Shalla
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shalla
-
Czołem obywatelki! Nie lubię się powtarzać, ale jakoś mnie dziś na oryginalność nie bierze, więc sie powtórze - kochane jesteście. Bardzo dziękuję za rady i zaraz się biorę do aktywnego lobbowania w czasopismach na swoją korzyść. A nóż ktoś da się omotać o coś z tego będzie ? Ach, jaka szkoda, ze przez internet nie mogę wspomóc siły perswazji głębokim dekoltem! Któż by mu się teraz oparł ? Może stół....w każdym razie coś na dużym i mocnym stelarzu :( Jezu, ja zaczynam marzyć o operacji plastycznej, co dotąd było mi obce. No, ale jak mam nie marzyć, kiedy się nie mogę w lustrze przejrzeć ???? POdchodzę i co jest w całym polu widzenia ??? No co ??? BIUST !!!! Ja przez niego lustrzycy dostanę, a stanik to chyba sobie własnoręcznie uszyję z dwóch abażurów, albo już nie wiem co.... Depresja biustowa mnie bierze. A nigdzie o tym w poradnikach nie piszą! pozdrawiam i lecę rozbuchać moją karierę \"pisarską\" na cały świat. Buchacha, ale co szkodzi spróbować ? Po tylu rzyczliwych słowach i dobrych radach jestem Wam winna wykazać się nieco w staraniach :) Zdam relację, jak mi ktoś odpiszę, ale już nie mogę odeprzeć napływających w wyobraźni komentarzy nagabniętych redaktorów...
-
Dziewczyny, jesteście kochane. Bardzo Wam dziekuję za rady. No poszukam tych magazynów, choć mogę to zrobić tylko przez internet, bo mieszkam na kompletnej pipidówce i nie mam samochodu, więc nawet do głupiego kiosku mam hektary do przebycia ;( Ale postaram się. Na pewno się nie poddam, no nienawidzę opadniętych rąk. Siostro Kuk - rany, czy ja musze tak do Ciebie pisać ??? :) A może mogłabym się zwracać jakoś bardziej po ludzku, np. po imieniu, lub po pseudonimie ? Proooooszę, bo to Siostro Kuk brzmi, jak \" siostro przeoryszo, czy świece już zapalone i reflektarz posprzątany do wieczornych modłów ? \" hi hi No więc odpowiadając na Twoje pytania Nastusia ma ogromny apety i je mnóstwo. Nie przerywa jedzenia, nie wybucha płaczem. Dosysa się jak mała pijawka i odpada dopiero, jak już....nic nie ma w \"podajniku\" :) Może to jednak nie kolka...? Nie próbowałam jeszcze z Gripe Water. Może więc spróbuje, skoro radzisz. A teraz idę jeść, bo to już po czwartej, a ja dzis jeszcze nic....
-
Dziewczyny, jesteście kochane. Bardzo Wam dziekuję za rady. No poszukam tych magazynów, choć mogę to zrobić tylko przez internet, bo mieszkam na kompletnej pipidówce i nie mam samochodu, więc nawet do głupiego kiosku mam hektary do przebycia ;( Ale postaram się. Na pewno się nie poddam, no nienawidzę opadniętych rąk. Siostro Kuk - rany, czy ja musze tak do Ciebie pisać ??? :) A może mogłabym się zwracać jakoś bardziej po ludzku, np. po imieniu, lub po pseudonimie ? Proooooszę, bo to Siostro Kuk brzmi, jak \" siostro przeoryszo, czy świece już zapalone i reflektarz posprzątany do wieczornych modłów ? \" hi hi No więc odpowiadając na Twoje pytania Nastusia ma ogromny apety i je mnóstwo. Nie przerywa jedzenia, nie wybucha płaczem. Dosysa się jak mała pijawka i odpada dopiero, jak już....nic nie ma w \"podajniku\" :) Może to jednak nie kolka...? Nie próbowałam jeszcze z Gripe Water. Może więc spróbuje, skoro radzisz. A teraz idę jeść, bo to już po czwartej, a ja dzis jeszcze nic....
-
Czesc, dziewczyny, dziękuję wam ze wszystki emiłe słowa o moim rzekomym talencie pisarskim, ale tego jakoś nie widzę. Mam koleżankę, która usiłuje wydać powieść. Naprawdę dziewczyna fajnie pisze i co ? Nici. Okzauje się, ze to jest rynek, gdzie ludzie grabiami wyrywają sobie kontrakty i jest strasznie ciężko się przebić, coś wydac i jeszcze dostać za to pieniądze. Przynajmniej ona tak mówi. Zresztą, ja nawet bym nie wiedziała jak zacząć. Do kogo się zgłosić, gdzie napisać ? Jak to się rozkręca ? Z kim się rozmawia, itd. To chyba trzeba miec obcykane, no sama nie wiem.... Co do kolki mojej Nastusi. Siostro Kuk, dziękuję za porady. Ale z tym jest jakoś dziwnie. Ja już sama nie wiem co to jest. Ja to może opisze, to może wpadniesz na pomysł, co to może być ? Zaczyna się o różnych porach. Czasem o 22.00, czem o północy, czasem dopiero ok 1.00 w nocy. Płacze strszliwie, ale uspokaja się natychmiast po wzięciu na ręce. Nie pręży się, nie puszcza bąków kiedy jest juz po wszystkim. Brzuch ma miękki. Czasem wzięcie na ręce pomaga tylko na 2 minuty, poczym zaczyna płakac od nowa i trzeba modyfikować pozycje - np. kołysząc bardzo szybko, albo bardzo wolno. Zadziwiające, że jeśli kołyszę ją tak samo, ale stojąc obok łóżka - uspokaja się natychmiast i zasypia. Kołysanie w łózku - nawet w tej samej pozycji - nic nie daje. Czy to może być kolka ???? Mnie to wygląda na ogólne rozmarudzenie. Przesypia całe dnia, więc wieczorem jest rozdrażniona, bo chciałabym może spać, ale już nie może. Bo ile można ??? Nie wiem już, poradźcie coś :( I też zaczyna jej sie coś tak jakby początki ciemieniuchy. Słyszałam, że ta ciekła parafina jest świetna na t a przypadłość. Muszę nabyć !
