Shalla
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shalla
-
Witam z upiornie i obleśnie gorących Mazur. Ja lubię jak jest ciepło, ale TAKIE temperatury rozkładają moje szczątki doczesne :( Mam niestety taki defekt genetyczny ( to po mojej mamie chyba, bo ona też... ), że się w ogóle nie pocę :( Nie wiem, czy nie mam gruczołów potowych, jak normalni ludzie, czy może z hormonami coś nie tak ? ALe efekt jest taki, że jak jest gorąco, to krew mało ze mnie nie tryśnie. Mam odcień buraczy, chyba dym z głowy leci i ani kropli potu, który byłby zbawienny do wytrącenia temperatury. Cóż, nastały ciężkie chwile dla mnie :( Kuk, jak tylko będziesz na Mazurach ( a gdzie będziesz? ) to ja zpraszam do Ostródy!!!! Już chyba będe po przeprowadzce do innego województwa, ale do Ostródy przyjadę i koniecznie musimy się spotkać!!!!! K O N I E C Z N I E !!!!!!! Taaa, Nastusia też niestety uwielbia ciągnąć za obrus :( I w ogóle ma dziwne upodobania. Np. żadna zabawka nie jest tak super jak..... szelki od plecaka.... Tym może się bawić bez końca. Dzisiaj usiadła w wózku i omal nie przyprawiła mnie o zawał. Ułamki sekund i byłaby... na dole :( Musze nabuyć szelki. I pocięłam się z teściami, którzy mnie dziś zapewnili, ze będą dawać słodycze dziecku, jak tylko nie będę widzieć ( bo wiedzą, że jestem przeciwna karmieniu maluszków czekoladą ). Tak się wściekłam, ze sama nie wiedziałam, ze tak potrafię. :( Dlaczego oni tacy są????
-
Ludzie, piszcie, bo ja tu pękam ze śmiechu. Super temat!
-
Witajcie. Od jutra znów zaginę na kilka dni ( trawę jadę kosić w moim cudownym ogródku... a to się zejdzie...). Kuk, dziękuję! A Twój sen, to rewelacja, dawno się tak nie uśmiałam. A mnie ciężko rozśmieszyć :) Uwielbiam taki realny, nie wymyślony, humor. Tym bardziej mnie to ubawiło, bo samej często mi się to zdarza. Mnie i mojemu mężowi. Czasem budzi mnie w nocy jego śmiech, a że ciekawska jestem, to go budze i każę szybko opowiadać co go tak rozbawiło. On też mnie budzi, jak ja chichiczę przez sen. I zawsze są to tęgie kawałki, że oboje zaśmiewamy się z tego do rana. Fajnie mieć takie sny. Moja mama zawsze się nabijała ze mnie ( ja mam takie sny od dzieciństwa ), ale i na nią przyszła pora! Pierwszy raz ze 2 miesiące temu, z niejakim wstydem w oczach, opowiedziała mi swój pierwszy w życiu równie idiotyczny jak moje sen. No, to grono \"sniących inaczej\" się powiększyło w mojej rodzinie :) Napisze Wam, bo warte to jest uwiecznienia - mamie się śniło, ze stratowało ją niemal stado.... łysych bizonów :) Bez komentarza. Sikałam po nogach. A tak się ze mnie wyśmiewała całe lata! :) Koledze śniło się kiedyś, ze gonił go po parku lew z sekatorem..... A wracając do spraw dzidziusiowych. Kaszki ryżowe faktycznie nie są jakieś delicje, ale Nastusia je lubi. Czasem dodaję do nich swoje mleko, żeby ją bardziej zachęcić, ale to nie jest konieczne. Ona chyba woli zapchać się taka kaszką i potem dossać się do mnie - popić? Z tym słoiczkiem to jest tak, że dostaje pół słoiczka ok południa i drugie pół ok 17.00. Nie cały na raz! Może źle się wyraziłam. No i ok 19.00 ta kaszkę. Ale też o obiętości ok pół słoiczka. Zupki popija wodą, albo moim mlekiem. W te upały woli wodę. Tak Kuk, masz rację, ze już czas się zastanowić nad przystosowaniem mieszkania. Trochę mnie to przeraża, bo Nastusia już wędruje - pełza, turla się, usiłuje raczkować.... to już lada moment, jak ruszy w świat! Na razie bronię się kojcem. Zamierzamy niedługo kupić takie łużeczko turystyczne duże na kółkach. To będzie jakiś czas służyło za kojec, a potem.... nie wiem. Moje mieszkanie to niestety przykład, jak nie należy meblować mając małe dziecko, więc mam obłęd w oczach na myśl, jak to zabezpieczyć. Zauważyłam coś nowego w pogaduszkach Nastusi. Kiedy jestem czymś zajęta, np. prasuję a ona siedzi sobie sama i bawi się zabawkami to zauważyłam, że zaczyna z nimi rozmawiać. Bierze duże misia ( okropny, ale miły w dotyku, może dlatego go lubi? ) i na zmienę to próbuje go zjeść, to znów do niego mówi. Najpierw szepcze cichutko, potem coś głośniej, to znów ciszej.... Czasem stoję jak zahipnotyzowana i patrzę na te jej monologi, bo sa niezwykłe! Zupełnie, jakby mówiła całkiem serio, w jakimś języku ( tak to brzmi z intonacji). Ale mama z uporem maniaka nie chce mówić. Czasem sama do siebie, to owszem. Ale żeby do mnie, to nie ;( Oj, wysmarowałam kobyłę... już znikam. Do zobaczenia za kilka dni!
