kasiennkaaa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kasiennkaaa
-
ja tylko na chwilkę rano napisała do mnie jego żona, że jak chcę odebrać swoje rzeczy to mam się zgłosić do niej bo Piotr nie chce mnie widzieć, napisałam jej, że ja go też nie chcę widzieć i że moja koleżanka odbierze rzeczy od niego, ona na to, że co boję się stanąć z nią twarzą w twarz, napisałam \" nie mam się czego bać, bo to Piotr nakłamał mi i tobie pewnie też\" wiecie, napisała że wie że on mnie okłamał, że jest kłamcą i ona nie wie czy z nim będzie że to się okaże, że on zranił nas obie i ona jest ciekawa co mi nagadał, napisała, że chce się spotkać i na spokojnie porozmawiać...umówione jesteśmy na dziś...dokładną godzinę i miejsce omówimy...bo ja najpierw idę do mamy wiecie Piotr albo dobrze gra, albo jest zagubiony, ale może wszystko się wyjaśni jak z nią porozmawiam...ten drań nie odpisał nawet na te moje sms-y wiecie jest mi lżej po tej wymianie sms-ów z jego żoną, upewniłam się, że Piotr jest zerem...najgorsze jest to, że wiem że jakby chciał wrócić teraz to pewnie bym wymiękła...bo nadal go kocham...ale mam nadzieję,że ta żona podtrzyma go dłużej, do momentu aż ja się uodpornię...aha Piotr nie uniknie spotkania, przez telefon się nie zrywa...nie będę z nim gadać, ale w weekend wybiorę się do tego klubu, w którym pracuje, odwalona i uśmiechnięta będę się bawić jak nigdy...chcę aby zobaczył co stracił i żeby przypadkiem nie miał satysfakcji z tego, że mnie zniszczył i że może polecę na jego jednego sms-a teraz przypomniało mi się, że napisał mi przed tym wszystkim, ze chce dojść do corki i zrobi wszystko...może to wszystko zrobił dla Jesiki...ale mimo iż to mogłoby zmniejszyć jego winę...nie zmniejsza mojego bólu... jestem zła na siebie, że mu zaufałam,że go pokochalam....nie chcę mieć już NIGDY do czynienia z tym męskim gatunkiem pozbawionym ludzkich uczuć
-
Kochane nie mam sił Wygasa moja nadzieja, a razem z nią wygasam ja najprawdopodobniej dziś rozstanę się z Piotrem mamy porozmawiać, ale wiem, że ma 99% odejdę... dopiero co pozbierałam się psychicznie...i co teraz mam ze sobą zrobić
-
aha ta cała żona Piotra dała mi spokój przynajmniej narazie zobaczymy jak długo... wiecie przypomniała mi się sytuacja z nocy, jak lezelismy obok siebie i bawiliśmy się swoimi dłońmi, ja zaczełam mówić o smutnych rzeczach z mojego życia...a potem Piotr dodał, że ne można się poddawać a ja na to, że ja się nigdy nie poddaje, że nie wiem jakbyłoby żle staram się mysleć pozytywnie, wtedy mocno ścisnął moją dłoń i powiedział " damy radę kochanie, będzie dobrze zobaczysz" :):) kurcze jak ja go kocham... Ah oczywiście to będzie weekend w kwietniu, gdzie we trójkę wyjeżdzamy poza Stargard. Oczywiście Piotr mówił mi gdzie jest to tajemnicze i wspaniałe miejscie, ale dla mnie nie ważna była nazwa tylko fakt że cała trójeczka przez cały weekend sami z naturą..ah nawet jak będzie szkoła to ją oleje :D:D:D:D degi jednak udało ci się uniknąć katastrofy z maluszkami i posiedzeiliście w domku...szkoda tylko, że rodzice maluchów zadziej będą cię potrzebować...a nie masz na oku jakiejś innej pracy skoro oni i tak mają więcej czasu dla dzieci... Ah wiesz wiem co czujesz czekając na weekend z Piotrem...jej jakie to jest fascynujące...ale niestety pewnie szybko nam minie :(:(:( mugeklita bardzo się cieszę że dostałaś okres...samej mi ulżyło :D:D choć bycie wirtualną ciocią nie byłobyu takie złe...ale nie teraz jak będziecie gotowi...hehe a właśnie mi się przypomniało jak Piotr mi powiedział, że za dwa lata chciałby abyśmy mieli synka, ale zaraz go zripostowałam, że nie wiem jak to będzie pozyjemy zobaczymy itp. wiecie nie powiem ja już jestem gotowa na drugie dziecko...ale jest szkoła, nie ma stałej pracy, Oliwka nie jest do końca odchowana, a i przy drugim chcę zmienić stan cywilny...także Piotr poczeka na syna :D:D:D a jak tam z pracą u was?? mill wracaaaaajjjj dooooooooo naaaaaaaaassssssssssssssss
-