-
czesc, pisze z Nastusia na reku, wiec bedzie bez polskich literek ;-( A pisze juz w desperacji. Moze Wy mi pomozecie. Chodzi o prace chalupnicza. Nienawidze bezczynnosci i jesem ciezko chora jak nie zarabiam. Tym bardziej, kiey kazdy grosz by sie przydał. Na razie Nastusia jest za mala, zebym poszla do pracy i to sie nie zmieni przez najblizszy rok. /nie zostawie jej poid opieka kogos obcego, a poza tym chce karmic conajmniej do roku. Ale pomyslałam, ze jest przeciez tyle oiert pracy w domu, wiec w sam raz dla mnie ! Obdzwoniłam prawie wszystko co bylo w gazetach i..... jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy sie okazalo, ze prawie wszystkie numery, pod które dzwoniłam miały przekierowania na 0700.... o czym oczywiscie nie informowano. Nie musze chyba pisac, ze oczywiscie zero odzewu z którejkolwiek z tych firm... to mnie troche wyprowadziło z równowagi. Pomyslałam wiec o naszym szerokim gronie. Bo moze Wy znacie jakas uczciwa firme, która zleca chałupnictwo ? A moze ktos z Waszyh znajomych dorabia w ten sposób i mógłby dac telefon do takiej firmy ? Nie mam juz checi na kolejny straszliwy rachunek z tepsy i cisze w eterze ;( help...
-
Oh Pati, ja nie mam tak pobożnych życzeń co do mojej teściowej. Ludzie sie nie zmieniają, a przynajmniej już nie po 60-tce. :( Ale super że ty masz taką, oby jak najwięcej takich teściowych, jak Twoja. A Asiunia, cóż, najwyraźniej szykuje Ci się punktualna, sumienna i zorganizowana dziewczyna :)
-
Logosm, a ja Ci mówię, że w tym tygodniu urodzisz :) A że trzeci syn ? Wspaniale !!!! Mam znajomych, którzy mają trzech synów i to jest fantastyczna rodzinka, a chłopaki, jak malowanie. Aż do męża mówiłam, skąd oni tacy urodziwi - bo rodzice niestety nie bardzo :) A trzech chłopaczków - jeden ładniejszy od drugiego, jak z okładki ! Mój tata jest najstarszym z trzech synów mojej babci :) A ja zawsze sobie marzyłam mieć tak ze trzech synów i potem dopiero malutką córeczkę. Nie żałuję , że stało się inaczej, bo ten pierwszy poród nieco zrewidował moje poglądy na wielodzietność :) he he he Od wczoraj mam nową metode na Nastusię. Zobaczymy, czy to sie stanie regułą, czy to był tylko wczorajszy wyjątek. Oczywiście zasnęła dopiero po drugiej w nocy, ale....!!!! Już się nie darła, tylko po prostu nie spała i robiła \"podkówki\". To już postęp !!! Rano śpimy sobie co prawda później do 12.00 i odsypiamy nieprzespaną noc, ale to nie to samo, co spać po ludzku w nocy. Ja zresztą jestem rannym ptaszkiem. W nocy lubię spać i lubię wstawać o świcie. Ta zmiana rytmu kompletnie mi nie odpowiada, ale co robić? Jakoś to przetrwam. A teściową się nie przejmuj. Ja od paru dni zamykam drzwi na klucz, bo moja teściowa nie ma zwyczaju zapukać, za to ma zwyczaj ładować mi się do sypialni, budzić i domagać się odpowiedzi na głupie pytania. Moja cierpliwości do ludzi i tak ma ograniczone pole działania, a to co ona wyprawia działa na mnie dodatkowo motywująco do zbrodni. Na razie chyba się śmiertelnie obraziła, bo przestała sie do mnie odzywać. Modlę się, żeby ten stan trwał do końca świata :)
-
Cześć Mamuśki. Co za wichura !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Obudziałam się o 3 nad ranem z sercem w gardle. Mało mi domu z korzeniami nie wyrwało! Ja bardzo lubię ekstremalne przygody, burze i zawieje, ale to nie było zabawne...Nastusia spała jak susełek, a ja warowałam na niej na bunkier. Oczywiście zaraz mi się przypomniały wszystki eobejrzane filmy katastroficzne i już sobie wyobraziłam jak wylatują szyby w sypialni i wpada nam na łóżko parę kg tłuczonego szkła i np. fragment dachu sąsiadów... Szyby potwornie drżały i walił grad. Co za noc ! Chyba zacznę chodować sobie szczura. Podobno takie zwierzęta wyczuwają nadchodzące kataklizmy - jak szczur zwieje, to ja też :) Mam fioła, co ? No mam, trudno. Musze przecież mieć jakąś wadę, nie ? :) A tak serio teraz, to ogromnie się ciesze Katrin z Twoje wpisu. Nareszcie !!!! Cudownie że już jesteście razem ! Teraz to już z górki, zaraz będzie przedszkole, pierwsza miłość, piewszy pryszcz, pierwsza ranka, ślub, wesele i hop ! Zaraz będziesz teściowa i będziemy tu przeżywać ciąże naszych synowych i córek :) Super! Salma, no gratulacje ! Ale chłopisko zawitało w twoich ramionach ! Jak do reklamy ten Leoś ! Moc uścisków dla Was ! Dziewczyny, dlaczego Vengel sie od tak dawna nie odzywa ? Czy ktoś ma z nią kontakt ? Oby tylko nic złego się nie działo....
