Shalla
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shalla
-
Myshko, doszło, dziękuję!
-
Mysh, do mnie mail nie doszedł :( Nikii- to jest nieludzkie! Milczysz miesiącami, a potem wysyłasz kilka fotek i dodajesz, że może się odezwiesz!!!! Serca nie masz!!! Siadaj tu szybko do klawiatury i pisz grzecznie długi raport z nieobecności, inaczej jesteś nieusprawiedliwiona! :D U nas znowu słońce i znowu cięcia w pracy. Wczoraj wylano kilkanaście osób.... na stanowiskach, długoletnich pracowników, zasłużonych, że tak powiem. Dziś mój departament ma spotkanie w \"cztery\" oczy z kadrową... Trzymajcie kciuki, żebym od jutra nie miała więcej czasu na kafeterie.... spadam. Mysh - wysłałam zdjęcia na Twój stary adres, więc pewnie nic nie dostałaś?
-
Kuk, w mojej robocie można by spokojnie nakręcić kilka odcinków Monthy Pythona. Nawet pisać się o tym nie chce. Poniekąd jest to nawet wygodna sytuacja dla mnie, ale to już odrębna historia. Ostatnio jednak przygnębiła mnie nowa rzecz. Zaplanowałam sobie kupno nowego samochodu. W związku z recesją salony pogłupiały i wyprzedają autka za grosze w obłędnych kredytach. I tak wypatrzyłam sobie malutkiego, ale zgrabnego 5 drzwiowego peugeocika w kredycie 100 Ł miesięcznie. I co???? I gucio, bo nie jestem tu wystarczająco długo. Kredyty są dla tych , którzy są ponad 3 lata, a najlepiej 5. I pupa. I po autku :( A tak się już cieszyłam. Wszystko wskazuje na to, że budowlańcy wejdą nam do domu lada dzień, bo już się zaczęli kręcić z papierami w tę i z powrotem. Oby, bo już mam dość czekania i wstrzymywania sie z pracami ogrodowymi. I tak myślę czy nie postawić jakichś zasiek betonowych i pod prądem na czas ich pracy, żeby mi nie zniszczyli tego, co do tego pory powstało. No to spadam. A, może jakieś fotki prześlę? Chcecie?
-
Elfik i Nikii do raportu! Czujcie się obie wezwane na dywanik. :)
-
Muszę powiedzieć, że nie. Anastazja pomimo chodzenia do kościoła, uczęszczania do szkółki niedzielnej ( ostatnio strasznie rzadko, szczególnie, że ja pracuję w każdą niedzielę ) w ogóle nie porusza w domu tematów religijnych, a pojęcie Boga jest dla niej jak sądzę totalną abstrakcją. Natomiast jest bardzo przywiązana do swojego anioła stróża :) Pełni on rolę nie tylko pocieszyciela, ale też głównego winnego, kiedy ona coś nabroi. Mówi wtedy : to nie ja! Ja nie chciałam! To mój aniołek mi tak podpowiedział! :) Póki co traktujemy do z przymróżeniem oka.
-
No to jeszcze słówko o przybudówce. Niebawem mają nam wejść budowlańcy i dobudować dwa pokoje, przerobić łazienkę itd. Spodziewam się, że zdewastują pół ogrodu, dlatego nic tam nie cuduję za wyjątkiem tylnej ściany, którą - mam nadzieję - ocalą. No to lecę.
-
Acha, jeszcze o clematisie. Jestem początkująca w hodowli clematisów, ale ten gigantyczny boski okaz, który rośnie w moim ogrodzie ma przypuszczalnie ponad 25 lat i w życiu nie był przycinany. Ja go przycięłam wiosną tego roku, ponieważ spod czapy uschniętych gałęzi nie było widać co to za roślina pod spodem. Zakładam więc, że suche obumarłe łodygi należy usuwać , ale co poza tym? Nie wiem. P.S. O przybudówce opowiem następnym razem :)
-
Kuk, wieczorem napiszę wszystko o różach, bo khym, hym, uważam się za niezłego hodowcę róż. Ale teraz lecę do pracy!
