i postawi człowieka na nogi...kochanie zawsze gdy mnie ochrzaniałaś miałaś rację, a za prawdę nie można się gniewać...bardzo się cieszę, że trafiłam na to forum...i żałuję, że miałam przerwy bo gdy z wami piszę wszystko nawet gdy na początku jest ciemne, zaraz potem jest jasne Wiecie wczoraj i tak się dołowałam, że Dawid nie dzwoni (hm czyżby rzeczywiście mnie wzięło na niego...czyżbym nie potrafiła tak do końca kontrolować swoich uczuć...przecież moje serduszko miało być zamknięte na cztery spusty), ale zadzwonił i mimo iż to była godz 23 nie byłam na niego zła, wytłumaczył mi, że coś siadło mu w telefonie i nie mógł ani dzwonić ani pisać i że teraz dostał się do numerów tel i od razu zadzwonił od mamy, hehe i że musi nauczyć się mojego numeru na pamięć...jest kochaniutki nie ma to tamto...nadal boję się, że ten anioł może okazać się czarnym aniołem, ale jak powiedziała mi moja psiapsióła Aga \" jak nie zaryzykujesz nigdy się nie przekonasz, jak potoczyłaby się wasza historia, a kiedyś zarzuciłabyś sobie, że może to on właśnie był tym jedynym\"...i od dnia dzisiejszego mam lepsze samopoczucie, a nawet wstałam ze zdaniem, że dziś muszę cosik w sobie zmienić i zrobiłam sobie czarne pasemka ale czułam niedosyt i mam jeszcze kolorek czerwony :P Ale kochanie poza tym, że mam swojego Dawida :D:D to dnia dzisiejszego dowiedziałam się, że od września będę miała pracę, ale co najlepsze jest w niej coś takiego jak darmowe przedszkole, dla dzieci pracujących tam mam...będę zarabiała tylko 600 zł, ale wiadomo za to nie muszę płacić za przedszkole mojego szkrabcia...i w ten sposób rozwiązały się moje problemy z pozostawianiem dziecka rodzicom...w tym momencie mam ochotę płakać, ale ze szczęścia...możliwe że teraz nasze karty się odwrócą...i będzie dobziu.... Degii na terapie namawiano mnie głównie z powodu gwałtu, ale uważam, że sama dałam sobie radę...i nawet jakbym była na takiej terapi to wiem, że miałabym gorsze dni i płacz i obwinianie nie byłoby mi obce...najważniejsze, że nadal widzę sens życia i lepszą przyszłość...znam inne zgwałcone dziewczyny z forum...i porównując siebie do nich mam wręcz książkowe podejście, tak jakby uczestniczyła w terapiach itp a ten cud zdziałała matczyna miłość i wiara Hehe Degi a myślisz o powrocie do tabletek?? Bo ja tak myślę, że jakby związek z Dawidem kwitł, jakbyśmy się poznali, zaufali sobie to po jakimś czasie ( a chcę go przetrzymać parę miesięcy) i tak doszło by do zbliżenia...a w końcu mam już jedno dziecko...a nawet Dawidowi mówiłam, że na drugie przed ślubem się nie zdecyduję to chyba bym wróciła do tabletek A wiecie Dawid był na ślubie kuzynki i gdy brali ślub cywilny to ta cała tam pani pomyliła pana młodego z Dawidem, a gdy po ślubie z nim rozmawiała to on powiedział, że niestety jego wybranki tu nie ma, ale może niedługo się tam z nią pojawi...oczywiście objaśnił mi że chodziło mu o mnie...hm ja to biorę pod poprawkę, ale milusie to było Kochana na ten jeden dzień możesz zrobić sobie przerwę w diecie...chyba warto w końcu możesz rozpieścić swojego ukochanego, ale też nie będziesz katować siebie...wiesz mam nadzieję, że niedługo ja będę mogła obchodzić te miesięcznice i rocznice, które wy obchodziłyście...i to prawda na zdjęciach naprawdę widać jak bardzo się kochacie :):)