-
Cześć, nie moge sie już doczekac wieści od Katrin. Oby już byli razem w domu. Chce JUŻ przeczytać, ze sa razem, szczęśliwi, wtuleni w siebie, że sypialnię katrin wypełnia zapach noworodka i mleka, że maleńki Kuba zasypia już tylko na ciepłym brzuszku mamy ! Ach, no kiedy ona to napisze ????!!!! Fisa, ja też mam jeszcze kreskę i troszkę ciemniejszy pępek, ale ufam, ze do lata to zniknie...???? Jak myślicie ? A nawet jeśli nie, to cóż ? Czymże jest taka kreska w porównaniu z moja Nastunią ? - jej sprawczynią, bądź, co bądź :) Jestem gotowa ją nosić do końca życia jak order :) Ale ja nie jestem do końca normalna, więc nie sugerujcie się.... Co do rozstępów, mnie uleczyła siła wiary, hehe. Wierzyłam uparcie, że skoro moja mama nie ma ( przytyła 30 kg, a nie 12 jak ja ), to jak tym bardziej mieć nie będę. Nie stosowałam żadnych kremów, oliwek, olejków, masaży, no kompletnie NIC. I rozstępy mnie oszczędziły. Tym samym potwierdziłam swoją teorię, że te wszystkie specyfiki za 150 zł nie sa potrzebne, bo jak ma nie być - to nie będzie. A jak maja być - to święty Boże nie pomoże :( Ale może w końcu coś na to wynajdą ??? Cos porządnego? Moja koleżanka ma tak potworne blizny, bo tego nie da sie nazwać rozstępami, że chodzi w długich spodniach cały rok - nogi ma dosłownie poorane bruzdami ( całe uda ) aż do kolan. Wygląda to straszliwie, conajmniej jakby była totrurowanym jeńcem wojennym. Lonka, ja też już zaczynam opadać z sił. Dziś ...racital tylko do 3 nad ranem....szlag mnie trafia, bo mała nie ma kolek, ani problemów z zaparciami, ani rozwolnień. Po prostu od 23 do 3 nad ranem ma swoją fazę na marudzenie. Czasem sobie myślę, że gdyby umiała mówić, to brzmiałoby to mniej-więcej tak: \" na ręce chcę, na ręce !!!! Buuuuu!!! Nie, już nie chce na ręce !!!!! A!!!!!!!!!!! Nie dotykaj mnie !!! Buuuuu!!! Dlaczego mnie kładziesz, ja chcę na ręce, łeeeee!!!!! Bujaj, bujaj mnie!!!!! Buuuuu!!!!! Już nie chce!!! Nie bujaj mnie już !!! Łaaaa!!!!!!!!!!! Przytul!!!!!!!!!!! Beeee!!!! Nie przytulaj, połuż!!!!!! Nie kładź !!!!Buuuuu!!!! Pobujaj!!!! łeeee!!!!! Chce do wózeczka!!!!! Aaaaaaaaaa!!!!!! Nie kołysz mnie!!! Nie chce !!! Wyjmij mnie z wózka, przytul!!!!!Beeee!!!\" Efekt tego jest taki, że budze się rano i nie wiem ( serio! ) skąd się dziecko wzięło np. po mojej prawej stronie, dlaczego ja leżę w poprzek łóżka ? Gdzie moja poduszka ? Odnosze wrażenie, ze w pewnym momencie nocy urywa mi się film ze zmęczenia i dalej już nie kojarzę co się dzieje. :( Nastusia nie toleruje mojej piersi jako smoczka uspokajacza. A każdą moją próbę zatkania jej cycusiem kwituje tak potężnym rykiem, że lepiej nie próbować ponownie. Je bardzo dużo, ale dość szybko - około 10 minut, góra 15 i jest najedzona i wypluwa pierś. Nie ma opcji, żeby wsadzić jej ponownie :) Zatroskana, a czy robiłaś sobie test na poziom hormonów ? Moja dobra znajoma właśnie boryka się teraz z podobnym problemem, również straciła jakiś czas temu ciąże. Teraz się okazało, że ma za mało progesteronu, który jest odpowiedzialny za podtrzymanie ciąży. :( Ale lekarze ją uspokajają że to nie jest główna przyczyna. Ciekawe tylko, że sami nie wiedzą jaka jest....hmmm...
