Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shalla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Shalla

  1. Na uszach stanelam, zeby sie dobic do jakiegos internetu i przeczytac co u Was, a szczegolnie u Pszczolki....... Chcialam zrobic niespodzianke i pogratulowac z daleka... teraz, jak wszystkim, brak mi slow. Pszczolko, sle Ci najgoretsze mysli i uczucia wsparcia. Zadne slowa pocieszenia nie przychodza mi do glowy, bo chyba takich nie ma. Przytulam Cie z calych sil.
  2. Już chyba nie zajrzę. W takim razie do usłyszenia za 5 tygodni! Dynia, Pszczółko - szczęśliwego porodu! Chcę mnóstwo radosnych nowin tu przeczytać, kiedy wrócę! Pa!!!!!!!!
  3. Dziewczyny, po ostatnich 3 dniach nie moge odpędzić od siebie myśli, że kiedy JA przychodziłam na świat, to pierwsza wyszła... kosiarka. A dopiero potem za nią ja, kurczowo uczepiona jej rączkami. :) Dziś w nocy śniła mi się moja ukochana babcia. Zmarła ponad 16 lat temu. Swego czasu śniła mi się bardzo często i była w tych snach dla mnie wielkim wsparciem. Teraz śni mi się sporadycznie, dlatego każdy sen z nią jest dla mnie nieocenioną nagrodą i w ogóle samym szczęściem. Pisze o tym, bo ten sen był inny od wszystkich dotychczasowych. Na wstępie zaznaczę, że moja babunia zawsze śniła mi się jako \"zmarła\". To znaczy miałam we śnie pełną świadomość, że moja babcia nie żyje i że to jest spotkanie we śnie. Bo gdzieżby indziej, skoro wiem, że na pewno nie żyje? I zawsze to ja szłam babcię odwiedzić. Miała \"tam\" ciekawe życie. Zawsze jakieś fajnie urządzone małe mieszkanko, schludnie, czyściutko, tak jak zawsze lubiła. I zawsze rozmawiałyśmy o tym, jak tu ma fajnie. A dziś pierwszy raz w życiu śniło mi się, że babunia odwiedziła mnie. I to jak! Własnym samochodem! ( za życia babcia nie miała prawa jazdy, ani własnego samochodu ). To trudno opisać, ale byłam z niej taka dumna! Że w tym wieku, zrobiła prawko, że tak odważnie prowadzi, że przejechała ponad 100km , żeby się ze mna zobaczyć i swoją prawnuczką. Mało, że w TYM wieku, ale na dodatek PO TAMTEJ STRONIE!! Byłam taka szczęśliwa, że nie chciałam się budzić i zostawiać jej :( Pewnie zaraz mi ktoś napisze, że potrzebny mi psychiatra :) Możliwe, ale ja strasznie tęsknię za nią. Do dziś, choć minęło lat tak bardzo mi jej brakuje i cieszę się jak głupia z każdego snu, w którym ONA jest. Przepraszam, że tak refleksyjnie, ale chciałam się z Wami tym podzielić.
  4. I najważniejsze: dziękuję wszystkim za życzenia. czas na pewno spędzę cudownie, a reporaż z tego już niebawem na jesieni zawali Wasze skrzynki!
  5. Dziewczyny, wybaczcie moją inwazję, ale nie usłysze się z Wami przez miesiąc i chcę się \"najeść na zapas\" :) Na pewno to rozumiecie :) To jeszcze o ubrankach będzie. Anastazja ma całkowity chaos. Trafiają się i słodkie różowości i nawet jakaś ohydka z cekinami gdzieś sie poniewiera, natomiast kokardom mówię stanowcze NIE. Czasem nie kupuję jej ślicznej sukienki, czy bluzki tylko dlatego, że ma naszytą kokadę. Wiem, że to głupie, bo przecież można ją odpruć, ale jakoś nie mogę się przemóc. Z prezentów sumiennie poodpruwałam większość kokardek. mam nadzieję, że wszystkie :) Ale ze względu na charakterek Nastusi częściej widuję ją w bojówkach i butach traperskich, niż sukieneczce i lakierkach :) A już całkiem najczęściej to chodzi nago. Jakaś naturystka mi rośnie :D Też uwielbiam ją w białych rzeczach i niebieskich. Świetnie też w granacie i mocnych zdecydowanych czerwieniach. Kocham też beże w połączeniu z bielą. I raczej tej kolorystyki się trzymam. Widziałam na allegro różowego konia na biegunach. Ugodziło mnie to w nerkę i dreszcz obrzydzenia mnie przeszedł :) Ale różowe sukienki jakieś tam się trafiają. Częściej jednak piżamki. Nie wiem dlaczego, ale notorycznie dostaję w prezencie różowe piżamki dla małej :) Zmówili się wszyscy, czy jak?
