Shalla
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shalla
-
Pszczoła, nie martw sie na zapas. Jestem pewna, że los już wystarczająco Cię doświadczył i nie wierzę, by czekał na Ciebie jeszcze jeden cios. Tak po prostu nie może być. Może nasz świat nie jest ostoją sprawiedliwości, ale mimo wszystko ja naiwnie ufam w opiekę \"tych na górze\" i uważam, że teraz czas, żeby los Ci wynagrodził wszystkie smutki piękną, wspaniałą, zdrową córeczką! I tego Ci życzę z całego serca. Wspomnij przeżycia Kuk, które wszystkie tu przeżywałyśmy, kiedy wyniki badań w ciąży wyszły marnie. Szczęśliwie okazały się pomyłką!!!! A przecież przy współczesnej medycynie i technologii takie pomyłki prawie się nie zdarzają. A jednak! Bądź dobrej myśli, bo Twoje nastawienie jest też bardzo ważne. Wizualizuj piękne zdrowe dziecko. Moze to brzmi śmiesznie, ale ja bardzo wierzę w moc wizualizacji i afirmacji. Jeszcze o zabawkach - będąc teraz na etapie pakowania ze zdumieniem zauważyłam, że po spakowaniu niemal wszystkich zabawek Nastusi wyszło mi tego... 2 kartony ( takie jak po średnim telewizorze ). Czy ja jestem wyrodna matka? No, do tego dojdzie jeszcze mały karton z książeczkami i konik na biegunach. Ale odnoszę wrażenie, że Nastusia naprawdę woli inne rozrywki... Np. łażenie po drzewach ( prześlę Wam dziś zdjęcie ). No i malowanie. Dać jej blok, pędzle, farby i nie ma dziecka na pół dnia. Zdecydowanie należę do rodziców, którzy wszelkie zabawki kupują dla siebie, nie dla dziecka :)
-
No jak miło! Okazuje się, że wszystkie żyjecie i nawet pamiętacie jak się stuka w klawiaturę! Cudnie! Uwielbiam tu zaglądać, gdy jest tyle nowości od Was. Myshko, ja też trzymam kciuki za Twoją operację i spokojne odstawienie Poli od piersi. Jak mówi Kuk - największe przykrości nas zawsze zaskakują. A skoro sie czegos spodziewasz, to sie na pewno nie zdarzy ;) I oby!!!!!
-
Mysh, Jasiek jest super bratem. Naprawdę to imponujące, co o Nim piszesz. Chyba każda mama marzy o takiej relacji swoich dzieci. Co do Anastazji - dziekuję Ci za cenne wskazówki. Ja mam z nią taką zasadę, że w domu rozmawiamy po polsku, a po angielsku tylko podczas czytania książeczek, albo zabawy. W domu będą jeszcze dziadkowie, z którymi porozumiewać się będzie po polsku, więc raczej zachowa ten język. W każdym razie dołożę wszelkich starań. No i mamy tam wielu polskich przyjaciół. Jestem ciekawa jak się na to wszystko zapatruje Nikii. Hej, odezwij się Nikii ! :D Tak czy siak, na razie najważniejsze, to wyrwać się stąd!!!!!!!!!! Już nie wspomnę o marzeniach o dobrej pracy.... Tak sobie po cichu marzę o jakimś laboratorium... Chciałabym działać na polu naukowym, kurde, po coś w końcu kończyłam te studia. Ale czy ja nie chcę od życia zbyt wiele?... Ale jak pisze chyba Karen ka - choćby z nieba lał deszcz strumieniami..... jeśli podstawisz naparstek..... no to ja odstawiam wiadro :) I zobaczę co z tego będzie.
-
Rany, Psikulcu, ale się uśmiałam! Zuza jest niesamowicie sprytna :D Zuch dziewczyna. Dzięki też za pocieszenia, ale jednak się obawiam. I pewnie jeszcze długo nie przestanę, przynajmniej dopóki nie zobaczę na własne oczy, że ona dogaduje się z dziećmi. Na razie zaobserwowałam, ze jest wobec dzieci bardzo delikatna, grzeczna i chętnie się wszystkim dzieli. Nie bije, nie przezywa i nie pyskuje. Do czasu.... Zazwyczaj na agresywne dziecko reaguje ucieczką, lub podkówką, ale jak nie ma gdzie uciec, to przechodzi do ataku... i wtedy jest chyba jeszcze gorzej, bo już nie przebiera w środkach i atakuje jak zraniony tygrys. Trochę mnie to... dręczy. Nie wiem jak reagować. Zabraniać? Z drugiej strony widzę, że dzieci są naprawdę czasem agresywne i ona musi nauczyć się bronić przed nimi. Ale jak? No, mam dylemat w każdym razie. Muszę to sobie gruntownie przemyśleć.
