Fisa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Fisa
-
To Staś mnie nauczył powstrzymywać się od krzyczenia, co zdarzało mi się dosyć często. On ma po prostu filtr na krzyczenie. Nic do niego nie dociera. Natomiast słowa wypowiedziane spokojnie acz bardzo stanowczo, czasem powtórzone x razy, działają. Z tym policjantem to u nas dlatego, że w Noddym (bajka) policjant Plod zamyka gobliny do więzienia, jak coś przeskrobią. Zauważyłam też, że w złoszczeniu Stasiek nas naśladuje. Kiedy czegoś Mu zabraniam, zdarza mi się mówić, gdy już jestem poirytowana, „nie ma mowy”. Jakież było moje zdumienie, gdy Stasiek na moją stanowczą prośbę o costam, tym samym tonem głosu powiedział mi „nie ma mowy”. Kalka. I trzeba o tym pamiętać. Dziecko przejmie po nas wzorce reagowania na trudne sytuacje. Trzeba uczyć i pokazywać, że w sytuacjach, gdy ktoś nas wkurza (w życiu wiele takich) trzeba je załatwiać w sposób stoicki i stanowczy i siłą perswazji, a nie tracić równowagę. To coś, co sama sobie powtarzam i uczę się tego, dzieki memu dziecku. Ja dzieki Staskowi i macierzyństwu bardzo wiele się nauczyłam. Bardzo. Ja tez zazdroszcze wiosny, kwiatow i tego, ze możesz się tym cieszyc. Wiosny nie mogę się doczekac, a nawet przeciez gdy jest mogę sobie tylko popatrzeć w pracy przez okno. Firma miesci się na obrzezach miasta, przy lesie. Z okna mam piekny widok – mam do czego wzdychac. Psikulucu – a to Ci nowina. Będziemy sobie wiec kibicowac. My nie przeklinamy wogle. Zdarzaja nam się wlasnie tylko tego typu inwektywy. Nikii – kciuki za pomyslna podroz i spotkanie.
-
Karenko – nic takiego nie przechodziliśmy. Ale mogę Cię zrozumieć, mnie by również złość i żal zalewały na przemian z bezsilnością. Żadna rada mi nie przychodzi. Być może trzeba przestać zwracać uwagę. I my też mieliśmy podobną przygodę. Jedziemy samochodem i Staś nagle: „Gościu, jak ty jeździsz?” Mój mąż przerażony: „Skąd Staś takie słowa zna?” A ja czerwona z duszonego śmiechu: „No jak to, nie dalej, jak 15 minut temu, sam tak powiedziałeś!” Na Stasia działają też policjanci tudzież ochroniarze. Gdy miał półtorej roku, w hipermarkecie demolował bramki. Nie reagował na moje uwagi, ale na uwagę wypowiedzianą głośno i stanowczo (aczkolwiek z wyraźną nutką żartu dla mnie widoczną) przez ochroniarza, zareagował natychmiastowo. Teraz na słowo policjant, lub komentarz: „Zachowujesz się niegrzecznie, zobacz, Pan ochroniarz patrzy na Ciebie i jak tak dalej będzie, zabierze Cię do więzienia”, reaguje natychmiastowo. Stoicką pozę popiera buzią w podkówkę i spojrzeniem spod byka. Mnie to się potrafią głupoty śnić. I do tego śnię codziennie. Zdecydowana większość z nich jest wariacją /impresją na temat minionych zdarzeń. Czasem jest to tak wielka przenośnia i metafora, ale jednak można znaleźć, że jest to odzwierciedlenie przeżytych stresów. Od czasu do czasu pojawia się jednak sen, którego nijak nie mogę powiązać z życiem i tych się boję, bo są, jak jakaś wróżba. Kiedyś mi się śniło, że byłam na dworze królewskim, byłam porwana i miałam być koronowana. Uciekłam jednak i dotarłam do kraju, gdzie było dużo wojska i Fidel Castro. Z pozoru paranoja. Z pomocą przyszedł sennik i mój wysiłek pamięciowy. Koronacja była symbolem moich ambicji zawodowych i chęci awansu zawodowego, a Fidel Castro – jakiś czas temu, czytałam jakiś artykuł o Wenezueli i tym, że współpracuje z Kubą. Mysh, tak.... nawet już mam zaplanowane na po przeprowadzce – czerwiec tegoż roku. Ale ciiii.....
