Shalla
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shalla
-
Marji!!!!!!!!! Ze też piszesz dopiero teraz!!!! W zeszłym roku miałam w domu gigantyczną księgę ( ze 3 razy grubszą od Biblii ) wszystkich dzieł zebranych o Sherlocku Holmesie - oczywiście w oryginale. Ale ponieważ miałam już taką wcześniej, więc tę nowo otrzymaną po prostu oddałam! A mogłabym Ci przesłać. Tyle, że od razu uprzedzam, że jest to napisane w dość starodawnym angielskim. Może Twoja znajomość angielskiego pozwoliłaby Ci się cieszyć tą lekturą, ale ja do dziś dzień przez nią nie przebrnęłam. Nie jestem nawet w połowie. Klasyka, czy jakieś romansidła - to się czyta łatwo. Ale powieści detektywistyczne, gdzie zasadniczą różnicę dla opowiadania może mieć najmniejszy przyimek, przedrostek, czy inny gramatyczny drobiazg - to sprawia, że czytanie idzie mi jak po grudzie. Bo i co z tego, że ogólny sens rozumiem? Tu nie chodzi o ogólny sens, ale przecież o przyjemność zagłębiania się w opisy i zawiłe meandry zbrodni. No i to mnie najwyraźniej przerasta. Spróbowałam z Agathą Christie - też posiadam taki wielki jej księgozbiór - ale mniej więcej z takim samym skutkiem. Może minimalnie łatwiejszy język, ale też męka pańska dla mnie. Mnóstwo wyrazów w ogóle nie używanych w obecnym żywym języku. Ale się nie poddam! :) Może do starości przeczytam, ha ha ha. A co do śmiecenia na naszej planecie. Trudno się nie zgodzić :( Straszni jesteśmy :( Mój tata, jako marynarz opłynął parę razy cały świat. Rzeczy, które widział, a o których do dziś wspomina podnoszą włosy na głowie. Ale coś mi się wydaje, że lepiej nie będzie.... za bardzo rządzi pieniądz, żeby ekologia miała się temu przeciwstawić. :(
-
Kuk, ja bym była bardzo zainteresowana takimi raportami o komórkach. Jakbyś trafiła na jakiś - proszę podeślij mi na maila.
-
A ja w tej kwestii jestem akurat spokojna. Zlodowacenia i gwaltowne ocieplenia kliematu miały miejsce na naszej planecie zanim jeszcze był człowiek, zanim wynaleziono koło, zanim powstały samochody itd itp. Wnioskuję z tego, że nasz wpływ na środowisko w tak globalnej skali jest zaden. Natomiast całkowicie zgadzam się z Tobą, że dla własnego dobra, zdrowia i samopuczucia powinniśmy ograniczyć te jazdy samochodami 200 metrów do kiosku ruchu po papierosy ( jak to wielu czyni.... ). Nawet ostatnio na nowo rozmarzyłam się ( ponownie oczywiście pod wpływem lektury Sherlocka Holmesa ) jak to by było cudnie wybierać sie do Londynu pociągiem i dorożką! Urodziłam się dobre 100 lat za późno :(
-
Przyznam, ze zaniepokoilyscie mnie tymi informacjami o Hashimoto. Skąd nagle taka epidemia????? Jakiś czas temu ktoś zwrócił moją uwagę na zagadnienie chemtrials. Slyszalyście o tym? Może to tylko stek bzdur...jednak jakoś odruchowo czytając Wasze wypowiedzi to mi przyszło do głowy. Od roku obserwuję niebo i staram się wyrobić własne zdanie, ale.... jeszcze go nie mam. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. Wystarczy wpisać do hasło w google czy jeszcze lepiej youtube. Kolejna chora teoria spiskowa dziejów, czy może jest coś na rzeczy.... Co sądzicie? Myshko - czemu piszesz, ze gry online zdecydowanie są u Was wykluczone? Ja jestem przeciwna strzelankom, tym wszystkim grom opartym na przemocy, z gatunku dogonić i zabic. Ale akurat większość gier online dla dzieci jakie w życiu widziałam to gry edukacyjne, albo nieszkodliwe kolorowanki, czy śmieszne zręcznościówki. Anastazja je bardzo lubi, ale nie powiem, żeby spędzała nad nimi więcej niż godzinę w tygodniu. O ile aż tyle. No i są świetne gry online uczące przez zabawę języków obcych. Chyba kiedyś Wam pisałam o nauce hiszpańskiego tą drogą. Naprawdę świetna zabawa. Ale jestem szczerze zainteresowana czemu jesteście z Myshoniem temu przeciwni. Może wiecie o czymś, o jakimś zagrożeniu, o czym ja nie mam pojęcia, to proszę, podzielcie się wiedzą.
