Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shalla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Shalla

  1. http://www.nieznane.pl/zakazane-wynalazki,360.html to o zakazanych wynalazkach. Śmieszny portal, ale akurat ciekawy artykuł. Polecam.
  2. Fisa - absolutnie nie. To raczej ja powinnam przeprosić za swoje niestosowne wypowiedzi. O tym, że lobby na całym świecie blokują fantastyczne wynalazki pisano już powszechnie. Od lat 60\' mamy lekarstwo na raka oraz absolutnie sprawne i przetestowane silniki na samą wodę.( !!!! ) jednakże wprowadzenie tychże na rynek nie leży w interesie ani koncernów farmaceutycznych ani w interesie koncernów paliwowych, szejków naftowych itd. Czytałamm o człowieku który wiele lat temu wymyślił, a właściwie odkrył naprawdę zadziwiające lekarstwo. Najpierw szło jak po grudzie, żeby kogokolwiek tym zainteresować, a kiedy się już udało, przeprowadzono stosowne badania i lek był na granicy patentu owego pana odwiedziło kilku dżentelmenów z propozycją nie do odrzucenia: albo uprzejmie przyjmie od rządu kilka milionów dolarów \"rekompensaty\" za porzucenie dalszych badań nad projektem, albo.... wiedzą gdzie mieszka, znają jego zonę i dzieci.... przykro byłoby stracić ich wszystkich, prawda? I wierzę głęboko, że tak to się niestety rozgrywa OD LAT. Przesyłam Wam kilka bardzo ciekawy linków. Pierwszy to niezwykle ciekawy film o efekcie cieplarnianym. Warto obejrzeć wszystkie częsci, dziewczyny. Naprawdę. To może Was naprawdę zadziwić. http://www.youtube.com/watch?v=BbWCdP2MNhQ
  3. W obliczu tej tragedii niestosownym jest dolewanie oliwy do ognia, jednak wiem, że z Wami mogę się tym podzielić. Ja również oglądam to wszystko z włosami zjeżonymi na ciele.... ponieważ przypomina mi się coś... Od dzieciństwa karmieni byliśmy opowieściami o końcu świata, różnymi chorymi teoriami, niedorzecznymi przepowiedniami itd. Większość z nich może nawet chwilowo ekscytowała nas w dzieciństwie, ale zapewne większość dawno przebrzmiała w naszych uszach. Tymczasem pomimo racjonalnego ( jak sądzę ) spojrzenia na wydarzenia, ciężko mi odpędzić z głowy pewne myśli... wspomnienia jednej z przepowiedni o tym, jak to \"włoski but\" na skutek licznych wstrząsów niemalże w połowie zapadnie się poniżej obecnego poziomu morza.... Brzmi tak niewiarygodnie i przerażająco, że trudno traktować to poważnie. A potem przychodzą takie tragedie, jedna za druga i człowiek zaczyna się zastanawiać...... a może po prostu zbyt łatwo dajemy się wciągnąć w te teorie? Jedno trzęsienie ziemi nie zwiastuje jeszcze \" końca świata\", a z drugiej strony przecież Ziemia to żywa planeta! Czemu się dziwimy? Tu zawsze wybuchały wulkany, trzęsła sie ziemia, nadchodziło Tsunami, powodzie, pożary, tajfuny, orkany, gradobicia, itd. Przecież tak naprawdę w żaden sposób nie jesteśmy w stanie tego uniknąć. Przewidzieć - może tak, ale nie uniknąć. Ale jest nas coraz więcej i ewakuacja Nowego Orleanu wyraźnie pokazała jak bardzo jesteśmy nie przygotowani do przetrwania na tej planecie, jeśli tylko.... planeta wejdzie w epokę swoistego niepokoju. A wiele wskazuje na to, że to się właśnie zaczyna :( Czasem chodzą mi po głowie paskudne myśli, że właśnie za naszej kadencji staniemy się swiadkami wyjątkowo przykrych wydarzeń, ale odpędzam te myśli daleko. :( Karen ko - trzymaj się i odzywaj do nas jak najczęściej.
  4. Matko, Karenko, jakie szczęście w tym nieszczęściu, ze Wam nic się nie stało. Właśnie przed sekundą oderwały mnie od sprzątania informacje w wiadomościach :( To straszne. Mam nadzieję, że również Twoim bliskim nic się nie stało.
