Shalla
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shalla
-
Rany, nie czuję się jakoś szczególnie doświadczona. Ale jeśli chcesz poznać moją opinię to zgadzam się całkowicie z Twoją wypowiedzią. Sama to przerabiałam z poprzednim partnerem :) Książki nie czytałam, ale na pewno warto ją podsunąć paru moim koleżankom, które niestety - z tego co obserwuję - to właśnie klasyczne przykłady wmawiania sobie i reszcie świata, że TEN DRAŃ to wcielenie dobroci i spełnienie marzeń...ech.... dzięki za informacje!
-
No, pusto w skrzynce ;( Dynia, narobiłaś smaku! :D Katrin... nie dobijaj, u mnie tak samo.....
-
Elffiku, dzięki za zdjęcia. Wiesz co, jak tak popatrzyłam na Ciebie, to od razu pomyślałam o tych wszystkich frustratkach na forum wypisujących popierdoły o tym, jak to po ciąży wszystkie baby wyglądają jak wory, są nieatrakcyjne, zapasione z obwisłymi cyckami. Ha ha! Powinny zobaczyć Ciebie, to by im miny zrzedły! Przypuszczam, ze niejedna z nich choćby zaćwiczyła się na śmierć w swoim klubie fitness i zagłodziła płatkami Vitaslim, to o takich nogach jak Ty masz będzie mogła tylko pomarzyć :) I dobrze im tak :) Niech dalej się naśmiewają z ciężarówek i wklepują żele w swoje smukłe udka, heh. Boże, ale jad dziś ze mnie kapie... Strrrraszne :) To przez upał - Słońce z jednych wytapia tłuszcz, a z innych jad :) Myshko - no tak, ale wiesz, wygląda na to, że to już niebawem!!! Ha ha. A na przestrogę Ci powiem, że Nastka 3 miesiące temu złapała przy stole za nóż i POSMAROWAŁA sobie kromkę masłem ( no, marnie to wyszło, ale gesty były właściwie, hi hi ). Od tamtej pory wszystkie noże mamy przy śniadaniu prawie że uwiązane do nadgarstków, bo z moim diablęciem to nigdy nie wiadomo... :)
-
Brawa dla Jaska! Rozgadany, samodzielny... Ty uważaj Mysh, bo on Ci się jutro ożeni! :D tak szybko robi postępy :) U Cesarzowej Tsu-Na-Mi bez zmian. Codziennie mój dom wygląda, jakby przeszło tornado... powoli przywykam do sytuacji regularnego, permanentnego kataklizmu. Wczoraj się dowiedziałam, że moje dziecko bez najmniejszego wysiłku osiąga szczyt drabiny domowej do wieszania firanek. Omal nie przypłaciłam tego zawałem.... Nie przypuszczałam również, ze w ogóle można ( bez względu na wiek!!! ) wdrapywać się na kredens po jego rzeźbnieniach... no to już wiem... Błagam o nawzę tego środka na komary!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Katrin - świetne zdjęcia, dziękuję! Kuk... no migrena u mnie to 4 dni dobrej zabawy.... ale dziś jest lepiej. Upał się rozkręcił na dobre, a jedyne pozytywne to... malwy, które mi tak wyrosły, że swoim bujnym czerwonym kwiatem zasłoniły całe okna!!! Ściągnęłam firanki, żeby móc na nie patrzeć przez cały czas. Kurcze, zdjęcia musze zrobić koniecznie. Tylko czym?? :( Wczoraj Cesarzowa Tsu-Na-Mi osiągnęła szczyty swoich możliwości... jeśli dziś się to powtórzy - podam się do dymisji. Komary... dobre.... ja powoli przymierzam się do myśli o zrzuceniu napalmu na swój ogród... Off jest.... do niczego olejki zapachowe również wanilia... bu chacha, tak się boją... autun - nie próbowałam jeszcze dezodorant+ zapalniczka??? gaz łzawiący? DDT? deuter i tryt? brak mi pomysłów.... jestem tak skuta, że się wstydze chodzić w kiecce, bo moje nogi wyglądają, jak u jakiejś patologicznej z dworca ZOO...
