Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shalla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Shalla

  1. Dziewczyny, w ogóle chcę Wam wszystkim coś pokazać. Nie wiem czy wiecie, ale można już dostać w sprzedaży kołysanki prenatalne. Przesyłam Wam link do strony, bo wszystko tam jest klarownie wyjaśnione - znacznie lepiej niz ja bym to zrobiła. http://www.spokojny-sen.pl/ Chociaż dla leniuszków, którym nie chce się klikać, wkleję tu parę słów ze strony: T e j p ł y t y n i e m o ż n a p o r ó w n a ć z ż a d n ą i n n ą ! Kołysanki prenatalne to prawdziwy przełom wśród dostępnych nagrań dla dzieci i dorosłych. Czym są Kołysanki prenatalne? Jednym zdaniem - to dźwięki słyszane z perspektywy dziecka w łonie matki! Na naszej płycie usłyszysz rzeczywisty dźwięk bicia serca, odgłosy wód płodowych oraz uspokajające aranżacje muzyczne. To połączenie stanowi wspaniałe remedium na problemy z bezsennością. Wystarczy włączyć płytę, odprężenie i sen nadchodzą po kilku, kilkunastu minutach. Dlaczego tak się dzieje? Słuchanie dźwięków pochodzących z łona matki ma wyjątkowy wpływ na dzieci, które nie mogą spać oraz na noworodki, które z trudnością przesypiają noc, a także na osoby dorosłe cierpiące na bezsenność. Środowisko prenatalne jest naturalnym światem dziecka przez 9 miesięcy. Bicie serca mamy, wody płodowe, szum krwi przepływającej przez naczynia krwionośne matki, itp. - te wszystkie dźwięki towarzyszą dziecku do chwili narodzin. Ten „świat” stwarza dziecku poczucie bezpieczeństwa i pozostaje w pamięci po narodzinach. Bicie serca matki to najbardziej znany i najlepiej kojarzący się noworodkowi dźwięk. Związek małego dziecka z łonem jego matki jest tak głęboki, że możemy powiedzieć, iż serce matki jest sercem jej dziecka. Środowisko prenatalne, kojarzące się z miłością i bezpieczeństwem, pozostaje w pamięci człowieka na całe życie, dlatego rytmiczne dźwięki serca działają uspokajająco zarówno na noworodki, dzieci oraz dorosłych. Na czym polega sekret? Dziecko w łonie matki słyszy inaczej niż my. Wyobraźmy sobie, że zanurzany się w wodzie. Jak teraz słyszymy? Dźwięki stają się łagodne, mniej ostre, wszystkie wysokie częstotliwości są przefiltrowane przez środowisko wodne. Tak słyszy dziecko przed narodzinami. Tak też brzmią Kołysanki prenatalne – są to dźwięki słyszane z perspektywy dziecka w łonie matki! Do stworzenia Kołysanek prenatalnych użyliśmy nowej technologii nagrywania dźwięków. Skonstruowaliśmy specjalny mikrofon pojemnościowy, który został przytwierdzony do końcówki stetoskopu. W ten sposób uzyskaliśmy rzeczywisty dźwięk bicia serca, wód płodowych i innych dźwięków wewnątrz łona. Na rynku można znaleźć kołysanki wykorzystujące bicie serca nagrane poprzez ultrasonograf lub aparat Dopplera. Niestety ten dźwięk, WCALE nie przypomina tego co słyszy dziecko w łonie matki. W tego rodzaju zapisie słychać również dźwięki generowane przez same urządzenia (ultrasonograficzny szum). Tym różnią się Kołysaneki prenatalne od pozostałych kołysanek i innych aranżacji wykorzystujących bicie serca. Słuchałam tego - to jest naprawdę rewelacja! No i parę znajomych przetestowało to na noworodkach ( i nie tylko ) i wszyscy zgodnie twierdzą, że to naprawdę działa. Coś w tym jest! Dlatego Wam polecam.
