Shalla
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shalla
-
Melduję, że dzisiejsze sny w normie :) Dużo, ciekawie, kolorowo, akcja jak w dobrym filmie i nic strasznego :) Ufff Z ciekawostek - śniła mi się Nastusia śpiąca na wielkim małżeńskim łożu w purpurowej satynowej pościeli. Hmmmm.... A zaznaczę, że było to.... w szpitalu!!!! Alleluja! Widać śnił mi się koniec świata, bo takich wyrek z taka pościelą to się w polskiej służbie zdrowia nie spodziewam doczekać :D :D
-
Psikulcu, widzisz, ja dla odmiany sny mam od zawsze. Wielo odcinkowe, barwne, fabularne, po kilka każdej nocy ( jak widać cholernie ciężko jest mi się wyspać ), ale za to są piękne. Czasem tak niebezpiecznie piękne, że nie chcę się budzić. No a tu teraz taki pasztet. Prawie dwa dni pod rząd dwa takie koszmary, że jeszcze mi zimno, jak sobie przypomnę. O tym drugim nie będe Wam pisać, bo nawet nie chcę tego przywoływać w pamięci. ( Arletta przy tym to pikuś). Liczę na to, że tymi dwoma koszmarami wyczerpałam limit na straszne sny na następne 30 lat :D Zobaczymy co powiem jutro rano...... A tak, jeszcze mi się dziś śniła katastrofa lotnicza. Ale żeby było fajnie nie było w niej nic strasznego, bo osobiście pilotowałam jeden z samolotów i bohatersko udało mi się uratować ponad 400 pasażerów :D Tak więc nikomu nic sie nie stało, ale jeden samolot poszedł w drzazgi ( nie ten mój ) Ale byłam z siebie dumna. ha ha ha. Rany... jak to człowiek musi sobie czasem dramatycznie podnosić morale..... Normalnie last action hero :D
-
Pszczoła - dobre z tym fuckk fuck :D Ubawiłam się!
-
Karen ka, nie podam Ci gotowej recepty, bo nie przechodziłyśmy z Nastusią czegoś podobnego, ale...... na pociechę opowiem Ci co przerabiałam. Może się chociaż uśmiechniesz przez łzy. A być może nawet, ze już Wam to opisywałam. Mój z natury stoicko spokojny mąż wychodzi z nerwów za kierownicą, gdy utknie w korku ( a gdzieś się spieszy ). Traf chciał, że kiedyś zdarzyło się to przy Nastusi i padły konkretne słowa, które dziecko sobie błyskawicznie przyswoiło niczym się przed nami nie zdradzając :) Taka bestia. Minęło kilkanaście tygodni. Nastusia siedzi na kibelku, a ja wykorzystuję ten moment na wychowawczą pogadankę. Akurat się złożyło, że Nastusia coś wcześniej sklęła nazywając, ze jest głupie. Więc tłumaczę: - Nastuniu, to bardzo nieładne słowo. Nie wolno mówić, ze coś jest głupie. Jeśli Ci się bardzo nie podoba, to powiedz: nie podoba mi się, to jest brzydkie, ale nie mów, ze jest głupie, dobrze? - dobrze - Cieszę sie, ze zrozumiałaś. Pamiętaj, dzieci nie mówią, że coś jest głupie. - A dorośli? - pyta Nastusia. - Jeśli są grzeczni, to też nie mówią takich słów. - A tatuś? - Tatuś też nie mówi takich słów. - Tak.... - wzdycha Nastusia - Tatuś mówi KULWA MAĆ ! To tyle.... pozostawiam bez komentarza.
-
Pszczółko, nie biczuj się tak. Ja myślę, że raczej rozbudziłaś w bąku ciekawość z odrobiną trwogi i stąd te pytania. Bądź czujna i obserwuj, ale myślę, że z czasem Tobiasz się oswoi z policją i przejdzie nad nią do porządku dziennego. Dziewczyny, nie wiem czy Wam już pisałam.... Miałam przedwczoraj koszmarny sen..... śniło mi się, że w naszym domu jest duch małej dziewczynki o imieniu Arletta, który kontaktuje się z Nastusią, natomiast mnie nienawidzi :( Obudziłam się mokra ze strachu. Od dwóch dni próbuję z Nastusią jakoś tak... dyskretnie pogadać o jej \"koleżankach\", ale póki co jej zeznania nie wykraczają poza normalne koleżanki, więc.... to był chyba tylko koszmarny sen. Brrr.....