-
No i gdzie przepadłyście? Coś mi się widzi, ze teraz ja tu będe na dyżurze... No trudno. POgadam sem pogadam, może kogoś mentalnie ściągnę. Jeśli się nie boicie prawdziwej inwazji, to zacznę zaraz rozsyłać zdjęcia. A że dawno nie wysyłałam.... to trochę tego będzie :) Nikii - jak tam przygotowania do wyjazdu? Pewnie entuzjazm już Was rozsadza. Bardzo bym chciała spotkać się z Wami już na obcej ziemi. Może się uda w tym roku? Mysh, pytałaś czy będę się przeprowadzać z meblami. Otoż nie. Mam dość antyków na długo. Oczywiście umiem się nadal nimi zachwycić, docenić piękno, ale mój przymusowym pobyt między nimi przez te kilka lat skutecznie zniechęcił mnie do zabierania tego ze sobą. Tak więc pewnie będę szukać jakiegoś kupca, czy coś w tym stylu na te wszystkie meble. A teraz zwierzę sie Wam z moich poważnych trosk. Jeśli los będzie nam sprzyjał, to Nastusia od września pójdzie do przedszkola, a ja do pracy.... Boję się jak cholera jak ona sobie poradzi. Każdy rodzic się boi, wiadomo. Ale większość dzieci idzie do przedszkola gdzie mówią w zrozumiałym dla nich języku...... Mogłabym skorzystać z polskiego przedszkola, ale nie chcę. Widzę po córce znajomych, że to katastrofa, bo dziecko nawiązało wyłącznie kontakt z polskimi dziećmi, od dwóch lat jest w mieszanej szkole i totalnie sobie nie radzi z angielskim. Chyba zaczynam panikować... Ale naprawdę się obawiam. Kto ją zrozumie, kto ją wysłucha, gdy zacznie płakać? Kto ją pocieszy, gdy będzie tęsknić? Cholera, martwię się tak, jakby to już miało miejsce.... może przesadzam? Elffiku, może Ty coś doradzisz? Dobra, na razie kończę i zaczynam wysyłkę. Bójcie się :)
-
Witam najzacniejsze Grono. Dziewczyny, po 3 miesiącach bez neostrady doszłam do wniosku, ze tak żyć sie nie da i musiałam pogodzić się z tymi łobuzami i znów mam neostradę ..... żenua, wiem. Ale innego wyjścia nie było. W pierwszych słowach więc pragnę złożyć najserdeczniejsze życzenia Zuzaczkowi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przepraszam, ze spóźnione, ale z całego serca! Rośnij duża i zdrowa Zuziu! Co u mnie- nic. Klienci włóczą się po domu w te i nazad, ale nic z tego nie wynika. A to chcą na kredyt, a to za drogo, a to za duża działka, a to za duży dom, a to chcą dzierżawić i tak ciągle. :( A ja powoli usycham i tracę nadzieję. Anastazja każdego dnia pakuje się do Tatusia, a mnie serce pęka. Cały czas wzbogaca swoje słownictwo, co mnie zadziwia i doprowadza do łez - ze smiechu. Wczoraj oznajmiła, że chętnie poszłaby na plac zabaw, żeby poekscytować się huśtawką.... :D Myshko, udało Ci się kupić na Allegro ( lub gdzie indziej ) tę serię \"Było sobie życie\"? Przyznaję, ze sama