-
Przyznam, ze zaniepokoilyscie mnie tymi informacjami o Hashimoto. Skąd nagle taka epidemia????? Jakiś czas temu ktoś zwrócił moją uwagę na zagadnienie chemtrials. Slyszalyście o tym? Może to tylko stek bzdur...jednak jakoś odruchowo czytając Wasze wypowiedzi to mi przyszło do głowy. Od roku obserwuję niebo i staram się wyrobić własne zdanie, ale.... jeszcze go nie mam. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. Wystarczy wpisać do hasło w google czy jeszcze lepiej youtube. Kolejna chora teoria spiskowa dziejów, czy może jest coś na rzeczy.... Co sądzicie? Myshko - czemu piszesz, ze gry online zdecydowanie są u Was wykluczone? Ja jestem przeciwna strzelankom, tym wszystkim grom opartym na przemocy, z gatunku dogonić i zabic. Ale akurat większość gier online dla dzieci jakie w życiu widziałam to gry edukacyjne, albo nieszkodliwe kolorowanki, czy śmieszne zręcznościówki. Anastazja je bardzo lubi, ale nie powiem, żeby spędzała nad nimi więcej niż godzinę w tygodniu. O ile aż tyle. No i są świetne gry online uczące przez zabawę języków obcych. Chyba kiedyś Wam pisałam o nauce hiszpańskiego tą drogą. Naprawdę świetna zabawa. Ale jestem szczerze zainteresowana czemu jesteście z Myshoniem temu przeciwni. Może wiecie o czymś, o jakimś zagrożeniu, o czym ja nie mam pojęcia, to proszę, podzielcie się wiedzą.
-
...bosko po prostu. Jak co roku o tej porze walnal nam boiler i nie grzeja kaloryfery..... Poza tym umiarkowane obzarstwo i tropikalna pogoda. Swieta uwazam za NIE zaliczone. Bez sniegu nie ma swiat. Nie ma i juz. Za to sasiad urzadzil przed domem Las Vegas i slowo daje musze temu zrobic zdjecie bo nie uwierzycie. Dziwne, ze nie padl prad na calej dzielnicy... A dzis goscie, goscie, gosci... Dobrze, nachuchaja, bedzie cieplej. :)
-
Alleluja kochane!!!! Nadeszly ! Tropikalne, kompletnie nie biale, odarte z magii dzwonieczkow na kuligu, ale jednak sa - Swieta! Wsztstkiego najcudowniejszego z tej okazji!
-
A wcale nie żart z tymi pomidorami koktajlowymi :) Do przedwczoraj miały się naprawdę nieźle, ale zapomniałam je zerwać. Potem w nocy był chyba przymrozek i jakoś sflaczały, więc pewnie jużich nie zjemy - bo oczywiście dalej wiszą na krzaku, ha ha ha i dalej marzną :) Te kroniki to moja pasja. Już się przyznam publicznie, że mamy też taką kronikę małżeńskąpisaną od dnia ślubu :) Ale tę piszemy wspólnie, często opisują tę samą sytuację z dwóch różnych punktów widzenia. Bardzo fajnie się to czyta po latach. :) Zrobiłam zdjęcia mioch kilku ulubionych bombek zanim dzieciaki wytłuką je w proch..... Co oni dziś wyprawiają, to ludzkie pojęcie przechodzi....