  2. Dynia, no ale niusa sprzedałaś!!!!!!!!!!!!! Napisz jakieś szczegóły, bo więdnę z ciekawości skąd taka zmiana decyzji???????????????????? Podczytywaczko - witamy i bardzo dziękujemy!!!!!!! Dziewczyny, od poniedziałku zaczynam pracę. I nagle zaczęłam się bać..... jeśli mnie juz teraz brakuje czasu na podrapanie się, to jak ja sie zorganizuję, gdy ucieknie mi 8-10 godzin z doby? Już wiem! Może przestanę spać! Spadam, bo dzień pracowity mi sie zapowiada. Ostatni wolny..... A wczoraj mieliśmy na kolacji przyjaciół z USA, więc świętowaliśmy thanks giveing z wielkim indykiem i innymi pysznościami. Było super! lecę papa
  3. Kuk.... tak bym chciała, żebyś przyjechała!!!! Jestem pewna, że by Wam pomógł. Może w jakiś wolny weekend...? Zapraszam :) Mówię serio.
  4. Dziewczyny, a zaglądałyście tam? : http://www.nostalgia.pl/ to moja ulubiona strona :) Czuję, że i Wam sie spodoba.
  5. Pszczoła, a Anastazja właśnie dla odmiany darzy sympatią wszelkie potwory każdego kalibru, a im gorsze tym lepsze. Brrr.... Dwa dni temu z zapartym tchem oglądała na WILD channel walki pająków samurajów ( wielkie, obrzydłe, ohydne, potworne!!!! ), nie przegapi żadnej okazji, żeby obejrzeć, jak lwy atakuja afrykańskie bawoły, a rekiny uważa za słodkie przytulaki ( pamietacie moje dłonie i Fredka i Dedka? 2 gadające rekiny? ). Mam dziecko mutanta..... ale czego się spodziewać po takiej mamusi.... A tak w ogóle, to właśnie Nastka ogląda na National Geographic dość okropny program o pszczołach zabójcach. :D Program naukowy, ale...brrrrr, drastyczny. Sama na to patrzę z pół przymkniętymi oczami, a ona jest dosłownie nalepiona na telewizor i przed chwilą właśnie skomentowała: -oooooo, pats mamo, jus koniec :( Eeee, skońcyło sie .... :( Siedzi teraz wyraźnie niepocieszona. No mutant, jak słowo.
  6. Mysho, niespodzianka dla Was: http://allegro.pl/item483990232_tajemnice_wiklinowej_zatoki_magiczna_gwiazda_dvd.html Na Allegro jest tajemnica wiklinowej zatoki, na DVD w dodatku bardzo tanio, wiec może ktoś z Polski z rodzinki mógłby Ci nabyć? Oraz.... było sobie życie: http://allegro.pl/item490763605_nowosc_bylo_sobie_zycie_na_dvd_w_wa_gratisy.html :)
  7. Acha, jeszcze słówko o nieuczciwości - wracając do poprzedniego tematu. Nastusia zachorowała ostatnio na wózek dla lalek z motywem Dory Explorera. Ponieważ miała uzbierane pieniążki w skarbonce zgodziłam się dołożyc jej brakujące grosze i kupić, choć cena wydawała mi sie trochę przesadzona ( 20 Ł ). Ale okazało sie, ze juz w sklepach nie ma i trzeba poczekać na dostawę lub zamówić przez internet. Postanowiłam z ciekawości spojrzeć na Allegro - może będzie taniej, wtedy poprosze przyjaciółkę, żeby nam kupiła i przysłała. No i oczywiście przeżyłam szok, bo zestaw jest..... w przeliczeniu za 40 Ł. ( nawet trochę ponad ) Rozumiem, że ktoś chce zarobić, ale 100% ceny ???? To świństwo jest! Ale to jeszcze nic. To był dopiero początek szoku. Oglądając bowiem wózki dla lalek trafiłam na kilka po abstrakcyjnej cenie ponad 400zł ( nawet do 600 zł ). To były wózki "wiktoriańskie" - takie stare, lub raczej robione na stare, na wielkich metalowych kołach, pełne koronek. No owszem, urocze, ale za 500zł????????? Weszłam więc na e-bay..... Wierzcie lub nie, ale te same wiktoriańskie wózki są po 4-15 Ł. Szok? To po prostu obrzydliwe.