-
Katrin - świetne zdjęcia, dziękuję! Kuk... no migrena u mnie to 4 dni dobrej zabawy.... ale dziś jest lepiej. Upał się rozkręcił na dobre, a jedyne pozytywne to... malwy, które mi tak wyrosły, że swoim bujnym czerwonym kwiatem zasłoniły całe okna!!! Ściągnęłam firanki, żeby móc na nie patrzeć przez cały czas. Kurcze, zdjęcia musze zrobić koniecznie. Tylko czym?? :( Wczoraj Cesarzowa Tsu-Na-Mi osiągnęła szczyty swoich możliwości... jeśli dziś się to powtórzy - podam się do dymisji. Komary... dobre.... ja powoli przymierzam się do myśli o zrzuceniu napalmu na swój ogród... Off jest.... do niczego olejki zapachowe również wanilia... bu chacha, tak się boją... autun - nie próbowałam jeszcze dezodorant+ zapalniczka??? gaz łzawiący? DDT? deuter i tryt? brak mi pomysłów.... jestem tak skuta, że się wstydze chodzić w kiecce, bo moje nogi wyglądają, jak u jakiejś patologicznej z dworca ZOO...
-
Witajcie. Witaj Dynia! Pisz relacje!!!! Kuk - nie opiszę ich... bo to by mnie chyba dobiło :( Nie chcę.. nie mogę... nie mam siły... :( dzięki za fluidy, jesteś kochana.
-
Dziewczyny, żyje.... chyba... Kuk - dzięki za ekipę tych przystojniaków, ale akcję odbijania mnie z rąk tych ...t...(teściów? ) t.. terrorystów opiszę innym razem. Zalegam z migreną. Bez odbioru. P.S. Wolałabym, żeby porwali mnie kosmici....
-
Kuk - no bomba! Cudownie, że najgorsze już za wami. Teraz będzie z górki. Przypominam iż nieustannie czekam na zdjęcia :) Ja mam jutro najazd teściów... jeżeli do poniedziałku się nie odezwe na forum, wezwijcie ekipę antyterrorystyczną. Mówię serio.
-
Boszzz... żadną \"mętą\" się dzielić nie będę, ale miętą to już chętnie :)
-
Kuk - wspaniale!!!! Czekam na zdjecia - moja skrzyneczka zaprasza! No i koniecznie napisz jak stosunki tesciowa-Franio. Oby wszystko bylo dobrze. Oczami wyobraźni już widze ten Wasz ogródek na dachu :) Ale napisz mi jedną rzecz - bo mnie STRASZNIE interesuje. Czy w Waszym \"ogrodzie\" są komary??????? Bo jeżeli brakuje Wam tego elementu przyrody dla pełnego kolorytu, to ja chętnie doślę. Pakowane w słoikach grupowo, bądź pojedyńcze płodne egzemplarze w stanie gotowości rozpłodowej. :) Służę również gniazdem os :) Nie mam pojęcia jak przesyła się rośliny i czy one w ogóle wytrzymują transort daleki, ale jakby co - to również chętnie podzielę się tymiankiem, mętą, szałwią i melisą :) Zaczynam tymczasem modlić się o jesień - to moja ulubiona pora roku. Ale nie chodzi teraz o warunki atmosferyczne, ale moją małą cesarzową Tsu Na Mi, która roznosi w proch moje dokonania na polu ogrodnictwa.... Po skończonym sezonie z moją córką, chyba będę potrzebować dwóch tygodni odnowy w dobrej klasy uzdrowisku... A że na to nie ma raczej szans..... to i na moją równowagę psychiczną tez nie ma :) Spodziewajcie się więc z dnia na dzień bardziej dyrnych i nieokiełznanych politycznie tekstów :) pozdrawiam z epicentrum cyklonu.
-
A rzeczywiście. Pamiętam. No tak... jak to mówia: koniec świata idzie :)
-
Litości, jakie błędy. Ale to już ze zmęczenia. U nas wczoraj była burza z piekła rodem. Dziś cisza.... aż podejrzana... Biedne Twoje pomidorki :( O jakie zdjęcia z zeszłego roku pytasz?