-
Logosm, napisz prosze więcej o tych połączeniach kaszek z ryżem itd. Nie miałam pojęcia, ze to może być niezdrowe. To znaczy na razie jak i tak daje Nastusi kaszkę wyłącznie ryżową ( na wodzie ) bez mleka. Bo jedyna mleko, jakie je, to moje. Ale myślałam, ze te kaszki mleczno-ryżowe, to sa na mleku modyfikowanym, albo w każdym razie nie szkodliwe.... ;( Ale dobrze, ze piszesz. Acha i wiecie co mnie jeszcze nurtuje? Podział co i od jakiego miesiąca. Np. u Gerbera zupka jarzynowa z kurczakiem jest dopiero od 7 miesiąca. Taka sama zupka z takim samym składem ale Bobovity jest już od 6 miesiąca.... I co? Kupiłam teraz zupkę Gerbera od 7 m-ca z kurczakiem i wypróbuję. W końcu jeśli ma ten sam skład co Bobovita od 6 m-ca, to chyba nic się nie stanie? Przepraszam Was, ja chyba bredzę dzisiaj. Przeleciałam takjedym okiem pozostałe tematy na tym forum i .... ktoś tu już o tym pisał. Żenada. Już chyba jedynie nasz topik jest na poziomie. Na pozostałych nie chce sie nawet zabeirać głosu. Natomist na temacie życie uczuciowe jest jeden z moich ulubionych, do którego częstoi zaglądam, a mianowicie o popełnionych w życiu gafach. No, boki zrywać, co to sie ludziom nie przytrafia. Polecam!
-
Oj Dynia, jak ja Cię rozumiem! Całe życie szerokim łukiem omijałam lekarzy, w ciąży musiałam się przełamać, ale już wróciłam do starych metod :) Pewnie, ze trzeba wszystko na swój rozum brać, inaczej człowiek by zwariował. Nastka jakoś bez oporu wsuwa kurczaczka w zupie jarzynowej ( Bobovita ), ale dla mnie to obrzydlistwo. Natomist nie znalazłam jeszcze sposobu, żeby wepchnąć jej odrobinę jabłuszka. Ani papka, ani soczzek. Kwaśne nie ma racji bytu u niej ;( Przejrzałam całą ofertę gerbera i bobovity i kurde.... no nie ma nic nie kwaśnego! Zaczełam więc wprowadzać wodę do picia ( oprócz mojego mleka), bo z sokami chyba będzie...opornie :( Acha, miałam Was zapytać jak to jest z ilością podawanych rzecz. Bo ja rfaz mam wrażenie, ze głodze moje dziecko, a raz, że napycham, jak tucznika i już sama nie wiem :( W sumie w ciągu dnia Nastusia zjada cały słoiczek jakiegos obiadku ( najczęściej jarzynky z kurczakiem), a przed 19.00 wciąga miseczkę kaszki ryżowej z malinami. No i oczywiście co 2 godziny moje mleko. Czy to za dużo, czy za mało????? Po dziecku ciężko poznać, bo ona raz zjada z wielkim smakiem, innym razem nie chce nawet na to patrzeć.... a ja głupieję :(
-
Kuk! Witaj!!!!! Myshko, całkowicie się z Tobą zgadzam, co do pieklęgnacji :) Nie jesteś więc sama. Ja używam wyłącznie mąki ziemniaczanej do pupci i jedynie między pośladkami odrobinkę sudokremu i póki co - odpukać - Nastusia jeszcze nie wie co to jest odparzenie, albo krosta. Po kąpieli, czasami smaruję ją calutką mleczkiem Novea, albo linomagiem. Ale to sporadycznie. Do buźki nie używam absolutnie czego prócz przegotowanej wody. I już. Co do banana w deserkach od 5 miesiąca. Tez mnie to zdziwiło, ale wyczytałam w poradniku BoBovity i Gerbera, że przed podaniem należy skonsultować z lekarzem. Skończył mi się problem z karmieniem Nastusi, bo znalazłam wreszcie to, co jej smakuje i karmienie to już przyjemność. Dziobek otwarty szeroko, zero brudzenia. Da się żyć. Wczoraj puerwsze próby z kubeczkiem niepakpiem. Weryfikacja: Kubeczek w istocie jest KAPKIEM. A nawet rozlewkiem.... Na szczęście starczyło mi rozumu na tyle, zeby eksperymenty zacząć z czysta wodą, a nie soczkiem. Miałam więc małą powódź w domu, ale Nastusia wykazuje duże zainteresowanie nauką picia z kubka, więc... nie tracę nadziei :) Zobaczymy jeszcze dzisiaj....