  8. Ja przed wyjazdem robiłam prawdziwe \"zimowe\" zapasy bajek na DVD po polsku - ale tych starych, dobrych, z naszych czasów. Nastusia bez przerwy wałkuje kota Filemona nawet starego Asterixa, ale błąd straszny popełniłam kupując Pipi ( te wersję, co leciała w Polskiej TV w sobótce chyba ). Jakoś wspominałam ten film z rozrzewnieniem i sympatią, a kiedy obejrzałam go po latach ( teraz ) doszłam do wniosku....że dzieło sztuki to to jednak nie jest. Anastazja zaczęła zakładać nogi na stół ( czego nigdy w zyciu nie zrobiła! ) - bo Pipi tak robi. Chce podnosić ciężary i sprzątać ze stołu wyrzucając wszystko razem z obrusem.... Ech.... Natomiast prywatnie z dzieciństwa zawsze uwielbiałam serial \"o czym szumią wierzby\" - rzekomo straszliwie krytykowany przez rodziców, że dzieciom śnią się potworne łasice po nocach. Mnie się nie śniły. :) Serial oczywiście nabyłam. Nastusia go też uwielbia. Wersja te z \"brzydkimi łasicami\" jest po polsku, a rysunkowa wersja ( wspaniała!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!, którą wypatrzyłam w supermarkecie na wyprzedaży za 1 funta!!! ) jest po angielsku- i też ją wałkujemy na okrągło. Ale ja tak lubię te klimaty, że może lecieć na powtarzaczu przez cały rok i mi się nie znudzi :) No i oczywiście mam obie książki, cudownie ilustrowane rycinami, na punkcie których mam fijoła i czytałam je Nastusi jak miała roczek :) No, ale ja nie jestem do końca normalna.... Ale to juz wiecie.
  9. Pola! Najserdeczniejsze życzenia dla Ciebie! Rośnij duża, mądra, a przede wszystkim szczęśliwa!!!!! Samych uśmiechów na co dzień! Bądź zawsze promykiem Mamusi i Tatusia i gwiazdeczką dla braciszka! Kuk, nie wiem jakie masz dziś święto ( wybacz!!!! ) ale zakładam ze pewnie imieniny - ja tu w kalendarzu brytolskim w ogóle nie posiadam takich informacji :( Tak wiec i dla Ciebie moc zyczeń!
  10. I smutne. Niestety. Ale chyba od wieków tak było, że cwańsi robili pieniądze oszukując innych. Zatem nic nowego. Tylko środki i technologia się zmieniły. A ludzie wciąż tacy sami.
  11. Mysh, może masz rację z tym, że wiele dobrych marek produkuje towar dla dobrych sklepów i dla tych... gorszych na osobnej linii produkcyjnej. Może to jest jakies wyjaśnienie. Choć pewnie nie do wszystkiego da się ten szablon przyłożyć. Czasem zerkam na Allegro, jak ludzie, a co gorsza sklepy wystawiają różne rzeczy, np kostiumy kąpielowe za niebotyczne pieniądze - podpisując że to najnowszy krzyk mody prosto z UK, podczas gdy tu te kostiumy w żadnym wypadku nie sa tak drogie! To po prostu nie uczciwe. No, ale cóż, takie czasy.
