Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shalla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Shalla

  1. Fisa, napisałam -zajrzyj na maila.
  2. Fisa, z dobrą chińską kliniką to jest tak: pytasz ludzi do okoła czy ktoś gdzieśchodzi, czy jest zadowolony i czy widzi pozytywne rezultaty. Nie ma innej metody. Sama odwiedziłam dziesiątki klinik, bo akurat przechodziłam obok na ulicy, bo akurat zobaczyłam szyld, bo znalazłam ogłoszenie w miejscowej gazecie itd. Wszystko totalna porażka i stracone pieniądze - szczególnie tu w Anglii. Byłam jedynie w dwóch, w których uzyskałam fachowąpomoc - jedna w Warszawie, którą w swoim małym mieszkanku na piętrze w bloku prowadził stary jak Matuzalem i pomarszczony Wietnamczyk. Absolutny mistrz, a dodatkowo neurohirurg medycyny konwencjonalnej ( niesamowice, co?!) a druga klinika, to ta do której sama teraz chodzę. Ja, Nastusia, cała moja rodzina i wszyscy znajomi i przyjaciele :) Klinika ta nie ma żadnej reklamy, nigdzie się nie ogłasza, nie rozdaje ulotek. Każdy ktoprzychodzi - to z polecenia kogoś znajomego. Przyjeżdżają również osoby z całego świata- są pacjani z Kanady, USA, Wietnamu, Chin, Ghany, Włoch, Niemiec, Polski i nie wiem skąd jeszcze. I właśnie dlatego, że jest to problem dla tych wszystkich osób z zagranicy aby kontynuować leczenie dłużej niż tydzień, nasz doktor wpadł na pomysł, żeby założyć stronę internetową, gdzie każdy może zamówić swoje leki bezpośrednio poprzez sklep wysyłkowy. Oczywiście nalad szczęśliwsi są ci, którzy mają możliwość przyjść osobiście na konsultacje u doktora, pobyć przez kilka tygodni po jego czujnym okiem i dopiero potem zamawiaćjuzdla siebie według wskazówek. Ale jak napisałam osoby z zagranicy w większości nie mają takiej możliwości. I właśnie dla nich powstał ten sklep. Sklep jest zrobiony w formie tak opisowej, że można sięz niego również niemało nauczyć, a przy okazji prawidłowo dobrać dla sebie leki. Każde zamówienie jest monitorowane i zalecany kontakt mailowy celem konsultacji lub rozwiania wątpliwości który lek były właściwy. Ale nie podam tu na forum linka, bo nie chcę w taki sposób reklamować tej kliniki. Ale jeśli byściebyły zainteresowane, to prześę Wam mailem. Wszystko jest oczywiście po angielsku, ale powolutku kolejne strony sa tłumaczone na polski. Niebawem będzie już wszystko. Dodatkowo wszystko jest w formie obrazkowej, więc to też ułatwie odnalezienie "swojego schorzenia" No, to znówmi wyszła kobiła. Psikulcu - trzymam kciuki! Dynia! Super zdjęcia - jak zawsze, a Jagódka taka wiekllllllllkaaa!!!
