Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Fisa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Fisa

  1. Shalla, a ja ostatnio czuję się nie to, że bezcenna ile zarobiona! Z mężem dzielimy się obowiązkami, a mimo to ja czuję jakby i tak było wszystko na mojej głowie. U nas fakt, że codziennie pada, jest parno i duszno, dużo burz, ale bez jakichś większych katastrof. Poza katastrofalną sytuacją przy domu, gdzie budują tą nieszczęsną kanalizację w miejscu, gdzie jest wysoki poziom wód gruntowych. Cały czas chodzi generator od pomp, które wypompowują nadmiar wody. A jak była ulewa to powstało sporej wielkości bajoro. Marj, ponoć się właśnie nie kapnęli a zafiksowali na otrzymanej opinii i traktowali te dzieci w na tyle szczególny sposób (z wiarą w ich talent), że miały lepsze wyniki. Mnie zdziwił amoralny aspekt takiego eksperymentu. Oczywiście to, co piszę o tym eksperymencie opieram na przeczytanym artykule. Shalla ja przede wszystkim od lekarza oczekuję osłuchania płuc w celu sprawdzenia czy to nie jakieś zapalenie oskrzeli lub płuc i obejrzenia gardła, czy to nie angina. W celu ustalenia, czy wirus czy bakteria. Bo jak bakteria to nie ma wyjścia, trzeba antybiotyk. Więc poszłabym do lekarza by go osłuchał i obejrzał gardło (czy możesz tego stanowczo zażądać?) Jeżeli nie ma wysokiej gorączki powyżej 38 stopni, to moim zdaniem to wirus i wygrzewanie wystarczy, tym bardziej, że ma dobry nastrój. Kolejna rzecz z wirusem organizm z reguły radzi sobie w ciągu tygodnia. Jeżeli po tym czasie nie ma poprawy, trzeba sądzić, że to coś poważniejszego. I jeszcze jedna ważna rzecz przy takim maluchu z wygrzewaniem trzeba bardzo uważać, bo jego „termoregulacja nie działa i można dzieciaka przegrzać i spowodować udar. Więc kurcze strach, takie rady przez Internet dawać idź do konowała, zobacz co Ci powie i sama podejmij decyzję nie musisz wykupić recepty i podawać przepisanych leków. Tak, mam wrażenie, że jak się dziecku poda antybiotyk to wpada się w taką pętlę bez wyjścia od jednego do drugiego antybiotyku. My chyba w takiej tkwimy.
  2. Ja czytałam i słyszałam o takim eksperymencie: nauczycielom na początku roku szkolnego wskazano w klasie uczniów o wybitnych zdolnościach. Na koniec roku zbadano wyniki dzieci i okazało się, że ci wskazani uczniowie mieli rzeczywiście lepsze wyniki niż reszta dzieci. Myk polegał jednak na tym, że ci wskazani uczniowie tak naprawdę byli zwykłymi przeciętnymi dziećmi. Najważniejsze dla mnie to przede wszystkim wsparcie i budowanie poczucia własnej wartości w dzieciach. Od września Stasiek idzie do szkoły i powiedziałam mężowi, że nie będę wymagała od niego dobrych ocen, bo nie to jest ważne, a ważne jest by odkrył w sobie pasje. Ciekawe jak to będzie w praktyce? Ja byłam noga z w-fu. Dostateczna. Najbardziej wykańczało mnie robienie mostka i bieganie właśnie. Kuk urlop niestety to nie była pierwsza część tylko jedyna :( Teraz trzeba wytrwać do przyszłego roku. Na pociechę mam piękne okoliczności przyrody tu gdzie mieszkam i morze w Gdyni, Sopocie można w każdym momencie poczuć się wyjątkowo i urlopowo. Razu pewnego zrobiłam podsumowanie wszystkich obowiązków domowych i wiecie wyszło tego 47 godzin tygodniowo! To jest naprawdę cały ba! więcej jak cały etat! Nie wliczyłam do tego czasu na zabawę /naukę z dzieckiem. Jak kobieta „siedzi w domu to jest to faktycznie jak praca zawodowa, ale jak pracuje? To faktycznie jakby ciągnęła na 2, 3 etaty. Ostatnio zreformowałam się i tak jak Mysh kiedyś pisała, przestałam prasować. A co tam!
  3. Kuk, podejrzewam i mam nadzieję, że to po prostu zmęczenie. Pozbyć się dzieciaków na kilka dni, wyspać się i wypocząć i wszystko pewnie by przeszło. Ale pewnie na ten luksus nie możesz sobie pozwolić? Jak sobie kobiety radziły? Nie pracowały zawodowo. A starsze dzieci zajmowały się młodszymi lub pomagały mamie. Jak poradziłaś sobie z wakacjami dla dzieci? Jakie znalazłaś rozwiązanie? My mamy podobny problem od września. Stasiek idzie do szkoły. Szkoła to 5 godzin lekcyjnych. A co po nich? Co ja mam z dzieckiem zrobić? Jest oczywiście świetlica. Ale to, co w niej zobaczyłam. Poziom zajęć i opieki, posiłki! Dla mnie masakra. Będziemy szukać jakiejś opiekunki. A ja jestem po koszmarnym urlopie. Wybraliśmy się do Zakopanego, ale pod Częstochową zepsuł nam się samochód. I to nie byle co zatarł się silnik. Do tego byłam strasznie przeziębiona i zdecydowaliśmy o powrocie do domu, a samochód tam zostawiliśmy do naprawy jeszcze do dzisiaj nie jest zrobiony. A mnie jeszcze do dzisiaj coś strzyka po moim wielokrotnym przeziębieniu i przewianiu. Psikulcu, Mysh cieszę się z Waszych udanych spotkań urlopowo wakacyjnych.
