Shalla
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shalla
-
Witajcie. NO tak, znów nie wiem od czego zacząć. Może od tego, ze bardzo mocno trzymam kciuki za obronę Elffika. Oczywiście, że zda na 5, ale kciuki nie zaszkodzą :) Mysh, no fakt, ze włażę w ciuchy sprzed ciąży, ale to jest śmieszna sprawa dość. Mama moja opowiadała mi, że kiedy mnie urodziła nadal miała wielki brzuch. Zapytała więc lekarza, czy to normalne, bo chyba jednak urodziła to dziecko ze środka :) No więc i ja byłam nastawiona na tygodnie walki o wcześniejszą figórę. Urodziłam i od razu zadarłam koszulę żeby zobaczyć brzuch. I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu całkowicie zniknął !!!!! CAŁKOWICIE ! Tak mnie to zdziwiło i zaskoczyło, ze jeszcze w tym szoku po bólu zapytałam GDZIE MÓJ BRZUCH ??? Pół sali ryczało ze smiechu. Nie wiem co w tym takiego zabawnego...on po prostu zniknął ( a może znikł ???? ) . Zapadł się jakby pod ziemię. Oczywiście na wyjście ze szpitala miałam przygotowane wielkie ciuchowe namioty uprzedzona przez mamę że dalej będę jak beczka. No i ...mąż musiał przywieźć mi inne rzeczy - takie które mi z tyła nie spadały, he he. A juz najciekawsze w tym jest to, że od pierwszego dnia w domu mieszcze się w skórzane spodnie, w które mieściłam się z trudem przed ciążą, a mimo to.....mam cały czas 5 kg nadwagi - pozostałość po ciąży ( plus moja zwykła życiowa nadwga, ale to inna historia ). Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Nie wiem gdzie siedzi te 5 kg ? Może w uszach ???? Przy użyciu lusterka i karkołomnej akrobacji przekonałam się, że po porodzie nie mam już najmniejszego śladu oprócz jedynie po woli zanikającej kreski pionowej nad pępkiem. A ! No i właśnie ! Mój pępek znów jest pionowy ! Hura!!!!! A bałam się, ze zostanie taki lej po bombie.... Co dziennie objecuję sobie, ze już OD DZIŚ to na pewno zacznę ćwiczyć i zrzucę te 5 kg, a może nawet całą nadwagę. Ale niestety, na razie na objetnicach się kończy....słomiany zapał mam chyba i to chroniczne niewyspanie jakoś mi nie ułatwia....
-
Ha, no tak. Więc jednak potwierdziło się moje najgorsze przypuszczenie, ze pielucha jest ok, tylko ja nie bardzo..... Acha, byłam TAKA INTELIGĘTNA ( !!! ), że zadzwoniłam do producenta Pampersów i zapytałam gdzie mogęnabyć te \"odpadowe\" za mniejszą cenę. Mialam wrażenie, że facet zawału dostał po drugiej stronie kabla. Zapewnił mnie na wszystkie świętości, że KAŻDA najmniej nawet nieudana pieluszka jest natychmiast utylizowana i gdzie ja to widziałam, w jakim sklepie w jakim miście ?????!!!!!!! Na mnie blady strach padł, bo o ile to może było gdzies jeszcze dostępne, to teraz facet przetrzepie pół fabryki, znajdzie przeciek i skończą się \"cudowne źródełka\" :( Co ja narobiłam ????? Mnie na leżąco jest najwygodniej karmić. Jak drętwieją ci ręce ? Ja rąk do tego w ogóle nie używam. Obracam małą na boczek, żeby się nie zakrztusiła, sama też się kładę na bok i zasypiam. A ona sobie pije ile chce, poczym sama \"odpada\" jak kleszcz i zasypia :) Już parę razy obudziałam się i zobaczyłam prześmieszny widok - mała śpi, a na nos kapia jej kropelki mleka - bo nie dojadła, a z uwolnionego źródełka sobie kapało kap kap kap... :) Fakt Elffiku, że Twoje maleństwo na razie pobiło rekord wielkości. Zobaczymy czy któremuś uda się osiągnąć większe rozmiary.