-
Piszę, bo sie douczyłam i cos mi się przypomniało ! Beniutku, anemia wcale nie musi być związana z brakiem apetytu, więc biegiem do lekarza!!!! Co więcej, bardzo często anemię spotyka się u ludzi z nadwagą, którym apatyt dopisuje, że hej! Rzecz jest w przyswajalności pewnych składników z pokarmu. Jeśli człowiek ma anemię, to znaczy, że albo czegoś mu się w diecie nie dostarcza, albo jego organizm tego nie przyswaja. Można wiec obżerać się jak maszyna i ważyć 130km i nadal mieć bardzo silną anemię. To choroba i trzeba to skonsultować z lekarzem, bo może być bardzo poważna. Ufff Nikii - genialna myśl z tym kursem. Ja na kurs nie mam za bardzo czasu, ze o warunkach nie wspomnę... tak więc mój mąż usiłuje mnie nauczyć podstawowych technik bunkai ( jak to się pisze? ). Ale wiecie jak to jest z taką nauką: akcje w stylu no kopnij mnie mocno, albo złap mnie i szarpnij powodują tylko kupę śmiechu i zabawy zamiast poważnego skupienia na nauce. Że już nie wspomnę, jak wygląda moja obrona. Przecież nie wsadzę mu na serio palca w oko i nie kopnę tam.....:D No więc nasz "kursik" zawsze kończy się... zabawnie i ni cholery dalej nic nie umiem :) Choć, nie powiem, bardzo lubię te zajecia :D :D A w ogóle jestem chora na tai chi. Teraz jestem tak zdeterminowana, ze w tym roku na pewno się zapiszę. A teraz z innej beczki. Byłam wczoraj u kosmetyczki. Ona ma 5-letnią córeczkę. Tak jak i ja, jest tu "napływowa" i przyjechała z Warszawy. No i wpuściła księdza po kolędzie..... Ja tego....człowieka..... znam, więc go z oczywistych względów nie wpuszczam. Ale ona widać nie znała. I opowiada mi wczoraj,jak ta kolęda wyglądała. Otoż ten ..... ksiądz przyczepił się jej córki i zasypał ją pytaniami: - a mamusia to umie zrobic masaż? - A widziałaś jak mama robi masaż? - A mama robi masaż erotyczny? I dalej w tym stylu. Ta dziewczyna była w takim szoku, ze nie widziała jak ma się zachować. Jeszcze jak mi to opowiadała wczoraj, to cała sie trzęsła. Zaznaczę, że ona jest zwykłą kosmetyczką, a nie masażystką. Wszystko jedno zresztą. Uważam, że takie pytania i to kierowane do 5-letniego dziecka są karygodne. Jestem pewna, że ja zadzwoniłabym na policję i poinformowała, że moje dziecko było zwyczajnie molestowane w czasie kolędy. Słownie, ale jednak. Dziewczyny, sama nie mogę wyjść z szoku. Zawsze wiedziałam, ze ten stary kozioł jest zboczony, ale nie przyszło m i do głowy, że ośmieli się na kolędzie tak zachować i to wobec dziecka. Ręce opadają. Cieszę się, ze ja drania nie wpuszczam. Jaka szkoda, że przez takich dewiantów tylu ludzi odchodzi od Boga :(
-
... i poszło!