Przepraszam, że się nie odzywałam, ale akurat tak wyszło, że z Piotrem udało nam się nawet zobaczyć dwa dni z rzędu... Wiecie wczoraj umówiliśmy się, że wieczorem wyjdziemy i w końcu spędzimy czas razem. Na początku siedzieliśmy u mnie z moimi rodzicami, a potem wyszliśmy...powiem szczerze, ze nie miałam ochoty iść do żadnego lokalu więc poszliśmy do Piotra...rozmawialiśmy poważnie na wszystkie tematy dotyczące nas, i tego rozwodu itp. powiem szczerze, że byłam zmęczona ponieważ dzień wcześniej siedziałam z kuzynką do późna...no i jakoś tak przytuliliśmy się, było buzi buzi i ....hm wiadomo co :D:D:D:D wiecie nie mam w tych sprawach doświadczenia Bóg wie jakiego...ale to musiało być coś wyjątkowego pierwszy raz nie krępowałam się i cieszyłam się tymi chwilami a nie myślałam o wszystkim...było bosko :D:D:D:D:D potem zasnęliśmy obok siebie nie powiem drugiego dnia zaczęłam myśleć, że może o to mu chodziło, że może źle zrobiłam itp. ale moje kochanie zaprosiło mnie i Oliwkę do siebie ( niestety na krótko ponieważ praca wzywała) i jak byłyśmy u niego zapytał czy jutro przyjdziemy do niego na obiad....powiedział, że może w końcu albo w ostatni weekend marca albo na początku kwietnia uda nam się w trójeczkę wyjechać na cały weekend... ale zmierzam do tego, że moje kochanie w pewnym momencie dał mi klucze od swojego mieszkania mówiąc \" to dla ciebie, abyś mogła przychodzić nawet jak mnie nie będzie\" także całkiem zaskoczył mnie tym czynem...moje wątpliwości w wielu kwestiach minęły...na temat rozwodu już nie ja wspominam, tylko on o tym mówi i to z zaangażowanie dziś mówił, że ma nadzieję, że Sandra nie będzie robiła problemów itd itd klatę ma owłosioną i plecki też...kiedyś mówiłam, że mnie to brzydzi itp. ale u Piotra kocham te jego włoski... oczywiście nadal mam dystans...nie zapatrzyłam się... Piotr zbiera plusy...ale plus to nie wygrana, jeszcze się musi napracować co do palenia to Piotr pali ( jestem przyzwyczajona do palącego partnera) a ja nie palę, kiedyś próbowałam, ale ciąża całkowicie na zawsze wyeliminowała u mnie ten zwyczaj eh a mój Piotr jest grubaskiem, jej kto by pomyślał, że ja wezmę się za pana z brzuszkiem...kurcze zaskakuje mnie to jakie ma cechy Piotr których wcześniej bym nawet nie próbowała zaakceptować...jednak miłość to miłość megulitta życzę ci kochana udanego weekendu z Marciem należy wam się ten wspólnie spędzony czas,,,niestety co do słońca nie prześlę ci go ponieważ u mnie też ono się nie pojawia...ale może ktoś jest bliżej słońca :D:D:D:D okres napewno dostaniesz,takie są uroki tabletek i ten okres należy przetrzymać a w razie wątpliwości to naturalnie możesz iść do gina, który cię uspokoi...ja sama muszę iść w czwartek...ale nie chce mi się wstawać z rana o 4 do rejestracji degii z weekendem naturalnie sama musisz podjąć decyzję...ale pochopnie jej nie podejmuj...przemyśl jeszcze na spokojnie czy ta zołza przypadkiem skutecznie nie u niemili ci życia na zajęciach...wiem, że miłość jest najważniejsza...ale ja uważam, że czasem trzeba zrezygnować z przyjemności... muszę przyznać, że to odważna decyzja z pilnowaniem maluchów...ale dasz radę...ja tam w ciebie wierzę i będę mocno trzymać kciuki ja świat również nie czuję, dziś niby było sprzątanie...ale olewcze z mojej strony L:D:D:D ale ciiiiiiiiii bo nikt nie wie
-
Wiecie że z takim podejściem do tej sytuacji czuję się pewniej i jest mi lzej...napisałam Piotrowi że chcę abyśmy byli ze sobą szczezi aż do bólu, bez zadnych fochów, nawet jak ktos poczuje sie urażony powienien rozmawiać...napisał mi, że ma słabe nerwy ( w końcu już 2 razy strzelił na mnie fochem :D:D:D:D) a ja na to " że ja też mam słabe nerwy ale rozmawiam i staram się szukać kompromisu pod warunkiem, że druga osoba też tego chce" na razie zgadzamy się ze wszystkim...i wiecie tak jak na początku pisałam, że jestem przy nim nie śmiała itp. to teraz walę prosto z mostu bo wiem, że tylko tak mozemy coś budować...niedomówienia i odkładanie różnych spraw może nam tylko zaszkodzić...wiecie jak mu napisałam, że wiele decyzji podejmuję ze względu na Oliwkę bałam sie, że napisze mi, że on musi myśleć o Jesice pod kątem wzięcia rozwodu wtedy napisałabym mu, że on nie chce tego rozwodu i teraz wiem, że będzie się chował za dzieckiem...ale na szczęście tak nie jest w końcu ojcem małej nadal będzie i ja nawet mu w tym pomogę powiem wam, że jak ta cała Sandra wczoraj do mnie pisała miałam ochotę jej napisać, aby zajeła sie nauką, albo w końcu dzieckiem...ale uznałam, że debili się nie poucza...wiecie nie rozumiem jej zachowania, dlaczego jak Piotr był sam to go olewała...a teraz nagle pisze i sama nie wie czego chce...kurcze jak mnie zostawił ojciec Oliwki to nie pisałam do jego laski tylko jak chciałam pogadac to znim...fakt, że miedzy mną a nią była wymiana zdań, ale która z was trzymała by nerwy na wodzy, jakby kobieta która wtrąciła się w zwiazek gdzie było dziecko ( podkreslam, że byliśmy ze sobą, a nawet drań przez 3 miesiące był z nami obiema w zwiazkach) nagle pisała do was na gg i proponowała wam przyjażń...jej dla mnie to było granicą normalnosci w tym wszystkim....