-
No, to trzeba mieć głowę na karku, kurcze.... Od rana przemyślałam plan działania na święta, kiedy co piec, którego dnia co przygotować, żeby było na czas, ale bez urywania głowy i bardzo zadowolona z siebie, w poczuciu dobrze rozplanowanego czasu zasiadłam sobie do forum - dla czystej przyjemności. I oto mój wzrok pada na mój poprzedni wpis i co widzę??? Że nadal nie mam prezentów!!!!! I czar wyluzowanego czasu prysł! Zaraz lece pogrążyć się w szale poszukiwań. Co prawda mam taki zwyczaj, że całym rokiem, ilekroć zobaczę w sklepie coś fajnego i jeszcze jest w przyzwoitej cenie - to od razu kupuję i ukrywam w domu. Potem jak znalazł, gdy człowieka zaskoczy jakieś zaproszenie na czyjeś urodziny, albo coś przypomni się w ostatniej chwili. No, ale Boże Narodzenie, to już niestety czas, kiedy w grę wchodzą konkretne życzenia tajnie podczytane z listu do Św. Mikołaja - więc tu moja praktyczność się wykoleja i trzeba ruszyć do sklepu :) Mysh, odkąd poszłam do pracy dzieciakami opiekujemy się na zmmianę z mężem. Kiedy ja wracam on idzie do pracy. Kiedy on wraca - ja idę. Mam szczęście, że mam pracę zmianową w bardzo dobrych godzinach, a on swoją może plastycznie dostosować do moich godzin. U nas poza tym klimatycznie nastrój świąteczny jak cholera.... zakwitły saxifragi, prymulki, nadal kwitną róże i dojrzewają pomidory koktajlowe..... Tylko patrzę, jak żonkile wylezą z ziemi. Te ferie na pewno dzieciaki zostaną w domu. Max wiadomo, bo mały, a Nastusia też jakoś nie pali się do wyjazdów. Są tu na miejscu organizowane zajęcia wszelkiego rodzaju w tym okresie, więc pewnie gdzieś tam się wybierzemy. No, to lecę.
-
Jak sie pracuje, jak????? No po staremu :)))) Jakby sie nic przez rok nie zmienilo. Wszystko to samo. Nawet problemy te same, ha ha. Choc wiele zmian na lepsze - w tym wyplata, a to juz wielki plus, nie? :) Choinke juz mamy ubrana, a nawet dwie, bo Anastazja zazyczyla sobie miec swoja wlasna w swoim pokoju :) Jestem chora na bombki. Co za czasy. Bombki sa tak piekne, tak odlotowe, ze nie mozna sie im oprzec. Ale ilez mozna miec bombek??? Pstrykne zdjecia swoim ulubionym. Na swieta byc moze bedziemy znow goscic naszych przyjaciol - w tym byc moze nawet tate chrzestnego Maxa. A prezenty.... jeszcze w lesie!!!!!!!!! Dzis ide.... wroce pewnie splukana do zera... Szkoda, ze swieta trwaja tak krotko. Caly dom udekorowany, te zielone girlandy, swiatelka i kartki z cudownymi pejzarzami. Jak ja bym to chciala zatrzymac na kilka dlugich tygodni. No i u nas dzieciaki juz zaczely ferie. Do 4-tego stycznia!!!! AAAAAaaa!!!
