Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shalla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Shalla

  1. Dziewczyny, no zmiłowania Pańskiego, gdzie Was diabli wzięli???????????
  2. Hej! Elffiku, super! Wiem co czujesz, bo moja przyjaciółka urodziła kilka miesięcy temu, a ja jeszcze sie wzruszam do dziś. Dziewczyny, czy ja też mogłabym poprosić o aktualną listę z adresami, bo moja była nie zmieniana od... chyba roku albo i lepiej. Z góry dziękuję.
  3. Karen Ka - super. O niebo bardziej podoba mi się to niż zwykła sztywna ceremonia.Zimno u nas. Jeżdżę już w rękawiczkach, bo mi ręce do lateksu już przymarzają rano. A jak pomyślę o przymrozkach.....
  4. O rany!!! Przymrozek był w nocy!!! Wychodzę rano z domu, jak zwykle na ostatnią chwilę, a tu kicha! Szyby skrobać trzeba! No rzesz, kurde.... I romantyczną jesień diabli wzięli???? Anastazja poczyniła dziś pierwsze poważniejsze postępy w jeździe na rowerze. To jeszcze nie ten poziom co Jasiek Myshki, ale już kuma o co chodzi i jest w stanie parę metrów przepedałować. :) Pękam z dumy, choć jeszcze powodów nie za wiele :) I znów się ścięłam. no to pa.
  5. No i co? Cisza znowu? Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku. U nas nic nowego więc nie piszę. Może się któraś zmobilizuje?
  6. Fisa, przepraszam, oczywiście palnęłam głupotę. :) Mam nadzieję, ż enie ucierpieliście specjalnie z powodu tego gradu.
  7. Właśnie obejrzałam reportaż co się dzieje w Polsce.... rany, chyba Bozia nie lubi tego kraju. Jak nie urok to sraczka... Fisa, napisz jak u Ciebie? O ile masz prąd....
  8. Karen ka - tak, to jest niesamowite. To jest właśnie to o czym Wam kiedyś pisałam, że pokazują to w programach dla dzieci ucząc jak się to robi. Tylko ja myślałam na początku, że to w kawie ta sztuka, a to jest sand animation. Absolutnie przepiękne. Nie można oderwać oczu. A u nas dziś mżawka i zimnawo się zrobiło. Ja coraz bardziej zachwycona Nastusi szkołą, i Nastusia zachwycona - co znacznie ważniejsze. Zrobili dzieciom sesję zdjęciową. Oczywiście po to, że teraz można te zdjęcia kupić w formie dowolnej, np breloczka do kluczy, oprawione w ramkę, na karcie kredytowej itp. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym jak zrobili te zdjęcia! Jak oni z mojego dziecka wycisnęli przyjazny uśmiech - tego nie wiem, ale widząc inne zdjęcia doszłam do wniosku, że dokonali dzieła sztuki. Po prostu profesjonalna sesja zdjęciowa, jak dla małych modeli. A myślałam, że już nic nie pobije ich pomysłu z odciskiem kciuka dziecka w srebrze i to w formie wisiorka. Ale te zdjęcia są naprawdę śliczne. No, dopiero początek roku, ale widzę, że akcja się rozwija.... Natomiast moja firma, zgodnie z moimi przewidywaniami, chyli się ku upadkowi. Nie wiem ile jeszcze to potrwa, ale ja z racji stanowiska znam jej mankamenty od podszewki i prawdę mówiąc uważam, że powinni ją zamknąć już w zeszłym roku. Spadam - póki jeszcze mam gdzie pracować.:)
  9. Trzymaj sie Mysh. Problemy zawsze łażą stadami, ale i stadami odchodzą. Uściski dla małej dzielnej Poli. Dziś byłam u dentysty i najbardziej zabolała mnie.... faktura. Ale przede mną był mały chłopiec, może z 7 lat. Jak on wrzeszczał! Mówię Wam, bywam u dentysty bardzo często, ale takich wrzasków jak żyję nie słyszałam. Już miałam uciekać. Ludzka reakcja - instynkt obronny- tu biją, to ja w długą. Ale jakoś resztką sił ostałam się w poczekalni i dotrwałam. Ufff. Dziś wezmę pod lupę wszystkie zęby Nastusi. Tak na wszelki wypadek. P.S. Czy ja Wam pisałam, ze Anastazja zaczęła lekcje francuskiego w szkole????? Ratunku! Mam nadzieje, że nie przyjedzie do mnie po pomoc w lekcjach.... bo mamusia ani be ani me w tym języku. Ale wstyd. Może sama się powinnam zapisać na jakieś korepetycje??? Kurcze, musze się dowiedzieć, czy nie można przepisać dziecko na hiszpański. :) ewentualnie na chiński.... ha ha ha
