Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Shalla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Shalla

  1. Witajcie Kochane ! Gosiu bardzo Ci dziękuję za pocieszenie. ja już ( oczywiście ! ) myślałam, ze coś nie tak z rowojem żołądka, że się nie domyka itd. No, ale ja już tak mam. Oczami wyobraźni widze zawsze katastrofy :) Ciesze się, ze spodobał Wam się pomysł ze stroną internetową. I cudownie, ze są możliwości, zeby ją stworzyć ! jaka szkoda tylko, że ja za prędko nie wyślę tam zdjęć Nastusi. Mam już kilka klisz wywołanych z nią. Ale nie mam tego jak zeskanować. Może poszukam wśród znajomych, może ktoś ma skaner...No, postaram się! Co do mojej diety, to już dawno ją zarzuciłam, bo mnie szlag trafił, że nic nie jem. Doś miałam chleba z boczkiem, lub żółtym serem i tysiąca potraw z ziemniaków. Wprowadzam produkty po troszku, ale wszystko jak leci. Od dawna jem czekoladę. Kawę pijam. Normalną, ale bardzo rzadko. Raczej raz na tydzień, czasem troszkę częściej. Ostatnio wprowadziłam maliny, niedawno mandarynki. Nastusia na nic na razie nie reaguje alergicznie. Jedynie źle się kończy jedzenie surowej marchewki do obiadu ( w postaci surówki ). Później, niestety, kupcia małej nie mieści się w żadnego pampersa ;) Ale mała nie odczuwa tego boleśnie i chyba nawet cieszą ją te nieziemskie odgłosy z pieluchy :) Nie pytajcie w kogo ona to ma.... Pati, co do mleka nosem, to ja się kompletnie nie znam, ale jak wiesz jestem przewrażliwiona i kwalifikuję się do leczenia pod tym względem i ja bym to na pewno skonsultowała z lekarzem. Wczoraj czytałam w MAM DZIECKO, że to się zdarza dzieciom z rozszczepionym podniebieniem. Twoje na pewno tego nie ma, bo przecież lekarz od razu po porodzie by to wykrył. Musi więc być inna przyczyna. Może to normalne, jak twierdzi Twoja teściowa, ale ja...cóż, ja z doświadczenia nie wierzę mojej teściowej :) Co do chwytania zabawek - Nastusia kompletnie ignoruje te, które ja jej podaję, którymi jej trzącham przed nosem itd. Za to te powieszone nad wózki szarpie z niezwykłą zawziętością. Od razu je chwyta w rączki, lub uderza w niej tak, żeby wirowały. A odkąd nauczyła się składać obie rączki razem, to zaplata je, jak filozof w wielkiej zadumie i po chwili łup do buźki ! Nie dławi się od tego, po prostu tak sobie lubi popluć na palce :) Z ulewaniem jest tak, jak u Amelki. Im bardziej podnoszę, odczekuję, odbekuje, tym gorzej ulewa. Jak w nocy nie podnoszę, to i nie ulewa. A w nocy obiada się jeszcze bardziej niż w dzień. I często leży na wznak i nigdy się nie krztusi wtedy i nie ulewa. Już sama nie wiem co o tym myśleć. Acha, w tym piśmie przeczytałam wczoraj, że DO 3 MIESIĄCA NIE WOLNO KŁAŚĆ DZIECKA NA BOCZKU! A to, cholera, nowość ! Bo do tej pory czytałam, ze trzeba !!!! A tumi piszą, ze to fatalne dla bioderek. I teraz mi to piszą ??? Jak mała skończyła 3 miesiące ??? I komu tu wierzyć ? Kolejny dowód na to, ze trzeba sobie te pisemka odpuścić, bo co numer, to gorsze głupoty i informacje sprzeczne :( Nikii - ja jako dziecko podobno za nic na świecie nie dałam się położyć na brzuchu. W końcu moja mama odpuściła. Do dziś nie mogę się kłaść na brzuchu ( np. czytając tak książkę ), bo łapią mnie potworne skurcze w brzuch. Nie wiem z czego to wynika. Może warto to przebadać ? Acha, i wczoraj byłyśmy na szczepieniach. Ku mojemu niebotycznemu zdziwieniu Nastusia waży 5400 :( Niby w normie, ale mnie się wydawało, że przy takim tempie wzrostu i takim obżarstwie to już ma z 7 kilo! A to niespodzianka. O historii ze szczepieniami w następnym odcinku, bo Pasibrzuch wzywa :)
  2. Acha, no jeszcze dla studentki dane - 29 latek - co i tak jest nieźle, bo moja mama przepowiadała mi, że zanim ja się zdecyduję na ślub i na dziecko to już będę rodzić z legitymacją zbowidu..... :) No patrzcie, że nikt w tej rodzinie we mnie nie wierzył! A z niespodzianek - przywlekła się dzis do mnie pielęgniarka środowiskowa !!!! Cóż za zjawisko. Nie spodziewałam się takiego zaszczytu i nawet nie wiedziałam, że takie CUŚ jeszcze funkcjonuje! No miło, miło. Choć nie do końca. Całej rodzinie zmierzyła ciśnienie, pozaglądała głęboko w oczy...tylko nie mnie! Czy ja wyglądam na okaz zdrowia ? Czy może dostała wytyczne od moich teściów, coby mnie nie tykać? :) Okropna jestem, co ? Miliardy atomów pozytywnej energii dla maleńkiej Asieńki, żeby się przekonała szybciutko, że nie ma na świecie niż wspanialszego od cycusia mamusi !!! Trzymam kciuki !