-
Podczytywaczko! Czytasz w moich myslach chyba :) Ja wlasnie w tym celu kopiuje swoje wpisy. Nie mam czasu na skopiowanie wszystkiego, wiec wymyslilam, ze skopiuje tylko swoj i po poprawieniu bledow, zloze to w calosc i dolacze do kroniki, ktora sukcesywie powstanie dla Nastusi. Ta Maxowa tez powstaje, wiec i ta pewnie bedzie opatrzona aneksem w postaci ciazowo-rozwojowych zapisow z maxiowej ciazy :) Ja tez uwazam, ze dla naszych dzieci za 15-20 lat to bedzie idealny prezent. Posunelam sie nawet dalej ( bo ja sentymentalna jestem i mam odchyly od normy w tym temacie ). Oboje dzieciakow ma swoje... piekne pudelka. W tych pudelka spoczywaja kroniki. Ale nie tylko. Takze wyjatkowe rzeczy, ktore nie zostaly wklejone do kroniki, a sa w randze "skarbu" - np. pierwszy bucik, uschnieta pepowinka, a nawet test ciazowy z rozowa kreska :) Kartki z żczyczeniami otrzymane od ważnych osób lub koleżanek ze szkoły, samodzilnie wykonane coś na szydełku itd. Pudła dobrałam dość duże, bo przecież tych skarbów ciągle przybywa. Wiecie co? Porobię temu zdjęcia i wam prześlę. Możę kogoś to zainspiruje. A może wy prześlecie swoje pomysły, które mogłabym podebrać? Czasem czuję się wyzuta z pomysłów jak stara ścierka z kolorów i potrzebuję waszy cennych inspiracji. No to spadam.
-
Ha! Fisa! Wlasnie mi uswiadomilas, ze Anastazja w ogole nie ma w szkole takiego przedmiotu jak informatyka! Dopiero po Twoim wpisie to do mnie dotarlo. Nie istnieje taki przedmiot, jako odrebny przedmiot do uczenia sie. Komputery sa po prostu w salach juz od zerowki i dzieci czesc zadan wykonuja na nich. Na poczatku to tylko zabawy zrecznosciowe, jakies tam rysowanie, przenoszenie figur do zbiorw, chyba tylko o to chodzi, zeby nauczyly sie poslugiwac myszka. Tak sadze. Potem juz powazniejsze zadania, a w drugiej klasie juz teraz normalnie smigaja po googlach odnajdujac potrzebne informacje na zadany np. temat do wypracowania. jakos to tak z buta idzie. Ale moze w starszych klasach bedzie cos osobnego? Nie wiem. Wiem, ze francuski bedzie i to mnie przeraza.... Pocztowka na biogas mowisz. Nawet nie wiesz jak bardzo bliska prawdy jestes. Biedna pocztowka pokutowala bowiem nie tylko w towarzystkie ziemniaczanych obierkow, ale i ciezkiej broni chemicznej domowej produkcji - Maxa pieluszki z zawartoscia poteznego kalibru. :) Moze to wiec to ja napedzalo ? :) Poradnik dla mamus chyba by sie w Polsce nie przyjal.... rozne tam panie Cichopki, czy Muchy zdaje sie juz spacyfikowaly rynek w tym temacie. A ja czwarty dzien w pracy! Dlaczego???? Za co....? Kuk, ja Cie podziwiam. Ty masz chyba nerwy z kewlaru! Kiedy do nas przychodzi jedna dziewczynka - przyjaciolka Nastusi, chocby na 2 godziny, to ja juz to odchorowuje. Takie by sie wydawalo dwie grzeczne, ulozone, spokojne dziewczynki... coz zlego moga uczynic....? No niby nic.... niby nic... A po ich zabawie Max ma blyszczace oczy, wypieki, pare nowych guzow, a pot splywa mu strumieniami do pieluchy. W dywan jest trwale wbite klio sypkiego brokatu, a po sladach zotej farby mozna isc jak za rannym predatorem do dzunglii. Gdybym zaprosila 6-10-ro dzieci... pewnie nie mialabym juz gdzie mieszkac. No to spadam, poki jeszcze mam...
-
Rany, dziewczyny, no co wy :) Z tymi moimi publikacjami, to zawsze taką czkawką to idzie. Ale jak chcecie, to mogę tu wkleić jeden z moich artykułów z recenzją basenów w moim mieście.( ale kogo to obchodzi? ) Jakoś nic innego opublikować nie chcieli.... Chciałam powiadomić, że pocztówka nadal gra.... i jakby werwy nawet dostała.... rany.... Małżonek wyekspediował wór ze śmieciami poza dom, więc teraz mam zainstalowanych na stałe kolędników pod drzwiami.... Boże, 10 lat! Oby do wtorku - wtedy przyjadą śmieciarze... Taa.... ja też w zasadzie skłaniam się ku teorii wynalazków przechwyconych od obcych cywilizaji :) Ale jeśli gdzieś we wszechświecie istnienie cywilizacja na tyle perfidna, żeby spacyfikować nas pocztówkami z cichą nocą, to... marnie widzę naszą przyszłość. MIB.... No to ściskam Was i lecę ogarnąć domowy Sajgon - Max znów szaleje wśród torebek jednorazowych.