-
I tylko jeszcze chciałam powiedzieć, ze ten osławiony lek na kolkę októrym wcześniej pisałam to chyba jest właśnie ten debridat o którym pisze logosm. na 99 % jestem pewna, ze to ten sam. I mam ogromna nadzieję, ze jest do nabycia w aptekach, ale zdaje się ze tylko na receptę :(
-
Juppiii !!!!!!!!!!! A nie mówiłam ?! Mówiłam, że po serii makabrycznych porodów, czas to zmienić i zmieni to Myshka ! Super ! Ogromnie się cieszę, ze masz takie miełe wspomnienia z porodu i że tak dobrze wszystko poszło. Ja za to od dwóch dni usiłuję przekonać się do karmienia na siedząco. No dramat po prostu....Nastusia się wścieka, mnie zalewa mleko, sika fonanna dosłownie - małej po buzi, mnie po ubraniu...koszmar jakiś. Wczoraj wypróbowałam nowe pieluchy Pampersa - nr. 2 ( czyli od 3 do 5 kg ). NO I DO KITU !!!! Te mniejsze mają takie szerokie dziury, w które się ta kupcia wchłania. A te niestety już nie ! Więc ....większa kupka wyłazi bokami - szczególnie jak mała ją zrobi w nocy...wtedy pupą rozgniata tą kupę, a ta wyłazi górą na plecki fajdając całe ubranko. Rewelacja jak dla mnie...... W piątek pożegnam się z Wami na dwa tygodnie, bo wyjeżdżamy na Święta do moich rodziców, więc jak wrócę to pewnie kolejny tydzięń będę czytać Waszą lekturę :) Sluchajcie, co do tego werandowania, to ja już głupia jestem.... Wyziębiłam pokój, ubrałam małą, włożyłam do wózka i wio do pokoju. Za siedząc tam z nia zmarzłam na kość, a ona....dostała potówek!!!! Żebyście niepomyślały że ją grubo ubrałam to powiem, ze miała tylko body, śpioszki, skarperki i sweterek. No i czapeczkę. Przykryta jednym polarowym kocykiem. Obawiałam się, czy się nie przeziębi, a ona dostała potówek !!! Czy to jakiś mors jest ? Nie mam odwagi lżej ją ubierać, bo jeszcze ma trochę katarku, ale co robić ???? No i po wczorajszym wieczorze mam nauczkę, żeby nie kąpać za wcześnie ( z przyczyn wypadku z nową pieluchą...wykąpałam ją o 19.00 ), bo po kąpieli zasnęła jak suseł. Obudziła się o 12 w nocy i do 3.00 dała mi w kość tak, że ledwo na oczy widzę.... Padam na twarz, kłaniam się i do usłyszenia.