-
Do zatroskanej Nie chcę cię martwić, ale siostra mojej mamy nie miała ŻADNYCH objawów ciązy az to 4 miesiąca. Nawet okres miała jak należy i o czasie... I z tego sie urodził śliczny chłopczyk... Ja objawy zaczęłam mieć bardziej psychiczne, niż fizyczne - jak test mi wyszedł pozytywnie to nagle poczułam mdłości - chyba z wrażenia. A tak - przez 6 tygodni do głowy by mi nie przyszło, że jestem w ciąży :) Najlepiej odczekaj spokojnie jeszcze troszkę, a jak okres nie wystąpi idź do lekarza na USG. Około 6 tygodnia już powinno wykazać czy masz już wzbogacone życie wewnętrzne, czy też nie. pozdrawiam !
-
Czołem dziewczęta ! Jakże jestem uradowana, ze tak wam się podobał mój dramat świateczny ;) Za to odkułam się na Sylwestra....a jakże.... po pierwsze w południe zaszczepiłam Nastusię, więc dopiero po fakcie uświadomiłam sobie, ze jej podły nastrój wykluczy mnie z imprezy. Ale podły nastrój szybko jej minął i balowałyśmy do 3 nad ranem - głównie oglądaliśmy ze znajomymi filmy katastroficzne dywagując, że prędzej czy później ten scenariusz stanie się rzeczywistością....heh, no tak, ale my jesteśmy \"taka banda optymistów\". Efekt naszych nocnych rozmów suto zakrapianych był taki, że o świcie doszliśmy do wniosku, że małe muszki w styczniu, które ostatnio pojawiły się w obfitości są niewątpliwym znakiem zapowiadającym koniec świata. W atmosferze ubolewania nad przyszłością naszych dzieci opuściliśmy lokal i wróciliśmy do domu. Okazało się, że nie tylko petardy strzelały, moje dziecko również. I na wstępie trzeba było zmienić pieluche pełną tych wystrzałów :( Rok zakończyłam więc melancholijnie wsppominając dawne, nie radioatywne czasy, w towarzystie osobników podobnych mi duchem i stanem. Jak co roku. :) Jak nie wygram jutro w Totka to ten nastrój na pewno utrzyma mi się dłużej, więc pojawiać będę się tu rzadziej, żeby wam nie smęcić. Acha, ja też jestem bardzo za spotkaniem i nawet myślę, że może GDAŃSK byłby dobrym miejscem na to ? W lato dużo osób będzie pewnie jechać w kierunku morza, a ja też mogę bo mam tylko 100 km do Gdańska. A może lepiej centrum Polski, żeby drogi każda miała tyle samo ? Ale gdzie ? Może ktoś ma gigantyczną działkę, gdzie zmieści się parking na kilkanaście samochodów i wózków ? :) Do tabelki też się przychylam - ino nie za nisko, bo mnie plecy bolą... Nastusia ma 61 cm i waży 4800 w 6 tygodniu życia. Słuchajcie, a teraz z innej beczki. W związku z nastaniem nowego roku, w którym nie widze perspektyw dla siebie i swojej firmy podjeliśmy z mężem decyzje o wyjeździe do Anglii :( Nie wiem jeszcze kiedy, ale przypuszczam, że datę wyznaczy czas niezbędny do pozamykania tutaj wszystkich spraw urzędowych. Jeśli stanie się cud, być może jeszcze zmienimy decyzję. Nie pali mi się do tego wyjazdu, bo nikogo w Anglii nie znam. Nie wyjadę po to, żeby nocować na dworcu...organizacja zatem pewnie jeszcze troche potrwa, ale jedno chcę obiecać. Bez względu na to, gdzie ostatecznie wyląduję - znajdę kafejkę i ani myślę opuszczać Wasze cudowne grono !
-
Wiecie co ? jak jak czytam po chwili to co napisałam i niestety wysłałam, to mnie dreszcze przechodzą. Wy coś z tego rozumiecie? Byk na byku, literówka goni literówkę, a składu nawet sokół by w tym nie dostrzegł. Momentami sama się zastanawiam \"co autor miał na myśli\". WIęc mam prośbę. Ja wiem, że Wy jesteście wyjątkowe towarzystwo, rodzynki spośród naszego zchamionego społeczeństwa, ale jak juz kompletnie przegnę z zamotaniem wypowiedzi to walcie prosto z mostu i domagajcie się sprostowania. Postaram się, jak matka natura pozwoli....wyjaśnić skomplikowany i zawiły swój tok myślenia. Hm, no tak, ale miało być o świętach. Pojechaliśmy i ku mojemu niebotycznemu zdziwieniu udało nam się zabrać na raz w osobowym samochodzie, bez przyczepy, walich na dachu i trzech objuczonych wielbłądów galopujących za nami. To się nazywa cud świąteczny... Potem było \"rewelacyjnie\" bo nikt z rodziny nie zauważył, że przyjechałam. Wnusię zauważyli, a jakże ! Mnie nie. Wnusia była niczym jedyne światło w tunelu - całkowicie skupiała wzrok domowników na sobie. Parokrotnie zauważyłam, że gadam do siebie, bo moich współrozmówcy....gruchają do dziecka kompletnie olewając że ktoś tam sobie flaki wypruwa starając się zainteresować swoją osobą....A tak miło się było jedynaczką przez tyle lat!!! Myślałam, ze w samą wigilię coś się zmieni...No, zmieniło się... fotelik z dzieckiem ustawiono na stole, żeby biedactwo nie poczuło się na te kilka godzin osamotnione. I cóż, że \"biedactwo\" spało ? Rodzina stłumionym, nabożnym niemal szeptem porozumiewała się nad talerzami ( dobrze że nie na migi !!!! ) i jadła niczym skrytożercy starając się nie wydobwyać z siebie dźwięków, które mogłby zbudzić królową... Mnie zastawili świecznikami i garem kapusty z grochem. Nie rzucałam się więc w oczy i dobrze, bo i tak nikt mnie nie słuchał. Kiedy tylko Nastusia otwierała oczy, rodzina zaczynała bitwę, jak o salceson w latach 80-tych. Kto ją będzie nosił na rękach. Dziwne że nie powstały społeczne listy z wyznaczoną kolejnością..... W nocy na jedno jej kwilenie babunia zrywała się z łoża, wpadała do naszego pokoju z troską wymalowaną na twarzy i tak przez dwa tygodnie....W domu było nagrzane tak, że mało dechy z podłogi nie pozwijały się w skręty. Omal nie umarłam, bo jestem chłodno-lubna. Dziecko też, zresztą. Ale przecież starsi wiedzą lepiej co dziecku służy...Przy wyjeździe zauważono, ze ja też byłam obecna, bo komuś trzeba było wlepić siaty z żarciem. To na tyle relacji ze Swiąt.