-
Kuk, obyś miała rację! Na razie nie zapeszam. Oczywiście nadal ma swoje humorki, ale przynajmniej stara się być milusińska, a buziaki i uściski rozdaje na każdym kroku. Mój ogródek zaś niebawem przeżyje prawdziwą katastrofę, jak wejdą robotnicy robić dobudówkę. ... Z tym piachem na mech to nigdy nie słyszałam, ale kto wie. Może to i racja. W każdym razie ja osobiście mech uwielbiam, swego czasu nawet znosiłam całe czapy z lasu, obkładałam nim kamienie i sadziłam skalne kwiatki w nim. Efekt był bajeczny, jak w zaczarowanym lesie. Tak wiec nie mam pojęcia o metodach zwalczania mchu, bo zawsze go dopieszczałam. :) No, lecę, ale mam nadzieję, że wieczorem będzie co poczytać..... Aluzju paniali? :D
-
A u nas pada. Nareszcie! Dyskusja znów przeniosła się w sferę mailową. No to ja dla równowagi napiszę coś tu. Dzień wczorajszy spędziłam głównie na grzebaniu w ogrodzie, który z wolna nabiera oczekiwanego przeze mnie kształtu. No i nabyłam cudowny leżak, z którego strasznie ciężko mi się zwlec. Nastusia chwilowo przedszkole zarzuciła na rzecz atrakcji domowych, ale odpukać, nie wiem co się z nią dzieje, ale jakoś zgrzeczniała. Nie wiem czy to forma przejściowa, ale oby utrzymała sie jak najdłużej. :D no, to spadam na jakieś zakupy.
-
Witajcie, dziękuję za wszystkie maile i hurtowo - za co przepraszam - chcę napisać, że Wasze dzieciaki są taaaaaakie duże i fajne i łza wzruszenia się w oku kręci oglądając te zdjęcia. Dopiero co się poznałyśmy, wymieniałyśmy zdjęciami brzuszków... a tu już niektórym rosną trzecie brzuszki, dzieciaki za 3 miesiące idą do szkoły.... kurcze. Jakaś sentymentalna jestem. :) Za chwilę prześlę Wam jeszcze 2 zdjęcia - Nastusi dzisiejsze dzieła sztuki. Nikii- zlituj się na miłość boską i daj znać, ze żyjesz!
-
Dziewczyny, przesłałam Wam właśnie 3 aktualne zdjęcia Nastusi. U nas gorąco, lato w pełni, kwiaty w rozkwicie i w ogóle ładnie. Na szczęście w nocy często pada, więc podlewanie mam z głowy. Acha, zmieniłam fryzurę :) Niebawem jakieś fotki doślę. ściskam P.S. zmobilizowałam się i jadę dziś wreszcie wymienić prawo jazdy!
-
Myshko - Nastusia rozstała sie z pieluchą równo 7 dni po drugich urodzinach. Jednorazowo i ostatecznie ( dzień i noc ).
-
Witajcie, Kuk, w Anglii popularne jest urządzanie urodzin w centrach zabaw ( gdzie są te kulki, trampoliny, małpie gaje itd ). Jest to relatywnie tansze od domowych ( lub ogrodowych ) imprez, a dzieciaki bawią się do utraty tchu. Mają też poczęstunek - pizza, lody, desery jakieś, frytki, pieczone kurczaki i coś tam jeszcze. W tym czasie dla rodziców jest kawka i takie tam. Nie wiem czy można to jakoś porównać do włoskich kinderbali. W każdym razie jest to tanie, a dzieci są w niebo wzięte. Nikii -odezwij się! Kuk, odnośnie mojej pracy - to napiszę później, bo temat jest obszerny. Jak tam wiosna u Was? U nas na zmianę słonecznie i leje, więc moje sadzonki mają się jak w raju :) I ja też, bo podlewać nic nie muszę.
-
Nikii, no ale wiadomość.... a ja tu się szykowałam z odwiedzinami. Przepraszam, że jakoś nie wyszło. Powiedz dlaczego taka zmiana decyzji??? Mam nadzieję, ze nie stało się nic złego. Wróciliście do Polski wszyscy, czy tylko wy we dwie???
-
Zaglądam tak rzadko, że moje gafy urodzinowe przejdą niedługo do historii, o ile już nie przeszły... Zuza - rosnij duza! :) Zdrówka maleńka i pociechy z rodziców, ha ha :) I bardzo przepraszam za spóźnienie.
