Shalla
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shalla
-
Rany, Fisa, serio? Nie miałam pojęcia o tych kasetach! NO, to jednak ich nie wyrzucę. Może kiedyś będą coś warte. Tylko co, skoro nie da się ich odtworzyć, ha ha. Wiecie, historia kołem się toczy. Tak mi właśnie się skojarzyło.... te ciągłe znaleziska archeologiczne, te hieroglify itd. Poprzednicy zostawili nam je, albo nam przekazać ważną wiedzę. I cóż z tego, skoro my, nowa cywilizacja, po odnalezieniu tychże rzeczy nie wiemy jak ich użyć, bądź jak odczytać :) I znów to samo. Dziś zapisujemy naszą wiedzę na kasetach, na płytach, na kartach cyfrowych, upychamy gigabajty informacji na krzemowych płytkach i cóż z tego? Jeśli nasza cywilizacja zaginie i to wszystko odnajdzie kolejna cywilizacja, której rozwój techniczny może pójdzie w totalnie innym kierunku... nigdy tej naszej widzy nie odczytają :) Ech... czy w ogóle da się kiedyś wynaleźć uniwersalnyśrodek przekazu informacji? Chyba tylko MYŚL jest ponadczasowa, poza techniką i poza podziałami rasowymi, językowymi, kulturowymi. A może to już zostało wynalezione? Tysiące lat temu? Tylko mając to w rękach dalej nie umiemy się tym posłużyć, bo nasze zdolności pozazmysłowe są zbyt ograniczone? No, to jak to mówią, poleciałam po bandzie :) Miłego dnia!
-
Witajcie, Mysh, wyobrażam sobie co czujesz. Ja mam całe takie pudła na strychu, które regularnie odwiedzam, siadam w ciszy i grzebię w nich i grzebię i wzdycham i zachwycam się i łezka się w oku zakręci. A to znajdę stary notesik, a to czyjeś zdjęcie, a to jakiś przedmiot z dawnych lat. A wszystkie te świętoście grzecznie odkładam później do pudeł, żeby znów za rok, za dwa je otworzyć i na nowo się wzruszać. Mam nawet kilka z gatunku: \"skarby epoki\" - w których są moje pierwsze osobiste kasety magnetofonowe z nagraniami IRON MAIDEN, które dostałam od taty. To był początek mojej wielkiej i długoletniej przygody z havy metalem. Mam pudło z gatunku: \" wielkie podróże\" i pudło \"wielkie pasje \" itd KOCHAM TE PUDŁA :D Myshko, co mojego dzieła - na razie utknęło w fazie projektu, ponieważ nie znalazłam stosownego modela. Jestem tym poważnie sfrustrowana, bo na tyle twarzy ile widziałam, żeby nie móc NIKOGO znaleźć to już jest deprymujące. Na na dodatek twarzy owych potrzebuję dwóch konkretnie. Mam już myśl gdzie ich szukać, więć projektu nie zawieszm. A jak się zawezmę... to tylko koniec świata może mi przeszkodzić :) A wczoraj - to jeszcze w temacie wspomnień - znalazłam przez przypadek forum absolwentów mojego liceum!!!! Czytałam do 1 nad ranem! Fenomenalne! Ilu ludzi, ile nazwisk, ile wspomnień :) No, to lecę
-
Dynia, no to świetnie! Więc Jagódka miała rację! Czyżby Pawełek...? :) Mnie też się marzy chłopczyk. Ale będę szczęśliwa, jeśli w ogóle dane mi będzie doświadczyć drugiej ciąży. Jak się domagasz Dynia, no to masz. Zaraz zakituję Ci skrzynkę. :) Ale żeby nie było, że nie ostrzegałam przed urazem wzroku!