-
Cześć, a ja właśnie wczoraj przeczytałam żeby bardzo ostrożnie z warzywami ciemnozielonymi, jak właśnie np. brokuły bo podobno zawierają agromna ilość azotanów, dużo większą niż jasno zielone warzywa i żeby poczekać z tymi ciemnozielonymi conajmniej do roku. Oszaleć można z tymi zalecaniami.... ja już jestem \"ciemnozielona\" od czytania poradników żywieniowych :) Ja też mam do ogłoszenia dwa pierwsze razy! Nastusia nauczyła się przekręcać z brzuszka na boczek. A wczoraj pierwszy raz dostała mięsko. Smakowało. Hura! Teraz odwrotnie, zaczynam się obawiać, czy ona nie je za dużo. Dziobek otwiera jak pelikan na sam widok słoiczka z zupką jarzynową.... Czasem zjada pół, czasem 3/4, a czasem mam wrażenie, że gdybym tylko jej dała, to pożarłaby cały słoiczek. A i tak się dopycha później mlekiem. I to nie są dwa łyczki. To czemu ona taka cienka??? Tasiemca ma czy co?? No, to spadam. Myshko - gratulacje dla Jaśka z okazji postępów!
-
Witam. No super, że Asieńka się tak szybko rozwija! Czym tu się martwić! Nastusia z postępów uczyniła tylko jeden - je przyzwoicie. Zupka jarzynowa i kaszka ryżowa z malinami trafia prosto do szeroko rozwartego pysia i generalnie nie narzekam. Ma apetycik. Nareszcie. Niestety, to nie oznacza, że mój biust ma wolne :( Nie ma żarcia bez popitki w postaci cycusia. Dopchać musi się obowiązkowo. A jak nie ma miejsca, to odczeka góra pół godzinki i karmienie obowiązkowe. Litości... Chyba zacznę eksperymenty z herbatkami... Dobrze, że jeszcze mam mleko, bo tak byłoby krucho... A nie wiem, czy Wam pisałam, ale ta moja ponad 6 miesięczna dama waży.... 6,5 kg. No cień człowieka przy Waszych bobaskach :( Ale jak się rozkosznie śmieje! Zanosi się śmiechem, kiedy całuję ją w szyjkę. Mogę tego słuchać bez końca :) I ma 8 długich włosów na czubku głowy... a reszta niemal w zaniku :) Jak Lolek ( ten z Bolka i Lolka ) :) Nie lubi pływać żabką :( Prawie wpada w panikę :( Ale na pleckach uwielbia szaleć. Czy kąpiecie nadal dzieci w wanienkach??? Mieszczą się? Ja już od ponad 2 miesięcy kąpią Nastusię w dużej naszej wannie, napełnionek na ful. Są więc jazdy z nurkowaniem, zalewaniem uszków itp. Czy ja jestem wyrodna? Teściowa chyba mnie uważa za piątego jeźdźca apokalipsy.... napiszcie coś...na pocieszenie.... Zębów nadal brak i nic ich nie zapowiada :( Kupcia małej tez ma czasem tendencje do uciekania po kręgosłupie heeeennnn za pieluszkę :) No i jest wtedy rytuał pod kranem i wielkie pranie :) No, chyba zgłodniała, więc uciekam. Zrobiłam jej fajną sesję zdjęciową. Ba, ale kiedy ja to wywołam? A kiedy zeskanuję ? Może jak ukradnę skaner ;) Ściskam Was w ten słoneczny dzionek. P.S. Włosy wyłażą mi na potęgę. Ale płuczę je w pokrzywie. Zobaczymy co z tego będzie...