-
Ależ wiem że jestem kiepska, albo i gorsza nawet, bo ja jestem straszny śpioch. Mogę nie jeśli, nie pić, cierpieć migreny, ale spać muszę. Pozycja i podłoże zupełnie obojętne. :) Dlatego jak po urodzeniu Anastazji i jej nocnych wrzaskach nie spałam przez 18 dni praktycznie w ogóle, albo nie więcej niż po 1-2 godziny, to zwyczajnie myślałam, że umieram. Obraz mi się zamazywał i miałam zwidy. Jeśli Ty Psikulcu przetrwałaś tak 2 lata to ja chylę czoła przed Tobą. Jesteś cyborgiem!
-
Kuk, z moich osobistych doświadczeń wynika, że nie spać można maksymalnie 18 dni. Potem się widzi potrójnie. :)
-
Kuk, mogę być uznana za skończoną świnię bez krzty empatii, ale nie naraziłabym Anastazji na stresujące spotkania z agresywnym dzieckiem w ramach terapii leczniczej dla tegoż dziecka. Trudno. Wszyscy mamy jakieś problemy. My też mamy niestety ostatnio przeboje :( Ale o tym innym razem, bo nie mam siły o tym pisać. W skrócie napisze tylko, że mała doszła w perfekcji do manipulacji. Dla mnie jest najsłodszą przytulanką, posłuszna i kochana, natomiast resztę rodziny traktuje w sposób zasługujący na najwyższe kary z chłostą pod pręgierzem włącznie. Kompletnie nie wiem co robić. Tkwimy w zawieszeniu. Wczorajszy dzień - poprzedzający audyt w mojej firmie - nadaje się doskonale na komedię. Po koniec dnia już nie miałam siły na nerwy, więc tylko się śmiałam. Wiecie jak to jest, kiedy wam BARDZO zależy, żeby tego dnia wszystko się dobrze układało i..... oczywiście właśnie TEGO dnia wali się cały świat, zapycha kibel, przyjeżdża niespodziewanie teściowa, a córka mówi, że jest w ciąży, ale nie wie z kim. To był właśnie taki dzień. Idę zaraz do pracy sprawdzić, czy jeszcze ją mam, czy też pod dawnym adresem zastanę tylko lej po bombie. Do zobaczenia.
-
Witajcie. Nie przyłączę się do dyskusji o wychowaniu, bo po pierwsze wszystko już chyba zostało powiedziane, po drugie aktualnie jestem na etapie przeżywania głębokiego dołka wychowawczego, więc jestem ostatnia osobą, która mogłaby wnieść jakieś nowe światło do dyskusji. Recesja w Anglii przyjmuje coraz to nowe formy i jedynie utwierdzam się w głębokim przekonaniu, że jej w ogóle nie ma. To jakaś kolejna polityczno-ekonomiczna manipulacja, której celem jest wzbogacić konkretne jednostki kosztem pozostałych. Ot i wszystko. Zbyt wiele nielogiczności w tym całym kryzysie. Ale co tam, nie miejsce tu na takie przynudzanie. U mnie w pracy za 2 dni coroczny audyt i wszyscy totalnie zwariowali. Cholera wie po co. Totalny szał, jakby ludzie jeszcze wierzyli w uczciwe kontrole. A przecież jasne jest, że audyt zależy od tego ile szef wypije z audytorami i ile im da łapówki. Słabo mi już jest od słuchania ględzenia w TV o świńskiej grypie. Czy oni wszyscy naprawdę uważają nas za debili????? Te dziennikarki, które z trwogą w oczach informują, że grypa właśnie ( !! ) dotarła do granic Francji ( czym? dyliżansem? ), i że właśnie mamy pierwsze zarażone małżeństwo w Anglii i że właśnie....... To śmieszne. W dobie obecnych podróży i rozwiniętych połączeń komunikacyjnych jeśli coś gdzieś wybucha, to w 24 godziny jest totalnie wszędzie. Bardzo ciekawe, że natychmiast załamała sie giełda w Nowym Yorku, a akcje koncernów farmaceutycznych skoczyły jak na trampolinie. Ech..., co za czasy. Nawet Orwell tego nie przewidział...