  4. Można długo o ciuchach, a co tam w końcu kobietami jesteśmy :) Ta moja niby proekologiczność w kwestii ubraniowej to wynika przede wszystkim z mojego sknerstwa, więc wcale z tego się nie cieszę. Ale jak o tym napisałam i spojrzałam na Wasze wpisy spojrzałam na to inaczej. Marzą mi się coraz bardziej takie klasyczne stroje, z dobrych gatunkowo tkanin, o nienagannym kroju, które można nosić latami. Dojrzewam też do tego, by mieć swoje ulubione fasony i chodzić z nimi do krawcowej, by następne spodnie, sukienkę, bluzkę szyła na wzór. Kuk właśnie w dzieciństwie zawsze o tym marzyłam, zawsze mi tego brakowało: takiego strychu pełnego ubrań z poprzedniej epoki. My mieszkaliśmy w M2, więc na jakieś przebieranki, bale karnawałowe zawsze brakowało mi pomysłu i szafy z ubraniami po rodzicach, czy babciach. Ale mam kilka takich perełek: sweterek i bluzeczkę od mamy, które mają więcej lat niż ja. Noszę na okrągło. Uwielbiam. I mam też taką makową bluzeczkę, którą mama mi uszyła, gdy miałam naście lat. Trzeszczy trochę w szwach, ale czasem ją założę. A może właśnie uszyć sobie coś takiego na wzór, tylko w troszkę większym rozmiarze? Kurczę, muszę się rozejrzeć, czy są jeszcze gdzieś sklepy z fajnymi materiałami.
  5. O moje kochane ja to mam inny problem. Nie potrafię się rozstać z rzeczami. Wyrzucam dopiero, gdy już nie daje się rady tego cerować. Co mam dzisiaj na sobie: spodnie 4 lata, bluzeczka 12 lat, torebka 10 lat. Uhmmm, czy wogle powinnam się była do tego przyznać? I nie kupuję nic nowego, żeby nie mieć za dużo rzeczy w myśl zasady, że trzeba najpierw znosić to, co się ma. Taki okropny minimalizm. Czasem mnie trafia szlag, idę do sklepu i wychodzę z pustymi rękoma. Ostatnio naprzymierzałam się sukienek stwierdziłam, że może czas na bardziej kobiece stroje. Raz się przecież życje. Niestety fasony są okropne, kolory też nie moje, materiały, jakość uszycia, ehhh. chyba nie ma szans na zmianę :) Jestem po prostu proekologiczna i już :P
  6. No to ja mam pomysł, aby te wrzosy sobie z lasu wykopać i zasadzić :) Kto wie, czy po zawilce i paprocie też się do lasu nie udam. Oj, a my to blisko bagna mieszkamy, więc gdyby te wrzosy miały przyciągnąć, to ja się muszę mocno zastanowić. Są podobno też rośliny, które odstraszają komary i robactwo czy wiecie, które to? Melduję, że magnolia już przycięta! A ja noszę kamienie w każdej kieszeni Stasiek lubi zbierać na spacerach i potem ja je muszę nosić :) Mysh a ja to się dopiero muszę uczyć takiej cierpliwości do ogrodu. Bo ja bym chciała sobie wszystko zaplanować, 1 tydzień i już i ogród gotowy. Pewnie gdybym miała fundusze to byłoby to możliwe można kupić gotowe podrośnięte rośliny. Ale że kasy nie mam i chyba to przyjemniejsze więc małymi kroczkami, kawałek po kawałku, najpierw „karczuję z chwastów, potem sadzę trawę, dopiero potem będę sadzić rośliny i chodować od małego, od szczepki, od ziarenka i sprawdzać, czy w tym miejscu, czy w tamtym się lepiej prezentuje i przesadzać. i tylko muszę się tej cierpliwości i systematyczności nauczyć.
  7. Robiliśmy taką kurację wzmacniającą: Staś dostawał szczepionkę rybomunyl. I zdecydowanie widzę poprawę i to, że jest lepiej. Co nie oznacza, że jest dobrze. Mieliśmy robić badania krwi i moczu, ale od miesiąca nie możemy znaleźć dogodnego terminu a to z braku czasu, a to z powodu przeziębień czy chorowania. Ufff Ja też pamiętam, że są dostępne i rodzice kupują tylko spacerówki. Gdy jest niemowlaczek rozkłada się ją na płasko, a dziecko jest w takiej jakby torbie. Stasiek jeździł w spacerówce od 6 miesiąca, właśnie z powodów, o których piszecie rwał się do siadania. Dziwne te zwyczaje angielskie dotyczące ubierania dzieci. Byłam kiedyś w angli w marcu, ubrana na warunki polskie po zimowemu i naprawdę nie mogłam się napatrzeć na te dzieci w spodenkach i kolanówkach. Shalla, dawaj. Pisz o zieleninie zamieniam się w słuch. Mam pomysł, aby właśnie posadzić paprocie obok azali, rododendronów i magnolii. Czy to dobry pomysł? I marzą mi się zawilce i wrzosy. Czy to wszystko razem obok siebie będzie dobrze wyglądać? Magnolia zresztą już rośnie. Przetrwała jakoś zimę, wypuściła piękne listki. Niestety na początku maja były 7 stopniowe mrozy w nocy połowa z niej zmarzła trzeba powycinać zmarznięte gałązki?