  3. No, gapa ze mnie. Przepraszam . Elffiku, oczywiście najlepsze życienia dla Ciebie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Coś jeszcze chciałam, ale...wyleciało mi z głowy :( Jak zawsze. Mam też kolejne pytanie. Otóż moje maleństwo bez przerwy ulewa. Już nie wiem co robić. Już nawet nauczyłam się karmić ją na siedząco. Na początku było strasznie, ale teraz idzie nam świetnie. NO, prawie... :) ALe dochodzimy powoli do perfekcji. I tak jednak ulewa. Podnosze do odbijania. Odbija siarczyście jak stary sarmata, a potem ...chlup ! Moim zdaniem ona się po prostu przejada, bo sądząc po przyrostach wagowych to rośnie wspaniale i raczej nie głoduje :) No ale jak mam się jej wyrwać i skąd mam wiedzieć czy to już sie przejadła, czy jeszcze dać possać ???? Ona raczej nigdy nie bawi się piersią. Dosysa się, ssie jak smok i puszcza. Może po prostu jest żarłoczna ???????? NO, ale przecież nie wyrwę się dziecku w trakcie jedzenia, bo: 1) do końca życia prześladowałby mnie ten wzrok zranionej sarny 2) ja bym się może wyrwała, ale na pewno istotna część mojej piersi zostałaby na zawsze między zaciśniętymi dziąsełkami Nastusi. Jakoś mi się żadna z tych wersji nie uśmiecha. A może jest jakaś cudowna metoda na to ulewanie ? Gosiu, siostro Kuk, ratuj !
  4. Cześć. Zostały mi jeszcze dwie strony do przeczytania, ale już aż puchnę, żeby też coś skrobnąć. Dodatkowo Nastusia robi wrażenie, że za chwilę się obudzi, więc jak nic do tego czasu nie napiszę to mnie skręci!!! Będę jakoś tak starać się nie chaotycznie....ale pewnie nie wyjdzie. Błogosławieństwem okazał się wózek z dużymi kołami pompowanymi. Idzie przez śnieg jak burza. Wózek jest na pasach, więc \"resoruje\" mna maksa i wyprawy po śniegu i błocie to sama rozkosz. Naprawdę fajnie się to prowadzi. Ja o odparzeniach też nie wiem wiele, bo Nastusia nigdy nie miała. Od początku stosujemy pampersy ( ceno wychodzi jak u Was, ok 100- 150 zł ) no i ja przy KAŻDYM przewijaniu pudruję jej pupcię mąką ziemniaczaną. MOIM PĘDZELKIEM NAJLEPSZYM OD PUDRU ! ha ha Dla pędzelka to zaszczyt pudrować taką pupcię! Co tam moja twarz ! Robię to tak, żeby na skórze nie została najmniejsza grudka, zero nadmiaru. Sprawdzam to jeszcze przed założeniem samej pieluszki. Nie stosuję żadnych innych kosmetyków do pupci. Pułka ugina mi się od raz użytych kremów. Pewnie zostaną tam na wieki :) Mąka ziemniaczana górą! ( no, według mnie, oczywiście...) Nastusia rośnie w kosmicznym tempie i zaczyna mnie to martwić. Pół szafy cudnych ubranek, których niemiała nawet raz...poszło się bujać. Pisałam już, że ma nieziemsko długie nogi. Teraz wyrosła i reszta. Musze już zmierzyć. No i gada. Gada jak małe radio. Gada jak sie obudzi i przed zaśnięciem. Gada jak zostaje sama i jak ma zabawki. Gada jak śpię i kiedy mam migrenę. Gada jak ktoś przyjdzie i jak wyjdzie. Ufff... Żeby było weselej najlepiej jej wychodzi jedno...eu-wa... A ja mam właśnie na imie Ewa, więc jest zabawnie. Kiedy jej śpiewam - dołącza się. Dosłownie ! I tu mam dylemat, bo nie wiem, czy mam przestać - bo to rozpaczliwy głos protestu przed moim recitalem, czy przeciwnie - ona lubi śpiewać z mamusią. hmmm Co Wy na to ? Ja ciągle jestem z małą sama. Mój mąż pracuje od 6 rano, a wraca po 21.00. Więc ma pół godziny żeby nacieszyć się córcią. Dlaczego tylko pół ? BO oto najważniejsze wieści !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!: NASTUSIA USTALIŁA RYTM !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zasypia o 21.30 i budzi się oo 8.30. REGULARNIE !!!!!!!!!!!! HURRRRAAAA!!!!!!!!!!!!!!! Wysypiam się, ze wszystkim zdążam, jestem szczęśliwa. Jadam śniadania, jestem umyta :) Czego pragnąć więcej ???? Pewnie ustaliłaby ten rytm dużo wcześniej, gdyby głupia mamusia nie oglądała filmów w Polsacie...FE! Nagana dla mnie, ale mam za swoje - nie przespane 2 miesiące. Kolejne dwa i już by mnie ponieśli pod kasztany....w żałobnym rytmie. Odkąd dziecko punktualnie jest w łóżku o 21.30 tak jak ręką odjął skończyły się wszelkie łzy, płacze, kołysanie, dyganie, bujanie itd do 3 nad ranem. Niunia delikatnie ukołysana po jedzeniu odpływa. W nocy jak zawsze budzi sie na żarcie 3 razy, ale bezinwazyjnie - je przez sen. I to tak, że czuję, jak mi szpik z kości wysysa. Pewnie dlatego tak rośnie. A właśnie. Łapie zabawki w ręce i wszystko sobie wpycha do buzi :( Łączy obie rąki i mach do dzioba! Prawie połokieć sobie wsadzi! Jak leży na brzuszku, to w sekunde potrafi się obrócić na plecki jak jej się znudzi leżenie na żabkę. Z pleców przewraca się na brzuch, ale niestety zawsze tak że zaryje nosem w podłoże, co mnie przyprawie o stany nerwic zespolonych. Wykończy mnie tym kiedyś. Ech...No i chciałam się jeszcze Wam pochwalić, że dwa tygodnie temu wróciłam do wagi sprzed ciąży. Niestety, wiadomość jest nieaktualna, bo po pobycie u mamusi przez tydzień znów jestem 1 kg do przodu :( Ale jak oprzeć się pomarańczowym szarlotkom ( tak ! Takie robi ! Co za raj w ustach!!! ), cielęcince, roladkom, buleczkom jogurtowym itd....:( Tragedia. Jak ja to zgubię ? Skakać nie mogę, bo jak podskoczę, to mi własny biust zęby wybije :( Koszmar jakiś. Trudno, chyba pogodzę się z nadwagą. Ale jak???? Lato idzie !!!! Zgrozo, ma któraś sposób...? Plissss Acha, z dobrych wieści - czkawa zniknęła. Chyba na dobre, bo od tygodni już nie miała. Ale kobyłę wywaliłam. Przepraszam, ale musiałam sobie ulżyć po tygodniu tęsknoty za naszym topikiem. Słuchajcie, ja mam taki nieskromy pomysł....Może któraś z Was ma możliwoście - finansowe i techniczne, żeby założyć naszą wspólną stronę internetową ? Nie jakieś super coś, ale coś w stylu takiej stronki na szybko, jak ma Katrin, co ? Byłyby tak np: 1. naszę zdjęcia 2. naszych maluchów - może z króciutki opisem - np. jaki kolor oczek. Do kogo podobne, gdzie zrobione zdjęcie. 3. tabelki - np. pierwsza taka jaka była i druga taka z przyrostami wagowymi. Można by wtedy podzielić ją na 12 najbliższych miesięcy i tylko wpisywać uaktualnienia na wzrost i wagę naszych pociech. Co o tym myślicie ?