-
Rany, Kuk, wy macie przygody jak z japońskiego horroru! Przyznaję, że po tej sowie to i ja bym już zawróciła. Kopiowanie topiku jest naprawdę czasochłonne. To co mam już skopiowane i zapisane w pliku chętnie bym wam przesłała, po przecież żaden problem. Rzecz w tym, że ja nie kopiuję wszystkiego, a jedynie swoje własne wpisy, które planuję w wolnym czasie zredagować do postaci - zapisków pamiętnikowych z ciąży. Kopiowanie wszystkiego raczej mnie czasowo przerasta. Ale jeśli ktoś ma takie życzenie, żeby zachować dla potomności moje wrażenia ciążowo-wychowawcze, to oczywiście służę plikiem :))) Ale nie podejrzewam was o taki masochizm. he he he Ale ja tu chciałam na inny temat. Poniekąd, a nawet bardzo świąteczny. Jakiś czas temu ktoś z naszej rodziny wygrzebał gdzieś z kazamatów starą pocztówkę otrzymaną od kogoś na święta. Bóg raczy wiedzieć dlaczego nie uległa anihilacji, bo urodą jakoś nie grzeszyła. Za to otwarciu rozbrzmiewała prostą, żeby nie rzecz żenująco prostą wersją "cichej nocy". Uznaliśmy że może ona przyciągnąć uwagę Maxa. I słusznie. Max miał wielką radość z otwierania jej i zamykania. Tak wielką, że po kilku dniach rozbroił ją dokumentnie i pocztówka się jakoś zablokowała. Bez względu na to czy była otwarta czy zamknięta - ciągle grała. Po całej dobie uznaliśmy, że to moment kiedy nikt z nas nie wytrzyma więcej "cichej nocy". Pocztówka została wyrzucona do kosza i przysypana obierkami od ziemniaków. Na drugi dzień stwierdziliśmy z niepokojem, że .... albo ta pocztówka ma nieśmiertelną baterię, albo obierki nauczyły się śpiewać. Co tu będę wam dużo pisać... Mija właśnie piąta ( 5! ) doba, jak z naszego kosza rozlega się dziarsko "ciiiiichaaa nooooc". W normalnej sytuacji smieci już dawno wyjechałyby po za dom, ale musze przyznać, że po trzeciej dobie sprawa pocztówki zaczeła nas fascynować i nikt nie ma serca pozbyć się śmieci. Co rano schodzimy na dół obstawiając czy gra czy nie gra. I co rano.... gra. Gra nawet teraz.... Jutro przyjeżdżają śmieciarze. Logika nakazuje pozbyć się tych upiornych śmieci. A ciekawość karze trzymać ten wór choćby do końca świata, żeby się przekonać ile ta małpa jeszcze wytrzyma! Może to jakieś perpetum mobile? A może wy wiecie ile taka przeciętna pocztówka wytrzymuje? Czy to działa na jakąś bateryjkę? Przyznaję, że gdyby nie obrzydzenie, to odkopałabym ją z tych śmieci i sprawdziła producenta. No, spadam stąd zanim ciiichaa nocc wyżre ma trwale część komórek mózgowych odpowiedzialnych za słuch muzyczny.
-
Nie no, czytanie tego topiku od poczatku mnie przerasta emocjonalnie. Wzruszam sie, pochlipuje, smieje i ocieram łzy. Ten moment kiedy tulisz do siebie pierwsze malenstwo, i czujesz, ze serce peka ci ze szczescia, a grono zupelnie obcych przeciez ludzi przesyla ci tak cudowne zyczenia i gratulacje.... to jakby caly swiat sie do ciebie usmiechal, a rece eksploduje miloscia.