  8. Kuk, będę mocno trzymać kciuki! Karenko oby ta paskuda nie okazała się tak paskudna, jak się teraz wydaje.
  9. Shalla; i co: kupiłaś ten karmnik? A ja tam lubię i takie lampy solarne do ogrodu i krasnale ogrodowe, wiatraki i takie tam inne. I niech sobie ludzie gadają, że to tandeta. Mysh, ja też myślę, że jakiś paragraf by się na to znalazł (wyciąganie torfu) i że to jest robione na szago, ale jest kilka rzeczy, które powstrzymują mnie przed interwencją: 1.nie znam tych przepisów, a teraz mam kilka innych rzeczy na głowie 2.boję się, że sprawa może odbić mi się czkawką Karenko super, że udało Ci się odkryć, czego potrzebuje Zosia. Takie to proste i trudne zarazem. Oj i my musimy się nieźle nagimnastykować, aby zaplanować podróż do Zakopanego. Na jeden dzień i jeden raz się nie da. Trzeba kombinować nocleg gdzieś po drodze. Oj, jak się cieszę na urlop i wyjazd w góry! Stasiek od dwóch tygodni śpi we własnym łóżku i we własnym pokoju. Zastanawiałam się, jak Go do tego przekonać, a obyło się bez najmniejszych problemów. Był tak podekscytowany faktem, że ma swój własny pokój, do którego sam wybrał kolor ścian i panele, że z podekscytowania nie mógł zasnąć. To chyba ja mam większy problem ze sobą tak się przyzwyczaiłam, że śpimy razem :) Wieczorem czytaliśmy ostatnio książkę „Guzdrała i Raptus. Podróż przez łąki i góry. Miałam mieszane uczucia, bo książka jest o dwóch przyjaciołach: żółwiu i jeżu, którzy porwani, wyswobadzają się ze szponów orła i wędrują najpierw przez bagno, potem las i góry, by wrócić na swoją miedzę. Książka dla dzieci zadziwiła mnie bardzo swym naturalizmem. Opisane są prawdziwe zachowania zwierząt w przyrodzie z całym okrucieństwem natury. Opisy nie są drastyczne, ale pierwszy raz się spotkałam z użyciem prawdziwych nazw zwierząt i opisami życia, walki i polowania. Co o tym sądzicie? Ciekawa byłam reakcji Stasia, ale nie zauważyłam szczególnego zainteresowania książką, przerażenia, zdegustowania czy czegoś takiego. Mysh cóż to za tajemnicze spotkanie?
  10. Spóźnione najlepsze życzenia urodzinowe dla Zuzy! I ja ostatnio przeżywam jakiś taki organizacyjny chaos. Ilość spraw do załatwienia mi się tak spiętrzyła i ciągle nie mogę wygospodarować dość czasu na zajęcie się ogrodem, a raczej tym, co ogrodem miałoby się w końcu stać! Karenko super, że Zosia pięknie rośnie i jej problemy z brzuszkiem minęły. Trzeba być dobrej myśli, że po odstawieniu syropu będzie wszystko dobrze. Kiedy zamierzasz zacząć wprowadzać urozmaicone jedzenie? (ja ciągle pamiętam starą szkołę, m.in. mojej mamy, że po skończonym 3-cim miesiącu już można powolutku zacząć coś dawać). Wizyta kardiologiczna brak słów. No ale skoro był taki niedbały, będziesz ponawiać te badania? Fajnie, że Zosia tak ślicznie przesypia noc zarwane noce to jest coś, co dawało mi chyba najbardziej w kość. Zarwane ba Stasiek, tak jak Max wstawał o 5-tej rano. Tak Shalla, ja też myślałam, że nie wytrzymam. I też nie było mowy o spokojnym leżeniu. Skądś to znam Staś w wieku 3 miesięcy też się turlał i nie miałam bladego pojęcia, co z Nim zrobić, gdy chciałam udać się do toalety. Gdzie Go zostawić? Jazda samochodem spodobała Mu się wraz ze zmianą fotelika, na następny, który był przodem do jazdy, bo mógł patrzeć przez okno. Shalla czyżby Max był takim niesfornym więrcipiętą? Bardzo ruchliwym i żywym. Pewnie trochę się uspokoi, gdy w końcu zacznie raczkować i chodzić a skoro taki żywy chłopak z Niego, to pewnie szybko się to zacznie (ciekawe?) Shalla a czemu ten karmnik jest podświetlany? Czy ptakom to nie przeszkadzałoby? Ojej Kuk. Ja mimo iż obudził mnie kot w nocy i chrapanie męża na troszkę tylko, to jednak i tak padam przed komputerem, mimo wypitej kawy, także bardzo tych nieprzespanych nocy współczuję. Składania wniosków paszportowych również. Przecież to już któryś raz z rzędu składasz te wnioski i ciągle masz z tym jakiś problem. O rany! to jak fragment scenariusza do jakiejś czarnej komedii. Sortowanie śmieci to jeszcze w moich oczach nie aż taka wielka zbrodnia, bo one przecież trafiają chyba do sortowni i tak, ale palenie lub wyrzucanie do lasu lub za płot. Wyrywałam kiedyś chwasty i pakowałam je do foliowego worka, żeby zdechły i zgniły (podobno dobry nawóz), a worki odstawiłam obok tych z gruzem przed domem. A sąsiadka pyta się mnie, czemu tego nie wywalę o tam, za płot lub na łąkę. Odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą, że z chwastów będzie nawóz, a gruzem sobie utwardzimy dojazd. Ale do dzisiaj sobie zachodzę w głowie, czemu jej jakiegoś bluzga nie puściłam? Jak można niszczyć przyrodę, jak można komuś na łąkę wywalić śmieci? Mysh tak ten facet ma na pewno jakieś powody kasa, bo jakież inne? Myśleliśmy, że to robi po to, aby działki sprzedać. Dziękuje bardzo budować dom w miejscu, gdzie było bagno, które zawalone zostało gruzem. Ale jednak nie robi jakiś biznes właśnie na tym, że przyjmuje gruz, a wyciąga i sprzedaje torf. Ale czy to tak można, nawet jak się jest właścicielem? Jeszcze, żeby to wszystko poprawić, jakaś ekipa od kanalizy robiąc studzienkę, zrobiła wielkie bajoro, które zalało drogę. Droga jest nieprzejezdna, ale nikt oczywiście się tym nie przejął.