  10. Najstraszniejsze jest to, że niestety Anastazja też potrafi odegrać taki teatr. :( Co prawda jeszcze nie przy dzieciach, ale trenuje na babci. Jest niegrzeczna dla babci, co ja słyszę nawet z góry, a po chwili przychodzi do mnie z miną zbitego spaniela mówiąc, że babcia niesprawiedliwie była dla niej nie miła - co doskonale wiem, że jest nieprawdą. Pracujemy nad tym od dawna i staram się jej uświadomić jaką szkodę może wyrządzić kłamstwo. Za każdym razem wydaje mi się, że rozmowa odniosła skutek, są przeprosiny, obietnica poprawy, a.... za jakiś czas sytuacja się powtarza. Na szczęście nie dzieje się tak zawsze i raczej zazwyczaj Anastazja sama przybiega do mnie z informacją dla kogo i dlaczego była niegrzeczna. Ale i tak nie zmienia to faktu, że w ogóle takie teatralne przedstawienia przychodzą jej do głowy i to mnie martwi. Anastazja potrafi odegrać każdą rolę i w dodatku przekonująco. Ja już umiem te gierki rozpoznać i staram się na nie bardzo stanowczo reagować. Ale jak sobie w przyszłości poradzi jej mąż, tego nie wiem i już mi go żal. Mam nadzieję, że uda mi się z niej to jakoś wykorzenić.
  11. najgorsze, że nie tylko mamom-owcom się to zdarza.... :(
  12. Mysh, ja myślę, że to nie tylko Ty tak przeżywasz. Anglia pod względem jazdy przez obce miasta jest koszmarem. W zasadzie, żeby przejechać przez wielkie miasto ( jeśli z jakichś względów nie możesz go ominąć autostradą, bo np. masz w centrum coś do załatwienia po drodze) trzeba mieć ze soba pilota, który a) doskonale czyta mapę, b) ma doskonały zmysł orientacji i najlepiej jeszcze c) macie wydruk z internetu 3-5 stron z wytycznymi krok po kroku gdzie skręcić. A to wszystko i tak nie gwarantuje, że w ogóle dotrzesz do celu. Dlatego jacyś inteligentni ludzie wymyślili nawigację satelitarną i chwała im za to!!!!!!!!!! Tu naprawdę ciężko spotkać samochód, który jej nie ma. To jest rzecz tak niezbędna do jazdy jak skrzynia biegów i paliwo w baku. :) Bez nawigacji nie ruszamy się poza granice naszego miasta. To jest też doskonała pomoc dla początkujących kierowców, kiedy nie muszą dodatkowo się rozpraszać i stresować, tylko jadą jak po sznurku ucząc się trasy. Naprawdę polecam. Każdemu. Nie raz było tak, że trasę znaliśmy już doskonale, ale.... był wypadek na autostradzie i korek 15km. Nawigacja natychmiast znalazła nam najszybszy objazd polnymi drogami i w 15 minut ominęliśmy wszystko wracając na trasę już za miejscem wypadku. Genialne.
  13. Myshko, no to po kolei. Z tym "przerabiam" z Nastusią, to chyba zabrzmiało za poważnie. Nie mamy zorganizowanych lekcji, a raczej opowiadanki "przy okazji", szczególnie wieczorem przed snem leżą w łóżku rozmawiamy sobie o podróżach, różnych krajach ich obyczajach, zwierzętach jakie tam żyja itd. Albo oglądamy jakieś filmiki, czy książki i temat sam się nakręca. Ale dzięki za odpowiedź! Co zaś do jazdy samochodem. Obwodnice są koszmarem i jakieś ronda slimakowe na których trzeba skręcić w lewo, żeby ostatecznie udać się w prawym kierunku. To jakiś horror. Ale wcale nie lepsze są tutaj ronda, na które wjeżdżając musisz wiedzieć, że to rondo, bo z wyglądu w życiu byś się nie domyśliła. Jakaś szosa, jakiś most, jakiś zjazd z mostu. Ale jak spojrzysz z góry ( na mapę), to zauważysz, że to jest rondo o średnicy 300 metrów... Krótko mówiąc wjeżdżasz na nie i zjeżdżasz z niego w ogóle nie wiedząc, ze byłaś na rondzie. Ale i dokładnie odwrotnie. Jedziesz ulicą, małą, wąską, i zapewne przejechałabyś najbliższe skrzyżowanie po prostu PROSTO gdyby nie fakt , że na środku jezdni jest namalowane białe kółko wielkości krowiego placka. I to oznacza, że tu cię obowiązują zasady ronda. Już przywykłam, ale początki były.... wzruszające :) Dobrze, że Anglicy tacy spokojni i flegmatyczni, bo Polacy już by wyładowali akumulatory trąbiąc na mnie :) :D No, to spadam do łóżeczka, bo mam super książkę, a ciepły kocyk na mnie czeka.