-
O Boże, napisałam \"bluski\".... życzliwi mnie zlinczują :D
-
Co? To znowu ja? Niemożliwe ! :D Dziś taki upał, ze z domu nie wyglądam... osy sobie uwiły gniazdko słodkie tuz nad wejściem do domu, no super po prostu.... A ja tu zaglądam, bo mi się coś przypomniało. Głównie kieruję to pytanie do mam córeczek :) Czy Wasze dziewczynki też już przymierzają Wasze buty??? Ja byłam tym bardzo zaskoczona. Sądziłam, że to raczej na etapie przedszkola mnie czeka, tymczasem.... Nastka z upodobaniem wskakuje w moje lub mojej mamy klapki. A co więcej! Maszeruje w nich, jak stara wyga! Byłam pewna, że kroku nie zrobi, żeby nie klapnąć na pupę, ale skąd! Potrafi w nich przejść parę matrów, obrócić się, zakręcić, usiąść i wstać. Ale to sa klapki na obcasie - choć może nie bardzo dużym, ale jednak i nie takim małym znowu. Ściąga z suszarki nasze bluski ( moje i swojej babci ) i przymierza je - tak przykładając do siebie, a jakie miny przy tym robi! A tylko lustro jej dać - to nawet piruety są! :) mamy z tego niezły ubaw :) Wy też macie takie przedstawienia w domu? A jeszcze co do diety. Definitywnie odstawiłam Danonki. Mój znajomy, który pracował dla Danone jakiś czas temu opieprzył mnie, że takiem g..... dzieciaka truję. On swojej córce tego nie daje. No, to i ja grzecznie odstawiłam. Za to Nastunia rozmiłowała się w zsiadłym mleku i kefirach! Tyle, że dziś pofolgowała sobie wcześniej z ogórkiem małosolnym - i efekt w pieluszce był...imponujący :D No, to spadam, bo zaraz jakiś życzliwy mi napisze, że dziecka nie wychowuję, tylko w internecie siedzę od świtu do ...świtu? :) papa!
-
Pati! Będziesz w Nartach!!! jejku, całe dzieciństwo moje, każde wakacje! Mogłabym być Twoim przewodnikiem po kniejach, tajemniczych jeziorkach leśnych, po każdym drzewie na które właziłam! Boże... jak tam było pięknie! Ale kiedy byłam tam 6 lat temu.... przejazdem, to się strasznie rozczarowałam. ... Las, w którym mam domek zamienił się w Park Saski przy Królewkiej, a ludzie tam maszerują stadami. Między domkami rozwieszone sznury z praniem, w każdym oknie magnetofon.... inną muzyką.... Koszmar jakiś. Uciekłam stamtąd prawie ze łzami w oczach. ja kochałam to miejsce! Marzyłam, żeby jeszcze kiedyś spędzić tam wakacje... dziś obok mojego małego drewnianego domu stoi 3-piętowa willa!!!!!!!!! Kiedyś stała tylko leśniczówka..... Mam nadzieję, że spędzisz tam miło czas, ale jakbyś miała dość, to zapraszam do mnie - tylko 120 km bliżej centrum :)
-
Myshko - a sprawdzałaś tę strone o której Ci pisałam : www.nostalgia.pl ? Jest naprawdę świetna i tam można CUDA znaleźć. Na pewno Reksia, Krecika - jak resztę nie pamiętam. Ale polecam Ci serdecznie. Poczucie humoru mówisz.. przeraża mnie to!!!!! :) Ja mam wrażenie, że ona ma rozwinięte stawianie na swoim.... Wie, że nie wolno wyciagać chusteczek nawilżanych i bawić sie nimi. Oczywiście notorycznie to robi. Ale... przyłapana na tym - galopem leci do żeliwnego pieca ( kiedy jest zimny oczywiście ) i głaszcze go szybko tak, żeby całe rączki były czarne. Podbiega do mnie i pokazuje jakie ma strasznie brudne rączki i że chusteczki są jej BARDZO potrzebne.... Ręce mi opadają na te jej pomysły. A i taktu w niej za grosz... wdrapuje sie na moje kolana, zagląda mi w dekold, po czym rozkłada rączki tak bezradnie i mówi: mama, cycy puśto! Tylko gówniarzowi nastrzelać po tyłku :D
-
Myshko, o ile dobrze pamiętam w polskiej wersji oni się nazywają kot Sylwester i Ptasiek. Ale głowy nie dam za to, Mam znajomych, którzy mają poszukiwaną przez Ciebie wersję Kubusia Puchatka. Ja tez marzę o tej kasecie... Niestety, znajomi już rok temu okazali się strasznie nielojalnymi ludźmi, którzy żerują na cudzym nieszczęściu i kontakt się urwał :( Nie mam do nich nawet telefonu.