-
Witam. Nadal nie nadrobiłam Waszej / Naszej lektury, więc pewnie będę się powtarzać... :( Ale teraz w skrócie co u mnie: 1. już po świętach, więc na nowy rachunek sumienia mogę udusić teściową. Ostatecznie przez rok wyrzut sumienia mi przejdzie i usiądę do wigili zrelaksowana :) 2. dziadkowie to bat na moją głowę. Opracowuję metodę wyeliminowania możliwości wdrażania w życie ich pomysłów. Słabo idzie. :( 3. Jeżeli do wanienki włożę dwa grube frote ręczniki i naleję mnóstwo ciepłej wody ( 40 stopni, bo 37 to lodówka...) to wtedy Anastazja z miną godna carycy daje się uprzejmie wykąpać bez wrzasku. Ręczniki schną później ruski tydzień.... W przeciwnym wypadku łazienka wymaga remontu... 4. Karmie spod pachy to ekwilibrystyka godna adepta Julinka. Niestety, ja nie wykazuje tak akrobatycznych zdolniści ;( 5. Wreszcie doczekałam się !!!!!!!!!!!!!!!!! KUPA RAZ NA DOBĘ !!!!!!! ( nie moja !!! Nastusi, oczywiście....) 6. Pryszcze i krostki z buzi znikają wtedy gdy ich niczym nie smaruję, tylko zmywam ciepłą przegotowaną wodą ( że też cholera to nie działa na moją gębę ! ) 7. 7 tygodni celibatu najwayraźniej doprowadziło do całkowitego zrośnięcia się moich dróg rodnych....:) 8. zaczynam wybuchać dziwnymi pomysłami z gatunku ułatwiaczy życia i ....aż się obawiam podzielić z Wami tymi rewelacjami... A teraz po ludzku: ja kładę Nastusię bardzo różnie. Już coraz mnie chce spać na bolu, bo jest tłuścioch i widocznie przygniata sobie rączkę. Ale jak zaśnie to i tak ją przekręcam i śpimy \"na robaka\". To znaczy ja jestem na boku twarzą do niej zwinięta jak larwa, a ona twarzą do mnie na boczku - również zwinięta jak robaczej - tak, że opiera stópki o mój brzuch, a rączką przytula się do piersi. Zdarza jej się zasypiać na brzuchu, ale wtedy waruję przy niej, jak wierny Azor i nie spuszczam wzroku z jej noska. Dowiedziałam się, choć oczywiście za późno, że jest jakaś maść na literę A, którą można posmarować miesce szczepienia na godzinę przed. Ona znieczula i szczepienie jest dla dziecka bezbolesne. U mnie szczepili Nastusię 3 razy, choć płaciłam za akcję 40 zł. Tak, żeby szczepili tylko raz kosztowało 150 zł i tzreba powtórzy 4 razy co 3 tygodnie. Niestety, nie było mnie na to stać :( Serce mi się kroiło, ale co można zrobić ? Przecież nie napadnę na bank. A może...? Zauważyłam, że mała z pozycji na brzuchu przewraca się na plecy !!! Położna nie mogła w to uwierzyć. Mam nadzieję, że ten wściekły nadmierny rozwój małej kiedyś trochę zwolni i mała nie przyjdzie do mnie w wieku 12 lat oznajmiając, że wychodzi za mąż.... Gada jak najęta. Najlepszą gadkę ma o 3 nad ranem. Nie płacze, ale jak zaczne nawijać z tym swoim wysokim C, to spać się przy tym nie da... I jak tylko nie śpi to z lubością wściekle wymachuje nogami. Wierza jak pokąsana kobyłka i śmieje się. Mnie to nie śmieszy jakoś, szczególnie jak nie jestem w stanie rozkleić oczu... Uf, na razie tyle.