  3. Myshko, zgodnie z teorią chińskiej medycyny nie ma nic za darmo. Twoje postępowanie wcześniejsze za każdym razem dawało negatywne skutki, tyle, że Twój organizm miał zapas sił i energii by to zwalczać, i żeby wracać do formy. Ale wszystko ma swój limit. Nie istnieją ciała niezniszczalne. Twój organizm bronił się tak długo jak mógł, aż wreszcie impakt okazał się zbyt duży, a sił witalnych i zapasu energii zabrakło na dalsze "leczenie". Chińczycy wierzą, że człowiek posiada dwie rodzaje energii - pierwsza to energia dziedziczona w chwili zapłodnienia - i to co wtedy otrzymamy w "darze od rodziców" mam dane raz jeden na cale życie. Jest to energia nieodnawialna, i która dokładnie determinuje naszecałe życie: stan zdrowia i długość życia ( o ile nie zostanie ono oczywiście przerwane w nienaturalny sposób na skutek np. wypadku ). Druga energia to ta, któa dziecko gromadzi w okresie płodowym przez całe 9 miesięcy. I to jest energia odnawialna, czyli można jej braki uzupełniać odpowiednią dietą, czy witaminami, czy ćwiczeniami nawet. To co w życiu robimy wyczerpuje obie energie. No i jedną można jeszcze podrasować, a drugą zużywa się nieodwracalnie. Jedna z najpaskudniejszych metod, żeby wykończyć energię jest wystawianie się na wiart. Chińczycy nie boją się chłodu czy mrozu tak bardzo jak wiatru. Oczywiście wychłodzenie organizmu każdy wie, że nie jest dobre i rozładowuje masze baterie totalnie, ale nie ma nic gorszego niż moment, w którym wiatr przeniknie w ciało - wiart "uderza" bezpośrednio w najważniejsze 5 organów i skutki mogą być opłakane. Szczególnie jeśli dosięgnie wątroby. Jest to na tyle poważne, w przypadku wątroby kończy się zazwyczaj zgonem. Zanim medycyna zachodnia rozpozna, że człowiek słabnie z sekundy na sekundę z powodu uszkodzenia wątroby - już jest za późno na ratunek. Szczególnie, że nie są to uszkodzenia fizyczne. Poprostu ustaje zasilanie energią tego organu, co rzecz jesna jest niewykrywane przez żadne z urządzeń medycyny konwencjonalnej. Nie piszę tego, żeby Cię straszyć, poza tym sądzę, że nic na tyle złego Ci się nie przytrafiło i po prostu wymagasz trochę regeneracji sił i energii, ale pisze to, ku przestrodze na przyszłość. Nic co robimy w życiu naginając możliwości naszego organizmu nie zostaje bezkarne. Odwet przychodzi zawsze. Raz wcześniej - raz później - to w zależności o tej ilości tej pierwszej dziedziczonej po rodzicach energii. No to sie pomądrzyłam, he he. Ściskam Was
  4. Psikulcu - zajrzyj na skrzynke.Wyslalam Ci na adres wodny psikulec. Daj znac czy doszlo.
  5. Kuk, myślę, że Ania jest za malutka na akupunkturę i leczenie kapsułkami ziołowymi. Psikulec ma rację - raczej stawiałabym na porządne badania jak u Zuzaka. Anastazja ma prawie 3 tygodnie ferii. Oh jak ciężko, średnio co drugi dzień przebiera się w szkolny mundurek i tak paraduje po domu :) Zaczyna mnie przerażać wizja dwu-miesięcznych wakacji....
  6. No i znowu ja. Po oficjalnym wejściu mogę się "rozwinąć" :D Myshko, muszę sięz Tobą zgodzić.Każde nasze dziecko jest absolutną indywidualnościa i przykłądanie jednej podręcznikowej miary do wszystkich jest jakimś wielkim nieporozumieniem. Anastazja śpi sama w swoim pokoju, ale.... nadal jest usypiana - głównie przeze mnie, lub babcię i czasem tatusia - jak cudem wróci z pracy na czas. Potrafi zasnąć sama, ale poco???? Po całym dniu nie widzenia sięz dzieckiem te kilka chwil przed spaniem jest w zasadzie jedym co mamy! Te kilka minut przytulania, wspólnego czytania, opowiadania sobie co siękomu przydażyło w ciągu dnia itd. Musiałabym upaść na głowę żeby zrezygnować z tego w imie podręcznikowych zasad wychowywania dzieci w dyscyplinie. To są moje najwspanialsze chwile w ciągu całego dnia i nie zrezygnujęz nich dopóki Anastazja sama mi nie powie, że woli poczytać kryminał do poduszki niż poprzytulać się z mamą. I koniec ! Jak długo będzie mnie znosić wieczorami, tak długo będę ją usypiać. Patrzeć jak oczka robią się maślane, jak oddech staje się równomierny i głęboki, jak uśmiecha się do swoich snów, wtulić nos w jej włosy i chłonąć ten dziecięcy wspaniały zapach - przecież już tak niedługo ona wyrośnie na kobietę i wszystko to przepadnie do czasu pierwszych wnucząt! No to lecę bo zaraz goście nas nawiedzą.