-
Cześć dziewczyny. Myshko, masz absolutna rację. Nie ma sensu porównywac naszych dzieci z mądrymi książkami, bo to sa NASZE dzieci, a nie modele książkowe i mają prawo do całkowitej indywidualności. Dla przykładu, przejrzałam dziś poradnik żywieniowy jaki mi przysłano do domu po porodzie i włosy mi się zjerzyły na głowie. Tam jest takie cos jak zegar posiłkowy ( czyli kiedy i co powinno jeść dziecko w ciągu dnia, zeby się zdrowo rozwijać ). Okazało się, ze NICZEGO moje dziecko nie je tak, jak zalecają specjaliści :) I co? I mam to w nosie. Ważne, że jest zdrowa jak rzepa, silna jak tur i ma kopnięcie karateki - słowo, taka mała nużka, a prządnie przetrąciła mi szczękę :) Wyczytałam, że powinna się już przekręcać swobodnie z brzuszka na plecki, a tymczasem... sie nie przekręca. Itd, itd... książeczkę grzecznie odłożyłam i więcej nie zajrzę ;) Za to reaguje na swoje imię i jestem z tego dumna straszliwie. A teraz rewelacja ( przynajmniej dla mnie) moje piersi powoli zaczynają wracać do rozmiarów akceptowalnych przeze mnie. No, jeszcze daleko do dawnej formy ( o ile kiedyś wróci... ), że rozmiar już jakby nieco.... mniejszy. HURAA!!!!!!!!!!!! Ciekawe, bo mleka wciąż jak na holenderskie standardy.... hmmm
-
Witajcie. Zniknęłam na kilka dni u mamy i pogrążyłam się na amen w koszeniu trawy. Bryy. Faktycznie, co do mówienie dzieci, to też zauważyłam u Anastazji przestój. Najpierw ( ok 2 miesiąca ) nadawała jak radio. Koło trzeciego już sylabami, co oczywiście wprawiało nas wszystkich w zachwyt, szczególnie, jak kiedyś powiedziała : DUŚNO. Dosłownie. Ale oczywiście jakoś tak przez przypadek :) A potem nastał okres ciszy w eterze. Sama chyba zachwycała się nowymi możliwościami wokalnymi, bo zarzuciła gadanie na rzecz pisków, okrzyków radości i dziwnych innych dźwięków nie mających nic wspólnego z gaworzeniem. Ale powoli wraca jej chęć do gadki. I znów mówi zoraz więcej i coraz ciekawiej. Gadulstwo ma w genach, więc się akurat nie dziwię :) Myshko, strasznie mnie boli kręgosłup. Boli mnie od dziecka, w ciąży mnie ( o dziwo! ) nie bolał, a teraz znów boli. W okolicy lędźwiowej. Czasem budze się z takim strasznym bólem tam, że musze szybko wstać, żeby to jakoś rozchodzić :( Oczywiście badania i prześwietlenie nie wykazało jakichkolwiek nieprawidłowośći. No super... Jak zawsze. Tak, spieranie zupki jarzynowej jest koszmarem. O marchewce nie wspomne. Jedyna rzecz jaka pomaga, to zdarcie natychmiast szat z dziecka i z siebie i zapranie. POzostawienie choćby na godzinę gwarantuje nieodwracalne plamy :( Ostatnio próbowałam pieluszkę, którą wycierałam Nastusi buzię przy jedzeniu wyprać na gotowaniu w pralce. Nie pomogło, wrzuciłam go gara i gotowałam 3 ( TRZY!!! ) godziny - nie zeszło. Spisałam na straty :( Pociesza mnie tylko to, że Nastusia coraz ładniej otwiera buzię i w sumie, o ile nie kichnie, to udaje nam się wciąć obiadek bez zapaskudzenia czegokolwiek. Uff. Jagódko, specjalne gratulacje dla Ciebie, pierwsza panienko z ząbkiem!!!!!! A my wciąż czemamy :( i nic... Acha, z ważnych przemian. Anastazja nauczyła się okazywać złość! Ale nie do opisania jest jak ona to robi! :) To są specjalne dźwięki, specjalna minka i najczęściej jeszcze łomotanie rączką w grzechotkę. Siedzieć siedzi, nawet dość długo, ale do tej pozycji jeszcze trzeba jej lekko pomóc podając palec do podciągnięcia się. Sama jeszcze nie fika :) i znów mi wyszła kobyła.... przepraszam .
