kasiennkaaa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kasiennkaaa
-
Kochane pamiętam o was, ale teraz non stop pracuje, gdy wracam padam na pysk, a rano szykuje się do pracy...mam dość A przekonałam się po raz kolejny że faceci to świnie...Paweł zawiódł na całej linii...niby Dawid nadal jest, ale ciężko mi zaufać... Kochane jutro mam wolne, ale muszę się uczyć na egzamin iść do babci bo ma w tygodniu imieniny. a ja pracuję...eh nie wiem czy dam radę, ale postaram sie napisać...
-
Cały weekend byłam w Suchaniu...wiecie chyba mogę zacytować słowa jednej osoby \" Dziękuję Bogu, że żyję\"...ah wiecie pojechaliśmy na urodziny kuzynki, po całym grillu itp postanowiliśmy udać się na rynek, gdzie organizowali Dzień Suchania i (teraz z tego co mi mówili świadkowie) około godziny 1 szwagier (podpity) wziął mnie zarzucił na ramię i w tym momencie poleciałam, a wręcz przeleciałam w powietrzu minimalnie brakowało a zahaczyłabym o lampę, ale uderzyłam o kant wokół lampy, straciłam na chwilę przytomność, krew lała się ze mnie masakrycznie, gdy po jakimś czasie odzyskałam przytomność w ogóle nie kontaktowałam z otoczeniem...ja z tego nic nie pamiętam, ten moment opowiadali mi ludzie, byli pewni, że jest już po mnie gdy byłam nieprzytomna...ja pamiętam jak Gniewko podnosił mnie i wtedy zauważyłam, że z głowy sączy mi się krew...oboje byliśmy cali we krwi...ludzie przynosili chusteczki w końcu Gniewko gdy odzyskałam świadomość zaprowadził mnie do babci...potem już było obmywanie rany i dyskusja..do około 3 cały czas płakałam tak bolała mnie głowa...i pisałam z Dawidem, który kazał mi iść do lekarza...ale tam nie miałabym po co iść...potem krew znowu zaczęła lecieć, ale udało mi się ją zatrzymać...Dawid się zdenerwował i dzwonił do mnie rozmawialiśmy do 4 potem zasnęłam o 6 wstałam i poszłam na autobus, i wiecie gdzie poszłam :D:D:D nie nie do lekarza, na egzamin z niemca...hehe bałam się jak jasna cholera, cała się trzęsłam, bolała mnie głowa itp ale zaliczyłam egzamin na 4 :D:D:D pojechałam do domu obmyć dokładniej głowę...mam porządnie rozcięte czoło i guza na całe czoło i z boku głowy...poza tym obite ramię, które z bólu odmawia nawet noszenia torebki, bolący kark i łokieć...ale żyję...Dawid chce mnie dzisiaj zaprowadzić do lekarza...ale nie pójdzie mu to bo pracę kończę po 20...zresztą dzisiaj jest już lepiej... Oki kochane nie mam nawet na co odpisywać bo milczałyście idę się szykować do pracy...hehe dobrze, ze kobiety są nie do zdarcia :PP:P:P
-
Co do kwestii piersi więc na pewno bym ich nie powiększała ponieważ Bóg mnie w nie dobrze wyposażył mój rozmiar to 86 D i jestem z nich bardzo dumna, bez stanika nie chodzę, ale uwielbiam bluzki z dekoltem co nieraz ktoś mi wspomniał a ja na to \" mam się czym chwalić to się chwalę\"...oczywiście do małych nic nie mam...nie powiem żebym miała problem ze stanikami, ale wybór na pewno jest mniejszy niż dla mniejszych rozmiarów Ojej jak super że chociaż bliżej słońca sie odezwała..super że jej sie układa...szkoda, że mill nie daje znaku życia...martwię się o nią A więc kochane spotkałam się z Pawłem...hehe miało być krótko i treściwie, a siedzieliśmy razem 6 godzin i o 4 rano byłam w domku...szczerze nawet nie wiem kiedy minął ten czas...Paweł zarzucił mi , że się boje i uciekam..powiedział, że zakochał się we mnie...wszystko było takie inne magiczne, przy nim nie mam blokady...wiecie padał deszcz, a my stanęliśmy w nim przytuleni...a potem wygłupy na deszczu było tak inaczej...w wielu kwestiach byliśmy