-
Witajcie. Własnie, gdzie jest Nikii? Czy któraś ma z Nią kontakt? Co się dzieje? Strasznie żałuję, że nie udało mi się spotkać z Nikii w GB, ale miałam nadzieję, że za drugim wyjazdem się uda. Ale Nikii się nie odzywa.... Mam nadzieję, że wszystko u Nich w porządku. Fisa - ja zazwyczaj pracuję w kredkach pastelowych na czarnym kartonie. Jak znajdę jakies skany, to mogę Ci podesłać troche tego.... jeśli chcesz, ale Kossak to to nie jest :) Acha, bo tematyką są głównie konie. Kuk, jeszcze chciałam dodać, że cudny \"model\" Ci się trafił :) Ale zasłużyłaś sobie, chyba jak nikt inny na tę radość i spokój. A ja wróciłam dziś z badań od mojej ukochanej pani doktor i dowiedziałam się, że: 1) jestem zdrowa jak koń 2) mam zapomnieć o cesarce, bo jestem stworzona do rodzenia dzieci ????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!! 3) moje okrutne blizny z Wietnamu ( czyt porodu ) zniknęły bez śladu. Jak dla kogo. Ja zdecydowanie ślad mam - w psychice. I raczej się nie zatrze... No i tak, Kuk pławi się szczęściem z rodzinką, Mysh pławi się szczęściem z rodzinką, a ja... wracam do kosiarki, bo aż szkoda, zeby taki zdrowy koń się marnował, jak robota w polu czeka.... amen
-
Kuk, wspaniale, że Ania tak szybko przybiera! I w ogóle wspaniale Cię słyszeć/ czytać w takim nastroju. Czuję, że promieniejesz szczęściem. Mam nadzieję, że to zaraźliwe. :) Przesyłam dla Was wszystkich moc serdeczności, szczególnie dla tej najmłodszej. I powiedz, jak to jest mieć córeczkę? :) :D Szczęściaro Ty! :) Każdej prawie marzy się taka parka, a Kuk co? A Kuk: mówisz i masz! A Shalla co ma? Shalla ma kosiarkę.... i muchy bleee Dziewczny, nie mogę malować Nastusi, bo ona jest dla mnie pięknem doskonałym i 1) żaden jej portret w moim wykonaniu nie zachwyciłby mnie 2) każdy kto by się nie zachwycił tym \"dziełem\" dostał by w ryj :) Szkoda więc ludzi narażać, a i siebie w depresję wpędzać. Zmykam, bo mam dziś urwanie głowy.
-
Fisa, no nie, artystka to za wielkie słowo! Po prostu jak od czasu do czasu mnie napradnie to wpadam w szał tworzenia i czasem się zdarza, że komuś się to spodoba ( nie za często ), to wtedy gdzieś tam wystawiam parę rzeczy. Ale zazwyczaj już parę tygodni później uważam to za straszliwą szmirę i wstydzę się tej wystawy jak cholera :) Po ostatniej postanowiłam zawiesić działalność raz na zawsze - i jak widać wytrzymałam 4 lata. :) ALe znów tak mnie wzięło, że jak się \" nie zrealizuję\" to wybuchnę. Jedyna pociecha taka, że potem znów się upokoję na parę lat :) :D U mnie dziś lampa, ale temperatura chyba niższa, bo zdołałam nawet chwycic za kosiarkę... alleluja....
-
cd. ....i jakże się zawiodłam! Do całej kolekcji, jak się okazało, zazwyczaj są wzięci 2-3 faceci, więc wybierać nie ma w czym. Ale to za mało powiedziane. Bo z tych trzech: jeden jest Murzynem, jeden w typie łysego huligana ( to takich też biorą na modeli???? ) i jeden w typie słodkiej lalki o płci wyraźnie nie zaznaczonej. Mogła to więc być w zasadzie kobieta z brodą... Załamałam się i wzięłam za rysunek z wyobraźni. Trwało to sporo i nie zachwycił mnie efekt, no ale od biedy troche mnie to satysfakcjonowało. Zostawiłam moje dzieło na stole, wysoko i z dala od Nastusi. Po godzinie okazało się, że nie tak z dala.... a moje dzieło zostało bardzo skrupulatnie zamazane ołówkiem :))) Widać dzieciak zna się na sztuce. Nawet się nie pogniewałam. Najwyraźniej nie było to nic wspaniałego, skoro zostało tak straszliwie sprofanowane. Ale to nadal we mnie siedzi i może dziś uda mi się namalować? A wiecie co jest najgorsze? Mnie taka wena nachodzi ( jak policzyłam dokładnie ) średnio co 4-6 lat. W międyz czasie nie wykazuję się twórczo ABSOLUTNIE. A potem to we mnie wybucha z taką siłą, że po prostu muszę, ilość idzie w hurt i czasem owocuje to nawet jakąś wystawą. No i rzecz w tym, że właśnie mam taką wizję. mam pomysł na całą serię naprawdę fajnych rzeczy, a tymczasem.... brakuje mi środków! Ze wszystkiego co potrzebuję posiadam tylko aparat i tableta. A musze mieć jeszcze: dobry komputer, photoshopa, nowoczesne miasto ( hmmmm ) i modela. MODELA! Skąd ja wezmę modela?! Co na to mój szanowny małżonek....? :D Chyba więc moja twórcza wizja poczeka jeszcze, ale przypłacę to naprawo ciężką niestrawnością. No i widzicie, że upał źle na mnie wpływa...