bym to chętnie kupiła, ale na razie liczę sie z funduszami.... Co do zabawek - całkowicie popieram Wasze zdanie. Ja też stawiam na kreatywność dziecka, a ta jest pobudzona potrzebą, a nie gromadą najnowszych zabawek. Jedynie książeczki kupuję często i bez okazji. Anastazja ma bardzo mało zabawek, powiedziałabym strasznie mało. Ale widzę, że nie odczuwa potrzeby posiadania więcej. Chodzimy po sklepach zabawkowych, wszystkiego pozwalam jej dotykać, pobawić się, poznać, ale potem Anastazja bez żalu odkłada daną rzecz na półkę i nie domaga się kupienia tego. Od kilku dnia Anastazja nie schodzi z drzewa.... Wlazła na wierzbę i jest to jest stałe miejsce pobytu od świtu do nocy... Zaprzestałam gróźb i próśb. Mijały się z celem. Uff.... chyba tyle na razie. Acha - wystawę miałam w okolicy, więc nic wielkiego, ot taka chwila urozmaicenia międyz jednym a drugim koszeniem trawy. Ściskam Was i teraz będę już znacznie częściej zaglądać HA HA HA
-
Witajcie, nic nie zdążyłam nadrobić. Internet mam, ale szkoda gadać, więc znów korzystam gościnnie. U nas pogoda wspaniała, trawa ro śnie, a kosiarki brak. POpadłam w depresje, chcę już stąd wyjechać. Błagam, trzymajcie kciuki, bo ja tu oszaleję. Mój Ukochany sprawił mi niesamowita niespodziankę. Zadzwonił rano, tak jak zawsze, że niby jest w pracy itd i życzył mi miłego dnia. Potem z nieznanych mi powodów cały dzień nie odbierał moich telefonów. A po południu....... zapukał do moich drzwi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Anastazja oszalała ze szczęścia, a ja.... no cóż. pewnie się domyślacie. :) Kiedy już mogłam mówić doszłam do radosnego wniosku, że ta wizyta ma może drugie dno i mój mąż s[rawdzał czy przypadkiem żona nie jest w ciąży z murzynem :))))) Straszliwie zbeształ mnie za ten etuzjastyczny wniosek :) Ciekawe dlaczego :) No dobra, ściskam Was. U nas nic nowego. Anastazja dalej gada jak szatan, ja miałam wystawę , potem zabrałam Anastazję na wystawę znajomego i postanowiłam dziecko od najwcześniejszych lat ukulturalniać :) Anastazja tymczasem przejawia coraz więcej skłonności do ćwiczeń fizycznych. Nie wiem czy nie powinam interweniować.... ona pasjami robi brzuszki i coś na kształt popmpek... Nie wiem czy to nie za wcześnie, ale jaj ani nie zachęcam, ani nie daję przykładu. Ona tak sama z siebie. Myshko - co do wagi - nie mam przy sobie książeczki,a le z tego co pamiętam, to na Anastazję nigdy nie było centyli. Ona zawsze poniżej wszelkij normy. Ale na szczęście nigdy to się nie odbiło na jej zdrowiu. Uciekam już. Tęsknię za naszymi ploteczkami, ale teraz mam misję - sprzedć dom. Dopiero wtedy odetchnę i popłynę w internecie. Trzymajcie się ciepło.