zgodni...eh tak cholernie się tego boję, tego co zaczyna rozwijać się w moim sercu...oczywiście nie podjęliśmy żadnych decyzji, daliśmy sobie jeszcze tydzień a potem wszystko stanie się jasne... Eh :(:( odezwał się tamten chłopak, ten co wiecie co mi zrobił...znaczy się przesłał mi pozdrowienia...akurat napisałam tej osobie aby przekazała mi, żeby wypchał się z tymi pozdrowieniami, i aby trzymał się ode mnie z daleka bo przestanę milczeć...i wysłałam to do Pawła bo akurat z nim pisałam, zapytał się co się dzieje...powiedziałam mu, że nie potrafię o tym tak mówić, i że powiem o tym mojemu poważnemu partnerowi...gdy się spotkaliśmy zapytał się mnie o co chodzi...gdy mijałam sie powiedział, więc mnie nie uważałabyś za odpowiedniego partnera...no i powiedziałam mu, to znaczy ja zaczęłam a on się domyślił...ale ulżyło mi, dobrze że wie o tym.... Za maturkę będę mocno trzymać kciuki...:D:D:D i życzę wam miłego weekendu z ukochanymi
-
ja ostatnio rozmawiałam z moim tatą o gejach, ojej tak bardzo nietolerancyjnej drugiej osoby jak on nie ma chyba na świecie...ja Karola też jestem przeciwna pozwoleniu takim związkom na adoptowanie dzieci, również nigdy nie za toleruję aborcji...pamiętam jak wydało się, że jeden z aktorów z pewnego serialu jest gejem to nagle z ulubionego aktora dla mojej cioci stał się najgorszym...eh ludzie mimo rozwoju cywilizacji itp są bardzo zacofani... Tak to piosenka Bajmu i rzeczywiście test mówi sam za siebie...powiem tak postaram się dzisiaj wszystko jakoś poprowadzić... Degii nie gniewam się kochanie...nie potrafiłabym się na was gniewać...a wiem że nawet jakby wasze słowa były bardziej surowe to są one wypowiedziane tylko dla mojego dobra...ja jestem osobą otwartą na krytykę...i bardzo trudno mnie rozzłościć Wiecie ja raz wybaczyłam zdradę...hm i nie potrzebnie bo teraz moja córeczka ma ojca który na nią nie zasługuje...ale teraz wiem, że nie ma mowy, czy to będzie zdrada, wyzwisko czy cios w policzek to facet jest od razu eliminowany z mojego życia...bo to oznaka braku szacunku bez którego nie można stworzyć zdrowego związku gratuluję zdanej maturki z anglika a z byłymi nigdy nie miałam problemów...zazdrość u mnie jest bardzo mało widoczną cechą...jakoś tak mam że jak kocham i ufam to nie czuję zazdrości...ale nie wiem czy to się nie zmieni...czasem ludzie zmieniają się
-
To taka krótka historia,mogłam napisać jej - kolejną część. w jego czułych ramionach,szybko przychodził sen. nie wierzyłam,kiedy mówił,że kocha mnie . myślałam - zgubi mnie w tłumie,zdradzi z Tobą,lub z nią - za jakiś czas. żadna z Was nie zrozumie,jaki poczułam strach. bałam się miłości,którą on chciał mi dać. powiedziałam coś głupiego i .. ref. Jak mogłam tak powiedzieć mu.? żeby tylko teraz wiedział jak,jest mi źle. jak mogłam nie zatrzymać słów.? i pozwolić tak po prostu by - odejść mógł. Macie racje - ze mną chyba jest coś nie tak. Moja codzienność mnie zmienia - sama nie wiem już,czy potrafię żyć. ukrywam w sobie marzenia - dobrze wiedząc,że żadne z nich beze mnie nigdy nie spełni się. ref. Jak mogłam tak powiedzieć mu.? żeby tylko teraz wiedział jak,jest mi źle. jak mogłam nie zatrzymać słów.? i pozwolić tak po prostu by - odejść mógł. Teraz kiedy jestem z Wami tu,czuję siłę swoich słów. może los da mi szansę znów. ref. Jak mogłam tak powiedzieć mu.? żeby tylko teraz wiedział jak,jest mi źle. jak mogłam nie zatrzymać słów.? i pozwolić tak po prostu by - odejść mógł. Jak mogłam tak powiedzieć mu.? i pozwolić tak po prostu by - odejść mógł.