  12. Pszczoła - mnie tez zabolało, że w Polsce ciułałam grosz do grosza, żeby sobie kupic dobrą w mojej ocenie odżywkę do włosów, czy dobry szampon, a tu.... Oczywiście na pocieszenie mam to, ze teraz wreszcie nie musze na to ciułać. Pytanie jednak pozostaje: czy to oby na pewno jest dobry produkt? Bo jak widać, to że w Polsce był drogi, nie oznacza jeszcze że jest dobry. Z drugiej strony drogi wcale nie zawsze znaczy dobry. Tylko przykro mi, ze ludziom się mydli oczy różnymi markami, które gdzie indziej nie sa niczym nadzwyczajnym. Pamiętam do dziś jak paręnaście lat temu wszystkie dziewczyny ciułały kase na biustonosz triumpha ( ło Jezu! co to był za luksus! ), a na zachodzie bielizna Triumph zawsze leżała w koszach na wyprzedażach i walała się pod półkami, jako ta marka dla biedniejszych :( Wiele by jeszcze takich przykładów można znaleźć. Nawet dziś, gdy granice sa otwarte, a ludzie mają dostęp do wiedzy, czy sklepów przez internet nadal widać tę straszna różnicę. Wystarczy spojrzeć w jakiej cenie jest np. odzież firmy Atmosphere. A tu w supermarketach swetry czy bluzki tej firmy leżą rozdeptane razem z wieszakami, a nawet nie sa znakowane, czyli jak ktoś chce ukraść to wyniesie to ze sklepu bez problemu. Tylko nikt tego nie robi, bo to za tanie rzeczy są. Wczoraj przykładowo za 4 flamastry do pisania po białej tablicy zapłaciłam więcej niż za sweter atmosphere w zeszłym miesiącu.... Ech, Pszczoła, przypomniałaś mi dawne chwile. Miło wspomnieć, ale nie tęsknię za tym. Za wiele wysiłku to kosztowało..... spadam do naszego kochanego chińczyka cudotwórcy :)
  13. Zdjęcia wysłane. Ale poczta chodzi dziś u mnie tragicznie, więc wysyłałam parę razy, bo mi wracało. Mam nadzieję, że wreszcie doszło. Dziś znów w przedszkolu Anastazja wyła jak potępieniec, a ja razem z nią ( jak już nie widziała oczywiście ). I OCZYWIŚCIE jak po nią poszłam, to była cała szczęśliwa i na pytanie jak było, niezmiennie odpowiedziała, ze SUPER!!! Fantastycznie i wspaniale! No i co ja mam myśleć? Wieczorem może prześlę trzy ostatnie \"kwiatki\" Nastusiowe, bo teraz muszę gnać.
  14. Oj, Kuk. Zabrzmiało w takim razie sadystycznie ze strony Twojej przyjaciółki. ;) A ja dziś odkryłam kolejny piękny przedpotopowy kościółek, więc wyskoczyłam z samochodu i machnęłam parę fotek. Niestety nie dało się wejść do środka. Smutne w całej scenerii było to, że cały kościółek był otoczony grobami malutkich dzieci :( Na każdym grobie stał pluszaczek, laleczka, czasem smoczek, grzechotka.... :(
  15. STO LAT NADYJKO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Rośnij duża i zdrowa, a przede wszystkim odnajdź szczęście, przyjaciół tam gdzie teraz mieszkasz!
  16. Kuk, to dziś czeka cię miła rozrywka. A wiesz, ze i ja w takie zamarzające dni zawsze zastanawiałam się po jakie licho ja mieszkam tu gdzie mieszkam, skoro na swiecie jest tyle cieplejszych miejsc??????? No i się wyprowadziłam. Nie powiem, ze do tropików, ale ubawiłam się dziś oglądając prognozę pogody, gdzie pani prezenterka z trwogą wymalowaną na twarzy oznajmiła, ze jutro.... jedynie 4 stopnie ciepła!!!! Ludzie do schronów!!!! :) A moje dziecko smutne w oknie siedzi : - i gdzie ta zima, mamusiu? Kiedy będe lepić bałwana? :)
  17. Masz rację, Kuk, oj tak. Świat zwariował. Jak ja tak patrzę po cenach w UK, to widzę, że w relacjach do zarobków to jest chyba najtańszy kraj w Europie. Tu nawet najuboższych żyjących tylko z zapomogi stać na wózek McLarena dla dziecka, markowe buciki pumy i inne cuda. A jak oboje rodziców pracuje i zarabia średnią krajową, to w zasadzie nie ma rzeczy, na którą nie byłoby ich stać. Tak patrzę jak robią zakupy, to aż mnie trzącha. Idzie takie 200kg żywej wagi i wrzuca do kosza - jak leci, 4 kaszmirowe sweterki po 50Ł ( nawet nie patrzą na metki! ), na to wrzuci ( serio! ) dwa kg ziemniaków, trzy paki mrożonych frytek, 3 zgrzewki coca coli.... ja jestem ciekawa jak te kaszmirowe sweterki wyglądają po wyjęciu ich spod tej masy żarcia.... W ogóle ciekawe jest to, że jak ktoś patrzy na metkę - to od razu wiadomo, że to obcokrajowiec. Brytyjczyk nigdy nie patrzy na metkę. Słowo Wam daje. Nigdy. Oni chyba mają w mózgu zakodowane, ze nic nie może być tak drogie, zeby ich nie było stać. No cóż, ja się chyba nigdy tak nie zakoduje.