-
Beniutek – mój Staś też jest strasznym niejadkiem. Zawsze też ważył w dolnej granicy. Niedość, że nie chce jeść, to je bardzo monotematycznie. Ja zalecenia dietetyków rozumiem tak: 5 posiłków dziennie: śniadanie, obiad, kolacja, 2 śniadanie i podwieczorek – to może być właśnie owoc, gęsty sok przecierowy, ciacho, danonek. Zwróć uwagę, że butelka gęstego soku przecierowego to ok. 100kalorii – to całkiem sporo dla maluszka. Między posiłkami to tak ok. 3-4 godziny przerwy. Chociaż po przekąskach mniej. Te przekąski – 2 śniadanie, podwieczorek, może być na spacerze – świeże powietrze wzmaga apetyt. To tyle, bo sama sobie z tematem rady dać nie mogę i mojemu dziecięciu żebra liczyć można (jak zresztą mnie samej przez całe życie). Doczytałam teraz o anemii i podpisuję się pod dziewczynami – to poważna sprawa, trzeba wyjaśnić z lekarzem. Z anemią jest chyba tak, że powoduje właśnie brak apetytu. Błędne koło. I tak jak Mysh pisała – jedzenie musi miło się dziecku kojarzyć. Można z jedzenia układać wzory na talerzu, może pozwolić jej się bawić jedzeniem, żeby brała do ręki, sama jadła. Choć to niepedagogiczne, może puścić bajki (teletubisie) i karmić podczas oglądania, zabawy? Może pluszowa pacynka nałożona na rękę mogłaby „przyjść” do Maluszka i karmić? Mysh, nie strasz, że przy drugim dziecku takie urwanie głowy! Psikulcu – a to zabawne. Ja traktuję to jako przejaw budzenia się do życia osobowości Zuzki. Ja nie reagowałam na ataki złości, cierpliwie czekając, aż miną. Dotrzymywałam tylko towarzystwa. Z czasem, gdy był starszy tłumaczyłam, że nie trzeba się złościć, że wystarczy powiedzieć, o co chodzi, itp. Nie pamiętam wielu takich scen.
-
Oj Shalla - kobieta zmienna jest :P Masz mala kobietke w domu
-
O myśmy się ostatnio śmiali, że bunt dwulatka to nazwa tego, że bunt zaczyna się w wieku dwóch lat, a kończy...... kończy w wieku 20, kiedy dziecię idzie na swoje :) Ja myślę, że nasze pociechy są w normie rozbrykane i ja tylko zapominam o tym, że właśnie takiego urwisa-rozrabiakę chciałam. I ja tylko po prostu nie pasuję do Jego temperamentu. I ja... I to raczej mój problem :), gdy czasami już nie daję rady. Właśnie przedwczoraj niewiedzieć kiedy i jak (stał przecież przy stole) nagle wjechał pod stół zahaczając o jego blat. Ma całą brodę porządnie stłuczoną.
-
Nikii na temat choróbska wysłałam Ci maila. Nie będę na forum przynudzać moimi chorobowymi wynurzeniami :) Shalla z okazji „Waszego święta” wszystkiego najlepszego ;) Szybkiego powrotu do zdrowia.
-
Cześć Nikii, miło że napisałaś. Próbuj panować nad emocjami. Z takiego rozchwiania mogą wyniknąć choroby. Jak czytałam Ciebie, to przypomniało mi się, gdy byłam chora na tarczycę. Ten opis tak pasuje do mojego stanu w tamtym czasie. A u nas tak jakby bunt dwulatka nadal trwał, albo dopiero się rozpoczął :) Jak tylko ten mój szkrab zauważy, że ja czegoś chcę (np. zjedz zupę, umyj ręce itp. podobne głupoty) od razu jest na NIE. Tak dla zasady NIE. Im bardziej ja nalegam to On jest na NIE. Negocjacje nie wchodzą w grę. Biorę rączkę i widzę, że szpony ma niczym jakaś wytipsowana panna, więc biorę nożyczki i mówię, że obetnę Mu paznokcie – NIE. Przykładnie obejrzałam dłonie taty i pochwaliłam, jakie ma piękne paznokcie. I nic. Siedzi, ogląda bajkę. Ja zmęczona dałam za wygraną. Jeszcze raz z rezygnacją obejrzałam dłonie taty i siedzę i też oglądam. Po całym dniu latania chyba można? Bajka się skończyła, a On gramoli się na moje kolana i podstawia łapki do obcinania. Aha, namyślił się. Musiałam po dwa razy każdy paznokieć obciąć, tak Mu się spodobało. Uuuuuuu! Jak ja mam czasami dość. Na wszystko trzeba mieć sposób, tonę cierpliwości i masę czasu. Muszę wyluzować, bo mi ostatnio za szybko nerwy puszczają.