-
cholera, wyslalam cos, a tu sie nie pojawia...wrrr
-
Dziewczyny, nie moglam sie powstrzyc. Zachecona, a przynajmniej zmotywowana przez Mysh zaczelam czytac nasz topic od poczatku i oto co znalazlam juz na drugiej stronie. dziewczyna o nicku engel tak napisala "Tutaj się fajnie wśród Was bywa, bo ja do tej pory zazwyczaj trafialam na strony o "naszej" tematyce i od razu na "życiowo-dołujące" tematy - a tu jest tak świeżo i szczęśliwie,optymistycznie." Minelo prawie 8 lat.... i mysle, ze bez mrugniecia okiem kazda z nas moglaby powtorzyc te slowa po engel. :) Super , ze jestescie , dziewczyny.
-
Tak, właśnie tak. Wszystkie wspomnienia są takie ulotne dlatego ja tak bardzo mam bzika na punkcie tych kronik dla dzieciaków. Mobilizuję się, żeby nie wiem co i wklejam zdjęcia, opisuję sytuacje, spisuję cytaty, powiedzonka, ale nie tylko. Piszę tam też o swoich uczuciach. Co mnie wzruszyło, co sprawiło, że pękałam z dumy, kiedy byłam smutna i kiedy płakałam ze szczęścia. Może łaskawy los pozwoli mi odchować wnuki, ale jeśli nie.... chcę żeby te kroniki były dla moich dzieci czymś szczególnym. Zeby tam były swoła, które powiedziałabym, gdyby tylko było mi dane. Może ktoś im opowie o ich dzieciństwie, jakie były, jaka ja byłam. A może nie. Te kroniki to takie moje "zabezpieczenie na przyszłość", ale także świetna rozrywka.Anastazja uwielbia oglądać swoją kronikę, wspominać minione święta, głaskać swoje pierwsze włoski zaklęte w malutkiej kopercie itd. Zresztą całą rodzinką uwielbiamy do tego wracać. A ileż przy tym wzruszeń! Same zdjęcia przecieżnie oddają wszystkich myśli jakie nam w danej chwili towarzyszyły, prawda? Dlatego te opisy są tak ważne. Szkoda, że nie mam zbyt wiele czasu na wszystkie zdobniki, więcz czasem nasze kroniki niestety nieco zubożały pod względem dekoracyjnym, ale cóż. Trudno. Ważne, że są.
-
To ja w skrócie. Kuk - bez komentarza. Ja mam dwie lewe ręce do szycia i maszyna jawi mi się jako średniowieczne narzędzie tortur. Byłoby cudnie umieć szyć. Konia z rzędemu temu, co potrafi. Wspaniały fach w ręku. Ja niestety - dziedzicznie genetycznie - nie potrafię. Nie spodziewam się wiec i po Anastazji niczego w tym kierunku, ale nigdy nie wiadomo. Bo oto kilka dni temu wracając ze szkoły taki oto sama zaczęła temat: mamo, jak dorosnę to założęfirmę z Megan. ja: ??????????????????????? A co będziecie robić????? A: ja będę projektować ubrania a Megan będzie je szyć i będziemy sławne. Ja: acha, super, a czy ty umiesz projektować ubrania? A: nie. Ja: a Megan umie szyć? A: nie. Ja: to dlaczego chcecie to robić???? A: bo to świetny biznes. Proste. No comment. Szczęka mi opadła. Dziewczyny, a czy wasze dzieci skarżą? Jak sobie radzicie z "donosami" w stylu: "mamo, a ona mnie walnęła książką, a on nie umył zębów, a ona nie zjadła kotleta itd" Ja się martwię już na zapas bo nie znosze donosicielstwa i w sumie nie wiem jak na to reagować. A wy? Jeśli chodzi o prezenty Nastka określa sięzawsze przed czasem w sposób jasny i sprecyzowany. Należy spisać sobie jej marzenia i całym rokiem zależnie od okazji sumiennie realizować :) Ostatnio chorowała na leappada, oraz na tysiąc innych rzeczy zobaczonych w TV. Te sensowne zapisuję, te głupie staram się wybić z głowy. Jakoś to idzie. Czasem po grudzie, ale idzie.