  5. Dziewczyny, dziś w nocy wróciłam ze Szkocji, z wyprawy po górach wśród dzikiej przyrody! Achhh Ohhhh Uhhhh !!!!!!! Na razie nie stać mnie na szerszy komentarz. Musze ochłonąć. Szczegóły więc później. Pa!
  6. Fisa, przeczytałam o tych roletach.... rany, będę się za Ciebie modlić! ;) Co do odkrywania się. POpieram, rzeczywiście są takie dzieci. Właśnie Anastazja. Coś takiego jak polarowa piżama nie istniało u nas nigdy i po dziś dzień nie istnieje. Jeżeli uda mi się podczas najsurowszej zimy nakłonić ją do załozenia choćby najlżejszy spodenek od piżamki, to już wielki sukces, ale zazwyczaj połowiczny, bo dziwnym trafem dziecko się budzi już bez tych gatek na pupci.... Najchętniej spałaby goła i absolutnie bez przykrycia. Wszelkie zalecenia typu: \"nasmarować maścią rozgrzewającą i trzymać w cieple\" uchodzą uu nas za abstrakcję nie do osiągnięcia. Faktem jest, że pierwsze 3 lata życia Nastusia spędziła w ekstremalnie zimnych warunkach i moja mama do dziś wspomina, że spałam z niemowlęciem ( 1 miesiąc miała wówczas ) w pokoju gdzie temp. była ok 11 C , a dziecko nawet bez czapeczki! :D Na szczęście mama jest rozsądna i nie robiła z tego dramatu. W Anglii natomiast bardzo przeginają w tę stronę i ja dostaję dreszczy, jak widzę mamusię w puchowej kurtce, sama jestem okutana jak na Syberyjską wycieczkę, a widzę dziecko w wózku z GOŁYMI nóżkami, w przykrótkich jeansach ( !!! ), bez czapki, z paczką chipsów w różowych, albo czerwonych od zimna rączkach... Nie wiem czy ja kiedykolwiek przywyknę do takich widoków.... brrrr
  7. No to i ja dwa słowa. Karen ka - doskonała prowokacja :) Właśnie słyszałam wiadomości, ze w Polsce minus 7 i śnieg.... rany, a u nas wieje, jakby Cygana powiesili, na zmianę cudne słońce i deszcz, wiosna w pełni i wszystko rozkwitło, wierzby zielone, i aż chce się żyć. O Anastazji wiecie, to to tylko powtórzę - to diablotko gadało jeszcze w brzuchu będąc. Ot taki typ. A Zuzak, tak pisza dziewczyny też na pewno lada moment zacznie, a wtedy będzie się modliła o 5 minut ciszy :D :D Kuk, ja całe zycie marzyłam o piętrowym łóżku... ale się nie doczekałam :( Mysh, jak przeczytałam o stepie, to ZUPEŁNIE nie wiem czemu, ale pomyślałam o takim \"akermańskim\" stepie, ze stadami na wpół dzikich koni..., i dopiero kolejny wpis uświadomił mi, że mowa o czymś innym :D Ale ja mam dziś braki kofeiny we krwi więc czuję się usprawiedliwiona. :) Spadam. Czy ktoś wie co dzieje się z Niki??? Przepadała! Ula przepadła, o Lonce nawet nie wspomnę....