-
Ufff... to dobrze. Mam nadzieję, że Pola ma sie juz lepiej i ze Wy wszyscy czujecie sie dobrze Pozdrowienia Ale mam lenia do pracy
-
Jestem, jestem.... No szkoda by było faktycznie jakby topik zamarł. Wysilam się więc, aby coś napisać. Kuk – udało się załatwić tę dawno odwlekaną sprawę w sądzie? Ja mam tak samo z Urzędem Skarbowym. Jak muszę jakiegoś Pita wypełnić, to normalnie cała się pocę, wściekam i na wszystkich wokoło wyżywam. To prawo podatkowe to jakaś paranoja. Jakiś czas temu VAT na materiały budowlane był 7%. Potem wprowadzili VAT 22%, potem możliwość odliczenia sobie różnicy – zwrot VATu. Zajęło mi dwa miesiące przygotowanie wniosku o zwrot tego VATu (oczywiście dwa miesiące zabierałam się do tematu i odkładałam, aż zadzwonił ostatni dzwonek – zbliżający się koniec roku). Nie wszystkie materiały jednak można odliczyć i żeby wiedzieć które ustawodawca przygotował wykaz. Cha, ale jak się odnaleźć w tej liście. Czy to co na fakturze zapisane jest jako rura szamotowa to jest to samo, co: „rury, przewody i węże oraz ich osprzęt z tworzyw sztucznych – z wyłączeniem węży i sztucznych jelit do kiełbas”? Dobrze, że nie napisali z wyłączeniem węży jadowitych :) Shalla, naprawdę to jest straszne. Czy nie mogłoby być przepisu w kodeksie karnym, że ten, co „zawraca dupę sądowi najwyższemu podlega karze..... „ (przepraszam za wulgaryzm). Psikulcu – witajw klubie. Tak to życie na tej ziemi jest urządzone i już. A jak twój mężczyzna, czy udało Mu się coś znaleźć? Pisałaś kiedyś, że stracił pracę? Czy ja dobrze pamiętam? Karenka – po przeczytaniu Twojego wpisu i przypomnieniu sobie paru innych, można dołączyć do klubu frustratów wzdychających za starymi czasy: „a za czasu komuny, to...” Dziś mogę się czuć obywatelką Unii Europejskiej. W mojej okolicy dokładnie ten sam problem z przedszkolami. I tylko nieustanne debaty nad tym, jak zachęcić kobiety do rodzenia dzieci. Dobrze, że oprócz głosów za uwiązaniem kobiety w domu, pojawiają się też takie, że jak kobieta będzie miała pewność powrotu do pracy, łatwy dostęp do żłobków i przedszkoli (przedszkola przyzakładowe), to i zwiększy się chęć na posiadanie dzieci. Na razie to stety niestety tylko dyskusje na łamach gazet. Myshko, jak się czujecie? Jak mała Pola? Czy sprawdzaliście uszka? Czy aby mała nie Miała zapalenia? Trochę się z tym przypomnę, bo brak apetytu, płacz przy podawaniu piersi może oznaczać zapalenie ucha, a nie kolkę. Piszę to z mojego doświadczenia. Do dziś nie zapomnę, jaka byłam zdziwiona i jak to było dla mnie nieprawdopodobne, bo Staś nie miał gorączki.