-
Myshko, niesamowite! To jest wspaniałe na codzień tak obcować z przyrodą. W zasadzie nie mam nic do napisania. Zdycham w ten upał. Chciałabym nie wyłazić z mojej krypty, ale muszę, bo Anastazja wczorajszy cały dzień spędziła w basenie.... no a ja z nią. Obie wyglądamy jak inna rasa. Na szczęście ja mam karnację, z krótej skóra nigdy nie złazi, więc chyba to przeżyję. Nastusia była zaś cały czas pod parasolem, ale i tak wygląda jak murzyniątko. Nie wiem czy ją tatuś pozna :) Mogę mieć kłopoty z tej okazji , he he he Wczoraj naszła mnie wena twórcza i wzięłam się ostro do rysowania. Problem w tym, że nieźle mi idzie kopiowanie, ale rysunek z wyobraźni to już jest porażka. A tak się składa, że potrzebowałam do mojego \"dzieła\" twarzy przystojnego mężczyzny ( o bardzo konkretnym typie urody ). Cóż prostszego? Od czego sa agencje modeli? Dziewczyny..... obejżałam oferty kilkunastu agencji, chyba ze 200 twarzy... ja nie wiem, naprawdę, ale 98% facetów chyba nie ma lustra w domu! Ja rozumiem, że gusta są różne. Ale jak się startuje na modela, to już jednak jakąś prezencję TRZEBA CHBA MIEĆ???????? Na te 200 zdjęć widziałam może ze 6 zrobionych artystycznie i z klasą. A reszta - totalna amatorka! Chyba sama idioten aparatem zrobiłabym lepsze zdjęcia mojemu sąsiadowi, jak widłami gnój ładuje na furę, no słowo honoru! Tak się rozczarowałam \"jakością\" wizualną męskiej populacji, że aż mi ulżyło, że już mam męża. Jako panienka, wpadłabym pewnie teraz w depresję nie do odwołania. :) Ale ale! Jeszcze miałam w domu kilka katalogów mody! No to wzięłam się ostro do szukania.... cdn.
-
Psikulcu - pakuj się i przyjeżdżaj do mnie. Dziś na tarasie lekko ocienionym było 49 stopni. mam nadzieję, że to by Cię zadowoliło :) Ja przeżyłam ten dzień tylko dzięki basenowi Nastusi z lodowatą wodą :) Teraz siedzę sobie w domku, który ma cudowne właściwości krypty. Zmarzłam na tyle, że piję gorącą kawkę, żeby się rozgrzać :) A na tarasie teraz właśnie, w totalnym cieniu 34 stopnie. Tys piknie :)
-
Psikulcu, dziękuję za rady! Te o cebuli znam, ale tych o ziemi dotąd nie słyszałam. W każdym razie wzięłam się za te stworzenia konwencjonalnie - czyli zapolowałam z łapką na muchy. Wytłukłam niemiłosiernie wszystko co latało. Wiem, że pszczoły sa pożyteczne, wiem, że jest ich coraz mniej itd, ale to mnie nie przekonuje. Ja rozumiem, że zwierzęta i owady potrzebują wody, dlatego jest rozlana miejscami po całym ogrodzie i nie muszą mi chlać z baseniku!!!!!! Ostatnio czytałam, że rząd Amerykański obliczył iż praca pszczół na terenie tylko USA jest warta w skali roku 40 milionów dolarów ( chodzi oczywiście o zapylanie drzew owocowych, krzewów owocowych, ziół itd ). A tymczasem pszczoły masowo wymierają z powodu... telefonów komórkowych, których nadajniki zakłócają pole magnetyczne, którym kierują się pszczoły. Obliczono, że jeśli gatunek pszczół wymrze całkowicie , ludziom na całym świecie starczy jedzenia na.... 4 lata. Krótko mówiąc my zaczniemy wymierać zaraz po tym, jak skończą się pszczoły. I ja to wszystko rozumiem itd, ale trudno. Jestem humanoid egoista i jak wreszcie zobaczyłam Słońce, to chciałbym z niego troszkę pokorzystać. Amen.