  5. Cześć. Zostały mi jeszcze dwie strony do przeczytania, ale już aż puchnę, żeby też coś skrobnąć. Dodatkowo Nastusia robi wrażenie, że za chwilę się obudzi, więc jak nic do tego czasu nie napiszę to mnie skręci!!! Będę jakoś tak starać się nie chaotycznie....ale pewnie nie wyjdzie. Błogosławieństwem okazał się wózek z dużymi kołami pompowanymi. Idzie przez śnieg jak burza. Wózek jest na pasach, więc \"resoruje\" mna maksa i wyprawy po śniegu i błocie to sama rozkosz. Naprawdę fajnie się to prowadzi. Ja o odparzeniach też nie wiem wiele, bo Nastusia nigdy nie miała. Od początku stosujemy pampersy ( ceno wychodzi jak u Was, ok 100- 150 zł ) no i ja przy KAŻDYM przewijaniu pudruję jej pupcię mąką ziemniaczaną. MOIM PĘDZELKIEM NAJLEPSZYM OD PUDRU ! ha ha Dla pędzelka to zaszczyt pudrować taką pupcię! Co tam moja twarz ! Robię to tak, żeby na skórze nie została najmniejsza grudka, zero nadmiaru. Sprawdzam to jeszcze przed założeniem samej pieluszki. Nie stosuję żadnych innych kosmetyków do pupci. Pułka ugina mi się od raz użytych kremów. Pewnie zostaną tam na wieki :) Mąka ziemniaczana górą! ( no, według mnie, oczywiście...) Nastusia rośnie w kosmicznym tempie i zaczyna mnie to martwić. Pół szafy cudnych ubranek, których niemiała nawet raz...poszło się bujać. Pisałam już, że ma nieziemsko długie nogi. Teraz wyrosła i reszta. Musze już zmierzyć. No i gada. Gada jak małe radio. Gada jak sie obudzi i przed zaśnięciem. Gada jak zostaje sama i jak ma zabawki. Gada jak śpię i kiedy mam migrenę. Gada jak ktoś przyjdzie i jak wyjdzie. Ufff... Żeby było weselej najlepiej jej wychodzi jedno...eu-wa... A ja mam właśnie na imie Ewa, więc jest zabawnie. Kiedy jej śpiewam - dołącza się. Dosłownie ! I tu mam dylemat, bo nie wiem, czy mam przestać - bo to rozpaczliwy głos protestu przed moim recitalem, czy przeciwnie - ona lubi śpiewać z mamusią. hmmm Co Wy na to ? Ja ciągle jestem z małą sama. Mój mąż pracuje od 6 rano, a wraca po 21.00. Więc ma pół godziny żeby nacieszyć się córcią. Dlaczego tylko pół ? BO oto najważniejsze wieści !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!: NASTUSIA USTALIŁA RYTM !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zasypia o 21.30 i budzi się oo 8.30. REGULARNIE !!!!!!!!!!!! HURRRRAAAA!!!!!!!!!!!!!!! Wysypiam się, ze wszystkim zdążam, jestem szczęśliwa. Jadam śniadania, jestem umyta :) Czego pragnąć więcej ???? Pewnie ustaliłaby ten rytm dużo wcześniej, gdyby głupia mamusia nie oglądała filmów w Polsacie...FE! Nagana dla mnie, ale mam za swoje - nie przespane 2 miesiące. Kolejne dwa i już by mnie ponieśli pod kasztany....w żałobnym rytmie. Odkąd dziecko punktualnie jest w łóżku o 21.30 tak jak ręką odjął skończyły się wszelkie łzy, płacze, kołysanie, dyganie, bujanie itd do 3 nad ranem. Niunia delikatnie ukołysana po jedzeniu odpływa. W nocy jak zawsze budzi sie na żarcie 3 razy, ale bezinwazyjnie - je przez sen. I to tak, że czuję, jak mi szpik z kości wysysa. Pewnie dlatego tak rośnie. A właśnie. Łapie zabawki w ręce i wszystko sobie wpycha do buzi :( Łączy obie rąki i mach do dzioba! Prawie połokieć sobie wsadzi! Jak leży na brzuszku, to w sekunde potrafi się obrócić na plecki jak jej się znudzi leżenie na żabkę. Z pleców przewraca się na brzuch, ale niestety zawsze tak że zaryje nosem w podłoże, co mnie przyprawie o stany nerwic zespolonych. Wykończy mnie tym kiedyś. Ech...No i chciałam się jeszcze Wam pochwalić, że dwa tygodnie temu wróciłam do wagi sprzed ciąży. Niestety, wiadomość jest nieaktualna, bo po pobycie u mamusi przez tydzień znów jestem 1 kg do przodu :( Ale jak oprzeć się pomarańczowym szarlotkom ( tak ! Takie robi ! Co za raj w ustach!!! ), cielęcince, roladkom, buleczkom jogurtowym itd....:( Tragedia. Jak ja to zgubię ? Skakać nie mogę, bo jak podskoczę, to mi własny biust zęby wybije :( Koszmar jakiś. Trudno, chyba pogodzę się z nadwagą. Ale jak???? Lato idzie !!!! Zgrozo, ma któraś sposób...? Plissss Acha, z dobrych wieści - czkawa zniknęła. Chyba na dobre, bo od tygodni już nie miała. Ale kobyłę wywaliłam. Przepraszam, ale musiałam sobie ulżyć po tygodniu tęsknoty za naszym topikiem. Słuchajcie, ja mam taki nieskromy pomysł....Może któraś z Was ma możliwoście - finansowe i techniczne, żeby założyć naszą wspólną stronę internetową ? Nie jakieś super coś, ale coś w stylu takiej stronki na szybko, jak ma Katrin, co ? Byłyby tak np: 1. naszę zdjęcia 2. naszych maluchów - może z króciutki opisem - np. jaki kolor oczek. Do kogo podobne, gdzie zrobione zdjęcie. 3. tabelki - np. pierwsza taka jaka była i druga taka z przyrostami wagowymi. Można by wtedy podzielić ją na 12 najbliższych miesięcy i tylko wpisywać uaktualnienia na wzrost i wagę naszych pociech. Co o tym myślicie ?