  7. Czolem, ano handra mi już przeszła :) Jest kolejny, piekny, słoneczny i ciepły dzień, wszystko mi kwitnie w ogrodzie i ja rozkwitam razem z tą naturą. Mam poetycki nastrój dziś, energia mnie rozpiera, jest mi gorąco i cudownie. Ogolnie bez powodu i to mnie cieszy najbardziej. Tak naprawdę to powodów jest tysiące i każda z nas je ma, tylko czasem potrzeba chwili, żeby je sobie wszystkie uświadomić, czyż nie? Nasze domy, dzieci, zdrowie, wspaniali małżonkowie, mili sąsiedzi, kochani rodzice itd - tysiące rzeczy, do których tak na codzień przywykłyśmy, że nie okazujemy już żadnych ochów i achów w tym temacie a przecież warto! Nawet hałda prasowanie mnie dziś nie przeraża, a wręcz cieszy - bo przynajmniej mam co prasować! :) Idę,bo jeszcze zacznę zarażać tą niepoczytalnością :D
  8. Witajcie, Kuk, tak, twój organizm został nieźle wyczerpany, ale jakie skarby masz!!!!!!!!!!! To jest bezcenne! Na maila Ci napisze, jak najszybciej po ciąży podrasować organizm, bo nie chcę forum zaśmiecać. A to co tu chciałam napisać to to, że również ogromnie się cieszę, że tu jesteś, że wróciłaś i trzymam za słowo, że już nie uciekniesz :) hahah, chyba jesteśmy trochę jak sekta, co? :) :D :D
  9. Karen ka gratulacje!!! To żeby pozostać w temacie będzie opowieść z krypty. Zajeżdżam dziśna parkin TESCO. 100 samochodów za mną i tyleż samo przede mną. Patrzę - jest! Wolne miesce! Chciałam się wpasować szybko i..... uniosłam do góry stojący po mojej lewej samochód.... tak... niestety. Tak koncertowo w niego wjechałam, że aż się uniósł. Zgrzyt rozległ się na cały parking. Wysiadam patrzę, a na nim ani jednej rysy!!!! Za to na moim owszem..... Trudno, zazgrzytałam zębami, pojechałam dalej. Przecież nie będę czekać kilka godzin na człowieka, żeby mu powiedzieć że mu wjechałam w dupę, choć dowodów na to nie ma. Znalazłam więc inne miejsce, zaparkowałam spokojnie, zrobiłam zakupy, wracam i co?????? Obok mnie puściutko, a na moim boku rów wyryty, jakby mnie czołg rozjechał...... Cóż, zapewne też właściciel nie chciał czekać aż ja zrobię zakupy. Co za cholerna sprawiedliwość. Ten dzień należy do moich nieudanych. Żegnam sięz Państwem na dziś, bo mam handrę.
  10. Hej! Dziękuję za miłe słowa pod adresem pracy Anastazji, ale teraz dopiero będę się chwalić i.... potem marudzić. Otóż tatuś był na wywiadówce i okazało się, że Nastusia jest najlepsza w klasie z matematyki, więc omal nie pękłz dumy i tak go ta duma nadęła, że ledwo się zmieściłw drzwi wyjściowe :D Pisze też w miarę, choć nie umie ładnie dociągać dolnych ogonków w Y i G. No i dostaliśmy kartkę co dzieci będęprzerabiały od teraz do wakacji i tu mnie ścięło.... Muszą opanować wszystkie podchwytliwe wyrazy, czyli te z trudną pisownią jak th, ch,sh, ck oraz te gdzie pisze się dwie litery a czyta ledną jak ll, ss, nn itd. A to nie wszystko! Otóż.... zaczynają tabliczkę mnożenia - na razie do 5 tylko. Powiem szczerze - usiadłam ze zdziwienia. Przecież to jest do cholery zerówka! Od początku byłam karmiona onformacjami, że muszę douczać dziecko w domu, bo sszkolnictwo w Anglii jest na żenującym poziomie i dzieci totalnie nic nie robią. Ładne mi nic.... Tak więc oprócz historii, której póki co nie mają, więc gawędzimy sobie w domu muszę teraz wkuwać z małą matmę! Fajnie sięzapowiada przyszły rok... różniczkowanie i całkowanie? nie jestem pewna swojego nastroju teraz. Muszę sięz tym przespać. to na razie
  11. Brat ma teraz 21 lat i jeden czort go wie co robi. Studiuje zdaje sie. Logosm, Staś jest niesamowity! Albo też potwierdza moją teorię o cudownym wpływie starszego rodzeństwa. Dziewczyny, sadzę dalej.Mam tyle wiosennych pomysłów na nasz tyci ogródek, że jużmnie rozpiera. Od przyszłego tygodnia mam urlop, więc..... witaj łopato!!!!!! ( nie ma to jak wypocząć w urlop....)