  14. Megi nie biorę tabletek anty ponieważ stwierdziłam, że skoro na razie i tak jest mi to nie potrzebne to nie ma sensu, abym się nimi non stop truła, ale nie mówię, że do nich nie wrócę, ale kiedy tego nie jestem w stanie przewidzieć...ale to fakt nasz organizm jest nimi przesiąknięty i wiele miesięcy będziemy pozbywać się tej trucizny z siebie Eh właśnie miałam jedną z rozmów powoli wprowadzającą Dawida w kwestię pytań, napisał mi, że się we mnie zakochał a ja poprosiłam aby wszystko jeszcze raz dokładnie przemyślał itp a potem, że może się okazać, że pewne sprawy mogą spowodować, że on odejdzie, dlatego boję się otworzyć serce... to wszystko jest bardziej skomplikowane niż można przypuszczać, chciałabym być z nim szczera, ale sama boję się tej prawdy...tego wszystkiego co się wydarzyło...zresztą boję się do tego powracać, bo potem ( tak jak teraz) mam dni, że to wszystko powraca, ten ból, złe wspomnienia, nienawiść itp to wszystko mnie ogarnia i wtedy nie potrafię myśleć pozytywnie, siedzę i płaczę myśląc \"Dlaczego ja?\", nie wiem gdzie popełniłam błąd...nigdy sobie nie wybaczę, że pojechałam na tamten weekend, ciągle doszukuję się winy w sobie, w swoich słowach, w tym, że może dałam mu naprawdę jakiś znak, że chcę tego...ale ja nie chciałam...ale mimo to nadal słyszę słowa : wiem, że też tego chcesz\" {beksa} czasem mam też wrażenie, że może mogłam coś zrobić aby rodzice tak nie skończyli, wiem, że miałam wtedy zaledwie 9 może 10 lat, że nie byłam świadoma, ale nawet ostatnio babcia pytała kiedy to się zaczęło, dlaczego nic nie mówiliśmy...ale ona nie zrozumie tego, że baliśmy się...rodzice dowiedzieliby się, że to my powiedzieliśmy babci, a wtedy nie mielibyśmy życia,...zresztą kuzynki też milczały, a przecież siedziały u nas tygodniami i widziały co się dzieje...ale one rozumiały dlaczego my milczeliśmy... ...eh z jednej strony chciałabym milczeć i nic mu nie mówić, bo boję się, że go stracę, ale z drugiej strony i tak to wszystko wyjdzie na jaw...kwestia moich rodziców szybko wyjdzie na jaw...a tamto wydarzenie też się wyda, w końcu mimo iż potrafię normalnie z tym żyć to jednak mam dni słabości i co mam go takim dniem zaskoczyć?! nie wiem co robić... przepraszam, że zamęczam was sobą. w końcu też macie swoje zmartwienia
  15. Megi ja nie wierzę w zabobony itp dla mnie to wszystko nie ma sensu, ktoś coś kiedyś sobie wymyślił, a teraz połowa ludzkości tym się kieruje...ludzie często coś gubią- czasem nie znaczące rzeczy, a czasem coś ważnego dla serca, ale najważniejsze, ze zgubił Ciebie, albo miłości do Ciebie, a obrączka to rzecz nabyta, ważne że miłość jest jedna i to ona tak naprawdę się liczy...a jak się czujesz?? wiesz cosik więcej z tym guzkiem?? będziesz robić badania, które wyjaśnią fakt, że on sie pojawił....ale kochanie powiem Ci, że to, że rok nie bierzesz tabletek anty nie świadczy o tym, że Twój organizm wyczyścił się z ich substancji...w końcu ja też nie biorę tabletek od około 5 miesięcy a nadal odczuwam ich skutki w sprawie okresu, który zawsze był regularny a teraz ciągle się spóźnia...także zanim organizm się wyczyści ( a pewnie jest przesiąknięty ich składnikami) musi minąć troszkę czasu... Ja z Dawidem teraz mam przerwę to znaczy ja często jeżdżę do Suchania a on jest na urlopie w Malborku, nie dziwię mu się w końcu tutaj mieszka w internacie w jednostce i też chciałabym wyjechać, niż siedzieć na urlopie w pracy :/, ostatnio mówił coś o kupnie mieszkania w Stargardzie...wiecie miałam małe wątpliwości wobec jego osoby, ale jak dziś zadzwonił to poczułam takie miłe uczucie...nie chce tego nazywać ani nic...chcę poczekać aż będę pewna jego uczuć, a potem swoich :P Tak dzisiaj myślałam, jak to jest z tą związkową szczerością to znaczy myślałam o tym, że jak ludzie wiążą się ze sobą to wiążą się z tym co wiedzą czyli tym co widzą...ale nie zawsze wszystko jest widoczne dla oczu...czyli np chodzi mi o przeszłość...jak uważacie na ile powinno się być