  6. Acha, i chciałam jeszcze dodać, że nie jesteśmy tak hermetyczne, jak niektórzy nas postrzegają i każda nowa osoba jest jak chyba widać przyjmowana z życzliwością. Tak więc pomarańczki są mile widziane. Jak pokazuje historia, niektóre z tych pomarańczek się zaczerniają z czasem i zostają na zawsze :) Mogę mówić tylko za siebie, więc stwierdzę jedynie, że dla mnie każda wypowiedź jest cenna, bo pozwala spojrzeć na dany temat \" cudzymi oczami\", a to cenne. Wszystko się jednak we mnie burzy, gdy ktoś zupełnie niezorientowany w temacie zaczyna sobie dośpiewywać własne wersje wydarzeń i agresywnie je komentować. Reasumując - piszcie. To nie jest forum prywatne :) Będzie nam miło, jeśli się poznamy bliżej i może zostaniecie dłużej. Nawet nie koniecznie udzielając się tak często jak my, ale choćby od czasu do czasu rzucając nowe światło na przerabiane przez nas tematy. To i przy okazji ja rzuce nowy temat. Co sądzicie o zmianach w naszym klimacie? Do tej pory ja uwielbiałam burze, ale przyznaje, że po ostatnich nocach ( 70 wyładowań na minutę, jak podano ) jakoś mi te uwielbianie przeszło... Może jeszcze inaczej odbierałabym te burze siedząć w bloku na 5 piętrze, ale w drewnianym domku otoczonym 200-letnimi drzewami, jakoś mi nie do śmiechu. Dużo się mówi teraz o przebiegunowaniu i choć miało ono miejsce w historii Ziemi już wiele razy, to jednak naocznych świadków brak i w zasadzie chyba nikt do końca nie wie co to się będzie działo, ani dokładnie kiedy. Może już się właśnie zaczęło? A może to jeszcze zupełnie nie to? Może będzie twać całymi miesiącami, latami? A może to się stanie w jednej chwili? Czy będzie milion trzęsień ziemi, huraganów itp? Czy tylko zmieni się biegunowość, zwariują kompasy i zderzy się 200 samolotów powietrzu? :( W jakim tempie Europa północna znajdzie się pod wodą i czy w ogóle? Czy po milimetrze na miesiąc i zdążymy uciec, czy jedno gigantyczne Tsunami i po zawodach....? Macie jakieś konkretne informacje? Wpadły Wam w ręce jakieś sensowne opracowania naukowe, geofizyczne lub inne? Co wiecie na ten temat? Bo ja niewiele i źle mi z tym.
  7. Do : pozwolę sobie Masz absolutną rację. Ogromnie Cię przepraszam za tę generalizację. Rzeczywiście nie raz wypowiadało się na naszym forum sporo pomarańczek w bardzo przyjaznym tonie, a jeśli nawet w krytycznym, to także na poziomie. Wybacz mi tę ogólnikową i krzywdzącą dla niektórych wypowiedź. A tymczasem u nas \"nadejszła\" chmura i chyba będzie lać zaraz , więc z mojego koszenia nici :( A już tak niewiele zostało! O świcie niewiele zdążyłam zrobić, a teraz juz chyba nie zrobię nic, choć dzień w sumie jeszcze długi, więc może się przejaśni? Elffiku - każdą ilość zdjęć poproszę. Tylko jeśli to możliwe w niedużym formacie, bo moj komputer już zaczyna ludzkim głosem wołać o ratunek :) Uściski
  8. Dziewczyny, minęło już ponad 300 stron topiku, a my ciągle odkrywamy corqz to nowe rzeczy, które nas łączą. Tak, jak teraz pranie :) To niezwykłe. Fisa, nie przejmuj się smokami. Zawsze były, są i będą. Zaatakowano nas już nie raz, ale my przetrwamy każdą burzę, bo pomimo wielu różnic ( w tym także religijnych ) potrafimy się wznieść na wyżyny tolerancji, taktu i nie rzucać się pazurami do twarzy każdej, która ma odmienne zdanie. Czego pomarańczki raczej nie zrozumieją. Jeszcze króciutko nawiązując do tematu religii w szkołach. Mój kuzyn będący również wyznania innego niż katolicyzm syna swojego nie ochrzcieł w Katolickim kościele i konsekwentnie nie chciał go posłać na religię w szkole. Mieszka w Warszawie. Wydawałoby się, że to takie zróżnicowane kulturowo miejsce ( w odróżnieniu od prowincji ), że nie powinno to stanowić problemu. Jakże się zdziwił.... Co ciekawe. To nie inne dzieci robiły małemu przykrości, ale właśnie panie nauczycielki! Mało tego, okazało się, że na religię musi chodzić, bo nie było opcji z etyką czy czyms innym. Kuzyn sobie myślała: no trudno, przeboleję, w domu mu wytłumaczę różnicę. Ale nie. Dziecko było ośmieszane przy całej klasie przez panią nauczycielkę, że nie potrafi tego czy tamtego. Wreszcie kuzyn zabrał syna do innej szkoły, bo paniom nie mieściło się w głowie, że moga mieć pod szkolnym \"dachem\" takiego odszczepieńca, który nie zna \"zdrowaś Mario\". :( To bardzo przykre. I my mówimy o tolerancji w Polsce... Dobrze nam idzie tylko tolerowanie polityków bez matury biorących krocie na swoich stołkach za sex-afery i inne bardzo ważne w kraju działania....