-
No i prosze jak się ruszyło :) Nikii jest więcej niż tajemnicza, więc jak sie nie obrazi, to ja też postrzelam trochę :D Może chodzi o.... kurs angielskiego? Albo ...kaligrafii chińskiej? ....niezbędny dla każdej 3-latki :D:D Albo może korespondencyjny kurs ikebany? Nie.... z tego nie robiłabyś tajemnicy, prawda Nikii? :) Więc to pewnie będzie coś, ze szczęki nam opadną. Może zapisałyście się obie na te-qon-do? ( jak to się pisze???? ) Albo na wschodnie sztuki walki? Tak bez żartów, wcale to nie jest takie smieszne. Mistrz mojego męża ostatnio przyglądał się Anastazji i widząc jej zapał do ćwiczeń karate poddał nam trochę propozycji, jak ja ukierunkować, żeby w wieku 5-6 lat ( jeśli sama zechce ) wysłać ja na regularne zajęcia. Co prawda mój mąż sam jest instruktorem, ale chyba do własnych dzieci ma się zbyt liberalne podejście i nie sposób dać im prawdziwego wycisku :) Tylko, że póki co, to Anastazja daje wycisk Adamowi, nie odwrotnie :D :D :D Wyślę Wam za chwilkę fotkę pokazującą jedną z ulubionych rozrywek Nastusi - skoki po brzuchu tatusia. Polega to na tym, że on się kładzie na ziemi, a ona wchodzi nóżkami na jego brzuch, chwyta go za ręce i odbija się od jego brzucha jak od trampoliny. Możecie sobie wyobrazić radość wymalowaną na twarzy tatusia :D Szczególnie,jak go tak dopadnie po jedzeniu..... :)
-
Jeśli ma anemię, to chyba powinnaś skonsultować jej dietę z lekarzem. Nie jestem specjalista od żywienia, więc nie podejmę się doradzania czegokolwiek. Karmiłaś piersią?
-
No piszcie, kurcze, bo ja uwielbiam się bać. Ja na razie nic nie napiszę. Może później. W każdym razie ostatnio zastanawiam się nad tym, czy rzeczywiście wszystkie mały dzieci tak swobodnie widzą aury, że o duchach nie wspomnę. Moja córka ma 3 latka i od roku ją dyskretnie podpytuję, czy widzi coś wokoło mojej głowy, albo babci głowy.... nawet czasem sugeruję jakieś kolory, a ona uparcie twierdzi, że nic nie widzi. Mój wniosek jest więc taki, ze nie jest naturalna umiejętność każdego malucha. Nie każde dziecko to widzi.
-
Nikii - ale się zrobiłaś tajemnicza!!!! No zdradź jakiś mały sekrecik!!!! Jak ja Wam zazdroszczę tej podróży.... A u mnie na razie szarada w klientach. A mnie cierpliwość się kończy :(
-
Witajcie! Zacznę od Beniutka, bo zaraz mi z głowy wyleci. Moja Nastunia dłuuuugo była niejadkiem. I chyba mogę powiedzieć, ze jest do dziś. O ile jest rosół... to sądze, ze moje dziecko ma ze 3 żołądki. Ale jak rosołu nie ma.... to Anastazja potrafi 3 dni strajkować. Też ma permanentna niedowagę, jest szczuplusieńka, ale... coś Ci powiem: jeśli Ania jest zdrowa, nie choruje, jest ruchliwa i szybko się uczy, to sie jedzeniem tak bardzo nie przejmuj. Ja rwałam włosy z głowy - niepotrzebnie. :) Najważniejsze, żeby dziecko było zdrowe. Jedno dziecko ma lepszy inne gorszy metabolizm, więc może nasze dzieci po prostu świetnie przyswajają to, co zjedzą? Z czasem dziecko poznaje coraz więcej smaków i na pewno się rozkręci. Pozna nowe rzeczy, coś tam posmakuje, coś innego nie i apetyt się rozkręci. Psikulcu, no uśmiałam się z Twojego kłamcy lustracyjnego :D Ja też jestem takim kłamcą, choć w innym temacie. Nikt mi nie wierzył, że można tak zakończyć karmienie piersią , że dziecko może w ogóle nie chorować, że 2-dniowy maluch trzyma wysoko głowę kilka minut ( choć mam na to dowód w postaci nagrania kamerą!!!! ) itd. No... z zasypianiem, to się nie pochwalę, niestety :D W każdym razie gratulacje dla Was obojga. jesteście rodzicami na medal! Kuk - proszę cię - ODEZWIJ SIĘ DO MNIE NA MAILA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Prosze cię!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę Cię !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę i błagam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Z Franka i kija \"przytulanki\" śmiałam sie tak, ze aż rodzina sie zbiegła ;D Ze śmiesznych historyjek Nastusiowych: Babcia wiesza pranie. Oczywiscie Anastazja już jest i już kombinuje jak się przylączyć. - babciu mogę ci pomóc? - nie, dizękuję Nastusiu, poradzę sobie sama. - Może jednak troszkę ci pomogę? - nie dziękuję. Nie trzeba. - To moze chociaż moje majteczki porozwieszam....? Wreszcie babcia skapitulowała - No dobrze. Powieś te majteczki. Na co Anastazja z osiąganiem: - nooooooo...... skoro tak nalegasz......... I leniwie rozwiesza majteczki :D