-
Dziewczynki, jestem żyję, ale na wszystko czas mi się skończył. Jak za moment nie sprzedam domu, to chyba w pradnę w cięś\\żką depresję. Telefon wybrałam motorolę, ale nie moge się podpiąć do netu, więc dziś korzystam grzecznościowo. Pszczoła - WSPANAIŁĄ NOWINA!!!!! Myshko, N\\Anastazja,oile pamiętasz była nieustannie poniżej wszelkich centyli. Nie było na nią skali po prostu. Między 1 rok, a 2 latka przytyła słownie 1 kg. JEDEN. A teraz ma ponad metr i huligani jak całe stado diabłów. Zdrowie jej dopisuje, choć nadal jest niteczką cieniutką. Ostatnio jest na etapie księżniczek i tak każe się tytułować. :) Ale najpiękniejsze w tym jest to, że do mnie zwraca się per królowo. :) MOge z tym żyć,nawet przywykłam, boję się, że się nie odzwyczaję :))))) Poza tym nic nowego. Gada jakby jej za to płacili. Bardzo zgrzeczniała - zobaczymy na jak długo. Ściskam Was kochane, tęsknię okropnie, ale mam nadzieję, że już niebawem dotre do cywilizacji i będzie dobrze. papap
-
do Shalli - dziękuję Ci za porady i pozdrawiam serdecznie. Jutro pewnie usłyszymy się ostatni raz do \"tzw. nie wiadomo kiedy\". :( Radiowy internet odpada. Mieszkam nad rzeką. Ci, którzy dali się tu skusić na radiowy poszerzyli swój słownik wulgaryzmów o kilkadziesiąt nowych słów.... Nie będę nawet próbować. Myślałam raczej o komórkowym. Chciałam kupić komórkę i kartę simplusa.... można tam za opłatą dodatkową mieć internet. Ale czytając ich ofertę mam wrażenie, że jestem staruszką na prelekcji z fizyki molekularnej. Słowem: nic nie kumem. Przeciętny 13-latek śmiga po tym, jak szatan, a ja..... co za żałosne zacofanie :o Logosm, ratuj! Twoje dzieciaki są we właściwym wieku, żeby mnie głupiej wytłumaczyć. Bo może ja głupoty myślę o tym simplusie. Może jakiś inny operator? Nie mogę sie związać żadną umową na 2 lata, bo za 3-4 mieisące już mnie nie będzie w Polsce, więc tylko telefon na karty wchodzi w grę. help.... W poniedziałek chcę jechać do cywilizacji i kupić telefon. I teraz nów jestem głupia. Jaki????? Osobiście zawsze darzyłam sympatią NOKIE. Więc chciałabym właśnie taki. Ale może macie inne sugestie? Chętnie zapoznam się ze zdaniem użytkowników innych telefonów. Wiem tylko że za nic nie dam się namówic na siemensa, bo miałam służbowego i stresował mnie bardziej niż cała moja praca :) Tak więc raczej NOKIA. Ale jaka? Nie chcę jakiejś wybajerowanej, z grami i ekspresem do kawy z opcją wyprowadzania psa na smyczy. Raczej coś użytkowego, ewentualnie z nawigacją do samochodu, ale niekoniecznie. No i musi mieć te coś ( ja nie zniosę tego pogrążania się dalej....:o ) dzieki czemu będzie działał internet. Ktoś w ogóle przeczytał ten mój bełkot do końca...? ohhh.... czuję się jak upośledzona umysłowo. P.S. Nastusia ma się dobrze, i całe dnie śpiewa: \" words don\'t come easy\" i \"I will survive\" oraz ulubioną pisenkę: \"I am the music man\" Ciekawa jestem czy coś z tego rozumie.... :D P.S.2 - dziś byłyśmy pierwszy raz na sekcji tańca dla 6-latków. Był niezły ubaw. Duże dzieciaki i taki mały bąk wchodzący im pod nogi, ale musze przyznać, że nie było źle! Całkiem nieźle radzi sobie z układami.
-
Dziewczyny, ja tyko informacyjnie: od niedzieli nie będę mieć internetu. Rozwiązałam umowę ze złodziejami w TPSA i muszę wymyślić coś innego. Może macie jakiś pomysł?
-
Widzę dziewczyny, że pomorek u Was :( Trzymam kciuki za powrót wszystkich do zdrowia. Ja sama znikam, bo nie mam czasu na oddychanie :(
-
Kuk, to super! Może nagrasz choć parę sekund tego show i wyślesz? Co do wiatru - u mnie tylko postraszyło. Mama dzień wcześniej ścinała róże i na środku podwórka zostawiła kopczyk ściętych gałązek. Nawet go nie rozdmuchało! :D
-
pisz pisz, nareszcie jakiś ruch w interesie :) Zasiadłam i czytam i będe się bać. Dawaj najgorsze co masz :) Ja też coś mam, ale to później opiszę.
-
Pod wrażeniem wiatru? Ha! Właśnie nie bardzo. Nie lubi go chyba ( a ja owszem, lubię ). Kiedy otworzyłam okno, bo huczało i gwizdało fajnie, to powiedziała: - mamusia nie podoba mi się to. Nie lubię. Wyłącz to!!! :D Uśmiałam się. Aż poczułam się jak w kreskówce: biorę pilota i myk : wyłączam, koniec wiatru :)
-
Dziewczyny, jak przetrwałyście? U mnie wszystko ok. Prawie, ale mogło być gorzej.