szczerym względem przeszłości...same wiecie jakie mam przejścia za sobą...czy powinnam się otwierać?? wiem, że mój partner i tak z czasem dowie się o tym, że moi rodzice są alkoholikami...już od razu wie że jestem samotną mamą, ale nie wie, że byłam wykorzystana przez innego...i tego z czasem się nie dowie...ale znowuż zastanawiam się czy z tym wszystkim powinno się czekać...i co pozwolić mu na pokochanie siebie, a potem to wyciągnąć kiedy on już będzie pogrążony...czy to jest fear?? nie wiem sama jak to rozwiązać... Teraz Dawid mi napisał, że zasługuję na to aby być szczęśliwa, i on zrobi wszystko abym była...a ja myślę czy napewno na to zasługuję skoro nie powiedziałam mu o wszystkim...nie wiem co mam robić...jedno jest pewne kiedyś będę musiała to powiedzieć, ale chciałabym aby to wiedział mężczyzna, który będzie chciał spędzić ze mną życie...ale niestety nie jestem w stanie przewidzieć, który będzie przyszłym mężem i co z tego względu mam z tym czekać aż np on się oświadczy...ale czy tak powinno być...a może istnieją mężczyźni, którzy nie są w stanie zaakceptować córki alkoholików, albo ofiary gwałtu i wtedy ja kogoś takiego postawię przed takim faktem, przecież mogę zostać oskarżona o oszustwo itp...męczy mnie to bo nie wiem jak mam to rozwiązać...a nie marzy mi się o tym mówić każdemu, bo to nie jest łatwe, wstyd, żal, ból itp uczucia utrudniają mi te wyznania... Co byście zrobiły na moim miejscu??
  16. Tak to prawda byłam kilka dni w Suchaniu dlatego całkowicie zamilkłam...wiecie jak wczoraj wracałam widziałam Pawła, tym razem to on bez słowa mnie wyprzedził...i wiecie co teraz wiem, że okłamał mnie na 100 % z tym swoim wyjazdem...wiem, że nie jest wart nawet sekundy wspomnienia...wiem, że jest zerem, ale mimo to czasem myślę np co by było gdybym to zmieniał czy tamto...albo gdybym go wtedy nie wypuściła z Suchania...ale jednak częściej myślę o Dawidzie...który jak już zauważyłam jest otoczony dziećmi sąsiadów, siostry itp jeszcze nie poznał Oliwki...do niego podchodzę inaczej, już zbytnio sie przejechałam, aby komuś tak po prostu zaufać...teraz liczę na czas, dystans itp wiem jedno jak tak dalej będzie się starał to tak to nie będzie tylko przyjaźń fakt, że będzie trzymany na dystans...ale wierzę w to, że tak będę trzymała rękę na pulsie...wiecie, że jak mi mówi poważniej o przyszłości ti nawet jest mi miło, ale boję się tego słuchać i do siebie dopuszczać...jestem teraz jak zastraszone zwierzątko...jeden fałszywy krok i zmykam... Wczoraj wróciłam z Suchania, ale nie zajrzałam tutaj ponieważ złapał mnie tak silny ból zęba, że myślałam, że sie wykończę...pierwszy raz czułam taki ból (poza porodem :P) ale dzisiaj chwilowo mam spokój, boje się tylko nocy...ale musi być dobrze Degi to nie tak, że nie chce się z wami dzielić wiadomościami z mojego życia...ja sie po prostu boję, że znowu sie nakręcę i dostanę kopa, a niestety wiem, że tym razem nie dam rady tak jak zwykle się podnieść...niestety osłabiły mnie wydarzenia życiowe... Bardzo sie cieszę, że układa Ci się z Piotrem a ta wiadomość i waszym wspólnym zamieszkaniu jest fenomenalna...bardzo sie cieszę, że wasze marzenia sie spełniają...masz wspaniałego ojca...gratuluję i bardzo mocno sie cieszę Twoim szczęściem...wszystkie znałyśmy wasze plany, ale to podejrzewam, że równie mocno zaskoczyło i was, a i Piotr jak zmieni pracę to będzie ona napewno bezpieczniejsza niż praca górnika...także kochana zaczyna się nowy etap Twojego życia Megi kochanie jak się czujesz, szybciutko daj nam znać bo ja również zaczynam się niepokoić twoim milczeniem...powiedz nam jak ręka i jak sie czujesz ogólnie??