  11. Kuk ja też tak mam. Wizyta na naszym topiku jest stałym punktem mojego dnia pracy, elementem przerwy, wytchnienia i odprężenia. Też nie lubię, gdy nie ma nowych wpisów, ale samej ciężko mi czasem pisać. Najtrudniej mi się pisze, gdy mam kiepski nastrój a to się dość często zdarza. No niestety taki typ ze mnie. Moje krytyczne spojrzenie na świat tyleż mi w życiu czyni dobrego, co i złego. Ale mniejsza z tym. Też tak myślę, że Kuk masz dar przyciągania ciekawych ludzi lub po prostu odnajdywania w każdym człowieku tego, co w nim ciekawe i dobre. Właśnie taką formę nauki języka obcego lubię lekcja, która nie jest lekcją, a spotkaniem i rozmową i języka uczysz się tak przy okazji, mimochodem. Świetna ta opowieść o rudzikach i szpakach, które stanęły w obronie młodego. Myślę, że przyroda potrafi nas zadziwiać i zaskakiwać i dobra obserwacja może zburzyć wiele stereotypowego myślenia. Ja lubię, jak zwierzęta są wokół nas i z ogromną radością obserwuję, że zwierzęta potrafią (niektóre) przystosować się do życia w mieście. Kiedyś wieczorem, pod nasz balkon (mieszkaliśmy w bloku w mieście) podeszło stadko dzików. Matka z młodymi. O tyleż przerażające, co i fajne. Tu gdzie mieszkamy obecnie, jest piękna przyroda. Jednak to, co ludzie robią, jest przerażające. My za płotem mamy bagienko, ale właściciel zaczął wybierać torf, zwozić jakieś hałdy piachu i gruzu. Zasypywać je. Przerażające. Sama nie wiem, czy coś z tym robić, czy nie.
  12. Shalla! No normalnie ogród sensoryczny, mozaika zaprojektowana przez Nastkę, burmistrz rzucić hasło i nic się nie martwić, że mnie skręca z ciekawości! Nic tam nie nadrabiaj, tylko pisz od razu! Tak Kuk bardzo szkoda. Ja od 7-dmiu lat nie używam już angielskiego w pracy, tak samo jest z niemieckim, którego się tak długo uczyłam. Bardzo mi tego brakuje. Natomiast w moim przypadku, kursy nie mogą wchodzić w grę, bo ja na takich kursach nic się nie uczę. Lubię natomiast językiem obcym posługiwać się w praktyce. W przypadku rosyjskiego jest to o tyle przecież ciekawe i trudne, że to jest inny alfabet. Ostatnio pisałam maila po rosyjsku. Ale był problem z klawiaturą rozszyfrowanie, gdzie jaka literka cyrylicy się kryje. Zrobiłam sobie taką ściągę na foli i położyłam na wierzchu klawiatury. A z językiem, to mam wrażenie, że jak z jazdą na rowerze nie zapomina się go, tylko gdzieś zapada głęboko w głowie i trzeba tego się doszukać. Ja też uwielbiam, jak zwierzęta są wokół nas. Czekamy teraz na powrót jaskółek, bo mają gniazdo pod dachem. Już dwa lata z rzędu w nim gniazdowały. Niektórzy nie lubią jaskółek i strącają gniazda, bo strasznie paskudzą, ale wiecie co mnie to w ogóle nie przeszkadza. Przecież można sprzątnąć. Przed nami teraz 4 dni wolnego jak ja się cieszę. Moja praca jest taka beznadziejna! A wiecie z jakiego powodu nie mam nic do roboty. A mnie nic tak nie wykańcza, jak brak pracy i bezczynność.
  13. Mysh stawiam się na wezwanie. U nas od tygodnia pogoda jak drut, ciepło, słonecznie, zaczęły się zielenić drzewa. Od wczoraj drzewa kwitną. Z okna w pracy widzę takie jedno obsypane białym kwieciem, aż miło. Zobaczcie, o ile to później niż u Was. A ja z wiekiem robię się coraz większą meteopatką, której nastój uzależniony jest od pogody. Kuk tak chodziło mi o tę sprawę z teatrem anglojęzycznym. I właśnie o tę Twoją umiejętność kojarzenia ze sobą spraw i ludzi. I to w takich ciekawych tematach. To taki jakby przeciwległy dla mnie biegun. Więc tym bardziej mnie to fascynuje. Niesamowity ten pomysł z nauką rosyjskiego. Ja się go uczyłam aż 8 lat! Podwójnie szkoda: szkoda że uczenie się go było takie nudne (jak ja sobie przypomnę te książki i opowiadania!) i szkoda, że tak niewiele z tego zostało. Została mi tylko jedna rzecz od (hmmmm..) od 23 lat! prowadzę korespondencję z pewną Rosjanką, ale coraz mi trudniej to idzie. Mysh do nas przychodzi „zajączek. Zajączek przynosi prezenty po niedzielnym śniadaniu, które ukrywa w domu. Wśród prezentów przeważają słodycze i ewentualnie jakieś drobiazgi. Często szukając prezentów zabawiamy się w „ciepło, zimno. Nie mamy zwyczaju chowania prezentów lub czekoladowych jajek w ogrodzie, bo my obydwoje wychowywaliśmy się w małych mieszkankach w bloku. No i pogoda w tym okresie często nie pozwala na kultywowanie tego zwyczaju :) Wracając do poprzednich tematów: Wasze opisy włoskich lodziarni strasznie mnie zafascynowały. Nigdy nie jadłam takich świeżo robionych lodów, ale opisałyście to tak, że poczułam, o co chodzi i nabrałam ogromnej ochoty. Kiedyś zdarzyło się nam jeść taką pizzę pieczoną w tradycyjnym piecu na ogniu na polanach z dodatkami chyba z gospodarstw wiejskich. To było wszystko takie świeże!
