Fisa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Fisa
-
Wracając jeszcze na chwilę do poprzedniego pytanie tylko, co to jest chore dziecko? Bo dzieci dość często są zakatarzone nie bez słuszności przecież powstało określenie „smarkacz i to, jako chorobę trudno byłoby traktować. Lekarze też często kataru, jak chorobę nie traktują, a zakatarzone dzieci rzadko wymagają jakiejś specjalnej troski. Zaintrygowałaś mnie Kuk tą księgą I Ching. Trochę jak z wróżeniem z wosku w Andrzejki. Niby to zabawa, ale ja co roku próbuję interpretować, to co powstanie. Znaczenie odkrytych symboli (kształtów z wosku) sprawdzam w sennikach. I nie chodzi o wywróżenie sobie przyszłości, ale o taką chwilę refleksji, by poprzez alegorię zdystansować i uporządkować swoją rzeczywistość. A to ci historia z tymi wszami. Niewiarygodne. 26 stopni w domu nie przeżyłabym. U mojego teścia często tak jest, do tego dym tytoniowy zdycham, po prostu zdycham. Ale temp. w granicach 18-20 brrr.. :) Chociaż wiem, że to naprawdę hartuje człowieka. Pszczoła jak przeczytałam to, co napisałaś, zatelepało mną również. Nie dość, że do czegoś takiego się dopuszczono w przedszkolu, to jeszcze nie widzą w tym nic złego. Marna to pociecha, ale ja też w takiej sytuacji nie potrafiłabym wygarnąć, jak należy.
-
Ja wczoraj zasiadłam do układania menu na święta i robienia listy zakupowej. I. i nic mi z tego nie wyszło. Lista zaczęła się i skończyła na tort urodzinowy dla Stasia i barszcz z uszkami. Co roku robię to samo i wychodzi 12 potraw nawet, a nie mogę sobie przypomnieć, co to? W tym roku na pewno nie będę tak szaleć kulinarnie, bo mam ochotę po prostu solidnie odpocząć i znaleźć mnóstwo czasu na zabawę ze Stasiem i na długie spacery! Z nowości kulinarnych to się chyba szarpnę na krewetki w sosie śmietanowo-majonezowym z czosnkiem i koperkiem uwielbiam po prostu. Shalla, przypomniało mi się, jak razu pewnego szalałam z kartą płatniczą w księgarni: 1. Okazało się, że nie mam dość gotówki, więc sięgnęłam po kartę płatniczą 2. Czytnik poprosił o pin (z reguły nie proszą wystarczy podpis na paragonie), z uśmiechem przeprosiłam Panią i powiedziałam, że dam inną (nie pamiętam pinu do tej karty) 3. Dałam inną pin nie został przyjęty 4. Próbuję drugi raz znowu nie ten pin Chwila konsternacji. 5. Ta karta straciła swoją ważność! Daję aktualną 6. Znowu skucha z pinem 7. Uff nareszcie się udało Nie będę już wspominać o minie ludzi stojących w kolejce pewnie moje przeprosiny na niewiele się zdały, wyszłam ze sklepu wypompowana! A dziś stwierdziłam, że zgubiłam książkę ulubioną książkę Stasia na wieczorne czytanki „Dzieci z Bullerbyn! Jakiego mam kaca moralnego. Mąż nadal chory :(
-
Amelko - spóźnione, ale również gorące urodzinowe życzenia, wszystkiego naj!
-
Nastusiu choć spóźnione najlepsze życzenia urodzinowe. Gorące i serdeczne uściski dla Poli. Nadyjko urodzinowe buziaczki. W ramach rehabilitacji z powodu długiej nieobecności, odszukałam tabelkę ta daam: Shalla........... 10.11.2004 .... Anastazja. Nikii............. 21.11.2004 .... Nadia Alicja. Elfik.............. 28.11.2004.... Amelia Gabriela. Katrin............ 03.12.2004.... Jakub Kacper Mysh............. 07.12.2004 ... Jan...... 24.11.2007....Pola Lonka............ 08.12.2004.... Wiktor Maksymilian. Dynia............. 14.12.2004 ...Jagoda... 22.09.2007..Ziemowit Fisa............... 23.12.2004.... Stas. Kuk............... 23.12.2004.....Franio..... 12.07.2007..... Anna Logosm........... 28.12.2004.....Stas Pati............... 12.01.2005....Joanna Weronika Psikulec.......... 01.05.2007 ... Zuza Karen ka......... 29.09.2005.... Olek Pszczoła.......... 22.08.2005.....Tobiasz ... 20.08.2008 ....Lena Łucja Marj 8 marca, jaki rok? Jeżeli kogoś brakuje, dajcie znać. No i dzisiaj urodzinki ma Katrinowy Kubuś sto lat. Katrin, czy Ty jeszcze tutaj zaglądasz? Jak się miewacie? Kuk cieszę się, że choć z trudem, to znaleźliście w końcu fajną nianię taką, która wzbudza i Wasz podziw i zaufanie, i podoba się dzieciom. Mysh też chylę czoła przed mężem i przed jego wrażliwością (mam na myśli szczura wywiezionego do lasu). Chociaż po obejrzeniu Rattatuj, też można nabrać sympatii do tych stworzonek. My podobnie w zeszłym roku złapaliśmy myszkę, ponieważ był na dworze mróz, miała przezimować w wielkim plastikowym pudle. Niestety