-
Juppiii !!!!!!!!!!! A nie mówiłam ?! Mówiłam, że po serii makabrycznych porodów, czas to zmienić i zmieni to Myshka ! Super ! Ogromnie się cieszę, ze masz takie miełe wspomnienia z porodu i że tak dobrze wszystko poszło. Ja za to od dwóch dni usiłuję przekonać się do karmienia na siedząco. No dramat po prostu....Nastusia się wścieka, mnie zalewa mleko, sika fonanna dosłownie - małej po buzi, mnie po ubraniu...koszmar jakiś. Wczoraj wypróbowałam nowe pieluchy Pampersa - nr. 2 ( czyli od 3 do 5 kg ). NO I DO KITU !!!! Te mniejsze mają takie szerokie dziury, w które się ta kupcia wchłania. A te niestety już nie ! Więc ....większa kupka wyłazi bokami - szczególnie jak mała ją zrobi w nocy...wtedy pupą rozgniata tą kupę, a ta wyłazi górą na plecki fajdając całe ubranko. Rewelacja jak dla mnie...... W piątek pożegnam się z Wami na dwa tygodnie, bo wyjeżdżamy na Święta do moich rodziców, więc jak wrócę to pewnie kolejny tydzięń będę czytać Waszą lekturę :) Sluchajcie, co do tego werandowania, to ja już głupia jestem.... Wyziębiłam pokój, ubrałam małą, włożyłam do wózka i wio do pokoju. Za siedząc tam z nia zmarzłam na kość, a ona....dostała potówek!!!! Żebyście niepomyślały że ją grubo ubrałam to powiem, ze miała tylko body, śpioszki, skarperki i sweterek. No i czapeczkę. Przykryta jednym polarowym kocykiem. Obawiałam się, czy się nie przeziębi, a ona dostała potówek !!! Czy to jakiś mors jest ? Nie mam odwagi lżej ją ubierać, bo jeszcze ma trochę katarku, ale co robić ???? No i po wczorajszym wieczorze mam nauczkę, żeby nie kąpać za wcześnie ( z przyczyn wypadku z nową pieluchą...wykąpałam ją o 19.00 ), bo po kąpieli zasnęła jak suseł. Obudziła się o 12 w nocy i do 3.00 dała mi w kość tak, że ledwo na oczy widzę.... Padam na twarz, kłaniam się i do usłyszenia.
-
I jeszcze słowo o moim wariactwie... ( o ile to, co do tej pory pisałam jeszcze się nie kwalifikowało.... ) No więc...wpadłam na pomysł, żeby napisać list do Anastazji z adnotacją, że ma otworzyć w wieku 16 lat. Ja w ogóle katastrofistką jestem, a nie wiem czy wspominałam... I tak sobie uroiłam w główce, że jeśli COŚ by mi się przytrafiło, powiedzmy coś bardzo nieszczęśliwego.....zanim mała podrośnie, to kto jej opowie o jej narodzinach ? O tym co czułam trzymając ją w ramionach ? Kto jej złoży ode mnie życzenia urodzinowe co roku ? Kto jej opowie o facetach, kto pokrzepi i wysłucha ? Kto da dobrą radę ? No, oczywiście jest jeszcze jej tata. Ale mężczyzna widzi sprawy inaczej niż kobieta. Wiem, że miałaby w nim największe oparcie, przyjaźń i w ogóle. ALe jednak...chyba byłoby jej miło usłyszeć parę słów od mamy.... A jeśłi szczęśliwie nic mi się nie stanie i dożyję swoich wnuczków, to myślę, żę taki list też będzie miłym prezentem na 16-te urodziny. No, spadam, bo zaczynam siać grozą......
-
I jeszcze słowo o moim wariactwie... ( o ile to, co do tej pory pisałam jeszcze się nie kwalifikowało.... ) No więc...wpadłam na pomysł, żeby napisać list do Anastazji z adnotacją, że ma otworzyć w wieku 16 lat. Ja w ogóle katastrofistką jestem, a nie wiem czy wspominałam... I tak sobie uroiłam w główce, że jeśli COŚ by mi się przytrafiło, powiedzmy coś bardzo nieszczęśliwego.....zanim mała podrośnie, to kto jej opowie o jej narodzinach ? O tym co czułam trzymając ją w ramionach ? Kto jej złoży ode mnie życzenia urodzinowe co roku ? Kto jej opowie o facetach, kto pokrzepi i wysłucha ? Kto da dobrą radę ? No, oczywiście jest jeszcze jej tata. Ale mężczyzna widzi sprawy inaczej niż kobieta. Wiem, że miałaby w nim największe oparcie, przyjaźń i w ogóle. ALe jednak...chyba byłoby jej miło usłyszeć parę słów od mamy.... A jeśłi szczęśliwie nic mi się nie stanie i dożyję swoich wnuczków, to myślę, żę taki list też będzie miłym prezentem na 16-te urodziny. No, spadam, bo zaczynam siać grozą......