  14. Kuk, skoro ziemi nawiozłaś już sporo i sypnęłaś wapnem to jeszcze jedna może być przyczyna - stojąca woda. Woda nie ma gdzie odpływać i rozwiązaniem byłby drenaż, który odprowadzałby nadmiar wody. Nie wiem, jak to się robi, ale podpytam.
  15. Karenko żadne generalizowanie ma w sobie i sporo prawdy i kłamstwa jednocześnie. Dlatego ja napiszę o moich ostatnich doświadczeniach, bo są pozytywne. Ku mojemu zaskoczeniu pozytywne, bo dotychczas pogląd na polskie urzędy i urzędników miałam identyczne, jak Twoje. Ze względu na zmianę miejsca zamieszkania, zmieniłam Urząd Skarbowy i dokonałam jednocześnie wpłaty podatku. Ponieważ to wszystko trwa i jak wiadomo przepływ informacji raczej rzadko jest sprawy było z tym trochę zamieszania, ale wszystko zostało wyjaśnione telefonicznie (i to nie ja dzwoniłam) i wystarczył e-mail. Pani nie była może zbyt komunikatywna, ale nie burczała i to był sukces :) Podobnie było z pomyłką, jaką popełniłam wypełniając pewien druk. Miałam możliwość skontaktowania się telefonicznie z konkretną osobą i wyjaśnienia tego najpierw telefonicznie, a potem udania się do niej. Też OK. Karenko, a może większe koszty choćby z tego, że nie mieszkasz w Polsce i nie płacisz tutaj podatków. A Państwo polskie w tym i te urzędy właśnie z podatków się utrzymują. A z Paniami ekspedienkami i podejściem do dzieci też chyba się sporo zmienia. My doświadczamy tego bardzo często. Szczególnie mój mąż ma dar zagadywania wszystkich na śmierć i ucinania sobie pogawędek. Staś też często doświadcza oznak sympatii, jest zagadywany, obdarowywany i pozwala Mu się naprawdę na dużo. I to ja trochę panikuję i stresuję się, upominam mojego wiercipiętę, a osoby reagują, że nie trzeba, że jest OK. Tak było ostatnio. Byłam na rehabilitacji. Mój małżonek nie zauważył, wjechał na krawężnik i rozwalił oponę. Wymiana trwała bardzo długo, było późno, Stasiek znudzony, mnie skończyły się pomysły na zajmowanie jego uwagi, uciszanie. Zaczął marudzić, że jest głodny i dostał od Pani Recepcjonistki porcję pysznych ciasteczek. Shalla, a mnie ten angielski flegmatyzm chyba bardzo by odpowiadał, bo sama chyba taka służbistką jestem :) No poza tym wycinaniem lasów. Shalla piękne drzewo. Jak ja lubię kwiaty i wszystko, co kwitnie. Mam nadzieję, że uda mi się wokół domu stworzyć taki rozkwiecony azyl. Ale ta nadzieja jest niestety nadwątlona mocno moimi dotychczasowymi osiągnięciami, które są żadne. Ty masz chyba do ogrodnictwa niezły talent? Natomiast odnośnie odpowiedzialności urzędników za swoje błędy i w Polsce sporo było dyskusji. Błąd w paszporcie i koszty związane z wyrabianiem to drobiazg w porównaniu do błędnych decyzji urzędników, które w efekcie doprowadzały do upadku firmy! Spotkało to m.in. moją ciocię, która nie tylko firmę straciła, ale i jej życie prywatne legło w gruzach :( Psikulcu dzisiaj pierwszy dzień w pracy? Jak Ci minął?
  16. Shalla no właśnie. Zeszły rok należał również u nas do takich bardzo paskudnych. I też ucieszyłam się na wieść, że ten rok to rok królika. Ja tam niby w takie zabobony nie wierzę, ale szczerze się ucieszyłam :) A tuż masz babo placek - złamałam nogę, w pracy nic lepiej, bociany nie chcą przylecieć... Shalla, ale jest iskra nadziei - ten chiński rok nie zaczyna się przecież 1 stycznia, tylko później - może on jeszcze się nie zaczął?
  17. A mnie właśnie ostatnio brakuje takich prawdziwych weekendów podczas których człowiek się włóczy to tu i tam. Ale również ja nie lubię miejsc tłocznych i gwarnych, okupowanych przez turystów zabytków. Generalnie nie lubię też zabytków jako takich. Wiecie moim zdaniem zabytki upamiętniają generalnie to, o czym pamiętać się nie powinno ze względu na ogólnie pojętą niesprawiedliwość społeczną, o której świadczą. Ta, nie ma to jak filozofia o poranku. Psikulcu ot i dobry przykład, jak w praktyce działa polityka prorodzinna i wszystkie mądre przepisy, które niby mają wspierać rodziny. Zresztą pewnie żaden moment nie byłby dość dobry na powrót do pracy ot i cała uroda pracy zawodowej. Jak siedziałam w domu z tą nogą w gipsie to już łaziłam po ścianach jak najszybciej chciałam wracać do pracy, by mieć jakąś pożywkę dla umysłu. Po niecałym miesiącu znów się czuję, jak w cyrku Monty Pytona (jak to się pisze?) i gotowa jestem złamać sobie drugą nogę. A Stasia rower to stoi i się kurzy i rdzewieje. W ogóle nie jest nim zainteresowany. O Shalla jeżeli Max jest na piersi to nic się nie przejmuj, że jest duży. Przejdzie Mu to. Ja już się naoglądałam takich dzieci „spasionych na maminym mleku to się zdarza nader często. I przechodzi, a dzieci mają się dobrze i są zdrowe i baaaardzo zadowolone. Koniecznie zrób to zdjęcia na zakupach. Tak to bywa, że człowiek najpierw gorliwie coś krytykuje, a potem sam się łapie, że robi tak samo. I ja mam takie ciągotki do spędzania weekendu w centrum handlowym lub hipermarkecie, coś do czego ciężko mi się przyznać, bo generalnie mnie odstręcza. Psikulcu bardzo mi przykro z powodu koleżanki. Bardzo.