  14. Fisa jeszcze 5 lat temu Twój opis widoków za oknem wzruszyłby mnie do łez, ale teraz.... po trzech latach spędzonych na wsi, z czego dwóch w sądzie na procesach z chłopami bardziej wzrusza mnie widok szklanego wieżowca :) :) Co do mówienia po imieniu. Ja jestem przeciwna. I to bardzo. Uważam, że dziecko może mieć w życiu tysiące przyjaciół, czy znajomych, do których będzie zwracać się po imieniu. A mama.... mama jest tylko jedna. Słowo "mama" było tym, na które z takim utęsknieniem wszystkie czekamy od chwili ujrzenia drugiej różowej kreski na teście. I tak po prostu nagle to stracić? Wydaje mi się, że tu nie tylko chodzi o szacunek, bo to nie ma tu moim zdaniem wiele do rzeczy. Raczej chodzi o to, że słowo "mama" niesie ze sobą jedyny i niepowtarzalny w przyrodzie ładunek emocji. Jestem za "mamą" :)
  15. Wspaniale, że u Kuk wszystko dobrze. Dobre wiadomości są teraz w cenie. U mnie trzeci dzień budowy. Nie będę pisać jak to wszystko wygląda.... Preludium do Apokalipsy. Wracając do spraw parkingowych. Moje ulubione centrum handlowe ma 6-cio piętrowy gigantyczny parking. Po pierwszym przypadku, kiedy przeszukałam wszystkie 6 pięter ustaliłam jedną zasadę: albo znajdę miejsce na poziomie 1 albo nie parkuję wcale i nie robię zakupów tego dnia. Dzięki temu zawsze wiem, na którym poziomie mam samochód. :) W innych centrach handlowych już jest gorzej, szczególnie pod Tesco, gdzie już muszę liczyć wyłącznie na porażający połysk lateksu na kierownicy. Cholera, jak zimno. Wszystkie liście zielone jeszcze na drzewach, słowem parę sztuk spadło dopiero, a rano 4 stopnie C! W południe 20 C i wieczorem znów zamarznąć można. Szlag by to. Anastazja szokuje mnie tempem w jakim łapie język. Wiadomo powszechnie, że dzieci w tym zakresie są jak gąbki, ale co innego o tym wiedzieć, a co innego usłyszeć na własne uszy. Naprawdę nie spodziewałam się, że ten proces przebiega TAK szybko. Kiedy tylko wychodzimy razem na zakupy, jest tłok, inne dzieci, ludzie, Anastazja w ogóle nie chce rozmawiać po polsku. Na szczęście w domu są dziadkowie, no i my, tak więc nie pozwolimy, żeby się uwsteczniła w ojczystej mowie. Ale jedna rzecz mi nie daje spokoju i muszę się Was poradzić - mamy dwujęzycznych dzieci. Jestem na etapie przerabiania z Nastusią geografii. Uczymy się państw, stolic, klimatu i fauny. Na początku oczywiście rozmawiałyśmy o tym wszystkim po polsku, ale do szkoły potrzebuje tej wiedzy po angielsku, więc przy okazji mówię jej jak to brzmi po angielsku i tu..... się zaczyna problem, bo ona się w tym gubić - szczególnie w nazwach państw i stolic. Przykładowo podaje nazwę państwa po polsku, a stolicy już po angielsku albo odwrotnie. Trudno jej zapamiętać, która nazwa jest do jakiego języka. Żeby tego uniknąć chwilowo skoncentrowałam się na potrzebach szkolnych i przerabiamy to wszystko z angielskimi nazwami. Ale w zasadzie nie wiem czy obrałam dobrą taktykę. Mysz, Kuk, Karen Ka, Katrin, jak Wy o tym rozmawiacie z maluchami?