uwięzienie jej się nie podobało, wygryzła dziureczkę (jak ona przez nią przelazła?) i dała nogę kot ją dorwał :( A ja ostatnio zapomniałam swojego własnego numeru telefonu :( Musiałam zadzwonić na komórkę służbową, by sprawdzić. Nie mówiąc już o tym, że pinu do karty bankowej to już sobie nie przypomnę Ja już wyczekuję świąt i końca roku. Jakby to miało w sobie jakąś magię czynienia cudu i obracania spraw na lepsze. Ten rok był dla nas fatalny! Niby nic wielkiego (żadne wielkie nieszczęścia nas nie spotkały), ale jednak parę kłód pod nogi wleciało. Mąż przez miesiąc miał anginę zadziałał dopiero 4-ty antybiotyk. Na dobitkę zaliczył zapalanie pęcherza, teraz ma anemię, a w zeszły weekend coś jakby grypę żołądkową. Analizujemy, co się stało z Jego zdrowiem no i ja mu mocno zalecam ograniczyć picie herbaty czarnej. Wiem, że wysusza błony śluzowe. Postawiony przed tablicą, mówi ależ ja już ograniczyłem jej picie piję w racy 2-3 kubki! Ja na to COOOO? Przecież Ty pijesz z pół litrowego kubka? 1,5 litra herbaty w ciągu pracy? Ograniczyłeś? no to ile piłeś przedtem 5 kubków! Śmiać się, czy płakać? Stasiek właśnie zaliczył trzydniówkę. No i poniekąd się cieszę, bo to Jego pierwsza choroba, która nie kończy się anginą i podaniem antybiotyku. I jakże On się cieszy i przeżywa nadchodzące święta. Chyba pierwszy raz tak bardzo bo bardzo dużo pamięta z zeszłego roku i bardzo fajnie się zaczyna włączać. Zaczął znosić już do salonu bombki, choineczkę sztuczną już wyciągnął. No i za Myshą muszę powtórzyć jak ten czas szybko leci!
-
Trochę mnie nie było siły pisać nie miałam. Teraz też nie mam pewnie będzie bez ładu i składu. Stasio w końcu zaaklimatyzował się w przedszkolu trwało to trochę, ale jest ok. i to najważniejsze. No i nie choruje. Był tylko raz przeziębiony (kilka dni w domu) i raz na antybiotyku od początku września to naprawdę bardzo dobrze. Wypadł Mu pierwszy ząb dolna jedynka. Ale to emocje:) Czy macie ten zwyczaj z „zębową wróżką, że dajecie pieniążek pod poduszkę? Dowiedziałam się o nim z bajek i my tak zrobiliśmy. Sprawiło to Stasiowi ogromną radość. Na moje niestety Stasiek jest takim małym zakupocholikiem lubi chodzić na zakupy i kupować. Nr 1 są klocki lego (taki kolekcjoner z niego), dobrze, że ta firma wprowadziła takie mini zestawy, które nie są drogie, a ostatnio, pojedyncze figurki-ludziki do kolekcji. My Mu tego, nie kupujemy ma na to swoje kieszonkowe i jak wyda wszystko, to nie ma że boli :) A kieszonkowe wydaje zawsze wszystko od razu ja ciekawa jestem, kiedy zaskoczy, że warto zaoszczędzić, by kupić sobie coś większego, fajniejszego? Mam nadzieję Tak Mysho musi pękać :P U nas coś tam pękło i woda tryskała przez cały dzień, bo było to w pomieszczeniu na górze. Dopiero wieczorem położyłam się spać i słyszę, że coś kapie To coś to mi wygląda na szczura. Chyba tylko one mogą przegryźć rurę. A my nie możemy wyjść z kryzysu samochodowego. Jeden nowy-stary kupiliśmy, więc obecny miał iść na sprzedaż i załatać „dziurę budżetową. Obecny się zepsuł i koszt naprawy równa się niemalże jego wartości. Drugi stary taki mój „mały zielony do miasta na zakupy też się zepsuł. Nowym-starym pojechałam na cmentarz i utknęłam zablokowała się automatyczna skrzynia biegów. No oczywiście okazało się, że to taka pierdoła, że wystarczy tylko pchnąć i już. Dziękuję bardzo za te cudeńka techniki. Wolę więc mojego „małego zielonego trzeba się przeprosić i zamiast na złom odstawić, naprawić. No i mąż po 4 tygodniach leczenia anginy w końcu wyzdrowiał! Ale z kolei mój tata, który pojechał brata odwiedzić, wylądował w szpitalu z atakiem kamieni nerkowych i dziś będzie miał operację. Te nerwy na odległość są straszne brat w delegacji, ja z urlopem na razie krucho, mąż nie dostanie, bo tyle siedział na chorobowym. Jadę z mamą dopiero w czwartek. No ciekawe co tym razem wypali, bo ostatnio, samochód rozkraczył się dokładnie w połowie drogi (200 km od domu). Shalla a co powiesz na reklamę Media Markt wyemitowaną bezpośrednio przed dobranocką dla dzieci wszyscy siedzimy przy stole, zabieramy się do kolacji, za chwilę wieczorynka, a tutaj: Pan stoi za balustradą balkonu, jakieś 7-piętro, ma zamiar skoczyć (czyli popełnić samobójstwo), ale ratuje go gazetka z cenami chęci wracają do życia a mnie odpływają Pszczola gratulacje! Miło, że zajrzałaś.