  8. Oh, nie! Jaki znów upadek! Upadek to jest obyczajów, ale nasz topik będzie istniał jeszcze długo po skolonizowaniu Księżyca. :) U nas wiosennie, skwery, place, trawniki wszystkie rabaty obsadzone kwitnącymi żonkilami. Jest tego takie zatrzęsienie, że odnosi się wrażenie, że w ogóle inne kwiaty są tu nie znane :) :D Ale faktycznie, wygląda to przepięknie ( niebawem prześlę fotki ). Ja też dostałam weny ogrodniczej i całą niedzielę ryliśmy w ogrodzie. Za grosze kupiliśmy 1,5m wysoką thuję! I wiele innych. Kompletne szaleństwo, kwiaty wszędzie, wreszcie mam mój wymarzony Eden. Maleńki, ale co do joty zaplanowany i skomponowany według marzeń. Wytoczyłam też wojnę ślimakom i obserwuję z niepokojem skutki. Anastazja na dobre zaaklimatyzowała sie w nowym środowisku, żyje już tylko przedszkolem, nowymi kolegami ( tak tak, koleżanki to już średnio ), w domu jeszcze mówi po polsku, ale bywa, że się zapomina, albo dla zartu mówi po angielsku ( na tyle, na ile potrafi ), ale rzeczywiście błyskawicznie przestawiła sie na inny język. Nie pozwolimy jej jednak nigdy zapomnieć, więc tatuś przezornie po powrocie z Polski - bo właśnie wrócił - przywiózł Nastusi w prezencie co? Zestaw podręczników do pierwszej klasy :) Kaligrafię, literowanie, czytanki itd. :) Anastazja pisać uwielbia, pasjami się na wszystkim podpisuje, więc ksiązeczki okazały się trafionym prezentem i dziś jedną zabrała ze sobą do przedszkola. Ubaw był po pachy, bo próbowała nakłonić panie do czytania po polsku. Tak więc całe przedszkole leżało ze śmiechu, jak babki dukały ( opowiadały mi ), ale zabawa była przednia. :D A ja po treningu dzisiejszym padam na pysk, więc się żegnam już i do usłyszenia. Kolejny raz wzywam Nikii do raportu. Zlituj się kobieto!!!!
  9. Kuk, bidulko, jakoś nie mogę sobie wyobrazić siebie samej w ciąży, z dwojgiem małych dzieci, na pełnym etacie z promiennym uśmiechem i miną zrelaksowanej na plaży Paris Hilton :D Inna sprawa, że na pewno nie poprawia nastroju słuchanie ciągle ubolewań na temat własnego wyglądu. Z drugiej strony Kuk, może to rzeczywiście sygnał, że czas trochę porządniej wypocząć? Masz możliwość wziąć urlop? Choćby 3-4 dni. U nas wiosna pełna gębą, choć ranki jeszcze chłodne. Wszystkie rabaty rozkwitły żonkilami i krokusami, frezjami i oczywiście forsycja ! Ładnie :)
  10. Ja ciągle żyję w przeświadczeniu, że robię za mało, ze jestem za leniwa, że nie nadążam z tyloma rzeczami, ze ciągle brak mi czasu, że już nie wspomnę o moim nieugaszonym pragnieniu nauki tańca irlandzkiego, że na prawdę, bez przesady mogę powiedzieć, że CZUJĘ wyraźnie, że mogłabym tyle jeszcze zrobic, gdybym nie była tak leniwa. Ja nie wiem, może to z moich opisów nie wynika, albo brzmi jakoś obficie, ale ja na prawdę nie wiele robię. Dwa treningi w tygodniu to jest tyle co nic i zawsze po każdym treningu obiecuję sobie, że od następnego dnia będę ćwiczyć w domu ( jak tylko wyliżę rany ) i jeszcze ani razu nie trenowałam!!!! Bo co??? Bo mi się nie chce. Bo wolę się uwalić i książkę poczytać... o ile mojego wzroku nie przykuje hałda ciuchów do prasowania, albo okno wypaćkane w pewnych małych paluszkach..... A i to nie, bo dla przykładu stos rzeczy do uprasowania od tygodnia przekładam tylko w bardziej dogodne miejsce :)
  11. Halo? Kuk? Odezwij się. Nikii? Ty już w Polsce?
  12. Kuk, trzymam kciuki. Może faktycznie potrzebne Wam jakieś odczarowanie. Mam nadzieję, ze wszystko się jak najszybciej wyprostuje i po fali nieszczęść przyjdzie fala samych dobrych zdarzeń, czego Wam bardzo mocno życzę. U nas teraz etap sadzenie kwiatów, krzewów i drzewek. I tu klops. Miejsca mało, góra na jedno drzewko, ale na jakie?????? Najbardziej chciałabym czereśnię, ale tego akurat znaleźć nie mogę. Jabłoni nie chcę, gruszę i wiśnię mają sąsiedzi, może jakieś brzoskwinia, nektaryna? Śliwek aż tak bardzo nie lubię, poza tym robale mają często i w ogóle nie mogę się zdecydować. Chyba padnie na gruszę, jeśli nie znajdę czereśni. Nakupiłam nienormalną ilość kwiatów, więc mój maleńki ogródek zamiennię w tym roku w eksplozję barw, czyli to co zawsze chciałam zrobić w Polsce, ale nie dałam rady. No, to zmykam, bo dni urlopu uciekają mi przez palce i ciągle jestem w tyle z robotą. Trzymajcie się!