-
Witajcie. No i proszę. Ja juz nic nie rozumiem. 3 dnia Anastazja była nie do życia. Podmieniona. Dzis od rana, a w zasadzie od wczorajszego wieczora jest jak wzór cnót i ideałów. Miła, grzeczna, dla wszystkich uprzejma, troskliwa - no nie to dziecko co jeszcze wczoraj rano!!!! Ja kompletnie nie jestem w stanie powiązać żadnych faktów, które miałyby wpływ na jej zmiany zachowań. Ratunku!!!! Nie wiem co ją tak odmieniło i nie wiem na jak długo - więc cieszę się chwilą.... Jeśli idzie o samodzielność - mam niejasne wrażenie, że właśnie to może być jakimś zarzewiem do afer, gdy próbuję nią za bardzo dyrygować. Anastazja wszystko robi sama: sama się ubiera, rozbiera, przebiera, myje, szoruje zęby, czesze, ścieli łóżko, je sztućcami itd. Ale to ma swoje konsekwencje, niestety. Ona czuje sie przez to bardzo chyba dorosła, więc.... każda maja próba nacisku na nią skutkuje atakiem histerycznej złości. ( czyżby po mnie? ) No,ale to tylko moje gdybania. naprawdę nie wiem czy to to jest przyczyną. Rozkładam ręce. Dziewczyny, gdzie podziała się Dynia i Logosm??????
-
No i dupsko. Widzę, że moje wpisy zniknęły na zawsze. Trudno, później więc powtórzę.. Teraz tylko chciałam jeszcze dodać, ze Anastazja ma swój własny osobisty słownik bluzgów. :) I tak oto, najgorsze wyzwisko, jakie można od niej dostać brzmi: \" ty kolczasty smoku!!\" Wszystko co ją wkurza jest kolczaste, bądź \"futrzaste\". Ja ci powie, ze jesteś : futrzasta, to już masz przerąbane. :)
-
Ta kafeteria zaczyna doprowadzać mnie do szału. Maile się pojawiają i znikają. Teraz nów nic nie widzę. Za co moderatorki biorą pieniądze? Do licha.... Chciałam Was jeszcze zapytać ( może rozhuśtamy nowy wątek? ) czy Wasze dzieciaczki miewają \"szalone\" pomysły? Anastazja przed chwila poprosiła mnie.... o narysowanie ( bo często razem rysujemy ) banana, który opala się na plaży na leżaku..... No i namalowałam. Nazwała go Kazik....i woła: Kazik Kazik, dotknij słońca!! Czasem mi szczęka opada od jej pomysłów. Zaczęła też składać sama wiersze. Mam gdzieś jeden zapisany, poszukam do napiszę. Zazwyczaj strzela takiego spontana, gdy nie mam nic do zanotowania, więc ta twórczość przemija. Ale jeden mam, tylko musze znaleźć.
-
Nikii - przyłączam się do dziewczyn - nie bagatelizuj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Masz dla kogo żyć! Nie pozwól, zeby głupie zaniedbanie doprowadziło do czyichś łez!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Fisa, uwielbiam twoje poczucie humoru. :D :D Dzięki! Nastusia juz chyba doszła do siebie, bo grasuje jak za dawnych czasów. Ukłony dla męża Myshki, którego siła argumentów i racja pomogły mi wytrwać. ( Pamiętasz Myshko jak pisałaś o zdaniu Twojego Myshonia na temat chorowania ? Miał absolutną rację i powinnam to wiedzieć choćby z racji studiów. Ale co innego jest wiedzieć, a co innego wytrzymać spokojnie obok gorączkującego i majaczącego dziecka.... Teoria sobie, a praktyka.... Ale wytrzymałam i uffff. Cieszę się! )
-
Acha, Nikii - fajnie że znów się odezwałaś. Mam nadzieję, ze bardzo niebawem się zobaczymy. U Adama wszystko w porządku. Spadł na 4 łapy :) I kolejny raz potwierdziła się moja cicha ukryta głęboko myśl/ przekonanie - że wszystko co nas spotyka ma głęboki sens, a każda zmiana w życiu jest na lepsze ( przynajmniej w moim ).