-
Shalla dzięki przejrzałam sobie stronę internetową butów Memo i wygląda to zachęcająco. Po przeczytaniu informacji, jak skonstruowane są te buty, tym trudniej oglądać i zaakceptować to, co jest na półkach w sklepach. Dla chłopców nie widziałam w ogóle kozaków do kolan. Przeważnie nad kostkę jak taki but zimowy (nad kostkę) ma się sprawdzić, przy śniegu do kolan? Jak się z dzieckiem wybrać na sanki? Karenko gratulacje. Bardzo się cieszę, że wszystko OK. Ufff! Przez nas przetacza się sezon grypowy. Stasiek niestety znowu ciągle choruje. Już był na antybiotyku, dzień w przedszkolu i już znowu straszny katar. Kurcze i już naprawdę nie wiem, co robić. Tak normalnie, jak jest w domu, mimo, że szaleje, biega na bosaka, chlapie się w zimnej wodzie nic mu nie jest. Pójdzie do przedszkola, kilka dni i już katar, a potem zaraz albo angina albo zapalenie oskrzeli.
-
Shalla, znam to uczucie skądyś jak łażę po sklepach bez celu, wiele rzeczy mi się podoba, a jak mam coś kupić, to nic, ale to nic mi się nie podoba. Pewnie to jakaś kwestia nastawienia. I oby mi ono sprzyjało, bo zima wydaje się za pasem już puka do drzwi i trzeba Stasiowi trochę nakupować. Już widziałam buty jesienne za 170,- PLN, a gdzie zimowe? Zimowe do pół łydki ze szmatek zamszowych, bo niby mają super nieprzepuszczalną membranę, która właśnie dlatego że jest taka super powoduje, że but kosztuje 200,- PLNów. Shalla, Ty kiedyś pisałaś o firmie, która robi super buty ortopedyczne przypomnij nazwę, proszę. Robią zimowe? Karenko dziękuję za wyjaśnienia. Teraz wydało się wszystko jasne i oczywiste, i nawet jakby już słyszane. No ale jeżeli Twoja krew jest „gęsta, a lekarka twierdzi, że heparyny się nie podaje, to co Ona chciała Ci zaproponować? Swoją drogą czosnek ma naturalne właściwości antyzakrzepowe i rozrzedzające krew. O czym przekonał się na własnej skórze mój tata. No to ja też zaczynam się rozglądać za namiotem.
-
Myshko ja również gratuluję pewnie przez to częściej w Polsce będziecie bywać. Trzeba ten domek postawić, potem chaszcze ogarnąć a potem rozkoszować się miejscem i okolicą. Nie mam swojego ulubionego filmu z dubbingiem, za to ostatnio polubiliśmy rodzinne oglądanie Hanny Montany trochę to szmirowate, ale jednak się zaśmiewamy. Na razie ryki się nie powtórzyły, ale Staś bardzo niechętnie chodzi do przedszkola. Nie rozumiem czemu, bo mam wrażenie, że sobie całkiem dobrze radzi i wiele rzeczy Go interesuje. Zdążył już powiedzieć, że się zakochał w jednej dziewczynie. Psikulcu trzymam mocno kciuki za Wasz powrót do zdrowia. Widać, że Olkowi dolegliwości nie przeszkadzają w tym, by rósł z Niego chłopak na schwał. Tak z tymi dziewczynkami to jakaś zmora. Ja jakoś też tak w kierunku parki ale chciałam o czymś innym. Zajrzałam do sklepu, by rozejrzeć się za kurtką zimową dla Stasia. Długi wieszak zawalony kurtkami zimowymi, spośród których znalazłam tylko dwa modele chłopięce jasnoniebieska i żarówiasto zielona! Zęby mi zgrzytają. I tak zawsze jest w większości sklepów: to ubrania dla dziewczynek. Z czapkami też tak jest: dla dziewczynek wybierać i przebierać można pół godziny, dla chłopca wisi jeden model: czarna z tupią czachą ugh. Oh Karenko z tymi lekarzami to brzmi okropnie. Niestety nie mam bladego pojęcia o czym ty piszesz: co to ta heparyna? I amniopunkcja? Ja tak bardzo obserwuję takich ludzi wychodzi mi na jedno, tacy cudzym kosztem potrzebują podbudować siebie, swojego Ego, wyleczyć swoje kompleksy. Mi pomaga dystans i myślenie w kategoriach to jej, jego problem, że nie umie panować nad swoimi emocjami i problemami. I proszę dostałaś taki prezent od losu, że trafiłaś, na takiego fajnego lekarza tak dla równowagi. Super! Tym bardziej możesz się tą babą nie przejmować, posłuchać, pokiwać głową i robić swoje.