-
Witajcie. Mariola, nic sie nie martw! To chyba ( prawie ) norma, jak pisza dziewczyny, prawie każda z nas to przeszła. Czasem są różne powody, ale prawie zawsze zaliczamy jakiegoś doła. A to, bo nie mamy pokarmu, a to znów, bo dziecko nie ssie, jak trzeba, a to bo płacze, a ja nie wiem czemu itd. Ja osobiście miałam kryzys po pierwszym tygodniu, a właściwie po 4 dniach. Bolało mnie totalnie wszystko. WSZYSTKO. I jeszcze ten nawał pokarmu i pogryzione piersi. Miałam po prostu kryzys wytrzymałościowy. Miałam dość bólu. Nie mogłam siedzieć, nie mogłam leżeć, ani stać, ani chodzić. Ryczałam więc z bezsilności. Ale wszystko się skończyło, kiedy rany się pogoiły, a malutka nauczyła się ssać tak, żeby nie bolało. I jeszcze jedna rzecz mi pomogała.... Tak sosbie pomyślałam... gdyby moje dziecko mogło juz racjonalnie rozumować, to co by sobie o mnie pomyślało? \" przychodząc na świat sądziłam, że będę Twoim największym szczęściem i radością, a ty.... ty tylko płaczesz... Nie chcesz mnie? \" Może to idiotyczne, ale właśnie taka myśl mnie postawiła na nogi. Trzymaj się i życzę mnóstwa uśmiechu! BO MASZ POWÓD. A juz NIC totalnie nie podziała na Ciebie, to wejdź na pierwszy lepszy temat założony przez kogoś kto bardzo cierpi, bo nie może zajść w ciąże. Poczytaj o tonach przelanych łez przy każdym kolejnym okresie, o depresji, o smutku, o załamaniu. A potem zamknij temat i poczuj, jak bardzo ty jesteś szczęśliwa. Uściski!
-
Cześć. Te nasze dzieciaki to żywe srebro. No, ale czy mogło byc inaczej? :) Nastusia ogromnie się rozgadała. Przez przypader nauczyłam ją mówić R. Jakos tak śmiesznie kiedyś bulgotała, a ja powtarzałam za nią : geryn, geryn. ( bo tak mi to jakoś brzmiało. ) I ona teraz z zapamiętaniem to powtarza. Chyba to jej ulubione słowo... Co tam mama, jaka mama? Geryn Geryn to jest to! Ech... no mama też czasem bąknie, ale raczej jest to jak seria z karabinu w stylu: ma ma ma ma ma!!!!!!! Co ciekawe, często mówi też daj daj daj - choć totalnie nie ma to związku z chęcią dostania czegoś. Po pierwsze nikt nigdy do niej nie mówił daj, po drugie ona tego nie mówi, gdy czegoś chce. Tylko ot tak sobie, kiedy gada do siebie ;) Zauważyłam że często mi zasypia w nosidełku ( tym od Logosm :) ). Jak ide z nią do sklepu, czy gdziekolwiek w troszkę dłuższą drogę, to już w połowoe...główka przytula się do mnie i niunia śpi :) Wzbudza to zawsze entuzjazm w sklepie. Nie wiem w sumie czemu...? Ostatnio była też śmieszna sytuacja. Kupuję w sklepie słoiczek dla małej. Ale była tylko marchewka. NIe moge się zdecydować, na co Nastusia zaczyna swoje Geryn Geryn w tonie wyraźnego sprzeciwu. Co? Pytam ją. Marcheweczka nie odpowiada madame? No, ale kupiłam. I to był błąd. Marcheweczkę ścierałam pół dnia z mebli i ścian.... A trzeba było dziecka w sklepie słuchać... A jeszcze mam do was pytanie. Bo tak się zastanawiam.... Do roku czasu jest sugerowane, żeby dziecko piło tylko wodę butelkowaną, specjalną polecalną przez IMID, broń Boże surową... No, niby zrozumiałe. Ale tak się teraz propaguje te zajęcia na basenach... No nie powie mi nikt, że dziecko przy tym pływaniu ani razu się wody nie opije. I to jakiej wody... co z tego, że ozonowana, kiedy siedzi w niej stado różnych dzieci i rodziców. Jedni umyci, inni... wiecie sami, jak to jest z higieną u Polaków. I co? Nie zaszkodzi takiemu 5-cio miesięcznemu szkrabowi parę głębokich łyczków takiego specjału? Przy kąpieli w domu ( woda na ful w wannie- dużej, naszej ) Nastusia regularnie coś tam łyknie. Szczególnie jak zanurkuje... :) Co wy na to? Bo ja już mam siano z mózgu...