  12. Złośliwość przedmiotów martwych nie jest wymysłem rozhisteryzowanych obywateli, którym zawsze jest pod górkę. To fakt. A oto dowód. Jeżdżę do pracy przez całe miasto. Wiadomo - jedne ulice są bardziej uczęszczane, a inne mniej. Zazwyczaj nie stoję więcej niż na dwóch światłach - zwykłe matematyczne prawdopodobieństwo, jakoś że większość świateł jest na żądanie. A dziś.... stalam dokładnie na wszystkich! To wręcz nieprawdopodobne! Nawet na ulicy, gdzie nigdy pies z kulawą nogą sięnie pojawia - dziś był korek, a przy każdym (każdym,!!!!) przejściu stał ktoś, kto właśnie wcisnął przycisk, że chce przejść. Horror jakiś! Spóźniłam się przez to kilka minut, aż mi dech zaparło jak zobaczyłam te smutne oczka na scenie błądzące po widowni, na której mnie nie było na czas!!!!!! No i wielki uśmiech, jak już zobaczyła! Potem dzieci wychodziły na środek sceny i mówiły miłe rzeczy o swoich mamach. I tu,o rany.... jaki pogrom..... moje dziecko powiedziało, żemamusia jest bardzo wyjątkowa, bo zawsze kupuje jej zabawki, kiedy tylko ona zachce! Myślałam, że się zapadnę pod posadzkę! Było to najbardziej nieedukacyjne wyznanie spośród wszystkich, które padły na scenie..... a najgorsze, że całkiem nieprawdziwe! Jestem chyba jedyną osobąw rodzinie, która walczy jak lew o niekupowanie dziecku wszystkiego na czym tylsko spocznie jej spojrzenie! A tu taki......klops. Potem były cudne piosenki, tańce, podziękowania dla mamuś za ich miłość, a nawet dziękczynna modlitwa za to, że Bóg dał dzieciom wspaniałe i kochające mamy. Tyle, że przez ten nieludzki pośpiech, wpadłam do szkoły bez torebki, którą zostawiłam w samochodzie, a w niej aparat..... mążmi tego nie daruje. Ja sobie darować nie mogę! O, i tyle. Logosm - gratulacje dla najstarszej latorośli! O rany....jak ten czas leci. Mam wrażenie, że już za moment napiszesz, że Staś założył biznes. W zasadzie nie koniecznie trzeba na to czekać parę lat. Mój cioteczny brat założył "domowy" biznes w wieku 7 lat. Na każdym pokoju w domu zamontował samodzielnie zrobioną skrzynkę na listy- wiadomości od jednych członkówrodzinydla drugich. Sam zaś był listonoszem i pobierał opłaty za roznoszenie widomości oraz gazet, które jako pierwszy zgarniał po zakupie, cwaniaczek :) Jak rodzina się zbuntowała, szczególnie starszy brat,to porzucił ten zawód na rzecz dziennikarstwa. Robiłwywiady z rodziną, notował różne sytuacje z domu i szkoły, a potem robił " domowe wiadomości wieczorne" i kasował rodzine za abonament telewizji prywatnej jaką stanowił w swojej jednej osobie. Miał tych pomysłów tysiące i wszyscy nie mogli się doczekać kiedy dorośnie i zacznie ograbiać innych :D :D Spadam.
  13. Logosm, już myślałam, że ducha czytam :) :) :) Miło, że tu jeszcze zaglądasz. Kompletnie nie mam doświadczenia, ale wydaje mi się, że dziecko, które ma starsze rodzeństwo szybciej dojrzewa emocjonalnie i szybciej przechodzi kolejne etapy rozwoju. Może to skutek stymulacji umysłowej przez starsze dziecko, może chęć uczestniczenia w tych samych "starszych" zabawach? Nie wiem, ale mam takie wrażenie. Logosm, czy Ty też to zaobserwowałaś? A dzis u nas dzień matki - tu jest w marcu. I dzieci w szkole organizują przedstawienie. Zwolniłam się na ten czas z pracy i choć jest 5 rano już nie moge wysiedzieć z ciekawości co to będzie? Nastusia nic nie chciała mi zdradzić, mówi tajemniczo, że niespodzianka...hmmm No to lece!
