Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shalla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Shalla

  1. Ha! Moja skrzynka nadal kuleje. Co gorsza, klawiatura, na ktorej pisze stanowi dla mnie nie lada wyzwanie, poniewaz brakuje kilku liter - odmowily wspolpracy, oraz kilku klawiszy - usuniete na stale przez Maxa. Dlatego zgaduje co sie kryje pod poszczegolnymi tejeniczymi cypelkami. Bedzie wiec ciezko to czytac, za co przepraszam. O wrazeniach z Polski, to lepeij pisac nie bede. Bo nie sa fajne. Od pierwszego dnia zezarly mnie na smierc komary, potem uzarla osa na plazy i noga mi spuchla jakbania, w sklepach na kazdym kroku slyszalam: DROBNE PROSZE. Co ja, kurde, skarbonka jestem???? Skad drobne?! Jakmowilam ze niestety nie mam,to mi pani w ksiegarni odpowiedziala: a jak tak, to ja nie mam wydac. Beszczelnosc porazila mnie doslownie. Nawet nie chce mi sie wiecej pisac,bo dlugo by jeszcze opowiadac o wrazeniach w tym stylu. Maz straszliwie pragnal tego wyjazdu do Polski. Po powrocie przyznal, ze skrucha, ze nastepny urlop spedzimy na pewno gdzies indziej..... O cenach to nawet nie wypadapisac. Podziwiam wszystkich, ktorzy w Polsce zyja i jakos wiaza koniec z koncem. Ja bym chyba utonela w dlugach juz w pierwszym miesiacu. Piekne krajobrazy...., obzarstwo darami natury prosto z drzewa i krzaka, jezioro, piaszczysta plaza... i tyle z dobrych wsponien. Mowiac krottko ciesze sie, ze jestem znow w domu i ze zaczal sie rok szkolny. Ufff. Idzie zima. Moja ukochana pora zaraz po jesieni. Odzywam wiec po letnim letargu i wzbiera we mnie energia.
  2. Czy Wy widzicie date ostatniego wpisu ? To sie jeszcze nigdy nie zdazylo!!!!!!!!!!!!!!!!! Dziewczyny, wracajcie, nie zawieszajmy tego forum na wieki. Wierze, ze wszystkie jestesmy zaganiane, bez chwili oddechu czesto, ale to forum to jest ambulas rehabilitacyjny!!!!!! Zaczne pierwsza. Spedzilismy 2 tygodnie w Polsce na Mazurach. W te wakacje Anastazja urosla tak bardzo, ze po praz pierwszy naprawde opadla mi szczeka. Tuz przed wyjazdem dostala od babci nowiutkie spodnie. W sam raz na miare. Zalozone 2 tygodnie pozniej, po powrocie z Polski...... siegaja jej wysoko ponad kostke. W zasadzie koncza sie zaraz za lydka! Po prostu nie moge w to uwierzyc! Wystrzelila jak rakieta! A przy okazji sporo sie zmienila. Jest bardzo przytularska, a wczesniej roznie z tym bylo. Jest prawdziwym oddanym mamusi skarbem i czuje, ze moglysbysmy razem spacyfikowac wyspe na Atlantyku, ukrasc stado koni i moze nawet zrobic cos spolecznie pozytecznego, ha ha ha. Uwielbiam ja. Max.... Max jest maxymalny. Rozwija sie niesamowicie, gada jak najety, choc ciagle jeszcze wiekszosc slow pochodzi z jego unikalnego jezyka. Pomimo to jednak dajemy rade sie porozumiec. Sam z siebie zaczal wolac siusiu, ale zazwyczaj z naszego lenistwa, lub ograniczonych sytuacja mozliwiosci nadal wiekszosc tego siusiu laduje w pieluszce. Ale przynajmniej wykazuje checi, a wiec juz cos. Nadal jest zafascynowany samochodami i autobusami i w zasadzie reszta swiata moze dla niego nie istniec. Zabawki, klocki, pluszaki - wszystko na smietnik. Ale kluczyki od samochodu....... najcenniejszy skarb! Rozdarty jest jak przescieradlo, je samodzielnie, choc wlasciwszym byloby powiedziec, ze sie obzera. Kocha wszystkie owoce, ktorymi napycha sie bez zadnych limitow, oraz kotlety mielone - ktore staramy sie jednak limitowac. Ma sile tura i charakter tak nieustepliwy, ze stanowi dla nas wyzwanie nie lada. Ech.... napiszcie co u was. Prosze, nie zrazajcie sie, ze ktos nie odpowiada, nie pisze. Piszcie bez ogladania sie na innych. Kuk, jak sie udaly wakacje - nie dziala mi znak zapytania, jedynie co jakis czas sie odblokowuje. Mysh, do tej pory nie oczyscilam skrzynki, wiec nadal nie obejrzalam waszych zdjec. Psikulcu jak Ty sie czujesz? Karenka, Fisa? Wszystkie dziewczyny!!!!! Wzywam Was do raportu!!!!