-
Witajcie. Wyobrażacie sobie, że Nastusia dziś kończy 6 miesięcy??? Jak to zleciało! A dopiero co zastanawiałyśmy się co to u diabła jest ten czop śluzowy i jak to cholerstwo wygląda! I czy to już, czy jeszcze nie??? :) Cieszę się straszliwie, że zmobilizowałam się iz ałożyłam Anastazji kronikę. Bardzo często wracam teraz do tamtych chwil Do moich grubaśnych zdjęć i do tego pomarszczonego cuda, które położono mi TAMTEGO dnia na brzuchu. Nadal nie potrafię powstrzyać łez wzruszenia... Dziś, kiedy patrzę na Nastusię, mogę ją przytulić i wycałować przypominają mi się chwile, kiedy zastanawiałam się jak wygląda. Głaskałam brzuszek i myślałam: zielone oczka, jak moje, czy niebieskie jak taty? :) Tak bardzo juz ją chciałam mieć w ramionach. A teraz jest. Tuz obok. Mogę! Czasem wydaje mi się, że nigdy nie przestanę jej przytulać i ściskać i nosić na rękach i kołysać do snu i śpiewać kołysanki.... a przecież przestanę. Kiedyś... Lonko, powieść jest o aniołach.
-
Katrin, tak strasznie mi przykro ;( Ale jestem pewna, ze prababcia swoje \"pierwsze kroki\" po tamtej stronie skierowała do ciebie i sama odwiedziła prawnusia. Moja ukochana babcia nie dożyła nawet mojego ślubu :( i często kiedy przewijam Nastusię, a mała sie gdzies straszliwie zapatrzy i uśmiechnie ( np. ponad moją głową ) to zawsze ją pytam, czy to babacia przyszła, ze sie tak uśmiecha.... ech... wiem, ze to może głupie, ale tak trudno czasem pogodzić się z utratą ukochanej osoby :( Trzymaj się jakoś... jak się da.
-
Rany, no co za gafę walnęłam! Oczywiście miałam napisać :Lonko, a nie Pati - w związku z przeżyciami Wiktorka. No, fujara ze mnie, że hej. Bardzo przepraszam obie Pani i Wiktorka za pomyłkę. Dziś teściowie przychodzą do mnie na obiad. Jak się nie zastrzelę, to jeszcze do Was napiszę. A! Zapomniałam napisać, że kiedy Nastka leży z gołymi nuzkami to ... wsadza sobie paluszek duży do buzi i go gryzie zawzięcie. Wygląda to przekomicznie i musze zrobić zdjęcie! Ba, ale czym.... Na razie będe kończyć, bo muszę dogotować obiadek... Mam nadzieję, że się towarzystwo nie potruje.... bo będzie na mnie. A ja taka niewinna....;)
-
I przebrnęłam. Ależ się działo! Pati ile ty przeżyłaś i Wikktorek.... całe szczęście jużpo wszystkim! Dziewczyny, bardzo, ale to bardzo Wam dziękuję że we mnie wierzyłyście. Ja na razie nie mam odwagi marzyć, że ta książkę wydadzą. Ciesze się, ze się nią zainteresowali i po cichu modlę, że może coś z tego będzie. Ale inni, którzy próbowali \"zadrzeć\" z wydawnictwem już mnie sprowdzili na ziemię... Ech, szkoda gadać. Ale bardzo Wam dziękuję. Jesteście moim wsparciem! Teraz krótko o Nastusi. Co by nie patrzeć za dni kilka strzli jej pół roku. Rany, jak to zleciało!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Gada. wiadomo. Ma w kogo. :) Staram się, żeby całymi dniami od świtu do nocy była na dworzu. Niecierpi słońca. Więc troszkę... wyblakła :) NIENAWIDZI jedzonka. Jak ja Wam zazdroszczę, ze wasze pociechy tak ślicznie jedzą. Co ja wyprawiam, zeby jej wcisnąć łyżeczkę czegokolwiek. Nagrać to tylko i do telewizji.... Horror. Oplute jest CAŁE mieszkanie. Czego ja już nie próbowałam! Ile podręczników przerobiłam! Ile smaczków różnych! NIe ma bata. Tylko mleczko mamusi i basta. :( Ratunku! A to chuchro moje waży lediwe 6 kg!!!! Na szczeście ( uf uf ) nie choruje. Odpukać. Pływa w wannie. Z powodu braku baseny ( ;-( ) pławimy się w wannie z dużą ilością wady. Parska, opija się wody, ale lubi imprezę ;) Zębów brak :( Raz, ale przez przypadek jedynie, udało jej się powiedziec mama. Zasypianie bez problemów. Szczególnie na dworzu. Lubi podrożowac samochodem. I bryka jak tygrysek :) no, spadam. Bo już zeza dostaję od mojego starego monitora :(
-
Cześc dziewczyny! Oto jestem z powrotem. Wasza marnotrawna. Uporałam się z \"powieścia\" ( bucha cha, ale to brzmi dumnie...) i jużjestem. Teraz pędze nadrobić lekturę, oj popisałyście sporo! Do usłyszenia w krótce! Ależ się za Wami stęskniłam!!!! A, Natusia próbuje raczkować.... kosmos na razie. Ubaw po pachy. papa!