  13. Małe sprostowanie - na kung fu :) Ale tak naprawdę na razie trudno to u niej nazwać regularnym treningiem. Głównie się przygląda i tylko od czasu do czasu angażuje się w jakieś kopnięcia, czy inne \"sztuczki\". Inna sprawa że przychodzi nas tam kilka osób a Nastusia jest dość wstydliwa, więc wiem, że te zajęcia są też dla niej terapią przełamywania własnego wstydu, więc nie naciskamy na nią. Chcemy, żeby stało się to dla niej przyjemnością, a nie przykrym przymusem. Inną formą jej \"sportu\" jest trampolina i dłuuuugie spacery. A poza tym jesteśmy koszmarnymi leniami. Aż wstyd się przyznać.
  14. Kuk, dzięki, ale tam nie ma mojego miasta na tej liście. Co zresztą ciekawe, bo ja tu u siebie znalazłam aż 3 polskich dentystów - a w zasadzie całe kliniki, ale są tak drogie.... że chyba mnie nie stać na rodaków :( Do Londynu mam za to totalnie nie po drodze i byłaby to dla mnie cała wyprawa, gdzie za paliwo zapłaciłabym tyle samo co za leczenie prawie. WIęc też odpada. Pozostają mi lokalni szarlatani....
  15. No, nie wiem, która z Was wygrałaby nagrodę za potworna opowieść... Bardzo Wam współczuję. Demolki domu i spotkań III stopnia z lekarzami nienawidzę jak diabeł święconej wody. A tymczasem za kilka dni czeka mnie takie spotkanie, po raz pierwszy z angielskim dentystą.... proszę Was, wspominajcie mnie ciepło. O ile już się tu nieco obeznałam z angielska biurokracją i zaczęłam do niej przywykać.... to właśnie przyszło pismo z Polski i usiadłam z wrażenia. Na razie nie jestem w stanie tego nawet skomentować, bo mi słabo, ale jak dojdę do siebie i wyjdę z szoku to napiszę czego to nasz ojczysty kraj ode mnie chce. Na razie musze ochłonąć, bo mnie zabanują za \"niewyraźne\" słownictwo. Anastazja zaaklimatyzowała sie doskonale, ma chłopaka w przedszkolu :) :D Z językiem radzi sobie bardzo dobrze, co nas zadziwia i cieszy zarazem bardzo, oczywiście. No i zaczęła chodzić razem z nami na treningi z kung- fu. Na razie się głównie przygląda, lub też wykonuje proste formy, ale ważne że jest pełna zapału i chce to robić. Nie pytajcie natomiast o raport wiosenny, bo tu jest kataklizm. -2C, wielkie żąkile, nie otwarte jeszcze - tak jak i tulipany, oraz w pełni rozkwitnięte krokusy - całkiem zamarznięte :(
  16. Wiesz Kuk.... zabrakło mi słów na komentarz. Trzymaj się.
  17. Mysho, to ja Cię pocieszę - Anastazja w wieku Poli też ważyła 7 kg, i ani grama więcej, a żeby było zabawniej - w wieku 2 lat ważyła równo 9 kg i ani grama więcej. Czyli przez rok z bólem przybrała 2 kg, a mimo to rozwijała i nadal ( puk puk ) rozwija się doskonale i zdrowo. Musze tyle brać poprawkę na jej rozmiar i kupuję ubranka na 2-3 latka dla niej :) Tak tak, tu ubranka w rozmiarze 4-5 lat to są ciuchy w które ja sama bym weszła.... takie tu dzieci mają... że tak powiem jak kurczaki z fermy - rosną szybko i wielkie. W szkole Nastusi ruszyła akcja \"5 porcji dziennie\" - wielka akcja informująca rodziców, że zdrowiej jest ( sic!!! ) żeby dziecko jadła 5 małych posiłków dziennie, w tym owoce i warzywa i jeden wypad dziennie po szkole do pizzy hut z rodzicami - albowiem badania wykazały, że 80% dzieci jada właśnie taki JEDEN tylko posiłek dziennie, a owoców i warzyw nie je przez całe TYGODNIE. Biją więc na alarm itd.... szokujące dla mnie w każdym razie. Kuk - pisz pisz! Co tam u Was????? Prześlij Karen ce moc zyczeń od nas! Nikii - ponownie wzywam do raportu - bo Cię odwiedzę z niezapowiedzianą inspekcją! Chcesz? ;) Martwimy się!