-
Shalla, dzięki za radę. Ja wody nie cierpię i dlatego też nie nauczyłam Stasia jej pić. Ale skoro i Kuk do tego namawia (jest Was już dwie), to spróbuję. Spróbuję też z suszonymi śliwkami i morelami lub daktylami. Kuk, cieszę się, że pierwszy dzień w pracy się udał. Trzymam kciuki, aby to była dobra „wróżba”. Sposób z urocznym oczkiem super. Na wykładach z technik manipulacji, omawiając jedną z nich kobitka zobrazowała ją takim oto przykładem. Skuteczny windykator długów miał taki oto sposób na klientów ociągających się z płatnościami. Wysyłał wezwanie do stawienia się. Po wejściu delikwenta sadzał naprzeciw siebie na krzesełku, dawał kartkę papieru, ołówek i spokojnym głosem mówił: „proszę narysować ślimaczka”. Mimo początkowych sprzeciwów, upierał się przy swoim ślimaczku. W obliczu osoby zachowującej się irracjonalnie, dłużnik z reguły panikował i szybciutko zgadzał się na warunki zwrotu długu.
-
Shalla, o rany śmiać się czy płakać? Już sama nie wiem. To jest absurdamidalna historia. Nic więcej nie napiszę, bo mnie normalnie zatkało. Wydawało mi się, że takie coś w dzisiejszych czasach może zdarzyć się tylko na ekranie kina czy telewizora, gdy puszczają „Zemstę” Fredry. Psikulcu, zdziwiona jestem tą ilością szkoleń. Nie miałam żadnego pojęcia o pracy w banku. Toż to musi być straszna biurokracja. Czy tak jest? Kiedy zaczniesz na dobre pracować? Pracowałam nad urządzeniem łazienki w naszym nowym domu. Kuk, też czekam na wieści z nowej pracy. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam moim wpisem. Jak czytam go dzisiaj, wydaje mi się taki jakiś dziwny :) Karenko, zabawne są te Twoje sny. Mysho, mi się w związku ze Stasiem też się coś takiego podobnego przytrafiło. I było to zapalenie ucha. Dzieci mają trochę inne proporcje i o zapalenie ucha u nich bardzo łatwo. Nie miał gorączki i następnego dnia jadł normalnie. Czy lekarz zaglądał do uszek? Może tak dla świętego spokoju sprawdzicie? Staś ma problem z zatwardzeniami. Nie zmieniliśmy Stasiowi diety, a on ni stąd ni zowąd zaczął mieć zatwardzenie. Problemy z wypróżnianiem trwają już kilka tygodni. Próbujemy na razie dietą i w krytycznych sytuacjach dostaje lewatywę. Pilnuję, aby zjadał choć odrobinę zupy, daję bułki grahamki, kefir, owoce, kompot z jabłek, gruszek i suszonych śliwek. Na razie średnio. Staś uracza mnie takimi oto tekstami: - mamo, mięsko jest fuj - jak ja niecierpię zupy To są batalie o urozmaicenie Jego diety. Ale jest też już na tyle duży, że trochę rozumie, gdy mówię, że to dla Jego zdrowia ważne, aby zjadł te 5 łyżek zupy.
-
Kuk to wspaniałe, że znalazłaś możliwość skrobnięcia z samochodu. Ja mam wrażenie, że jesteś wspaniałym fachowcem i specjalistą w tym, co robisz. Z dużym doświadczeniem. Jestem niemalże na 100% pewna, że masz świetne podejście do klientów. Wprawiają mnie w zdumienie Twoje wpisy dot. pracy. Nie masz czego się obawiać. Wszystko musi ułożyć się w nowej pracy dobrze :) Shalla, rany boskie! Pisz książki. Przygody Twojego życia choć wprawiają Cię w doła, są nieprzeciętne. Zbij chociaż na tym majątek. Co to za sprawa karna? Czyżby teściowie? To taka próba żartu, mimo iż wiem, że sytuacja nie jest do śmiechu. Trzymaj się. Co nasz nie złamie, to nas wzmocni. Nie daj się! Wyjdziesz w końcu na prostą.