-
Dziewczyny, ja tylko na chwilkę. Rany, jak ja za Wami tęsknię. Strasznie Was przepraszam za te wieki nieobecności, ale się u mnie działo! Ponieważ jestem jak w ukropie, to będę się streszczać. mam nadzieję, ze mi wybaczycie. Uwaga, chwalić się będę. NO więc po pierwsze, moje kochane dziewczyny, napisali do mnie z Wydawnictwa Prószyński ( !!!!!!!!!!!!!!! jupi!!!!!!!!!! huraaaa!!!! ). Zgadnijcie czego chcą ? Zainteresowali się mojąpowieścią, której przesłałam króciutki fragmencik. Rany, jestem tak szczęśliwa, że chyba fruwam! Ale... żeby nie było tak słodko... POwieść mam w rękopisie... i tylko jakieś 3/4. Brakuje sporo do końca. A oni zażyczyli sobie przesłać im drumkiem, wszystko, natychmiast. No, to możecie sobie wyobrazić, jak wygląda od tamtej chwili moje życie. Kosmos. Po porodzie to był pikuś! Teraz dopiero mam oczy czerwone od monitora, nie pamiętam kiedy ostatnio spałam. Tempo mojego mycia i przewijania dziecka wzrosły do skali olimpijskiej. Każda wolna sekunda jest na wagę złota. Ale chyba mnie rozumiecie, prawda? Przepraszam, że tak się chwalę, ale wiem, ze nikt tak jak wy nie zrozumie tej mojej radości ( choć może przedwczesnej, bo w końcu wcale nie powiedzili mi, ze na 100 procent wydadzą...). Ale przynajmniej obudzili we mnie nadzieję! A druga rzecz, którą się chciałam pochwalić, to mój mąż. Pamiętacie, pisałam Wam, że siedze w domu ciągle sama, bo jak mój małżone jest uprzejmy skończyć pracę, to gna na jakieś mordercze treningi i wraca późną nocą podpierając sięnosem. Znosiłam to z honorem, z nadzieją, że jak mu porządnie dokopią, to sam wróci na łono rodziny i zaprzestanie tych diabelskich praktyk. Aż nadszedł czas egzaminu. Powlekłyśmy się z Nastusią obejrzeć, cóż to właściwie za szaleństwo te karate i czy to warte było tylu siniaków. Dziewczyny, co ja zobaczyłam! Jestem pod takim wrażeniem, ze jeszcze spać nie mogę. To było fantastyczne! Kompletnie nie znam się na walkach wschodu, ale szczęka mi opadła. Jestem tak dumna z tej mojej drugiej połówki i tak szczęśliwa, że aż dech mi zapiera. Te wszystkie wygibasy w połączeniu z rozwalaniem betonowych klocków...po prostu niesamowite. Przepraszam was jeszcze raz, ale musiałam Wam opowiedzieć skąd ta moja niebytność. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie za tą eksplozję zachwytów. Jak pisałam, strasznie za Wami tęsknię, nie wiem co się z Wami dzieje, nie mam czasu nadrobić lektury, ale nadrobię co do linijki! Na razie zatem znikam na czas bliżej nieokreślony. Trzymajcie za mnie kciuki i do usłyszenia! Uściski dla wszystkich pociech! P.S. Z Nastusią wszystko ok. 3godzinne występy wrzeszczących facetów przyjęła z należytym honorem damy.
-
CZeść, Kuk, pisałyśmy o maści majerankowej - przynajmniej ja i logosm. Ale jak nosek jest straszliwie zapchany, to chyba nie wiele to pomaga, jeśli dzidziuś nie może się zainchalować tym zapachem. Zresztą, nie wiem. W każdym razie ja nie rozstaję się z gruszką. I włąsciwie tylko to. Gruszka i kropelki do nosa. No, inna sprawa, że Nastka póki co ( odpukać ) nie miała zbyt poważnego kataru ( takiego, żeby jej utrudniał oddychanie, czy jedzenia ). No i o kaszlu nie wiem nic. Przypuszczam, że sa jakieś spraye do popsikania, ale czy na pewno...? NIe mam pojęcia. Wczoraj byłam u koleżanki, której dzieci sa chore na anginę średnio raz w miesiącu więc ona pewnie ma jakieś doświadczenie. Zapytam ją przy okazji. U nas tez pogoda w kratkę. Szkoda, bo już się przyzwyczaiłam, że Nastusia jest na dworzu od świtu do nocy. Ech... I takie chucherko z niej :( Ponad 70 cm i nawet nie waży całych 6 kg ! Może ja mam mleko \"light\" ? :)
-
Witajcie. Na wstępie bardzo dziękuję za zdjęcia. Wiktorek i Dyniątko są cudne! Wspaniale, zę Wiktorek już siedzi. Nastusia niestety pomimo silnych prób...nie siedzi :( Zaczyna powoli zauważać , że rękami można się również podeprzed z przodu, ale na razie to jakoś marnie wygląda. Ech... Wczoraj byłam u koleżanki, która ma prawie 10 miesięczną córcię. Chciałam się pożalić, że moja mała jeszcze je 2-3 razy w nocy, a Wasze pociechy juz tak ładnie śpią. Miałam nadzieję, że ona mnie pocieszy, powie, ze to już niedługo potrwa....a ona mi na to, że ...jej mała je nawet do 5 razy w nocy. No załamka. Kiedy ja się wyśpię ????????? Ale, ale! Nastusia od kilku dni poważnie zainteresowała się swoimi stopami :) Usiłuje je nawet wykorzystać w procesie podnoszenia się :) Śmiesznie to idzie. Na razie musze kończyć. A te wspominki ślubne, to fajny pomysł :) Tylko co ja Wam napiszę ?