-
Psikulcu - twój opis bankowej przygody rozluźnia zwieracze :D Ciekawe, ze ja też od razu pomyślałam o gangu Olsena :D Anastazja od 3 dni siedzi w plastelinie i dziś zwaliła mnie z nóg, bo ulepiła Pingu! Tego pingwinka! Co prawda użyła do tego niebieskiej i czerwonej plasteliny, ale jednak to Pingu! Ale co tam, to jeszcze nic. Godzinę temu przyprawiła mnie o ból głowy. Naprawdę przez kilka chwil myślałam, że mój mózg jest na halucynogenach. A było tak. Siedziałam w pokoju, a ANastazja grasowała w swoim pokoiku. Nagle mnie woła: Mamusiu, chodź, zobacz, mam dla ciebie niespodziankę!!!! Idę Wchodzę i nogi się pode mną ugięły... Zobaczyłam 4 wymiar. Kołdry z dużego łóżka iz jej łóżeczka, poduszki, jaśki, kocyki, narzuty, ozdobne poduszeczki oraz legion pluszaków.... wszystko to uformowane na środku pokoju w coś na kształt \"Maczu Pikczu\".... Stos sięgał prawie żyrandola.... Oniemiałam. Głównie głos mi odebrał olśniewający, promienny uśmiech Anastazji, która chyba oczekiwała ode mnie okrzyków radości i zachwytu.... Cóż... Doceniłam jej twórczość, ale potem dałam jej ultimatum: 2 minuty na idealny porządek, albo nici z czytania bajek na dobranoc. Wróciłam do siebie nawet nie oglądając się do tyłu, żeby nie doznać trwałego urazu na psychice. Nie łudziłam się, że to sprzątnie. Ale potrzebowałam chwili, żeby przetrawić rzeczywistość. Ale najdziwniejsze dopiero miało nadejść. Otóż po kilku minutach słyszę: - Mamusiuuuuu!!!! Juuuusssss! No to ide zobaczyć. Wchodzę i dopiero teraz oniemiałam na dobre. Pościel ułożona idealnie, zabawki poukładane, kocyki wygładzone, poduszeczki równo ustawione.... Przyznam, że stałam tak dobrą minutę i nie bardzo wierzyłam w to co widzę. Stałam i patrzyłam, patrzyłam i stałam i ciągle mi się wydawało, że to nie może dziać się naprawdę. :) I chyba nadal nie wierzę :) A może zjadłam coś nieświeżego i mam zwidy? hmmmm
-
Ukłony dla Nadyjki! Prawdziwa z niej podróżniczka! Brawo! Ale przygód w czasie lotu nie zazdroszczę. Masz rację NIkii.... są chwile gdy czas biegnie tak szybko.. jakby burzył porządek świata i ustalone prawa fizyki :( Kuk - Franio ma tak zabójcze oczy, że....ach, będziesz przebierać w synowych :) Natomiast co do Jasia i Poli, to pewnie Was zaskocze, ale w mojej ocenie to są dzieciaczki xero :) Jak widać na przykładzie tej ankiety ( ha ha ) wyszło, że każda z nas postrzega zupełnie inaczej. :D Dlatego zupełnie mnie nie dziwi, ze każda spotkana przeze mnie osoba woła zupełnie coś innego. Od: Anastazja, to skóra zdarta z ciebie! do : Chyba w tatusia, bo do ciebie to nic a nic nie podobna.... A sa i tacy, którzy twierdzili, ze to żywa kopia babci Niny I tacy, co dopatrzyli się podobieństwa do dziadka :) I pewnie każdy ma rację :)
-
Taaa.... jak pomyślę, że ona będzie kiedyś zbuntowana nastolatką.... to chyba wolę negocjować z islamskim terrorystą, bo z nią już mam kłopoty. No, to na dobranoc scenka rodzajowa sprzed 5 minut. Po kąpieli Anastazja zakłada piżamkę ( ta niebieska, na zdjęciu z grzywką ) - to jest taki kombinezon jakby frote. Oczywiscie zakłada go sama i śmierć w kaloszach dla każdego, kto próbowałby ją wyręczyć. Ale ja się spieszyłam. Usiadłam wiec obok i nieopacznie wyciągnęłam ręce, zeby przyspieszyć ten zabieg. - SAMA! - usłyszałam od razu \" w przyjaznym tonie\". - Dobrze już.... - mówię potulnie, ale patrzę chyba wzrokiem pełnym potępienia. No to i doczekałam się od razu komentarza: - Nie patrz tak na mnie, bo się nie mogę skupić. - ???? - No przeszkadzasz mi w skupieniu. - wyjaśnia Anastazja. Dziewczyny czy Tracy Hogg pisze coś na temat pertraktacji z trzyletnim indywidualistą? Jeśli tak, to chyba kupię jej książki....