-
Fisa - odpowiadając na Twoje pytanie: to była \"restauracja\", gdzie płaci się raz, a potem nakłada sobie co się chce i ile razy się chce. Stąd 7 rund z talerzem z czego 3 były deserami wykończyło mnie totalnie. :) Kuk - obawiam się, że Anastazja cierpi na tę sama przypadłość co Franio. Jest grzeczna wtedy gdy widzi realne profity z tego tytułu. :( Nie ma natomiast zadnych obiekcji do przepraszania. Niestety, czasem to jej przepraszanie jest zwykłym wytrychem i mając tego świadomość z trudem pracujemy nad tym, żeby uzmysłowić jej co to słowo naprawdę oznacza i jakie powinno nieść za sobą konsekwencje. Ja dla odmiany w dzieciństwie nie przepraszałam nigdy. Rodzice mogli rwać włosy z głowy, a słowa \"przepraszam\" nie udało im się ze mnie wyciągnąć NIGDY. Teraz już przechodzi mi przez gardło, ale wcale z niemałym trudem. Sama nie wiem dlaczego. Taki typ ?
-
U nas też minęło szybko, ech.... za szybko. Choć prawdę mówiąc nie wiem czy bym wytrzymała jeden dzień więcej obżarstwa. :D A na gwóźdź do trumny tuż przed świątecznym śniadaniem pojechaliśmy do chińskiej restauracji, gdzie zrobiliśmy SIEDEM rund z talerzami. Po ostatniej myślałam, że karetka po mnie przyjedzie :D :D Ale było takie dobre, że.... wróciliśmy przed północą, a od rana mama przywitała nas suto zastawionym stołem z samymi pysznościami. No i łzy stanęły nam w oczach. A żeby ostatecznie dobić w nas wolę życia nasz trener zadzwonił niemal w połowie posiłku i oznajmił, że za 3 godziny czeka na nas na sali treningowej. Możecie sobie wyobrazić.... wyturlałam się z domu resztką siły woli, a dziś czuję się....chyba nie znam stosownego określenia do mojego stanu. Mam nadzieję, że Wasze święta minęły mniej boleśnie. Do usłyszenia.
-
Dokładnie tak samo było u nas. Raz, ale definitywnie i na zawsze. :)
-
Psikulcu - my podejmowaliśmy próby 3 krotnie, jak nam ZALECANO i w ZALECANYCH terminach, czyli latem i wszystko na nic. Zaczekaliśmy do czasu aż Anastazja sama będzie gotowa ( jak zaleca Mysh ) i dopiero to zdało egzamin. O dziwo dziecko podeszło do tematu w środku zimy i z jak najlepszym skutkiem, bo natychmiastowym. :) Tak więc nie stresuj się zawczasu i daj Zuzakowi czas. Dziewczyny, przy okazji tego wpisu - pewnie ostatniego póki co w tym tygodniu, chciałabym Wam życzyć wspaniałych Świąt, obfitych, słonecznych, ciepłych, pełnych przysmaków oraz tradycyjnie mokrego Dyngusa!
-
No cóż, nad końcem świata w 2012 roku nie ma sie co rozwodzić, podobnie jak nad żenującym projektem Cheops - niektórzy ludzie po prostu żyć nie mogą bez sensacji. Jak nie mają prawdziwej, to coś wymyślą. Natomiast geologiczne zmiany zachodzące na ziemi to już odrębna historia. Śmieszne jest tylko to, że naturalne zjawiska, które na ziemi występowały od zawsze od razu są wiązane z \"końcem świata\" tylko dlatego, że ostatnio dawno nie występowały. Co do przepraszania - my zawsze przepraszamy Anastazję, gdy zajdzie taka potrzeba. Uważamy po prostu, że to najlepsza droga do nauczenia jej tego samego. Ostatnio nawet zdumiała mnie dość Anastazji reakcja na moje ostre uwagi na temat jej zachowania. Powiedziała: - mamusiu, dlaczego Ty do mnie mówisz takie niemiłe rzeczy??? Przecież ja Cię tak kocham! A zaznaczam, ze nie mówiłam nic złego - zwykła reprymenda za złe zachowanie. No i co tu na to odpowiedzieć? :) Natomiast mowę mi odebrały jej postępy w angielskim, kiedy usłyszałam dziś przy kolacji: - mummy, what\'s the hell with this!? ( kiedy nie mogła otworzyć soku ). To pozostawię bez komentarza...