  17. Nie jesteśmy razem...to znaczy Dawid czasem pisze do mnie tak jakbyśmy byli...ja przyznaje, ze czasem się waham, ale tylko dlatego, że jeszcze nie zapomniałam o Pawle...nie potrafię go wymazać tak z mojego serca jak resztę wymazywałam...a jeszcze teraz leci piosenka, którą dla mnie dedykował...a wczoraj go widziałam, ale odwróciłam się i dumnie przeszłam obok niego...kosztowało mnie to wiele nerwów...ale pociesza mnie fakt, że jest Dawid i jeżeli nadal będzie sie tak starał jak teraz i jeżeli potem jak będziemy razem będzie super to otworzę swoje serce...teraz się boję, jest dla mnie za wcześnie...boję sie, że jakby nie wyszło to moje serce nikomu więcej by nie zaufało...ale nom Dawid mówił o mnie nawet swojej mamie, która stwierdziła w ogóle, że go krótko trzymam bo kiedyś wieczorami wychodził a teraz siedzi w domu :P:P:P ogólnie siedzę jeszcze w domku na bezrobociu...ale chcę iść się dowiedzieć o jakąś nocną pracę, wtedy nie będę się bała zostawić dziecka z babcią, która ma w dupie wszystko... Kochana a co zrobiłaś sobie w rączkę...pewnie skakałaś jak szalona kózka po górach...życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia a co z resztą naszych dziewczynek?? degii pisała, że wraca a nie widać jej
  18. Właśnie napisała do mnie Paulina, nie mogła odezwać się na forum ponieważ wyjechała z Piotrem w góry i nie miała nawet czasu aby dać nam znać, że zniknie...wiadomo pakowanie itp ich pochłoneło. Dziś o 17 wraca więc niedługo do nas wróci :):) Ja się czuję jak zbity pies, kurcze chodzę smętna i zmęczona...nie wiem czy pogoda tak na mnie działa czy te moje grille, jeziorka, morze i balety teraz dają o sobie znać...dzwonił Dawid, troszkę porozmawialiśmy wraca z Malborka i jutro chcę się ze mną spotkać...eh co tam zaryzykuję...zresztą jak Megi pisałaś nie muszę się od razu angażować... czekam na was...bużki
  19. Kochane widzę, że nasz topik zaczyna zamierać...szkoda Hm ja byłam nad morzem w Niechorzu supcio było...niestety nie mogę umieścić fotek na nk...ale pogadam ze znajomymi to może uda się zmniejszyć format zdjęcia Wczoraj byłam na baletach...hehe nadal ma się to powodzenie...głupia byłam bo na początku czułam się źle bo pomyślałam, że może ktoś będzie gadał Pawłowi, że byłam na baletach i bawiłam się z chłopakami...a nie powiem na początku właśnie jeden zarywał...a potem tańczyłam z sąsiadem i zakochanym kolegą...więc ładnie zagrałam, ale nieświadomie...a potem biegałam po parkiecie uciekając przed panami, zakochany kolega pytał Emili co ja robię a ona na to \" o Kasię się nie martw, ona w nic się nie wplącze, bawi się a przy okazji udowadnia facetom, że nie potrzebuje ich do dobrej zabawy, że jest samowystarczalna\" i wtedy kolega poszedł do domu pisząc mi sms-a, że był niepotrzebny...a potem gdy sama poszłam na parkiet to znajomi śmiali się, że wylądowałam w przebieralni, tak mnie otoczyła męska płeć...już zapomniałam jak to jest gdy podoba się facetom, ale jest się niedostępną... Z Dawidem mam ograniczony kontakt ponieważ jest w Malborku, jak zjedzie chce się spotkać ze mną...heh mam nadzieje, że nie będzie żadnych poważnych rozmów Hm moja córeczka stała się prawdziwą zołzą, będę musiała ją utemperować, ale muszę się nastawić na to psychicznie ponieważ jak mam ją karać itp to mam zaraz wyrzuty sumienia, a nie tak powinno być, jak już chcę rozpocząć taki system czyli kary i nagrody to muszę być konsekwentna Dziewczyny to głupie, ale chwilami odczuwam potrzebę spotkania z Pawłem...tak jakbym jednak jeszcze tego nie dokończyła i to spotkanie miałoby mi w tym pomóc...ale nie martwcie się nie spotkam się z nim...zbyt wiele do tej pory mnie to wszystko kosztuje...niech już wyjedzie i układa sobie życie tak jak o tym marzył...a ja ta wyjątkowa hahahaha jakoś sobie poradzę...eh nie ma to jak przy rozstaniach słyszeć o sobie same dobre rzeczy, kuźwa skoro jestem taka super babka to czemu jestem sama...