-
Shalla, widac nam przypadl w udziale dyzur. Ja jednak nie mam nastroju nic pisac. Stasiek nie chcial zostac w przedszkolu, byl placz, spazmy... Ja po czyms takim nastroj mam fatalny i do tego ta jesien za oknem :(
-
Dziś 13-stego aż mam ciarki na plecach. Nie byłam nigdy przesądna, ale że kilka nieprzyjemnych rzeczy spotkało mnie właśnie 13-stego, zrewidowałam swoje poglądy. Mam nadzieję, że dzisiaj nic gorszego ponad zostawienie torebki w przedszkolu już się nie zdarzy. Psikulcu mam nadzieję, że już lepiej i mam nadzieję, że milczenie nie oznacza totalnego, domowego pomoru. Czekam na wieści. A co u Karenki? Karenko jak się czujesz? Kuk a Ty czy jeszcze na urlopie? Shalla gratulacje! Kultura jazdy na drodze jest tym, co zapewne mocno dany kraj i temperament mieszkańców charakteryzuje. No i przecież że Polska pod tym względem nie jest najgorsza
-
Shalla, ja wiem, że samodzielność dzieci w dużej mierze zależy od ich temperamentu i że tak czy inaczej dziecko wymaga duzej cierpliwości bo samodzielność lub jej brak w rownym stopniu może wytracic z równowagi ;) Jednak pewnie sporo tez zalezy od rodzicow i ich umiejętności wyczucia i wykorzystania pojawiających się sytuacji i okazji także chyle czola :) O kulinarnych zainteresowaniach i wyczynach Frania czytalam z ogromnym aplauzem. JA nie umiem podrzucac naleśników Probuje Stasia interesowac tym, co robie w kuchni, ale zainteresowanie jest proporcjonalnie do wieku malejace :( Od srody Stasio chodzi do zerowki. Jest to zerowka zorganizowana w przedszkolu. I ogromnie się ciesze, ze taka znalazłam. Na marginesie dodam, ze ja chodzialam do tego przedszkola. W szkole zajecia lekcyjne to zaledwie 4-5 godzin, ochydne obiady na stolowce i swietlica niczym przechowalnia. Trudno mi zrozumiec reforme, gdy przyszlo mi stanac oko w oko z realiami. O dziwo Stas przez 3 dni chodzil chetnie, obylo się bez płaczów itp. Chodzil, bo po 3 dniach już się rozchorowal :( Na razie na szczescie to tylko przeziębienie i o dziwo pierwszy raz w jego zyciu przechodzi samoczynnie i mam nadzieje (odpukac w niemalowane), ze obejdzie się bez antybiotyku. Ale stalo się cos okropnego. Przynajmniej dla mnie to koniec swiata. Wysiadajac wczoraj z samochodu zachaczyl noga o prog lub pas i grzmotnął nosem centralnie w krawężnik. Zdaje się ze nos nie jest zlamany, ale caly siny, obdrapaty i spuchniety az po oczy. Czuje się z tym okropnie, a Stas, jakby o wszystkim już zapomnial, bo fika po domu i na nic nie zwaza i mam wrazenie, ze zaraz znowu cos sobie zrobi. Tak Polska jest ogarnieta szalem remontowo drogowym no i nareszcie! Może skonczy się do polskie rodeo na drogach (ma na mysli dziury, koleiny itp. atrakcje) :) A wiecie, ze my przywykli do stylu jazdy w Polsce na dunskich drogach myśleliśmy, ze uświerkniemy z nudow i niecierpliwości. Maly ruch, wszyscy jezdza zgodnie z przepisami, droga prosta, wolna i wleczesz się człowieku 80 na godzine :) I swiezbi noga, żeby troche deptnac. Albo jedziesz autostrada max. 110 i jak tu wyprzedzic kogos, kto jedzie 100? Tez noga swiezbila :) U nas :) jest tak, ze jak wyprzedzasz wciskasz ile fabryka dala i wiuuuu, bo za moment już Ci ktos na lewym pasie siedzi na ogonie i światłami mruga Piszecie już o pierwszych wypadnietych zabkach! WoW! Kiedy to zlecialo? Niedawno były pierwsze wyrośnięte zabki.
-
Miedle ten wpis już od trzech dni czas w koncu wkeic nieprawdaz? ;) Witam po wakacjach :) Wyjazd się udał, atrakcji było co niemiara Legoland polecam i Danię zwłaszcza dla dzieciaków jest moc atrakcji. Zachodnie wybrzeże i Morze Północne to jednak bardzo surowy klimat. Było dość chłodno, pochmurno i sporą część czasu lało. No i ceny niestety katastrofa: bochenek chleba 12 PLNów no i musiałam kupić najdroższe chyba podpaski świata 25 PLNów za paczkę. Chyba to wrażenie najdłużej pozostanie mi w głowie. Psikulcu co do pakowania, to nie jest u mnie tak drastycznie. Miesiąc czasu zajęło mi przemyśliwanie wszystkiego, co trzeba zabrać i załatwić i zamartwianie się, aby czegoś nie zapomnieć. Oczywiście to był też czas na załatwienie niektórych spraw, by nie zostawiać ich na ostatnią chwilę: paszport, EKUZ, ubezpieczenie, wymiana waluty. Faktyczne pakowanie to był 1 dzień razem z 5 godzinnym prasowaniem i odwiedzinami sklepu. No i rano jedzenie i wnoszenie bagażu do samochodu jakieś 1,5 godzinki. No i rozpakowanie się na miejscu, zapakowanie z powrotem i rozpakowanie po powrocie najgorsza część urlopu gorsza niż nawet lejący nieustannie deszcz przez półtorej dnia. Kuk ciekawa jestem Twojego namiotu. Mnie w ogóle do książek nie ciągnie, ale mamy też jakąś tam bibliotekę i mimo iż większości z tych książek nikt nigdy nie będzie już czytał, nie zdobyłabym się na ich wyrzucenie. Nie mówiąc już o moim mężu. Również marzę o zobaczeniu samochodu zapakowanego na wakacje „po czesku :) Z mężem do 1 walizki? To musi być chyba duża walizka. Albo pierzecie podczas urlopu? Karenko a ja w ciąży nie jestem, a też mam już taką masę obaw No bo przecież myślę o dziecku, ale ciągle nie mogę się zdecydować, nie jestem gotowa I jestem pewna, że to tylko pewien rodzaj „przewrażliwienia niż czegoś, co miałoby się potwierdzić. Czy to zamartwianie się na zapas nie jest typowe dla kobiet? Po prostu tak mamy A i kwestia po prostu mieszanki hormonów Stasiek też średnio przepada za grami planszowymi. W Dani spodobała Mu się gra w Mrówki podobna do chińczyka układa się mrówkę królową z pionków przeciwnika, które zdobywa się po najechaniu na to samo pole. Pionki to takie magnesy i jak się pionek przeciwnika odpycha to musimy oddać swój. Ja też lubię w to grać. Ojej Mysh :( Sama nie wiem, co napisać, tak mnie poruszyłaś swoim wpisem. Już kilka razy napisałam i wykasowałam. Tyle emocji poruszyły on we mnie. Najpierw chyba się przestraszyłam co się stało, że aż musiałaś się spakować i wyjechać toż to jak ucieczka z własnego domu! Jak to możliwe, aby ze strony właśnie bliskich doświadczać przykrości. Dlaczego? Dlaczego, o co chodzi Twojej szwagierce, co chce osiągnąć, dlaczego nie rozumie skutków tego, co robi? Chciałabym zrozumieć motywy tej osoby, sposób jej myślenia No i też pewien rodzaj zrozumienia jakaś to gwiazda nad nami zaświeciła, bo i u nas było konfliktowo na urlopie. Zabraliśmy ze sobą mojego teścia Udało mi się (!) jednak zdystansować wobec tego, co robi i zrozumieć, że to jest Jego problem, nie mój. Shalla no nie jesteś chyba czarownicą i rzuciłaś zaklęcie na Nastkę. Zdradź mi ten sekret! Nie mam pomysłu jak w końcu nauczyć mojego małego samodzielności: jedzenie, ubieranie Toż to wstyd się przyznawać. Shalla, a Ty jesteś na dłuższym urlopie, czy to taki weekendowy wypad? Udanego urlopu Psikulcowi nie zdążyłam już życzyć mam nadzieję na relacje po powrocie.