-
Witam. Nadal nie nadrobiłam Waszej / Naszej lektury, więc pewnie będę się powtarzać... :( Ale teraz w skrócie co u mnie: 1. już po świętach, więc na nowy rachunek sumienia mogę udusić teściową. Ostatecznie przez rok wyrzut sumienia mi przejdzie i usiądę do wigili zrelaksowana :) 2. dziadkowie to bat na moją głowę. Opracowuję metodę wyeliminowania możliwości wdrażania w życie ich pomysłów. Słabo idzie. :( 3. Jeżeli do wanienki włożę dwa grube frote ręczniki i naleję mnóstwo ciepłej wody ( 40 stopni, bo 37 to lodówka...) to wtedy Anastazja z miną godna carycy daje się uprzejmie wykąpać bez wrzasku. Ręczniki schną później ruski tydzień.... W przeciwnym wypadku łazienka wymaga remontu... 4. Karmie spod pachy to ekwilibrystyka godna adepta Julinka. Niestety, ja nie wykazuje tak akrobatycznych zdolniści ;( 5. Wreszcie doczekałam się !!!!!!!!!!!!!!!!! KUPA RAZ NA DOBĘ !!!!!!! ( nie moja !!! Nastusi, oczywiście....) 6. Pryszcze i krostki z buzi znikają wtedy gdy ich niczym nie smaruję, tylko zmywam ciepłą przegotowaną wodą ( że też cholera to nie działa na moją gębę ! ) 7. 7 tygodni celibatu najwayraźniej doprowadziło do całkowitego zrośnięcia się moich dróg rodnych....:) 8. zaczynam wybuchać dziwnymi pomysłami z gatunku ułatwiaczy życia i ....aż się obawiam podzielić z Wami tymi rewelacjami... A teraz po ludzku: ja kładę Nastusię bardzo różnie. Już coraz mnie chce spać na bolu, bo jest tłuścioch i widocznie przygniata sobie rączkę. Ale jak zaśnie to i tak ją przekręcam i śpimy \"na robaka\". To znaczy ja jestem na boku twarzą do niej zwinięta jak larwa, a ona twarzą do mnie na boczku - również zwinięta jak robaczej - tak, że opiera stópki o mój brzuch, a rączką przytula się do piersi. Zdarza jej się zasypiać na brzuchu, ale wtedy waruję przy niej, jak wierny Azor i nie spuszczam wzroku z jej noska. Dowiedziałam się, choć oczywiście za późno, że jest jakaś maść na literę A, którą można posmarować miesce szczepienia na godzinę przed. Ona znieczula i szczepienie jest dla dziecka bezbolesne. U mnie szczepili Nastusię 3 razy, choć płaciłam za akcję 40 zł. Tak, żeby szczepili tylko raz kosztowało 150 zł i tzreba powtórzy 4 razy co 3 tygodnie. Niestety, nie było mnie na to stać :( Serce mi się kroiło, ale co można zrobić ? Przecież nie napadnę na bank. A może...? Zauważyłam, że mała z pozycji na brzuchu przewraca się na plecy !!! Położna nie mogła w to uwierzyć. Mam nadzieję, że ten wściekły nadmierny rozwój małej kiedyś trochę zwolni i mała nie przyjdzie do mnie w wieku 12 lat oznajmiając, że wychodzi za mąż.... Gada jak najęta. Najlepszą gadkę ma o 3 nad ranem. Nie płacze, ale jak zaczne nawijać z tym swoim wysokim C, to spać się przy tym nie da... I jak tylko nie śpi to z lubością wściekle wymachuje nogami. Wierza jak pokąsana kobyłka i śmieje się. Mnie to nie śmieszy jakoś, szczególnie jak nie jestem w stanie rozkleić oczu... Uf, na razie tyle.
-
No i oczywiście gratulacje dla wszystkich nowych kwiatuszków !!!! Tak czułam, ze jak przyjadę, to już będzie nas dużo więcej ! Trochę to potrwa zanim nadgonię lekturę, więc wybaczcie mi dłuższe okresy milczenia. Acha, z nowych spostrzeżeń - po soku jabłkowym jest wystrzałowe rozwolnienie, które nie mieści się w pieluchę :) i powoduje na twarzy dziecka niebotyczne zdziwienie. Chyba zapoluję na ten moment z aparatem...
-
Witajcie Kochane Moje Słoneczka ! Dziewczyny, ja już po świętach, po Sylwku, oj działo się, ale nie wiem kiedy to piszę, bo nie mogę na razie przebrnąć przez Waszą literaturę :) Mnóstwo przybyło wpisów :) Dlatego teraz tylko tak szybciutko - bardzo dziękuję wszystkim za pamięć, za kartki i za życzenia. Ja też Wam życzę wszystkiego cukierkowego na ten nowy rok, ale przede wszystkim, zeby nam sie dzieci zdrowo i pięknie chowały ! Żadnych alergii, żadnych wysypek, rozwolnień, zatwardzeń, kolek i gazików. Żadnego płaczu po nocach, za to moc uśmiechów i cudownego gruchania z maleństwem i do maleństwa ! W skrócie co u nas. Jesteśmy po ppierwszych szczepieniach. Oj bolało, ale Nastusia była dzielna. Gorzej ze mną, bo ryczałam razem z nią. Ja się chyba nie nadaję na twardą mamuśkę. Co jej wbili igłę i biedactwo zalało się łzami - to ja też... Nastusia osiągnęła już zawrotny wzrost 61 cm i waży prawie 5 kg!!! No, ale nie dziwne, jak ktoś je co pół godziny...i zauważyłam że coraz więcej. Kiedyś jej wystraczało z jednej piersi na jeden raz. Teraz coraz częściej domaga się dwóch....