-
Ta praca by mi super odpowiadała...teraz mam dostać sms-a z umówionym terminem na sprawdzenie mnie w praktyce...a potem podejmą decyzję Co do egzaminu to jak już pisałam Pawłowi jak pech w życiu to na całej linii...rano pisałam Pawłowi, że znając moje szczęście to na egzaminie dostanę te dwa pytania które są moją piętą achillesową i wiecie co dostałam oba :/ pociesza mnie to że to tylko 2 pytania z 14, ale miałam rację jak pech to pech Wczoraj postanowiłam i napisałam Pawłowi, że pozostaniemy przyjaciółmi...boli mnie to bo chwilami mam wrażenie, że on jest kimś wyjątkowym...tyle nas łączy...chyba zdążyłam się \"zakochać\"...ale stchórzyłam...mam za sobą takie perypetie miłosne, że boję się ponownie zaryzykować...Nie powiem jest mi ciężko...ale nie mam prawa kazać mu być z kimś kto ma taką przeszłość jak ja...on zasługuje na kogoś lepszego Degii bardzo sie cieszę. że nic poważnego nie stało się z palcem...a jak tam u gina byłaś już...wiesz coś?? Karola trzymam kciuki daj znać jak wrócisz Megii ugotowałabyś coś dla nas i przesłała nam emailem Wiecie mam szalony pomysł...aby jechać jutro z małą na cały dzień nad jeziorko...uciec od tego wszystkiego chociaż na jeden dzień
-
oj Degii nasze smsy zaczęły się od tekstów typu \"tęsknię\" \" myślę o Tobie o nie mogę się na niczym skupić\" itp aż tu nagle jakoś ja zaczęłam rozmowę że on powinien wszystko przemyśleć itp żeby nie było żadnych przykrych niespodzianek itp on mi napisał, że jakie by te decyzje nie były to ja zawsze będę dla niego wyjątkowa...napisałam mu, że chyba rozumiem i że ja już nie będę się odzywać itp a on na to że mam mu tego nie robić, mam pisać bo on wie o tym i nie tylko on że zakochał się we mnie...::D:D:D teraz mamy czas na przemyślenia itp. mieliśmy się spotkać wczoraj ale Pawłowi najpierw miała praca sie przedłużyć a ja wyszłam z koleżanką i kuzynkami...a teraz nie wiem...może jutro w końcu on ma wolne ja tyle co szkołę odbębnię... Wiecie ja się już na bale nie nadaje...a jeszcze miałam już dla mnie niezręczne sytuacje...a wiec Krzysiek jak się dowiedział, że z kimś się \"poznaję\" to sfochał się na mnie, wczoraj spotkał Emilę i jak dowiedział, się że razem jesteśmy w mango to przyszedł z nią i mówił jej, że jakby wiedział, że ma u mnie szansę, że on już nie spotyka się z Gośką, że on chciałby być ze mną itp ale ja nawet nie brałam go pod uwagę ponieważ spotykał się z Gosią moją bliską koleżanka, która teraz wyjechała za granice i ostatnio pisała mi, że on jest jej skarbem...i po prostu głupio mi było z nim siedzieć, tym bardziej, że on się przysuwał i próbował za bardzo zbliżyć :/ A potem jakiś Dawid podszedł do mnie i zaprosił mnie i moje towarzystwo do swojej loży...laski poszły więc poszłam do niego, ale jak Dawid dał mi buziaka w policzek zauwazyłam, że coś jest nie tak i zabrałam Martę na parkiet...a on w tym czasie powiedział mojej kuzynce ( tej w ciąży) że bardzo mu się podobam, że mam coś w sobie co go przyciąga itp wiecie pewnie jakby nie Paweł to by mi to schlebiało, ale tak było mi strasznie głupio i nie wiedziałam co ze sobą zrobić...i potem powiedziałam , ze nie idę więcej na balety Poza tym dowiedziałam, się, że moja babcia w pewnym sensie mnie nienawidzi...to znaczy jak zaszłam w ciąże to mnie skreśliła powiedziała, że teraz to stoczę sie na dno z wielką dumą przychodziła do mnie i mi mówiła w jakich sytuacjach spotykała ojca małej z nową kobietą, wylałam przez nią wiele łez, ale jak mała sie urodziła to chodziłam do niej, wydawało mi sie, że nasz kontakt sie odnowił, ze da sie to uratować, a teraz dowiedziałam się, że moją babcie wkurwiło to że się wyrobiłam, że wyładniałam itp, kurcze zamiast się cieszyć, to patrzyła się na mnie spod wilka ;( Kochane co tam u was?? Pewnie jesteście zajęte swoimi ukochanymi...macie rację korzystajcie...