  9. Czołem, wpadłam jeszcze na chwilkę, żeby odreagować pakowanie. Miałam nadzieję tym razem zmieścić się w jednej walizce, bo przecież 50% rzeczy ostatnio zostawiłam... taaaa, tylko, że tak jakby zmieniła się pora roku :) No i praktycznie kończę załadunek drugiej walizki i zbliżam się niebezpiecznie do 40 kg.... PRZERAŻENIE mnie ogarnia! Mysh, pociesze Cię - piorę tak jak Ty :) Moja mama mawia, że dwie rzeczy mamy w domu zaczarowane: zlew i pralkę. Jak u mnie pralka nie chodzi, to ciężko się do ciszy w domu przyzwyczaić :D Nie żartuję. To już chyba jakaś obsesja. No i juz tak na koniec. Nastusia ma swoje ulubione \"zakrzyknięcia\" podczas zabawy. I tak jednym z bardziej popularnych jest okrzyk: \"niech żyje mama, niech żyję ja!\" :D Zazwyczaj pokrzykuje tak dosiadając swego konia na kółkach i szarżując na dziadka :) A, i ciągle Wam zapominam opowiedzieć o ulubionej zabawie Nastusi.... to jest zabawa w \"rekiny\". Zaczęło się niewinnie... pewnego dnia Nastusia ganiała w piżamce po pokoju i zanic nie chciała się położyć do łóżka. \"sprytna\" mama wpadła na szatański pomysł i wołam tak: - Reniny! Nastusiu, na dywanie jest morze i pełno w nim rekinów, uciekaj na statek, na łóżeczko! Owszem, podziałało. Ale Nastusia wpadła na to łóżko z takim chichotem, że już wiedziałam, że pomysł był fatalny.... Mąż skarcił mnie okrutnie, że rozbudzam w dziecku lęki, że będzie się bała potworów, że będzie miała lęk przed wodą itd. Aż nadszedł wieczór, a Nstusia mówi do tatusia: - Tatuś, wołaj, że sa rekiny!!! NO wołaj!!! I tak zabawa weszła do kanonu zabaw codziennych obowiązkowych. Już 3 miesiące się w to bawi i jeszcze jej się nie znudziło. Co więcej, cwaniara nawiązała osobiste relacje z ów rekinami wyimaginowanymi, rujnując zdanie mojego męża w kwestii dziecięcych lęków. A było to tak: Zmęczona już setną ucieczką na łóżko opadła na poduchy i ledwo zipiąc mówi: - rekiny, a może napijecie się herbatki? Mam tez ciasteczka. Bo nie mam jus siły uciekać. Adam się poddał :) no, to spadam. Acha, zapomniałam dodać, że zabawa się rozwija i aktualnie orócz rekinów w skład ekipy wchodzą również \"gryzące żółwie\", które potrafią wchodzić na pokład statku ( na łóżko ) i gryzą ( łaskoczą ) w stópki. Ulubiona bajka w TV - Cliffird ( wielki czerwony pies ). Inne bajki moga nie istnieć.
  10. A ja, swego czasu będąc w bractwie rycerskim, znałam osobiście pewnego Ziemowita, który rycerzem był przystojnym, prawym i dziewki oka z niego nie spuszczały :) Szczególnie jedna... więc się ożenił i ma synka :) Dziewczyny, zakosiłam się na amen i idę pod prysznic. Jeśli zdołam , to jeszcze dziś się odezwę, a jeśli nie, to może chociaż jutro, to się jeszcze pożegnam przed wyjazdem. P.S. Wczoraj wieczorem Anastazja wybrała sobie do czytania przed snem nową bajkę z półki. Była to baśń o Zaklętych łabędziach. Wszystko szło dobrze, dopóki nie doczytałam do momentu, gdzie tłum skandował \"spalić czarownicę, spalić ją żywcem!!!!\". Zacięło mnie. Ominęłam ten fragment, ale nie przestaje mnie zadziwiać jakież to pomysły kwitną w głowach niektórych bajkopisarzy.... Rozumiem, że po takiej bajeczce mam powiedzieć: śpij dobrze kochanie, słodkich ( ?! ) snów...?