  3. Mysh! Element tla dzwiekowego!!! Jak genialnie oddlas moje odczucia! Ja mam tak samo jak ty i tak samo szybko dochodze do wniosku, ze to kompletnie nie dziala. Dziala tylko metod super niani - zatrzymac w biegu wrzeszczacego potwora, zejsc do poziomu jego wzroku i wtedy przemowic. Wtedy jest jakas ( znikoma, ale jednak ) szansa zostania uslyszanym, a moze nawet zrozumianym! Ze swojego poletka powiem wam, ze u nas o wiele latwiej uspokoic wnerwione i rozhisteryzowane dzieci, niz rozbwiona do lez Anastazje. I z tym jest czasem problem, bo Anastazja czesto zasiewa sie do lez, kiedy widzi, ze Max zrobil cos co nie zdenerwowalo. Wtedy prosze ja - nie smiej sie, bo Max uwaza twoja reakcje z pozytywna i zaraz to powtorzy. Ale wlasnie wtedy Anastazja kompletnie traci hamulce i lezy i wyje ze smiechu. Wtedy ja sie wkurzam i zaczynam byc aktywnym tlem dzwiekowym. A czasem jest jeszcze gorzej, bo sie poddaje i sama zaczynam sie smiac. Ktastrofa wychowawcza. Super niania wyslalaby mnie na karnego jezyka ( czy raczej bawola, zebym sie tam zmiescila ..) A tymczasem Max nabiera rozpedu. Ze zdolnosci ruchowych jeszcze tylko nie opanowal lewitacji. Reszta swoich sztuczek doprowadza cala rodzine do rozpaczy. Wspina sie na wszystko, wszedzie i w kazdych okolicznosciach. Opanowal metody jezdzenia (!) na krzesle - tego sie nie da opisac. Stanie przy blacie w kuchni to jego pasja. A tam juz wszystko w zasiegu raczek.... chyba wyniose wszystko do sasiadow. Pasjonat wszelkich przyciskow - czajnik, mikrofalowka, toster, zelazko - wszystko. Tak wiec non stop my odciety doplyw pradu do tych rzeczy. Wtyczki! Co za czort, mowie wam. Jak idziemy do znajomych to biore ze soba zaslepki do gniazdek! Zabwki nie interesuja go w ogole. ZADNE. Jedynie sprzet AGD i RTV, laptopy i telefony. NIC poza tym. Rozwazam kupienie u starej wiezy HiFi z tysiacem migajacych guzikow, kieszonkami na kasety itd. No i ciagle tanczy. Szczgolnie jak spiewa Anastazja. I czesto daja taki popis na podworku. Ona wchodzi na murek i wyje jak potepieniec, a on uradowany jak zrebak tanczy jak w transie, poki ona nie skonczy. kocze. Jakas kobya mi wyszla. Ale to jedyna pora kiedy moge cos naskrobac. Przepraszam ze sie nie odnosze, ale chcialam szybko sie uaktualnic, a tu juz czas wychodzic. Piszcie piszcie!!!