  18. Ceny mleka faktycznie powalają z nóg. Zwłaszcza, że dotyczy to mleka dla dzieci z konkretnymi problemami, gdzie rodzic nie ma zbytniego wyboru. A Anglia kraj mlekiem i miodem płynący jak oni to robią, że ich stać na zapewnienie ludziom tylu rzeczy za darmo? Po prostu bogate i pewnie dobrze zorganizowane państwo. Mój mąż natomiast się zetknął ostatnio z brutalną stomatologiczną rzeczywistością. Za „darmochę można sobie wyleczyć tylko przednie zęby, reszta to Twoja sprawa obywatelu jak Cię nie stać i masz słabe zęby to będziesz wyglądać jak królik. :) A ceny usług stomatologicznych hu no mam wrażenie, jakby zęby w całym naszym zdrowiu były najważniejsze! Tak przynajmniej chyba myślą dentyści. Mnie szczerze przeraża taka sytuacja, gdy dziecko bez pohamowania zajada się słodyczami. Bez ograniczeń. Taki trochę jest mój mąż i strasznie mnie to denerwuje. Natomiast Stasiek lubi słodycze, ale zauważyłam, że sobie i innym dawkuje ostatnio poczęstował się 1 cukierkiem, a gdy kolega wciągał chyba już czwartego wziął mu paczkę sprzed nosa i schował mówiąc, że już wystarczy. Natomiast nie wiem, skąd taka postawa się wzięła być może dziecko tak ma, być może to kwestia temperamentu, a być może po prostu naśladuje w tym rodziców? Kuk kolejna ciekawa opowiastka ze służby zdrowia we Włoszech. Najgorsze chyba to uczucie, że ma się wrażenie, że ktoś tutaj chyba zwariował i próba obwiniania siebie. W Polsce to chyba raczej nie do pomyślenia, ale piszę chyba raczej, bo też dziwne sytuacje się zdarzają. Kuk a co to calippo? I jak to robisz dokładnie? Ja też już teraz mocno trzymam kciuki, aby ta operacja się udała jak najlepiej. Psikulcu to jeszcze ja mam radę a myślałaś o pracy na część etatu? Pracodawca musi się zgodzić, a do tego jesteś przez pewien czas pod ochroną przed ewentualnym zwolnieniem. Mysh jestem pod ogromnym wrażeniem Waszych wypraw i Waszych fascynacji. Dużo poświęcacie na to czasu i uwagi i dużo w tym ogromnej pasji, którą można się zarazić. My ostatnio byliśmy w kinie po raz pierwszy! Czy uwierzycie? Można powiedzieć, że Staś dopiero teraz dorósł do kina a i tak pod koniec półtoragodzinnego filmu już był znudzony i już nie mógł wysiedzieć. Ale emocji było tyle, że idąc za ciosem zainteresowania wybraliśmy się również do teatru. Tu entuzjazm chyba był ciut mniejszy i zainteresowanie również. Ale być może to kwestia sztuki.
  19. Karenko, a myślałaś o takiej chuście do noszenia dziecka rodem Afrykanka na sawannie? Chyba Dynia o tym kiedyś pisała i polecała: bebe lulu. Zawsze też zalecane jest, aby pod łóżeczko lub pod materac od strony główki coś podstawić. Tak, aby było z górki, by dziecko leżało w pozycji na ile to możliwe uniesionej. Dobrze czytać, że dość szybko udało się zaradzić problemom małej. Mysh zastanawiałam się nad tym, co napisałaś z tą czekoladą. No miałam takie jakieś mieszane uczucia. Przypomniało mi się jednak podejście moich rodziców do sprawy palenia papierosów i alkoholu. Tata poczęstował mnie papierosem, gdy miałam 9 lat. Alkoholu nam też nie zabraniali ha, ha, ha ale zabrzmiało. Pozwalali nam (mi i bratu) wypić odrobinę piwa czy wina, gdy byliśmy dziećmi. Generalnie nie zabraniali, nie robili tematu tabu. Chyba o to chodzi. Wydaje mi się, że póki co Staś ma odpowiednie podejście do obydwu tematu. Wie, że palenie jest niezdrowe, jest do tego przekonany i jak to bywa w takich sytuacjach potrafi robić ludziom uwagi. Kurcze, a my będziemy musiały przygotować nasze dzieci do jeszcze poważniejszej sprawy narkotyki. U nas się ten temat jeszcze nie pojawił.