  18. Porzucam potworne tematy, żeby rozpocząć inne, trochę mnie potworne, choć... zależy od punktu widzenia :) Temat zasugerowała mi ta latająca reklama Panten Provi po prawej. Już dawno miałam o tym napisać. Dopiero po przyjechaniu TU zobaczyłam, z niemałym zresztą zdziwieniem, że wiele produktów, które w Polsce uchodzą za \"te lepsze marki\" tutaj walają się po podłodze w sklepach typu: wszystko za 1 funta. Rzecz dotyczy w głównej mierze kosmetyków. Jestem naprawdę zaskoczona. W Polsce zawsze musiałam wyszarpnąć sporo grosza na szampony i odżywki do włosów, a tu marki typu właśnie Panten Provi, Elseve, Garnier itd - to wszystko można tu dostać za 1 Funta, a czasem nawet mniej, bo np. szampon jest przyklejony razem z odżywka, więc w sumie wychodzi pół funta za jedną butelkę. To okropne, że nadal Polskę traktuje się chyba jak kraj trzeciego swiata gdzie każdy badziew można upchnąć i sprzedać za cenę wody na pustyni. :( O ciuchach to już nic nie napiszę, bo szkoda nerwów. Ale największe przekręty sa na sprzęcie RTV. Różnice w cenie telewizorów LCD dochodzą do 1000zł ( tysiąca! ). Mam na myśli ten sam model tu i ten sam model w Polsce. To jest niehumanitarne, żeby tak zdzierać z ludzi w kraju gdzie zarobki są mocno poniżej średniej europejskiej. Normalnie zapieniłam się. To takie nieuczciwe. Ale gdzie ja szukam uczciwości.....
  19. Psikulcu, bidulko. WIem co czujesz. Wyobrażam sobie. Muszę Wam opisać co mi się wczoraj przytrafiło. Metoda Dalaj Lamy wzięła w łeb. No, niestety. A było tak: po chorobie, Nastusia znowu po woli przyzwyczaja się do przedzkola. Ciężko mi ją przekonać do tego drugiego podejścia. Zabawki sa już te same, dzieci te same, wszystko zna i już nic jej nie interesuje tam. WIęc wychodzę ze skóry, żeby być spokojną i opanowaną jak Kuk, i tylko marchewką zachęcać. Oby tylko nie zrobić kroku do tyłu. No i wczoraj był dzień szczególny, bo bardzo się spieszyłam do mojego Chińczyka i zależało mi, żeby została grzecznie i żebym mogła wyjść wcześniej. I, o dziwo, wszystko szło doskonale. Nastusia była w wybornym nastroju, wyskoczyła z samochodu jak z procy i chciała się ze mną ścigać kto pierwszy do przedszkola. Wyrwała do przodu, a ja za nią! Traf chciał, że jedna z mam już wracała z przedszkola po odprowadzeniu swojego synka ( mama z Afryki ) i kiedy Anastazja ją mijała, ta nagle chwyciła ją na ręce i bez słowa zaczęła się oddalać. Wiecie, taki ŻART, że ją porywa..... Możecie sobie wyobrazić moją minę? Najpierw krzyknęłam, żeby natychmiast postawiła dziecko na ziemi, ale ona widać uznała, że żart jest wyborny i nic. Zanim do nich dobiegłam Anastazja dostała już takich spazmów, że nie mogła oddechu złapać. Nie napiszę tu tego co mam w głowie, bo zabanowanoby mnie za rasizm. Napiszę więc tylko, że wydarłam się na babsko, żeby NIGDY więcej w życiu nie ważyła się dotknąć mojego dziecka, bo nie wiem co jej zrobię. ( to jest ta łagodniejsza wersja do publikacji ). Anastazja płakała tak strasznie, że długo nie mogłam jej uspokoić, o zostaniu w przedszkolu w ogóle nie było mowy :( Aż się boję spotkać te Afrykanke dziś pod przedszkolem...wrrrr. Żeby chociaż przepraszam jakieś. Ale skąd! Nie wiem jakim cudem powstrzymałam się, żeby jej po prostu nie strzelić. Nie wiem. :( Chyba nie jestem na dobrej fali.