-
Kuk dzięki za przypomnienie! W ciąży pijałam właśnie zieloną herbatę, ale że średnio mi smakuje szybko o niej zapomniałam. Ale faktycznie warto spróbować powrotu. Tym bardziej, że są takie fajne mieszanki. Ostatnio piłam gdzieś zieloną herbatę z pigwą i muszę przyznać, że nieźle smakowała. Kuk podpisuję się pod słowami dziewczyn. Możesz sobie narzekać, ale dla mnie i tak jesteś herosem i tytanem energii i zawsze sobie w duchu cichutku wzdycham, gdy czytam Twoje posty! :P Stasiek mnie w nocy nie budzi, chyba że zarzuci mi swoje nogi na szyję :), ale za to byle szelest mnie jest w stanie obudzić nawet kot, który przyjdzie i stanie naprzeciwko łóżka, by sobie popatrzeć. I zdarza się, że nie mogę potem usnąć. Psikulcu dzięki właśnie sobie ostatnio pomyślałam, że muszę się od Was „zarazić :) Poniedziałki ostatnio są koszmarem nie mogę się obudzić. A co tu mówić o dzisiejszym! Za dwa dni urlop i jak tu zmusić się do pracy! Wybieramy się na tydzień do Dani. Naszym głównym celem jest Legoland. No nie muszę chyba pisać, że to ze względu na Stasia, ale moje „starsze dziecko też nie pogardzi :) Bardzo się na ten wyjazd cieszę, ale że dawno nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, pakowanie się jawi mi się jako koszmar. Już od miesiąca układam sobie listę rzeczy do zabrania i dreszcz mnie przejmuje na myśl, że czegoś mogłabym zapomnieć. Psikulcu przykro mi z powodu dolegliwości Olka, oby przyczyna się znalazła i oby minęło jak najszybciej. A może to nie uczulenie lub jakiś wirus albo bakteria. Nam się to niestety przytrafiło. Może warto zrobić wymaz z kupki?
-
Kuk trzymaj się wkrótce wyjdziesz na prosta. A może zasada „przewróciło się niech lezy lub „co masz zrobic dzisiaj, zrob jutro, będziesz mieć dzien wolnego pomoze? Ja odliczam już dni do urlopu jeszcze tylko 10 dni! W tym roku będzie to prawdziwy urlop na jakim już 7 lat nie byliśmy! I wlasnie odstawilam kawe. Pilam sobie ja od jakiegos czasu, by jakos dodac sobie energii zyciowej i wigoru, ale chyba zamiast pomagac, szkodzi mi w temacie niskiego cisnienia. Dziw nad dziwy!
-
Dziewczyny, witam po tej mojej długiej przerwie. Tyle ciekawych nowin mnie ominęło! Sama sobie jestem winna :) Psikulcu gratulacje. Śliczny synek. Karenko, Shalla również ogromne gratulacje. Wszystkiego dobrego. Trzymam mocno kciuki. A Anastazja, jak mnie zadziwiła no szósty zmysł dosłownie. Marj witaj. Milo, ze dołączyłaś. Historia miłości piekna. Nadawaloby się to nawet na jakas powiesc lub film romantyczny. Ja pracuję i nie mogę się ogarnąć. Ciągle brakuje mi czasu. Karenka pisała o niskim ciśnieniu i poczuciu zamroczenia (mam nadzieję, że to powoli mija?). Ja tak niestety mam na co dzień ciśnienie agonalne i poczucie, że usnę na stojąco. Do tego dodam Wam, że potrzebuje 10 godzin snu dziennie no jak jakis dzieciak. Mam tak od zawsze. No wiadomo, ze na taki luksus nie mogę sobie pozwolic, sypiam po 8 godzin i chodze jak zombi, a maz wola na mnie ANEMIA. Postanowilam się Wam na to poskarżyć, bo może to rozgrzeszy mój notoryczny brak czasu, a może zdarzylo Wam się słyszeć o takiej przypadłości. Mnie to już wykańcza i chciałabym cos z tym zrobic. Ale co? Jakos nie wyobrazam sobie, ze ide z tematem nadmiernego zapotrzebowania na sen do lekarza. A i tutaj sobie przypomniałam Shalla dzieki za porady. Przeczytalam, postanowilam, ze musze się w koncu z tematem wziąć za bary i O wlasnie i czasu brakuje bledne kolo.