-
Elffiku, Nastusia lubuje się wręcz w sadzeniu kupek, najlepiej w czyściutkiego, świerzo zamontowanego pampersa... Skończyła 5 tygodni i była do tej pory 1 ( JEDNA ) taka doba, kiedy zrobiła tylko jedną kupkę. I nie było to zatwardzenie. Już się wtedy ucieszyłam, ze nastąpiło słynne uregulowanie, ale niestety....w kolejnej dobie znów Nastusia uszczęśliwiła mnie całą serią...kupek. Straciła nadzieję, że to się kiedyś zmieni. Póki co - ja zmieniam. Pieluchy....
-
Kuk, nawet mnie czasem brakuje słów. Jak teraz... Bądź silna. Postaraj się nie myśleć, ze straciłaś kogoś tak ważnego, ale że zyskałaś eterycznego opiekuna dla Frania, Anioła Stróża, który już zawsze będzie przy nim czuwał. Dobrego Ducha który wesprze Cię w najcięższych chwilach, które teraz przed Tobą, ukoi Twój ból. I nie zapominaj o snach. Sny są mostem....
-
No gratulacje Elffiku, ale przecież to było wiadomo, ze zdasz na medal :) Mysko, ja mam identyczne przeboje z pieluchami. Już chyba nawet coś tu o tym wspominałam. Cholera mnie bierze, bo nie wiem jak to dziadostwo zakładać. Albo za bardzo ścisnę - wtedy jakos przylega. albo założę tak , żeby nie ściskało brzuszka - czyli wg zasad że ma wchodzić płasko dłoń pod pieluchę - no to wtedy kupa górą wyłazi. Albo częściej siku - bo dziewczynki sobie obsikują plecki zazwyczaj. Teraz już nieco sytuacja się poprawiła - bo używam tych większych Pampers 2. I już się wycwaniłam jak to zapinać. Tył musi być baaardzo wysoko, tak zeby zapięcia ( te rzepy ) wypadały ponad pępuszkiem. Wtedy rozciąga się te gumki przy nogach i dopiero nakłada przód. Zapina się szybko na zgiętych nóżkach - byle jak. czeka, aż nóżki dzidzius rozprostuje i w tej pozycji siępoprawia zapięcie na szczelne. I tak to jakoś trzyma. Acha, jeszcze przy udach ja wyciągam te wewnętrzne \"skrzydełka\", żeby rzepy nie dotykały nóżek, bo to obciera. Uf, chyba tylko tyle mogę poradzić ze swojej praktyki. :( Zmykam, bo maleństwo znów głodne. Acha - Myshko - z tym prysznicem u mnie też tak jest :) Stała dziś z 15 minut i czekałam aż wszystko wykapie, tak, zebym mogła się ubrać :)
-
A właśnie ! Widzicie, zupełnie o tym zapomniałam, a to jest faktycznie śmieszne ! Otóż w związku z powyższą informacją o odorze maleńkich stópek niemowlaka ja....resztką przytomności, jeszcze na porodówce schyliłam się wyginając jak akrobata, żeby.... tak tak, dobrze myślicie - ŻEBY powąchać stopy mojej Nastusi.... Możecie sobie wyobrazić konsternację na sali....a pare osób to widziało. pozostawię to bez komentarza.
-
Oj Pati, to wcale nie jest śmieszne...żebys ty powąchała te małe syrki...klękajcie narody co za fetorek ! :)
-
To ja, gaduła, ostatni raz już, bo zaraz karmionko :) Jeszcze chciałam tylko słówko o kąpaniu. Ja też jestem za tym, zeby nie częściej niż co trzy dni. Ostatecznie dzidziuś leży w czyściutkiej pościeli, w czyściutkich ubrankach, niczym się nie bawi, w nic nie włazi, a pupcię ma kilkanaście razy dziennie mytą przy przewijaniu. Więc gdzie ma się ubrudzić ? Tez mi się wydaje, ze taka młodziutka skórka nie jest jeszcze gotowa na przyjęcie dużej dawki detergentów, nawet żeby to były nie wiem jak dobrej firmy ( ostatecznie Johnson i NIVEA już się nie popisały....). No i takie małe dziecko nie ma gruczołów potowych, więc się również nie spoci. Chociaż....tu sie zastanawiam poważnie czy to oby na pewno jest taka prawda. Córci mojej koleżanki od urodzenia okropnie śmierdzą stópki !!! No okropnie ! Jakby cały dzień łaziła w starych brudnych skarpetkach ! A znów moja Nastusia nie znosi czapek ( jak rodzice ) i jak tylko jej założę czapkę od razu cała buzia jej się świeci - normalnie jest spocona !!!!