  20. Słodkie oczęta Anastazji, ha ha ha ha ha - NIE DAJCIE SIĘ ZWIEŚĆ!!!!!!! Dziś znów był fatalny dzień w przedszkolu - płacz i rozpacz, ale po półtorej godzinie poczułam, ze dłużej nie wytrzymam i albo zacznę krzyczeć, albo zwariuję!!!!!!!!!! Podniosłam się, mój wzrok najwyraźniej zmienił się pod wpływem jakiegoś gwałtownie mutującego genu i oznajmiłam, ze wychodzę. Wychodze natychmiast i nie zostanę tu ani sekundy dłużej BO NIE MOGĘ I SPIESZĘ SIĘ. Na co dziecko zamilkło, spojrzało na mnie z niedowierzaniem i poszło układac puzle mówiąc: a, rób jak uważasz. Ja tu poczekam. No to wyszłam. Kiedy wróciłam - oczywiście była cała w skowronkach i świetnie się bawiła z dzieciakami. No ja nie mam już siły do niej!!!!! Poranek \"dla odmiany\" miałam cudowny... zabrałam mamę do lekarza ( do tej samej pożal się Boże kliniki, co wcześniej Anastazję ). Zamówiłam dla mamy tłumacza, jako że spodziewałam się omawiania spraw trójglicerydów, dotychczasowego leczenia itd, więc nie czułam się pewnie w języku. Pani tłumacz była bardzo miła, ale lekarz tak niekompetentny, że tylko połowę wizyty wytrzymałam w ciszy udając głupią. A jak mi zaserwował informację, że krwawiące dziąsła nie mają nic do rzeczy z morfologią, to już nie wytrzymałam i nagle sama sie zadziwiłam jak ja doskonale sobie radzę z awanturami w obcym jezyku :) Niestety, na ten mój wybuch autentycznej furii lekarz i tłumaczka oniemieli, bo chyba oboje myśleli, że ja siedzę i nic nie kumam.... No i obje sie wkurzyli. Tłumaczka, że ją niepotrzebnie fatygowałam, a lekarz, że klinika za tłumacza musi płacić!!! Zagotowali mi krew, nie ma co. Jeszcze trochę, a Kuba Rozpruwacz przejdzie do historii Anglii jako miły gentelman, który przepuszczał w progu kobiety i ustępował miejsca staruszkom. Ja ich..!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie wiem, co ja ich, ale coś wymyślę! Pęka mi głowa. Leje deszcz, jeżdżę z urwaną wycieraczką, klekoczą mi zawory ( to znaczy samochodowi, nie mnie ), ślizga sie pasek klinowy, zgrzyta skrzynia biegów, przed domem mam sadzawkę z zasysającym konie błotem, a firma, która przyjęła mnie do pracy oświadczyła, ze na skutek problemów logistycznych muszę zaczekać jeszcze ok 2 tygodni zanim rozpocznę pracę, więc jeśli mam coś innego na oku, to się nie obrażą jak przyjmę inna ofertę. Wyobrażacie to sobie????????? czy ja widze tylko pół pustej szklanki????? NIE!!!!!!!!!!!!!! Widzę całe kartony pustych serwisów do herbaty!!!!!!!!!!!!!! PUSTYCH W CAŁOŚCI!!!! Karen ko - naprawde wyglądasz świetnie. A ja przytyłam.....