-
Tak to prawda oszaleli...rozmawiałam z mamą na ten temat i powiedziałam jej, że gdyby nie Oliwka to może bym się zdecydowała a ona na to, że oszalałam w końcu gdzie wtedy podziałoby sie moje życie prywatne...miała rację chyba nawet wtedy bym odmówiła... Z Pawłem ostatnio mieliśmy bardzo myślowe dni, ale stwierdziliśmy, że mimo iż w pewnych rzeczach sie upewniliśmy to w tym tygodniu i tak nie podejmiemy żadnych poważnych decyzji...Teraz Paweł ma na drugą zmianę do pracy i wraca po 23 do domu więc nie wiem jak to będzie ze spacerkiem w tym tygodniu...eh ale sie zobaczy jak to będzie... megii podziwiam Cię, ja niby mam tą pracę na zaliczenie tylko seminarium oddać, ale nie chce mi się nad nią ślęczeć...mam ją napisaną w większości, ale nie chce mi się kończyć a ty codziennie piszesz cosik... Ja co chwilkę uczę się na egzamin...ah szał paul taka śliczna pogoda a ja znowu będę musiała zakuwać...już mi się nie chce a to dopiero pierwszy egzamin A co tam słychac u reszty dziewczynek?? co z degii tak mnie przywoływała a teraz jej nie ma :P:P
-
degii ja jestem akurat osobą, która poszła by do ginekologa, w końcu nic nie tracisz a będziesz spokojna przez te 2 tygodnie...a tak będziesz myślała czy coś się nie dzieje Słońce trzymam kciuki za resztę egzaminów na pewno dasz radę z pracy nici...byłam na tym szkoleniu...wszystko wyglądało super, nawet byłam przekonana na dłuższy okres pracy, ale okazało sie że musiałabym zrezygnować z kontaktu z własnym dzieckiem...mój dzień wyglądałby tak codziennie wstajemy z Oliwką po 9 ja o 10 musiałabym iść do pracy i do domu dzień w dzień wracałabym o 23 a nawet o 1 w nocy...eh ale tak już bywa
-
Tak Oliwka jest moim małym Aniołkiem w dosłownym sensie tego znaczenia...nie raz była moim oparciem, moją nadzieją i celem...dała mi nowe życie i stała się jego największą częścią...nie wyobrażam sobie bez niej życia...zresztą to ona jest moim życiem...więc jak można by było sobie jakieś inne życie wyobrazić...nigdy nikogo tak nie kochałam jak ją i nigdy nie pokocham...chyba, że kiedyś doczekam się rodzinki i drugiego dziecka to wtedy tylko ta mała nowa istotka będzie mogła liczyć na moją tak bezgraniczną i silną miłość jaką obdarzyłam Oliwkę...
-
Właśnie dzwonili z pubu w którym składałam cv i jutro na 12 mam iść na przyuczenie...także chyba mam pracę.. jaka jestem happy jej A z Pawłem jest cudnie to jest całkiem inny mężczyzna od tych których znałam do tej pory...eh obym tym razem nie żałowała...naturalnie na razie nic nie ma oki uciekam do Oliwki
-
Hejka kochanie, głupia baba ze mnie i tyle...nie wiem dlaczego dałam się tak \"oswoić\" i czemu po Piotrku się zablokowałam i wszystko inaczej widziałam...ale trzeba bedzie tamta Kasie wygnać bo mnie małpa już zaczyna denerwować... A więc nie imprezowałam itp tylko łykałam problemy, ale w poniedziałek przyjechały do mnie kuzynki i poszłyśmy do mango wybawiałam się za wsze czasy...ale nie dałam się nawet koledzy Piotra widzieli jak latało za mną stado napaleńców a ja byłam niedostępna i ich unikałam...wrócił tamten dj z mango troszkę z nim porozmawiałam...jednak moje kontakty z pracownikami z magno nie uległy zmianie...nie sa to tacy palanci jak myslałam :D:D na chwilę spotkałam się z Pawłem ( tym którego poprosiłam o czas) We wtorek pojechałam do babci z kuzynkami i długii weekend przepiłyśmy...tutaj też wybawiłam się za wsze czasy...Paulina wie, że była ciężka noc...a więc zrobiłysmy kolejnego grilla u koleżanki...a tą moją ciężarną kuzynkę chłopak całkiem olał...i ona wypomniała mi ojca Oliwki wiec zapytałam ją czy Bartek tak ponizył naszą rodzinę jak jej facet i czy kogos wyzwał lub uderzył...i wypomniałam jej, że nazwał mnie kurwą...a ona w ramach obrony go powiedziala \" a nie miał racji\" wyszłam do pokoju i płakałam kolezanka i moja druga kuzynka poszły za mną i mnie pocieszały...nawet Paweł zadzwonił