  11. Witajcie, od kosiarki oderwał mnie dopiero brak paliwa w baku :) No więc mam przerwę. Mała Zu jest poprostu PRZEPIĘKNA!!!! Jak mi się zatęskniło za takim maleństwem!!! JA TEŻ CHCĘ!!!!! Słuchajcie, ja już nie wyrabiam z zapisywaniem Anastazjowych tekstów i gdyby nie to, ze dyktafon w prokuraturze ( rany, pisze jak poseł, he he ), to chyba najlepszym wyjściem byłoby ją non-stop nagrywać. Wczoraj tak sobie troszkę żartowałam, bo zapewne to jeszcze nie czas na takie pytania, ale postanowiłam zorientować się, co też Anastazja wie na temat swojego przyjścia na świat. Oto co usłyszałam: - Nastusiu, a wiesz skąd się wzięłaś na świecie? - pytam - Bo ja chciałam zobaczyć kwiatki i motylki. - a tak dokładnie ? - pytam - róże. :D No więc już wiem jaka motywacja powołała moje dziecko do istnienia! Ha ha, chciała obejrzeć róże w ogrodzie! Proste. A ja się głupio pytałam. To dodatkowo śmiesznie brzmi, ponieważ Anastazja niestety sepleni. Ćwiczymy i ćwiczymy, ale staram się nie przegiąć, żeby się nie zacięła, nie zablokowała, lub nie zaczęła jąkać. Musze więc uważać z tym poprawianiem jej i staramy się robić to w formie zabawy. I tak przypilnowana wymawia poprawnie wszystkie litery prócz \"R\", ale jak zaczyna swój długi monolog, to strzela jak karabin i wymawia dużo słów świszcząco, czy jak to się tam nazywa. Wkłada języczek między przednie ząbki przy różnych głoskach typu t, ci, czy, ż itd Dziś będąc w kuchni przypadkiem usłyszałam rozmowę dziadka z Nastusią. nastusia opowiadała dziadkowi, jak wczoraj zrzuciła wielką donicę z kwiatkiem i mama musiała wszystko posprzątać. I końcówka jej wypowiedzi długiej i bardzo obrazowej brzmiała tak: - no i ja chciałam posprzątać i mówiłam mamusi, że ja posprzątam, a mamusia mówi że nie i sprzątała sama. No jak nie, to nie! ( tu wymiękłam już ). A potem ja już nie miałam co sprzątać no i koniec historii. :) Dziadek zdębiał na tej relacji. Sama byłam w szoku, że precyzynie ze szczegółami opowiedziała o swoim czynie i jego konsekwencjach :) Zawsze mnie to mnie bawi, choć staram się nie pokazywac tego absolutnie, kiedy Nastunia przyznaje się do swoich grzeszków. Może to dlatego że nigdy na nią nie krzyczę. Nie znosze krzyku, więc tego po prostu nie robię i już. Tak więc ona zawsze chętnie i z przejęciem relacjonuje co nabroiła. :) Np. - tu weszłam i sięgnęłam tam - ale jak tu weszłaś???? - wezłam ( wzięłam ) krzesło i tak weszła. - Ale przecież wiesz, ze nie wolno ruszać krzeseł, bo sa bardzo ciężkie, prawda? - taaaa, bardzo było ciężkie - mogło ci spaść na nóżkę - ale nie spadło. I weszłam i potem na kredens i jus! - z wyraźną radością akcentuje jak też dokonała tej wspinaczki. Nie mogę się na nią nawet porządnie wściec, bo te nasze dialogi mnie rozkładają kompletnie :) Jestem kompletnie niepedagogiczna i brak mi stanowczości. Trudno. Za jej jeden uśmiech i jedno przytulenie można spalić cały świat. Spadam do kosiarki.