  21. No i co tu napisać? Czytam o zamiataniu daktyli i już się widzę moszczącą zadek na gorącym piasku, drinka z palemką, już przymknęłam oczka z lubością, a tu Mysh pisze o zamiataniu jesiennych liści - co uwielbiam! Tak więc jednym susem wyskoczyłam z plaży i już nurzam się z zwiędłych liściach i zapachu butwiejącej roślinności, czy jest piękniejsza pora roku niż jesień? Jesień jest piękna ( o ile nie kopie się wielkiego doła w glinie, kiedy deszcz zalewa oczy ). Dziś mam dzień z gatunku \"lepiej nie mówić\", więc pomarudze później, żeby nie wywołać jakiegoś licha, które może mnie dziś nie zauważy i nie nadejdzie.... Acha, no to i ja kwiatka od Anastazji sprzedam ( bardzo zaniedbałam spisywanie tych powiedzonek ) Otóż próbowałam Nastusię zniechęcić do różowego koloru, który przyprawia mnie o wstrząsy. I tak po całym dniu oglądania różnych rzeczy, gdzie każdą różową mama komentowała: oh, patrz jaka okropna różowa sukienka, oj, a jaki brzydki różowy szaliczek itd, pod wieczór oglądamy wózki dla lalek. Mama dumna, bo Nastusia sama komentuje: o, ten ma taki okropny różowy kolor! O, ten byłby ładny, ale jest taki strasznie różowy ( itd - ja pękam z radości, ze lekcje przyniosły efekt i nagle..... ) O! Patrz jaki brzydki różowy wózek, ale....zaraz.... patrz! Jaki tu jest śliczny!!!! FIOLETOWY!!!!!!!!!!! Załamałam się.
  22. A ja nie dostałam zdjęć od Pszczółki. Czuję się dodatkowo poszkodowana przez los :( Sprawa z zaworem została pozytywnie zakończona za bardzo niepozytywną sumę. Ale wreszcie na mojej wannie jest taka bateria jak sobie wymarzyłam. Psikulcu Twój opis wyczynów Zuzy jest świetny! Uśmiałam się. Mysh - o właśnie - tu się potwierdza teoria, że dziecko im młodsze tym bardziej chłonne i wystarczy jest bombardować odpowiednio dużą ilościa bodźców, żeby przekonać się na własne oczy, że mały człowiek to bardzo inteligentna istota i już od maleńkości zdolna do o wielu więcej rzeczy niż się powszechnie uważa. 3 dni temu oglądałam świetny program o pamięci krótkotrwałej ( to tak nieco z innej beczki ) i doświadczenia pokazały niezbicie, że małpy mają ja doskonałą, a ludzie zazwyczaj nie.... Dzieci z podstawówki nie były w stanie poprawnie wykonać \"matematycznego\" zadania, które małpa wykonywała w 100% z sukcesem. Ech... a krokodyle mają lepsze zęby od nas, a fokom nie jest zimno. Cholera, nie wszystko się Panu Bogu w nas udało. Mam nadzieję, że już pracuje nad jakimś lepszy modelem człeka. :)
  23. żyje żyje..... wy takie w skowronkach, że ja już lepiej nic nie napiszę.... Mysh, śnieg???? Super. U nas nadal złota jesień, dziś nawet bardzo ciepło, te durne ludzie chodza tu w bluzkach z krótkim rękawem.... Acha, zawór wspólnym wysiłkiem odkopaliśmy i po zużyciu dwóch litrów coca coli udało się lekko poruszyć nim..... Co zastaliśmy po wydrążeniu gigantycznej dziury w ziemi - nie mam na razie sił opisać. Moja łazienka wygląda jak po przejściu huraganu.... Może jutro będzie lepszy dzień....