  6. Dziewczyny, nie mam pojęcia kiedy ja nadrobię tę lekturę, ale postaram się jak najszybciej. Wybaczcie długi \"niebyt\", ale wyjechałam na dwa dni do rodziców, tam zastałam mamę w agonii migrenowej, więc pobyt przedłużył mi się o tydzień, a po powrocie migrena dopadła mnie. Już żyję i nie mogę się doczekać aż się naczytam wszystkiego. Dziś nie mam co o tym marzyć, niestety :( Piszę tak tylko szybciutko, żebyście się nie martwiły, ze znów mnie kosmici porwali. Jesteśmy wszyscy cali i zdrowi. Acha, na odparzenia ja osobiście polecam mąkę ziemniaczaną. Robi cuda ! A osławiony Sudocrem....nie będę się wyrażać. W każdym razie nie używam. pozdrawiam i do usłyszenia wkrótce - jak doczytam wszystko.
  7. Witam Panie, ja sobie chyba postawię szlaban na telewizor. Najpierw obejrzałam, chyba jeszcze zaraz po porodzie program o tym, jak łatwo dziecko może się zachłysnąć, mózg będzie niedotleniony i ....roślinka do końca życia. O ile przeżyje. Oczywiście dostałam amoku na tym punkcie i drętwieję do dziś przy każdym kaszlnięciu Nastusi. A ta kaszle często, bo żarłok jest okropny, je łapczywie, dużo, a przy mojej obfitości pokarmu - regularnie zalewam ją mlekiem i ona się krztusi. ładny cyrk mam z tej okazji. Prawie nie mogę karmić na siedząco, bo wtedy ciśnienie mleka jest tak duże, jakby podstawiła dziecko pod kran...:( A dziś coś mnie podkusiło, żeby włączyć to gadające pudło akurat dokładnie w momencie, jak zaczął się program o dziecięcym porażeniu mózgowym, które może się ujawnić nawet dopiero około 11-12 miesiąca życia dziecka. Ja chyba zwariuję do tej pory. Pokazywali na co zwórcić uwagę, co jest niebezpiecznym symptomem i z czym i kiedy lecieć do lekarza. Na dobra sprawę taką panikarę jak ja czeka teraz 10 miesięcy potwornej męki, bo niepokojącym sygnałem, jak się okazuje, może być prawie wszystko. Że krzywo siedzi, że nie klaszcze w rączki, że nie podskakuje, że nie interesuje się zabawką, tylko sznurkiem od zabawki itd. HORROR !!!! Po co ja to obejrzałam???????????? A z dobrych nowin - wczoraj Nastusia poraz pierwszy zainteresowała się zabawkami, które jej mama z mozołem i pietyzmem pół dnia montowała nad siedziskiem. Zaczęłam prasowanie z nadzieją, że uda mi się coś zrobić, jeśli będzie sobie patrzeć na te dyndające zabawki. I nagle....patrze....a ona łapie je w rączki, uderza w nie i wybucha radosnym rechotem !!!! Z innych nowinek - Nastusia lubi kąpiel pod warunkiem, że: 1. nikt nam nie asystuje ( wstydliwa, czy co ??? ) 2. nie ma wanienki nawet w zasięgu wzroku 3. jest uzasadniony podów kąpieli ( np. upaprana w kupci dupcia, lub chłodne nóżki, które ogrzewam kąpielą ) 4. nie spiesze się 5. nie denerwuję się 6. woda jest bardziej chłodna, niż ciepła 7. miejscem kąpieli jest ....zlew. W zlewie nie protestuje nawet przez moment, nie wierzga, nie bryka, nie płacze. Mam nadzieję, że z czasem nie zacznie utożsamiać się z zastawą stołową.... Oho, obudziła się, to już wiele nie napiszę. Ale chciałam Was koniecznie zapytać, jak to jest z waszymi przedporodowymi planami mówienia do dziecka w różnych językach? Robicie tak?
  8. Acha, i jeszcze mi się dziś śniło, że znów byłam w ciąży. I że właśnie się zorientowałam, że wybił mój termin i że być może zaraz urodze, a ja nawet nie mam zarejestrowanej ciąży w przychodni, ani nie byłam u żadnego lekarza i blady strach na mnie padł. A najbardziej było mi żal, że jak ja teraz wykarmię dwoje na raz! Przecież Nastusia ma niecale 3 miesiące ! ( głupie.... ) ech...horrory.
  9. Myshko, to jest loteria. Czasem mała usypia dosłownie nie wiadomo jak i kiedy. Trzymam ją np. na rękach i z kimś rozmawiam, albo przez telefon, nagle patrze - a ona śpi jak suseł. Czasem przytula się do mnie w łóżku i \"odlatuje\". A czesem kołyszę ją do 1.00 nad ranem....jak wczoraj...ręce opadają.