  16. Witajcie, Psikulcu, szanowna moja druga połowa szlaja się po Cejlonie gdzie wybył na uniwersytet medycyny naturalnej. A ja choć kocham jesień i zimę to marznąć jednak nie lubię. Tymczasem kaloryfery na parterze odmówiły współpracy, robotnicy weszli - zdemolowali ogród, moj szef w pracy zdaje się popadł w obłęd, nie mam szans na urlop do marca, choć mam go jeszcze 3 tygodnie!!!! mój samochód zaczął wydawać niepokojące dźwięki ( historie parkingowe pominę, bo to temat rzeka ), na moim miejscu pod domem stanął wielki kontener na odpady budowlane, więc musiałam się wynieść z parkowaniem gdzieś indziej, no i zaczęło lać..... w sam raz na remont..... Moją cudną różę znalazłam wyrwaną w połową korzeni, przygniecioną połamaną pergolą oraz płytami chodnikowymi. Zwrot "przespana noc" ostatecznie wypadł z mojego słownika i zauważyłam odrosty na włosach. O reszcie nawet nie chcę pamiętać. Śmiało Psikulcu, spróbuj przebić mnie w biadoleniu :) Acha, teraz odnajduję mój samochód pod marketami bez problemu - odkąd nabyłam lateksową, wściekle różową, opalizującą nakładkę na kierownicę. Przypuszczam, że widać ją w Księżyca nawet :) :D
  17. Dobra, zostałam tylko ja na posterunku..... :(
  18. Nie ma litości na tym forum.... nic a nic! Znieczulica wręcz! A u nas złota polska jesień :) Wieczory i poranki już bardzo chłodne, a i południe już nie takie upalne. Mnie zaczęło coś drapać w gardle, więc noce spędzam przytulona do termofora. Ech.... A szanowny małżonek tylko dzwoni i mówi jak to upalnie u niego, jak się opala, jak się smaży na plaży, a ja co???? Szczękam zębami po nocach. A dziś dokonałam niebywałego odkrycia. Otóż zauważyłam, że męża samochód od 6 dni stał całkiem otwarty pod domem! Aż mnie ciarki przeszły.... Wracam do rozgrzewającego prasowania :) Może się któraś odezwie...? Taka nieśmiała sugestia....
  19. Do szału doprowadza mnie pogoda, gdzie świt jest polskim październikiem, zimno, przenikliwy chłód atakuje przez każde okrycie, a od 11:00 temperatury tak idą w górę, że żeby wsiąść do nieklimatyzowanego samochodu ok 14:00 trzeba się rozebrać prawie ze wszystkiego. To jest nie do zniesienia. W samochodzie wożę małą szafę na okoliczność każdej zmiany pogody..... Uwielbiam jesień, a nie lubię mieć w niej przerywnika w środku dnia w postaci upalnego lata. Czy ktoś ma wieści od Kuk? Wyobrażam sobie, że teraz przy trójeczce wygospodarowanie czasu na internet graniczy z cudem. Wczoraj Nastusia miała swoją pierwszą lekcję W-Fu.... Przy jej aktywności byłam pewna, że to ją zachwyci. Tymczasem.... była głęboko rozczarowana, że nie łazili po ścianach, nie zwisali z sufitu, nie skakali po linach i trampolinach oraz nie wspinali się na skałki.... No rzeczywiście......szkoda również, że nie fruwali....
  20. Oj dziewczyny, za dużo piszecie. Nie nadążam czytać. :) Może Was zachęcę do jakiejś wypowiedzi...? Zaraz wyślę Wam kilka zdjęć.