  18. Karen -ko, trzymam kciuki za powodzenie operacji, żeby było szybko, bez komplikacji i dużo dużo zdrowia! Wracaj szybko do nas w jak najlepszej kondycji!
  19. Współczuję Psikulcu i przytulam mocno. Bardzo mi przykro.
  20. Lonka, witaj! Kupę lat! Gdzie przepadłaś???? Nikii - napisz jak sobie radzicie ze śniegiem w Waszym rejonie. U mnie jest totalna porażka :) Postaram się zaraz przesłać zdjęcia.
  21. Cześć, zrobiłam trochę zdjęć z odciętej od cywilizacji Anglii, ale nie mogę Wam wysłać, bo skrzynka pocztowa odmówiła nam posłuszeństwa...
  22. No i co by tu dodać do dyskusji??? - Shalla, jak nie masz nic do powiedzenia, to sie zajmij coś pożytecznym zamiast gnić na forum. - pomarańcza. - Ale ja bardzo chcę coś powiedzieć. - byle z sensem... - ba, ale w tym problem. - masz problem, to się lecz. - leczę się i bez problemów :) Chciałam więc napisać coś o swoim dzieciństwie z epoki szkoły podstawowej. - tylko bez przynudzania. - Ale ponieważ nie mam za wiele czasu, to napiszę tylko, że nie wspominam podstawówki najgorzej. Wręcz przeciwnie. Oczywiście było paru durnych nauczycieli, którzy odbębniali kierat z nami, ale ogólnie ten czas wspominam bardzo bardzo radośnie. Sam fakt uczęszczania do szkoły, wiele lekcji pamiętam do dziś, jakby się odbyły wczoraj i nie zamieniłabym tego czasu na żaden inny. Poza tym w mojej naturze leży chęć do współzawodnictwa, stawania w szranki, że tak powiem, więc nie mam traumatycznych wspomnień nawet z chwil stresujących jak sprawdziany i klasówki i odpowiedzi pryz tablicy. - No i w czym masz problem? - chyba w tym, że gadam sama do siebie....
  23. Muszę przyznać, że po Waszych wypowiedziach trochę inaczej na to spojrzałam. Ale na razie się nie wypowiem, bo muszę jeszcze to i owo przemyśleć. Miłego dnia!
  24. Ach, jeszcze coś! Musze Wam opisać! Wczoraj siedzę sobie w pracy, jest już dość późno bo chyba ok 19.30, a tu dzwoni do mnie Nastusia! - Mamusiu, dzieciaki mi się pochorowały! - Katar, kaszel, gorączka??? - pytam nieźle ubawiona tym telefonem. - Nie nie, tylko krosty. - Może im zrobisz akupunkturę? - Nie..... nie trzeba. Poprzytulam, położę wcześniej spać, to do rana może im przejdzie. Ot, scenka rodzajowa. :)
  25. Witajcie. O, widzę, że nowy wątek się rozkręca, więc aż mi głupio wylatywać tu z czymś innym, ale muszę.... poniekąd nadal zostając w temacie odmienności. Otóż leje. Leje i wieje. Ponuro jak diabli. Deszcz biczuje szyby i większość osób z obrzydzeniem wygląda przez okno. A ja.... radość mnie rozpiera! Dlaczego ja lubię taka pogodę???? Cały czas próbuję namówić męża na urlop w listopadzie, który spędzilibyśmy w bardzo starym hotelu na kamiennej wyspie, wokoło tylko sztorm i wycie wiatru. Parę kg książek na wszelki wypadek, najlepiej kryminałów i kilka dobrych filmów na DVD. Ja zupełnie nie rozumiem dlaczego on się upiera przy słonecznej Majorce. Chyba mam jakieś zwichrowanie.... :) No, to ja na dziś tylko tyle i przepraszam, ze tak poza bieżącym tematem.
×