  10. Rany, dziewczyny, gdzie się podziałyście ???? Zbiorowa epidemia ? Odezwijcie się. U mnie wesoło, jak w bajce. Tepsa kolejny raz wyłączyła mi telefon, kolejny klient wypiął się z zapłatą, póki co żadne wydawnictwo na padło na kolana przed moją twórczością...fajnie jest. I po co mi obóz ze szkołą przetrwania ??? Jak ja przetrwam do końca miesiąca to już będzie powód do dumy i dyplomu w ramkach :( trzymajcie się ciepło, ide gderać sobie po cichu w kącie.
  11. Lonko, z tym stanikiem to strasznie współczuje. Ja sobie marze, ze jak juz bede okropnie bogata, to sobie kupie ciepła wysepke, z dala od turystów i w ogóle nie bede sie w nic ubierac, a stanik to wrecz demonstracyjnie spale! Pierwszego dnia !!!! Chrzciny to planujemy troszke nietypowe - bo u moich rodziców w ogrodzie. Mój tata jest sparaliżowany i nie mógłby nigdzie indziej wziac udziału w tym wydarzeniu ;( Ominął go i tak nasz ślub i to wystarczy. Chrztu juz by nam nie wybaczył chyba. Tak wiec planujemy to na lato. Pewnie w lipcu. A nie wykluczone, ze przy okazji chrztu wezmiemy równierz slub w tym ogrodzie ;) Bo mamy tylko cywilny, na razie. Nie przepadam za amerykańskimi wynalazkami, ale w sumie to sytuacja nas zmusza. Inaczej na pewno zdecydowałabym sie na jakas katedre. No i nie wi=iem, czy majac dziecko wypada brac slub w białej sukni i wianku - w koncu to symbole niewinnosci, nie ? ;) A tymczasem przeciez mój wianek bedzie sobie cicho kwilił....w wózeczku, ha ha.
  12. Witam po wspaniałej drugiej przespanej w całości nocy ! Jaki piękny jest ten świat ! I cóż, że za oknem leje, że wieje, że na koncie debet, że kaloryfer zimny ?! Cóż z tego, skoro przespałam całą noc!!! Marzenia się spełniają, a te spełniło się dzieki Myshy ! Poszłam za Twoją radąi postanowiłam przeczekać upiorny atak ryku przed północą. Niunia rozbudziła około 22.00 i w ryk zamiast spać. No więc ją nakarmiłam i położyłam mocno przytulając. Rany, jak się darła. Po jednej minucie myślałam, że jednak zwątpię i wezmę ją na ręcę i ukołyszę, bo przecież ona gardło zedrze! Jakby w odpowiedzi na moje myśli Nastusia zamilkła na 2 sekundy. Spojrzała na mnie badawczo i widząc rodzący się promienny uśmiech na mojej twarzy ....ponownie uderzyła w ryk. Wrzeszczała tak z 15 sekund i z nów zamilkła przyglądając mi się uważnie. Ja - kamienna twarz. To ona jeszcze raz buuuuuu!!!! Ale krócej, może z 10 sekund i znów kontrola co ja na to. A ja nic. Zakończyła więc arię jednym smętnym Błeeee...., zamknęła oczy i zasnęła. Cała akcja nie trwała dłużej niż 5 minut!!!! I spała całą noc, oczywiście z przerwami na jedzonko - ale z tej okazji mała nigdy nie płacze i natychmiast po jedzeniu zasypia - o ile w ogóle się budzi....Juuupiiii !!! Jak mi dobrze. No i mam pytanie do Was. Przynajmniej do tych z was, któe mają bardzo dużo pokarmu. Jak sobie radzicie w nocy ? W dzień oczywiście nie rozstaję się z wkładkami laktacyjnymi. No, ale na ten cel jest niezbędny stanik. Przez dwa miesiące zmagałam się z tym żywiołem również w nocy, ale powiedziałam sobie: dość! Ani jednej nocy więcej w tym potwornym wynalazku. A jak to jest u Was ? Może macie jakąś metodę ? Co do wyciągania z wanny - ja też jeszcze do tego nie doszłam :( Wrzask jest straszny, a akcja z rozwinięciem z ręcznika, nakremowaniem i ubraniem, to jest taki cyrk, że szkoda pisać.
  13. Ja już chyba dziś nic nie napiszę. Oh, mała maruda z tej mojej Nastusi. Już prawie śpi...a jeszcze kwęka. Nie pamiętam czy już skłądałam gratulacje Motylkowi. Jeśli nie - to najszczersze !!!!! Mysh - genialny pomysł z tym zasypianiem. Ja też tak spróbuję. A właśnie, miałam się pochwalić - wczoraj Nastusia zasnęła o 10.00 i przespała całą noc, aż do 8 rano !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No niemożliwe !!!!!!!!!!!!!! Oczywiście były pobudki na jedzenie, ale pierwsza była o 3.30 rano ( !!!!!!!!!!!!!!!!!!! ). Za to jak się przyssała, to myślałam, że mi szpik z kości wyssie :) No, ale wczoraj byłd zień pełen wrażeń bo pojechaliśmy do znajomych, i do kolejnych znajomych i tysiąc osób nad nią wisiało piejąc i cmokając, więc się dzidzia naoglądąła nowych twarzy. Ja rozumiem, ze to może wyczerpać i chce się spać. Ale że nie miała po tym horrorów ?? .... Fisa, Ciebie też nie chce martwić, co do spania noworodków....Ja coprawda nie mam doświadczenia takiego, ale moja mama owszem. Niestety, jak zobaczycie na kolejnym przykładzie - byłam zmorą moich rodziców przez długie lata...otóż ja nie spałam w ogóle. Tak, dobrze czytacie. W OGÓLE. Do drugiego roku życia ( chyba to u mnie jakaś magiczna liczba ?? ). Dostawałam najróżniejsze środki nasanne dla niemowląt, w końcu dawki dla dorosłych, w końcu dali sobie spokój. Nie spałam i już. A jeśli zasypiałam, to maksymalnie na 20 minut. Rekord to był - na całą dobę.... Teraz za to jestem śpiochem ( musze to przecież kiedys odespać! ) i dlatego byłam przerażona myślą, ze moje dziecko może mieć to po mnie.... Na