-
Dziewczyny! Wszystkie do raportu! Bo czuję się jak ostatni Mohikanin....
-
Halo, ludzie? Puk puk? Jest tu kto? KUK!!!!!!!!!! Ostatnie upomnienie!!! Zaraz przyjade do Ciebie! Prosze się natychmiast zameldować!
-
Dziewczyny, jaka porażka.... Zostawiłam Anastazję na chwilę samą z nożyczkami.... miała wycinać ( jak zawsze ) z kolorowego papieru. Wracam, a ona..... zrobiła sobie fryzurę... nie wiem, co mam z nią teraz zrobić :) Moje dziecko wygląda jak twór undergroundowego pokolenia.... Jeszcze tylko przekłuć nos i brew i mogę ją dać na plakaty. NIe miałam jednak sumienia zbesztać ją za ten przejaw twórczości, bo niestety.... dokładnie w jej wieku będąc zrobiłam dokładnie to samo.... iła genów widać :) Tylko jak ja z nią pójdę teraz na urodziny :D
-
Dziewczyny, jaka porażka.... Zostawiłam Anastazję na chwilę samą z nożyczkami.... miała wycinać ( jak zawsze ) z kolorowego papieru. Wracam, a ona..... zrobiła sobie fryzurę... nie wiem, co mam z nią teraz zrobić :) Moje dziecko wygląda jak twór undergroundowego pokolenia.... Jeszcze tylko przekłuć nos i brew i mogę ją dać na plakaty. NIe miałam jednak sumienia zbesztać ją za ten przejaw twórczości, bo niestety.... dokładnie w jej wieku będąc zrobiłam dokładnie to samo.... iła genów widać :) Tylko jak ja z nią pójdę teraz na urodziny :D
-
Jak tak czytam, co napisąłam, to włosy mi się podnoszą na głowie. Oczywiście chodziło mi o 7-letniego chłopczyka - a nie o 70letniego..... A potem było jeszcze coś, po czym już nie podniosłam szczęk z ziemi. Dzieci przeniosły się na salę gimnastyczną, gdzie 4 dorosłe osoby trzymały wielki płócienny tunel. 2na jednym końcu i dwie na drugim końcu. Tunel był czarny i długi na jakieś 10 metrów. Oczywiście na środku leżał na podłodze, a napięte były tylko oba końce - wejście i wyjście z niego - które trzymały te wychowawczynie. Nie musze Wam chyba pisać co tam się działo. Dantejskie sceny! Wrzask, ze głowa pęka, pisk, wywracanki w tunelu, kosmos totalny. Anastazja stanęła jak wryta na ten widok. Myślę sobie - to nie dla niej. Bez przesady. Za duze są te dzieci, stratuja ją. Zresztą, ona w zyciu nie wejdzie do ciemnego, obcego tunelu. No to się zdziwiłam... Jak poszła w dym, to ten tunel tylko furkotał! I ponad wszystkie wrzaski tylko jej pisk szczęścia sie przebijał :)
-
Witaj Turquoise - miło że nas odwiedzasz :) Czuj się zawsze zaproszona. Elffiku Twoja znajoma psycholog na pewno ma racje. A co więcej - pewnie wiedziałaby jak tę rozmowę przeprowadzic fachowo, żeby byłz niej pożytek, zamiast szkody. Szkoda tylko, że ja nie wiem :( Moze podzieliłaby się jakimiś wskazówkami? Ja się właśnie obawiam skrajnych efektów. Jak już pisałam od środy chodziłam z Nastusią na zorganizowane przez gminę ferie. Była jedynym 3-latkiem, inne najmłodsze to 5-6 latki i starsze- nawet 15-latki. Byłam pewna, że będzie stała jak słup soli ( w domu cisza, a tam wrzask nie do opisania ), w domu ona jest jedynym orbitującym stworzeniem ( tam 40 rozganianych jak torpedy, tratujących wszystko pod nogami dzieci ). Ale postanowiłam zobaczyc jak to