  20. Już kilka razy zabierałam się do pisania, ale ciągle coś mnie rozprasza i odwraca uwagę. Nie mogę się po tej przerwie zorganizować na nowo. Nie było mnie w pracy 2 miesiące. Noga jeszcze nie wróciła do pełnej sprawności, ale mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu (i mojej cierpliwości). I naszą rodzinę dopadła grypa żołądkowa. U Stasia niestety przeszła w anginę, a potem przypałętało się zapalenie zatok. Jak ja mam już dość tego chorowania. Wiosna do nas przychodzi dość leniwie, ale wróciły już żurawie i zaczynają świergolić skowronki jak ja to lubię! Też rozpoczęłam sezon ogrodniczy kolejny kawałek ziemi przygotowany pod wysiew trawy! I tak mi się przypomniały Kuk Twoje przeboje z trawą udało Ci się pozbyć tego mchu? Bo coś mi się widzi, że u nas też go będzie sporo. Zastanawiałam się czy wracać do tematu Waszych przejść z włoską służbą zdrowia, bo myślę sobie, że po co rozgrzebywać ten straszny temat. Ale nie mogę przemilczeć. Jednak nie wiem, jak wyrazić słowami, jak mnie wstrząsnęły wpisy na temat Waszych przejść. Karenko, Kuk bardzo mi przykro i bardzo się zmartwiłam. Właśnie chciałam Wam napisać, byście rozważyły próby korzystania z polskiej bywacie w Polsce i pewnie część wizyt i zabiegów można planować i umawiać z wyprzedzeniem. Kuk, ciekawa jestem bardzo, jak się sprawa rozwiąże z Franiem. Jestem jednak dobrej myśli i trzymam mocno kciuki. Shalla, nie mam pomysłu na marnowanie jedzenia przez Anastazję. Ja też tego okropnie nie lubię. Wkurza mnie np. niegospodarność mojego męża ciągle rozpoczyna nowy bochenek chleba i potem takie spore końcówki trzeba wyrzucać. Jedyne co mnie pociesza, że wyrzucamy do kompostu i korzystają na tym zwierzęta. Ja jednak w takich sytuacjach trochę dziecku odpuszczam, by obserwować i szukać przyczyny takiego zachowania, a potem wrócić do tematu i zacząć od nowa, od innej strony. Tu bym się zastanawiała raczej nad jej apetytem: czasem to się zdarza, że masz na coś ochotę, po czym wraz z pierwszym kęsem tracisz apetyt i nie masz ochoty dalej jeść. Może tak jest i z nią?
  21. Wesołego po świętach! Dziękuję za życzenia. Franiu wszystkiego dobrego! Święta, święta i po świętach. Miał być odpoczynek i luz, a było odkopywanie samochodu. Zasypało nas tak śniegiem, że przez dwa dni nie mogliśmy wyjechać. Wczoraj do pracy spóźniłam się 1 godzinę, którą poświęciłam na wypychanie samochodu, który utknął. Jeszcze dodam, że ta praca z łopatą w ręku odbywała się przy 10-cio stopniowym mrozie. Jadąc do pracy któregoś dnia, słyszałam, że mijający rok w kalendarzu chińskim był rokiem tygrysa. A rok tygrysa nie jest nigdy dobry oj, jak jęknęłam - niestety tak. Ale za to przyszły rok, ma być rokiem królika. A królik symbolizuje samą pomyślność. I oby! Życzę nam wszystkim takiego króliczkowego, milusiego nowego roku :)
  22. A u nas zima daje w kość już od dłuższego czasu duuuuużo śniegu, a w zeszłym tygodniu mróz ścisnął. I mam nadzieję, że prognozy na ten tydzień zawiodą bo prognozują jakąś odwilż. A odwilż to mi się kojarzy z chlapą i błotem, które w nocy cudnie :P zamarzną. I u nas już choinka stoi. I zrobiliśmy własnoręcznie parę ozdób. Ubieranie choinki wcześniej ma i tę zaletę, że można to zrobić rodzinnie i bez pośpiechu. W wigilię to przecież jest mało czasu w związku z przygotowywaniem potraw. Shalla ależ Ci zazdroszczę. I tego wolnego i.... Kurcze, muszę się brać do roboty! Czemu to nie jest dla mnie takie proste? Ale jak to rok czasu? Jak jest w Anglii z macierzyńskim i wychowawczym? Karenko i u nas choróbska niestety też bardzo często przypełzają w piątek wieczór lub w weekend. Już nieraz to przerabiałam. I coś mi się wydaje, że Staśka też rozbiera. Święta pod pierzynką? Aj tam słuchać tych lekarzy co to znaczy, że nogi ma za długie? Głowonóg? Taka informacja nie ma najmniejszego znaczenia.
  23. Jagódko wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Dużo radości i uśmiechów. My też wierzymy w Mikołaja. To daje przecież tyle radości. Zresztą to co jest w dzieciństwie właśnie cenne to ten przebogaty świat fantazji, w którym dzieci żyją. Ta twórczość i kreatywność. To bycie czasami dziecka na krawędzi pomiędzy realem a światem wyimaginowanym. Stasiu ma jednak „wyedukowanego kolegę. Kolega jest rok starszy i już w zeszłym roku wiedział, że Mikołaja nie ma ma starszą siostrę i mamę :P, które go uświadomiły. Jednak myślę, że on ma ogromną potrzebę wiary w Mikołaja. W zeszłym weekend, gdy się bawił ze Stasiem, powiedział, że widział Mikołaja w domu. Biegali po całym domu i go szukali. I ja należę już do tych ekologicznych inaczej. Jeżeli owieczki popiardują, to ludzie przecież nie wydzielają woni róż, to też jest metan :), a wydychamy nic innego jak CO2 a jest nas już ponad 6 miliardów. Zresztą najwięcej dwutlenku węgla leci do atmosfery podczas wybuchu wulkanu. Ekologię napędza w tej chwili przede wszystkim kasa i dobry biznes. Ja słyszałam o takich oto proekologicznych biznesach: produkcja benzyny z olei z rzepaku lub kukurydzy. Więc dostaje się dotacje na ekologię, wycina się lasy by obsiać pola kukurydzą, z kukurydzy robi się benzynę, ceny żywności idą w górę i ludzie głodują. Na jakiejś pięknej i malowniczej wyspie dostali dotację, osuszyli bagna, obsiali to czymś „ekologicznym i emisja CO2 wzrosła, bo bagna go pochłaniały i zamieniały na tlen. No a opłaty za emisję CO2, którymi się handluje, a pomysły na ograniczenie emisji CO2 w stylu: wpompujmy to pod ziemię? Niestety. Pieniądz rządzi światem i tematem ekologii też zawładnął. Ale popieram ekologię o jakiej pisze Psikulec, taki minimalizm i oszczędność we własnym życiu: dbanie o zużywanie małej ilości wody, energooszczędne sprzęty, żarówki, gaszenie światła, nie kupowanie nadmiaru ubrań, korzystanie z używanych ubrań dla dzieci, jeżdżenie razem do pracy, wyrzucanie rzeczy dopiero jak się faktycznie zużyje itp. itd. Kuk a to Ci panowie sentymentalni i wrażliwi się okazali choinka kundelek :) Ja też się bardzo cieszę, że to nasze wirtualne bycie tutaj tyle potrafi dać i zdziałać. Też ogromnie dziękuję, że jesteście i że to forum takie właśnie jest, jakie jest :) I że jest i że trwa...