-
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Franiu, wszystkiego najlepszego z okazji Twoich urodzin. Wypadają w ten sam dzień, co Stasia i muszę się przyznać, że zawsze o nich trochę zapominam. Jestem tak przejęta naszym świętem. Tak, ten wiek zobowiązuje, więc się zawzięłam i stwierdziłam, że trzeba w końcu pożegnać się z pieluchami. Udało się. Do spania jeszcze zakładam i Staś chętnie do wykorzystuje. On bardzo lubi chodzić w pieluszkach :( Dziękujemy za wszystkie życzenia :) Psikulec – kto to wymyślił taki termin szkoleń! Rany, pękłabym z wściekłości. Skoro Zuzka robi już wózek, to tylko patrzeć, jak zacznie raczkować! Rany, zobacz, jak to szybko leci. My Sylwestra spędzaliśmy w trójkę, a Nowy Rok witaliśmy w dwójkę. Mimo huków Staś spał jak zabity. Mysh, mogę dołączyć się do Ciebie. Ja w tym dniu też widzę coraz mniej szczególnego. Słowo daję, że chciałam położyć się spać razem ze Stasiem. No ale stwierdziłam, że jednak się wysilę, zrobiłam sobie kawkę z kardamonem i imbirem oraz bitą śmietaną, zagryzłam wykwintną gorzką czekoladą i zasiadłam do projektowania łazienki. Tak mnie to wciągnęło, że o północy ledwo oderwałam się od komputera. Wystrzały petard nie robią na mnie żadnego wrażenia poza przerażeniem, że lada moment takie cóś wpadnie nam do pokoju. Ludziska strasznie przesadzają.
-
Jagódko, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Duża buźka! U mnie przygotowania do świąt już w pełni: - lista prezentów gotowa i w trakcie realizacji - menu przygotowane - podział obowiązków zrobiony - zakupy w trakcie :P Karenka – jak ja uwielbiam rosół! Ostatnio spróbowałam gotować rosół na wolnym ogniu o wiele dłużej niż zazwyczaj. Jak mi smakował! W czytaniu jeszcze nie doszłam do przepisów, ale już się nie mogę doczekać. Tym bardziej, że dokuczają mi zatoki i niskie ciśnienie. Mam wrażenie, że to skutki ochładzającego odżywiania się. Mam wrażenie, że kawa gotowana z cynamonem też będzie strzałem w dziesiątkę (parzona mi nie służy kompletnie). No i zaczęłam też dodawać do mięsa zioła. Nie lubię, ale z drugiej strony czuję, że mięso jest lepsze. Shalla, trzymam mocno kciukasy. Brawo dla Nastki.
-
Psikulcu, ja też nie jestem w stanie wysiedzieć w pociągu więcej niż 3 godziny. Normalnie mnie roznosi. Nie wiem, skąd we mnie taka niecierpliwość. Czy to już w przyszłym tygodniu zaczynasz pracę? Mamy książeczkę „Emil z Lonebergi”. Jedno z pierwszych zdań brzmi mniej więcej „Emil był dziki i uparty, nie tak grzeczny jak Ty.” Normalnie jakbym o Stasiu czytała :) Staś chyba też tak myśli, bo powtarza o sobie „jestem dziki i uparty”. Ale lubię Go za to.