  14. Witajcie, Psikulcu, trzymam kciuki, zeby to leżenie plackiem minęło jakz bata strzelił! Może weźmiesz laptopa do łóżka i popiszesz trochę eseji na naszym nieco zakurzonym forum? :D No i mięliśmy malowanie. O dziwo, obeszło się bez wielkich emocji. Pomalowała to i tamto, paręzdjęć zrobiłam, potem kramik zwinęłyśmy i tyle. Myślałam, że uszczęśliwięją na pół dnia, a tymczasem po godzinie było po wszystkim. No cóż,, trudno. Teraz napiszę Wam coś do śmiechu. Dwa dni temu śniło mi się, że byłam.... foczką. Taką szarą, małą foczką. Pływałam sobie, raz na brzuchu, raz na pleckach, ruszałam wąsikami i myślałam: rany, jakie to zabawne być foczką! Chyba miałam świadomość, że to sen. Ale co sobie przypomnę, to śmieję się sama do siebie. Ja chyba przepracowana jestem, co? :) :D Spadam pod piernaty, bo zimno dziś, wychłodziłam się i teraz tylko grzane czerwone wino i kołderka mnie ratują.
  15. Przekonalyscie mnie. Dzis malowanie. Zdam relacje pozniej :)
  16. Anastazja ma telewizor w pokoju od dwóch lat, ale nie zdarzyło się jeszcze żeby go sama z własnej woli włączyła. Jeśli już, to zazwyczaj ja ją namawiam na wspólne obejrzenie czegoś. Tyle, że ta współczesna młodzież.... woli oglądać u rodziców w HD niz u siebie na jakimś gorszej jakości sprzęciku. W efekcie telewizorek sobie stoi i kurz zbiera. Ot, na tyle się zdaje. Co do programów - Anastazja ma swoje ulubione, a reszta może nie istnieć. W zasadzie nie ograniczam jej dostępu do telewizora, ale zawsze staram się mieć coś w ofercie... co zazwyczaj skutecznie ją od niego odciąga. Przykładowo mówię, że może sobie włączyć TV, albo pójść ze mną na górę i zrobić latawiec, albo poczytać o odkrywcach itd, albo możemy iść na spacer. W 99 przypadkach na 100 telewizor idzie natychmiast w odstawkę:) Jeszcze mi się nie zdarzyło zabronić jej oglądać TV, czy karać zakazem oglądania. Po prostu widzę, że TV nie jest dla niej całym światem, nie wariuje na jego punkcie, więc i ja nie panikuję. Na razie........ Mam za to kilka zastrzeżeń do siebie... Widzę, że Anastazja lubi malować. Lubił jej pradziadek, uwielbiał jej dziadek, bardzo lubi mama.... ma więc po kim mieć zamiłowanie do pędzla. Niestety ja, nie mam zamiłowania do sprzątania po tym szale twórczym i świadomie odciągam ją od tych pomysłów.Myślę, że to źle. Nie robię tego na siłę, nie zabraniem, ale tak jak z TV - odciągam wabiąc innymi atrakcjami. A wszystko tylko dlatego, że nie cierpie po-artystycznego bałaganu!!!! Ciagle sobie obiecuję, żeznajdę czas, że zorganizuję to tak, żeby było w miarę czysto, no ale.... ciągle nie wychodzi. Nawet kupiłam jej specjalny fartuszek ochronny.... jestem okropna. Zmobilizujcie mnie jakoś. Tylko błagam, nie pomysłem o rozkładaniu gazet, bo składać ich też nie lubię. Nic nie lubię, jestem leń. A dobija mnie jeszcze świadomość, że Nastusia uwielbia malować i często prosi o pozwolenie, a i pomysłów jej nie braknie! Ostatnio mnie nieźle zadziwiła. Otóż wykombinowała sama, że jeśli połączy w szklance brokat z klejem i wodą to powstanie fantastyczna mieszanka, którą moża pomalować np. sukienkę księżniczki, którą wówczas mieni się wspaniale i błyszczy. Przyznaję, że ja na nic takiego nie wpadłam. Dobrze, kończę zatem ustępując Wam pola.