-
Czegoś takiego nie pamiętam miałam wczoraj atak suchego kaszlu pół nocy nie spałam, tylko kaszlałam, kaszlałam boli mnie dziś gardło i pod mostkiem Też o mało nie zwymiotowałam. Także mogę sobie z Zuzakiem podać rękę. Niech szybko wraca do zdrowia. A jak Ty się czujesz po takim wysiłku. Trzymam mocno kciuki. Mnie też sobie ciężko wyobrazić, że chciałabym pójść do szpitala dobrowolnie. Kiedyś w nim leżałam 2 tygodnie i wyszłam z mocnym przeświadczeniem, że ze szpitala można wyjść bardziej chorym niż się było. Psikulcu, ale skoro masz takie myśli i potrzebę, to w Twojej sytuacji, wydaje się mocno uzasadnione. Psikulcu co do pracy. Mam w związku z nią tyle sprzecznych, mieszanych uczuć. Radość miesza się z niechęcią, zdegustowanie z optymizmem. Oczywiście finansowo nam bardzo ulżyło, oczywiście znowu będę mogła się realizować zawodowo, ale Będąc w domu nabrałam sporego dystansu i trudno mi znowu wejść w taką spapraną rzeczywistość firmową. Jak to zwykłam mawiać wpiąć się w kolejny matrix no nie mam ochoty. Bardzo się też denerwuję - przejmuję się wynikami pracy, tym, jak jestem oceniana. Każda drobnostka wytrąca mnie z równowagi. Rekrutacja do przedszkola. Oby się Zuza dostała. A Stasiek we wrześniu zaczyna zerówkę. Zastanawiam się, gdzie go posłać. Czy do szkoły tu, gdzie mieszkamy, czy do przedszkola. Nie taka to prosta decyzja. Jak pójdzie do szkoły zajęcia trwają kilka godzin co zrobić z Nim przez resztę dnia? (Świetlica zrobiła na mnie złe wrażenie). Do przedszkola trzeba by było go wozić, ale w zasadzie nie wiadomo, czy zerówka w przedszkolu będzie. No i po roku, gdy się zaaklimatyzuje zmiana. Shalla parę pytań (taki dopyt) wysyłam mailem, a na forum może coś doradzisz na wzmocnienie organizmu i jego regenerację po kuracji antybiotykowej. Ostatnio po antybiotyku po trzech tygodniach byłam znowu chora. Co wcale mnie nie dziwi.
-
Ja właśnie przeżywam skutki porządnego przewiania. Jestem przeziębiona jak nigdy chyba dotąd. Od czwartku nie mogąc sobie poradzić w naturalny sposób, poszłam w końcu do lekarza i ten dał mi antybiotyk. Oczywiście antybiotyk :( a anginy przecież nie stwierdził. Shalla chętnie zaczęłabym korzystać z medycyny chińskiej nie wiem jednak, jak znaleźć dobrego lekarza tu, gdzie mieszkam. Może możesz coś doradzić? Zamilkłam, bo zaczęłam pracować i nagle na wszystko zabrakło czasu. Myślałam, że szybciej uporam się i zorganizuje obowiązki tak, by znaleźć czas i na odrobinę przyjemności, ale jeszcze nie udało mi się. Najbardziej brakuje mi czasu dla Stasia. Skurczył się do 2 godzin dziennie. Dziś mam chwilę czasu, bo chora siedzę w domu. Pisałam o wynikach badań dwóch lekarzy zapewniło mnie, że to wskaźniki drugorzędne i skoro te najważniejsze są w tak wyśmienitej normie, o niczym to nie świadczy. A ja wiem, że po prostu za jakiś czas muszę te badania powtórzyć. Jeszcze taka ciekawostka na wynikach te wskaźniki oznaczone były nic nie mówiącymi skrótami (MPV, P-LCR). Jedna lekarka mówi mi, że oznaczają wielkość krwinki, inny lekarz, że nie wie, co. A ja na Internecie wyczytałam, że płytki krwi. A przecież to było podstawowe badania morfologia krwi. Karenko gratulacje zdanego prawka. Witaj Kuk jak dobrze, że jesteś na kafe z powrotem. Ogromne dzięki za zdjęcia. Wspaniałe. Szczególną uwagę zwróciłam na to, jak często jesteście na urlopie i wyjeżdżacie gdzieś. Czasem myślę, że żyjecie jak cyganie na walizkach. :) Ogromne wrażenie zrobiło na mnie to małe miasteczko w wysokich górach. 1,5 godzinne usypianie jest czymś heroicznym. Nie dałabym rady. Moja metoda jest taka, jak Shalli. I tak, jak Mysh pisze, ciężko się podnieść, więc często też zasypiam i masę rzeczy przechodzi do zrobienia na następny dzień lub weekend lub Psikulcu a co to jest to wielowodnie? Trzymaj się.
-
U mnie ciągle leży śnieg tak zgodnie z prawdą ostatki śniegu. To że w końcu stopniał psuje fakt, że błota jest po kostki. Samochodem jeździ się w tej brei gożej niż w śniegu. No i wykiełkowały śnieżyczki. Od wczoraj nie ma mrozu! Tak to sobie piszę z nutką żalu w głosie, bo Jasiek w spodenkach Och Ale od wczoraj ćwierkają skowronki. Jak ja to lubię! :) Wczoraj odebrałam moje wyniki krwi (badania profilaktyczne) no i dwa wskaźniki są poza normą. Od razu popędziłam zarejestrować się do lekarza, ale w tym tygodniu, już nie ma miejsc. Więc siedzę jak na szpilkach.