-
Do do shalli: Bardzo Ci dziękuję za radę, ale niestety - to nie pomoże. Nastka jest fanką ryżu i makaronu - często dostaje go dosłownie w suchej postaci do miseczki i tak zajada, jakby najlepszy rarytas tam był. :) Chleb je codziennie - z masełkiem, albo całe kanapki. Nie ma również dnia bez biszkoptów... Dwa razy dziennie jest kasza... Ja nie piszę, że uważam to za jakiś straszny problem, bo w sumie to nie wiem czy mam powód się martwić. To nie są jakieś rzadkie kupki wylewające się z pieluszki - tylko ładne, zwarte, kolorek też ok :) Dlatego pytam jak to jest u Was, bo w zasadzie te kupki mi się na oko podobają, tylko zastanawia mnie dlaczego tak dużo?????? Nastusia jeszcze nie wie co to jest czekolada, lizak, cukierek, lód itd. Staram się trzymać ją jak najdłuzej z dala od takich rewelacji. Jedyną słodkością oprócz biszkoptów z jaką miała doczynienia były danonki - ale po dogłębej analizie ich składku wyrzuciłam to cholerstwo. Nastka wsówa z niemniejszym apetytem jogurty naturalne, więc chyba jest ok. Jakiś czas temu, dość dano - więc nie wiem, czy nie głupoty jakieś, bo nie pamiętam źródła - czytałam, że gdyby człowiek żył bardzo zdrowo, odżywiał się super prawidłowo, to jego jelitach w ogóle nie powstawałyby żadne złogi kałowe i powinien załatwiać się dosłownie po każdym posiłku. hyyyy???? Co Wy na to? :) OGROMNE gratulacje dla Amelki!!!!!!!!! My korzystając z lata i tego, że Nastka ciagle gania z gołym tyłkiem \"trenujemy\" celowanie do nocnika.... ale efekty są... komedia po prostu. Jak już ją przewijam, czyszczę pupkę i pytam z wyrzutem: a jak miała Nastunia wołać? To odpowiada mi bardzo rzeczowo:\" Mama kupa!!!\". Ba.... szkoda, ze nie pamięta o tym wcześniej. Gorzej - woła to zawsze, kiedy jej się przypomni, że z JAKIEGOŚ powodu ma tak wołać. ja lecę jak piorun po nocnik, tańczę ze szczęścia, biję brawo, sadzam, czytam bajeczki pełna napięcia i wzruszenia i co? I nic! Po odsiedzianej minutce, Nastunia wstaje, teatralnie zagląda do nocnika, rozkłada rączki w geście bezradności i mówi : \"puśto!\" ech... A sika - tak jak Amelka bez pieluszki - czyli na stojąco - śmieję się, że to jak dorożkarska szkapa :) Oczywiście oznajmia całemu światu, że Azazazja siusiu. Taaa... no wiec tak właśnie nam idzie.