-
No proszę! A moje dziecko nie nazywa się \"Staś\" a charakter ma jak trzech Stasiów!!! Normalnie reklamacja! Swoją drogą Stanisław to ojciec chrzestny mojego taty ( brat rodzony mojej babci ). Znam tego człowieka... całe życie i zdołał mnie zniechęcić do swego imienia dostatecznie. Pieniacz w typie sarmackiej szlachty, wszystko wiedzący, z patentem na rację na każdy temat. Daleka jestem dod stwierdzeń typu:\" bo każdy Józio to jest taki, bo każda Lucynka to jest taka\" jakkolwiek temperament mojego wójka zdołał mnie skutecznie zrazić do imienia :) Cała nadzieja w Waszych Stasiulkach, że odbudują moją sympatię do imienia ha ha ha Myshko - wspaniała wiadomość! Wyobrażam sobie, jak się cieszysz! W takich chwilach człowiek naprawdę dostaje turbodoładowania :) A Nastusię właśnie przed chwilą ugryzła pszczoła :( Zdążyłam błyskawicznie wyciągnąć żądło i opuchlizna póki co jest maleńka, ale i tak drżę z niepokoju :( Mała kąpała się w basenie. Grzecznie siedziała w wodzie. Na moich oczach ta cholera podleciała i po prostu użądliła. Nikt mi nie wmówi, że te zwierzęta trzeba specjalnie sprowokować :( Studiowałam kiedyś pszczelarstwo i mój znakomity profesor zawsze nas przestrzegał. Miał kurde rację. Idę patrzeć czy wszystko ok. Ech.... i radość z basenu diabli wzięli.
-
Kuk, Kochana! Jesteś niesamowita! Ja też nie spodziewałam się wieści tak wcześnie! Jeszcze raz tysiące uścisków dla Ciebie, Maleństwa i oczywiście Tatusia. No i dzielnego Frania. No to mamy pierwszą \"czwóreczkę\" na topiku :) Muszę znikać, ale odezwę się jeszcze. Kuk, a Ty bohaterko, to tak w ogóle może wreszcie przystopujesz? Bo jak tak dalej będziesz się rozwijać w tym kierunku, to trzecie dziecko urodzisz nie odchodząc od biurka :) - żeby szefowa się nie gniewała :D
-
Myshko, może ja coś z nazwą pochrzaniłam. Ale mnie się wydawało, że nawierzchnia tartanowa to właśnie taka np. jak na bieżni lekkoatletycznej. Taka nawierzchnia antypoślizgowa. W każdym razie też uważam, ze piach byłby 100 razy lepszym rozwiązaniem. No, ale mamusie w szpileczkach nie mogłyby przychodzić :) Trawa też byłaby dobra, ale chyba tylko przy mniejszej frakwencji. Ten plac zabaw obok naszego przeżywał conajmniej raz dziennie takie oblężenie, że chyba żadna trawa nie dałaby temu rady :) Chyba że tytanowa :D :D
-
Dziewczyny, migrena mnie chyba zabije. Dlatego w skrócie tylko napiszę: Karpatko, to nie beton. To jest tartan. Nie wiem, czy to jest powszechne. W każdym razie na każdym placu zabaw, na którym udało nam się być tartan jest powszechny. W zasadzie nie wiem po co. Faktycznie, kiedy dorosły po tym chodzi, to się ugina, jakby się po wacie chodziło. Ale dzieci są lekkie.... Poza tym, spadnięcie z drabinki na główkę chyba nawet na tartan raczej nie ratuje życia.... I po trzecie, ten tartan, owszem, jest nie poślizgowy, ale aż za nadto. Przewrócenie na nim gwarantuje skórę zdartą \"do mięsa\", bo to jest gorsze od tarki do warzyw. Anastazja nigdy i nigdzie nie była tak zmasakrowana jak po zabawie na angielskich placach zabaw. To powinno dać tym sztywniakom do myślenia, ale widać nie daje. Chyba dużo lepszy byłby zwykły, gładki asfalt, na którym można co najwyżej obetrzeć sobie kolana, a nie zrobić przekrój tkanek aż do rzepki. No ale.... oni jeżdżą lewą stroną, więc co się dziwić innym absurdom.