-
Kuk, ja na moje migreny przetestowałam już wszystko włącznie z medycyną chińską - bardzo dobry dyplomowany lekarz. Niestety i on sie poddał :( Głównie dlatego, że ja oczekiwałam rezultatu po jednym zabiegu, a tych zabiegów oczywiście należało przyjąć więcej. Ba, ale jak, jak mam do niego ponad 220 km....no więc na jednym się skończyło i po 2 miesiącach migreny wróciły. Szkoda gadać. Pati - nic się nie przejmuj ! Ja miałam wręcz alergięna dzieci zanim zaszłam w ciążę i nawet w ciąży. Do ostatniej chwili niemal!!! Już się zaczynałam poważnie obawiać, że jak urodze swoje to czy to minie? Oczywiście że minęło i to dokładnie w chwili kiedy maleństwo ze mnie wyskoczyło, kiedy położyli ją mi na brzuchu, to jakby sie odkręcił u mnie kran z potokiem, zalewem wręcz wzniosłych uczuć do dziecka. Sama byłam tym zaskoczona !!! Jak za naciśnięciem guzika! A żebyś widziała moje pierwszy przewijanie Nastusi! Mało zawału nie dostałam ! Dodatkowe utrudnienie - pierwsza noc po porodzie, 3 nad ranem, jak lewdo żywa, mdlejąca co dwa kroki...a mała ryczy! Jednak instynkt macieżyński jest wielki. Zwlekłam się złóżka, doszłam do przewijaka, wróciłam po pieluchy, przewinęłam, wróciłam do łóżka i....zemdlałam :) Nikii - doskonale Cię rozumiem. Teraz, po miesiącu TROSZKĘ mi to przeszło, ale jeszcze do niedawna, kiedy tylko mała płakała - ja razem z nią. Bo nic mnie nie doprowadza do rozpaczy bardziej niż cierpienie dziecka. Ta nadwrażliwość zaczęłam mi się już w ciąży i się utrzymuje, bo teraz wszystko przekładam na \" a gdyby to się przytrafiło mojemu dziecku...\" i już ryczę. Zepsułam się chyba :) Przestałam oglądać program na dwójce \" kochaj mnie\", bo łzy mi lecą, już na reklamach poprzedzających program... Co do rzadkiej kupki. Raz i nam się to przytrafiło, bo \"mądra\" mama opiła się noc soku jabłkowego. Nastusia pół nocy była niespokojna i marudziła a mnie przerażały dźwięki z wnętrza jej brzucha. I słusznie, bo jak zaczęłam strzelać ....to kupa za kupą, przeciekło przez pamperasa, body, kaftanik, śpioszki i prześcieradło....to były sekundy ! Pytałam położnej czy mogę coś dać małej w razie drugiej takiej wpadki, ale odradziła mi jakiekolwiek leki :( Odwodnienie podobno można poznać po ciemiączku - jeśli jest bardzo wklęsłe. A dziś rano był na dwójce właśnie program o zadławieniu u dzieci. Boże, zesztywniałam ze strachu !!!!!!!!!!!!!!!!! Wystarczy jeden łyczek, a nawet ślina żeby skończyło się tragicznie ! Parę chwil niedotlenienia mózgu i ..... narobiłam rabanu i natychmiast przeszkoliłam całą rodzinę co robić, jak mała się zachłyśnie. A i tak dopóki nie dorośnie i nie wyjdzie za mąż chyba już jednej nocy spokojnie nie prześpię :) No bo jak ją zostawić pod czyjąś opieką ? A jak babcia będzie karmić z butelki, dziecko się zachłyśnie, a babcia spanikuje ??? Jeszcze gorzej z dziadkiem ??? Rany, ja chyba kołowacieję....Nie wiem, czy po tym programie jakoś sie przemogę i będę w stanie zostawić małą pod czyjąś opieką choćby na godzinę... O leku na kolkę jeszcze z ta koleżanką nie rozmawiałam bo się nie widziałyśmy, ale postaram się jaknajszybciej dowiedzić i napisać tu wszystko co i jak dokładnie.