-
Książki to głównie po angielsku - bo dostęp do nich łatwiejszy :) Ale po polsku też mamy sporą kolekcję, tyle, że Anastazja ma jeszcze spore kłopoty, żeby to czytać. Pastwi się nad tekstem, że aż żal patrzeć :) Jak mam czas to siadamy i razem czytamy, ale to i tak jest jeszcze duża przepaść między tymi językami. Na razie dobrze czyta elementarz Falskiego. Ale strasznie ją to nudzi. Właśnie, tu jest problem. Bo ona myśli, że jak po angielsku czyta już takie "dorosłe" książki, to po polsku też może. A tu kiszka. I trzeba zaczynać od Ala ma Asa, to pies Oli itd. Tak więc szybko się zniechęca. Niemniej, stara się i co jakiś czas wraca i wraca do polskich książeczek. No i to mnie cieszy. Natomiast prawdziwy problem mamy z francuskim! Mysh, jak Ty się tego nauczyłaś?????????? Już chyba wolę chiński. Serio. Anastazja też nie pała miłością do francuskiego ( za to bardzo lubi hiszpański i sama się go chętnie uczy ). Tak więc wykombinowałam sobie, że zrezygnujemy z tych lekcji francuskiego i zapiszę ją prywatnie na hiszpański. Po co ma się dzieciak męczyć? Ale tknęło mnie złe przeczucie i umówiłam się na rozmowę z Nastusi wychowawczynią. I ta mnie radośnie uświadomiła, że od trzeciej klasy - czyli od przyszłego roku Anastazja będzie miała francuski obowiązkowy!!!!! OlaBoga! I co teraz? Oczywiście nie wypisałam jej z tych lekcji, na które teraz chodzi, a więcej - szukam po internecie wszelkich gier online, gdzie można trochę wkuć francuski bez bóli w mózgu. Ale prawde mówiac wszystkie te gry nie powalają. Dla kogoś kto w życiu kołofrancuskiego nie stał one są za trudne! - uczę się razem z Anastazją, więc albo ja jestem taki osioł toporny, albo naprawdę znalazłam jakieś za trudne te gry. A rzekomo są na poziomie przedszkolaka..... Mysh, ratuj.
-
Ano widzicie, jak to o wypadek łatwo. Kurcze, naprawdę trzeba uwazac, bo jak się okazuje pożar wywołać niezwykle łatwo. Ha! A my jestesmy właśnie na etapie wybierania ksiazek wspolnie i dyskutowania o nich. Nastusia na razie chłonie wszystko, ale ma oczywiście preferencje. Widzę, że lubi niektóre ksiażki czytać po kilka razy - czego ja w zasadzie nie robię, choc w jej wieku mi się zdarzało. A dziś jest cudowna pogoda, mocno wieje cieplutki wiatr. Super. A Nastusia lezy zwalona ospą. W zasadzie nie leży tylko dostaje głupawki w domu razem ze swoja przyjaciółką - oczywiście równiez całą w kropki :) lecę nadzorować to nieokiełznane stado.
-
Pola, Słoneczko, rośnij duża i piękna, mądra i zdrowa na wieczną pociechę i dumę swoich rodziców!
-
Co za pomorek, dziewczyny? Gdzie sie podzialyscie? No Karen ka, rozumiem, zazywa uciech na lonie ojczyzny. A Wy? Pisac szybko, odzywac sie. Topik nam przysycha......
-
Co za pomorek, dziewczyny? Gdzie sie podzialyscie? No Karen ka, rozumiem, zazywa uciech na lonie ojczyzny. A Wy? Pisac szybko, odzywac sie. Topik nam przysycha......
-
Dzieki podczytywaczko! Super! POzwole sobie tylko wprowadzic mala korekte - nasze pierwsze dzieci sa w wiekszosci z 2004 :) Ech... jak ten czas zlecial.