  21. Źle ze mną, bo czytam i nie rozumiem co czytam. Wybaczcie. Ja myślę, że system edukacji to jedno, ale i tak szkoła szkole nie równa. Właśnie wczoraj rozmawiałam z mamą i mężem na temat tutejszych szkół. Przedszkole, do którego wcześniej chodziła Nastusia było częścią szkoły podstawowej. Takiej samej, jak tak, do której chodzi teraz. Ale między tymi dwoma szkołami jest nie różnica, a PRZEPAŚĆ. Szkoły mają tu wybór prowadzenia własnego programu, więc w pierwszej kolejności już różnica jest w poziomie nauczania. A do tego dochodzi cała seria nieszczęść: poprzednia szkoła była w innej dzielnicy, że tak powiem.... biedniejszej. Rodzice... w większości tacy, których nie chciałabym spotkać wieczorem na ulicy, słownictwo bez komentarza, dzieciaki usmarkane, niezadbane, brudne często. Fakt, że panie przedszkolanki były wspaniałe, a mnie pozwalano na co tylko chciałam sprawił, że właśnie tamto przedszkole wybrałam. Ale od początku wiedziałam, że szkoła odpada. NIGDY. Nie uważam się za Paris Hilton, ale przynajmniej mam zęby z przodu, czego nie dało się powiedzieć o wielu rodzicach przyprowadzających tam dzieci. Co tu więcej pisać. Myślę, że warto dołożyć wszelkich starań, poświęcić czas i znaleźć dla dziecka szkołę, która odpowiada naszym oczekiwaniom. Chcę przez to wszystko powiedzieć, że tu też nie każda szkoła jest oh ach, a poziom znakomitej większości jest... żenujący. No, ale to nie tajemnica. Każdy to wie. Z tego co jednak wiem z obserwacji własnych i zasłyszanych od znajomych w tych pierwszych klasach zaczynających się od 4-go roku życia nie ma mowy o siedzeniu w ławkach przez 40 minut. Nawet te starsze klasy są wiecznie w ruchu. Trochę siedzenia przy ławce, potem rajd po mapach, przewodnich, na podłodze, na dworze itd. No tyle, bo zmykam do pracy.
  22. Fisa, masz absolutnie właściwe odczucia. Brytyjska młodzież przyprawia mnie o dreszcze, ale.... ale problem ten pojawia się po szkole podstawowej. Edukacja najmłodszych, mam tu na mysli wychowanie w kulturze - jest na najwyższym poziomie. Od początku mnie to zachwycało i nadal zachwyca - w sklepie, na ulicy, na podwórku: proszę, dziękuję, przepraszam, dzień dobry i do widzenia. Dopóki na zaczną mieć naście.... nie wiem jak to się dzieje, ale połowa z nich, tych fajnych kulturalnych dzieciaczków ewoluuje w jakieś rozpite kreatury. Mam trochę zdjęć, więc jutro może powysyłam - jest Nastusia pod szkołą i ja we własnej roztytej osobie, więc trochę zaktualizujecie sobie mój obraz, he he :) ściskam i lecę na kolejną wyżerkę. P.S. Nie wiem jak to się dzieje, że choć bardzo nie chcę ciągle z niezależnych ode mnie przyczyn późną nocą wyłażę z jakiejś restauracji. I pupsko rośnie.. Ale co tam. Trzymam się wersji, że za 3 lata koniec świata, więc nie ma co się udręczać drakońskimi dietami, czyż nie?
  23. Witaj Elffiku! Kopę lat, rzeczywiście. Wspaniale, że macie wreszcie wymarzony domek z ogródkiem, a mała szybko się przyzwyczai. Czasem starsze towarzystwo może być na Amelki bardziej inspirujące niż rówieśnicy, więc nie ma się chyba czym przejmować. Co do szkoły. Ja poszłam - i to do ZERÓWKI w wieku 5,5 roku, co oznacza, że pierwszą klasę też zaczęłam w podobnym wieku ok 6.5 roku jak Amelia. I nieskromnie zauważę, że chyba nie wyrosłam na skończonego debila...? Moi rodzice uznali, że podróże są bardziej kształcące niż przedszkole, czy zerówka, więc wlekli mnie w tym czasie po świecie i do dziś pochwalam ich decyzję, choć zapewne wiele osób się ze mną nie zgodzi. Jest i druga strona medalu zaczyna edukacji w 7-mym roku życia, ale o tym innym razem. Lecę poszukać wielkiej donicy na tulipany. Kupiłam chyba ze sto cebulek i kompletnie nie mam się kiedy tym zająć! Za tydzień Anastazja zaczyna szkołę w pełnym wymiarze godzin..... Mam nadzieję, że nie straci entuzjazmu.....