-
Shalla zabawny sen. Też by mi się coś takiego przydało. Ja, jak jestem przepracowana albo zestreszona, to mi się jakieś głupoty raczej śnią nic do śmiechu. Nauka czytania? A dość zaskakująco. Zabierałam się jak do jeża, bo nie wiedziałam jak i Staś nie przejawiał jakiś większych zainteresowań. Chociaż gdy Mu czytałam bajki łowił cyfry i dopytywał się o litery. Szukałam jakiegoś elementarza, ale nic ciekawego w księgarni nie znalazłam i przypomniałam sobie, jak to było: Ala i As. Więc zaczęliśmy od rysowania literek, szukania obrazków zaczynających się na daną literkę, szukania danej literki w tekście, rysowania szlaczków. Gdy literek się już trochę uzbierało, narysowałam obrazek i podpisałam go. I tak słowo, za słowem. Staś czyta dopiero kilka słów, pisanych dużymi drukowanymi literami, ale najważniejsze dla mnie, że zaskoczył, i że Go to interesuje. Na tyle, że sam pisze literki i usiłuje sklecić jakieś wyrazy. Co do nauki w przedszkolu. De facto Staś od dawna zna większość liter. A to zasługa i babci i przedszkola, do którego chodził w zeszłym roku. Także Staś uczył się w przedszkolu literek! Zdziwiona jestem tym zakazem a to niby dlaczego miałoby być lepiej? Logosm jak to sam się nauczył czytać? Jestem zdziwiona. Ale to pewnie starsi bracia, Go w to „wciągnęli? :) Gratulacje dla najstarszego syna! Trzymam kciuki, aby biznes się dobrze rozwijał. Shalla a to pomysłowy cioteczny brat. A ile teraz ma lat i co robi?
-
Shalla czekam na zdjęcia! My zbieramy pomysły na urządzenie, bo oprócz kuchni wszystko pozostałe na razie czeka na lepsze czasy. Shalla ciekawe podejście co do oswajania brutalizmów. Powiedziałabym, że śmiałe i odważne. Ja tak nie potrafię, bo emocje mi na to nie pozwalają. Psikulcu ależ mnie zachęciłaś z tym wyjściem do teatru! Od dawna chodzi mi coś takiego po głowie, ale zebrać mi się jakoś ciężko. Wybrałam się ze Stasiem za to do Oceanarium. Nie chciał wogle wejść do środka budynku, a potem do sal z akwariami. Na początku nie ściągnał kurtki. Gdy się nagadałam, to poszedł z czapką naciagniętą na oczy. Szybko oczywiście się rozkręcił i rozochocił, ale całe oceanarium przebiegliśmy w pół godziny! Mysh Stasiek chyba podobnie jak Jaś nie lubi filmów ze stworami. Jakieś wróżki, czarodzieje wogle odpadają. Mysh Staś nie gra w gry dla dorosłych. Przynajmniej u nas w domu. Niestety sąsiedzi swoim dzieciakom na to pozwalają. Stasiek tam bywa, bo bardzo się lubią. Zapewne zetknął się z tymi grami. Co do tego grania na komputerze. Oczywiście są baaaardzo fajne gry edukacyjne i Staś mnie zachwyca swoimi umiejętnościami, ale również te trochę mniej edukacyjne niby dla dzieci, ale ja na coś takiego bym się nie zgodziła. No cóż w tym przypadku potwierdza się powiedzenie, że faceci to takie duże dzieci, bo niestety jest to jeden z jego ulubionych sposobów spędzania czasu. No i celowo nie piszę, że ze Stasiem, bo ja sama nie wiem, komu to granie sprawia więcej radości. O Psikulcu trzymaj się. Nie wiem, jak ja bym wytrzymała takie leżenie. Ale to już chyba nie tak długo? A wiecie, z czego zdałam sobie sprawę niedawno. My w zasadzie nie mamy telewizora. To co mamy, ma więcej niż 10 lat i jest takim małym raczej turystycznym telewizorkiem. Stoi sobie w kącie w salonie i ledwie to-to widać. No i jakoś nigdy rozmowy szczególnie na ten temat nie zeszły żeby kupić coś nowego i porządnego. No i na razie mamy tylko publiczną telewizję: 1 i 2. Dość często jest włączony. I ja i Staś też lubimy, gdy coś „gada. Tata mi zwrócił uwagę, że lepiej w takim razie słuchać radia. I to jest mądre, ale siła przyzwyczajenia robi swoje. Zawsze cyknę raczej ten telewizor. Shalla to może malowanie w łazience. Pod prysznicem, albo w wannie? ;) Kafelki zawsze łatwiej zmyć.
-
Karenko zabawna ta fascynacja Olka znakami drogowymi. Staś też lubi je oglądać i jest całkiem niezły wiele z nich już zna. Niezła musisz być z tym wymyślaniem historii mnie się to nie udaje. Dzięki, że zadzwoniłaś do Kuk i zdałaś nam relację. Ja rozumiem, że czasem ciężko znaleźć czas na kafe ja też tak miałam kilka razy. A tym bardziej Kuk trójeczka dzieci i pewnie pracuje zawodowo. Także wystarczy, że wszystko u Niej dobrze i może kiedyś się uda jej coś napisać, jakieś zdjęcia podesłać. Shalla daj znać, jaka to metoda. Koniecznie. Trudno takich brutalizmów uniknąć w grach. Stasiek chodzi do swojego kumpla, a u nich rodzice pozwalają dzieciakom grać w gry dla dorosłych. Nie da się dziecka od tego odizolować. I tak za chwilę pójdzie do szkoły Hej Nikii fajnie, że napisałaś parę słów. Stasiek w końcu zaskoczył z rysowaniem. A już myślałam, że nie uda mi się Go nakłonić do tej czynności.