-
Oczywiście o witaminę D mi chodziło....
-
Nie ośmielę się :) Ale powiem, ze Cię doskonale rozumiem. Nawet bardziej niż bym sobie życzyła. Ja też ciągle wspominam jaka Nastusia była maciupeńka i ...jak mi troszkę żal, że już nie zasypia na moim brzuchu, wtulona przez pół dnia. TĘSKNIĘ ZA TYM !!!!!!!!!!!!!!! Gorzej....dziś ZNOWU mi się śniło, że urodziłam drugą córeczkę. Tym razem szybciutko, w domu i bez bólu. Prawdziwe cudo. I tak się cieszyłam....cholera.... i mój mąż też coś bąka o gromadce dzieci.... Jesu.....mam zadatki na matkę polkę!!!! Ratunku !!! Kupiłam małej żel na dziąsła - bobodent. Nie wiem, czy taka rewelacja, bo krzywi się po nim okrutnie :) Kuk, tak mnie przeraziła Twoja wypowiedź o wit C, że poleciałam sprawdzić swoją! Na szczęście okazało się, że mamy inny wynalezek - nazywa się Vigantol i nic nie trzeba rozrabiać. Jest gotowy do użycia od razu. Uff... Ale inna rzecz mnie zaintrygowała. Naprawdę przepisano Ci 10 kropli wit C ??????????????????????????? Wszędzie czytam, że 2-3 to maksimum. Standardowo przepisuje się 1 kroplę na dobę - wcześniakom wyjątkowo 2 krople. A przedawkowanie jest straszliwie niebezpieczne. Ale może u Was jest w innym stężeniu, dlatego aż tyle ?
-
ginekolog-położnik Warszawa
Shalla odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Pani Agnieszka Lemieszczuk. Na codzień lekarz w szpitalu Bródnowkim, ale także prywatny gabinet w Centrum Warszawy. Pogrzebię, to znajde telefon i adres. Prowadziła moją ciążę. R E W E L A C J A -
No i doigrałam się...rany, ja już strasze po nocach ! :) Wybacz Dynia, to naprawde było niezamierzone :) Jak następnym razem Ci się przyśnię, wal w gębę. Ja nie poczuję, a Ty się koszmaru pozbędziesz. :)
-
A, jeszcze miałam o tym obcym otoczeniu. Ot, skleroza. To jest właśnie dziwne. Bo są miejsca, które Nastusia chyba lubi odwiedzać - bo kiedy tam idziemy, to jest bardzo spokojna, zasypia kiedy chce, nie płacze. Nie przeszkadzają jej rozmowy, śmiechy, telewizja, wrzeszczący czasem dzieciak ( 5 lat ), trzaskanie drzwiami. itd. A są miejsca, gdzie pomimo przemiłej atmosfery i ludzi, którzy ją bardzo lubią - po prostu dostaje histerii po przekroczeniu progu. Nie mam pojęcia dlaczego ? Ale to raczej tylko jedno takie miejsce jest. Wszędzie gdzie z nią idziemy zachowuje się raczej wyjątkowo spokojnie. powiedziałabym, ze nawet lepiej niż w domu :) Doszliśmy z mężem do wniosku, że dzieci się dzielą na 2 grupy: 1. prorodzinne 2. antykoncepcyjne. To jest tak, że na dzieci z pierwszej grupy ludzie reagują \" Ojej! Ja też chcę takiego bobaska!\" A na dzieci z drugiej grupy \" O nie! Nigdy dziecka!\". Nastusia w gościach i przy gościach zawsze tak się kamufluje, że zaliczają ją do grupy pierwszej :)