  24. Witajcie, tak, szkołę miałam okazję obejrzeć i to kilkakrotnie, bardzo dokładnie, każdą klasę, każdą salę gimnastyczną, jadalnię itd. I zupełnie zapomniałam napisać o sali, która zrobiła na mnie kolosalne wrażenie - sala muzyczna. Osobiście nie jestem entuzjastką gry na czymkolwiek ( radzę sobie wyłącznie z fletem i trochę z pianinem ) ale ta sala..... Każdy zespół chyba marzy o tak wyposażonym "garażu". Jest wszystko - z pełną profesjonalną perkusją włącznie, gitarami elektrycznymi, organami, instrumentami klasycznym, mikrofonami, krótko mówiąc - robi wrażenie. Co się zaś tyczy bezpieczeństwa. Tu jest to inaczej rozwiązane. Szkoła nie jest otoczona murem nieprzebytym i spokojnie można obserwować jej teren cały dzień - choć jestem więcej niż pewna, że gapiąc się parę godzin ściągnęlibyśmy sobie na głowę patrol policji. Natomiast jest zamknięta i otwierana dokładnie co do minuty w chwilach przyjęcia i wypuszczenia dzieci. Z czego wypuszczenie wygląda tak, że rodzice kłębią się przy wejściu, wychodzi pani nauczycielka, rozgląda się po tłumie, jak wyszuka twarz rodzica to wraca do środka i wyprowadza dziecko bezpośrednio wskazując gdzie stoi rodzic. Potem rozgląda się za następnym rodzicem i wraca po następne dziecko. Nawet jeśli któreś wybiegnie za nią i wykrzykuje "mama, mama!" - to jest odprowadzone do środka i dopiero gdy pani osobiście zauważy tę mamę w tłumie wyprowadza do niej dziecko. Mnie się ten system bardzo podoba i czuję, że moje dziecko jest tam bezpieczne. Tyle o szkole, która PÓKI CO mnie zachwyca. Mysh, fantastyczne zdjęcia - jak zawsze. A Tobiaszek.... o rany, kawał chłopa już! Jeszcze do Psiukulca o wychowaniu telewizyjnym. Też jestem przeciwna i Nastusia miała dobrze ok 3 lat jak pierwszy raz zapoznała się z takim wynalazkiem jak bajki w TV. Natomiast teraz odkryłam nie bez zdziwienia, że jest mnóstwo niezwykle pożytecznych programów w tv ( na pewno w polskiej też ). Dlatego tutaj Nastusi nie zabraniam i ogląda kiedy tylko chce. I widzę, że wynosi z tego niemałą wiedzę. Tu są fantastycznie zorganizowane programy do nauki cyfr, liczenia, spostrzegawczości, rozwiązywania problemów, działania w grupie, nawet pisania, liter, piosenki itd. Widzę, że Anastazja podchwytuje z tego mnóstwo zwrotów, słówek, i uczy się nawet nie widząc, że się uczy. :) Oczywiście nie ogląda od rana do nocy, choć nie nakładam jej żadnych limitów. No, ale się rozpisałam...... P.S. Właśnie gapię się jak sroka w TV, bo pokazują w programie dla dzieci jak na szklanym stole można rozsypać kawę i malować palcem. Coś niesamowitego!!!! W życiu bym na to nie wpadła! Fenomenalne! spadam. pa!
  25. Psikulcu, wstyd się może przyznać, ale ja nadal nie opanowałam zasad edukacji w GB. Wiem tylko tyle, że obowiązkowa edukacja kończy się w wieku 16 lat. I potem wolna wola. Teraz Nastusia chodzi do reception class a to jest coś jak nasza zerówka i w zasadzie działa tak samo. Jest nauka, jest zabawa, ale dużo tolerancji, więcej czasu na wzajemne zapoznanie, oswojenie się ze szkołą itd. Ale dzieci mają nieustanny kontakt, przynajmniej raz dziennie ze starszymi dziećmi - odwiedzają klasy o konkretnych profilach (biologia, historia, geografia itd), bibliotekę, a w sumie to chyba nadal jest więcej zabawy. Potem jest pierwsza klasa i tak dalej. W wieku 7 lat jest pierwszy egzamin z angielskiego i matematyki. A co potem???? Nie wiem..... Nie dotarłam jeszcze wiedzą tak głęboko... Nastusia dramatyzowała dzień pierwszy, histeryzowała na dzień drugi, trzeci poszedł z lekkim bólem, a czwartego wystrzeliła jak z procy. Mam nadzieję, że ten zachwyt szkołą jej się spodoba. Wczorajsze popołudnie po szkole spędziła ze swoimi koleżankami z podwórka zdaje się, że ekscytacja nową szkołą udzieliła się wszystkim - jej koleżanki z podwórka chodzą do innej szkoły, takiej, która jest niemal dosłownie pod naszymi oknami. Tak więc była wymiana wrażeń, pokazywanie sobie logo na mundurkach i ogólnie beczeć mi się chciało, że moje maleństwo zaczęło żyć "własnym życiem". A mamusia??????????????????????? :D
×