  20. Megi wiesz Paweł chyba nie jest wart tej drugiej szansy, po jego opisie rozumiem, że albo wrócił do byłej, albo ma jeszcze inną, nie powiem serducho zabolało...ale teraz wiem, że tym bardziej ja nie będę szukać kontaktu...ostatnio kuzynka mi powiedziała, że najgorsze jest to, że gdyby on teraz do mnie przyleciał to pozwoliłabym mu wrócić, ale myślałam nad tym wszystkim i choć go kocham to powiedziałabym mu, że czas kiedy zasiadałam na ławce rezerwowych się zakończył i żeby poszukał innej naiwnej...wiem, że bardzo ciężko by mi to przyszło, ale mam swój honor...eh teraz pocierpię jakiś czas, gorzej by było gdyby on nadal mnie zwodził...jakoś dam sobie radę... teraz nie mam ochoty na związki bo się ich boję, zresztą nie wiem czy potrafię pokochać...zresztą na to trzeba też zaufania itp a ja już tyle razy przejechałam się na ludziach, że ciężko jest mi teraz tak po prostu bezgranicznie zaufać...nie wiem czy potrafię otworzyć drzwi do naszego życia dla kogoś obcego i dać mu szansę na to aby był z nami...nawet nie wiem kto jest tego wart...w końcu wydawało mi się, że Paweł jest takim facetem, że z nim ułożę sobie życia...a tu proszę jaki zawód mnie spotkał z jego strony... Wiecie staram się bawić jak nie balety, to grille czy wyjazdy nad morze, ale jednak dopadają mnie chwile kiedy myślę nad tym, że mała odczuwa potrzebę ojca, ja zresztą też chciałabym mieć jakieś oparcie...a tu lipa na całej lini... Kochanie to wybawisz się na tym ślubie...sama bym poszła na jakiś ślub, mogę ci tylko pozazdrościć... Eh kochanie widzisz każda z nas ma takie myśli, kiedy na około ludzie zakładają rodziny, układają plany a u nas nie ma żadnych zmian w takich kierunkach...eh u mnie wszystkie powiązane, z dziećmi planujące śluby, lub po ślubach a ja nie mogę trafić nawet na tego jedynego...ale co na to możemy poradzić po co cokolwiek przyspieszać...lepiej poczekać na odpowiedni moment i wiedzieć że pewne decyzje są przemyślane i jesteśmy ich pewni... no właśnie dziewczyny gdzie jesteście?? kurcze ja wróciłam a reszta znikneła
  21. Wiecie było cholernie ciężko, ale nie pisałam do niego...to i tak nie miałoby sensu, w ostatnim smsie napisałam mu tylko, że przepraszam za swoje zachowanie, że nie potrzebnie naciskałam na niego, że powinnam już wtedy odsunąć sie i dać mu wolną rękę...boli mnie to, że przed związkiem mówił, że boi się że w razie czego straci nawet moją przyjaźń, a teraz unika mnie tak jakby nigdy mnie nie znał...a ja nie chcę się narzucać wiec też milczę...naprawdę życzę mu wiele szczęścia, jakby nie było zawsze będę miała go za wspaniałego faceta, i wiecie gdyby nie złośliwość losu to on byłby tą drugą moją połówką z żadnym tak się nie rozumiałam jak z nim...teraz mnie boli ale nigdy nie będę żałować tego okresu przyjaźni, czekania na miłość, zakochania i związku...dziękuję Bogu, że chociaż tyle mi dał...choć wolałabym więcej, ale życie bywa brutalne... W dodatku moja mama w ogóle o siebie nie dba, dalej pije...a ja nie mogę nic zrobić, bo jeżeli ona nie uzna sama, że nie może więcej pić to nic nie da moje gadanie i walka...znowu źle się czuła w nocy, była z bratem u lekarza ten stwierdził, że powinna leżeć w szpitalu...eh ale my dzieci już się nie liczymy...przestaliśmy mieć dla niej znaczenie..to boli mimo iż miałam na to kilka lat, aby się przyzwyczaić... Widziałam dzisiaj ojca Oliwki, nawet nie zapytał o nią, przeszedł koło mnie dumny jak paw...eh a mała ostatnio pytała gdzie jest jej tata, a ja nie wiem jak mam jej to tłumaczyć, powiedziałam jej, że jest głupcem który zostawił taką śliczną córeczkę, ale ma mamusię...wiem, że nie powinnam źle o nim mówić dziecku, ale już nie potrafię mówić o takim człowieku pozytywnie... I jak ja mam myśleć pozytywnie o życiu...Megii pracy normalnej to i ja nie mogę znaleźć...a teraz nie wiem co mam robić, ze względu na moją mamę... Mam dość życia jako kocham Boga mam dość...nie mogę znaleźć żadnych pozytywów...jedynie co sprawia mi radość to Oliwka...moja psychologia, moje plany wszystko straciło sens...w końcu na co mi to wszystko jak nie będę miała z kim się cieszyć tym...eghm