-
Wszystkiego najlepszego dla solenizantów. Amelko, wszystkiego dobrego :) Jaśku, dużo radości :) Elffik, bardzo mi przykro :( Shalla, trzymam kciuki. Zdolniacha Ci rośnie. Staś natomiast ostatnio nauczył się robić fikołki. Jest tym tak zachwycony, a ja przerażona, że sobie kark skręci. Wczoraj tak fikołkował, że zfikołkował się z tapczanu, gruchnął łepetyną o podłogę i w śmiech i dalej, harce, figle, psoty. Ja się nie nadaję na Jego mamę :P
-
Sto lat dla Kubusia! Karenka, Katrin czytam książki na temat odżywiania i znajduję w nich coraz więcej cennych rad. Tym bardziej dla mnie cennych, że potwierdzają moje spostrzeżenia. Ja nie lubię jeść owoców poza sezonem, nie lubię pić mleka, strasznie ciągnie mnie do rosołu... itd. Mój organizm sam odrzuca ochładzające potrawy. Elffik, tak mi przykro z powodu choroby małej. Dzisiaj gratulacje przesyłam dla Was hurtem. Trochę się tego nazbierało, że teraz trudno mi już oddzielnie :) Jak minęły Mikołajki? W jaki sposób obchodzicie je? Niestety u nas święto to przegrało z rurami. Wczoraj mąż kupił kozę, a do niej rury do odprowadzenia spalin. Ja zaaferowana mówię do Stasia, że teraz czyścimy buty, bo w nocy przyjdzie Mikołaj i włoży do czystych butów prezenty. A on co? A on nic. Tak pochłonęła go zabawa tymi blaszanymi rurami. Kazał sobie budować tory i puszczał przez nie kulki. Dzisiaj rano prezent zajął Go na 10minut. I co tu się wysilać? Pod choinkę trzebaby kupić jakieś rury kanalizacyjne (plastikowe) i po sprawie. Psikulcu, faktycznie trudny czas dla Ciebie nastał. I to akurat w takim świąteczno-rodzinnym okresie. Ja do dzisiaj nie cierpię wyjazdów służbowych, tęsknię za Stasiem jeszcze przed wyjazdem, a w samolocie to się ze strachu o mało nie poryczałam. Ale cóż takie jest życie i nasze Maluszki też muszą się umieć w tym odnajdować. Powiem Ci, że ja uważam, że jak dziecko ma kontakt z wieloma ludźmi, którzy je wychowują, się nimi zajmują i opiekują to lepiej. Jakby Staś siedział tyko ze mną w domu, to nie byłby taki otwarty, kontaktowy i towarzyski. Moja osobowość by Go zdominowała.
-
Pola...., jakie to piękne. Mysh, zajrzałam tu dzisiaj i teraz specjalnie dla Was. Dzieki, ze juz napisalas. Mam łzy wzruszenia... Ehhh... jakie to wszystko wspaniale.
-
Psikulcu, szukaj przyczyn tego załamania. Czy to intuicja Ci dobrze podpowiada i nie będziesz zadowolona z pracy? Czy to te rozmowy kwalifikacyjne Ciebie tak wypompowały? Czy to ta kobieta Ci wmówiła, że się nie nadajesz? Czy to obawa przed nowym, przed zmianą? Przed zostawieniem Zuzy pod opieką Niani? Szukaj i staraj się znaleźć odpowiedź podczas rozmowy z dyrektorem. Powodzenia! Mój mąż pierogi zawsze je z cukrem. Nawet gdy są to ruskie, z mięsem lub kapustą.... ;) Tak, dziadkowie zawsze wiedzą najlepiej :) Nic tego nie zmieni. Kuk, i znowu powrót do tematu. Jaki to sens przyprowadzać w zębach klientów do firmy i potem dzielić się zyskiem fifty-fifty? Trzymam kciuki, aby Twoje „problemy” zawodowe jak najszybciej się rozwiązały po Twojej myśli.
-
Shalla, zapytujesz „Napiszcie proszę, jak wasze maluchy się zachowują przy takich czynnościach, które wymagają skupienia i spokoju?” A co to takiego? U nas nie ma takich czynności :) Swoją drogą, Nastusia pięknie pokolorowała. Aż nie mogłam uwierzyć, że to dzieło Anastazji. Co Staś robi ze świecówkami: obdziera z papierków (cisza jest wtedy i spokój, że makiem zasiał), później wykorzystuje do sprawdzania grawitacji, tudzież wtykania we wszelakiego rodzaju otwory lub ustawienia w ładnym rządku itp. Trzymam kciuki! Psikulec, rany boskie, co za maraton. Ja też tak kiedyś trafiłam. Byłam tak głodna i tak bardzo spadł mi poziom cukru, że wyjadałam cukier z cukiernicy :) podczas robienia testów. Dynia, piękny wiersz. Co macie na myśli pisząc „to z Proroka”?