  24. I oto ciąg dalszy, ale nie wiem czy mam siłę to opisać. Otóż o świcie miał przybyć hydraulik. Przybył przed południem, bo coś tam. Potem oznajmił, z ekibel mam nie do naprawy, tylko do wyrzucenia ( tego się niestety spodziewałam, więc przyjęłam to z honorem ). Bateria kupiona w tym samym sklepie co wanna okazała sie totalnie do niej nie dopasowana i mająca diametralnie różny rozstaw dziur i rur ( nie wiem czy ja to klarownie pisze, ale dziś już nie jestem w stanie pisać jaśniej ). Przyszedł czas zakręcić zawór wody i spróbować podejść przynajmniej do tematu. I wtedy okazało się, ze w domu nie ma zaworu do zakręcania wody..... możecie sobie wyobrazić moją minę. Czyli, ze w razie zalewania domu przez wodę z pękniętej rury - mam siedzieć i patrzeć i podziwiać widok, bo ratować nie ma jak. FANTASTYCZNIE. Okazało się jednak szczęśliwie, że dom posiada zawór wody na zewnątrz. Alleluja! Radość mi jednak przeszła, gdy wyszło na jaw, że zawór jest jakiś metr pod ziemią.... o ile w ogóle jest. Hydraulik zaczął kopać. Kopał i kopał i kopał i kopał..... połamał mi przy tym sztućce, które mu udostępniłam, jako że hydraulik nie spodziewał się robót górniczych i nie miał na wyposażeniu łopaty..... Upieprzył się przy tym w glinie i błocie, że aż mi go było żal. Dokopał się wreszcie do czegoś.... czegoś bliżej nie znanego. I wtedy się okazało, że zawór jest, ale nie używany od czasów Henryka II chyba, w dodatku uszkodzony mechanicznie przez jakąś żeliwną tubę nasadzoną nierówno, wskutek czego zawór jest zgięty, nie do ruszenia, nie ma do niego dostępu, a teren wokoło jest wyłożony płytami chodnikowymi..... Hydraulik się załamał i poprosił, żeby go wezwać, jak sami to odkopiemy, bo to robota na dłużej, a on ma na dziś kolejne zlecenia i musi być na czas ( no w sumie to go rozumiem ). No więc jak poszedł - ja rodzinę biegiem w samochód ( z jedną sprawną wycieraczką ... ) i na zakupy. Z zakupów jak rakieta do domu - wysadzić mamę i mrożonki i biegiem do przedszkola. Dotarłyśmy tylko 5 minut spóźnione, więc w sumie nieźle. Ba, ale niestety kolejne 1,5 godziny spędziłam ocierając łzy Nastusi, która znów za nic nie chciała mnie wypuścić :( Te dwa tygodnie przerwy ( np. ferie, potem choroba ) były katastrofalne i wszystko zaczynamy od nowa :( Wreszcie jakoś sie porozumiałyśmy i jakimś cudem wyszłam. Gazem do domu usunać hałdę ziemi z podjazdu ( którą hydraulik stworzył przy użyciu łyżki do lodów i łyżeczki od herbaty ), zebym miała gdzie zaparkować... Zaraz po przybyciu radośnie powiadomiłam małżonka, ze jutrzejszą wolną sobotę rozpoczynamy o 8:00 rano wykopaliskami przed domem, bo wieczorem hydraulik ma czas, zeby przyjść i dokończyć dzieła. A małżonek nie mniej radośnie mnie powiadomił, że niestety ale nie posiada jutro wolnej soboty i od 7:30 jest w pracy do późnego wieczora.... To oznacza konieczność przesunięcia wizyty u naszego lekarza z jutra na \"niewiadomokiedy.\" i zaraz się rozpłaczę. A dziś jeszcze nas czeka powrót do architekta z pieniędzmi tym razem, oraz wizyta w sklepie.... bez odbioru. Odezwę się jak przeżyję.
×