  17. I jeszcze o potworach. Anastazja w większości przypadków potworów się nie boi. I tu też zaśługa youtube, gdziemoże obejrzeć kurioza przyrodnicze. Przyjęła do wiadomości fakt, że czasem coś wyglądającego niecodzinnie jest absolutnie normalne, tylko rzadko widywane, dlatego wydaje nam się takie dziwne lub straszne. Czasem to choroba tak deformuje ciało, że jako okrutni z natury nazywamy takiego osobnika potworem, zamiast mu współczuć. Paskudne maszkary w filmach na każdym chyba dziecku robią wrażenie, ale żeby się nie śniły po nocach można je oswoić. Opowiadamy więc Anastazji jak się robi filmy, jak specjaliści projektują takie postacie czy maski z gumy, oslądamy dodatki do filmów, gdzie są zdjęcia zza sceny i wszystko pokazane w otoczeniu roześmiach ludzi. Czasem malujemy sami takie wymyślone straszydła. Problem jest oswojony. Czasem chodzimy oglądać potworne maski do sklepu i dyskutujemy, która jest najpaskudniejsza :) Nie wiem czy to normalna motoda, ale efekt jest taki, że póki co Anastazja nigdy nie wspominała, żeśniły jej się potwory. Oczywiście miewa złe sny, jak każdy pewnie, ale nie budzi się zlana potem, z wrzaskiem, nie boi się ciemności, więc myślę, że przynajmniej w jej indywidualnym przypadku taka taktyka zdaje egzamin. Uff. No, teraz wasza kolej. :)
  18. Jako, że dziś szczęśliwie katar wybawił mnie od pracy, postanowiłam napisać tu troszkę dłużej. Rodzina wyprawiona na pracy/szkoły, a ja mogę odetchnąć na łóżeczku z laptopem i dobrą herbatką. A zatem: u nas mróz z powietrzu, a przy gruncie wiosna - żonkile, tulipany, frezje, wszystko obudziło się do życia. Po niemal 3-miesięcznych przygotowaniach wreszcie zawiesiliśmy wczoraj półki w salonie. Niby prosta sprawa, a jednak.... półki kupić, a potem przewieźć, a potem pomalować, apotem poczekać aż przestaną smierdzieć, a potem wymierzyć na ścianie, a jeszcze kupić i dopasować podpórki - no i się zeszło,ale było warto. Wreszcie osiągnęłam zamierzony efekt, jeszcze tylko polowanie na szafkę i zacznę robić zdjęcia. Teraz o brutalizmach. Dawno wyszłam z założenia, że nie da się i nie maensu nawet trzymać dzieco pod kloszem. Któregoś dnia zderzy się z brutalną rzeczywistościąi chyba lepiej, żeby była na to przygotowana. Kiedyś już Wam pisałam o filmach z youtube, na których Anastazja ogląda filmy przyrodnicze. I nie tylko. Filmy, z których uczy się podziwiać, ale i respektować dzikie zwierzęta, mieć ograniczone zaufanie do obcych psów, trzymać się z daleka od zabaw na cienkim lodzie i zawsze zapinać pasy. Uważam, że wszystko zależy jak dana wiedza jest przekazana. Jeśli niepotzrebnie nie dodamy do takich filmików przesyconych emocjami komentarzy, dziecko je przyjmuje.... na zimno. Przynajmniej Anastazja. Zamiast piszczeć o Jezu! i o Boże! kiedy krokodyl odgryza głowę antylopie, komentujemy to spokojnie, że właśnie tak się odżywia do zwierze i nie jest to gorszy lub lepszy sposób od naszego. Jest po prostu inny, tak stworzyła go natura itd. Zdjęcia osoby pogryzionej przez amstafa są lepszą lekcją niż klepana mantra: nie głaszcz obcych piesków. Grunt to unikać niepotrzebnych komentarzy, nasyconych negatywnymi emocjami. Tłumaczyć spokojnie - tak, to jest świat, który nas otacza, czasem piękny, czasem okrutny. Ucz się dziecko na błędach innych ludzi, nie na swoich, jako że to bardziej bolesne.... Odkąd Anastazja zobaczyła naprawdę paskudny film z wypadku samochodowego, gdzie człowiek wyleciał przez przednią szybę - nigdy więc nie pyta czy musi zapiąć pasy. Kiedy czasem nawet próbuję ją podjeść i mówię, że jedziemy blisko do sklepu i może nie zapinać szelek, ona mi odpowiada: no coś ty mamo! Nie chcę skończyć jak ten facet z vana! :) I o to chodzi. Brutalność w grach? Jeszcze nie wiem. Póki co Anastazja nie gra w takie gry, więc rozmowa o strzelaniu do ludzi na monitorze jeszcze przede mną. Jak coś wymyślę, to się podzielę. Ogólnie przemoc jako taka w pewnym sensie jest Anastazji chlebem codziennym, jako że tatuś, kiedyś ja, a i większość naszych bliskich znajomych trenują kung-fu i karate. Tak więc widzi na co dzień jak się leją. Jednocześnie jednak razem z tym staramy się wtłoczyć w Anastazję idącą za tym filozofię o konieczności samoobrony i świadomości jaką naprawdę można wyrządzić krzywdę. Anastazja jest bardzo spokojna i nigdy nie zaczepia innych. Chcemy jest przekazać, że walka to ostateczność. Absolutna ostateczność i każde nadużycie siły jest złe.Nawet w obronie własnej. Póki co mam wrażenie, że Nastusia patrzy na te bijatyki naszej dość obojętnie i choć ma przyjaciół ( 3 i 7 lat) którzy ćwiczą kungfu - sama się do tego nie garnie. A my nie zmuszamy. Rany, jaka mi kobyła wyszła. Chyba tu przerwę, żeby mi nie ucięło.