  4. Zdaje sie, ze sezon urlopowy w pelni. :) A u nas jeszcze nie. Jedziemy do Polski za jakies 2 tygodnie i Nastusia juz sie nie moze doczekac. To bedzie jej pierwsza wizyta w Polsce od 4 lat. Ciekawa jestem jak jej sie spodoba teraz. Przerazaja mnie nieco ceny. Kolezanki mowia, ze w tydzien wydaly pieniadze przeznaczone n 3-tygodniowy pobyt. O rany..... A tymczasem na razie praca praca, wariactwo pogodowe i nic nowego. Oprocz tego, ze Max zaczyna dokazywac i robi sie niedobry dla Nastusi. Za to Nastusia jako siostra jest prwdziwym aniolem. Nie spodziewalismy sie po naszym domowym RapaNui ze bedzie tak opiekuncza i troskliwa, cierpliwa i kochana dla brata. A juz kompletnie rozklada mnie, gdy przytulaja sie do siebie jak dwa szczeniaki w koszyku. A mnie czas w droge. Pisze cos, bo nam zamkna te forum. Psikulcu, jak sie czujesz? Mysh, wrociliscie juz? Gdzie zdjecia? :)
  5. Dziewczyny, bardzo wam wspolczuje upalow, bo sama jestem na nie bardzo nieodporna i pewnie lezalabym martwa w takie dni z usmazony mozgiem. Wiecie jednak, ze jestem poniekad ( poniekad? ) katastrofistka, wiec powiem co mnie martwi. Martwi mnie, ze w Anglii nic sie nie dzieje. Wszedzie burze, grad, ulewy, powodzie, pozary, a tutaj..... za wyjatkiem tego parominutowego incydentu, o ktorym pisalam jest cisza. Taka.... nienaturalna, zwodnicza, straszna.... Jakbysmy byli na innej planecie. Codziennie kropi sobie deszczyk, delikatnie, rowno,nawet listki nie drgna od wiatru. W miedzy czasie sloneczko przygrzewa, sielanka. Przyroda eksploduje w takich warunkach. A ja mam ciarki na plecach, bo nie moge sie opedzic od wrazenia, ze to wlasnie taka typowa cisza przed burza. Ze jak walnie..... No, ale to typowa ja. Mam nadzieje, ze jednak nic nie walnie i oddetchne z ulga. Tylko kiedy?
  6. Jak sie ciesze, ze jednak zyjecie! Nie pozwolmy umrzec temu topikowi. Przeciez to nie raz nasz lek na cale zlo tego swiata. Zgodzicie sie? U nas sezon audytow w pracy i na co dzien probuje poruszac sie sprawnie w srodowisku, gdzie huragan zderza sie z Tsunami, a pod nogami trzesie sie ziemia. Mam nadzieje, ze to sie nie skonczy koniecznoscia zmiany pracy... Pogoda jest tak dziwna, ze nawet pisac sie nie chce. 2 dni temu 30 mil od mojego domu - spadl grad wielkosci kurzych jaj, zdemolowal co sie dalo, a potem ulawa zatopila pol miasta. A 30 mil w druga strone tornado powyrywalo mojemu szefowi metalowe lawki z ogrodu i ciepnelo je innemu sasiadowi do ogrodka... To wszystko jednego dnia, podczas gdy u mnie - czyli pomiedzy tymi dwoma zjawiskami - swiecilo piekne slonce. Dzieci rosna bez opamietania i litosci dla portfela. Anastazja jest wielka i chuda jak topola. Max to kombajn-bizon z napedem na 4 kola i nitro paliwo. Jest wielki, szybki jak rakieta i bardzo bardzo bystry. Mowi wiele, ale po swojemu. A po naszemu tylko tyle, zeby sie dogadac, czyli krotko i na temat jak zaspokoic swoje potrzeby: TU CHCE, nie chce, tak, nie, jeszcze chce, daj to. No i mama, tata, baba