  22. Czasem przychodzi taki okres w życiu każdego człowieka, kiedy mamy wszystkiego dosyć, kiedy wydaje nam się, że wszystko się wali...hm \"przychodzi taki okres\"- ja mam inne pytanie kiedy ten okres w końcu odejdzie...przestaje już wierzyć w to, że kiedyś może być dobrze, przestaje wierzyć w szczęście, miłość która była moim marzeniem nagle przestała mieć znaczenie...najgorzej jest kiedy człowiek traci jednocześnie wiarę, nadzieję i miłość...co ja mam zrobić ze sobą...już sobie nie radzę...zaczynam wątpić w Boga, a raczej w jego miłość...zaczynam widzieć sens w tym wszystkim...nie jestem wcale taka twarda, bardzo łatwo można mnie zranić a rany są zazwyczaj tak głębokie, że za każdym razem część mnie umiera i na jej miejscu pojawia się \"nowa\" Kasia, ale nowa nie znaczy lepsza...wręcz przeciwnie...co teraz we mnie się narodzi?? nie wiem i wolałabym nie wiedzieć...boję się tego, zaczynam bać się siebie, tego co jeszcze przyniesie mi los...chcę umrzeć... Wszystko zapowiadało się SUPER w Suchaniu było bosko, niestety w jeden tydzień myślałam, że moje życie się zakończy...a zaczęło się od tego, że zmarł nasz wujek z Warszawy i część mojej rodzinki wraz z moją mamą pojechali tam na pogrzeb, ale wiecie co było najgorsze kiedy we wtorek zadzwoniła moja ciocia i zaczęła mi mówić, że prawie straciłam matkę, dostała częstoskurczu serca, lekarze powiedzieli że dobrze, że ich reakcja była taka szybka bo gdyby zadzwonili 5 minut później to oni wypisaliby im tylko zgon...moja mama prawie odeszła od nas...wierzcie mi, że mam do niej żal, że nie potrafię do niej mówić mamo, ale ta wiadomość była dla mnie okropna, płakałam jak dziecko...mama na szczęście wróciła do domu, ale jeżeli dalej będzie piła to kolejna wizyta w szpitalu może okazać się wyrokiem...boję się bo nie wiem teraz czy powinnam iść do pracy...nie wiem co robić... A poza tym Paweł dostał propozycję pracy 700 km od naszej miejscowości, a więc to wiąże się z wyprowadzką...wierzcie mi, że przez ukochanego przeżyłam koszmar w ciągu doby...najpierw poinformował mnie, że zdecydował sie wyjechać itp zapytałam co z nami, a on na to, że jak wyjedzie to nas nie będzie...rozmawiałam, prosiłam...płakałam ale to na nic...wieczorem znajomi wyciągnęli mnie na balety, Paweł przyszedł też chyba z koleżanką...przyznaje byłam pijana...wziął mnie na rozmowę szybko ją zakończyłam mówiąc, że tak naprawdę byłam nikim dla niego...potem on siedział z nią, a ja ze znajomymi cały czas płakałam i wtedy Marta wzięła mnie na parkiet a tam Paweł obściskiwał się z tamtą dziewczyną...podeszłam i go uderzyłam podobno mocno...i odeszłam...potem próbowałam z nim porozmawiać, ale on twierdził, że nie mamy o czym...wiem, Że nie powinnam ale pisałam sms-y i wiadomości na gg, a on milczał...napisałam mu teraz że życzę mi szczęścia, że czekać nie będę, ale jak zechce to ma we mnie przyjaciółkę... Także moje szczęście nie trwało długo, ale nie wiem czemu łudziłam się, że coś się zmieni...nie wiem czemu uwierzyłam w jego słowa \"będzie dobrze\" nie wiem czemu go pokochałam, nie wiem nic...wiem, że boli mnie serduszko, że staram sie odnaleźć...chwilami mam wrażenie, że jestem nikim, a nikt nie zasługuje na nic, więc niepotrzebnie liczyłam na szczęcie...wiem że to pewnie głupie...ale nie mam sił...same widzicie że ciągle coś się sypie... czy ja nie zasługuję na szczęście?? co ja takiego zrobiła, że życie mnie tak rani? jak mam teraz komuś zaufać skoro Anioł mnie oszukał? jak mam wierzyć w miłość, skoro do tej pory gdy tylko odwracałam wzrok wbijano mi nóż w plecy? jak mam dalej żyć? tyle pytań i jedna wielka pustka