  19. Nikii, kochana! Brakowało tu Ciebie! Odzywaj się częściej. Fantastycznie, że Nadia robi postępy, a o przedszkole nie ma się co martwić. Wiele dzieci za nim nie przepada. Nastusia też nie lubiła przedszkola -do tego stopnia, że po połowie roku odpuściłąm jej te tortury. Szkołę za to kocha ogromnie. Mówisz, że Nadia pięknie maluje. Może robisz jakieś zdjęcia? Jak Myshka? Prześli proszę, jeśli jakieś masz. Anastazja ... cóż.... póki co specjalnego talentu nie przejawia w malowaniu. Jak to dzieciak, tworzy tysiące dzieł dziennie, ale raczej nie wyróżniają się na tle rysunków innych równieśników. Raczej tworzy kolarze, na potęgę, nie mam tego już gdzieś trzymać i tylko negocjuję, które mogę wyrzucić :) U nas znów piękne słońce, a lodowaty wiatr. Frezje wylazły już spod ziemi, mają kolorowe pąki, tak że wiem gdzie jaka urośnie, tulipany mają po 8 cm, żonkile są ogromne i co z tego kiedy taki ziąb!!!!!!!!
  20. Mysh, dzięki, tak właśnie myślałam. Ja dwa lata temu kupiłam bardzo polecaną przez psychologów książkę Bajki edukacyjne. Pierwszą bajkę nieroztropnie zaczęłam czytać na głos, w pełni pokładając zaufanie w te psych-rekomendacje. Urwałam w połowie, resztę książki przeczytałam sama, włosy podniosły mi się na głowie i więcej jej dziecku nawet nie pokazałam. Muszę lecieć, ale przy następnej okazji opowiem wam co tam wyczytałam. Co do brutalnych scen w filmach - też napisze później. Jedno tylko - Anastazja w ogóle nie bierze takich scen do głowy. Mam na to metodę :) pa!
  21. A Anastazja jest fanką wróżki Dzyń i wszelkie disneyowskie produkcje z nią wzbudzają piski i zachwyty. W kinie była raz czy dwa - bo szkoła organizuje takie wyjścia. Raz na Nocy w muzeum cz.II, a raz na.... ale wstyd, ale nie pamiętam. Chyba na UP, ale przyznaję, że pojęcia nie mam jak ten tytuł przetłumaczono na polski. Wiem, że bardzo jej sie podobały. Najczęściej jednak oglądamy w domu. O ile Narnia bardzo jej się podobała, o tyle na Zlotym kompasie prawie usnęła, a potem w połowie zajęła się rysowaniem :) Puchatek rządzi, rzecz jasna. Ale nie ma dnia bez odpowiedniej porcji Toma i Jerry'ego. Sama uwielbiam tę kreskówkę, więc zazwyczaj oglądamy razem. Naprawdę doceniam to, że mała szaleje za książkami, bo obawiałałym się, zę mi otumanieje od tych filmów, hi hi hi Mysh, powiedz mi, czy Jasio czyta po polsku? Powiem szczerze że mam dylematy. Anastazja odkąd przestawiła się na pisownię angielską męczy się z czytaniem po polsku. Mylą jej się litery typu W, U, Y które się kompletnie inaczej wymawia w polskich i angielskich wyrazach. Ponieważ widziałam, że zaczyna mieć niezły bałagan w głowie i źle czyta w obu językach, postawiłąm chwilowo na potzreby szkoły - czyli na razie skupiamy się na czytaniu po angielsku. Ale mam jakieś wyrzuty sumienia. Macie jakieśprzemyślenia w tym temacie?