-
Pierwsza córka Piotra Oliwka ma 7 lat urodziła się jak miał 17 lat ślubu nie brali. ale z tego małżeństwa ma tylko jedno dziecko tzn. dla mnie Jesika jest ważna, ma ona własnie 8 miesięcy... Kochane nie przepraszajcie żadna nie ucina mi skrzydeł, ja już podjełam decyzję z Piotrem zamieszkamy jak dostanie wyrok w którym czarno na białym będzie napisane, że Sąd rozwiązuje małżeństwo....i koniec kropka, ja decyzj nie zmienię, a Piotr albo się z tym pogodzi i bedzie tak jak ja pokornie czekał...albo mówi się trudno i nas straci...oczywiście widzę jak bardzo mu zależy, sama ta decyzja o pójściu w ciagu niecałego tygodnia do Sądu w końcu tyle czasu czekał...kocham go i jezeli on tego zechce bedę z nim bez względu na to czy ona będzie do mnie pisała i co ona do mnie będzie pisała. ja już w tym też postanowiłam zniosę wiele ponieważ wiem, że za jakiś czas w końcu bedzie wolny i będziemy mogli na spokojnie planować nasze zycie...oczywiscie do ślubu mi się nie spieszy, mozna sprawdzać się w tzw. konkubinacie ( ale brzydka nazwa) ...teraz ja to nazywam sprawdzianem naszej miłosci...jezeli przetrzymamy czas rozpraw to będziemy mogli być pewni że to jest prawdziwa miłość...a i mama bedzie zadowolona że chcemy jednak zaczekać z przeprowadzką...mozna powiedziec, że mam szansę upiec pare pieczeni na jednym ogniu 1. nie będę czekać na decyzję o rozwodzie, tylko postawiłam warunek albo wy albo my 2. mama bedzie zadowolona, że czekam i nie podejmuję pochopnej decyzji jak to nazwała 3. sprawdzę Piotra i jego uczucie i zamiary wobec nas 4. sprawdzę siebie, swoją siłę i miłość 5. sprawdzimy czy nasze twierdzenie że to jest to nie jest mylne 6. nie będę kochanką żonatego faceta :D:D:D:D 7. sprawdzę czy Piotr jest wart naszej miłości hehe pewnie jeszzcze wiele bym wymyśliła ale kazda wie o co mi chodzi najwazniejsza jest pewność...a ja juz napisałam Piotrowi \" kłamstwo ma krótkie nogi jak mnie oszukasz to predzej czy póżniej wszystko się wyda\" ale ze mnie zołza się zrobiła...ale niech wie, że nie ma do czynienia ze ślepo zakochana kobietką, która bezmyślnie zrobi dla niego wszystko...w końcu w miłości nie tylko sie daje ale można też brać...więc będę dawać od siebie, ale i ządać dla siebie...
-
hm nie będę do niej pisać...nie bawię się w takie rzeczy...dla mnie ktoś kto reaguje na takie zabawy daje się sprowokowac i znizyć do w tym przypadku jej poziomu...mam wrażenie, że lepiej zadziała moje olanie jej smsów...