-
Kuk, NAJSERDECZNIEJSZE GRATULACJIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mam nadzieję, że nasze kciuki choć troszkę pomogły i wszystko poszło szybko. Cholera, nikt mi nie powie, że w całym życiu człowieka może być bardziej wzruszający moment. Jeszcze raz Kuk: moc serdeczności!
-
I ja zaglądam z wypiekami na twarzy. A tu nic! Ale myślę, że ta cisza jest znamienna ( hmmm, choć raz juz tak myślałam ). Ale sądzę, że gdyby Kuk wróciła jeszcze do domu bez dzidziusia odobno, to chyba by coś skrobnęła. Myślę więc, że już pewnie po wszystkim. Kuk, jesteśmy z Tobą, odpoczywaj, jeśli już tulisz małą, a my sie tu wytrwale poskręcamy z ciekawości :)
-
Napięcie rośnie, a my nadal nic nie wiemy :) mam nadzieję, że maleństwo już jest w ramionach Kuk, i niech mnie licho, jak ja się przy tym wzruszam. Jak stara ciotka klotka. Kuk, masz przy sobie taką ilość pozytywnej energii od nas, że chyba cały szpital iluminuje :) :D
-
cd. Kurcze, musze pisać na raty, bo poprzedni wpis zjadło mi 4 razy!!!!!!!!!!! A chciałam jeszcze napisać, że nie dalej jak miesiąc temu czytałam cały obszerny artykuł o tym, że mamy najlepiej wyposażone szpitale w sprzęt. Najgorsza pierdziwólka w Polsce ma w szpitalu rzeczy, w o jakich nie śni się nawet prywatnym klinikom w Czechach, Słowacji, a nawet Europie Zachodniej. Rzecz jasna nie zawdzięczamy tego doskonałej gospodarce budżetem.... wiadomo komu - wystarczy popatrzeć na naklejki na tym sprzęcie. No, ale to jest fakt. Tylko co z tego, jak na tym sprzęcie musza pracować ludzie, którym się nie chce. Którzy są przemęczeni dyżurami, wykończeni dorabianiem, mam dość roboty za 1000zł przy takiej odpowiedzialności. A w dodatku co lepsi, już spieprzyli na Zachód. Więc kto został? Może kilku patriotów i pasjonatów zawodu, a reszta to chyba tylko ci, którym nie starczyło na bilet do Anglii czy Holandii. :( Więc co tu dużo gadać, osobiście preferuję dobry zawał serca, zamiast kilku lat agonii przy opiece polskiej służby zdrowia :( Ale pozdrów Logosm mamę od nas. Powiedz, że dużo osób ciepło o niej myśli.
-
Kuk, Ty to potrafisz podgrzać atomosferę :) Trzymamy kciuki i ślemy tabuny pozytywnej energii i posiłki hormonów spokoju, opanowania i pozytywnego myślenia. Nie moge się już doczekać wieści od Ciebie. Logosm - nóż w kieszeni się otwiera. Nie, nie nóż. Topór obusieczny. Ja mam dwie takie instytucje, których nienawidze całym sercem swoim, całą duszą i w ogóle całą sobą. To jest Poczta Polska i TPSA, ale zaraz za nimi plasuje sie polska służba zdrowia. W angorze jest taki cykl felietonów o pacjentach, jak ich traktowano w szpitalach. Nie przepadam ogólnie za tą gazetą, ale ten cykl czytam z wypiekami na twarzy. I coś Wam powiem. Moja babcia zawsze się modliła:\" i uchroń nas Panie od nagłej i niespodziewanej śmierci\". Ja się modlę dokładnie odwrotnie : \" i uchroń nas Panie od wizyty w polskim szpitalu\". cdn.