-
witajcie, ja tylko na chwilkę Tekst Anastazji z wczorajszego popołudnia. Ja: Nastusiu, nie wolno się tak brzydko odzywać, Anastazja: Pseplasam mamusiu, poniosło mnie! :) A w ogóle, to \"świętujemy\" pierwszą chorobę Nastusi. Otóż 5 dni temu dopadł ją kaszel znikąd. Nagle i bardzo mokry. POtem były dwa dni gorączki, a teraz nadal jest kaszel ( choć kaszle tak mniej więcej 1 raz na 3-4 godziny ) ale dalej taki mokry. I od 3 dni śpi w ciągu dnia i to ..... po 5 godzin. Aż chodzę sprawdzać czy w ogóle żyje i oddycha. Ale myślę, że ona tak dochodzi do zdrowia. Żadnych leków na razie nie podałam prócz syropku wykrztuśnego. Ogólnie zachowuje się jak zdrowa - szaleje, ma apetyt i wygląda doskonale, Tylko jak zakaszle... no, może dziś to już nie jakiś straszny kaszel, ale jednak troszkę jest. Zastanawiam się, czy ten kaszel/choroba nie wzięła się z picia mleka prosto z lodówki? Macie jakieś doświadczenie w tym?
-
Witajcie. Już chyba tylko ja, jak ta ostatnia świnia nie pogratulowałam Ci Kk nowej pracy :( Przepraszam i gratuluję oczywiście. Moje ostatnie dni to piramida strachu i nerwów, jeśli może ciut by mnie to usprawiedliwiło..... A teraz już prawie dobre wiadomości: Uwaga, będą jaja. Nie czytać przy pełnym pęcherzu. Sąd. Rozprawa. Sędzina wzywa kolejnych świadków. Wszyscy zaświadczają, że jestem niewinna, w tym cały komisariat i komendant policji ( ja w szoku, ale co tam, może się nawrócili??? ) No i ostatnich dwóch świadów wezwanych przez oskarżycielkę, a w zasadzie powódkę. Pierwszy świadek. Wchodzi i mówi: Wysoki sądzie, ja nie bardzo wiem co tu robię, bo ja o sprawie nic nie wiem. Kozy w życiu na oczy nie widziałem. Dziękuję, świadek jest wolny. Drugi świadek - siostra powódki. Sąd pyta w jakim stosunku jest świadek do obu stron. A ta stoi. W końcu sąd pyta: no zna swiadek te strony czy nie???? Znam. Czy świadek jest rodziną którejś ze stron? Jestem sąsiadką tej oskarżonej. A rodziną? ale jestem sąsiadką A rodziną?????????????????!!!!!!!!!!!!!!!! No tak, znaczy siostra jestem. Czyja ????????????????????? No Haliny. Znaczy sie tej, no, powódki. Ufff. Co świadek wie o kozie. Wysoki sądzie, ja mam dzieci w wieku szkolnym ( dwie córki po 30 lat ) i ja tam chodziłam i widziałam, a i słysząłam, jak to biedne zwierze beczało. Wysoki sądzie jak załośnie!!!! Ja spać po nocach nie mogłam. Więc ja zadaję pytanie osobiście: - A którędy świadek chodziła dokładnie, ze to wszystko widziała? - A ja przez okno wysoki sądzie wszystko widziałam!!!!! No to ja do sądu podchodzę i pokazuję mapę geodezyjną, z której wynika, że to jest totalnie niemożliwe. Na to sąd pyta, czy oskarżenie ma coś jeszcze do dodania. No to oskarżyciel mówi, że w świetle przedstawionych dowodów oraz zeznań świadków oskarżenie odstępuję od sprawy. Myślicie, że to koniec? Ależ nic takiego! Powódka zawyła: - GDZIE sekretariat!!!!????? Będę składać odwołanie!!!!!!!!!!!!!!!!!! No i złożyła :) A i jeszcze wysłała wniosek do prokuratury o ukaranie mnie za składanie fałszywych zeznań majątkowych..... ( 3 lata bez zawiasów ) Nieźle, co? Za to jak wychodziła ( powódka ) to tak pieprznęła drzwiami, ze aż cały budynek sądu się zatrząsł. Żeby nie to, ze czekają mnie kolejne dwie sprawy, to nawet bym się uśmiała. Gdyby nie mój głęboki wstręt do telewizji i tego, ze zamiast współczucia kierują się dobrym żerem, czyt: materiałem na program, to chyba nasłałabym na te hecę jakiegoś redaktorka. Zaczynam się czuć jak Charles Bronson. Sama w walce przeciwko bandytom. Żeby było zabawnie mój \"cudowny\" sąsiad w święta narąbany jak szpadel napadł na jednego faceta na stacji benzynowej. Prokuratura się tym zajeła, wszystko jest na nagraniach z kamer przemysłowych, a ten debil, czyt: mój sąsiad poszedł do tych chłopaków za stacji i powiedział, że jak w sądzie zeznają przeciwko niemu, to ich pozabija. Ciekawa jestem, czy zastanie ukarany.... Jeśli moje nagranie na dyktafon nie było dostatecznym dowodem, zeby w ogóle rozpocząć proces, to może nagrania z 5 przemysłowych kamer dadzą prokuraturze coś do myślenia? Jak myślicie? :) Serio mówiąc - jakoś nie spodziewam się fajerwerków....