-
Mysh daj znać, czy to coś fajnego. My byliśmy dopiero 1 raz na kocie w butach i po pół godzinie wyszliśmy – Staś się wystraszył, a nam się bardzo ta bajka nie spodobała. Shalla – Anastazja oglądała Narnię? Ja widziałam początek filmu i nie zainteresował mnie i coś pod koniec – scena bitwy, gdy pędzą na siebie dwie wrogie drużyny. Ja nie byłabym w stanie tego oglądać. Może jednak osądzam zbyt pochopnie. Jaki jest ten film? Dzieci się go nie boją? Tom’a i Jerzego Staś też lubi, chociaż ja oczywiście mam obawy, że te sceny są brutalne. Zastanawiam się ciągle, czy dziecko rozumie, że to tylko film /bajka, czy któregoś momentu nie zacznie tak eksperymentować. Chyba jestem trochę przewrażliwiona pod katem agresji? No i Staś lubi Sąsiadów. My zaczynamy naukę czytania. Może mi podpowiecie na forum – od czego zacząć? Jak nauczyć dziecko czytać? Jaka jest metodologia? Przydałby się Elffik – ciekawe, czy jeszcze tu zagląda. I Kuk – ja mam ciągle nadzieję, że się odezwie. A może Karenko – mogłabyś do Niej zatelefonować i chociaż w dwóch słowach – czy wszystko u Niej dobrze?
-
Czytam forum i na bieżąco piszę odpowiedź zanim doczytam do końca. Czasem to, co przeczytałam i napisałam na początku pod koniec już się dezaktualizuje. No nie wiem, ale jednak nie będę poprawiać. Wklejam tak, jak napisałam. Psikulcu – bardzo się o Was martwię. Trzymam kciuki za pomyślny obrót spraw. Właśnie przeczytałam, że wszystko dobrze. Bardzo się cieszę. Karenko – przerażające. Uff…, że wszystko się dobrze skończyło. Ale Olek pewnie żadnej nauczki z tego nie wyciągnął i nie jest wcale nic ostrożniejszy? Myszko – jak Jasiek, czy już lepiej? Z opisu wygląda na grypę żołądkową – toto jest naprawdę paskudne. Biedaczek. Ale jak Wy, czy nie pozarażaliście się? Jestem pod wrażeniem dociekliwości Jaśka – brawo – bystry i mądry chłopaczek z Niego. Shalla – zazdroszczę Ci tej wiosny – chociaż deszczu oczywiście nie. Ja zaopatrzyłam się w kaloszki i czekam… czekam…. No tak trochę nieaktualne. Oby roślinki przetrwały. Tak, tegoroczna zima na pewno potwierdza ocieplenie klimatu :P Dopisała się do ostatniego skandalu, jaki powstał przed szczytem klimatycznym. U nas już drugi tydzień odwilży, a śniegu ciągle dużo. Jest mokry i brudny. Ohydny po prostu. Nie mogę się przyzwyczaić do tego łoskotu, gdy płacha śniegu zjeżdża z dachu. Serce z przerażenia mi zamiera. Super, że Anastazja tak lubi szkołę. Stasia od września czeka zerówka i mam już motyle w brzuchu – co to będzie.
-
Co do zainteresowania płcią. Razu pewnego Staś zainteresował się, dlaczego nie siusiam na stojąco. Powiedziałam Mu, że nie mam siusiaka, na co on: „A co obcięli Ci?!” Następnym razem pyta się mnie, co to są te pączusie. No to powiedziałam, że to jądra i w nich są plemniki, z któryś kiedyś urosną dzieci. Na co On popatrzył na mnie jak na wariatkę i powiedział: „no coś Ty!” Kiedy jest Wielkanoc? Bo ja ze zdziwieniem zupełnie niedawno stwierdziłam, że to koniec karnawału. Też już z niecierpliwością czekam na sezon ogródkowy. To będzie mój debiut i ciekawa jestem, kiedy zapał opadnie. No niestety u nas półmetrowa warstwa śniegu i mimo jednego pachnącego dnia wiosną, ni widu ni słychu. Karenko – gratulacje. Egzamin z jazdy to formalność? Trudno mi to zrozumieć. Psikulcu – no i dobrze, że Cię wypchnęła. Dbaj o siebie.
-
U nas leniwa niedziela. Pozno wstalismy, obstrzyglam moim panom wlosy – Stasiek po raz pierwszy ma prawdziwie chlopieca fryzurke i zasiadlam na chwile przed komputerem. Ta indywidualność dzieci mnie bardzo zachwyca. Uwazam nawet, ze jest to jedno z ważniejszych zadan dla rodzicow – nie przegapic takiej pasji, wyłapać ja i wspierac dziecko w jej rozwijaniu. Tak, aby w dorosłym zyciu zajmowaly się tym, co je pasjonuje. Mnie zadziwilo, gdy mój „strus pędziwiatr” podczas posiłku zapytal „czy już mogę wstac od stolu?”. Jak dla mnie klasa! Psikulcu – dla mnie te panie w zlobkach i przedszkolach to supermenki. Niedosc, ze daja rade sporej grupie dzieci, to jeszcze radza sobie z „przelamaniem” niejednego malego buntu i nauczeniem tego, zainteresowaniem tym co wydaje się nieosiągalne rodzicom. A Stasiek ma nowy program komputerowy do konstruowania z lego (ściągnięty ze strony www.lego.com) i pochłonięty jest do reszty.