  22. Wczoraj walił śnieg, dziś wali śnieg, ratunku!!!!!!!!!!!!!!!!! To jakaś cholerna epoka lodowcowa!!!!! Mam dość, idę strajkowaćpod parlament. Psikulcu - no to ulga, że obejdzie się bez szpitala. Uff. Ja też sobie nie wyobrażam zostawienia dziecka samego. Z dobrych wieści, dziecko naszych przyjaciół serdecznych przeżyło śmiertelnie niebezpieczną operację, podczs której wszyscy byli przygotowani na najgorsze i teraz wraca do zdrowia!!!!!! Juuupiii!!!!!! Co czytam? Ostatnio wpadłam w cug z Morrelem :) Koszę wszystko jak leci. Właśnie czytam ostatnią i już się martwie, że najdalej za dwa dni skończę i nie mam nic więcej jego, a chwilowo zamawianie przez internet nie wchodzi w grę. No, to lecę odkurzać samochód....
  23. Otoż los jest złośliwy. Już się wam nachwaliłam, jakie to mam duże żonkile, jak ciepło, jak się za ogrodek biorę i co?????? Otwieram dziś rano oczy i mam śnieg po kolana!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie tego uczono mnie o Anglii w podstawówce! Co za czasy parszywe.... szlag by to, jestem strasznie zła. I jeszcze mrozy zapowiadają.... Po prostu fantastycznie. bez odbioru.
  24. No przyznaję. Potraficie rozbudzić człowieka. Psikulcu, napisz koniecznie jak sytuacja u was. Ja też mocno trzymam kciuki, żeby wszystko się jak najlepiej skończyło. Karen ko - wyobrazam sobie co przeżyłaś. To są sekundy a w pamięci ciągną się jak wieki. Ja taki moment przeżyłam tylko raz, kiedy Nastusia miała miesiąc a ja się wywróciłam o jej leżaczek, z którym ona zrobiła fikołka przez głowę i wylądowała na podłodze. Te sekundy będę pamiętać po grób. Myshko - obiecuję przesłać zdjęcia jak się trochę ogarnę z tym chaosem. U nas typowa wiosna - leje jak z cebra, wszystkie pierwsze kwiaty wiosenne już powyłaziły z ziemi, w parku zakwitły dwie ozdobne wiśnie, a śpiew ptaków jest tak wszechobecny, że trwam przy nadzieji, że to już wiosna!!! Zagrałam w euroloterię. Było tylko milionów do wygrania (kumulacja), a złośliwy los nie podzieliłsię ze mną nawet okruszkiem tej fortuny. Buuu Anastazja wczoraj mnie rozczuliła, ha ha. A było tak: Jechałyśmy samochodem na zabawę zorganizowaną dla dzieci w czasie ferii i jadąc tam mijałyśmy szkołę. Nagle Anastazja zawołała: - Mamo, dlaczego się nie zatrzymałaśprzy szkole!??? - Bo szkoła jest teraz zamknięta. Przecież wszyscy macie ferie. - No to co, mogłaś się na chwilkę zatrzymać. - Ale po co? - popatrzylabym chociaż sobie przez bramę.... - na zamkniętą szkołę????? - tak. Strrrrrraaaasznie tęsknię! Możecie sobie wyobrazić moją minę. Ha ha ha. Jak sobie przypomnę własną "miłość" do podstawówki.... to mam dreszcze. Spadam, do napisania w wolniejszej chwili.
  25. Psikulcu, nie byo cie wowczas z nami, wiec zapewnie nie wiesz, ale ja okolo5-6 miesiaca ciazy tez mialam nieustajace twardnienia brzucha, potem skrocona szyjke macicy, a potem wszystko wrocilo do normy, czarne scenariusze mojej tesciowej sie nie nie sprawdzily i Nastusia przyszla na swiat kiedy trzeba. Ale faktem jest, ze powinnas na siebie uwazac, ale to juz przeciez wiesz. Co do pogody. Tu pierwszy raz w zyciu przezylam taka oto pogode: przepiekne slonce, swiat rozswietlony, widoki jak z przewodnikow turystycznych.... gdyby nie.... potrzezna zamiec sniezna. Tumany sniegu tak wielkie, ze z okna biura nie widzialam samochodow na parkingu!!!! Stalismy wszyscy przy oknach dosc oszolomieni widokiem..... Po 15 minutach bylo po wszystkim i wrocila wiosna, po sniegu nie zostal nawet jeden marny platek. Ale widok byl..... zapadajacy w pamiec, ze sie tak wyraze. No to sciskam i spadam.
×