itd. Ale najbardziej zabawne jest to, ze on chyba mowi:" na zdrowie" gdy ktos kichnie! Co prawda nie brzmi to jak "na zdrowie", ale wystepuje zawsze po czyims kichnieciu, i zgadza sie liczba sylab i akcent. Doszlismy wiec do wniosku po wielu testach, ze Max chyba wlasnie to ma na mysli. :) Mysh, a wiesz, ze ja kiedy odebralam porod swini i musze to oficjanie przyznac, ze kiedy pierwszy raz przytulilam takiego malego prosiaczka - umarlam z zachwytu. Uwielbiam psy, ale nic nie moze sie rownac urodzie takiego malenkiego, rozowego, pachnacego ( !!!! tak tak!!! ) prosiaczka z mokrym noskiem. Chyba jedynie ludzkie dziecko wywoluje we mnie wieksze emocje i uczucia. Wsrod zwierzat - swinka jest na pierwszym miejscu. Ale sie rozpisalam. Piszcie! Acha! 10 sierpnia jedziemy do Polski na Mazury! Ktora z Was tam spotkam, he? :)
  7. Kuk, dzieki, ze sie odezwałaś :) Cieszę się, że wszystko u Was w porządku - tak właśnie sądziłam, że na niebezpiecznych terenach na pewno macie jakichś znajomych, przyjaciół, rodzinę Gabrysia itd. Straszne jest to, co piszesz. To potwierdza moją teorię, że każdy z nas ma swoje przeznaczenie. Twoja sąsiadka i jej brat mieli żyć. Tak po prostu. Straszne jest to, że dzieją się rzeczy, które dziać się nie powinny. Ale z drugiej strony, gdzieś przeczytałam niedawno czyjąś mądrą wypowiedź, że przecież my na tej planecie - jako ludzie, gatunek - jesteśmy zaledwie chwilę. Jak więc możemy oceniać, że to co się dzieje jest nietypowe? Chyba jest dokładnie odwrotnie. Ten czas spokoju, jaki dane nam było przeżyć jest bardziej nietypowy. Na przestrzeni miliardów lat to raczej aktywność sejsmiczna, wulkaniczna, powodzie, susze, plagi robactwa, wymieranie gatunków itd - to było na porządku dziennym. To w końcu żywa planeta. Tu się zawsze wiele działo, a my cóż.... malutkie robaczki, które się zalęgły na powierzchni całkiem niedawno. Nie pewnie prędzej czy później z tej powierzchni znikniemy, a ziemia będzie trwać nadal.... Tak, czy siak, to tylko przypomina nam o tym, jak cenne jest życie, i jak trzeba z niego czerpać garściami - póki je mamy. Mysh, spodziewamy się oczywiście inwazji zdjęć? :) A właśnie. Dostałyście moje zdjęcia?
  8. No to cale szczescie, ze u rodziny nic sie nie stalo, Karenko. Moze jednak to juz koniec i najgorsze minelo - nie mam znaku zapytania na klawiaturze.... Maxa robota. Kuk, nadal czekamy na wiesci od Ciebie. A u nas wczoraj byla pierwsza burza od 4 lat!!!!! Walilo, blyskalo i lalo jak przy potopie. Ale krotko. Wyplukalo mi za to koperek z doniczki. A w ogole to przyzywam Was do raportu! Co to za milczenie jakies, nieuzasadnione. Tlumaczyc sie prosze, a najlepiej cos napisac i jeszcze zdjecia wyslac. O!
  9. Kuk, Karenka, na milosc boska, odezwijcie sie chociaz, ze u was wszystko w porzadku. Media zawsze sieja groza i czort jeden wie jaka jest prawda. Mamy tu zatrzesienie doniesien o tym trzesieniu ziemi u was. napiszcie choc slowko, ze jestesc ie bezpieczne i nic wam sie nie stalo.