-
Ah spotykamy się nadal...ale zobaczymy jak długo to potrwa...tzn. ja wiem, że chcę z nim byc, że go kocham i byłabym w stanie zaczekać...ale wszystko zależy od niego...on wie, że go kocham itp. ale dziś się dowie, że ja nie jestem slepo zakochana...wiecie podejrzewam, że ta małpa jego zona igra z nami bo chce nas rodzielić napisała mi sms-a, że był u niej i błagał ją, żeby z nim została, ale ona go odesłała i że muszę go lepiej pilnować...powiem o tym Piotrowi, i dodam od siebie, że w nic nikomu nie wierzę, że kłamstwo ma bardzoooooo krótkie nogi, i prędzej czy pózniej każdy jego jak i zreszta mój krzywy ruch wyjdzie na jaw...a ja kłamstwa i zdrady nienawidzę...nie będę się bawić w zapewnianie o uczciwości...będę sypać szczerze to co myślę...jeszcze wczoraj siedziałam i ryczałam, a dziś stwierdziłam, że nic mi to nie da, że teraz Piotr udowodni jak mnie kocha i czy w ogóle mnie kocha...w końcu jezeli chce być ze mna musi podjąć się ogromnego poswięcenia i jeżeli to zrobi, jezeli złozy te papiery i bedzie czekał na rozwód po to aby ze mną zamieszkać udowodni mi wszystko...a jak nie to mówi sie trudno...po prostu tym razem na serio więcej się z nikim nie zwiąże...bedziemy sobie same żyły...staram się myslec pozytywnie, ale mieć przy tym oczy szerooko otwarte, więcej nikt mnie w bambuko nie zrobi...a Piotr o tym nie wie, ale mamy wspólnych znajomych...
-
kuuuurwa mam dość dostałam sms-a od żony Piotra o treści \" Dziewczyno Piotrek już wybrał i zostaje z żoną. Niedługo sam ci to napisze. Także weź się od niego odczep! weź się za wolnych facetów i załóż normalną rodzinę chociażby ze względu na swoje dziecko\" zaczęłam ryczeć napisałam do Piotra o tym i że mam tysiące myśli...a potem milczałam a on pisał \" proszę cię daj sobie spokój ja to załatwię\"...\"wiesz że cię kocham i nic ani nikt tego nie zmieni\"...\"proszę cię nie rób mi tego, jesteś dla mnie wszystkim\"...\"co myślisz żeby mnie zostawić pewnie\"...wtedy napisałam mu, że\" jeżeli ta miłość jest prawdziwa i jeżeli mamy być zawsze razem to to uczucie przetrwa wszystko, dlatego zaczekamy z naszymi planami, zaczniemy planować nasze życie jak nie będzie was. Teraz ty zdecyduj czy czekamy i jesteśmy razem czy chcesz to skończyć\" napisał, że chce być ze mną i jutro porozmawiamy a potem napisał czy we wtorek pójdę z nim do Sądu...zobaczymy jak to będzie będę wam zdawać oczywiście relacje na bieżąco...na razie Piotr uważa, że jest za tym co napisałam...więc zamieszkamy razem jak dostanie rozwód...teraz wiem, że tak będzie najlepiej...wiem też że będzie ciężko...ale to będzie prawdziwy sprawdzian dla naszego uczucia...trzymajcie za nas kciuki...idę jeszcze to odreagować
-
Wiecie Piotr sie na serio załamał...i to przeze mnie, tak jak pisała bliżej słońca pisał mi, że nie ma czasu...ja oczywiscie zapytałam kiedy będzie ten czas a on na to, że jak będzie miał wolne...wieczorem napisałam do niego \" postaw się w sytuacji, że to ja mam męża i co godzisz się na taką sytuacje\" zagiął mnie odpowiedzią \" jakbym wiedział, że będziesz się rozwodzić nic nie stało by na przeszkodzie\" więc napisałam \" i tak to byś zostawił?? a przyszłość??\" \" kochanie wtedy zaryzykowałbym bo przecież w końcu doszłoby do tego rozworu i wspierałbym cie w tym\" zrobiło mi się głupio...bo ma rację tak jak bliżej słońca powinnam go wspierać a nie naciskać...potem napisał mi \" że jakby to nie był koniec to nie chciałbym z Tobą zamieszkać...wbij sobie w końcu do głowy że chcę być z Tobą\" dzisiaj napisałam mu abysmy poczekali do kwietnia na weekend kiedy oboje będziemy mieć wolne, że chyba 3 tygodnie go nie zbawią, a mogą wiele zmienić. No chyba, że on uważa że jak nie teraz to wogóle \" Wiecie postanowiłam się nie bać wyrażać swojego zdania, bo jeżeli okaże się, że przez to go stracę, przez swoje zdanie to to nie miało sensu...w końcu w zwiazku obie strony mają swoje prawa...
-
na szczęscie kolezanka pytała tylko o pediatrę dla dziecka, także sensacji z tego nie będzie...bliżej słońca wiem, że masz zupełną rację...niewiem czy mam się teraz do niego odezwać czy poczekać na jego odzew...chociaż przez tą głupią sprawę z sms ja się odezwałam...wiec poczekam na jego krok...ale jestem taka podenerwowana...niepewna....zagubiona...