-
Witajcie. Normalnie nie będę już komentować, bo mi słabo. Napisze tylko o kupach :) Od czasu do czasu i Nastusi zdarza się, że ciężko jej idzie kupka. Ja mam na to tylko jeden sposób. Wmuszam w nią duże ilości przegotowanej wody. Nie mam z tym większego problemu, bo Anastazja od maleńkości zawsze piła wodę. Soki wprowadzałam późno i w małych ilościach. Do dziś pije ich nie wiele. Raczej woda. Tak więc jak tylko widzę, ze przez jeden dzień uwiesiła sie na soczkach ( zdarza się ), to nalewam dzbanek wody, stawiam dla nas filiżanki ( dla niej i dla mnie ) - prawdziwe albo z jej zabawkowego serwisu i pijemy toasty wody, albo bawimy się w gości i herbatkę. Bawimy się tak długo, ile tylko mała jest w stanie z chęcią pić wodę :) Przy okazji i dla mnie to miła odmiana po kawie. Tak więc obie raczej nie miewamy problemów w tym temacie. Staram się wpoić Nastusi zasadę, że z samego rana pije się szklankę wody ciepłej, a dopiero potem jedzenie i inne picie. Nie zawsze jej to jeszcze wychodzi, ale już nie jest źle. Pijemy ranny toast za dobry dzień :) Nie wiem czy na każdego ta metoda podziała, ale u nas sprawdza się doskonale. Acha, no i nie chodzi tylko o te wodę rano, ale i w ciągu dnia - jak najczęściej.
-
Witajcie. Dziękuję Wam za ciepłe słowa. Każda otucha teraz na wagę złota. Za co mam odpowiadać? Nie wiem. Paragraf 77 kk. Powódka zeznała, że moja koza ( ! ) miała za długi łańcuch i wspinała sie na jej siatkę dokonując tym samym niebotycznych zniszczeń. Policjant wezwany przez nią (sic!) nie stwierdził ŻADNYCH uszkodzeń, ale skierował sprawę do sądu KARNEGO!!!! Sąd stwierdził, ze siatka jest ok, a jak się powódce nie podoba to niech mi założy sprawę cywilną. Więc podobno przestępstwem był zbyt długi łańcuch kozy, który jednak nie doprowadził do ŻADNYCH SZKÓD. Świadek oskarżenia zeznał, ze kaza miała za krótki łańcuch i konała z głodu na mojej posesji.... Żenada. Policjant wezwany przez oskarżenie zeznał, że koza w żadnym wypadku nie wspinała się po siatce, a łańcuch miała wystarczająco długi, zeby mieć swobodę ruchu.... Jednym słowem: powódka, jej świadek, oraz policja złożyli trzy kompletnie różne zeznania.... Sąd powołał kolejnych świadków.... A ja nadal nie wiem jakie właściwie popełniłam przestępstwo? Miałam kozę na za długim łańcuchu? Czy na za krótkim? Jeżeli na za krótkim, to sprawa powinna zostać na dzień dobry umorzona bo koza nie mogła uszkodzić siatki, a rzekomo o to chodziło powódce i wysokie odszkodowanie. Jeżeli na za długim, to też się kupy nie trzyma, bo nie stwierdzono zadnych uszkodzeń siatki, a więc nie było z mojej strony żadnego zaniedbania w trzymaniu zwierzęcia. Na jakiej wiec podstawie policja, która nie stwierdziła żadnych uchybień w moim postępowaniu ze zwierzęciem skierowała sprawę do sądu karnego????????????????????? Co więcej tego dnia policja była u mnie z innej okazji i nikt nie zwrócił mi uwagi, że trzymam nieodpowiednio tę kozę. Jeśli policja ją widziała i stwierdziła że jest wszystko ok, to jak tego samego dnia mógł być skierowany wniosek do sądu????? Dziewczyny, co Wy o tym sądzicie? Czy to jakoś nie śmierdzi na odległość....?