  12. Drogi pomarańczku, po się tak bulwersujesz? Nie podoba Ci się nasze forum? Nie czytaj. Owszem, ochrzciłam swoje dziecko, ale gdybyś czytała uważniej, to byś doskonale wiedziała, że cała moja rodzina nie jest wyznania katolickiego i moje dziecko zostało ochrzczone w kościele NASZEGO wyznania. Jak więc widzisz, nie jestem taka zakłamana :) Jestem wierna temu w co wierzę, a z kościołem katolickiem nie mam nic wspólnego. Nie proszę się tam o łachę ochrzecznia kogokolwiek, czy pochowania, czy zaślubin. I mimo , że mieszkam w małej miejscowości nie podlizuję się tutejszemu księdzu, a tym bardziej nie uczęszczam do tutejszego katolickiego kościoła, żeby \"ludzie nie gadali\". Tak więc droga pomarańczko, zanim kogoś zjeździsz, to się troszkę wczytaj w temat i opanuj emocje. pozdrawiam
  13. Witajcie, wpadłam na moment w krótkiej przerwie od kosiarki :) Jestem dosłownie obrośnięta trawą i mój wizerunek dziś jest.... wielce użyteczny. Na przykład możnaby wieszać plakaty ze mną w koszarach wojskowych, zamiast dawać tym biedakom brom. Efekt gwarantuję lepszy :) Fisa, odpowiadając na Twoje pytania: 1) sama nie wiem co o tym sądzić. Za moich czasów dzieci też biegały naguśko po plażach, ale teraz chyba bym się obawiała, czy jakiś świr nie robi zdjęć z ukrycia i nie zamieszcza na porno stronach dziecięcych. Z drugiej strony chyba dajemy się już zwariować, co? Tak więc nie mam zdania. Nastusia po ogrodzie gania goła, a na publicznych plażach zawsze ma kostium. No trudno, takie głupie czasy. Jest jeszcze druga rzecz. Przynajmniej u dziewczynek. Uważam, że choćby same majteczki, ale na pewno się przydają, żeby dziewczynka na piachu nie siadała gołą pupcią. W końcu na ten piach i załatwiają się psy i koty i dzieci i nie raz dorośli.... bo kto wie, co się tam dzieje nocami, gdy obok są ogródki piwne..? 2) Jestem zdecydowanie przeciw religii w przedszkolach. Polska nie jest ( o ile mi wiadomo ) krajem wyznaniowym z jedną obowiązująca religią. Z tego też powodu indoktrynacja religijna wszystkich małych dzieci jest zwykłym łamaniem praw wolności wyznaniowej. Tak jak bym nie chciała, żeby moje dziecko słuchało w przedszkolu o tym jak wspaniały i cudowny jest islam, tak samo nie życzę sobie, żeby słuchało peanów na temat katolicyzmu, Hari Kriszny, Buddyzmu itd. Wiara jest bardzo prywatną , intymną i osobistą sprawą każdego człowieka. Nikt nie ma prawa wciskać mojemu dziecku do głowy światopoglądów, które dalece odbiegają od tego czym żyje cała rodzina dziecka. Od tego kościoły mają sale katechetyczne, żeby tam nauczać tych, którzy wyrażą taką chęć. Szkoły i przedszkola powinny być świeckie. Takie jest moje zdanie. Ogromna część Polski północnej stanowią na ten przykład protestanci. W Warszawie zaś osobiście znam kilkudziesięciu ewangelików. Nie widze powodu, dla którego dzieci tych ludzi muszą być pod przymusem poddawane \"obróbce\" katolickiej, czy jakiejkolwiek innej religi, na jaką wpadnie nasz rząd kochany. To się już robi powoli Korea Północna w tym kraju :(
  14. cd. no więc po takiej gadce, same rozumiecie, ja totalnie mięknę i ją przytulam i całuję i mówię jak ją kocham i że mi smutno, kiedy jest niegrzeczna, i.... wypuszczam. Czasem jest potem grzeczna przez parę godzin, czasem przez parę minut. NIE WIEM CO ROBIĆ? Wczoraj moja mama strszliwie cierpiała w migrenie. Nastusia zakradła się do niej i..... relację z tego co się stało zdała mi mama, pół przytomna z bólu i zalana łzami ze śmiechu :) Nastusia zakrada sie przez drzwi - śpisz babciu? -..... - Śpisz???????!! - Śpię Nastusiu. - Źle się czujesz? - Tak - Głowa cię boli? - Tak - Masz tu kamyczek. No masz. Potrzymaj sobie. Chcesz? No masz. - Dziękuję Nastusiu , idź moze już do mamusi. - Dobra. A może się napijesz? - Nie dziękuję. - A moze Ci wody przyniosę ? - Nie, dziękuję, idź do mamusi. - A może chcesz lekarstwo? - Nie chcę Nastusiu. Idź już do mamusi. - To ja cię posmaruję tormentiolem ( !!!!!! ????? ) i już się będziesz dobrze czuła. - NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! PROSZĘ idź do mamusi - no dobra. A wody chcesz? - NIE!!!! - no to masz, potrzymaj sobie kamień. :) Albo zasypiamy, Nastusia obejmuje mnie za szyję i mówi: - Ogromnie cię