-
Wiecie kochane może teraz zaryzykuję wiele...ale będę wiedziała na czym stoję...a więc jak myślę o tej przeprowadzce to ja nie chcę byc tą trzecią czyli kochanicą...dlatego postanowiłam napisać Piotrowi, że do przeprowadzki raczej nie dojdzie w niedzielę jak on chce, a kiedy to zalezy od niego...a mianowicie chcę mu napisać, że może sie na mnie pogniewać itp. ale mnie ta sytuacja męczy, że skoro naparwdę jest zdecydowany, że chce tego rozwodu i że chce być z nami i poza tym wiem, że i dla nas i dla Oliwki będzie lepiej jak do tej przeprowadzki dojdzie w momencie jak sprawa z rozwodem ruszy do przodu tzn. jak on złozy papiery w Sądzie podkreślę, że nie każę mu tego robić już teraz, że to będzie jego decyzja kiedy to zrobi...wiecie wiem, że może być nawet możliwość, ze postanowi zerwać itp. ale to wtedy będzie dla mnie dowodem na to, że tak naprawde nie zależało mu na naszym zwiazku, że wcale nie chciał wziąść rozwodu i z nami układać sobie zycia...jest mi smutno bo nie wiem jak to się potoczy...kurwa i znowu nie mamy kiedy pogadac tylko sms-y...mam dośc tej sytuacji
-
Eh nigdy więcej nie chcę żadnych poważnych rozmów z rodzicami, a raczej z moją mamą...ta kobieta jest straszna...wiecie gdy w końcu doszłam do domu to machnełam kuzynce głową, że teraz chyba postawię wódkę i powiem rodzicom o wszystkim, a ta mnie zle zrozumiała i nagle słyszę jak Sylwia mówi \" Kasia chce wam coś powiedzieć\" a moja mama na to zbladła i mówi \" Jest w ciąży\" zaczełyśmy się smiać, i padło hasło, że chcę zamieszkać z Piotrem..moja mama zaczeła panikować, że jak to, że czemu tak szybko, żebym zaczekała itp. a mój tato na to, że jestem dorosła i to moja decyzja, że w końcu muszę się usamodzielnić, że jak chcę to mam prawo układać sobie zycie...oki jakoś przeżyłam gadki mamy, choć chwilami mnie wkurzała...przez ten czas Piotr pisał sms-y z zapytaniem jak tam w domu...w końcu przyszła Emila i poszłyśmy do klubu w którym pracuje powiedziałam mu jaka jest sytuacja...Piotr się bardzo cieszy, już chce szykować nam miejsce...mówi abym szukała większego mieszkania, wiecie powiedział, że jak nie jestem gotowa z nim zamieszkać to mam mu powiedzieć...widać, że bardzo sie cieszy...ale nie mam głowy o tym pisać bo mamuśka mnie dziś wkurzyła najpierw próbowała ze mną pogadać i mówi \" nie to, że ja mam coś przeciwko\" a za jakieś 5 minut \" ja myślałam, że ty myślisz...eh byleby chłop był\" miałam jej nagadac, ale ugryzłam się w język...kurcze to ja juz nie mogę się usamodzielnić chcieć z kimś być...ale jestem zła...
-
mamy 30 strone...czas otworzyć szampana hip hip huuuuraaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11 skoro udało nam sie dojśc do 30 to musi być dzis super dzionek
-
Paulinko nie powinnaś wymieniać się numerem gg z Rafałem ponieważ może to być cerniem w związku z Piotrem. Skoro jest zazdrośnikiem to chyba nie ma sensu bardziej go podjudzać, pamietaj, że zazdrość potrafi zniszczyć miłość..więc lepiej unikać powodów do zazdrości...porozmawiaj z Piotrem czy możesz napiac ostatnią wiadomość do Rafała w której odmówisz wymiany gg, i że po prostu nie chcesz tego przemilczeć bo nie chcesz aby pomysleli, że Piotr ma dziwną dziewczynę...zresztą wiesz najlepiej jakie argumenty działają na Piotra :D:D maleńka bedzie dobrze, tylko najpierw na spokojnie pomyśl a potem działaj...wiem że i tak podejmiesz swoją prywatną decyzję...ale jestem z Tobą.... Ah co do tamtego topiku...wiecie byłam tam długoooo i w ten czas pisałam o związku z Mariuszem i Danielem...i oczywiście pomarańcze zaczeły wypisywac, że daje dupy na prawo i lewo co mnie wkurzało bo mnie nie znają, a oceniaja po związku...napisałam na forum, że dla mnie to płytkie myslenie skoro dla nich w kazdym związku trzeba uprawiać seks i że współczuję im partnerów...ale teraz okazało się, że dziewczyny z topiku uważaja mnie za nieodpowiedzialną dziewczyne, która ugania się za facetami...wtedy napisałam na tamtym topiku \"kuzwa dlaczego za każdym razem jak któraś tutaj kogoś spotka lub da szansę ojcu jest atakowana w ramach troski...ale jakiej troski...troski o to aby forum nie podupadło kiedy dziewczyny zaczną sobie układać życie...możecie mieć o mnie zdanie jakie chcecie nie obchodzi mnie to, w życiu nauczyłam się zlewać na opinię innych...wiecie nie mam zamiaru zostać feministką uważającą męski gatunek za godny wymarcia bo wiem, że nie każdy jest zły...oki mogę być nieodpowiedzialna, czy puszczalska, ale nikt nie ma prawa mnie oceniać bo nikt mnie nie zna...nie piszę tego do wszystkich...do kogo ma trafić do tego trafi...ja osobiście nie jestem zła na nikogo...