-
Dynia - wspaniałego wypoczynku! Koniecznie przyślij nam po powrocie relacje fotograficzną :) I napraw że wreszcie to gadu gadu! :D
-
Czołem Mamuśki, ja również czekam na zdjęcia Wasze w nowych fryzurkach! Sama mam już hery jak zawodowy hipis, ale ja kocham długie włosy i jak kiedyś obcięłam, to.... czułam się, jakbym goła chodziła. :) Nikii - Ty to masz samozaparcie. Uważaj, żeby Cię nie wykończyli tymi egzaminami! Kuk - cieszę się Twoim szczęściem. Koniecznie pstrykaj zdjęcia ogródka w każdej fazie jego rozwoju - OBiECAŁAŚ!!!!! :) Pożarłam dziś ostatnie czereśnie, jakie byłam w stanie dosięgnąć :( Jutro będę wyć jak potępieniec do tych, których kompletnie nie mam jak zerwać, a są takie piękneeeeeeeee!!!!! Nastunia opycha się czereśniami, truskawkami, ogórkami małosolnymi, pomidorami, szcypiorkiem i białym serem. Na widok mięsa ucieka ile sił w nogach. Gonić ją? Co sądzicie? Ja nie jestem wegetarianką, nikt w rodzinie nie jest. Skąd u niej ten wstręt? Dziś przemyciłam mięcho w formie mocno zmiksowanej w zupce i jakoś poszło. Cud w ogóle, że zupa poszła, bo jak napisałam wyżej - tylko opycha się owocami i warzywami. Chleba też już nie chce. A, przepraszam, ostatnio marchew z jabłkiem jeszcze cieszy się uznaniem.... Jajek nie lubi.... coś mnie korci, żeby jej zrobić badania - morfologię. Muszę się uspokoić, że jej nie morduję taką dietą. Ale co robić, jak ona nic innego nie chce. A produkty powyżej wymienione pożera w ilościach hurtowych. Ciągle robi po 3-4 kupki dziennie. Wasze dzieci też tak często????
-
Witajcie. Karen- ka - no cóż znowu siedo Ciebie przypłątało? A precz, choróbsko wstrętene! Nie daj się! Próbowałaś kiedyś kontrolować oddech - jak przy medytacji? To niesamowicie pomaga przy wielu rzeczach. Może i Tobie by pomogło? W razie czego służę informacją. Myshko, a zaglądałaś tu: www.nostalgia.pl ? To moja strona ukochana. czegóż ja tam nie znalazłam! I krecik też jest :) I reksio, i delfin Um..... i ho ho! I dwa Michały, i Smok Telesfor :) Kuk - ja Cię podziwiam, kobieto! I już nic nie napiszę, prócz tego, że trzymam kciuki, żebyś dotarła szczęśliwie do finału tego przedsięwzięcia :) Pszczółko - bardzo mi przykro :( A u nas wczoraj na tarasie było...50 stopni. Zabrałam termometr, żeby nie wybuchł.... Ale mnie upały nie straszne, bo moja chałupka jest upało-odporna i są tzw. pokoje lodówki, gdzie można odzyskać życie nawet po przejściu Sachary pieszo. :) Acha, zdania. Bardzo się ostatnio ucieszyłam, kiedy Nastusia powiedziała dokładnie: \"mama autem jedzie.\" Ale ma też swoje nowe numery popisowe w swoim jeżyku: 1) o pi je to! ( znaczy: oh ty w życiu! ) 2) moze być - weszło już do kanonu. Tyle że kiedyś powtarzała to tylko na prośbę, a teraz używa tego w uzasadnionych sytuacjach co mnie powala na kolana. 3) dżizys ( :) ) Jezus znaczy się :) Raz tak powiedziałam, jakoś tak mi się wymknęło i podłapała natychmiast. 4) ije - dzia ( znaczy: nie ma ) Dlaczego???? Tego już nie wiem. I występuje zawsze w zdaniach np.: ije dzia mamy, ( nie ma mamy ) albo ije dzia lali ( nie ma lali ). Wydaje mi się, że łatwiej powiedzieć \"nie ma\" niż \"ije dzia\" ale widać nie wiem co mówię :)
-
Nie znam problemu, bo moje włosy wręcz odwrotnie - rosną w tak nieludzkim tempie, że nie mogę ich nawet farbować - bo musiałabym chyba 2 razy w tygodniu, żeby nie było odrostów :( Wniosek z tego - kobietom ciężko dogodzić :) Ale chciałam tu coś napisać. Nie wiem, czy Wy również zwróciłyście uwagę na pewną prawidłowość. Zauważyłam, że ABSOLUTNIE KAŻDA korpulętna osoba jaką znam ma piękne gube włosy. Nie ma żadnego odstępstwa od tej reguły wśród moich znajomych. ( Obcym ludziom się nie przyglądam, więc nie wiem ). Im grubsza osoba - tym piękniejsze włosy. Może coś w tym jest??? Może jakieś spożycie tłuszczów? Coś te włosy napędza od wewnątrz w końcu i wygląda na to, że nie pielęgnacja zewnętrzna, ale odżywianie ma taki wpływ.