aby mnie pocieaszać...całą noc przepłakałam i nie wróciłam do babci zostałam i koleżanki z Oliwką...przez ostatnie dwa dni nie odezwała się do mnie...a ja mam o niej swoje zdanie...wyrodna z niej matka bo tyle co ona pali i chleje w ciązy to szok dla wszystkich i dziecko olewa dla ojca małej...brak słów Paulinko do psychologa nie pójdę boję się, że ktoś doniesie o tym ojcu Oliwki i on to wykorzysta w Sądzie...sama dam sobie radę..zawsze dawłam Jak byłam w Suchaniu to Paweł zacząl się otwierać...teraz wiem, że zalezy mu na mnie i wiecie chyba dałam sie wciągnąć w to...napisał mi, że chce poczekać jeszcze bo nie chce mnie zranić a tym bardziej stracić a powinien zakończyc przeszłość...naprawde super sie dogadujemy i dzis wiezorem idziemy na spacerek...we dwoje :P:P:P Kochane jak wam minął długi weekend? Jak się nie mylę to Meg \\i Karola siedziały w domku, ale może pochwalicie się waszą większą wiedzą?? Karola my rozumiemy Twój ból związany z maturą, ale potem czas Ci szybko będzie boegł a matura będzie tylko wspomnieniem. Hm masz ukochanego kucharza tylko pozazdrościc Degii jak było w Wiśle?? Jak pisałaś to pewnie nadrobię Kochane mam nadzieje, że tym razem powrócę...pewnie nie będę pisac jak kiedyś po kilka postów dziennie, ale przynajmniej jednego dziennie sie postaram teraz uciekam do nauki papap
-
Jacy Ci faceci są beznadziejni...a wiec zaczynając od początku...a więc sprawa z Mariuszem coraz bardziej mnie męczyła...nawet jak jakiś chłopak chciał sie umówić, ja odmawiałam bo może jednak powinnam poczekać na Mariusza...trzy nocki przepłakałam i dziś napisałam mu sms-a jak sie prezentuje sprawa z mojej strony i od razu się pożegnałam...zadzwoniła do mnie jego laska powiedziałam jej, że ja sie odsuwam i życzę im powodzenia, a ona powiedziała \" bo nie chcę ci grozić czy nachodzić cię\" myślałam, że padnę na plecy ze śmiechu...a on siedział obok niej, nigdy nie spodziewałam się , że Mariusz zwiąże się z tak prymitywną dziewczyną...a sam też mnie zawiódł nie miał odwagi sam zadzwonić tylko ona musiała...ale teraz wiem, że nie ma na co czekać... i o to mi chodziło chciałam aby to stało sie jasne i żebym teraz mogła zacząć nowe życie, szkoda mi Mariusza bo mówił Emili, ze nie jest szczęśliwy z tą dziewczyną, ale ja nie będę czekała na następnego dzieciaka...a ja teraz normalnie umówię sie z Łukaszem i Pawłami na piwko....heheh czas z dniem 20 kwietnia zacząć nowe życie...Kasia musi zacząć żyć.... widze, że forum naprawde podupada...ale wiadomo każda z was jest ze swoim księciem...także zycze wam miłych weekendów
-
Dziewczynki przepraszam za milczenie...jakoś ciężko zabrać mi się za nadrobienie, a nawet jak wieczorem usiądę na kompa to zaczynam pisać pracę i nim sie obejrzę jest 23 lub 24 i uciekam spać... Niby bezrobocie to taki luz i czas na odpoczynek, ale to fikcja przez prawie tydzień latałam i składałam cv i załamałam się faktem takiej beznadzieji na rynku pracy...wyrabiam sobie książeczkę w sanepidzie, rozliczyłam się w US itd itd i we wtorek zadzwoniła do mnie kuzynka czy pójdę z nią do szpitala bo nie czuje od rana ruchów dziecka i jak poszłyśmy tam po 18 tak po 22 byłam w domu a ona została w szpitalu na kontrole i tak teraz latamy do niej U mnie jakoś leci...pogoda mnie troszkę dobija...hm wiecie normalnie pozbierałam się, ale zaczyna mnie łapać jakaś depresja...nawet zdarzy mi się, że Krzysiek napisze mi sms-a a mi przez myśl przypadkiem dosłownie nieświadomie przejdzie \" o Piotrek napisał\" a potem sama siebie ganię... Coraz częściej myślę nad moim błędem to znaczy nad utratą Mariusza, nawet ostatnio mi się śnił...ah jaka ja głupia byłam...poza tym czekam na wezwanie do Sądu i troszkę mnie to przeraża.... Słońce gratuluję zdania to znaczy polepszenia oceny z polskiego...dzielna i mądra z Ciebie dziewczyna Dziewczynki nie obiecuję, ze nadrobię bo teraz biorę się za pracę a potem może podczytam was i napiszę więcej nie zapomniałam o was...tylko jakoś nie mam czasu