  10. Jestem, żyje! Mam gdzieś odchudzanie. Nie wiem czy warto. Zastanowię się po 21 grudnia :) :) :) Poszłam raz na zajęcia z zumby. Omal mnie karetka nie odwiozła. Po latach przerwy skakałam 60 minut non stop. gdyby te zajęcia były co dziennie to schudłabym na pewno. I nie tyle od ćwiczeń, ale z głodu pewnie, albowiem na skutek zmęczenia szczęki moje zdecydowanie odmówiły później pracy, więc poszłam spać o głodzie. Muszę już spadać, alejeszcze się odezwę. Następny clematis mi zakwitł. ALe jak!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kuk,Karenko, czy wy również odczułyście to trzęsienie ziemi??????
  11. A i u nas wylazło słoneczko dzis! Nie to, żeby zaraz zrobiło się ciepło. Raczej arktycznie nadal. Ale nie leje i roślinki kąpią się w słońcu i wygląda na to, że zakwitnie mi magnolia!!!! W rok po posadzeniu!!!! Juuupiii!!!!!! Ależ wam fajnie Mysh i Marj, zazdroszcze! Dziewczyny, postanowilam sie odchudzać. Kompletnie brak mi silnej woli i odchodzam sie glownie.... miedzy posilkami..... Moze mnie która zdopinguje...?
  12. A u nas leje.... leje nieprzerwanie tez juz ze 4 tygodnie. Zalane wszystko i wszyscy. Ja mam to szczescie, ze mamy dom na szczycie wzgorza, wiec ogrod plawi sie jedynie w rozkoszy i eksploduje zielenia. Ale ci co maja domy nizej sa juz na skraju rozpaczy i rozpatruja oferty na kajaki.... Pogoda sprzyja jedynie kryminalom i goraczej czekoladzie. Jak czytam o upalach w Polsce, to sie zasatanawiam jak to wlasciwie jest wyjsc na zewnatrz bez plaszcza i parasolki? Czy to mozlwe, ze gdzies na swiecie jest inaczej i nie leje? Bywaja tez niezle wichury, ale ogolnie dosc nudno. Max natomiast rozlubowal sie w spacerach i stan nieba w ogole go nie obchodzi. Chodzi za mna z czapka pod pacha i daje do zrozumiania, ze chce wyjsc natychmiast i nie zwazajac na nic. No wiec czasem wyczekuje na "dziure" w opadach i wychodzimy....ech.... A co u Was?
  13. Jestem, żyję, ale jak zwykle za szybko się wszystko dzieje, czas ucieka między palcami. A gdzie czas na relaks na plaży? Gdzie czas, żeby zapatrzeć się gdzieś w piękny krajobraz, zapomnieć się na wiele godzin, zastygnąć w wannie z lampką wina przy świecach, zasłuchać się w szum deszczu, odpłynąć w dal na falach wyobraźni, pobujać w obłokach, po nic-nie-robić??? No gdzie, pytam was? Może wy wiecie. U nas piękna wiosna, tylko jakoś zimno. W słońcu upał, a wiatr chyba prosto z Arktyki :(
  14. A zatem i ja szybciutko skladam wszystkim najlepsze zyczenia Wielkanocne. Wesolego jajka dziewczyny! A o zdjeciach pamietam. Nadal przesiewam. Chyba, ze chcecie wszystkie 400 :D
  15. Bylo bosko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Relacja pozniej, musze teraz rozpakowac ten "kopiec Kosciuszki" - ktory w podrozy jakby ....spuchl jeszcze.... Zwiedzilismy pare fajnych rzeczy dodatkowo, miedzy inymi zyjący las deszczowy- http://www.livingrainforest.org/explore/ . Niezła jazda. Takze Highclere Castle. Pierwszy naprawde warty uwagi zamek, jaki tu oglądałam : http://www.highclerecastle.co.uk/about-us/the-state-rooms.html Zdjecia będą, jak... przesieję te ok 300 zrobionych :) :D
  16. Super! I wlasnie takimi wiesciami chcialabym zeby rozpoczynal sie kazdy poranek. A ja w biegu, jak zawsze wiec juz uciekam.