-
Witajcie Kochane w nowym roku. Wszystkiego dobrego na cały ten rok. Przepraszam Was za oszczędność wypowiedzi, ale nie chcę nikomu psuć humoru. Adam już wyjechał.... podróż miał straszną, ale dotarł żywy na miejsce. Na miejscu się okazało, że zamiast obiecanego nowego kontraktu firma się rozwiązała i zwolnili kilkadziesiąt osób z pracy - w tym jego :( Ja mam za tydzień proces w sądzie KARNYM !!! Nie wiem jakim cudem to przeoczyłam do tej pory i byłam pewna, ze chodzi o grodzki. Zarzut do dziś jest niesprecyzowany, ale odpowiadam za przestępstwo.... bez komentarza. Jestem zła, smutna, zdołowana, jest mi źle, tęsknię, nie ma klienta na dom, jest mi zimno, mam chandrę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mówiłam, że nie chcę Wam psuć humoru...? Chyba mi nie wyszło... Jedynie Nastunia ratuje moje resztki nastroju, choć... dziś mnie zabiła pewnym tekstem: mamusiu, będę mieć dziecko. Uśmiałam się. Jeszcze..... Ciekawe za ile lat przestanie mnie to stwierdzenie śmieszyć .... Odezwę sie do Was jak zdarzy się jakiś cud i poprawi mi się nastrój. Ściskam Was wszystkie, całuski dla Stasia i Frania. Jeśli macie jeszcze siłę, to proszę, trzymajcie dalej kciuki. P.S. Dla mnie Sylwester już od 4 lat najlepszy jest wtedy gdy spędzamy go we dwoje z kieliszkiem dobrego wina.
-
Kochane dziewczynki, ponieważ za kilka godzin do domu wejdzie mój UKOCHANY, to zapewne zniknę aż do Sylwestra w internetu. Dlatego już teraz chciałam złożyć naszym wszystkim zimowym maluszkom, które w najbliższych dniach będą świętować najserdeczniejsze zyczenia!!!!!! Rośnijcie duże, zdrowe i mądre i do zobaczenia "za rok" :) U mnie święta zapowiadają się pomimo ogólnej mojej euforii.... na pograniczu dramatu i horroru, a to za sprawą moich teściów. Nie będę się wdawać w szczegóły, napisze tylko, że po tym jak ich zaprosiłam na wspólne święta pieprznęli słuchawką.... będzie bosko. Gdyby nie to, ze mam dla kogo żyć, to naprawdę, chętnie poszłabym siedzieć za jakąś zbrodnię na tych ludziach :( Wesołych Świąt Dziewczyny!
-
Kochane dziewczynki, ponieważ za kilka godzin do domu wejdzie mój UKOCHANY, to zapewne zniknę aż do Sylwestra w internetu. Dlatego już teraz chciałam złożyć naszym wszystkim zimowym maluszkom, które w najbliższych dniach będą świętować najserdeczniejsze zyczenia!!!!!! Rośnijcie duże, zdrowe i mądre i do zobaczenia \"za rok\" :) U mnie święta zapowiadają się pomimo ogólnej mojej euforii.... na pograniczu dramatu i horroru, a to za sprawą moich teściów. Nie będę się wdawać w szczegóły, napisze tylko, że po tym jak ich zaprosiłam na wspólne święta pieprznęli słuchawką.... będzie bosko. Gdyby nie to, ze mam dla kogo żyć, to naprawdę, chętnie poszłabym siedzieć za jakąś zbrodnię na tych ludziach :( Wesołych Świąt Dziewczyny!