-
W takich momentach życia człowiek najbardziej odczuwa swoją samotność...wtedy kiedy potrzebuje wsparcia a nie ma nawet świadomości że jest ktoś kto kocha Załamała mnie ta sytuacja...wczoraj co chwilę ryczałam...wiem, że minął dopiero jeden dzień, ale chodziłam po mieście i nic nie znalazłam...koleżanki mają mi dać znać jak będą coś wiedziały... Teraz też siedzę i ryczę...eh Nawet nie wiem co mam pisać Eh złożyłam dzisiaj wniosek o podwyższenie alimentów...eh będę musiała tego drania widzieć...na razie muszę czekać na wezwanie...ale już wiem ile stresu mnie to będzie kosztowało... Ah najgorsze jest to, że nawet nie potrafię myśleć pozytywnie...nie rozumiem czemu wiecznie mam pod górkę...a kiedy będę miała spokój, miłość i szczęście...oczywiście mam w postaci Oliwki ale nie o tą miłość pytam A złożyłam dzisiaj wniosek do przedszkola...ciekawe czy przyjmą Oliwkę A jeszcze Emila znowu nagabywała mnie o Mariusza i zapytała mnie \" dlaczego wiedząc, że to ten nie walczysz\" a ja nie wiem...nie chcę się mieszać w jego związek...mimo iż podobno nie jest szczęśliwy, to uważam, że po tym jak odeszłam nie mam prawa prosić go o szansę.... wali się wszystko się wali
-
Do mnie to jeszcze nie dociera...jestem w ogromnym szoku, czuje że mi łzy napływają do oczu...ale nadal nie rozumiem co sie dzieje...jak tak mozna? tego chyba nigdy nie zrozumiem...no i moje szufladki z deczka się powywracały :(:(:(
-
Megii byłam na zastępstwie za dziewczynę, która była w ciąży a potem poszła na urlop macierzyński...ale wszystko było gadane na to że w czerwcu będzie koniec mojej pracy...a tu nagle kadrowa przychodzi i mi mówi, że muszę wziąść te dwa dni wolne bo od poniedziałku nie jestem już pracownikiem...kierownik nawet nie raczyła do mnie przyjść w końcu ja poszłam do niej i zapytałam o co chodzi, a ona na to, że nikt mojej umowy nie pilnował i głupio wyszło...zapytałam się czy mam rozumiec, ze już tu nie pracuję, a ona na to, że tej dziewczynie macierzyński kończy się w tą niedzielę i potem idzie na urlop wypoczynkowy, a na takim nie nalezy sie zastępstwo...tylko szkoda, że nikt wcześniej nie raczył mi tego powiedzieć...tylko teraz kiedy nie mam żadnej perspektywy...ani nie mam poskładanych cv ani nic po prostu potraktowali mnie jak śmiecia...mam dość...
-
kurwa mać jestem zła, chce mi sie płakać, krzyczeć i tupać...własnie dowiedzialam się, że od jutra do piątku mam przymusowy urlop, a od poniedziałku idę na bezrobocie, na co kierownik powiedziała \" nikt tego nie kontrolował i głupio wyszło\" jak kurwa głupio wyszło, ja mam dziecko a oni po prostu z dnia na dzien informują mnie, że pani umowa wygasa więc spadaj tak?? a co ja dalej mam zrobić, praca sama do mnie nie zapuka...przeciez powinni mnie choć tydzień przed uprzedzić żeby zaczeła szukać. Ah mam dość znowu zaczyna sie walić
-
wiem wiem że jak blondynka zaczełam pisać swoją pracę...ale dzisiaj przykryje się wymówką kaca i spania tylko 3 godzinki :D:D ah te nasze kobiecie wymówki :D:D właśnie Emila męczy mnie sms-ami na temat Mariusza, ona chyba się na serio nakręciła :D:D wariatka, ale kochana :D:D Wiesz zaczełam moje materiały wklejać do pracy i z tego kogla mogla narazie z 4 rozdziałów mam 35 stron...ciekawe ile wyjdzie w rzeczywistości
-
Ojej próbowałam napisać wstęp....ale kurcze właśnie uświadomiłam sobie, że do tego potrzebna jest praca, bo jak mam opisać rozdziały jak nawet nie wiem ile ich będzie...ojej przecież tutaj trzeba zaczynać wszystko od dupy strony.... Madziu masz jakieś dla mnie wskazówki bo ja oszaleje
-