  24. Psikulcu zgadzam się z tym, że wszystko w odpowiedniej formie i w odpowiednim wieku dla dzieci. Pszczółko dotarło do mnie teraz, że jesteś w ciąży. Moje gratulacje. Wszystkiego dobrego. Marj, czy słyszałaś o metodzie „sześciu myślących kapeluszy? Odkąd czytałam o niej, marzę o tym, by wziąć udział w dyskusji /pracy z jej wykorzystaniem lub po prostu móc się przyjrzeć. Elffik dzięki za garść informacji. Nawet nie przypuszczałabym, że takowe przepisy i wymagania obowiązują, a warto o nich wiedzieć w szczególnych sytuacjach, bo jak widać na przykładzie Pszczoły, bezmyślność i beztroska ludzi jest porażająca. Karenko myślę, że tego typu wyznanie chłopca w tym wieku budzi takie samo zdziwienie jak chęć posiadania Barbie lub zestawu Belville lub wyznanie, że „mamo zakochałem się w Oli. Przecież Tinki Winki chodził z czerwoną torebką (mój brat miał prawie taką samą w tym wieku:) Karenko wiem! Mój mąż nie dość, że żłopie tą herbatę, to zawsze gdy głodny sięgnie po kiełbasę lub słodycze (mimo że w lodówce stoi pyszny rosołek). Niestety moje perswazje zawodzą. Wczoraj kupiliśmy Roiboos i to zaakceptował. Pomysł na wspólne własnoręczne robienie ozdób choinkowych moim zdaniem super! Zwłaszcza w tym zaganianym, zmaterializowanym świecie, gdzie można wszystko kupić. (Mam już dość chodzenia do sklepów w okresie przedświątecznym!) W zeszłym roku robiliśmy razem łańcuch choinkowy. Może w tym roku spróbujemy coś bardziej zaawansowanego? Spróbuję moich Panów namówić. Och, Kuk ja jak złapałam wszy, to dopiero po miesiącu to do mnie dotarło, właśnie z powodu, o którym opisujesz :). Swędziawkę zwalałam na uczulenie szamponem. My zapisaliśmy Stasia do przedszkola blisko moich rodziców i to oni go codziennie odbierają, bo inaczej to mielibyśmy ogromny problem, by zdążyć. Zresztą Staś siedziałby w przedszkolu prawie 10 godzin. Pomysł, żeby odbierała dziecko mama innego jest świetny. Sama będę chyba musiała go wziąć pod uwagę w przyszłym roku, kiedy Staś zacznie chodzić do szkoły. Świetlica w szkole mnie niezbyt się podoba.
  25. Marj, chętnie przedstawię swoje zdanie na temat osób, które deklarują się jako niewierzące i tego, że nie powinny urządzać uroczystych świątecznych posiłków czy stroić choinki bo to hipokryzja i niekonsekwencja. Bo to o mnie. Pytanie tylko, co to znaczy być osobą niewierzącą? W chrześcijańskim wyznaniu wiary jest szereg elementów, co do których wierzenia deklarują się chrześcijanie. A jeżeli ja w część wierzę, a w część nie wierzę? To jestem niewierząca, czy wierząca? Wolno mi uczcić narodzenie Chrystusa czy nie? A może ja świętuję coś innego? Np. wartości chrześcijańskie, rodzinę Wolno mi czy nie? Hipokryzja to jest? Strojenie choinki to tradycja chrześcijańska, ale przecież wywodząca się z obrzędów pogańskich. A może ja jako poganin właśnie dlatego ją stroję? Świat nie jest czarno-biały. I moim zdaniem tak długo, jak ktoś nie czyni drugiemu szkody, nie wolno oceniać jego czynów. Shalla, super to ujęłaś! Aż mi się skapcaniały humor poprawił. Marj, a może zamiast przekonywać uczniów, zrób coś w rodzaju sądu, gdzie będą oskarżyciele i obrońcy takich „hipokrytów niech młodzież sama ruszy głową? A mnie by nie przeszkadzało gdyby Staś jednego dnia przyszedł ze świętym obrazkiem, a drugiego z Buddą, następnego z Ganesha przewrotnie piszę, ale chodzi mi o to, że warto uczyć tzw. religioznawstwa. Bo religia, którą traktuje się jako filozofię życia, sposób na poukładanie sobie świata w głowie, sposób na zrozumienie i przetrwanie trudnych chwil, moim zdaniem jest potrzebna. Wiedza na temat różnych sposobów myślenia, postrzegania świata, daje możliwość wyboru, możliwość czerpania z nich dla siebie, ale również solidne podstawy do nauki tolerancji.
×