-
Zapisałam się na naszą klasę. Ciekawość zwyciężyła. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Dynia, dzięki za informacje. Szukałam na stronie info o założycielach oraz zasadach działania. Znalazłam tylko politykę prywatności, która mnie mało przekonała. W takich sprawach jestem dosyć ostrożna. Psikulec, ja jestem dopiero początkująca – nie wiem, jak wyszukiwać. Psikulcu – bardzo się cieszę. I trzymam kciuki za następną rozmowę (dzięki za maila:) Katrin, dzięki za e-booki. Zaczytuję się nimi od wczoraj. Bardzo mnie zaciekawiły. Jestem dosyć sceptyczna, ale zasada Tao – równowagi jest dosyć uniwersalna i przemawia do mnie coraz bardziej. Kuk – rany boskie! Oszczędzaj się. No nie, ja to bym Ci najchętniej „pupę przetrzepała”. Do łóżka! Mysh, ja też jestem przesiąknięta zasadą, że noworodek musi być okutany. Cała moja rodzina wywierała na mnie presję i wmawiała mi, że wszystkie problemy ze Stasiem (był bardzo niespokojny), to dlatego, że jest mu za zimno, że jest za mało okutany. Wkurzali mnie tym ogromnie, bo jednak najnowocześniejsze zasady mówią, że dziecko nie może być okutane i przegrzewanie jest bardzo niedobre. Nawet w szpitalu mówili mi, żeby dziecku czapeczki nie zakładać. Ja do dzisiaj tego nie rozstrzygnęłam. Usiłuję odwoływać się do własnego instynktu i intuicji, ale one mnie zawodzą. Przy drugim dziecku będę w tej kwestii tak samo głupia.
-
Ja już kilkukrotnie zajrzałam na „naszą klasę” i ciągle nie zdecydowałam się ujawnić. Jedna rzecz – faktycznie wcale mnie nie ciągnie do odgrzewania obiadu. Owszem, cholernie jestem ciekawa, kto jakie szkoły pokończył i czym się zajmuje, czy ma rodzinę, ale poza tą statystyką to wszystko. Zastanawiam się też nad tym, kto tę stronę założył i po co? Do czego ma zamiar wykorzystać zgromadzone tam dane? Mysh, Jasiek jest wyjątkowy. Ze wszech miar uzdolniony. I ten Jego głód wiedzy i te sprawy, którymi się interesuje. Staś mało interesuje się rysowaniem, nie ma mowy o kółkach, a co dopiero trójkąty, czy tak jak Nastka rodzina, róża. Ciągle są to tylko bazgroły. Nożyczkami się swego czasu zainteresował, ale była to krótka fascynacja. Sięgał po nożyczki dorosłe i ciął taśmę klejącą, by pomóc nam okleić Jego po tysiąckroć rozwalony karton na zabawki. Kupiłam Mu plastikowe, który posłużyły zaledwie chwilę do czasu, gdy ich z ciekawości nie rozłożył na elementy pierwsze i nie połamał. Mam wrażenie, że Jego zainteresowania idą w kierunku konstrukcji. Taki mały mechanik konstruktor. Lubi bawić się samochodami i uwielbia konstruować tory samochodowe lub tory dla kulek. Wykorzystuje do tego rury odkurzaczowe, korytka do kabli itp. Uwielbia oglądać animacje Rube-Goldberg Machines. I stara się to naśladować. Nie za bardzo wiem, jak podsycać i rozwijać te Jego zainteresowania. Psikulec teraz ma rozmowę. Trzymamy kciuki. Przynajmniej wirtualnie, bo same widzicie, że ja właśnie klepię w klawiaturę. Przypomniała mi się zabawna historyjka o Bolku i Lolku. Mama w dzieciństwie wmuszała nam czosnek (mi i bratu) i tłumaczyła właśnie tak: że na języku są bakterie, a ten czosnek to tak jakby Bolek i Lolek walczył szabelkami z tymi bakteriami – dlatego to tak szczypie. :)
-