  23. Kochane co takiego ma Paweł czego nie mają inni...WSZYSTKO...po pierwsze jako jedyny nie zdobył najpierw mnie słodkimi słówkami itp tylko jako \"przyjaciel\" zdobył moje serce...dziewczyny motylki itp przy tym co czuję to nic takiego, ja nie kocham początkową miłością czyli zauroczeniem, kocham go taką miłością jaką kocha się wyjątkowego faceta, o którego się walczyło i na którego się czekało...wczoraj pierwszy raz był między nami taki prawdziwy pocałunek, a ja całą noc leżałam rozmarzona, a dziś od rana chodziłam ze smailem na twarzy :D:D w ogóle kochane nie wierzę po prostu boję się uwierzyć...eghm tak wiele bym chciała wam powiedzieć, ale wolę na początku pomilczeć, a potem obsypywać wam wiadomościami itp Paweł różni się od innych tym, że tak jak ja widzi magię w \"mowie\" morza, widzi magię w deszczu i jego zapachu, rozumie tyle rzeczy, które dla zwykłych facetów są niezauważalne...jest taki jak ja...eghm jak moja druga uzupełniająca całość połówka :D:D:D zakochałam się {serce}
  24. Kochane ale ze mnie małpa...ale pamiętam o was nie pisałam bo miałam jeden z najgorszych tygodni w moim życiu... Na początku chciałam z całego serduszka pogratulować naszej pani magister, jesteś kochana wielka, nie wątpiłam w Ciebie ani przez chwilę, zawsze byłaś mądrą kobitką, a takie bez problemu zyskują tytuły...i co dalej planujesz kochanie?? Na razie nie zdążyłam jeszcze nadrobić waszych wpisów...ale jak tylko to mi się uda to wtedy odpiszę ... A więc co u mnie...jedna wielka MASAKRA...zaczęło się od tego, że ta cała sprawa z Pawłem jest nadal w trakcie wyjaśniania i ustalania...chwilami płaczę bo się boję, że go utracę, a wtedy nie wiem co zrobię...obecnie jestem za słaba na takie ciosy...cały czas modlę się aby wszystko się wyjaśniło i aby było dobrze, ale jak już przekonała się Emila mam też straszne chwilę zwątpienia, kiedy nawet pytam Boga czy mnie nienawidzi, że ciągle wystawia mnie na takie próby, Emila mówi, że każda ta próba ma ukryty cel, a mi się tylko wydaje, że nie daję rady bo nawet nie wiem ile jeszcze jestem w stanie znieść, ale ja już nie chcę być sprawdzana chcę w końcu znaleźć stałego partnera i móc na spokojnie planować swoje życie...ale nie wiem czy tego mojego potencjalnego partnera, los nie zechce mi odebrać... potem nawet tego samego dnia słowa Pawła i Oliwka mieli wpływ na moją kolejną decyzję, tzn. Paweł pyta o pracę, mówiłam mu, że jest nie tylko fizycznie, ale i psychicznie ciężko ponieważ bardzo mało czasu spędzam z Oliwką, wychodzi na to, że maksymalnie około 3 godzin dziennie, a on na to \" trzeba to zmienić\" a potem Oliwka nie dość, że płakała w dzień za mną to zaczęła miewać nocne pobudki co u niej nie występuje wtedy drugiego dnia wstałam pomyślałam nad słowami Pawła, potem Oliwka się we mnie wtuliła i prosiła abym nie szła do pracy sprawiły, że napisałam wypowiedzenie i zaniosłam do pracy, chciałam okres wypowiedzenia normalnie odpracować, ale kiedy kierowniczka zaczęła się na mnie mścić za to wypowiedzenie, załatwiłam sobie zwolnienie lekarskie...bałam się, że grupa będzie miała do mnie pretensje, ale co mnie zaskoczyło zaczęli mnie popierać, a Daniel nawet mi pogratulował...eghm ale teraz czeka mnie szukanie