-
Salma, czyżby przyszła kolei na Ciebie ? No to trzymam kciuki, może lada momen obwieścisz nam radosną nowinę !!! Oby jak najprędzej ! Fisa, no właśnie taką metodę, jak opisujesz polecają i praktykują w tym szpitalu, gdzie ja rodziłam. Siedzi się w wodzie do ostatniej chwili i na samo parcie, czyli ostatnie 3-4 minuty wyłazi się na ląd - żeby lekarze mieli kontrole nad tym co się dzieje i mogli szybko zareagować. Np. taka sytuacja była, kiedy tam rodziła moja koleżanka ( ona właśnie poleciła mi ten szpital ). Była w wannie, potem ją wzięli na łóżko, a że to jej drugie dziecko, więc raczej nie spodziewali się komplikacji. Wzięli ją na ląd \"zwyczajowo:, tak a wszelki wypadek. I okazało się, że dobrze się stało, bo choć to drugie dziecko i nawet miała nie być cięta, to ...niestety, nie mogła wyprzeć dziecka, krocze się nie chciało rozciągnąć, groziło jej potrzaskanie i cieli ją w ostatniej chwili - i dopiero urodziła swobodnie już i bez męczarni. Tak więc, różnie bywa. Ogólnie myślę, że to dobra metoda, kiedy sie łączy pobyt w wodzie z kontrolowanym parciem na lądzie :)
-
Mysko, muszę Ci powiedzieć, że z moim karmieniem na siedząco przeszłam dokładnie takie same perypetie jak Ty :) NO nie da się i już ! Co dziń podejmuję przynajmniej jedną próbę, zeby nie było, ale nic z tego nie wychodzi i kończymy cały proces na leżąco. Dziecko się najada, mnie nic nie boli i jest święty spokój. Acha, wzięłam sobie do serca to co pisałaś o karmieniu Jaśka i postanowiłam sobie też odpuścić te odbijanie na siłę, kiedy mała zasypia przy piersi. Działa cudownie ! Podnoszę ja wyłącznie wtedy kiedy robi \"żabie\" oczy po jedzeniu i wiem, że ją coś męczy w brzuchu. Ale w nocy już sie to prawie nie zdarza. Hura ! Trochę śpię !!! Dziś spałam nawet na tyle dużo, żeby mieć sen :) Śniło mi się, ze miałam ....druga córeczkę :) Co do dopajania - ja właśnie nasłuchałam się i naczytałam dokładnie tego samego - żeby nie dopajać. No to nie dopajam. Zresztą nie mam po co dopajać, bo moje mleczne zasoby wystarczyłyby jak pisałam na wykarmienie trojaczków. Co ja robię żeby mieć taką laktację ??? O to chodzi, ze nic ! Nie piję NIC plekopędnego, żadnych herbatek HIPP, nic z tych rzeczy. Ale...już doszłam skąd to się mogło wziąć... Po historii z nawałem mleka, kiedy musiałam je całą noc odciągać...potem co prawda już nawał się skończył, a mi został IDIOTYCZNY zwyczaj odciągania reszty mleka, której mała nie dopiła. Bo i kto by wypił takie hektolitry ??? No bzdura to była straszna, już tego nie robię, ale jeszcze ta laktacja jest ogromna. mam nadzieję, że się z czasem unormuje. Właśnie się naczytałam o karmieniu ( 18 stron !!! ) na onecie w NIEMOWLAKU - tam jest cała taka kabyła o karmieniu i naprawdę sensowne rzeczy tam piszą. Polecam ten artukół.
-
Mysko, muszę Ci powiedzieć, że z moim karmieniem na siedząco przeszłam dokładnie takie same perypetie jak Ty :) NO nie da się i już ! Co dziń podejmuję przynajmniej jedną próbę, zeby nie było, ale nic z tego nie wychodzi i kończymy cały proces na leżąco. Dziecko się najada, mnie nic nie boli i jest święty spokój. Acha, wzięłam sobie do serca to co pisałaś o karmieniu Jaśka i postanowiłam sobie też odpuścić te odbijanie na siłę, kiedy mała zasypia przy piersi. Działa cudownie ! Podnoszę ja wyłącznie wtedy kiedy robi \"żabie\" oczy po jedzeniu i wiem, że ją coś męczy w brzuchu. Ale w nocy już sie to prawie nie zdarza. Hura ! Trochę śpię !!! Dziś spałam nawet na tyle dużo, żeby mieć sen :) Śniło mi się, ze miałam ....druga córeczkę :) Co do dopajania - ja właśnie nasłuchałam się i naczytałam dokładnie tego samego - żeby nie dopajać. No to nie dopajam. Zresztą nie mam po co dopajać, bo moje mleczne zasoby wystarczyłyby jak pisałam na wykarmienie trojaczków. Co ja robię żeby mieć taką laktację ??? O to chodzi, ze nic ! Nie piję NIC plekopędnego, żadnych herbatek HIPP, nic z tych rzeczy. Ale...już doszłam skąd to się mogło wziąć... Po historii z nawałem mleka, kiedy musiałam je całą noc odciągać...potem co prawda już nawał się skończył, a mi został IDIOTYCZNY zwyczaj odciągania reszty mleka, której mała nie dopiła. Bo i kto by wypił takie hektolitry ??? No bzdura to była straszna, już tego nie robię, ale jeszcze ta laktacja jest ogromna. mam nadzieję, że się z czasem unormuje. Właśnie się naczytałam o karmieniu ( 18 stron !!! ) na onecie w NIEMOWLAKU - tam jest cała taka kabyła o karmieniu i naprawdę sensowne rzeczy tam piszą. Polecam ten artukół.