Nastusiu – wszystkiego naj, naj, naj z okazji Twoich urodzinek! Karenka – dziękuje za tytuły książek. Dopisuję do listy prezentów gwiazdkowych. Na tej liście obowiązkowo musi się też pojawić kiełkownica. Zwariowałam na punkcie kiełków. Tak mi to smakuje! Podjadam koleżance w pracy. O Katrin, teraz przeczytałam. Poproszę o książki! Psikulcu, cieszę, się, że bakterie u Zuzaka wyginęły. Trzymam kciuki za pracę. Kuk, mam nadzieję, że teraz będzie z górki i uda się zapanować nad Franiowymi rozterkami. Przypomniałaś mi o jednej złotej metodzie, zresztą przez którąś z Was opisywanej. Stasiowi zdarzało się oponować przed ubraniem piżamy. To ja wieczorem, gdy po kąpieli był golas mówię z wielką niechęcią w głosie: „Wiesz co, nie chce mi się dzisiaj Ciebie ubierać w piżamę. Nie, nie będę Ci ubierać piżamy. Śpij golas. Tak, dzisiaj śpij bez piżamy, bo mi się tak nie chce.” To działa. Taki wiek „na złość mamie odmrożę sobie uszy” J I mam jeszcze jedną złotą metodę na humory: kot-pacynka. Zakładam na rękę i mówię: Kot: „Cześć Stasiu” Staś: „Cześć” (i wita się z kotem) Kot: „Jak się masz?” Staś: „Dobrze” Kot: „Co robisz” Staś: „Bawię się” Kot: „Chodź pójdziemy za rękę do łazienki się umyć” Staś: „Noooo dobrze. Chodź” I idzie z kotem za rękę, chociaż od pół godziny starałam się przekonać Go do tego w sposób konwencjonalny. Niesamowite z jaką powagą Staś tego kota traktuje. Trzymam kciuki za pracę. Cześć Logosm. Miło, że wpadłaś. Ja ostatnio też na nadmiar czasu nie narzekam. Rady wielkiej na to nie ma niestety. Mysh, ja też jestem pod wrażeniem umiejętności manualnych Jasia. Napiszcie więcej o Waszych zabawach z dziećmi. Ja jestem tak pochłonięta pracą, że ostatnio złapałam się na tym, że za bardzo nie wiem, w co się ze Stasiem bawić. Gdy przyszła ta chwila bycia sam na sam, stała się ona taka pusta i mało kreatywna. Tym bardziej, że Staś strasznie ciągnie do komputera i nachalnie domaga się grania z nim, a ja nie miałam nic atrakcyjnego i konkurencyjnego w zanadrzu, żeby Go odciągnąć. Dynia, a to oczko, to może zatkany kanalik łzowy?
-
Zmęczona i zapracowana jestem ostatnio, więc sobie podczytuję dla odprężenia, ale siły nie ma pisać. Jednak „dramaty” Kuk zmobilizowały mnie nieco. Chciałabym Ci móc doradzić i pomóc. Spróbuję. Najważniejsze jest dociec przyczyny takiego zachowania Frania. Najprawdopodobniej jest to stres związany z przybyciem na świat Ani, ale może jest jeszcze coś. Ja wierzę, że psychologowie potrafią realnie pomóc. Może powinnaś szukać fachowej pomocy, która chłodnym okiem będzie umiała ocenić sytuację i coś doradzić. To co ja robię w trudnych chwilach. Próbuje sobie siebie wyobrazić w podobnej do dziecka sytuacji. Wyobrazić co czuje i przeżywa. Odtwórz w swojej głowie jakąś sytuację, w której Ty sama się irracjonalnie zachowywałaś, np. taką chwilę bezgranicznego nieuzasadnionego gniewu, złości, żalu. Czego wtedy oczekiwałaś od bliskiej Ciebie osoby? I coś praktycznego, czy np. Twój mąż nie mógłby odbierać Frania z przedszkola? Ty jesteś przecież pod presją czasu, bo musisz zdążyć do domu nakarmić Anię. Trudno w takiej chwili o spokój i cierpliwość po to, by pojeździć z Franiem windą choćby 10 razy w tę i wewtą. Na marginesie – Stasiek też uwielbia jeżdżenie windą.
-
Karenka, zdradź tytuły książek z dietą, o której piszesz. Która z nich przedstawia zasady tej diety i prezentuje przepisy? No i jeszcze do tego, przepisy, które się uda w Polsce ugotować. Czasami w tych przepisach są nazwy takich produktów, o których nigdy nic nie słyszałam, a co dopiero móc je kupić! Psikulcu, trzymam kciuki za Zuzaka, aby te bakterie udało się przegonić. Skąd takie paskudztwo się bierze? Powodzenia w załatwianiu w urzędach. Życzę, abyś była zadowolona z podjętej decyzji i w następnej kolejności znalazła dobrą pracę na „normalnych” Tobie odpowiadających zasadach. Shalla, gratulacje dla Nastki! Wspaniała pomocnica Ci rośnie.