  17. To jeszcze w telegraficznym skrocie o dzieciach. Anastazja ma zadawane i duzo i malo, zalezy jak na to spojrzec. Porownujc do polskiej szkoly, to tyle co nic. Prace domowe sa rozdawane tylko w piatki i dziecko ma tydzien na jej ukonczenie ( zajmuje to zazwyczaj ok 5 minut... ). Codziennie dzieci nie musza, ale sa motywowane, zeby czytac. Im czesciej, tym wiecej pochwal w szkole i specjalnych punktow, ktore sie sumuje w klasie i tak klasy rywalizuja miedzy soba, kto ma lepszych "czytaczy" :) No i oczywiscie im lepiej dziecko czyta, tym szybciej przechodzi na kolejne poziomy oznaczone kolorami. Rywalizacja jest ostra i musze sie pochwalic, ze Anastazja jest poki co jedynym dzieckiem w klasach 1 i 2, ktore jest proszone przez nauczycielke o czytanie na glos przed cala klasa. Jestem dumna jak paw i ta duma mnie tak rozpiera, ze nie mieszcze sie w drzwiach :) Prace domowe poki co to sa zawsze jakies wypracowania na temat... No i oczywiscie nowe slownictwo, gramatyka i takie tam, a czasem matma. Nic strasznie ciezkiego i Anastazja zazwyczaj dobrze sobie z tym radzi, ale len jest taki, ze bywa iz wszystko robi przy sniadaniu tuz przed wyjsciem do szkoly. Nie czesto na szczescie, bo wie, ze mamusie od tego apopleksja trafia, a nie chce chyba zostac sierota. Max natomiast.... Max to jest maxymalna historia... spiewa tanczy recytuje.... Jest fanem muzyki wszelakiej. Dostaje amoku na widok sluchawek i pol dnia jesli tylko mu pozwolic przesiedzi jak mumia na czyjchs kolanach z wielkimi sluchawami na uszach kiwajac sie do " my jestesmy krasnoludki". Ostatnio zaczal spiewac.... brzmi to na razie bardziej jak zawodzenie alaskana malamuta na widok zamarznietej michy z zarciem, niemniej jednak ma to jakas znamiona muzyki :) Tanczy robiac piruety z takim rozmachem, ze zawsze laduje na pupie :) Ale 90% dnia uplywa mu na wrzaskach wszelakich. Uszy wiedna. A cala sprawa sprowadza sie do nie poswiecania mu naleznej atencji. Jak sie klapnie tylkiem na ziemi, to i dzieciak milknie i bierze sie za zabawe. Ja na nogi - dziecko w ryk. Nastusia czesto ratuje sytuacje zabawiajac Maxa na 1500 sposobów, ale wtedy zazwyczaj oboje koncz z siniakami. Max byyskawicznie wspina sie na kanapy, fotele, lozka, kocha zabawe wtyczkami... i uwielbia sie pakowac. Ma specjana siateczke, do ktorej potrafi 100 raz wlozyc i 100 razy wyjac przedmioty. Niestety, nadal je 3 razy w nocy i jak nie przestanie, to ja chyba wykorkuje!!! Jak go oduczyc? Wszelkie proby koncza sie fiaskiem, bo proba zastapienia mleka herbatka konczy sie takim wrzaskiem, ze sasiedzi moga mi policje naslac i dziecko obdukcji poddac. Max ma rowniez niespotykany w przyrodzie talent do robienia strasznych rzeczy w najbardziej w dodatku nieodpowiednich momentach. Dla przykladu, dzis tuz przed pojsciem do kapieli rozlal na kanape pol buteli olejku..... tylko sie pochlastac. Ale najzabawniejsze jest to, ze uwielbia wszedzie chodzic z notesem i dlugopisem w reku. Zatrzymuje sie, przyglada, pochyla, poczynia jakies notatki , idzie dalej. Wyglada to tak komicznie, jakby go naslali z NIKu :) Ide spac!!!!!!!!!! Juz nie widze, co pisze.