szczęście los okazał się dla mnie łąskawy. Ufff. Jest Bóg! Słuchajcie,. a teraz sprzedam Wam na ...waszą odpowiedzialność ( he he ) moje patenty. Uprzedzam, że nie ręczę za efekty bo moja poczytalność już mogłyście poznać, więc.... Kiedy mała nie śpi i ciąge chce na ręce, a ja mam już ręce zajęte - np. domowa robotą, to nie pozostaje nic innego jak mieć dodatkowa parę rąk, co z punktu widzenia aktualnej medycyny jeszcze nie jest do nabycia w markecie. I wymyśliłam ciasną koszulę zapinaną na guziki z przodu. Nosidełko jeszcze odpada, ponieważ mała nie siedzi, więc byłoby to zbyt duże obciążenie na kręgosłup. A taką koszulę zapinam mocno po przytuleniu dziecka w wygodnej pozycji i mała jest przylepiona do mnie. NIE STOSOWAĆ PO JEDZENIU. Ani swoim, ani tym bardziej dziecka :). Najciaśniej co prawda musi byc przy pupci, a nie przy brzuszku, ale mimo wszystko... W każdym razie ucisk koszuli musi być porównywalny do ucisku ramion, jak się trzyma dziecko. No i koszula musi byc oczywiście wpuszczona w spodnie.... NO i najważniejsze, to jest dobre na kilkanaście minut. Ale to przeważnie wystarczy żeby zrobić co sie tam ma do zrobienia, a często dziecko w tym czasie usypia. Patent drugi - mycie samej główki dziecka - robię to ciągle w związku z walką z ciemieniuchą. Na ten cel potrzebny jest zlew dwu-komorowy. Jedną komorę wykłada się grubym ręcznikiem frote, oraz ręcznikiem wykłada się brzeg ( połączenie z druga komorą ). Na ręcznik kładzie się dziecko tak, żeby miało głowke wystajaca własnie do tej drugiej komory zlewu. I gotowe! Nastusia bardzo lubie te zabiegi. Niemal usypia przy tym. Acha, całe szczęście mała uwielbia jazde samochodem i zazwyczaj zasypia juz w chwili wkładania jej do fotelika. Tak wiec zabieramy ją wszędzie, do wszystkich znajomych, na Sylwestra, no wszędzie. Mała szybko przyzwyczaiła sie do zmian otoczenia i mam wrazenie, ze lubi to. Niestety w naszym samochodzie tez nie mieści się wózek - a mamy spory - taką wersję terenową ( wózek, nie samochód !!! ). A w bagażniu zamontowany gaz, więc miejsca oólnie brak na wszystko.
  14. Cześć.\\Dziewczyny, nie doczytałam wszystkiego, ale pisze szybko, bo nie wiem ile mam czasu. Z góry przepraszam za błędy. Micka, zmartwię Cię co do koloru oczu - bywają dzieci kompletnie nie stusujące się do reguł - ja jestem najlepszym przykładem. Urodziłam się - jak większość dzieci - z granatowymi ( dosłownie, jak fiołki ) oczami. Rodzice czekali i czekali aż to wyblaknie - bo powinno najpóźniej po 2-3 tygodniach. I potem powinny być szaroniebieskie do czasu aż się ureguluje właściwy kolor. Cóż...moje były ciemno-granatowe przez......DWA LATA. Do piero po skończeniu dwóch lat zmieniły kolor na ...zielone :) NO, cholera, wiedziałam, ze dużo nie napisze. Musze lecieć. Pa ! Dokończę później!
  15. Logosm - wspaniale że już jesteś. Gratulacje dla Ciebie i czekamy na relacje. Co za transfuzja ??? Było aż tak źle ??? Jeszcze o Anastazji - jest kompletnie nie wymiarowa :( Ma kosmicznie długie nogi ( nie wiem w kogo ) i nic na nią nie pasuje. Jak rękawy dobre w pajacyku - to nóżek nie może wyprostować. Jak nóżki dobre, to rączki kończą jej się w okolicach łokci :( I wszystko jej zawijam po sto razy. Dałam już spokój z pajacykami i zakładam normalne kaftaniki, majtki ( takie fajowe, na pampersa ) i spodenki - dla starszych dzieci :) Paznokcie musze obcinać jej co 3 dni, bo straszliwie szybko rosną i łatwo się nimi masakruje ta moja kruszynka. Usypianie ! To jest bal ! Już miałam dość kiwania, bujania, kołysania, lulania do 3 nad ranem i wzięłam się na sposób. Otóż obejrzałam w TV program o zaklinaczce dzieci. ha ! Strzał w 10! Zaczęłam stosować ta metodę z odkładaniem dziecka do łóżka, kiedy tylko się na chwilkę choćby uspokoi. To działa ! Wczoraj darła się już tylko do północy i w końcu dała za wygrana i zasnęła. Obok mnie. Ciągle śpimy z nią, bo tak jest mi wygodniej. Nie rozbudzamy się do karmienia. Ani ona, ani ja. Jak tylko czuję, że ona się wierci, zaczynam ja karmić. Dosłownie przez sen. Dlatego rano zazwyczaj nie pamiętam czy karmiłam ją tylko 2 razy w nocy, czy może 4 ?? Na razie to się sprawdza i świetnie funkcjonuje. Zobaczymy jaki będzie cyrk z odzwyczajaniem od spania z nami. Na razie nie ma z tym problemu - bo mała w ciągu dnia śpi sama w swoim wózku. Oj, to będzie na tyle. Uff
  16. Mysh, dobry pomysł z tymi nowymi informacjami. Warto je skonsultować ze sobą ;) To ja może zacznę : Nastusia kompletnie nie jest książkowa - ot i sprawdziły się moje \"marzenia\" żeby coś nie było książkowe. Szkoda, że w taki sposób... A zatem po kolei: Praktycznie od pierwszego tygodnia życia Anastazja podnosi bardzo wysoko głowę leżąc na brzuchu. I utrzymuje ją bardzo długo. Ale za to kompletnie ignoruje grzechotki, zabawki, ma w nosie wodzenie wzrokiem za czerwonymi piłeczkami itd. Tylko za mną i tatusiem wodzi wzrokiem. Śmieje się jak wariat i jest bardzo rozgadana. Uwielbia patrzeć na swiatło i zawsze przygląda się żyrandolowi, jak jest na rękach Dzwieki jej nie interesuja - tylko rozmowa - kiedy sie do niej mówi. A jakieś dzwonienie, grzechotanie koło ucha, to jej wisi... Je tyle samo, tylko więcej, ale najada się szybciej. Ssie lepiej, efektywniej. Kupek jest zasadniczo dużo mniej. Ze snem w nocy jest różnie. Raz śpi pięknie, raz marudzi :( Rytmu brak. musze kończyć, bo znów się zaczyna...alarm :)