Heh tak czuję sie gotowa na wyjścia do ludzi, nie koniecznie typowo na balety- niby na piatek jestem umówiona z Emilą, ale kurcze nie chce mi sie iść do lokalu...chyba się starzeje :D:D ale cieszy mnie to, że rzeczywiście już pomalutku zaczełam wszystko układać na pułeczkach mojego zycia, mozna powiedzieć, że zabrałam się za wiosenne porządki :D:D w końcu życie toczy się dalej i nalezy korzystać z niego garściami...a że jest krótkie to nie ma tu czasu na smutaski :):) Hm wiecie Emila mi mówiła, że rozmawiała z Mariuszem (tym moim byłym przyjacielo-chłopakiem) i on najpierw stwierdził, że nie jest szczęśliwy w swoim obecnym związku, a potem zapytał co tam u mnie a Emila na to \"stara się zyć\" podobno był zaskoczony i zapytał jak to stara, a Emila \" no po prostu stara, pomalutku idzie do przodu, ale daje radę\" (zasugerowałam jej, że było to za mocne, ale trafne :D:D) i pytał czy jestem z kimś. Jak to Emila powiedziała, kiedy wymawiał Twoje imie widać było iskry w jego oczach, stwierdziła, że skoro żałuję, że sie rozstaliśmy i pluję sobie w brodę to powinnam się brać za niego, ale powiedziałam jej, że nie będę się mieszać w zadne związki...ale przyznaję że przedwczoraj dostałam od niego o 1 w nocy strzałkę i myślałam o nim i tak miło mi sie zrobiło, że pomyslał o mnie, w końcu skoro puścił mi strzałkę o tej porze to chociaż przez chwilkę musiał o mnie pomysleć...a ja wczoraj pusciłam mu strzałkę po 1...hm w końcu z Emila i tak siedziałyśmy do 3 u mnie w kuchni i teraz ledwo siedzę...i jak gadałyśmy o nim to moja psiapsióla napisała do niego sms-a \"musimy porozmawiać\" zapytałam sie co chce mu powiedzieć, to ona na to, że najpierw uświadomię go, że chce rozmawiac o kimś kto był kiedyś dla niego wazny...wiecie pierwszy raz mi nie przeszkadza, że Emila chce zbadać sytuację...może dlatego, że ja osobiście po tym wszystkim nie zdobyłabym sie na przewrót w moim życiu... Em Megi niestety takie są uroki związków, że z czasem \"powszednieją\" ludzie znają siebie bardzo dobrze, i kochają sie ufają sobie, wiec przestaja upewniać sie wzajemnie o miłości, o wspólnych planach na przyszłość...ale pamiętaj: \" Dobry pies duzo robi, a tchórzliwy wiele szczeka a potem zawija ogon i ucieka\" także Marcin niech lepiej duzo robi...w końcu już tyle was łączy A jak bardzo brakuje Ci takich rozmów to albo sama je zaczynaj, albo porozmawiaj z Marcinem, że czasem fajnie byłoby porozmawiać poważnie i w cztery oczka :D:D A chyba takie wyjście byłoby super, bo ja z moim niedoszłym mężem w pewnym momencie przestalismy rozmawiać...zabrakło pomiedzy nami komunikacji werbalnej, i nasze obustronne pretensje bez wzgledu na problem rosły w nas i w końcu wybuchliśmy...a wiadomo o problemach trzeba rozmawiać, poniewaz nie raz możemy miec nie koniecznie ze sobą, ale w pracy problem i gdy wybuchamy nie wiemy na kogo trafi atak :(:(
-
Wiesz jak porównałam swoje zdjęcie jak miałam 2 latka do mojego Aniołka to rzeczywiście jak dwie krople wody, dlatego nie raz mój wujek, albo dziadek wołaja na Oliwkę Kasia :D:D:D Ale moja niunia zaczyna wobec mamusi tępić swoje pazurki...kiedyś walczyłyśmy ze soba, a teraz nauczyła się przyznawać do błędu, może też dlatego, że jak zdarzył mi się słabszy dzień to ją przepraszałam gdy krzyknełam...tak i ona jak zauważy swój błąd to przeprasza i zaczyna się słuchać...choć ma swoje himery...ale ja zauważyłam, ze mam teraz trudne dni...jestem poddenerwowana i często daję się wyprowadzic z równowagi...ale już to sama zauwazyłam i nad tym muszę popracować...bo tak nie może być...musze byc opanowana i spokojna Ciagle czytam tą książkę "Dlaczego mężczyżni kochają zołzy" musze ją przeczytać jeszcze raz jak teraz skończę...wiecie ile jest tam praktycznych uwag...jej złapałam się na wielu błędach...ale na szczęscie conieco sobie uswiadamiam...:P:P i się nie dam hhihhi własnie umówiłam się z Krzyśkiem na zabawe z Oliwką i jego siostrzyczką Beatką...także będzie wesoło...czas od czegoś zacząć wychodzenie z domu i zacząć być znowu duszą towarzystwa...zaniedbałam nie tylko siebie, ale i moich znajomych...