  18. Oto mam 5 minut! Moze powinnam otworzyc szampana z tej okazji...? Mialam spac a przynajmniej lezec udajac trupa, zeby nikt niczego juz ode mnie dzis nie chcial, ale... teskno mi za Wami, wiec dowleklam sie do komputera :) Psikulcu - same dobre wiesci od Ciebie i TAK MA BYC! Kolejny raz potwierdza sie, ze w przyrodzie musi byc rownowaga. Bylo bardzo zle, to czas, zeby teraz bylo w tej samej proporcji dobrze. Czyz nie? Fisa, ja tez bym sie zastanowila nad przyjeciem tego zastepstwa. Zawsze to jakas nowa perspektywa i nigdy nie wiesz co moze sie zdarzyc. A moze bedzie z tego nasionka piekne drzewo? Moze nowe doswiadczenie, nowe znajomosci, a to MUSi zaowocowac i lepszym samopoczuciem i motywacja. A kto wie czym jeszcze? Trzymam kciuki, zeby wyszlo na dobre jakakolwiek decyzje podejmiesz. Mysh. ja w sprawie Czeczenki sie nie wypowiem, bo zwyczajnie nie wiem jak pomoc, a przede wszystkim nie wiem ile jest prawdy w tym co ona mowi i co sie za tym kryje. Nie zrozum mnie zle. Nie oceniam jej negatywnie, a nawet rozumiem, bo w jej sytuacji tez pewnie trzymalabym jezyk za zebami. Poki co oszukana, omamiona, zastraszona, na obcej ziemi, bez zadnego poczucia bezpieczenstwa i stabilnosci, kto wrog, kto przyjaciel? Nie dziwie sie jej, ze skapi informacji, ale i nie ulatwia to podjecia jakichkolwiek dzialan. :( Gdzie przepadl Elfik, zapytuje sie?????????? Dynia, my tez Cie bardzo lubimy i byloby strasznie fajnie jakbys zajrzala na dluzsza chwilke i opowiedziala o hiszpanskiej przygodzie i czemu sie zakonczyla - o ile sie zakonczyla. Nie daj sie prosic!!! Ze juz o zdjeciach Jagi i Ziemka nie wspomne...... Kuk - jak Wam sie udaje z ta bezglutenowa dieta dla calej rodziny? Czy jednak tylko Jasio na wstepie? A u nas wiosna.... Ciepla, ukwiecona, pachnaca, wredna dla portfela - wszedzie podle przeceny. Co czlowiek chce zaoszczedzic - nie da sie! Wredne typy. Powinnam chyba zamontowac sobie takie klapki na oczy, jak u dorozkarskiej szkapy, co by sie na boki nie rozgladac :) Psikulcu, ja musze Ci szczerze powiedziec, ze z wiosna nie dopada mnie zadna zmarszczowa handra, moze glownie dlatego, ze jakos sie los poki co nade mna lituje, natomiast wpadam w gleboka jak czerwony kanion depresje z powodu nagromadzonych kilogramow.... a tu idzie czas odslony " tych" partii ciala. O Matko!!!!!!! Diet nienawidze, silnej woli nie posiadam, jestem skazana na porazke z gory. W pracy musze sie obzerac wysokokalorycznym zarciem.... tylko sie powiesic. cdn
  19. No i gdzie sie podziewacie? Kuk, jak Jasio? Masz te wyniki?????? Psikulcu - masz dokładnie tę samą metodę na Zuzę, jaką i ja stosuję wobec Nastusi, ha ha ha. Wyobrażam sobie akcję z baletkami :) :D A teraz będę się chwalić. Po tygodniu znoju, którego nawet ja nie jestem w stanie opisać dość barwnie by oddać rzeczywistość w naszej garderobie stanęła szafa wnękowa!!!!! Własnego projektu i wykonania. Znaczy ja byłam dyrektorem projektu i nadzorcą wykonania, a małżonek wykonywał starając się ograniczyć ilość wyrazów nie do publikacji. Na każdym etapie towarzyszył nam Max co zaowocowało jego dietą wzbogaconą o wióry drzewne i kołki rozporowe oraz włosy sklejone lakierem do drewna. Jestem dumna. Udało się. Jest! Stoi! Taka jak chciałam! Juuupii! Max natomiast odnalazł w sobie pasję o walenia młotkiem i uruchamiania wiertarki.... parę razy powiało grozą, ale w sumie wszyscy przeżyli :)
  20. Czolem, ja tylko szybciutki raport. Dotarlam do domu tylko z niewielkim opoznieniem, i oczywiscie wszystkie szkoly dzis otwarte :)))) Anglicy sa nie do dobicia jak widac :)))
  21. Przepraszam, ze troche odbiegne od tematu na krotka chwilke. Otoz WALI snig za oknem. Ja jestem w pracy - jeszcze 2 godziny bede.... Juz teraz parkin wyglada na nieprzejezdny..... normalnie ludzie sie ewakuowali - ja nie moge, bo mam jeszcze kupe rzeczy do zrobienia. Jesli to czyta moja rodzina to niech sie lepiej przygotuja na holowanie mnie na moich letnich oponkach ., aha ha ha ha Odmeldowuje sie.