będzie. I wyobraźcie sobie, że Nastusia dostała skrzydeł, jakby żywcem do raju poszła. Od pierwszej sekundy oznajmiła mi: możesz już iść do domu. Nie cekaj na mnie, bo ja sie tu będę świetnie bawić. Trochę mnie zamurowało. Ale schowałam sie i nie mogłam od niej oczu oderwać. Natychmiast zapoznała wszystkich, brała udział w każdej zabawie - nawet wcisnęła się do układu tanecznego, który ćwiczyły 15-latki na jakąś okazję!!!!!!Zdębiałam totalnie!!! Poderwała jakiegoś 70letniego chłopczyka i długo razem rozmawiali, a mnie aż skręcało, zeby jej gdzieś podsłuch przylepic! Co też ona mu opowiadała??? O czym tak żywo gestykulowała? Mówię Wam, wychodziłam z siebie, ale nie było opcji usłyszeć choćby pół słowa. Postem bawili się piłką, potem zagrali w pinponga. Tak.... Anastazja bardzo to lubi, choć oczywiscie ledwo sięga głowa ponad stół, więc jest to raczej komedia niz gra. Ale zafascynowało mnie, że taki 7 latek, który chwilę wcześniej ganiał jak szalony z rówieśnikami i wydawał mi sie nawet troszkę \"huliganowaty\" - wiecie, taki zywioł, a nie uczesany w ząbek, grzeczny filatelista. Że taki chłopczyk zainteresował się i poświęcił tyle czasu na zabawę w 3-latką! W ogóle te kilka dni było dal mnie wielką nauką . Bardzo duzo dowiedziałam się o Anastazji, o dzieciach w o ogóle. A kulminację zdziwienia przeżyłam wczoraj, kiedy byłyśmy na teatrzyku \"Czerwony Kapturek\". W pewnej chwili gajowy zapytał czy jakieś dzieci chcą przyjść na urodziny do Kapturka. Oczywiscie zgłosiły się wszystkie, ale wybrał tylko takie 4 starsze ( ok 8 lat ), żeby dalej móc z nimi współpracować ( bo miały coś zagrać ). Anastazja była oburzona, ze jej nie wybrał. Mówię więc do niej: jak chcesz, to idź. I wyobraźcie sobie, że jak iskra zeskoczyła z moich kolan i jednym susem znalazła się na scenie!!! Faceta zamurowało, ale co miał robić. Anastazja domagała sie stroju Kapturka - jak te pierwsze dostały. Więc ona też dostała, przebrała się i dawaj z nimi tańczyć na scenie. Popłakałam sie ze śmiechu. Ale nie tylko ze śmiechu... Gdyby nie te ferie, pewnie długo jeszcze nie dowiedziałabym się jaka moja córeńka jest śmiała, odważna i jak doskonale tworzy relację z innymi dziećmi, choć nigdy nie miała okazji ich ćwiczyć. Mówię Wam, makijaż diabli wzięli... I tak żałuję że nie miałam aparatu.... cdn.
-
Prawdę mówiąc o tym jeszcze z Nastusią nie rozmawiałam. Chyba popełniłam błąd, bo kiedy tylko skończyła 2 latka i tak sie bardzo rozgadała, ja wypaliłam właśnie z ostrzeżeniem, ze z obcymi nie wolno rozmawiać no i klapa - zablokowała się tak, że do dziś obca osoba moze mieć duze problemy z nawiązaniem z nią jakiegokolwiek kontaktu. Z drugiej strony już kilka ( słownie 3-4 razy ) zdarzyło się jej w ostatnim czasie spontanicznie samej nawiązać rozmowę z obca osobą. I powiem szczerze, że nie wiem jak na to reagować. Boję się, żeby znów się nie zablokowała, ale z drugiej strony.... Rozważam podejście do rozmowy, ale musze dobrze przemyśleć jak ja poprowadzić, żeby nie zaszkodzić a osiagnąć cel. Na razie mam pustkę w głowie, ale coś wymyślę :)