śmiać mi się chce...bo żal mi niektórych osób przepełnionych jadem i zazdrością, a kryjących swoje zamiary pod płaszczem troski i przyjaźni...ale przyjaciel nie ocenia, ale wspiera, rozumie, cieszy się szczęście przyjaciela, lub smuci z przyjacielem...a tutaj non stop jak któraś jest szczęśliwa są jej przycinane skrzydła...chcecie iść same przez życie proszę bardzo...ale dziewczyny,które marzą o pełnej rodzinie dla swoich dzieci...walczcie o swoje marzenia...ja trzymam mocno kciuki za każdą z was...życzę wam szczęścia...żegnam\" po prostu wkurzyło mnie to, że ich zdaniem jako samotna mama powinnam iść predzej do zakonu a nie marzyc o miłości i rodzinie dla dziecka...tam jest zazdrośc o to, że kogoś się ma...normalnie nerwy mnie wtedy poniosły...jak mozna byc tak chamskim...wiecie ja moge być uznawana za dziwke, ale czy robię coś złego szukając dla dziecka ojca...oki jeżeli one nie chcą kochać i być kochanymi to nie znaczy że muszę krytykowac szczęśliwe dziewczyny, do których słońce się uśmiechneło. a jeszcze w kurzyło mnie to, że obgadują mnie za moimi plecami i o wszystkim dowiedziałam się od jednej z nich na gg :/:/
-
wiecie rozmawiałam dziś z kuzynką o Piotrku i tym wspólnym zamieszkaniu...bałam się strasznie...ale poparła mnie, powiedziała, że najważniejze abyśmy były szczęśliwe, i że ona bedzie ze mną przy rozmowie z rodzicami..wiecie postanowiłam, że będzie lepiej jak Piotra nie bedzie przy tej rozmowie...namówiła mnie abyśmy dziś z nimi usiadły i powiedziały im o naszych zamiarach ze wspólnym zamieszkaniem i że lepiej powiedzieć im, że Piotr jest po rozwodzie..ale się boję...trzymajce za mnie mocno kciuki wieczorem gdzieś tak około 19 a nawet 20
-
degii a może powinnaś zmienić tą lekarkę w końcu to jest niewyobrażalne, żeby lekarz radził młodej dziewczynie błędnie...potem jak pisałaś to wasze życie się zmieni i to wy zostalibyście rodzicami...jednak nie ma co wierzyć lekarzom lepiej wszystkiego pilnowac osobiście mugelitta kochana ja tez zauwazyłam, że nasza gwiazdka przygasła...jest mniej optymizmu w Twoich wpisach...Aniołeczku jak cos cię męczy to proszę szybciutko nam pisać mill kochana co tam u Ciebie?? pisaj nam tu szybciutko bliżej słońca nie za długo wypoczywasz :P:P
-
a może powinnam z nim porozmawiać w 4 oczy...ale kiedy jak on ten tydzień pracuje od rana do praktycznie rana...do sklepu nie pójdę bo tylko na chwilę wyjdzie...a w klubie musiałabym trafić na moment
-
Może jestem głupia, ale nawet teraz siedzę w pracy i chce mi się ryczeć kurwa dlaczego wiecznie ja...nie mam siły na nic...czemu byłam taka głupia i nie wypytywałam o wszystko, czemu przemyślałam to co mi powiedział i automatycznie podjełam decyzję...dlaczego moja miłość musi znowu boleć...wiecie papiry o rozwód mają być dopiero złożone w Sądzie...jestem załamana, bo teraz nie wiem już nic...mam ochotę napisać sms-a do Piotra zapytać kiedy chce to załatwiać, że ja nie chcę nalegać itp. ale jeżeli mamy być ze sobą to ja nie chcę aby on był w takim układzie w jakim jest...nie chcę być niczyją kochanicą a już napewno nie faceta, którego kocham...tylko nie wiem jakich słów mam użyć, jak to napisać...myślałam nad: \" Powiedz mi kiedy chcesz to wszystko z rozwodem załatwiać, nie chcę nalegać czy ponaglać, ale skoro mamy być razem to wszystko powinno być jasne. Kocham Cię i nie chcę Ciebie stracić, ale nie chcę aby wyszło na to, że jestem kochanicą żonatego mężczyzny. Kochanie jeżeli masz jakieś wątpliwości co do tego rozwodu to chciałabym o tym wiedzieć...ja po prostu nie chcę znowu cierpieć...\" pewnie mnie potępicie...ale jezeli on naprawdę chce tego rozwodu to ja nie chcę rezygnować z tego, żeby za jakiś czas dowiedziec się o rozwodzie i załowac do końca zycia że nie byłam przy nim. Ale z drugiej strony chcę aby wiedział, że złożenie tych papierów jest warunkiem nas...nie chcę tkwić w zadnym chorym układzie...błagam doradżcie mi jak mam mu to napiać...ja niestety nie myślę ani trzeżwo ani obiektywnie...i nie wiem jak poskładac myśli...błagam pomózcie mi