  22. Karenko, dobrze, że z okiem lepiej. Mnie się każdy ból oka kojarzy z podłą migreną i serdecznie współczuję każdemu, kogo coś w tej okolicy boli. O estetyce już nie wspominam, bo wiadomo, kiedy człowiek jest w bólu to akurat o urodzie myśli najmniej. Mój mąż ma teraz właśnie jednego pacjenta, który na skutek problemów z tarczycą ma oboje oczu ( oba oka???? ) bardzo wytrzeszczone. No, nie wygląda to ślicznie, szczególnie o starszego, dość otyłego i łysawego mężczyzny, ale są dobre rokowania i zaczyna wracać do normy. Kuk, trzymam kciuki, żeby to jednak była zwykła alergia. Choroba Crohna występuje także w mojej rodzinie i choć da się z tym żyć ( ciocia ma już 60 lat ), to jednak przyjemnie nie jest :( Całuski dla Jasia. A jeszcze przyszło mi coś do głowy.... może głupota, ale... jest taka rzecz, któa powoduje najpodlejsze dolegliwości, a za cholere nie wychodzi na żadnych badaniach: nerwy. Jasio miał takie przykre przejścia w przedszkolu. Może to jest ciągle echo tych emocji???? Psikulcu, kolejny etap za Tobą! Już z górki! Ja też ślę wiadra pozytywnej energii!! No, a ja sobie wykrakałam ten śnieg za oknem.... nie dość że do dziś się ślizgam po nim na letnich oponach, to jeszcze zapowiedzieli na piątek obfite opady!!!!!!!!!!
  23. Jej, Karen ko! Zosia to prawdziwa spryciara! Z tym samolotem to rzeczywiscie niesamowite. Skad dzieci wiedza takie rzeczy? Maxio zdecydowanie protestuje w robieniu papa i robi od wielkiego dzwonu o ile w ogole. Niestety. Gada mama, tata, papa, baba i cala serie niezidentyfikowanych wyrazow w stylu ojejo! Dadada itd. Wazy 12kg :) Ale pojecia nie mam ile ma wzrostu. Uwielbia bujanie na hustawce, gdzie notorycznie zasypia :)) Slowa NIe nie opanowal jeszcze, ha ha ha.
  24. Hallo???? Puk puk???? Jest tam kto??? Rany, chyba wszystkich Was nie zasypalo?????? Dajcie znać jak tam u Was sytuacja. Acha, wysłałam Wam parę zdjęć :)
  25. Kuk, dziekuje! W wolnej chwili natychmiast przekopie internet za tymi informacjami. Ja wiem, ze na cos przeciez trzeba umrzec, ale jak cholera nie podoba mi sie to , ze nie mam na to wplywu! Musze dowiedziec sie wiecej. Co prawda my ladujemy komorki nie tylko w innym pokoju, ale i na innym pietrze - ale to tylko przypadek. Potem caly dzien nosze te cholere ( komorke ) w kieszeni spodni. Cala ciaze tak nosilam.... ech... co za parszywe czasy. Juz wole ten londynski smog sprzed 100 lat :(
×