pracy... potem wydzwaniał do mnie jakiś numer, a nawet dwa, ale nie odbierałam uznałam, że jak komuś zależy to przedstawi się w sms-ie i wtedy może odbiorę, no i ta osoba napisała do mnie, że ona (siostra) i jej mama wydzwaniają do mnie ponieważ Dawid o to je prosił i jest w szpitalu...wiecie zaskoczyło mnie tym bardziej, że z nim nie jestem a poczułam się jak co najmniej jego narzeczona...a wczoraj po 2 zadzwonił Dawid mówiąc, że wyszedł ze szpitala, że ciągle o mnie myślał, że przespał cały dzień, i jak się obudził uświadomił sobie, że cały czas mu się śniłam, że mnie ciągle widzi i postanowił zadzwonić bez względu na godzinę i powiedzieć mi, że zakochał się we mnie i że czuje że to jest to...kochane wiem jestem małpą, ale wtedy pomyślałam \" dlaczego to nie Paweł teraz dzwoni tylko on\"...szkoda mi Dawida, jest w porządku...ale nie jest tym, którego mogłabym pokochać...mam mętlik w głowie...ale nie potrafię dać mu szczęścia... Poza tym w piątek o 10 miałam rozprawę o podwyższenie alimentów, na szczęście poszła ze mną Emila bo bardzo się denerwowałam i potrzebowałam świadomości, że ktoś jest...trafiłam na super sędzinę, która ze 180 zł podwyższyła mi do 350 zł Bartek (ojciec Oliwki) był wkurwiony, wyszedł jak przeciąg z sali rozpraw...a jego matka zadzwoniła na mój domowy, moja mama odebrała a ona na to \" Kurwa co Kasia wyprawia?\" moja mama na to \" Z kim rozmawiam?\"- \" z Danutą K\", a moja mama na to \" nie mam przyjemności z tobą rozmawiać i odłożyła słuchawkę\" ale mnie suka wkurzyła...ojciec i babka za dychę nie dość, że do tej pory płacił na mała śmieszne pieniądze to jeszcze teraz mają jakieś pretensje...obiecałam sobie, że nie będę przez nich płakać, ale płakałam...jak pomyślałam o tym jakiego ojca, babkę i dziadka ma Oliwka zaczęłam czuć złość do siebie, że pozwoliłam na to aby to oni byli jej rodziną...ja głupia starałam sie o ich kontakty, potem nic nie robiłam bo myślałam, że może jak nie będę zaczynać wojny z jej ojcem to on się ocknie i zechce być po części chociaż ojcem dla Oliwki, i w zamian ciągle mnie obrażają...koniec z tym...myślę nad kolejnymi rozprawami... A więc jak widać, nie za bardzo mi się układa...czas mija a mi nie brakuje problemów...znajomi piszą, że u nich po staremu...a ja nawet tego im zazdroszczę bo chciałabym napisać po staremu, bo to jest pewna przerwa podczas której nic się nie zmienia, nie ma niespodzianek, a u mnie ciągle coś nowego...tylko brakuje tych miłych niespodzianek...ah dziewczyny i jak tu żyć...ja być mądrą i silną...wiem wiem znowu narzekam...ale mój optymizm się schował we mnie głęboko, co by nie za głęboko i jeszcze kiedyś wrócił do mnie
  25. Bliżej słońca od dwóch córeczek był Piotr, ale jak uda Ci się nadrobić to dowiesz się, jaki z niego był drań... A więc spotkałam się z Pawłem...jesteśmy, ale nie jesteśmy razem, tzn rozmawialiśmy o tym jak to widzimy, on powiedział, że chce być ze mną, że chce zacząć na nowo i nową przyszłość budować ze mną... ze dostosuje się do mnie i do Oliwki, dzisiaj przychodzi do mnie do pracy...kochane jestem bardzo szczęśliwa, ale też się boję...czekałam na niego, marzyłam o tej chwili, a teraz się jej boję...ale powiedziałam mu, że będę walczyć, że chcę poważnego związku i jestem gotowa zaryzykować...wczoraj Emila napisała mi sms-ka \" Niczego się nie bój, i korzystaj z chwili, ważne że do przodu, nie oglądaj się za siebie a spotka Cię szczęście w miłości...\" Wiecie udało mi się odzyskać przyjaciółkę, już ją traciłam a tu niespodzianka, nawet wieczorne spacerki sobie robimy, mam gdzieś wypoczynek korzystam z każdej wolnej chwili. \" Bo miłość jak ogień rozpala nasze serca\"
×