-
Jestem załamana ale zacznę od początku...a więc 8 marca dzień kobietek...mój Piotr miał przyjechać, ale byłam złaaa jak się robiło póżno czyli 18 a on nie pisał a na 19 miał do pracy...ale pod wpływem złości nie odezwałam się...około 19 napisał mi, że zaspał ja zła napisałam mu \" masz 15 minut do pracy zdążysz\" a on na to, że do mnie się spóżnił jak na to \" mówi się trudno\" a on dzwoni, że jedzie do mnie a była już 19 więc z jednej strony zaskoczona, ale i bardzo szczęśliwa, napisałam, żeby się nie wygłupiał tylko jechał do pracy...ale nie odpuścił przyjechał z różyczką dla mnie i dla mojej mamy...czym popisał się przed rodzicami...powiedział, że bardzo mnie kocha...chwilkę postaliśmy i musiał uciekać...ja wybrałam się ze znajomymi do jego lokalu przynajmniej mogłam posiedzieć i popatrzec na niego, bo było tyle ludu, że już potem nie wpuszczali do lokalu...w pewnym momencie Piotr podszedł i powiedział \" pamiętaj, że jesteś moim oczkiem w głowie i zawsze z wami będę\" skonfiskował mi telefon żebym mu nie uciekła z lokalu próbowałam go odzyskać...ale nie dało rady, w końcu zwolnił się wcześniej z pracy powiedział, żebyśmy pojechali do niego, ale potem dodał \" kochanie mi nie chodzi o seks, ja nic nie będę kombinował, jak będziesz gotowa to dasz mi znać, ja bez twojego znaku i pozwolenia nawet nic nie będę zaczynał\" ale pojechaliśmy z kuzynką i z nim do mnie, posiedzieliśmy od 4 do po 6 z moimi rodzicami...Piotr ma plusy u nich. Potem przyjechał do mnie wieczorem i posiedzieliśmy...wiecie jak miło wyglądało kiedy zaczepiał Oliwkę i ona go...jak się przedrzeżniali...:D:D:D no i zaczyna się mój powód załamania..dostałam smska od wychodzi na to, że od jeszcze żony Piotra...wiecie poczułam wyrzuty sumienia, zaczełam mu pisać, że może jakbym się nie pojawiła to oni by się pogodzili a on na to, że nie, że to jest definitywny koniec, że dopóki był sam to olała wszystko. a jak on ma mnie to zaczyna cyrki odstawiać...napisałam mu, że się boję, a on na to, że jest ze mną i nic tego nie zmieni...gdy jakiś czas milczałam napisał \" tylko Ty mnie nie zostawiaj\" napisałam, że nie odejdę, że będę z nim na dobre i na złe...potem znowu szukałam dziury w całym, siedziałam ryczałam i myślałam, że zaczynają się schody, a on na to, że jak on mnie nie zostawi no chyba, że ja będę tego chciała...potem napisał mi \" zamieszkaj ze mną\" ja na to, że przy sprawie rozwodowej fakt, że mieszka z inną kobietą może mu zaszkodzic i żeby nie podejmował pochopnych decyzji a on na to \" to nie jest pochopna decyzja! widze, że szukasz dziury w całym\" napisałam mi \" kochanie nasza decyzja to jedno, ale musiałabym albo musielibyśmy moim rodzicom tak to przedstawić aby nadal była opcja że będą pilnowac Oliwkę jak ja będe w pracy\" a on na to \"oki przedstawimy im to w dobrej perspektywie\" a jak pisałam za jaki okres planuje wspólne mieszkanie to napisał \" na zawsze razem\" a jak zapytałam od kiedy to on na to \" najlepiej od zaraz\" wiecie ryczałam wczoraj jak małe dziecko...boję się, że znajdzie się ktoś zyczliwy i postanowi powiedziec moim rodzicom o tej całej sytuacji...a ja tak strasznie boję się im o tym mówić...wiecie będę chciała aby Piotr był przy tej rozmowie w końcu to dotyczy nas oboje, a poza tym dowiem się, czy potrafi stawić czoła problemom i odpowiedzialności...z tego co wynika to o wspólnym mieszkaniu ze mną będzie chciał z nimi rozmawiać...a poza tym boję się, że tej jego zonie nagle przypomni się, że jednak go kocha...w końcu wiadomo jak to jest jak nawet nie raz mój były był sam było oki, ale jak znalazł inną to czasem szlag trafiał wiem jak było z ojcem Oliwki...walczyłam o nas, ale przegrałam...wiecie ona pewnie będzie chciała nam umilić zycie...najgorsze jest to, że mam wyrzuty, że może nie potrzebnie tak to wszystko wyszło...ale przecież Piotr chce być ze mną, kocha mnie i ja czuję to samo..a z nią już przede mną chciał się rozejść...aj nie wiem...i znowu tęsknię za byciem zimną suką, której nic nie interesuje...a nie takie wyrzuty sumienia itp. dlaczego za kazdym razem jak chcę ułożyć sobie życie mam wiecznie pod górkę...wiem, że powinnam liczyc się, z tym że tak będzie...ale nie sądziłam że ona będzie chciała walczyć...a ja jestem zbyt wrażliwa, wiecznie bardziej przejmowałam się innymi niż sobą...