kocham mamusiu, czy będziesz zawsze o mnie pamiętać i nigdy mnie nie zostawisz? ( ja w szoku!!! ) - oczywiście, że zawsze będę przy tobie i nigdy cię nie zostawię. -ja też cię niegdy nie zostawie. Nie musisz się bać :) No i jeszcze z kilkanaście takich jej rutynowych powiedzonek. A jeszcze lubię to: Kiedy siedzę czasem zamyślona, to Nastusia podchodzi i mówi: - Nie martw się, tatuś na pewno cie kocha . :D No, to spadam. Mam nadzieję, że jeszcze zdołam coś napisać przed wyjazdem. Trzymam kciuki za M Myshki, oby wszystko się jaknajlepiej ułożyło. Pszczoła - już końcóweczka - wytrzymasz, a potem radość będzie podwójna! Elffiku - masz naprawde elficką urodę, a kto widział elfa z krótkimi włosami? Pięknie wyglądasz i nic nie zmieniaj!!! Nikii, no trudno. Szkoda wielka, ale wiem, że to ja wówczas nawaliłam, więc nie śmiałabym się teraz złościć. najważniejsze, że w jakiś sposób możecie być razem. Nie ważne gdzie. Ściskam Was wszystkie. P.S. Mój \"kochany\" sąsiad potrącił dziś kobietę traktorem, wyzwał ją od najgorszych i policja go ścigała pół dnia po polach. Bez skutku. No comments.
  15. No więc jestem ponownie. :) Tak, wyjeżdżamy już w tę sobotę na 5 tygodni. Najbliższe 3 dni spędzę przy kosiarce, więc raczej nie będę mieć czasu, zeby tu wpaść po nowe ploteczki. Wracając do Anastazji. Ręce załamuję nie tylko nad własną totalną porażką wychowawczą, ale i nad modelem jaki mi się trafił do obróbki. Nie wiem ( naprawdę nie wiem ) jaką do niej obrać taktykę. Anastazja wpada w szał w jedną sekundę i zachowuje się daleko poza granicami skandalu, a bachory z \"Super Niani\" mogłyby się od niej uczyć. Ale. W przerwach pomiędzy szałek jest tak cudowna i słodka, tak miła i grzeczna, że nie wiem zupełnie jak ja traktować. tak więc na zmianę albo jestem dla niej zbyt surowa, albo zbyt jej pobłażam. Katastrofalne skutki tego obserwuję na codzień..... Przykład: nabroiła, poszła za karę po pokoju posiedzieć trochę w samotności. Wyje tam jak potępieniec. Ale nie dłużej niż 1 minutę, poczym sama się uspokaja i wyjąc już w sposób kontrolowany da się usłyszeć następujące łkanie: -\" Mamusiu, ja już nigdy nie będę, już nigdy!!! Przysięgam Ci, będę grzeczna, będę grzeczna, będę GRZECZNA!!!!!!! Przepraszam cię, przepraszam, ja ci przysięgam, ze już niebędę!!!!!!!!!!!!\" Tak, dokładnie tak to brzmi. Średnio 4 razy dziennie..... Przychodzę więc, bo serce mi się kroi, siadam i staram się być stanowcza. - czy wiesz za co się tu znalazłaś? - pytam - tak , wiem mamusiu. - za co? - bo byłam niegrzeczna i kopnęłam babcie. - i za co jeszcze? - i nie byłam cichutko, kiedy mnie prosiłaś i krzyczałam - i za co jeszcze? - i że cię nie słuchałam, ale przysięgam, zę już nigdy tak nie zrobię - Nastusiu, już mi dziś przysięgałaś, a teraz znowu zachowałaś się tak brzydko. - wiem. Pszepraszam cie. Już się na mnie nie gniewaj, prosze, przytul mnie, bo jest mi strasznie smutno. - Nastusiu, mnie też jest smutno, bo nie słuchasz mnie i jesteś niegrzeczna dla babci. - wiem, ale już nie będę - obiecujesz mi? - obiecuję. - i wiesz co trzeba teraz zrobić? - wiem, trzeba przeprosić babcię i ja przytulić i dać buziaczka - No widzisz. Czy teraz już będziesz grzeczna? -Tak, będę, będę, będe!!!! - A powiedz mi, czy to jest tak trudno być grzeczną? - Mamusiu, to jest Straaaaasznie trudno!!!!!!!!!!!!!!!!! Dziewczyny, przysięgam Wam, nic tu nie zmyśliłam. takie dialogi lecą między nami conajmniej 3-5 razy dziennie. cdn
  16. cd. Ja niestety również porzuciłam resztki nadziei, że to bunt dwu-latka. Obawiam sie, że trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Anastazja ma twardy charakter. Jest nerwowa, złośnica, awanturnica i wścieka się z byle powodu. Dziadek, już rutynowo, zwraca się do niej per: \" cześć Tereska\" ( to z tego filmu ) Anastazja jest nieprawdopodobnie samodzielna. Ma to swoje plusy i minusy. Np. odruchowo łapię za solniczkę, żeby posolić jej pomidora i już wiem, że będzie draka - bo Anastazja SAMA się obsługuje przy stole i nie daj Panie Boże ją wyręczyć w czymś. Od razu wpada w szał. Ręce mi już opadają. Sama się ubiera i wolno mi pomóc dopiero, jak po iluś tam próbach czegoś nie może założyć i SAMA poprosi o tę pomoc. I tak dalej. cdn.