-
Nikii - mam to samo zdanie o połogu :) Kuk - dziękuję za ofertę kasku, ale może lepiej zatrzymaj go dla Frania - lada dzień zapewne rozpocznie rowerowe szaleństwa i bardzo mu się przyda. Dla Nastki to ja juz nie widzę wyjścia. uwiązać jak te kozę chyba musze... :) Acha, miałam coś napisać właśnie o wypadeczkach. Zauważyłam, ze Nastka bardzo rzadko reaguje płaczem, czy krzykiem na doznane krzywdy. Oczywiście, zdarza jej się rozpłakać, ale w 10-15 sekund jest po sprawie. I to mnie zadziwia. Wczoraj wydłubywałam jej kolejne drzazgi ze stopy - przy użyciu igły. Nawet nie drgnęła. Ani wtedy, gdy polewałam jej rankę spirytusem ( chodziła boso cały dzień i w tę rankę nawłaziło zimi, wolałam nie ryzykować tylko z woda utlenioną ). Obcinam jej paznokcie na \"żywca\" - nie robi to niej żadnego wrażenia. Jak wieczorem ją kąpie, to dopiero zauważam ile mam obtarć, ranek na nogach od uganiania się pod dworzu, skaleczeń itd. Wydawałoby się - jakie spokojne dziecko, jakie wytrzymałe... Taaa, a wystarczy, że głodne.. i drze się jak opętaniec. Poważnie. Np. nie dociera do niej argument: poczekaj, mama już robi kaszkę. Nie - ma być natychmiast! I rozpacz jest taka, jakby ja ktoś katował. Podobne ryki wydobywa z siebie, gdy ktoś nawet nieświadomie zabierze jej sprzed nosa coś, co ona akurat chciała wziąć. Dziś długie minuty zajęło mi, żeby się zorientować o co jest histeria przy stole. A była o to, że wszyscy jedli dużymi łyżkami stołowymi, a Nastusia dostała do nawigacji małą :) Czaem już mi ręce opadają. Nastka dostaje szału rozpaczy, gdy woda z prysznica zaleje jej oczka, a siedzi grzecznie NUCĄC!!!! kiedy jej dłubię iglą w nóżce.... ratunku, chyba mam jakiegoś mutancika.!!!
-
Witam. dziewczyny, to ja Was uspokoję: Nastka zaliczyła już tyle upadków, guzów, zadrapań i stłuczeń, że chyba tylko zawodowy kaskader przeżył więcej. Nie mam już siły do niej. Gubię nogi za nią! Słowo honoru, że nie nadążam za 1,5 rocznym dzieckiem! Potrafi potknąć sie o własny cień, goni wszelkie żywe stworzenia 0- dziś jaszczurke - do utraty tchu, tapla się w besenie nie zważając na nadchodzącą noc.... Ganiam za nią już teraz z kremami i parasalką, bo groza mnie zdjęło, ze ona już jest opalona jak rumuńskie dziecko. Oby tylko karnację miała we mnie, to o oparzenia nie będe się tak bała. Ale jak ją w domu zatrzymać? Jak w cieniu utrzymać??? Chyba ją uwiążę :) Przewracanie i fikołki weszło jej tak w krew, że teraz robi to specjalnie!!!! Turla się, wywraca z żabim rechotem, a ja... przeżyważ zawały co minutę. Nie wiem dlaczego z uporem maniaka wskakuje do piaskownicy NA GŁÓWKĘ!!!! Robi od góry fikołka w piach, a mnie aż serce zamiera. Wczoraj już skapitulowałam po całym dniu. Doszliśmy z rodzicami do wniosku, że Nastusia ma napęd atomowy. Idę zregenerować siły przed jutrzejszym maratonem za Nastką....