-
Własnie pisałam z Pawłem pytał o opis na gg, napisałam mu o swojej decyzji...wiecie zaczął zdanie ale go nie skończył więc zaczełam wypytywac o co chodzi wtedy napisał mi, że czasem moje wypowiedzi go tak zaskakują, że aż wbija się w fotel..w końcu wyciągnełam z niego o co mu chodzi i napisał : \"bo chodzi o to ze to czego pragniesz to czego chcesz od zycia to jaka jestes to czego lubisz i nie lubisz to tak jak bym pisal ze swoim idealem kobiety ktorego jeszcze malo znam\" Zatkało mnie zupełnie...wiecie nie sądziłam, że ktoś może uznać, że jestem jego ideałem...nawet Piotr tak o mnie nie powiedział...Ah szkoda, że tak wszystko wyszło...że Paweł to nie Piotr i na odwrót... Eh staram się uczyć, ale myslami jestem zupełnie gdzie indziej...zaczynają powracać wspomnienia...ale zdaję sobie sprawę, że jest to nieuniknione :(:( Degii pisałam Ci na gg co masz robić...kochaj go i pozwól się mu wykazać Daj znać potem jak było na siłowni?? Eh sama bym zrobila sobie wypad na miasto z koleżankami :/ może z Magdą umówię się na sobotę...ale musiałabym olać szkołę...:(:( Megi oj tam nie przejmuj sie remontem...jedż do poniedziałku i korzystaj z chwil spedzonych z ukochanym...nie ma sensu odmawiać sobie przyjemności...zasłużyliscie na wspólny weekend a nie parę godzin...:):)
-
Odezwał się napisał \" nie złoszczę się maleńka, telefon mi szwankuje\" oki zrozumiałam...wiecie od paru dni bardzooooooo się od siebie oddaliliśmy, a ja zaczełam mieć tej sytuacji, a nie chciałam też prosić się o zainteresowanie i miłość...okazało się, że wczoraj napisała do mnie też Sandra \" Powiedz Piortkowi żeby dał mi spokój bo ja nie wrócę. A on nie przyjmuje tego do wiadomości :(\" napisałam mu, że jak mają być takie akcje to ja dziękuję i żeby zastanowił się czego chce...zaczełam myśleć jak to rozegrać...wiecie jedna tylko jedna myśl mi przyszła zakończyć tą chorą sytuację raz na zawsze...swoje przepłakać ale odzyskac spokój i radość...pozbyć się lęku...a jeszcze przy nocnych przemyśleniach zauwazyłam że 1. prawdziwa kobieta nie walczy o faceta, ale o siebie 2. on jest dzieciakiem o czym mnie przekonal 3. moze Sandra zmyśla, ale ja się męczę, a on na to nie reaguje 4. będę miała spokój nie będę się musiała martwić czy on weżmie ten rozwód czy nie 5. żadna Sandra nie będzie do mnie pisywać 6. ja chcę mężczyzny a nie dziecka 7. popłacze może miesiąc, a tak będę się męczyć może nawet latami 8. a jak on ma we krwi zdrady? 9. a jak zrobi mi dziecko i mnie też porzuci 10. nie zasługuje na nas... 11. ........itd itd. wszystko wskazywało na to, że powinnam to zakończyć i dziś rano napisałam do Piotra sms-a: - \" Wiesz Piotruś ja wiem czego chcę od życia, odpowiedzialnego, dojrzałego faceta, który da mi spokojną miłość i szczęście, który wie czego chce od zycia i o to walczy, a nie mota sie w swoich decyzjach. więc ty walcz o swoje, a ja znajde kogoś kto mnie doceni. Zycze powodzenia pa\" teraz mam wyłączony telefon...nie będę ukrywac, że po jego ostatnich zachowaniach prędzej spodziewam się, że albo przemilczy tego sms-a albo przyzna mi rację...on nie potrafi rozmawiać...a to jest ważne...nie chcę włączać telefonu musze się umocnić w swojej decyzji i nie dać złamać...choć serduszko mnie boli i łezki pojawiają się w oczach to wiem, że podjełam bardzooooooo dobrą decyzję...już nawet koleżanka mi to przyznała i jej tekst \" jestem szczęsliwa, że jesteś taka silna, dasz radę\" dał mi wiele pewności...dziewczynki kochane co ja mam robić...nie mogę ani zresetować mózgu ani wyjąc serca...
-
eh rzeczywiście oboje jesteśmy uparci...napisałam do niego sms-a \" Złośniku już się nie złotaskaj bo zmarszczek się nabawisz. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Wiesz że....\" hm wiem, że ma pełno pracy i może nie mieć czasu...ale uważam, że ten jego foch albo jest wyolbrzymiony...albo oboje postanowiliśmy walczyć o swoją pozycję...już sama nie wiem co mam mysleć jak się nie odezwie do wieczora to jutro będę miała wyłączony telefon i podejmowała dalszą decyzję na spokojnie....:(:(:( a już wiem, że w razie czego jutro napiszę mu, że takie dziecinne fochy to nie dla mnie, ja wolę wszystko sobie wyjaśnić...a jak po tym sms-ie będzie milczał to napiszę do niego sorki ale ja szukam mężczyzny a nie dziecka....i mam nadzieję, że uda mi się zakończyć tą znajomość...że będę miała na tyle sił aby mu tak napisać...wiem, że może zle robię że od razu piszę czarny scenariusz ale tak będzie lepiej wolę do jutra oswoić się z myślą, że jutro będzie z mojej strony definitywny koniec serduszko troszę mnie boli...ale na szczęście tym razem nie dopuściłam go do siebie