  17. Logosm, ogromnie mi przykro. W takich chwilach nie ma właściwych słów. Dobrze, że u Kuk wszystko w porządku. Dnia - u nas życie codzienne Nastusi wygląda identycznie. Wyjątek stanowi garderoba. Anastazja w ogóle nie uważa za słuszne ubierać się póki pierwszy śnieg nie spadnie, chyba... Tak więc gania całkiem goła, całkiem boso, tapla się w basenie, wychlapuje z niego wodę, żeby robić \" BŁOTKO\", w którym to odbywa tańce rytualne. Jak wygląda wieczorem pisać nie będę, bo nie trzeba wyobraźni Spielberga, żeby to sobie wyobrazić.... Zastanawiam się, dlaczego jeszcze nikt nie wpadł na pomysł z wypuszczeniem na rynek Vanish\'a dla dzieci niesubordynowanych... Anastazja pasjami rysuje. Niestety, najczęściej flamastrami, za co omal nie dusze babci ( to jej prezenty, niestety! ). tak więc do kolorytu skóry po całym dniu dochodzi również mozajka flamastrowa, która NICZYM nie schodzi. Anastazja rysuje głównie kółka i kwadraty, a ze zwierząt ryby. Ryby to sa u niej takie soczewki jakby tak więc nawet rybę to przypomina. Zauważyłam u niej niezwykłą pamięć fotograficzną. Ja takowej w ogóle nie posiadam. Np. są goście, pójdą, a na drugi dzień Anastazja opowiada mi w szczegółach jak kto był ubrany. Jestem w szoku. Pamięta na przykład jakiego koloru jakieś dziecko miało gumki na włosach, co miało na koszulce i jakie ozdoby na sandałkach itd. Dla mnie taka umiejętność jest totalnym odjazdem. Dobrze, jak pamiętam, że w ogóle miałam gości :) cdn
  18. Jestem, żyję, ale czuję się byle jak, więc nie piszę, żeby nie smęcić. Jedyny pozytyw - chyba uda nam się wyjechać jednak jeszcze na miesiąc do GB, więc walizkę mam już spakowaną. Negatyw - nie ma mnie kto zawieźć na lotnisko ( bagatela 120 km ) więc może najmę wielbłąda i zacznę wyprawę już jutro, żeby do końca sierpnia dotrzeć do Warszawy. Kończę, zanim sypnę bluzgami :( ściskam Was, szczególnie mocno brzuchatki.