-
Nasza koleżanka Paulinka pozdrawia wszystkie kobietki z forum...teraz musi się nacieszyć Piotrem...wiadomo:D:D:d
-
Przyjmij życzenia, Babko kochana, od drugiej Baby z samego rana, niech Twój dzień cały będzie radosny, Babo, aby do wiosny!!!!:* My Baby składamy sobie życzenia bo niektórych chłopaków na skromne życzenia nie stać!!!! Ale nasi Panowie pewnie pamiętają....obyście już zawsze były szczęśliwe
-
ale jestem złaaaaaaaa jak ja nienawidzę obłudy, zazdrości i kłamstwa. Cieszę się bardzo, że trafiłam na to forum...bo na już moim byłym właśnie się pożegnałam...co za zołzy...sorki ale musiałam się wygadać ide spać dobranoc
-
miało być mam cie degi powiedziałaś na Piotra- Piotruś a nie powiedziałam, ale ze mnie łosik
-
Ale jestem zła, pisałam posta i nagle mi wyłączyło neta- nie wiem czy to ja którymś przyciskiem czy to złośliwość rzeczy martwych :\\ no więc... Tak to prawda, jeszcze nie dawno marzyłam o swoim jedynym wyjątkowym, nawet jak zaczełam pisac posta w którym pisałam o tym, że poznałam Piotra to zaczełam słowami w stylu \" Niech się w końcu coś zmieni, niech mnie ktoś w sobie rozkocha\" hehe wyjdzie na to, że jestem czarownicą i wypowiedziłam słowa zaklęcia :D:D:D:D Ah ten mój łosik daje mi tyle radości, że nawet sama nie jestem w stanie tego ogarnąc...aha megi Piotr ma niebieskie oczka :P:P...wiecie wczoraj co chwilę na mnie spoglądał to położył mi głowę na ramieniu, to mnie przytulił, to noski noski, lub buziak w czółko itp. nie zwracał uwagi na znajomych, tak jakbym liczyła sie ja i on...wiecie tyle chciałabym napisać, tyle przekazać rzeczy płynących z mojego serca, ale nie potrafię tego ubrać w słowa...oh ta miłość, rzeczywiście pojawia się nieoczekiwanie, nie proszona i nie szukana :D:D:D Co do tego ogłoszenia...no więc już je napisałam i tylko Piotr musi je wywiesić, jutro wziełam wolne w pracy, więc pare ogłoszeń umieszczę na necie...wiecie moje serduszko mówi mi, że mimo krótkiego stażu powinnam za nim iść, że mogę mu zaufać, że bedzie cudnie...ale wiem, że otoczenie ze względu na krótki staż może mieć swoje 5 groszy co do takiej decyzji...boję się, nie chcę palić za sobą mostów...wiecie wiem po sobie, że jestem gotowa nawet sprzeciwić się rodzicom, gdyby mieli swoje ale...spakowac się i wyprowadzić, ale co jak nie wyjdzie nam...przecież muszę brać pod uwage każda ewentualność...a jeszvze musiałabym poprosic mame, aby nadal opiekowała się Oliwką przynajmniej do września, może wtedy byśmy posłali ją do przedszkola... Co do Jesiki to naturalnie powiedziałam, że mogę się nią opiekować itp. myślałam nad tym, ze jest mała i pewnie mnie zaakceptuje napewno nie od razu, ale z czasem...ale nie wiem co na to jej mamusia...wiesz jest ewentualność, że nagle zapragnie być 100% mamusią...a martwie się pod kątem Piotra.. Oliwka jest zachwycona z rowerka jeszcze nie umie na nim jezdzić ale siedzi na nim dumnie, próbuje ruszać pedałami i cieszy sie jak szczerbaty do sera...podziękowała mamusi za rowerek- kocham spełniać jej marzenia- i cały dzień go przeżywała...jak cosik to jutro mam wolne porobię jej fotki i wam pokaże, mojego małego rowerzystę :P:P:P Degii oczywiście więcej nie powiem, że marudzę bo nie przezyłabym jakbyś się do mnie nie odzywała i to w dodatku aż tydzień :P:P:P