-
Kuk, wspaniale, ze weselicho tak się udało. No i ciągle podziwiam odwagę, że pojechałaś. Wiesz, kiedy czytam Twoje wypowiedz, za nim nie mogę odpędzić różnych krótkich \"epizodów\", które krekują się w mojej głowie, a których oczywiście jesteś bohaterką. Na przykład widzę Cię wiosłującą w łódeczce na romantycznym wyoadzie za miasto z mężem i nagle...: kochanie, choć przybijemy na chwilkę do brzegu, bo musze urodzić. Widzę Cię przemawiającą na wiecu zorganizowanym na rzecz ochrony ginących gatunków w Afryce i... : hym, hym, musze Państwa na moment przeprosić, chyba rodzę, ale zaraz podejmę na nowo wątek. Proszę się nie rozchodzić. Wcale nie zdziwiłabym się, gdybyś mozolnie sadziła bratki w dachowym ogródku i przerwała na momencik prosząc np. męża , żeby ten JEDEN rządek kwiatków dosadził sam, bo musisz tylko skoczyć i urodzić. Próbuję pohamować swoje wizje, i siłą odpędzam sprzed oczu obraz, jak idziesz w marszu pokoju, albo co gorsza biegniesz.... Ale to za mało. Bo biegniesz z laptopem pod pachą i zestawem głośno-mówiącym, tłumacząc głośno swojej szefowej, dlaczego tak wolno biegniesz. Tak, czy inaczej, chyba należysz do ludzi, którzy uważają, że odpoczną sobie w grobie, a póki co trzeba aktywnie spędzić każdą sekundę życia. I za to Cię podziwiam. Trzymaj się i koresponduj na bierząco. P.S. Ja też nie mogłam się wczoraj wieczorem oderwać od TV. Dzieje się. Jak zawsze. Skandal goni skandal i zaczynam mieć tego taki przesyt, że zamiast się emocjonować, zaczyna mnie to nudzić :(
-
Karpatko, wyświadczyłabyś mi ogromną uprzejmość, gdybyś przesłała Pszczółce zdjęcia. Ja z niczym się nie wyrabiam i strasznie za to przepraszam. Dziękuję też za wszystkie miłe słowa Jeśli chodzi o mnie, to Kraków znam, bo mam tam rodzinę, ale Ciebie Karpatko jeszcze nie widziałam, więc przyjmuję \"na bary\" każdą ilość zdjęć z Tobą. Wybacz mi totalna niewiedzę, ale jestem w lesie w lekturą ( ciągle się tłumaczę... ) i nie wiem czy masz juz dzidziusia, czy się spodziewasz? uściski
-
Psikulcu, ale przygoda! Wcale się nie dziwię Zuzi. W końcu w brzuchu nie padało i nikt nie uprzedzał, że na zewnątrz może być tak dziwnie :) Dziewczyny rozesłałam pierwsze 3 partie zdjęć. Nie za wiele, ale już po troszku będę wysyłać.
-
witajcie, wczoraj padłam po tym obrabianiu, a jeszcze czeka na mnie i groźnie wyglądda zza okna wysoka trawa do koszenia, więc mój dzień dzieci się na chwile z kosiarką i chwile obrabiania zdjęć. Zgadza się Myshko, nieźle się napociłam, żeby wybrać tylko trochę zdjęć, a nie zasypać Was tysiącem. Zresztą, po co tysiąc, gdy na dobrą sprawę te kilkadziesiąt też dobrze oddaje przeżyte chwile. Karpatko, jak mieszkałam w Ostródzie, to przez całą ciążę objadałam się morwą na kilogramy, bo teściowie mieli w ogrodzie dwie ogromne morwy: czarną i białą. Mogę więc powiedzieć, że to były moje podstawowe owoce w tym czasie :) No dobrze, żarty się skończyły. Zaczynam rozsłanie. ( o ile znów mnie coś nie oderwie ). uściski
-
Dziewczyny, obrobiłam już zdjęcia. Litościwie będzie tylko ( ! ) 65 sztuk. Od dziś zaczynam więc atak. :) I nie ma juz odwrotu... czyj adres mam, ten już się nie wywinie :)
-
Karpatko, komórek można używac na lotnisku - o ile się je ma :) A ja nie jestem na tyle ucywilizowana, więc mam opanowane budki - o ile są. A do budek trzeba mieć jeszcze jakieś drobne - których ja zazwyczaj nie mam, lub mam walutę, której automat nie akceptuje , he he - taki mój dar osobisty. Natomiast w samolocie komórek już nie wolno używać. Co ku mojemu przerażeniu wilu ignorantów ma w D..... Usycham z ciekawości czytając Wasze komentarze, bo jestem tak daleko w tyle z lekturą, że w ogóle nie wiem o co chodzi! Dlaczego Staś jest gigant i dlaczego Nikii jest dzielna, a czemu Tobiasz zuch itd :) Normalnie skręca mnie już. :)