  19. Witajcie, mnie prosze nie oszczędzać. Dziewczyny, ja też nie w sosie, więc nie mam co pisać. Od dwóch dni mam jakieś koszmarne krwotoki i ech.... nic mi się nie chce. Kosiarka totalnie zepsuta, trawa po pas, dziś zeznaję na policji.... chyba potrzebuję aniołów, żeby nie zwariować :(
  20. Nie mam siły i nastroju, żeby dużo pisać, więc odpowiem w skrócie. Gmina, w której mieszkam jest niezwykle skorumpowana. Moi sąsiedzi są łapówkarzami pierwszej wody. Uwierzcie mi, to nie jest zwykłe pomóienie. Tu chodzą legendy o tym jak państwo X wręczają łapówki. Przykład. Przychodzą na pocztę do naczelnika i chcą dać łapówkę, żeby jakieś tam listy komuś ( komu chcą zaszkodzić ) nie były doręczane. Naczelnik ( przy ludziach ) się wzbrania. Mówi, ze absolutnie nie przyjmie. Rano Pan naczelnik wychodzi z domu a na progu stoi...... 100kg wór ziemniaków, dwie kaczki oskubane i kosz jaj :) Tym sposobem nie ma w gminie jednego ( !!! ) urzędnika, który nie otrzymałby łapówki od tych ludzi. Z policjcją włącznie. Z wójtem razem piją wódkę... Można by powiadomić starostę. Niestety, starosta i wójt również razem piją.... A w starostwie znajdują się wszystkie najważniejsze urzędy ( np. nadzór budowlany, ochrona środowiska itd ) - czyli wszystko, gdzie można interweniować, tyle, ze.... bez skutku, bo starosta każdej takie sprawie łeb ukęca. Bo przecież nie będzie robił koło pióra koledze wójtowi, z którym pije i interesy kręci. Pisaliśmy w wielu sprawach do Warszawy ( do nadrzędnych urzędów ). Po paru dniach przychodziły pisma o PRZEKIEROWANIU sprawy do odpwiednich urzędów w naszej gminie.... jednym słowem: walka z wiatrakami :( Tera z krótko w sprawie chrztu Nastusi. Nie, nie było pełnego kościoła, jak w Polsce bywa, ponieważ było to osobne nabożeństwo odprawione specjalnie dla Anastazji. Z tego co wiem, w Polsce chrzty robi się przy okazji mszy. Byłam i na takim, gdzie klecha połączył wiele okazji _ była normalna msza, był chrzest i było za duszę iluś tam osób zmarłych oraz w intencji kliku maturzystów. Dla mnie taka forma tej uroczystości byłaby nie do przyjęcia. Na nabożeństwo przyszło więc ( oprócz samych zainteresowanych i przyjaciół ) tylko kilkanaście, może więcej ok 30-40 osób po prostu z tego kościoła, żeby sprawić nam przyjemność i powitać Anastazję we wspólnocie kościoła. To było bardzo wzruszające. Prawie się nie znamy, a przyszli specjalnie dla nas. Mało tego - od każdego dostaliśmy prezent!!!! O moich sprawach z sąsiadem tu już mi się nie chce pisać. Nie chcę Wam psuć nastroju, ani sobie nerwów szarpać. Dziękuję Wam za każde słowo wsparcia. Myshko, gratuluję dziewczynki! Czy masz już jakieś imię? A może zaczyna się na literkę...P ...? :) Nikii - wspaniala, że się odezwałaś. A prawkiem się nie martw. Gdybyś zdała za pierwszym razem pokazaliby Cię w Teleekspresie, jako kuriozum jakieś i conajmniej wybryk matki natury :) ściskam Was. I dziękuję za wszystkie wspaniałe zdjęcia.
  21. Dziękuję wszystkim za ciepłce słowa i myśli. Myshko, czy wiesz już, kto zamieszkuje Twój brzuszek? U mnie nic nowego :( Kolejna sprawa trafiła do urzędu. Brak mi sił.
  22. Kuk, wspaniale Cię znów czytać. Brakuje Ciebie, gdy pławisz się w swoim szczęściu :) A ja... nie odzywam się, bo mam sporo na głwoie. Wystąpiłam o całodobową ochronę przez policję :( Jest źle :(
  23. Dziewczyny, co ja mam dziś za dzień :( Rano jedni sąsiedzi mnie zwyzywali przez okno ( oni tak mają ). Potem wezwali policję, że to niby ja ich. Na szczęście policja popukała się w głowę, bo mnie dobrze znają. Po południu wyszłam z małą do ogrodu i od drugich sąsiadów ( rodzina tych pierwszych ) dostałam taką wiąchę, żę aż sie nogi pode mną ugięły. Ale miałam dyktafon :) Jak zaczęłam nagrywać, to ten debil ( ten, co miałam z nim sprawę i ją wygrałam, kiedy próbował mnie potrącić samochodem ) zdjął spodnie i obnażył się przy mnie i Nastusi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A potem wydarł się :\" a ciekawe czy to nagrasz ?!\" i rzucił we mnie kamieniem. Kamień minął mnie o milimetry i upadł tuż przy Nastusi!!!!! Ludzie! Wezwałam policję, policja wzruszyła ramionami. Ran nie posiadam, żyję, a z kamieni nie biorą odcisków palców.... Bez komentarza. Sąsiad zagroził mi, że mnie dorwie za posesją. I to jest właśnie mój \"raj\" w którym mieszkam. Dziewczyny, sytuacja jest bardzo poważna. Naprawdę nie wiem co mam robić????? Pierwszy raz w życiu się boję :(
  24. Dziewczyny, czy ktoś ma kontakt z Dynią? Czy ona nie mieszka przypadkiem tam w okolicach trąby powietrznej??? Ozdywała się do kogoś na gg?
×