  17. Czołem. Nie wiem jak dużo zdołam napisać, bo mała właśnie się obudziła. Cóż...przynajmniej dała poczytać :) Oczywiście gratulacje dla Shemeterling! No i trzymam za Pati. Katrin, u mnie też rok się rozpoczął.....brzydki wyraz...... Dlatego coraz bardzoej się skłaniam ku wyjazdowi za granicę. Dziś dla \"dowcipu\" kochana Tepsa wyłączyła mi telefon. NO super, bo akurat są urodziny mojego taty i miałam nadzieję zadzwonić i złożyc mu życzenia. Cóż...\"kocham\" ten kraj.... Ostatnio Nastunia też miała 4-ro dobowy przestój w kupkach, a ja mało ze skóry nie wyszłam, bo przeraziłam się, że może to efekt dołączenia do mojej diety czekolady i biedactwo będzie mieć zaparcie. No i \"rewelacyjnie\" opiłam się mleka i objadłam surowej marchwi z jabłkami, żeby jej ułatwić wypróżnienie. Oj, ułatwiłam...nie pytajcie nawet jak \"WYSTRZAŁOWO\". To się nie tylko nie zmieściło w pampersa, ale również w body, śpioszki i rajstopki....Prześcieradło również do prania. Mam nauczkę, żeby nie panikować i dac dziecku czas na samoistne załatwienie sprawy. cdn. bo mała chce papu
  18. Acha i jeszcze dla spragionych normalnej wyżerki proponuję roladę z cielęciny, nadziewaną farszem drobiowym. Kupuje się taką szmatę cielęcą - żebarka bez żeberek :), smaruje przyprawami, zostawia na noc. Przygotowuje farsz z piersi kurczaka, z cebulką, bułeczką itd. Zawija się to potem i leciutko podsmaża. A potem już tylko dusi. Nie dość że pycha, to jeszcze rewelacyjna galaretka dookoła tego powstaje. PYSZNOŚCI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Acha, dziewczyny, znikam na 3 dni. Odezwę sie dopiero około wtorku, tak więc nie martwcie się o mnie !!!! Jade na wyżerkę do mamusi :) Może przywiozę jeszcze jakąś opcję dobrego żarełka dla nas - mamuś. Oby...moja mama ma doskonałe pomysły.
  19. NO i dopadło mnie ! Ludzie, toś to jest jakaś klątwa chyba ! Mało że migrena, mało że nie śpię drugi miesiąc i łażę po ścianach, to jeszcze katar się przyplątał ! Tylko sobie w łeb strzelić.... Co do jedzenia, teraz już bardzo serio, słowo daję :) - ja też unikam smażonego, dlatego wzbogaciłam swoje archiwum zup i potrawek mięsnych z kurczaka i nawet to polubiłam. Taki przepis na szybko tu walnę, może się połapiecie, co ja mam na myśli - ćwiartuję kurczaka bestialsko na różne części jego zbolałego ciała. Wrzucam do gara z odrobiną wegety. Jak już jest miękki to wyciągam drania i rozszarpuję na małe sztuczki, a w wywarze tymczasem gotuję pietruszkę, marchewkę i selera. Jak są miękkie, to wyciągam i kroję na niezbyt małe kawałeczki. Mieszam z kurczakiem, wrzucam do gara i zalewam zasmażką zrobioną na bazie powstałego wywaru/rosołku + masełko, + mąka. Nie za wiele, zeby mi to całe towarzystwo nie pływało! Wrzucam koperak, albo pietruszkę - natkę, sól, pieprz i do gardła. Pychota ! Naprawdę bardzo to lubię. Pokarm - ja nie dokarmiam butelką, bo moje mleko wyciekłoby mi chyba oczami. Anastazja je bardzo dużo, bardzo często, a ja się bez przerwy zalewam mlekiem. Koszulka nocna jest na raz, bo budzę się zawsze dosłownie w kałuży mleka :(
  20. Co do pielęgniarki środowiskowej - u mnie było tak, ze po powrocie ze szpitala mąż poszedł do przychodni rejonowej i zgłosił dzidziusia, to znaczy zarejestrował do wybranej pani pediatry. Wtedy wpisali małą do bazy i przdzielili położną środowiskową ( bardzo fajną ), która po tygodniu wpadła z wizytą. A w ogóle po po pierwszym tygodniu po powrocie ze szpitala to przyszła ta położna, która odbierała poród - zobaczyć co z małą i zdjąć moje szwy. I to była jej ostatnia wizyta. Od tamtej pory przychodzi ta środowiskowa. A , bo widzicie, u mnie nic nie ma jak Bozia przykazała....otóż: ja rodziłam w Olsztynie, ale mieszkam w Ostródzie, ale zameldowana jestem w ogóle w innym województwie - u rodziców w domu :) Tak więc był cyrk z peselem, meldunkiem, przesyłaniem papierów itd. Ale u mnie to normalne, nic nie może być tak PO PROSTU, jak u innych ludzi, tylko zawsze musi być coś namiesznae :)
  21. Gosia ! No nareszcie ! Dziękuję, ze przychiliłaś sie na naszje prośby i już nie jesteś tylko \"siostra Kuk\", ale zyskałaś własną torzsamość forumową :) Super ! Bardzo CI dziękuję za wszystkie rady, skrupulatnie sobie to drukuję i po woli zaczynam okupacje owych gazet. W końcu nic mnie to nie kosztuje, więc mogę się za darmo wygłupić. A nuż coś z tego będzie ? Jak już zacznę coś zarabiać to zwołam zlot na mojej działce naszego Forum, a co ! Może to nie Riviera, ale zielono jest i miło.
  22. Joanko, jesteś nieoceniona. Ogromnie Ci dziękuję. Dziewczyny, dziś nic nie naskrobię, bo od wczoraj grasuje mi po głowie migrena. Umieram. Pamiętajcie o orhideach, jakby co. I nie pozwólcie pochować mnie zbyt blisko jeziora, bo wilgoć mi szkodzi. Pozdrawiam żywych. Shalla
  23. GRATULACJE DLA LOGOSM I STASIA !!! No przecież mówiłam, że urodzi zaraz ! Super! Miliony uścisków i wracaj do nas jak najprędzej! Joanko, nie tylko nie mam nic przeciwko, ale nawet bardzo Ci jestem wdzięczna za wszystkie informacje. Oczywiście, jeśli tylko możesz, to bardzo proszę, daj mi namiary na te pisma, o których wspomniałaś. Ja ich nie czytam, bo z tego co sie orientuję, to chyba po 10 zł każde jest....troszkę to dla mnie za dużo ;( Pati, nie przejmuj się, ja z tymi żiemniakami trochę żartowałam. A tak serio, to bardzo lubię ziemniaki pod 100 postaciami i często przyżądam je na różne sposoby. A figura to u mnie faktycznie krucho, bo mała ma już 2 miesiące, a ja ciągle 1 kg nadwagi względem wagi sprzed ciąży. A przed ciążą tez nie byłam okruszek... Co się zaś tyczy diety, to już sobie dawno odpuściłam i zaczęłam jeść jak człowiek. O dziwo, dziecku przeszły wszystkie wyspki, jak tylko zaczęłam jeść normalnie - i czekoladę i dżemy i soki pożeczkowe i tony żółtego sera, a po mleku ( np, w kawie _ dostaje najwyżej rozwolnienia ( Nastusia, nie ja ! ). Tak więc eksperymentuję i wprawadzam po trochu coraz więcej zakazanych rzeczy :)
  24. Katrin, nie przejmuj się. U mnie to też trwało wieki. Teraz mała ma 2 miesiące, a ja ciągle czuję, że to jeszcze nie koniec. Nie ma już oczywiście tegoco na początku, czyli krwawienia, czy innych nieprzyjemnych historii, ale według mojej oceny wydzielina nie wróciła jeszcze \" po punktu wyjścia\". na pewno wszystko jest ok, ale jeśli jesteś zaniepokojona spróbuj jakoś sie wyrwać do lekarza. Lepiej, żeby on Cię uspokoił, lub ewentualnie coś doradził. Po co Ci dodatkowe nerwy.
  25. Acha, jeszcze miałam się podzielić moją fenomenalną kuchnia dla karmiących - to szczególnie dla Ciebie Pati: A zatem: Śniadanie pominę, bo się na nie nie budzę. Jak już zasnę o 4 nad ranem, to budze w porze obiadowej... Zanim się zwlekę, przewinę królewnę, ubiorę, umyję siebie ( wyczekując jak wilk na czatach stosownego momentu, żeby piorunem wpaść do łazienki, urządzić tam małą demolkę, narozlewać szamponów, zalać wodą całą podłogę, zablokować muszlę - bo mi sie zacina, wywalić na podłogę zestaw wacików, kosmetyków, żelów, lakierów i innych kompletnie zbędnych karmiącej rzeczy i wypaść z nie mniejszym hukiem by ukoić ryk rannego zwierza - czyli Nastuni pozostawionej w wózeczku na te 1,5 minuty....) Potem jedną ręką kołysze wózek głośno przemawiąjąc - to żeby ją przekrzyczeć - a drugą wyszarpuję z głowy szczotka resztkę włosów. Nie mam trzeciej ręki do przygotowania obiadu, więc to danie tez mogłabym ominąć. Ale bywa, że zamorzony głodem żołądek czasem jednak dochodzi do głosu i wtedy zaczynam gotować. Ponieważ nic nie wolno, proponuję rewelacyjne danie z ziemniaków gotowanych, ubitych, posypanych dowolnym zielskim i np. masełkiem, chyba że ktoś nie moze masełka. To na pierwsze danie. Na drugie polecam odrobinę szaleństwa - a więc ziemniaki z dodatkiem ugotowanej na parze marchewki - no palce lizać po prostu! Na deser byłoby świetne pure ziemniaczane, ale smażona cebulka, czy skwarki sa nie wskazane, więc przyżądzamy wersję zubożoną o te składniki. Jak równiez bez mleka, bo jak wiadomo jest silnym alergenem. Gdyby nie pora roku poleciłabym wiadro sałaty, bez dadatków, bo wszystko jest szkodliwe. Zreszta nie bardziej niż sama sałata, która podobno wyciąga z ziemi same świństwa z promieniowaniem po Czarnobylu na czele. Kompot może być nie ziemniaczany, ale lepiej jakby go wcale nie było, bo kompot z zasady robi się z owoców, a nie z desek, a owoce mają to do siebie, że zazwyczaj posiadają pestkę - a to jak wiadomo zabójcza broń na kobietę karmiącą. A więc woda ! Najlepiej bez cukru, bo szkodliwy. Słodziki też szkodliwe, bo rakotwórcze. Nie polecam na obiad ryb, bo hodowane sa na hormonach, ani kurczaków, bo te świecą potem w żołądku i sam Pan Bóg wie czym oni je karmią. Wołowina odpada z powodu Krojcfelda-Jacoba, a wieprzowina ma za dużo białka alergennego. Polecam Pawie. Nie jadłam, ale również nie czytałam, żeby były szkodliwe, więc stąd czerpię wnioski, że nie są. Na kolację poleciłabym ziemniaki, jeśli ktoś lubi, ale..... może być coś innego, np. marchew. Najlepiej surową, bo taką trzeba gryźć, a to doskonale rozładowuje frustrację.... Jeśli odkryję jeszcze jakiś jadalny produkt na pewno napiszę!
×